n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą USA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą USA. Pokaż wszystkie posty

środa, lutego 01, 2012

obłęd lemmingów, v.2009

Ten film wideo został usunięty przez użytkownika.
Przepraszamy za usterki.

Kulisy finansowego 9/11 – elektroniczny atak na banki

kanjorski-w-cspanW zdumiewającym przypływie szczerości kongresman Paul E. Kanjorski, polskiego pochodzenia demokrata z 11. dystryktu wyborczego w Pensylwanii i przewodniczący Podkomitetu Rynków Kapitałowych w Izbie Reprezentantów, przyznał niedawno przed kamerami waszyngtońskiej telewizji, że obecne problemy ekonomiczne, przed jakimi stoją nie tylko Stany Zjednoczone, ale cały świat, są wynikiem “elektronicznego nalotu na banki”, kiedy to w ciągu zaledwie “godziny lub dwóch” wypłynęło z systemu bankowego 550 miliardów dolarów.
Rozmawiając w ostatnim tygodniu stycznia z prezenterem programu C-SPAN, Kanjorski najpierw wysłuchał na antenie telefonu od mocno poirytowanej kobiety, skarżącej się, że debatowany akurat w Kongresie ratunkowy pakiet ekonomiczny, podobnie jak wcześniejsza decyzja o przeznaczeniu 700 miliardów dolarów na pomoc dla banków, przynoszą korzyści jedynie grubym rybom z Wall Street, nie dając zgoła nic borykającej się z kryzysem większości zwykłych Amerykanów. Usiłując wyjaśnić złożoność problemów finansowych stanowiących zmorę USA, mało dotychczas znany szerszej publiczności polityk ujawnił zdumiewające kulisy dramatu, jaki w Waszyngtonie rozegrał się przed kilkoma miesiącami, dokładnie w 7. rocznicę terrorystycznych ataków z 11 września.
- Dlaczego to zrobiliśmy? – tłumaczył Kanjorski fakt swego przyłączenia się do większości kongresmenów, którzy głosowali za dodatkową porcją miliardów dla wielkich instytucji finansowych. – Zrobiliśmy to, ponieważ… Spójrzcie, ja byłem tam, kiedy sekretarz skarbu i przewodniczący Federalnej Rezerwy przybyli w owe dni i rozmawiali z członkami Kongresu o tym, co się działo; było to około 15 września. Oto fakty, a my nawet nie rozmawiamy o tych rzeczach. W czwartek około 11 rano Federalna Rezerwa zauważyła ogromny pobór pieniędzy z kont rynku pieniężnego w Stanach Zjednoczonych, na kwotę 550 miliardów dolarów, wycofanych w ciągu około godziny lub dwóch. Departament Skarbu otworzył swe okno, żeby dopomóc, wpompował 105 miliardów dolarów do systemu i szybko sobie uświadomił, że nie mogą zatamować tego odpływu. Przeżywaliśmy elektroniczny nalot na banki. Oni postanowili zamknąć tę operację, pozamykać konta rynku pieniężnego i ogłosić gwarancje w wysokości 250 tysięcy dolarów na każde konto, żeby nie było dalszej paniki. To jest to, co się faktycznie wydarzyło. Gdyby tego nie zrobili, ich szacunki mówiły, że do godziny 2:00 owego popołudnia 5,5 tryliona dolarów wycofanoby z systemu rynku pieniężnego Stanów Zjednoczonych, co powaliłoby całą ekonomię Stanów Zjednoczonych, a po upływie 24 godzin ekonomia światowa zawaliłaby się [również]. Rozmawaliśmy w owym czasie o tym, co by się stało, gdyby tak się stało. Byłby to koniec naszego ekonomicznego i politycznego systemów, jakie znamy, i to właśnie dlatego, kiedy oni na to wskazali, musieliśmy działać i zabrać się do rzeczy tak szybko, jak to zrobiliśmy.
W dalszej części swego wystąpienia Kanjorski wyjaśniał w programie Washington Journal zawiłości zaistniałej we wrześniu sytuacji i opowiadał o różnych wariantach działania rozważanych wówczas w Kongresie. Sekretarz skarbu Henry Paulson przystał w końcu na plan zainwestowania w banki sumy 700 miliardów dolarów zaczerpniętej z kieszeni amerykańskiego podatnika. To, jak utrzymywał w C-SPAN Kanjorski, stanowiło o wiele lepsze rozwiązanie, niż wydanie kilku trylionów dolarów na wykupienie “toksycznych” aktywów bankowych. To było jedyne rozsądne posunięcie – przekonywał.
- Dlaczego? – zapytał i zaraz sam udzielił na to odpowiedzi. - Ponieważ, jeśli nie masz systemu bankowego, nie masz gospodarki, i chociaż to zrobiliśmy, nie było to wystarczająco dużo pieniędzy, a choć tak szybko to zrobiliśmy, ekonomia upada, zaś co do ostatniego tygodnia, to naprawdę nie jest z nami lepiej dzisiaj, niż było trzy miesiące temu, ponieważ mieliśmy spadek pozycji kapitałowej banków, ponieważ zasoby kapitałowe psują się z każdą chwilą. Teraz musimy podjąć jakieś decyzje.
Kanjorski wyraził przekonanie, iż należy dać politykom trochę czasu na dobre przeanalizowanie sytuacji, wsłuchanie się w głosy elektoratu i wyjaśnienie sytuacji ludziom, którzy – podobnie jak kobieta dzwoniąca wcześniej do studia – są bliscy paniki i mają poważne wątpliwości, czy władze działają dla ich dobra.
- Uważam, że jest ważne, abyśmy zaczęli informować tę damę o tym, jakie naprawdę były fakty, co się stało, i uzyskali dane od niej - deklarował kongresman w telewizji, a robił to – co należy wyraźnie zaznaczyć – po paru miesiącach milczenia mediów na temat dramatycznych wydarzeń z 11 września 2008 r.
- Może ona ma lepszy pomysł – kontynuował członek Izby Reprezentantów z rozbrajającą szczerością. - My nie jesteśmy żadnymi geniuszami w dziedzinie ekonomii czy finansów. Jesteśmy przedstawicielami naszego narodu. Musimy mieć na to wystarczająco dużo czasu. Ktoś rzucił nas na środek Oceanu Atlantyckiego bez tratwy ratunkowej, a my usiłujemy ustalić, gdzie jest najbliższy brzeg i czy jest jakaś szansa na tym świecie, żeby dopłynąć tak daleko – kończy kongresman swoje sensacyjne rewelacje. MY NIE WIEMY!
Tyle wiadomo z szokującej telewizyjnej relacji, dostępnej w oryginalnej postaci pod internetowym adresem http://www.youtube.com/watch?v=8tfRQIL8IKE. Próżno tam jednak szukać odpowiedzi na szereg pytań mogących się nasuwać po zapoznaniu się z sensacyjnym przebiegiem tak długo tajonych wydarzeń z 11 września 2008 r.
Dokąd płynęły masowo wycofywane z amerykańskiego systemu pieniądze? Czy była to jakaś skoordynowana akcja, czy tylko przypadkowy zbieg okoliczności? Czy ktoś dokonał celowego ataku finansowego na Amerykę i świat? Jakie mogły kryć się za tym motywy?
Rozważań na ten temat jakoś nie widać, przynajmniej na razie, w mediach tzw. głównego nurtu. Ale istnieją pewne próby wyjaśnienia sytuacji w internetowych mediach alternatywnych. Może na najbardziej wnikliwą analizę “ekonomicznego 9/11″ wysilił się Mark Glenn, korespondent mocno kontrowersyjnego serwisu “American Free Press Newspaper”. Należy jednak uprzedzić wszystkich tych, którzy zechcą zapoznać się z tekstem pt. “September 11th, 2008–America’s Economic 9/11?”, dostępnym w Internecie pod adresem: http://theuglytruth.wordpress.com/2009/02/15/september-11th-2008-america’s-economic-911, iż zaczyna się on od deklaracji: - Oczywiście jestem antysemitą. A wy nie?
fragment wywiadu:
fragment wywiadu – wersja z napisami polskimi

Darek JAKUBOWSKI
djakubowski@gmail.com

MERITUM.US

poniedziałek, stycznia 11, 2010

amerykański lewak

Obama przerobi konstytucję na podręcznik dla socjalistów
Listopad 10, 2008 Autor: Mirosław Domińczyk

Wybór Baracka Obamy w bardzo krótkim czasie doprowadzi do zniszczenia podziału sił, który w praktyce stanowi fundament tradycyjnych amerykańskich rządów. Ludzie, którzy znajdują się obecnie u władzy, rekrutują się głównie spośród uczelnianych lewackich radykałów z lat 60., marksistów.
________________________________________
Z Peterem Redpathem, profesorem filozofii w St. John’s University New York, rozmawia Anna Wiejak

Demokraci mają prezydenta i większość w Kongresie. Co to oznacza?
- Barack Obama i wszyscy, którzy go wspierają, są najzagorzalszymi lewakami. Moim prywatnym zdaniem, Obama oprze swą polityczną grę oraz polityczne decyzje na książce anarchisty Saula Alinsky’ego “Reveille for Radicals” (Przebudzenie radykałów). Jego prezydentura oznacza podkopanie tego, co jeszcze ocalało z amerykańskiej konstytucji i przerobienie na podręcznik dla socjalistów.

Dlaczego amerykańscy wyborcy zdecydowali się poprzeć Baracka Obamę?
- Kryzys ekonomiczny miał duży wpływ na wynik głosowania, jednakże czynników, które zadecydowały o tym, iż to Obama, a nie McCain zdobył najwięcej głosów, jest wiele. Amerykańskie media pozostają pod kontrolą środowisk lewicowych. Te lewackie media przez lata bezlitośnie atakowały administrację Busha, a później prowadziły intensywną kampanię propagandową przeciwko kandydaturze McCaina. Warto przypomnieć, że zarówno McCain, jak i Obama przysięgli nie wykorzystywać w prowadzonej przez siebie kampanii prywatnych funduszy, ale korzystać jedynie z kwot przysługujących im od państwa. Obama skłamał, składając tę obietnicę – kiedy już zabezpieczył sobie nominację z ramienia Partii Demokratów, wziął miliony od prywatnych donatorów z niemalże całego świata. Wiele ze źródeł, z których finansował kampanię, pozostaje niemożliwa do wyśledzenia. John McCain odmówił korzystania z prywatnych pieniędzy. Podobnie zresztą było w innych kwestiach – Obama miał pracowników, którzy jeździli po całym kraju, rejestrując nowych wyborców. Tymczasem wielu z owych nowych wyborców w zasadzie w ogóle nie była uprawniona do głosowania. Doszło do wielu oszustw. Niektórzy Amerykanie głosowali na Obamę, próbując złagodzić swoją winę za dawne akty dyskryminacji rasowej. Myślę jednak, że głównym problemem była różnica w funduszach na kampanię, bezlitosna antybushowska propaganda, jednocześnie faworyzująca Obamę. McCain miał za mało pieniędzy i prowadził słabszą kampanię. Myślę też, że niektórzy z członków Partii Republikanów celowo źle mu doradzali, aby skrępować go na wszelkie możliwe sposoby i nie dopuścić, by zwyciężył.

Ameryka przetrwa prezydenturę Obamy?
- Naprawa szkód, jakich dokona prezydentura Obamy, będzie trudna. Lewica była zdecydowana doprowadzić do zwycięstwa tego kandydata, ponieważ zorientowała się, że najprawdopodobniej to za jego kadencji zostanie wybranych wielu sędziów Sądu Najwyższego. Kiedy przyszło do głosowania w referendach, okazało się, iż Amerykanie skłaniają się do odrzucenia wielu proponowanych przez lewicę reform społecznych, w tym pełnego dostępu do aborcji, eutanazji i tzw. małżeństw homoseksualnych. W tej sytuacji jedynym sposobem, w jaki lewica może doprowadzić do przyjęcia swojego programu, jest przejęcie kontroli nad Sądem Najwyższym. Przejęła już kontrolę nad urzędem prezydenta i jest bardzo bliska zyskania całkowitej kontroli nad Kongresem. Wybór Baracka Obamy w bardzo krótkim czasie doprowadzi zapewne do zniszczenia podziału sił, który w praktyce stanowi fundament tradycyjnych amerykańskich rządów.
Warto przypomnieć, że ci ludzie, którzy znajdują się obecnie u władzy w Stanach Zjednoczonych, rekrutują się głównie spośród uczelnianych lewackich radykałów z lat 60., marksistów protestujących przeciwko wojnie w Wietnamie.

Wybór Obamy świadczy o tym, że Amerykanie odwrócili się od tradycyjnych wartości?
- W pewnym zakresie tak. Większość Amerykanów wydaje się mieć sposób myślenia protestanckich fundamentalistów. Zasadniczo fundamentaliści są sceptykami. Wydaje się, że w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego, jak powinno się pojmować moralność. Uważają, że należy ją rozpatrywać w kategoriach “szczerości uczuć”, intencji, nie zaś w kategoriach czynienia dobra lub zła. Sądzą, że to religia jest źródłem moralności, nie zaś że moralność jest źródłem religii. Stąd większość Amerykanów w sposób naiwny przyjmuje koncepcję, iż publiczna moralność istnieje i wywodzi się z publicznej, świeckiej religii. Większość Amerykanów mierzy prawdę za pomocą emocji, przeliczając wszystko na szczerość uczuć, nie zaś myśląc kategoriami trzeźwego osądu. Dotyczy to świeckiej lewicy, jak również przeciętnych mieszkańców Ameryki. Amerykańska lewica oddaje cześć kunsztowi sztuk, który zdaje się identyfikować z oświeconymi uczuciami lewackiego ducha. Dla lewicy ludzkość to bóg (duch społeczny cechujący prawdziwych socjalistów), który rozwija się poprzez wyrafinowane uczucia artystów. Stąd też m.in. bliskie związki amerykańskiej lewicy z Hollywood.
Aby forsować socjalistyczne cele, amerykański socjalizm zastępuje klasyczną ideę sprawiedliwości socjalistyczną ideą nieograniczonej tolerancji. W tym sensie “tolerancja” lub “współczucie” oznacza ślepe przyjmowanie wszystkiego, cokolwiek społeczny program lewicy zamierza promować i realizować w ramach przyjętego przez siebie politycznego planu działania. Obecnie pojmują oni tolerancję jako poprawnościowo polityczne postrzeganie dziejów, kierowanie się poprawnościowo politycznymi uczuciami i udzielenie pomocy w tworzeniu ich politycznego projektu: globalnego, ateistycznego, totalitarnego, socjalistycznego państwa.
W Ameryce współczesny socjalizm wydaje się określać Demokratów i ludzi, którzy ich popierają, jako “niewinnych” i “dobrych”, natomiast Republikanów i ich zwolenników jako “winnych” i “złych”.

Jest możliwe, że np. po czterech latach prezydentury Obamy kolejna kadencja będzie należała do Republikanów?
- To nie jest wykluczone. Jednakże, nawet jeśli rzeczywiście tak się stanie, to nie zmieni nam sytuacji, ponieważ wszystko wskazuje na to, iż obie amerykańskie partie polityczne są kontrolowane przez grupy dominujące w sektorze bankowym. Amerykańscy politycy są zasadniczo plutokracyjni. Wyobrażenie, że Demokraci są partią biedaków, natomiast Republikanie – partią bogaczy, zakrawa na dowcip. Obydwie partie reprezentują różne, posiadające międzynarodowe powiązania grupy wielkich interesów, które starają się zdominować scenę polityczną Ameryki. Owe grupy wielkich interesów zgadzają się dążyć do promowania jednego porządku światowego – świeckiego, ateistycznego państwa. Starają się forsować ów nowy porządek poprzez podkopywanie tradycyjnego modelu rodziny, narodowych konstytucji oraz tradycji w ogóle.

Kto byłby Pana zdaniem najlepszym kandydatem na przywódcę Republikanów i kontrkandydata Obamy?
- W chwili obecnej największe nadzieje w doprowadzeniu do odrodzenia się amerykańskiej polityki pokładałbym w gubernatorze Luizjany Bobbym Jindalu oraz gubernator Alaski Sarah Palin. Amerykańska lewica uważa się za z natury naukową i oświeconą intelektualnie, czyli stojącą w opozycji do z natury zacofanych. Stąd musi przedstawiać ludzi takich jak Palin, która akurat jest dosyć bystra, jako nienależących do “elyty”. Należy podkreślić, że spośród Republikanów, to właśnie Palin śmiertelnie przeraża lewicę.

Dlaczego?
- Obydwoje są młodzi, z umysłami silnie zakorzenionymi w rzeczywistości, nie zaś w utopijnych socjalistycznych mrzonkach. Mają charyzmę, aby pobudzić ludzi i uzyskać od nich wsparcie w tworzeniu ruchu politycznego.

Wydaje się mało prawdopodobne, aby McCain zdecydował się na ponowne ubieganie się o fotel prezydenta…
- McCain nie wystartuje ponownie w wyborach prezydenckich. Jest dżentelmenem i prawdziwym bohaterem. W trakcie swojej kampanii zdobył się na ogromny wysiłek stawienia czoła nierówności szans, która zresztą była nie do przezwyciężenia, włącznie z będącym kompletnie bez wyrazu wsparciem ze strony swojej własnej Partii Republikanów.

Co się stanie z amerykańską gospodarką? John McCain ostrzegał, że proponowany przez Obamę plan naprawy gospodarki doprowadzi do wzrostu bezrobocia i upadku klasy średniej…
- Miał rację. Polityka Obamy doprowadzi nie tylko do wzrostu bezrobocia, lecz również zniszczy wiele stanowych ekonomii.

Jest możliwe, że doprowadzono do wcześniejszego wybuchu kryzysu, aby pomóc Obamie odnieść zwycięstwo w wyborach?
- Należy zacząć od tego, że za gospodarczy bałagan w Stanach Zjednoczonych w głównej mierze odpowiadają amerykańskie media i Partia Demokratów. Przedstawiając taki, a nie inny pogląd na tegoroczne wybory w Stanach Zjednoczonych, poprzez pryzmat drugiej kadencji prezydentury George’a W. Busha, amerykańskie media usiłowały podkopać wiarę Amerykanów w gospodarkę. To członkowie Kongresu z Partii Demokratów forsowali prawo zmuszające amerykańskie banki do udzielania kredytów hipotecznych osobom, które nie posiadały zdolności kredytowej. Popierane przez Demokratów grupy zbirów zastraszały kierowników banków, aby przyjmowali złe wierzytelności, nawet od ludzi, którzy nie mieli zatrudnienia. Aby zatuszować udzielanie złych pożyczek, bankierzy łączyli je w pakiet z innymi pożyczkami i sprzedawali międzynarodowym inwestorom, tym sposobem pomagając podkopać światową ekonomię. Amerykańskie media w większości przemilczały tę informację i usiłowały przypisać cały upadek gospodarki polityce Busha. Republikanie byli po części za to wszystko odpowiedzialni, ponieważ wielu z nich przymykało oczy na to, co się dzieje, i nie próbowało forsować żadnych ustaw, które uratowałyby sytuację.

Czego zatem należy się spodziewać?
- Obama wykorzysta internetową bazę swoich zwolenników i spróbuje przejąć kontrolę nad przyszłym amerykańskim elektoratem. Demokraci będą usiłowali uzyskać kontrolę w stanach, które głosowały w tych wyborach na Republikanów. Jak powiedział Lenin, nie jest ważne, kto głosuje, ale kto liczy głosy.
Obamę czekają teraz ciężkie chwile, skoro wygrał poparcie ze strony amerykańskiego biznesu. Nie ufa mu bowiem wielu amerykańskich liderów biznesu. Jeżeli zaś chodzi o podejście prezydenta elekta do spraw ekonomicznych, to jest ono naiwne. Zupełnie nie rozumie on zasad tworzenia dobrobytu. Stąd amerykańska gospodarka będzie jeszcze przez długi czas toczyła walkę. Oczekuję, że w przyszłym roku nastąpi nieznaczna poprawa, jednakże w ciągu dwóch lat doświadczymy drastycznego spadku.
Ze względu na trudną sytuację gospodarczą kraju Obama nie będzie w stanie w sposób natychmiastowy wprowadzić w życie niektórych punktów programu socjalistów. Oczekuję również, iż jego uwagę przyciągną wcześniej liczne konflikty międzynarodowe.
Lecz jak tylko nadarzy się sposobność, będzie promował ustawodawstwo wymierzone przeciwko życiu, a optujące za śmiercią. Nominuje także skrajnie lewicowych sędziów do Sądu Najwyższego. Sądzę też, iż kilku starszych lewicowych sędziów zrezygnuje z zasiadania w Sądzie Najwyższym przed upływem kadencji, aby można było wyznaczyć na to miejsce lewicowych sędziów pokroju Lawrence’a Tribe’a.

Wybór Obamy ujawnił potęgę mediów.
- Amerykańskie media są wyraźnie sofistyczne, stanowią machinę propagandy kreującą medialnych bohaterów. Obama jest wytworem tych mediów, osobą praktycznie bez żadnego doświadczenia zarówno w sferze międzynarodowej polityki, jak i ekonomii, który został wybrany z dużą starannością przez dzierżących rzeczywistą władzę jako pusty symbol, w którym amerykańskie masy mogą pokładać swoje nadzieje i marzenia.
Wszystko wskazuje na to, iż amerykańskie media mają pompatyczny, urojeniowy pogląd na siebie. Identyfikują się one z głosem sumienia, wolnym od grzechu pierworodnego. Wydaje się, że uważają się one za nieomylne magisterium. Jeżeli natomiast okaże się, iż się pomyliły, winą za to obarczą kogoś innego.

Powinniśmy się spodziewać globalnej ofensywy lewactwa?
- Ta ofensywa już się rozpoczęła.

Na Obamę głosowało wielu katolików. O czym to świadczy?
- Wydaje się, że amerykańscy katolicy mylą wiarę z poglądem. Zdaje się, iż myślą oni, że to, w co wierzą, jest najzwyczajniej ich własną opinią (prywatną prawdą, która może wchodzić w konflikt z prawdą publiczną lub prawdą prywatną innej osoby). Wydaje się również, że są oni za słabo ewangelizowani.

Obawia się Pan obniżenia rangi statusu człowieka?
- Absolutnie. Obama popiera nawet zabójstwa dzieci, którym udało się przeżyć aborcję. On zupełnie nie pojmuje natury moralności. Jego brak moralnej wrażliwości jest wprost przerażający.

Jakiego rozwoju wydarzeń należy się spodziewać na linii Waszyngton – Kreml?
- Rosjanie mają powód do zadowolenia. Amerykańskie lewactwo, które poparło Obamę, to najzagorzalsi socjaliści-internacjonaliści. Oczywiście należy zatem spodziewać się kroków w kierunku stworzenia nowego ładu światowego.

Jaki będzie ten ład?
- W zasadzie to spodziewałbym się nie tyle nowego światowego ładu, ile nowego światowego nieładu. Powinniśmy przygotować się na serie zamachów na narodowe konstytucje, rodziny, kultury i tradycje, na próbę podporządkowania Brukseli narodowego sądownictwa poszczególnych państw wchodzących w skład Unii Europejskiej, a także podporządkowania zachodnich sił militarnych Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jaką politykę zagraniczną będzie prowadził nowy prezydent?
- Spodziewałbym się, że Obama podąży śladem polityki zagranicznej Billa Clintona. Clintonowie i Obama mają wspólnych przyjaciół wśród lewackich radykałów. Myślę też, że Clintonowie sami w sobie silniej wpisują się w makiawelizm. Tymczasem Obama wydaje się bardziej ideologiem-teoretykiem, utopistą-marzycielem, szarlatanem. Sądzę, iż to właśnie czyni go potencjalnie bardziej niebezpiecznym, niż byliby Clintonowie. W zasadzie jest on młodym prawnikiem bez żadnego rzeczywistego doświadczenia politycznego, sofistą. W kwestiach prowadzenia polityki zagranicznej i gospodarczej będzie zatem musiał słuchać swoich “mocodawców”. W mojej ocenie, w skład jego ekipy wejdzie Richard Lugar.

A kim jest Michelle Obama?
- Nie wiem zbyt wiele na jej temat, może poza tym, iż podziela ona marksistowskie poglądy swojego męża.

—————————————————–

edycja:

11.11.2008 godz.10:00

Tekst ten otrzymałem od Przyjaciela z USA.

