Jest film pod tytułem „Reguły gry” francuskiego reżysera z okresu międzywojnia Renoira, syna słynnego malarza. Film uważany za arcydzieło pokazuje sytuację w której towarzystwo godzi się na przykrycie zabójstwa zgadzając się na uznanie go za wypadek. Cel tego? Gospodarz, goście uznają że to będzie najlepsze rozwiązanie. I nie chodzi tu nawet o skandal który wybuchłby gdyby powiedziano prawdę, to przede wszystkim kwestia reguł gry – po prostu tak się to załatwia. Zaś zabity zostanie uznany za bohatera – wyprawią mu wspaniały pogrzeb i pozostanie na zawsze w ich pamięci jako wielki człowiek.
1. Co wiedzą rodziny smoleńskie?
Głównym impulsem do napisania tej notki była przedwczorajsza audycja telewizyjna i radiowa z udziałem rodziców posła Gosiewskiego, ale to pytanie zadawałem sobie od dawna i chyba nie tylko ja.
Ci którzy zapoznawali się z materiałami prokuratury mówili, jak Małgorzata Wasserman (było to przed raportem MAK) że jawi się z nich, może nie całkiem nowy, ale rzucający inne światło na tragedię, obraz. Nie mogą jednak o tym powiedzieć bo obowiązuje ich tajemnica. Wielkich rewelacji zapewne w dokumentach tej prokuratury nie było i nie będzie, ale przecież wystarczy choćby bardzo zachowawcze uporządkowanie faktów by wyłonił się nowy i rzetelniejszy obraz.
Ludzie którzy szukają prawdy o Smoleńsku, piszą i komentują na blogach i forach traktują rodziny smoleńskie aktywnie szukające prawdy, jako swoich sprzymierzeńców. I na odwrót rodziny te wiedzą że jesteśmy ich sprzymierzeńcami.
Analizujemy i wracamy do filmu 1.24 zastanawiając się jak wpisać go w całą układankę, zastanawiamy się: jest na nim egzekucja pasażerów, członków załogi TU -154, czy mistyfikacja fsb, a tymczasem by rozwiać te wątpliwości wystarczyłoby jedno.
No, co wystarczyłoby?
Aby głos rozpoznał członek rodziny. Przede wszystkim chodzi o dwa zdania: „Patrz mu w oczy!”, i „Uspokój się!”. Głos jest na tyle wyraźny, na tyle jest rozróżnialna jego barwa, inne charakterystyczne cechy, że najbliższy członek rodziny nie powinien mieć żadnych problemów z rozpoznaniem go.
Jeśli film jest autentyczny, tzn. głos ten jest głosem jednego z pasażerów TU – 154 lub załogi to dotyczyć może zresztą wąskiej części rodzin. Jest to głos młodego mężczyzny, trzydziesto – trzydziestoparoletniego, najprawdopodobniej o przeszkoleniu wojskowym. Takie przeszkolenie mieli (biorąc pod uwagę wiek) pracownicy BOR i piloci.
Czy mogło się zdarzyć że wszystkie rodziny pilotów i pracowników BOR nie obejrzały tego filmu? Uważam że jest to bardzo mało prawdopodobne.
Czy mogło się zdarzyć że nikt z nich z cała pewnością nie rozpoznał głosu młodego człowieka mówiącego „Patrz mu w oczy!” i „uspokój się!”. Sądzę że to bardzo mało prawdopodobne (jeśli film jest autentyczny oczywiście).
Gdybyśmy wiedzieli że te rodziny słuchały i nie rozpoznały głosu byłaby to bardzo cenna informacja – wtedy byłoby wiadomo że jest to mistyfikacja fsb aby przykryć inny przebieg zamachu. A jeśli ktoś rozpoznał głos to wiedzielibyśmy że w tym miejscu byli jacyś ocaleni pasażerowie TU, którzy zostali zamordowani.
Zwróćmy uwagę na to że jakichkolwiek wypowiedzi członków rodzin BOR z pokładu samolotu nie było lub prawie nie było. Może jest to trop?
W każdym razie możemy domniemywać że już w kwietniu któraś z rodzin ofiar rozpoznała głos (pytanie na ile podzieliła się tym z innymi, przynajmniej bliski rodzinami które dotknęła współtragedia).
Ale my tego nie wiemy. Podstawowa rzecz. Jedna z najbardziej podstawowych informacji dotyczących tego śledztwa – rozpoznanie do kogo należy głos mówiący „Patrz mu w oczy!” i „Uspokój się”.
Zwróćmy uwagę też na to że głos mogli rozpoznać koledzy borowców, koledzy pilotów, bądź też wykluczyć. Więc ilość tych osób zwiększa się. A tymczasem na ten temat nie wiemy nic.
Badanie filmu przez prokuraturę? Pomijając już hiper hucpę z badaniem tego filmu przez prawie rok, jeśli ja wiem na przykład że głos który rozpoznałem za ścianą to głos pana X i o to chce mnie zapytać policja, czy prokuratura, to niepotrzebna mi ona aby to wiedzieć, ja to wiem wcześniej niż o oni i oni dopiero się ode mnie dowiedzą.
2. Czy coś grozi „drążącym” rodzinom smoleńskim ?
W niedzielnym programie, nomen omen, gdy myślałem o tym i sam chciałem się dodzwonić, zatelefonował słuchacz z podobnym pytaniem. Wykazując się zresztą taktem, nie przytaczał wobec rodziców ofiary innych słów z filmu, a tylko te cytowane przeze mnie. Pani Gosiewska ( Tu muszę zaznaczyć swój wielki szacunek do rodziców śp. Wicemarszałka Gosiewskiego i do innych członków rodzin aktywnych w szukaniu prawdy. Państwo bronicie honoru Polski i kuriozalne, robicie to co powinno robić państwo polskie) powiedziała że prokuratura to bada. Nie dodała jak wcześniej ostrzejszych określeń, tylko tak jakoś krótko i skromnie.
Jak wszyscy wiedzą o zagrożeniu życia dociekliwej i energicznej córki pana Kochanowskiego poinformował Vitautas Landsbergis. Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na kontekst słów pani Merty wypowiedzianych w Aktualnościach Dnia RM po opublikowaniu raportu MAK. Naprowadzana przez księdza na wątpliwości dotyczące tego że samolot nie mógł się tak rozlecieć pani Merta powiedziała (uwaga!) że „jej zdaniem mógł. Wiceminister Zając miał na ten temat inną teorię i nie żyje” (Cytuję z pamięci”) Było to wypowiedziane tak nieznacznie, tonem jakby obojętnym, cichym głosem,...ale jestem pewien że to nie był przypadek.
Inny słuchacz w cytowanej niedzielnej audycji podkreślał to że na ekshumację zostało niewiele czasu (wiadomo że musi odbyć się do wiosny) i że trzeba naciskać jeśli ma odbyć się w bliskim czasie. Na to pani Gosiewska nie powiedziała nic. Wcześniej zaś było kilkakrotnie podkreślane i w wypowiedziach poza tą audycją że rodzina nie jest pewna czy w trumnie jest poseł Gosiewski, była mowa i wtedy o garniturze rosyjskim w który miał być ubrany, potem ten garnitur był na trumnie. Żona Gosiewskiego, o ile pamiętam złożyła wniosek o ekshumację w lipcu, lub wcześniej.
Czy rodziny smoleńskie wiedzą że jeśli będą zbytnio naciskać na ekshumację może się to dla nich tragicznie skończyć? Wszak wygląda na to że ciała w trumnach w Polsce (lub to co tam jest) to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic, jedna z podstawowych rzeczy, której w tej sprawie nie wolno ruszać i tak było od początku.
Jedno z podstawowych nie lzia.Do tego tak bardzo nie lzia że okazało się iż prawo rosyjskie zabrania otwierania trumien w Polsce, na którą to informację ja i inni przecieraliśmy oczy na podłodze, na podłodze, bo pospadaliśmy z krzeseł czytając taką informację.
3. Reguły gry
Może to jest główna przyczyna dla której członkowie PiS nie naciskali z całą mocą na ekshumację, a wcześniej sekcję zwłok w Polsce, nie pomagali z całą determinacją rodzinom.
Po prostu nie wolno ruszać kilku podstawowych rzeczy które mogą zdemaskować hucpę: Ofiary: sekcja zwłok, ekshumacja. Nie wolno mówić co słychać i widać na filmie 1.24. Nie wolno mieć wreszcie innych niż zbliżone do teorii zaprezentowanych przez min. Millera bo można źle skoczyć jak wiceminster Wróbel.
Dotyczy to oczywiście osób publicznych. Osoba publiczna, zwłaszcza fachowiec, nie może mieć ugruntowanej teorii na temat „katastrofy” smoleńskiej którą chciałaby się dzielić z opinią publiczną pokazującą jej przebieg całkowicie inaczej od oficjalnej wersji.
Można nawet powiedzieć i mówić: Zamach jak powiedział to mąż Marty Kaczyńskiej, albo w niedzielnym programie prawie wprost pani Gosiewska, ale nie można naciskać zbyt na ekshumację.
