n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, listopada 24, 2011

o p o w i e ś ć, Polska

Raszka Menażka – opowieść o pisowcu.

Polityka to bardzo fajna dziedzina życia, można tam spotkać wiele zabawnych postaci. Są to ludzie wrażliwi, łatwo zapalający się, generalnie Adehadowcy, jest to prawdziwy kabaret. Zaryzykowałbym twierdzenie, że po 89 roku nastąpiła taka zamiana, Artyści poszli do polityki, a Politycy stali się artystami. Sejm to miejsce dla Artystów prawdziwych, porywczych, walczących, ludzi takich jak Zagłoba, strachliwych, lękliwych, ale o dużej fantazji i dowcipie, a to bardzo ważne. Artystami stali się za to politycy, ludzie bez fantazji, wyrachowani, 3 razy pomyślą jak coś powiedzą, dziś polityka można spotkać w szołbiznesie, jest wokalistą, albo kabareciarzem. Kabarety są bardzo dobrze dopracowane z żelazną konsekwencją, ale nie śmieszą, są puste, w radiu wieje grozą, to wpływ polityków, to oni latają dziś z mikrofonami po sejmie, władze mają media, a pracują tam właśnie politycy. Dziennikarstwo to podobna forma jak współczesny kabaret, są to ludzie trochę mniej uzdolnieni wokalnie, ale jednak lepsi politycznie. Tak więc widzimy, że ośrodek władzy mamy dziś w mendiach, a Politycy w sejmie to dawniejsi kabareciarze:
W istocie bardzo pasuje mi ta forma zarobkowania, powinienem dzisiaj pracować w Polityce, bo jestem artystą i to myślącym, artyści mniej myślący sprawdzają się w sprzedaży, czym dzisiaj się zajmuję. Jednak próbowałem w Polityce i bardzo mi się podobało. Obserwacje sejmowe, tropienie Chuderlawego geja po sejmie, oburzenie Jana Osieckiego, czy artykuły Józefa Pleśniaka to moja robota i jestem z niej dumny. Spotkałem w polityce wiele zabawnych postaci, przepraszam dla wyjaśnienia, ja zostałem źle osadzony, byłem redaktorem Polskiego Radia i to takim od informacji, zatem osadzili mnie w realnej Polityce czyli w dziennikarstwie, ktoś dobrze kombinował i docenił moje walory umysłowe, jednak nie wziął pod uwagę moich walorów artystycznych, fantazyjnych co dzisiaj predysponowało by mnie do sejmu, bo tam jest miejsce dla artystów. Zatem mając i to i to jestem bardzo rozerwany i ludzie mnie różnie postrzegają.
Podczas pobytu w Warszawie poznałem bliżej ciekawe postacie, a jednym z nich był Towarzysz Świder – o którym piosenkę już śpiewałem i jest ona na youtube i www.kali.mp3.wp.pl a drugą postacią, która mnie w to wciągnęła, był niejaki Raszka Menażka. Raszka był bardzo zdolnym Pijarowcem, to jest najlepsze określenie, potrafił sam z niczego, to znaczy z lekkiego zatargu wykręcić całą aferę Jacka Karnowskiego w Sopocie. Tak i wcale nie żartuję, tenże Raszka posiada niezwykłą i rzadką umiejętność wciągania wszystkich do swojej gry i obwoływania swojego wroga wrogiem publicznym, jest to czarny PR. Raszka zrobił mega przekręt, używając swoich wpływów i zdolności potrafił całą Polskę poinformować o przekrętach pana Karnowskiego, wkręcił w to mnie, Świdra i wiele, wiele innych osób i miał na pewno sporo racji, choć na nic nie miał dowodów. Potem wciągnął w to jeszcze tego biznesmena Julke, który wyciągnął z szuflady nagrania, otworzyła się puszka pandory. A to wszystko zasługa naszego Raszki. Jako, że robił w polityce, był wtedy Rzecznikiem Prasowym ministra Kaczmarka, który później załatwił cały rząd Kaczyńskiego, miewał lęki. Myślę, że to cecha wszystkich zdolniejszych artystów, zajmujących się polityką. Lęki to rzecz niebezpieczna i uciążliwa, jest to wynik zaburzenia, w przypadku Raszki akurat ADHD. Pełniąc tak eksponowaną funkcję prawej ręki ministra Raszka miał się czego bać. Wędrując dla przykładu na spotkanie z kobietą swoich marzeń, cały czas patrzył czy go nie śledzą, bał się, choć nikt go raczej nie śledził chyba że dziennikarze, czyli dzisiejsza władza, jednak myślę że i to nie. Aby odreagować Raszka, Świder i cała ekipa stosowali terapię Bluntową, czyli bluntowali, do czego potrzebna była marihuana lub haszysz. Blunt towarzyszył mu od dziecka, bez blunta nie ma skutecznej polityki. Tu pojawił się pierwszy spór między nami. Ponieważ ja, trochę starszy od Raszki używałem naszego, rodzimego znieczulacza czyli alkoholu, dokładnie piwa. Podczas gdy Raszka obmyślał w skupieniu swoje intrygi, ja siedziałem sobie w knajpie i spożywałem piwo za piwem. Przychodząc do radia, czyli do władzy, byłem abstynentem, jednak nie długo wytrzymałem i pękłem dokładnie dnia 1 maja 2007 roku, a później już poszło. Przyszła wena, pojawiła się zlewka na wszystko i zacząłem pisać o tym co widzę i miało to spore wzięcie, ostatnim aktem trzeźwości było użycie pseudonimu Józef Pleśniak pod artykułami, ale później i tego się nie trzymałem, byłem jak Jelcyn – miałem prawdziwego flowa. Pamiętam jak leżałem trzy dni nad jakimś jeziorem na Sadybie chlejąc browar za browarem, były to wspaniałe, ale i męczące doznania, bo Blunt jest jednak dla ludzi o mniejszej wytrzymałości na ból, alkohol jest dla mocnych zawodników, tu trzeba się liczyć z kacem i z długofalowymi skutkami.
I tak słodko w oparach blunta i piwa mijała nasza piękna kadencja. Raszka – ten który nas wciągnął do radia, poleciał wraz z ujawnieniem afery gruntowej, a był to koniec sierpnia. Jego szef – minister okazał się asem wywiadu Układu, pamiętam jak wykonałem do niego ostatni telefon, a on był już na lotnisku i leciał do Grecji i innego kraju. Mnie odwołano po powrocie z gór, pod koniec sierpnia, a w miesiąc po mnie poszedł w odstawkę Towarzysz Świder, choć starał się jak mógł, łaził z mikrofonem i udawał że pracuje, ja nie udawałem, miałem to gdzieś, zająłem się piciem i pisarstwem.
Raszka to wspaniały człowiek, karnawał wolności się skończył i trzeba było wziąć się do roboty, nie tylko nad sobą. Ja uderzyłem na bloki a Raszka wystarał się o jakąś robotę w Warszawie, jest Pijarowcem robi to co umie, Świder napisał książkę i robi doktorat i tylko po nocach śnią nam się sny o potędze, o władzy, kobietach i balandze i tak to w skrócie było z ekipą z Trójmiasta, która odcisnęła spore piętno w krótkiej i zagmatwanej nowej historii Polski. Naszą ekipę nazwano Pokemony, choć słowo to znaczyło pierwotnie co innego i zostało zaczerpnięte z mojej piosenki, a nazwali nas tak urzędnicy sprawujący władzę, czyli dziennikarze IARU.
piosenka wkrótce na www.kali.mp3.wp.pl
 http://bartekkalinowski.art.pl/

Brak komentarzy: