n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

niedziela, lutego 20, 2011

R.i.P. * śmierć u vipów czeciej rp


Frykowski - Karolina Wajda - śmierć i brak winnego

Autor: dingogringo 31.07.09, 15:40

Minęło ponad 10 lat od dnia śmierci Frykowskiego w domu Wajdówny,
znalazłem własnie ciekawy tekst na ten temat:


Można przypuszczać, że gdyby dogorywającego 40-letniego operatora
filmowego, Bartłomieja Frykowskiego, znaleziono w innym miejscu niż
posiadłość 32-letniej bezrobotnej Karoliny Wajdy, córki reżysera
Andrzeja Wajdy i aktorki Beaty Tyszkiewicz, śledztwo w tej sprawie
toczyłoby się trochę inaczej, choć jego rezultat mógłby być taki sam.
Trzy tygodnie temu mgr Aneta Rafałko, prokurator Prokuratury
Rejonowej w Wyszkowie, postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie
śmierci Frykowskiego, która nastąpiła ponad cztery miesiące
wcześniej,
8 czerwca 1999 r. nad ranem.
Poprzedniego dnia wieczorem, w posiadłości Wajdówny w Głuchach,
Bartłomiej Frykowski miał wbić sobie w brzuch nóż kuchenny,
następnie go wyjąć, przejść kilka kroków, usiąść na krześle, spaść z
niego i stracić przytomność. Świadkiem tego zdarzenia świadkiem
jedynym! była Karolina Beata Wajda. Prokurator Rafałko potwierdziła
wersję świadka, uznając, że ofiara spowodowała ciężkie uszkodzenie
własnego ciała ze skutkiem śmiertelnym, czyli, mówiąc w pewnym
uproszczeniu,
popełniła samobójstwo.
Być może tak było naprawdę. Być może Bartek Frykowski popełnił
seppuku na oczach swojej przyjaciółki (jak mówią jedni) lub kochanki
(jak chcą inni). Być może zrobił to bez żadnego racjonalnego powodu.
Wychodząc z założenia, że formalnym obowiązkiem prokuratury i
policji było znalezienie sprawcy (sprawców) śmierci Frykowskiego lub
dowodów na to, że sprawcy tacy nie istnieją, można powiedzieć, że
prokuratura i policja wypełniły ów obowiązek. Ale jeśli uznać, że
powinnością policjantów i prokuratorów, niezależnie od prowadzonej
sprawy, jest dążenie do odkrycia prawdy obiektywnej, zgodnie z
prawem i logiką, to można mieć wątpliwości, czy policjanci i
prokuratorzy wywiązali się z tej powinności należycie.
O tych wątpliwościach dziś piszemy powołując się na opinie prawników
i policjantów, którzy wprawdzie nie uczestniczyli w tym śledztwie,
ale mieli możliwość zapoznania się z aktami sprawy. Zgodnie z
życzeniem naszych konsultantów nie wymieniamy ich nazwisk.

u u u
W chwili, gdy Frykowski miał pchnąć się nożem, w domu Wajdówny
oprócz gospodyni przebywała Katarzyna Z. przyjaciółka Karoliny i
jednocześnie osoba, która pomagała w hodowli koni oraz innych
zwierząt. Chociaż Katarzyna Z. nie widziała samego momentu uderzenia
nożem, to jej zeznania w zasadzie pokrywają się z zeznaniami
Karoliny Wajdy. 7 czerwca o dziesiątej wieczorem do posiadłości w
Głuchach wróciła z Warszawy jej właścicielka. Spostrzegła, że
podczas jej nieobecności Bartek z Kasią Z. wypili butelkę wina. Nie
była tym zachwycona. Nie miała ochoty na rozmowę z Frykowskim, który
na rozmowę z Wajdówną ochotę przejawiał. Wobec tej różnicy zdań 40-
letni mężczyzna dźgnął się nożem. Karolina powiadomiła o tym
Katarzynę, po czym obie zrobiły Frykowskiemu prowizoryczny
opatrunek. Wajdówna zadzwoniła na policję i pogotowie.
Pierwsi na miejsce przybyli policjanci z Komisariatu Policji w
Zabrodziu: Wiktor M. i Grzegorz S. Weszli na teren posesji, potem do
domu, ale do kuchni gdzie
leżał konający Frykowski już nie weszli. Zabroniła im tego Wajdówna,
prosząc, by nie robili zamieszania.
Policjant, który czytał akta sprawy i którego poprosiliśmy o
komentarz:
"Policjanci z Zabrodzia zachowali się nieprofesjonalnie. Po
pierwsze, mieli obowiązek przekonania się, czy ofiara nie potrzebuje
pomocy. Po drugie, powinni naocznie stwierdzić, czy ofiara jest
przytomna, czy nie. Nie wolno im było polegać jedynie na opinii
świadka, nawet jeśli ów świadek nosił znane nazwisko".
Kilka minut potem przyjechał ambulans, który umierającego Bartka
zabrał do szpitala, gdzie mimo przeprowadzonego zabiegu mężczyzna
zmarł. Następnie
do Głuch przybyła prokurator Rafałko i ekipa dochodzeniowo-śledcza z
Komendy Powiatowej Policji
w Wyszkowie. Prokuratorka na miejscu przesłuchała Karolinę Wajdę, a
jeden z policjantów protokołował.
Komentarz prokuratora, który zna akta sprawy:
"Bardzo rzadko prokurator od razu osobiście przesłuchuje świadka,
zostawia to policjantom. Policjanci natomiast przeprowadzają zwykle
rozmowę ze świadkiem na miejscu zdarzenia, z której sporządzają
notatkę, a następnie przesłuchują świadka na policji. Potem dopiero
świadka ťsłuchaŤ prokurator. Zeznanie przed prokuratorem uznawane
jest za ważniejsze, powinno więc być przeprowadzane niejako z
dystansu, po zapoznaniu się z poprzednimi zeznaniami. Prokurator ma
wówczas większą możliwość znalezienia ewentualnych sprzeczności w
zeznaniach".
Policjant:
"Zwłaszcza jeśli zachodzi podejrzenie popełnienia zabójstwa, a tego
wówczas nie można było wykluczyć, należało zabrać obydwie panie
(Karolinę Wajdę i Katarzynę Z. przyp. R.S.) na komendę i tam
przesłuchać je koniecznie oddzielnie. Nie zaszkodziłoby wrzucić je
ťna dołekŤ, potrzymać w niepewności, zastosować wariant ťdobry
policjantzły policjantŤ (stosowana przez wszystkie policje świata
skuteczna metoda docierania do prawdy, polegająca na jednoczesnym
przesłuchiwaniu świadka przez dwóch policjantów, z których jeden
sprawia wrażenie życzliwego i przyjaznego, a drugi wrogiego i
oschłego przyp. R.S.). Przesłuchiwanie na komendzie jest zwykle
bardziej efektywne, ponieważ odbywa się na terenie, na którym
gospodarzem jest policjant, a nie świadek. Postanawiając przesłuchać
Karolinę Wajdę u niej w domu, pani prokurator popełniła błąd.
Dziwię się, że policjanci z wydziału kryminalnego lub
dochodzeniowego nie sprzeciwili się temu. Może i na pani prokurator,
i na glinach zrobiły wrażenie nazwisko oraz powiązania rodzinne pani
Karoliny?".
Pytana o znajomość z Frykowskim, Wajdówna
powiedziała, że zna go od roku, natomiast od kilku miesięcy
Frykowski zatrzymywał się w posiadłości w Głuchach, gdzie za każdym
razem mieszkał po kilka dni lub tygodni. Na temat stosunków
łączących ją z Bartkiem Karolina powiedziała, że nie chce mówić o
sprawach osobistych.
Prokurator:
"Ten wątek jest zdecydowanie zaniedbany w śledztwie. Dla
prawidłowego odtworzenia zdarzenia oraz stanu emocjonalnego
uczestników ma znaczenie, czy pan z panią byli tylko przyjaciółmi,
czy kochankami. A co z drugą panią? Co mogło ją łączyć z panem albo
panią?".
Policjant:
"Zastanawiające, że podczas pierwszego przesłuchania pani Wajda
mówi, iż w zachowaniu Frykowskiego przed wypadkiem nie zauważyła
niczego dziwnego, natomiast w kolejnych zeznaniach stwierdza, że
popadał w niecodzienny niepokój. Sama z siebie pani Wajda informuje
panią prokurator, że Frykowskiego zwolniono ze służby wojskowej ze
względu na jego stan psychiczny. Pani prokurator chętnie idzie tym
śladem, powołując się na informację z WKU, z której wynika, że
Frykowski cierpiał na nerwice i psychozy i dlatego uznano go za
niezdolnego do służby wojskowej. Czy ktoś zadał sobie trud i
sprawdził, czy Frykowski nie symulował, chcąc wymigać się od wojska?
W tamtych czasach było to dość powszechne...".
Inny policjant:
"Wiadomo, że nikt normalny nie wbija sobie noża w brzuch, ot, tak
sobie. Wiadomo również, że łatwiej jest próbować udowodnić, iż ktoś
był świrem i dlatego wsadził sobie nóż, niż próbować ustalić,
dlaczego wsadził sobie nóż, choć świrem nie był. Nie mogę oprzeć się
wrażeniu, że ktoś z kogoś chciał zrobić świra. Inna sprawa: pani
Karolina zeznała, że wiedziała o trudnej sytuacji finansowej
Frykowskiego i dlatego pomagała mu m.in. pożyczając pieniądze,
podczas gdy z akt wynika, że pani Karolina żyje w separacji z mężem,
nie pracuje, natomiast Frykowski pracuje od czasu do czasu, zarabia,
i jeszcze dostaje pieniądze
od matki, która jest żoną zamożnego cudzoziemca".
Na nożu, którym Bartek miał się pchnąć, nie znaleziono odcisków
palców innych niż odciski palca policjanta który zabezpieczając
ślady nieostrożnie uchwycił

Brak komentarzy: