n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

poniedziałek, lutego 13, 2012

socjudEU : " my nic nie oddamy "

OD REDAKCJI

Zostawcie Greków w spokoju. Polska jest jak Grecja!

13.02.2012
Tagi: 
Gdy więc w Polsce nastąpi tąpnięcie, może nie tak głębokie jak w Grecji (bo nie mamy euro), ale ono nastąpi i będzie bolesne, odżyją wszystkie stereotypy na temat Polnische Wirtschaft - pisze Marcin Herman. 
Grecy sami są sobie winni, patrzcie jakie kmioty i lenie, nawet czternastki dostawali, a teraz płaczą, że im odebrali. A jak oszukiwali Unię Europejską! Wzięli setki miliardów euro, zmarnowali, a teraz płaczą. Bezczelne niebieskie ptaki o roszczeniowym podejściu do życia, mentalne komuchy. Przez swoje lenistwo i patologie prowadzą na dno całą Europę. A teraz jeszcze palą Ateny, dzikusy i wzywają na pomoc Anonimowych, żeby atakowali strony państwowe. Czysta destrukcja i chaos.
Taki właśnie jest ten ton wobec Grecji, nadawany przez programy informacyjne i komentarze w wiodących mediach w Polsce. Nie tylko tych prorządowych, bo i te opozycyjne, przedstawiające siebie jako "konserwatywno-liberalne" przedstawiają sprawy podobnie. Cóż, ja z kolei uważam, że ten ton podszyty jest w najlepszym razie ignorancją i arogancją. A co do ekonomicznych ekspertów, to większość z nich w ostatnich latach po prostu się skompromitowała. Zanim wsłuchamy się w ich głosy potępienia dla Greków, sprawdźmy, co pisali jeszcze 3 lata temu. 
Ale nie to jest najważniejsze. Owszem, Grecy żyli mocno ponad stan. Owszem, zmarnowali miliardy euro. Owszem, nie powinni wprowadzać u siebie eurowaluty, za którą szedł tani pieniądz i tanie kredyty, a więc sztuczne pobudzanie gospodarki. Owszem, Grecy mieli i mają roszczeniowe podejście do życia i gospodarki.
Ale nie są wcale wyjątkiem: to wszystko dotyczy większości narodów dzisiejszego Zachodu i coraz bardziej również krajów postkomunistycznych. Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie, Niemcy, Włosi, Hiszpanie i inni też żyli przez ostatnie dwie dekady ponad stan. Tyle, że mają większe zasoby i upadek (na razie) nie jest tak bolesny. W Grecji dodatkowo doszedł problem szczególnie skorumpowanej, nieodpowiedzialnej i mało patriotycznej elity, a właściwie oligarchii kilku rodzin. Mało kto przypomina, że najbogatsi Grecy trzymają za granicą ok. 600 mld euro, a w greckich małych i średnich przedbiorstwach wydajność należy do jednych najwyższych w Europie.
To głównie oligarchowie wraz z klasą polityczno-urzędniczą zdefraudowali te pieniądze, a ludziom dali wysoki "socjal", aby siedzieli cicho. To był i jest sposób na utrzymanie się przy władzy wielu krajowych elit polityczno-gospodarczych w dzisiejszej kulejącej demokracji. Gwałtowność protestów w Grecji spowodowana jest w dużej mierze także tym, że nikt za to, co się stało, sądownie nie odpowiedział, a jak świat światem, wiadomo iż lud potrzebuje przynajmniej symbolicznej sprawiedliwości.
Czyż w Polsce sytuacja nie jest podobna? Ależ jest, jedyna różnica jest taka, że my weszliśmy do UE w 2004 roku, a dostęp do tanich kredytów (głównie z powodu posiadania własnej, niezbyt silnej waluty oraz korygujących działań Komisji Nadzoru Finansowego) mamy nieco ograniczony.
Poza tym wiele rzeczy jest jak w Grecji. Już teraz można spytać - dlaczego mamy tak gigantyczny dług publiczny i prywatny (Polska jest jednym z 10 najbardziej zadłużonych krajów świata), skoro od 2004 roku wpłynęło do polskiej gospodarki w sumie ponad 100 mld euro z funduszy Unii Europejskiej?
Gdy więc w Polsce nastąpi tąpnięcie, może nie tak głębokie jak w Grecji (bo nie mamy euro), ale ono nastąpi i będzie bolesne, odżyją wszystkie stereotypy na temat Polnische Wirtschaft. Europa może wtedy zacząć się śmiać z polskich przepłaconych i nienadających się do rozgrywania meczów stadionów, wyjątkowych przywilejów emerytalnych dla najlepiej zorganizowanych grup zawodowych i lobbies, rozbudowanej do granic absurdu biurokracji, kosmicznych cen za największe i niedokończone inwestycje transportowe, absurdalnie wysokich wydatków na program polskiej prezydencji, darmowych koncertów wykonawców muzyki pop organizowanych przez niemal wszystkie gminy w Polsce, nieuzasadnionych umorzeń podatków dla wielkich firm i ludzi z dojściami, kredytów na mieszkania za 1 mln złotych branych przez rodziny z miesięcznym dochodem równowartości 1500 euro na rodzinę, z naszych "trzynastek" też będą kpili, jak przyjdzie co do czego. Przykładów do ewentualnego obśmiania jest mnóstwo, każdy Polak może parę wymienić. Polskę z Grecją łączy też to, że wielu polskich biznesmenów z najwyższej półki płaci podatki za granicą.
Dlatego ten, kto chce rzucić przed kamerami bądź w prasie kamieniem w Greków, niech się najpierw zastanowi, czy to jest w polskim interesie.
Inna sprawa to pytanie o demokrację. Reformy greckie tak naprawdę nie są reformami, a mechanicznymi cięciami i podwyżkami podaktów dokonywanymi pod naciskiem największych rządów i instytucji finansowych. Ale nie tylko o cięcia chodzi. Z najnowszym pakietem oszczędnościowym (w zamian za kolejną transzę 130 mld euro kredytu) państwo wyzbywa się dalszej części suwerenności w dziedzinie gospodarczej.
I na koniec uwaga o fałszywych analogiach. Ostatnio i zwolennicy, i przeciwnicy tego, co robi rząd grecki, przywołują przykład Margaret Thatcher i jej bezwzględności w walce ze związkowcami przy okazji kolejnych cięć. Liberalną politykę Thatcher, czy amerykańską "reaganomikę" różnie można oceniać, jest coś w twierdzeniu, że popchnęły przemiany zachodnich gospodarek w kierunku, który z czasem doprowadził do dzisiejszego kryzysu (a więc np. przewaga usług finansowych nad innymi gałęziami gospodarki).
Różnica między tamtymi decyzjami Thatcher czy Reagana a dzisiejszymi cięciami w Grecji i innych krajach (Włochy, Portugalia) polega na tym, że zaproponowali obywatelom alternatywę. Utracili miejsca pracy, ale w zamian pojawiły się nowe, w innych sektorach, doszło, co szczególnie ważne, do upowszechnienia własności i obniżki kosztów pracy i działalności gospodarczej. Last but not least - tamci politycy byli dla wielu obywateli naprawdę wiarygodni.
Dziś rządzący w wielu krajach, nie tylko w Grecji, nie dają żadnej alternatywy, a o ich wiarygodności nawet nie ma co wspominać. Oddajcie, co dostaliście - to jedyne przesłanie. Wy, wy oddajcie, my nic nie oddamy.
Nic dziwnego, że płoną Ateny, a Anonimowi atakują rządowe strony i serwery. A to przecież dopiero początek.
Marcin Herman
 http://rebelya.pl/

Brak komentarzy: