Ciagle myślę o tym biednym , bogu ducha człowieku, Marku Rosiaku, o tym drugim, z poderżniętym gardłem w szpitalu, a także o tym zalewie nikczemności, zwyrodnieniu zalewającym polskie media i polskie życie, piekielnej, nieubłaganej nienawiści, która każe obwiniać mordowanych o morderstwo, w wersji soft jedynie zrównującej winę ofiar i katów.
Szczerze mówiąc, tyle gorzkich słow sie zbiera na to wszystko, ale co tu jeszcze napisać, zeby sie nie powtarzać, co tu pisać, cztery teksty juz o tym morderstwie napisałem, wszystkie i tak wywalone do smieci przez Admina ( pięć pod rząd, to chyba warto by uczcić kieliszkiem dobrego wina, jako rekord!).
Ale oto Leszek Makowiecki , mój sąsiad, kolega i krewny ( przez wspólnego teścia) przysłał mi znowu swój wiersz- balladę, częśc płyty „Katyń 1940 ballady” więc już lepiej wkleję tą balladę, może komus zagra w duszy, tak, jak mnie.
QUO VADIS, POLONIA?
 Pamiętasz, stary? Orkiestry grały,
Wszystkie się panny w Tobie kochały...
Gdy was żegnano z wódką i Bogiem
W tamtą wrześniową najdłuższą drogę...
                  Potem pod Mławą dzielnie stawałeś
                  Czołgi nie przeszły... Medal dostałeś...
                  Los Cię wystawiał nieraz na próbę;
                  Z Monte Cassino – prosto na UB! (Prosto z Pawiaka wzięli na UB)
                     
Sanitariuszka... Prawdziwy anioł...
Tak ranni chłopcy wołali za nią
Gdy kanałami (tak było trzeba)
Wiodła ich z Chmielnej prosto do nieba

                   Nie odebrała nigdy Virtuti
                   Poznała, co to śniegi Workuty
                  A dzisiaj wnuczek dowód jej chowa...
                  Wszyscy się śmieją... I jest czadowo...

Było ich wielu... Ludzi ze stali...
Nie mógł ich złamać Hitler ni Stalin... 
Została garstka... Zresztą – sam zobacz;
Śmieszne berety... Znicze na grobach...

                 Czasami grzebią w śmietnikach nocą...
                 Żyć jakoś trzeba, a nie ma za co...
                 Za słabi, żeby światu urągać...
                 Za dumni, żeby rękę wyciągać...
                 
                Ojczyzna... Honor... Frazesy puste...
                Świat się odbija w krzywym lustrze.
                Spocony raper klepie pacierze...               
                Jest zajebiście! Ja tam mu nie wierzę!!!
      
                           (solo)
                Historia uczy... Lecz nie każdego...
                Bawmy się! Pijmy! Do upadłego!
                Wszystko już było, świat się nie zmienia
                Zegar odlicza czas do spełnienia...

                Zaskoczy kiedyś mózgi wyprane
               Grzyb ponad miastem... Salwa nad ranem...
               Oni walczyli za kraj w potrzebie...
               Kto ich zastąpi?... Nie wiem... Ja nie wiem...

Ja też nie wiem, kto ich zastąpi...
Płyta Leszka właśnie wyszła, jest już w Empiku: