n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

poniedziałek, czerwca 25, 2012

UBopole story

“Niejawni” są wśród nas. W Opolu było siedmiu tylko w jednym departamencie bezpieki

SEE


Wszyscy pamiętamy ujawnienie w poniedziałek przez “Uważam Rze” i “GPC” personaliów szefa Wydawnictwa “Rytm” Marian Pękalskiego vel Koterski. Opowieść niczym ze scenariuszy hollywoodzki nie chce się wydostać do mainstreamu. Cicho o tym w telewizji i radio. Pozostaje węższy obieg, bo nie uważam, że jest on “drugim”.
Opowieść o Marianie jest intrygująca jak to człowiek Służby Bezpieczeństwa przechodzi na “niejawny etat” i pracuje dalej dla PRL. Fikcyjnie zatrudniony jest w MSZ od kwietnia 1982 r. i wnika w struktury Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu “Solidarność”. Tu zyskuje legendę działacza “Solidarności”, wsypuje kolegów by po 1989 r. przejąć wydawnictwo nawiązujące to mitu i loga “Solidarności”. Wydaje słynną książkę “Droga Nadziei” opisującą Lecha Wałęsę. Tu przejdziemy dalej do tekstu Sławomira Cenckiewicz, który już wykazał w latach 70. współpracę Lecha Wałęsy z SB. Autor opisuje na łamach tygodnika “Uważam Rze” nr 25 (2012) działalność pracowników na etatach “N”. Ilu ich było? Ilu do dziś mieszka obok nas w Opolu? Kim oni są, może znajomymi? Takie pytania sobie stawiam po lekturze historii Mariana Pękalskiego vel Koterskiego. Cenckiewicz nam trochę ułatwia poszukiwania.
“Już po dwóch latach projekty i plany rozbudowy niejawnej struktury struktury etatowe rozszerzono na jednostki terenowe Departamentu III [red.: prowadził ówczesną walkę z działalnością "antypaństwową" wobec PRL]. Wiosną 1973 r. w 11 Komendach Wojewódzkich MO utworzono w Wydziałach III SB aż 61 etatów niejawnych. Najwięcej stanowisk “N” przyznano Warszawie (13), Katowicom (10), Gdańskowi, Bydgoszczy i Opolu (po 7), Kielcom i Lublinowi (po 6), Zielonej Górze (5) i Szczecinowi (4).
Ktoś powie mało. Spokojne to tylko jeden Departament. Armia “N-karzy” po tym roku się dopiero zaczęła rozwijać. Przeniknęła do Departamentu I, czyli do tzw. wywiadu. Ile ich tam było? “W latach 1975-1989 liczba pracowników na etacie “N” wahała się się między 570 a 630 (…). W 1973 r. w Departamencie II (kontrwywiadzie) zatrudniono 20 pracowników niejawnych, ale dwa lata później było ich już 39″.


Lektura artykułu “Niejawne szwadrony bezpieki” dostarcza smutną wiedzę na temat armii niejawnych pracowników bezpieki, którzy przeniknęli do cywilnego życia. Polityka tzw. “grubej kreski” zapewniła im dostatnie życie. Dziś nadal są wśród nas. Od specjalistów zajmujących się tą tematyką wiemy,  że  w 1989 r. takich niejawnych czynnych pracowników służb było w Opolu aż 20. Kim oni są? Czy nadal działają? Czy ich znamy? Czy są tzw. przyjaciółmi środowisk prawicowych i konserwatywnych? Może ktoś wie…? Proszę pisać redakcja@ngopole.pl
Przypomnę, że Stowarzyszenie “Stop Korupcji” w 2005 r. ujawniło listę pracowników etatowych Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Opolu. Była to lista pracowników zatrudnionych na koniec lipca 1989 r. i podlegających weryfikacji.
Po ujawnieniu imiennej kilkunastostronicowej listy pracowników WUSW  ówczesna senator RP Dorota Simonides (namaszczona przez “Solidarność” na kandydata do Senatu w 1989 r., była także ówczesnym członkiem komisji weryfikacyjnej, prof. UO i członkiem Unii Wolności) złożyła skargę do Generalnego Inspektor Ochrony Danych Osobowych.  Doprowadziło to do wszczęcia przez opolską prokuraturę śledztwa przeciwko Stowarzyszeniu Stop Korupcji, której efektem było zdjęcie ze stron www poniższej listy. Dodam, że również, że sprawa ujawniła personalia jednego z pracowników Uniwersytetu Opolskiego. Więcej można znaleźć tutaj na www.stopkorupcji.pl
Autor: Tomasz Kwiatek

piątek, czerwca 22, 2012

Putin - sovjetrussland


Hej Kalinka, Kalinka, Kalinka maja...