Znajduje się też pod tym adresem:

Niezależny Serwis Informacyjny

www.iskry.pl – Iskry Polskości – po prostu Twój serwis
http://dominczykmiroslaw.wordpress.com/2008/11/10/obama-przerobi-konstytucje-na-podrecznik-dla-socjalistow/

środa, listopada 25, 2009

obszczyMURy europy i sovdepii

Poor Gorbi i Farewell, czyli kto naprawdę obalił mur w Berlinie

Tak naprawdę to mur obalił Ronald Reagan. Bez jego konsekwentnej polityki stałby pewnie w Berlinie do dzisiaj. Ci wszyscy, którzy wynoszą zasługi Wałęsy, papieża, Solidarności i innych, powinni wiedzieć, że takie decyzje nigdy nie podejmują się same. Nie biorą się też ze wzniosłych słów, w jakie ubierają je politycy. Ich przyczyną są zawsze sytuacje bezwyjściowe, tarapaty, w jakie wpadają politycy przypierani plecami do muru przez innych polityków. Gorbaczow stał na czele supermocarstwa, które się rozpadało, trzeszczało w zawiasach i dlatego musiał wywijać takie piruety, do jakich przygrywał mu Reagan...

Poor Gorbi nie miał innego wyjścia. Spadek cen ropy naftowej (7 dolarów za baryłkę) oraz kursu dolara (1 $ - 1,25 DM) powalił sowiecką gospodarkę na deski. Dochód narodowy imperium zmniejszył się w ciągu paru lat o 80 procent i nadal nie widać było światełka na końcu (ani tym bardziej końca) tunelu. W drugiej połowie lat 80. ZSRR pogrążał się w coraz większym maraźmie i stał w obliczu klęski głodowej. Nawet w moskiewskich hotelach zaczęto wydawać śniadania o jedną godzinę wcześniej, żeby zaoszczędzić żywności dla turystów z Zachodu.

Brakowało wszystkiego i wszystko się waliło. Niezwyciężona flota rdzewiała w portach, wybuchały reaktory, żołnierze chodzili głodni, nie było pieniędzy na zbrojenia i podbój kosmosu, ani tym bardziej na utrzymywanie niewydajnych kolonii w Europie Wschodniej...

To nie Wałęsa i Solidarność, nie Gorbaczow i nie demonstranci z Lipska doprowadzili do upadku mur w Berlinie. Zrobił to wykpiwany przez wszystkich satyryków na Wschodzie i Zachodzie Europy hollywoodzki cowboy i aktor Ronald Reagan, który pociągał za sznurki.

Oczywiście miał takie. Za najważniejszy uznać należy pewnego pułkownika KGB, o którego istnieniu do niedawna nikt prawie nie słyszał. Nawet jego koledzy z podmoskiewskiej centrali dowiedzieli się o tym, co zrobił, kiedy było za późno.

Jego tożsamość ujawnił niedawno wywiad francuski. Nazywał się Władimir Wietrow. Wychowany w kołchozie, klasyczny homo sovieticus, który z własnej inicjatywy zaofiarował współpracę Francuzom, pracował dla nich pod kryptonimem Farewell.

Był nietypowym agentem. Miał gest i nie chciał słyszeć o wynagrodzeniu. Przekazywał francuskiemu kontrwywiadowi DST - Direction de la Surveillance du Territoire - objęte ścisłą tajemnicą dokumenty nieodpłatnie. Chyba w całej historii zimnej wojny nie było tańszego agenta. Brał tylko prezenty. Najczęściej drobiazgi. Zachodnie papierosy, zapalniczki, eleganckie szaliki. Przez wszystkie lata przyjął ich za nie więcej niż 100 000 dolarów. Gustował we francuskich koniakach i szkockiej whisky, zamawiał też (sztuczne) futra z Paryża dla żony i dla kochanki, tłumaczki w KGB, którą potem ciężko poranił próbując po pijanemu poderżnąć jej gardło.

Miał słowiańską duszę i kierował się emocjami romantycznych bohaterów Schillera. Wpadał w różne skrajności. Szpiegował z przekonania. Całymi latami fotografował wszystkie dokumenty, które przechodziły przez jego biurko koordynatora sowieckiego wywiadu wojskowego i przekazywał je agentowi DST w Moskwie. Tajne materiały trafiały za pośrednictwem Mitteranda do Reagana, który nazwał później Wietrowa najważniejszym agentem XX wieku.

