n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, listopada 01, 2011

remanent z KIELC, 9.X.2011

niedziela, 9 października 2011

Głosowanie w Kielcach

Czy aby tak mała frekwencja wyliczona przez "sondażownie" pokrywała się z rzeczywistością??

Takiego bałaganu z głosowaniem w Kielcach chyba nikt się nie spodziewał. Około godziny 18 z wielu miejsc zaczęliśmy dostawać sygnały o przepełnionych urnach wyborczych.
Pierwszy sygnał odebraliśmy około 17.30. Zgłoszenia dotyczyło problemów z urną wyborczą w lokalu mieszczącym się w szkole - Gimnazjum numer 9 przy ulicy Naruszewicza w Kielcach.



Pojechaliśmy na miejsce - zastaliśmy zdenerwowanych ludzie obawiających się o ważność kart do głosowania wrzucanych do naprędce zaklejonego i opieczętowanego pudełka. Niektórzy zrezygnowali z oddania głosu, wyszli z lokalu zabierając karty ze sobą. - Od dwóch godzin próbujemy się doprosić od Urzędu Miasta, aby przywieźli nową urnę. Niestety do tej pory nikt się nie zjawił – mówiła nam Danuta Sołowow, przewodnicząca obwodowej komisji wyborczej numer 28. Jak dodawała takie problemy mogły wynikać z dużego zainteresowanie wyborami. Według naszych informacji, obywatelski obowiązek w komisji numer 28 spełniło do godziny 18 ponad 45 procent uprawnionych do głosowania. Przed godziną 20 w lokalu wyborczym komisji zagłosowało około 1300 z ponad dwóch tysięcy uprawnionych do głosowania, zapełniano wtedy trzecie pudełko zastępujące urnę.


W niedzielę po godzinie 18.45 dostaliśmy też sygnał od Internauty o problemach z głosowaniem w Obwodowej Komisji Wyborczej w Gimnazjum numer 9 w Kielcach przy Naruszewicza. - Urna jest przepełniona, nie ma jak oddać głosu - pisze Czytelniczka.


Potem napłynął sygnał o przepełnionej urnie z komisji mieszczącej się w siedzibie Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach przy ulicy Prendowskiej. O godzinie 19.15 dowiedzieliśmy się, że w komisji numer 42 w osiedlu "Na Stoku" w Kielcach również są problemy z urną - proszono o dostarczenia następnej. Wiadomość o sytuacji w tej komisji również przysłał Internauta. - W jednej z Komisji Wyborczych, która mieści się w Miejskim Zarządzie Dróg w Kielcach przy ulicy Prendowskiej, stoi Pan, który co chwila chwyta za kij i przeciska się przez tłum wyborców - opisuje Czytelnik. - Z lekka zakłopotani wyborcy odsuwają się na bok. Pan z pełnym spokojem wkłada kij do urny i upycha na lewo i prawo ledwo mieszczące się karty wyborców. Po czym odchodzi z uśmiechem i odkłada kij pod ścianę. Kij długi! A miejsca mało! szeptali pod nosem niektórzy. Kto pierwszy ten lepszy - dodawali niektórzy.


O godzinie 19.30 podobną informacje wraz ze zdjęciem dostaliśmy z Obwodowej Komisji Wyborczej mieszczącej się przy skrzyżowaniu ulic Różanej i Urzędniczej w Kielcach. Nie znaleziono tu nawet pudełka, które mogło by stanowić tymczasową urnę, a wykorzystano do tego celu zaklejony kawałkiem tektury i obanderolowany kosz na śmieci.

http://czerwonykiel.blogspot.com/2011/10/gosowanie-w-kielcach.html

Źródło:
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111009/WYBORYPARLAMENTARNESWI01/491308975

kierunek: CHINY * "NSDAP" XXI wieku

Recenzja: Chiny światowym hegemonem? Imperializm ekonomiczny Państwa Środka


"W Chinach czułem się jak dziad"
                  Piotr Gadzinowski

MUST READ! MUST READ! I jeszcze raz: MUST READ! "Chiny światowym hegemonem? Imperializm ekonomiczny Państwa Środka" autorstwa Jean-Paula Guicharda, ekonomisty i historyka z Uniwersytetu w Nicei oraz Antoine Bruneta, byłego prezesa francuskiego oddziału HSBC to książka wbijająca w fotel i otwierająca oczy, na to co się naprawdę dzieje na świecie, w czasie gdy Polactwo jest zajęte grillowaniem na Zielonej Wyspie.