Kim jest Władimir Putin?
Czy można w jakimś lapidarnym ujęciu przedstawić tę postać?
Aleksander Dugin, rosyjski współczesny myśliciel, główny ideolog koncepcji Eurazji w dzisiejszej Rosji twierdzi, że sylwetki Władimira Putina nie da się jednoznacznie określić i że ta sprawa, jest zawsze kwestią otwartą.

Władimir Putin przyszedł na świat 7 października 1952 r. w Leningradzie-w dzisiejszym St.Petersburgu.
W okresie wieku chłopięcego, młody Putin wyrażał wielka chęć zostania szpiegiem.
Jego podwórkowy przyjaciel-Siergiej Bogdanow opowiada, że Putinem zawładnęła idee fixe, która sprawiała, że młody Putin ze wszystkich swoich rówieśników chciał uczynić szpiegów, powtarzając, że prawdziwy szpieg musi być twardy i dlatego należy się hartować, po czym rozbierał się dając przykład kolegom i prawie nago wskakiwał do śniegowych zasp, a podwórkowi przyjaciele naśladując go, również się hartowali w ten sposób.
Bogdanow opowiada dalej, że Wołodia wymyślił arcy ciekawą zabawę i nazwał ją "wyścigiem o przeżycie", a polegała ona na tym, że w samych gaciach należało wskoczyć na krę pływająca po zimowej rzece i jak najdłużej na niej wytrzymać.
Wspomina on także, że gdy w 1961r. podczas gdy ludzie zaczęli wyrzucać na śmietniki portrety Stalina, to Putin jeden z tych portretów postanowił zabrać i wieczorem tego samego dnia zawiesił go na ścianie budynku w którym mieszkał, co wywołało wtedy skandal.
Kiedy rówieśnicy z podwórka swoje młodzieńcze zainteresowania przenosili na inne płaszczyzny, to tylko młody Wołodia twardo obstawał przy swojej idei pozostania szpiegiem.
Koledzy ze szkoły także potwierdzają wyrażaną przez Putina chęć zostania agentem.
Opowiadają, że pewnego razu Putin udał się do siedziby KGB i zapytał kogoś z personelu, co należy zrobić, ażeby tu pracować?
Odpowiedź brzmiała jednoznacznie-"należy się bardzo dobrze uczyć."
Po ukończeniu szkoły ponownie, ale już z przyzwoitą cenzurką udaje się do KGB i pyta, "a co teraz mam robić?".
W odpowiedzi miał usłyszeć, że najlepiej dla niego będzie, jeżeli zacznie studiować prawo.
"Słowo się rzekło, kobyłka u płota."
Putin po wskazówkach dostaje się na Leningradzki Uniwersytet Państwowy, aby tam rozpocząć naukę na wydziale prawa, które to prawo kończy w 1975 roku.
Podczas studiów Putina na uczelni pojawiają się oficerowie KGB, którzy obwieszczają, że chcą pozyskać spośród studentów pięcioro z nich i do tej piątki zakwalifikował się między innymi Władimir Putin.
Oznajmili oni wybrańcom, że jeżeli będą mieć dobre wyniki, to KGB na nich czeka.
Putin mocno tą sugestię wziął do siebie i zaczął wyróżniać się tym, że stronił od alkoholu, nie palił papierosów i jak wspominają koledzy z tego okresu, nie uganiał się za dziewczynami.
Podczas studiów Putin wstępuje w szeregi Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w których trwa aż do zakazania działalności tejże w roku 1991.
Gdy nasz bohater ukończył studia, ziszcza on swoje dziecinne marzenia i podejmuje pracę w KGB jako oficer operacyjny.
W latach 1985-1990 oddelegowany zostaje do byłej NRD gdzie pełni funkcję oficera werbującego nowych współpracowników KGB, a także inwigilującego środowiska naukowe w tym kraju.