Bez Farewella nie doszłoby zapewne do upadku muru i komunizmu. Reagan nigdy nie odważyłby się rozegrać swojej brawurowej karty z Gwiezdnymi Wojnami, gdyby nie miał w rękawie takiego asa jak Farewell. Dzięki niemu posiadał absolutną wiedzę o tym, co wiedzą i czego nie wiedzą Rosjanie…

Wietrow był frustratem i alkoholikiem. Nienawidził ZSRR, mimo że zawdzięczał mu wszystko - karierę sportową (był mistrzem ZSRR w sprincie), awans społeczny, znajomość języków i błyskotliwą karierę w KGB. Miłość do matuszki Rassiji przerodziła się jednak w gwałtowną niechęć, kiedy jako agent przyjechał po raz pierwszy na Zachód. Zakochał się we Francji, w której imponowało mu wszystko. Dobre życie, wolność słowa, białe pieczywo i świeże mleko w sklepach. Przez wiele lat organizował tam siatkę szpiegowską.

Agenci KGB i DST dobrze wiedzieli, kto dla kogo szpieguje. Niekiedy ich stosunki były prawie przyjacielskie. Jeden z szefów DST pomógł Farewellowi, kiedy po pijanemu wjechał samochodem z ambasady w latarnię. Wietrow wpadł w panikę. Bał się przyjazdu francuskiej policji i zadzwonił do "zaprzyjaźnionego kolegi" o trzeciej nad ranem błagając o pomoc. Za kraksę mógł zapłacić zesłaniem na Syberię. Sprawę udało się zatuszować. W ciągu paru godzin samochód został doprowadzony do stanu idealnego w zaprzyjaźnionym warsztacie. Wzruszony do łez Farewell przysięgał parę razy swojemu zbawcy, że się odwdzięczy.

Na początku lat 70. odwołano go z Paryża do podmoskiewskiej centrali KGB. Poczuł się odstawiony na boczny tor i wpadł w depresję. Musiał sam jeździćmoskwiczem i nie dostał nawet przydziału na szofera. Do tego doszły problemy z żoną. Chciała odejść od innego. Była to być może główna przyczyna, dla której zaczął mścić się na swoich szefach z KGB.

Postanowił doprowadzić ZSRR do upadku, co też zrobił. KGB dobrał mu się do skóry dopiero pod koniec lat 80. Do dzisiaj zachowały się protokoły przesłuchań Farewella, który właśnie w ten sposób przedstawiał swoje cele - jako rewanż i prywatną wojnę z ZSRR.

Zdekonspirował dla Francuzów całą siatkę agentów KGB na Zachodzie. Przekazywał im tak dużo tajnych dokumentów, że nie nadążali z tłumaczeniami. Początkowo podejrzewali, że jest podstawionym przez KGB prowokatorem, ale to, co znaleźli w papierach, przeszło ich najśmielsze oczekiwania.

Po ich przeanalizowaniu otrzymali prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. ZSRR pozostawał dużo dalej w tyle w technologiach wojskowych, niż zakładali. Na przełomie lat 70. i 80. nie prowadzono tam prawie żadnych badań naukowych. Rosjanie nie mieli nic własnego. Nie stać ich było na to. Wszystko, czym dysponowali, było kradzione w laboratoriach na Zachodzie.

Reagan mógł bawić się z nimi, ponieważ miał wgląd w ich tajemnice. Wiedział, co mają, a czego nie. Poza tym od połowy lat 80. podrzucał im trefne technologie z błędami, np. związane z rozpoznaniem sił powietrznych napastnika, o których z góry było wiadomo, że na polu walki zawiodą.


W świetle tego, co udało się dokonać sfrustrowanemu pułkownikowi KGB, bledną wszystkie zasługi Wałęsy, Solidarności i pokojowych demonstrantów z Lipska.


Farewella skazano na karę śmierci w 1987 r. Wyrok wykonany został w jednym z obozów GUŁagu na Syberii.
http://waldburg.salon24.pl/