Do dnia wczorajszego traktowałem Platformę jak zwykłych łajdaków, urwisów, którzy dobrali się do władzy i czerpią z tego korzyść. Kilkanaście afer, brak kompetencji, machlojki wyborcze, tajni współpracownicy, szwindelki w restauracji u Sowy, to wszystko wydawało mi się trywialne, ot zwykłym malwersantom, drobnym łotrzykom władza wpadła w rękę.  Do momentu kiedy opublikowano:
“Eurodeputowani Platformy Obywatelskiej zgodzili się, żeby Polska przyjmowała obowiązkowe kontyngent uchodźców - dowiedziała się korespondentka RMF FM. Podczas posiedzenia władz europejskiej chadecji (EPL) w Mediolanie przyjęto zapisy o obowiązkowym przyjmowaniu azylantów z Afryki.”

Muszę wyjaśnić, że mieszkałem prawie dekadę w Afryce i były to najlepsze lata w moim życiu. Na pierwszym zdjęciu hotel Chelsea do którego przybyłem z lotniska Jan Smuts. Południowa Afryka była w rękach białych osadników pochodzenia holenderskiego posługujących się językiem flamandzkim, ponieważ jest to język staroholenderski, najbardziej zbliżony do tego, którym mówi się obecnie w Antwerpii. Była zarządzana wzorowo i chyba tylko Namibia (w RPA nazywano ją South West Africa) była równie dobrze zorganizowana. Brytyjczycy traktowali Afrykę jak kolonię, Niemcy i Holendrzy jak własny dom. Portugalczycy natomiast to bałaganiarze (Mozambik, Angola), ale doskonale się integrowali. Francuskie kolonie to jeden wielki chaos, nieład i zamieszanie, takie pozostają do dziś.
Hotel Chelsea na końcu ulicy Kotze miał sporą werandę z barkiem i stolikami, oraz widokiem na bogate Hillbrow, wspaniałe sklepy i salon Lamborgini. Najlepsze dyskoteki w jakich mi dane było spędzać wieczorowe weekendy, nieporównywalne lepsze od wszystkich, które później poznałem, włącznie ze słynnym Limelight w Nowym Yorku na Manhattanie (już nie istnieje). Pobliska całodobowa restauracja Café Zurich to kosmopolityczne miejsce spotkań, Polaków, Czechów, Niemców, Austriaków, Węgrów i naturalnie Szwajcarów. Brytyjczycy mieli swoje odrębne puby. Państwo świetnie zorganizowane. Kopalnie w pełnym zakresie całej tablicy Mendelejewa. Jako górnik pracowałem, w złocie, uranie, platynie, palladium i chromie. Wspaniałe wakacje w Durbanie, Kapsztadzie, niesamowite wybrzeże Oceanu Indyjskiego, piękny Natal, wietrzny Przylądek Dobrej Nadziei. Pracowałem również w bantustanie Bophutatswana dla czarnego prezydenta Lucasa Mangopy, wspaniałe państewko z największą kopalnią platyny, Impala Platinium, oraz wówczas najlepszym kasynem na kuli ziemskiej, słynnym na cały świat Sun City.
Nadzieja prysła z końcem apatheidu, kiedy biali oddali władzę czarnej większości. Co było najwspanialszym państwem świata w przeciągu trzech lat zamieniło się w koszmar. Johannesburg spotkała zagłada, miasto zostało zdewastowane, Co było hotelami, restauracjami, domami mieszkalnymi doświadczyło anihilacji. RPA stała się miejscem najbardziej niebezpiecznym na Ziemii. Przejazd z lotniska do miejsca przeznaczenia sprawą szansy. Awaria samochodu na drodze, sprawą życia i śmierci. Biali w pośpiechu opuścili centra miast i skryli się w zamkniętych enklawach otoczonych murem, chronionymi agencjami ochroniarskimi.
Reszta Afryki nie wygląda lepiej. AIDS, Ebola, wojny, bieda, głód, rewolucje, korupcja, przestępczość i wszechobecne wskazywanie winy na kolonizatorów, którzy opuścili ten kontynent pół wieku temu. Kontynent bogaty w surowce, paliwa, grunt pod uprawę, wspaniały klimat, tylko jeden problem, ich MIESZKAŃCY. To nie przypadek, że czarni zrujnowali Detroit w USA bogate kiedyś miasto znane z produkcji samochodów i dodam jeszcze byłe miejsce zamieszkania bardzo starej Poloni amerykańskiej, pokolenie, które pracowało w tamtejszych fabrykach. Opuszczone domy można kupić w tym mieście od kilku dolarów wzwyż, ale to strata kosztu zakupu ciepłej parówki z bułką, bo faktycznie domy te są siedliskiem narkomanów, hołoty, nierobów, ciemnoskórych geniuszy od wyciągania z kieszeni podatnika środków na opiekę społeczną. Dzielnice czarnych w każdym mieście Stanów Zjednoczonych przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Jak jest w Europie każdy wie, burdy, palenie samochodów, zbrodnie na białych mieszkańcach, brud, bałagan i naturalnie domaganie się pieniędzy, bo kolorowy geniusz zna tysiąc wybiegów jak wykorzystać system pomocy dla biednych, a bieda wynika z rasizmu i tym samym koło się zamyka. Już specjaliści z Gazety Wyborczej od Michnika dadzą czarnym koleżkom instruktaż jak wyeksploatować ciężko pracującego białego człowieka i zamienić z tubylca w niewolnika.