W tym momencie powinienem może przytoczyć kilka encyklopedycznych informacji na temat kariery politycznej Władimira Putina, jednak pominę to, gdyż nie są to szczegóły, które mogą pomóc w ustaleniu kim jest dzisiaj Putin, oprócz tego, że obecnie jest premierem Rosji.

Jako ciekawostkę przytoczę fakt, że rodzina Putina ma historycznie ugruntowane powiązania z władzą i to z władzą nie tylko ludową.
Otóż dziadek Putina był nadwornym kucharzem Rasputina, a potem samego Lenina, a także szefem  kuchni w jednej z willi Józefa Stalina.
Sam Władimir Putin wyprzedził nieco swojego dziadka w koneksjach z władzą i został nie kucharzem, a "carem".
Putin dzisiaj jest człowiekiem sprawującym władzę absolutną w Rosji.

Poddając analizie sylwetkę dzisiejszego Putina jako polityka, należy zawsze brać pod uwagę fakt, że nie tylko był, ale że zawsze jest on postacią z KGB.
To w tej organizacji nabył on cech podczas gruntownych szkoleń i indoktrynacji, które czynią z niego personę niezwykle niebezpieczną.
Władimir Putin oprócz tego, że kieruje Rosją jako państwem,  to także jemu podlegają rosyjskie służby i jeżeli nawet w nich nastąpiłby jakiś rozłam, to potencjalni przeciwnicy Putina zostaną spacyfikowani przez jego popleczników, których jest zdecydowanie więcej.
Nikt o zdrowych zmysłach nie ośmieli się podnieść ręki na Wołodię.
Jeżeli dodam, że rekomendowanym Jednej Rosji na przewodniczącego rosyjskiej Dumy Państwowej był Siergiej Naryszkin, bardzo bliski współpracownik Putina, to sytuacja robi się jeszcze bardziej klarowna.
Naryszkin do tej pory był szefem putinowskiej kancelarii i łatwo można stwierdzić, że jest on bardzo lojalnym w stosunku do swojego mocodawcy w przeciwieństwie do jego polskiego odpowiednika-Grzegorza Michniewicza, który wykonał skok na bungie, gdzie ktoś zadbał o to, ażeby zamiast gumy i to nie na  nogach, a na szyi nieszczęśnika, oplótł się kabel od odkurzacza.
Pierwszym przewodniczącym izby niższej parlamentu zostaje także protegowany Jednej Rosji, Aleksander Żukow, który od 2004 roku pełnił funkcje wicepremiera.
No i żeby wszystko było jasne, to wybory, które odbyły się 4 grudnia w Rosji, dały Jednej Rosji 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie, czyli większość absolutną.
Kto w takiej sytuacji zagrozi Putinowi wewnątrz Rosji?
Każdy potencjalny przeciwnik polityczny Putina ma głęboko wyryte w świadomości co przytrafiło się Aleksandrowi Litwinience, Annie Politkowskiej, Zelimchanowi Jandarbijewowi, czy też Wiktorowi Juszczence, choć ten ostatni akurat przeżył zamach, a także wielu, wielu innym osobom.
A rozmach z jakim Putin osiąga swoje cele można określić na podstawie zamachów w Moskwie i Wołgodońsku, gdzie służby wysadziły budynki mieszkalne zadając śmierć ponad trzystu osobom, a także zamachu pod Smoleńskiem, gdzie anihilowano polskiego Prezydenta wraz z całym dowództwem armii i kluczowymi urzędnikami państwowymi.

Ostatnie demonstracje antyputinowskie w Moskwie i wielu innych miastach Rosji, Putin skwitował szyderczo i powiedział, iż myślał, że to manifestują jakieś pedały, które poprzypinały sobie do kołnierzy prezerwatywy, co też miało swój oddźwięk w późniejszych manifestacjach, podczas których eksponowano wizerunek Putina owiniętego prezerwatywą w ramach odwetu.
Nic to jednak nie da.
Putin, czy to się komuś podoba, czy też nie, jest podręcznikowym typem zwycięzcy i pokuszę się o tezę, że po Stalinie nie było tak silnego przywódcy w Rosji.
Po medialnym Gorbaczowie, który to niby był twórcą tzw. "Pierestrojki", procesu, który był od dłuższego czasu szykowany w Rosji, po tym jak się okazało, że gospodarka socjalistyczna, to tylko chora utopia i uzależnionym od alkoholu Jelcynie, to właśnie Putin wyróżnia się nie tylko niesamowitą ambicją, ale także ogromną siła, którą potrafił zbudować wokół siebie.
Że pierestrojka była tylko zaplanowanym aktem procesu przejścia Rosji do gospodarki rynkowej, niech będzie odmowa przez władze ZSRR maniakowi Jaruzelskiemu pomocy, gdy ten zwrócił się o interwencję zbrojną w Polsce, kiedy wprowadzał Stan Wojenny.

Żeby zrozumieć działania Putina i to, należy wiedzieć do czego on dąży i jakie cele mu przyświecają.
Tutaj znowu trzeba się odwołać do idei utworzenia Eurazji, której finalne zrealizowanie Putin zapowiedział na rok 2015.
Wszystko co czyni Władimir Putin jest podporządkowane właśnie temu przedsięwzięciu, które w niedalekiej przyszłości ma odbudować Rosyjskie imperium.
Przyszła potęga Rosji ma być ściśle oparta na związku z Kościołem Prawosławnym i stąd też Putin od jakiegoś czasu jest żarliwym, praktykującym wyznawcą tej wiary.
Jeżeli mówimy, że w rękach Putina jest wszystko, to znaczy, że tak jest i że media nie są wyłączone ze strefy wpływu tego dyktatora.
Jak skutecznym instrumentem są media, to zapewne nikomu tłumaczyć nie trzeba.
W mediach rosyjskich wszystko jest nastawione na propagowanie idei potężnej Rosji, której potęga będzie oparta na swoistym konglomeracie idei zaczerpniętych z imperialistycznej Rosji carów, popartej wybranymi składowymi, zaczerpniętymi z bolszewizmu.
Żeby to lepiej zrozumieć, to polecam każdemu do obejrzenia film Andreia Kravchuka pt. "Admirał".
Film ten opowiada historię ostatnich czterech lat życia przypadające na okres tuż przed wybuchem rewolucji bolszewickiej i na jej sam początek.
Historia ta była ściśle zakazana zarówno w państwie sowieckim jak i radzieckim.
W tym filmie chyba na zlecenie Putina reżyser łączy wielki patriotyzm, odwagę i głęboką wiarę w Boga głównego bohatera na tle jakby złej, ale jakże potężnej rewolucji październikowej.
Męstwo i bohaterstwo pokazywane są po obu stronach barykady.
Gdyby ktoś się zdecydował na poświęcenie około 2 godzin, ażeby oglądnąć ten film, to zapewniam, że nie będzie to czas stracony, bowiem pomimo faktu, iż film jest stricte propagandowym, to prezentuje on niezłe kino.
Drugą propagandową pozycją stworzoną na potrzebę ugruntowania w rosyjskiej publiczności świadomości o potędze Rosji, jest jedenastoodcinkowy serial pt. "Karny batalion", traktujący o karnym batalionie składającym się z więźniów nie tylko politycznych, którzy swoje winy mają odkupić bohaterską walką na frontach II WŚ.
Relacja pomiędzy głównym bohaterem, dowódcą batalionu-Twierdochlebowem, a oficerem NKWD, który odpowiadał za polityczną poprawność jednostki, jest wpleciona w epicką opowieść o wojennych losach żołnierzy, którzy byli wyznaczani do najcięższych zadań, często będących posyłaniem ich na pewną śmierć,
Manipulacja w filmie polega na tym, że jednak obaj bohaterowie są skłonni zrobić dla swojej ojczyzny wszystko i choć ich postawa jest biegunowo różna, to obaj za Związek Radziecki gotowi są ponieść cenę najwyższą.
Serial nie podobał mi się tak jak film "Admirał", ale obejrzałem go z dużym zainteresowaniem z uwagi właśnie na mocno dostrzegalne motywy propagandy.
Do batalionu w pewnym momencie zupełnie dobrowolnie dołącza pop i choć enkawudzista cytuje mu Lenina słowami, że "religia to opium dla ludu", to ten nie przejmując się, trwa nadal w bohaterskiej postawie w walce o wielki Związek Radziecki.