Słowo „zamach”. Powiedział bo powiedział. Dowód to żaden. Poza tym można mieć na myśli choćby tylko „błędne” naprowadzanie.
Ekshumacja jednak to twarde fakty. I tu jest gorsza sprawa dla jej nazbyt uporczywie się domagających.
Ba nie można też mówić o „dziwnych” śmierciach w Polsce po 10 kwietnia. Duszpasterz protestantów, szef ekipy archeologów, wiceminister Wróbel. Czy słyszeliśmy posłów PiS mówiących o tym, albo o tajemniczej śmierci operatora tvn Knyża? Nie mówili. Jak będziecie o takich rzeczach mówić możecie być następni (?)
Ustaliliśmy reguły gry i tu możecie a tego nie możecie. Są rzeczy których nie możecie tykać.
Takie są reguły gry?
Warto przytoczyć jeszcze wczorajsze słowa pani Gosiewskiej: „ Mój syn mówił: Mamo, wiem że moje życie jest zagrożone”. (cyt. z pamięci) Nie było to w kontekście wylotu do Katynia. Po prostu na co dzień. Nie zajmował się WSI i innym takim towarzystwem, jego wypowiedzi na antenie RM należały do powściągliwych, zwłaszcza na tle niektórych posłów PiS, aczkolwiek celnych w ocenianiu Tuskolandu z przyległościami, bardzo pracowity.
I wiedział że jego życie jest zagrożone.
Co dopiero teraz? W tym też kontekście popatrzyłem na nie dociekania Maciarewicza, innych, na pomijanie „spiskowych” teorii „katastrofy”. Nie przede wszystkim dlatego że boją się ośmieszenia i że to zaszkodzi sprawie. Po prostu wiedzą czym się to może skończyć.
Czy ktoś ich obroni? Czy opinia publiczna wzburzy się jeśli jeden z nich będzie miał „wypadek samochodowy” albo okaże się że nożem zadźgała go własna córka? Bo przecież będzie się to działo pojedynczo, nie kilku od razu...i nie będzie się o tym prawie mówić, jak o śmierci tych wymienionych, i nie będą mówić sami posłowie PiS bo każdy z nich będzie mógł być następny po koledze.
Może także z tego powodu Jarosław Kaczyński nie chciał prezentować kontra Komorowski pytań takich jak Aleksandra Ściosa. Takich rzeczy robić nie wolno. Ktoś tam sobie może napisać, wolno może i jeszcze publikować skróconą wersję raportu WSI, choć jak powiedział prorok Komorowski „Kaczyńscy pożałują tego co zrobili”, ale w debacie telewizyjnej, na oczach kilku milionów widzów takich pytań zadać ulubieńcowi WSI nie można.
Jeśli tak ma się rzecz to inaczej patrzę na podejście do śmierci Filipa Adwenta przez PiS, co krytykowałem, bo sądziłem że nie interesowali się tą sprawą „bo nie ich człowiek”. Będziecie dociekać i sugerować że to było ukartowane zabójstwo, nagłaśniać to publicznie to niedługo o kimś z was będą mówić tak jak o Adwencie.
Tak wtedy, a co dopiero teraz jak terror się rozszalał i towarzystwo pozwala sobie nawet na nonszalanckie luzowanie śrub w kołach samochodu pani Olewnik by pokazać że teraz to dopiero my rządzimy.
Kto zna, pamięta historię rektora uczelni Jarosza? Próbowano zniszczyć jego, z uczelni wyprowadzić majątek. Ten rodzaj mafii na bazie sb, kgb co w przypadku Olewnika? Prawdopodobnie. Były dwie chyba audycje w Radio Maryja z jego udziałem. Potem rektor zostaje wyprowadzony z uczelni przez policję. Dalej dzieją się z nim niewiarygodne, nawet w ramach tego co sądzimy o Polsce jako o państwie prawa, rzeczy. Z więzienia pisze szokujący formą i treścią list w którym prosi o pomoc – list zostaje odczytany na antenie Radia Maryja. Wcześniej nim list dociera do Radio Maryja słuchacze naciskają ludzi z PiS, rząd na udzielenie pomocy Panu Jaroszowi. Co słyszy założyciel Radia Maryja od PiS: „ Zostawcie to, nie zajmujcie się tym” (?!)
Ktoś został skazany na pożarcie, ale przeciwnik jest zbyt silny i trzeba mu pozwolić pożreć upatrzoną sztukę?
Jeśli tak jest to tym gorzej dla wyjaśnienia „katastrofy” chociaż PiS bardzo chce ją wyjaśnić. Chce, ale może musi w ramach Reguły Gry?..
Jest jednak jeszcze społeczeństwo, które na reguły gry zgodzić się nie musi.