Autorzy wyjaśniają dlaczego Chiny przez ostatnie 20 lat stały się drugą, jeśli nawet nie pierwszą potęgę gospodarczą i polityczną świata (PKB liczony na podstawie parytetu siły nabywczej wynoszący około 20 proc. światowego, niemal tyle samo co USA!). To wina przede wszystkim tego, że w ChRL panuje ustrój o nazwie: kapitalizm totalitarny, mający wiele podobieństw np. z III Rzeszą. Pod kierownictwem totalitarnego geniusza Deng Xiaopinga, Pekin przeanalizował jakie błędy w walce o dominację popełniły ZSRR oraz przedwojenna i powojenna Japonia. Chińczycy zaczęli więc walczyć o zdobycie władzy nad światem za pomocą tej samej strategii jaką w dawnych wiekach realizowały w tym celu Imperium Brytyjskie i USA - merkantylizmu, ciągłego wypracowywania nadwyżek handlowych z resztą świata. Udaje im się to osiągać za pomocą ofensywnego protekcjonizmu monetarnego, czyli znacznemu zaniżaniu kursu juana. To tak jakby wszystkie towary eksportowane przez Chiny były wspierane subsydiami wynoszącymi 50 proc. ich wartości, a towary importowane do Chin obłożone 100 proc. cłem. ChRL posiada jeszcze jeden atut: ogromny rezerwuar niemal niewolniczej siły roboczej (nielegalni migranci wewnętrzni - 150 mln ludzi), utrzymywany w posłuchu przez totalitarny aparat mafijnego państwa. W ten sposób Chińczycy są w stanie produkować nawet 80 razy taniej od Amerykanów i Europejczyków a 9 razy taniej od Meksykanów. Odkąd Chiny w 2001 r. wstąpiły do WTO, masakrują, za pomocą tej hipernieuczciwej konkurencji gospodarki państw rozwiniętych - przyczyniając się do postępującej ich dezindustrializacji i wzrostu bezrobocia, stają się ich wierzycielami i potajemnie prowadzą do destabilizacji ich rynków długu. To otwarta wojna gospodarcza, w której rolę V-tej kolumny odgrywają wielkie koncerny masowo przenoszące produkcję do ChRL i jej państw wasalnych, dezindustrializując przy tym Zachód. W planach Chińczyków jest zastąpienie USA w roli światowego hegemona (po zniszczeniu Ameryki), a Europie wyznaczenie roli centrum turystyczno-rozrywkowego, czyli takiej funkcji jaką zaplanował dla Francji Adolf Hitler. Jedynym dobrym aspektem chińskiej strategii jest odebranie Ruskim "prastarych chińskich ziem zrabowanych na mocy nierównoprawnych traktatów". Stanie się tak dopiero wtedy, gdy totalitarni postkomunistyczni kapitaliści z Pekinu zrobią z wszystkich białych ludzi dziadów.



Pozycja ta jest szczególnie cenna, gdyż obala mity typu "wolny handel jest zawsze dobry, a protekcjonizm zawsze zły". Autorzy wyjaśniają m.in. : jak Japonia doszła do potęgi po II wojnie światowej? jak doszło u niej do straconej dekady? dlaczego prezydent Clinton rozpoczął w interesie amerykańskiej oligarchii politykę niszczenia Japonii za pomocą wspierania Chin? jak wpuszczenie przez Clintona Chin do WTO wpłynęło na wybuch kryzysu w USA? a przede wszystkim, jak się bronić przed chińską agresją gospodarczą. Zdaniem autorów jest jedna droga: państwa rozwinięte powinny jednocześnie opuścić WTO i założyć WTO-bis, w której nie będzie miejsca dla państw stosujących monetarny protekcjonizm.

Niestety, administracja Obamy, choć powoli przestawia się na konfrontację z Chinami, nie ma zamiaru uderzać ChRL, tam gdzie ją naprawdę zaboli - w zaniżony kurs juana. Jedynym człowiekiem w tej administracji rozumiejącym niebezpieczeństwo chińskiego ofensywnego monetarnego protekcjonizmu jest sekretarz skarbu Timothy Geithner. Niestety, amerykańska oligarchia nie pozwala mu działać w obronie własnego kraju. W Europie wszyscy natomiast wypatrują Chin jak rycerza na białym koniu. Jednym z nielicznych, który zdaje sobie sprawę z chińskiego niebezpieczeństwa jest kandydat socjalistów na prezydenta Francji Francois Holland. Paradoks: przemysł krajów Zachodu jest niszczony przez kapitalistów działających w zmowie z Chinami, ratować chcą  go działacze związkowi...

Ps. Danek, Bekier i Lasecki - działacze "Falangi" (chiń. Falong-ga) błaznują przyjmując maoistowską retorykę mówiącą, że trzeba bronić świata przed imperialistycznymi wyzyskiwaczami z USA. Tak naprawdę to towarzysze z Pekinu są największymi wyzyskiwaczami i imperialistami na świecie. Ale w błaznowaniu falangistów jest metoda, po tym jak płemieł Tusk i minister Grabarczyk obrazili swoją niekompetencją chińskie kierownictwo Chińczycy być może szukają, kogo z polskich polityków sobie kupić. Wielkiego wyboru nie mają, bo pewnie postrzegają większość z nich za agentów Rosji, a PiS za ludzi Ameryki. Kto im więc pozostaje? Stronnik Hu Yao Banga Pa Li Kot?