Powstał także serial o bohaterskich wyczynach dwóch szpiegów z KGB, Anatolija Bilaczkowa i Wasilija Pokczowa, którzy działając w świecie arabskim dokonują udanego zamachu na Zelimchana Andarbijewa, który zginął w nim wraz ze swoim trzynastoletnim synem w Katarze.

Z wielkim powodzeniem w Rosji sprzedają się płyty zespołu Lube, który w swoim repertuarze posiada utwory, powstanie których zlecają służby, jeżeli nie sam Putin.
Proszę posłuchać w jaki sposób wyśpiewany zostaje ballada o młodym wilku, a kto jest tym wilkiem, to możemy sobie dopowiedzieć sami.



Nie dajmy się jednak zwieść tym miłym dla ucha dźwiękom, bo zaraz możemy sobie posłuchać o doskonałości specnazu i nie tylko, gdzie już nie ma ukrytych podtekstów:


Wystarczy wsłuchać się w słowa, a łatwo dostrzeżemy propagandowy charakter tego clipu, tylko rzecz polega na tym, że to co dla nas jest czystą propagandą, to dla Rosjanina jest patriotycznym songiem, który ma w nich wyzwalać ściśle określone odczucia, a w kreowaniu takowych w młodych Rosjanach, Lube jest doskonałe.

Po co to wszystko Putinowi?
Ktoś może pomyśleć, że możliwy jest jakikolwiek sojusz z takimi krajami jak USA?
Otóż nie ma żadnej możliwości powstawania takich scenariuszy.
Każda ze stron jest ściśle zainteresowana swoim własnym ekspansjonizmem i rozgrywa się w tej chwili na arenie świata wyścig o pozyskanie jak największych stref wpływów przez każdą z wymienionych stron.
Niestety, ale Polska należy bezwzględnie do strefy wpływów Rosji i nic nie jest w stanie tej sytuacji zmienić, a prowokacje takie jak ruch bezwizowy w rejonie Kaliningradu, bądź też szerzenie opinii przez Rosjan, że Polska wykazuje się chęcią odbicia pewnych części Białorusi, czy też Ukrainy, to tylko skromne preludium do do tego co planuje Putin.
Nasza sytuacja w chwili obecnej jest tragiczna.
Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nie posiadamy żadnej armii, a to co się w Polsce nazywa "armią", to nie jest nawet jej namiastką.
Jesteśmy w tej chwili bezbronni pomiędzy dwoma mocarstwami, które w całej swojej i naszej historii, nigdy nie były do nas nastawione pozytywnie.
Proszę sobie wyobrazić, co się stanie jeżeli Niemcy zaczną się upominać o utracone w Jałcie tereny na rzecz Polski?
Czy nie istnieje możliwość, że część z nich zostanie zajęta, tym bardziej, że Polska u Niemców jest bardzo zadłużona?
Co się stanie jeżeli Niemcy postanowią upomnieć się o swoje siłą?
Zwrócimy się o pomoc może do Rosji?
Z pewnością nam Rosja pomoże, tak jak 17 września 1939 r., tym bardziej, że relacje na linii Moskwa-Berlin są doskonałe i oparte na  wspólnym interesie .
Nic nie znaczymy w obliczu kondominijnego uścisku.
Może są jeszcze naiwni, którzy wierzą w ewentualną pomoc USA w przypadku uderzenia na Polskę którejś ze stron kondominium?
USA doskonale sobie zdają sprawę z faktu, że w Europie już dawno stracili jakąkolwiek pozycje i jedynym sojusznikiem pozostaje UK, gdyż podział został dokonany już dużo wcześniej.

Putin zrobi wszystko, ażeby plan Eurazji stał się faktem i to wg jego scenariusza.
To Putin rozdaje karty, po tym jak "zagazował" Europę ruskim gazem, a Gazprom i E.ON mają w garści wszystkich i wszystko.

Jakie mamy szanse w obliczu ekspansywnej polityki Rosji i Niemiec?
Otóż żadnych, gdyż te przez Polaków zostały ostatecznie pogrzebane w październiku.
Teraz pozostaje się tylko modlić, ale nie wiem dokładnie o co?
Nawet jeżeli Bolek ma rację w swoich dywagacjach, że Polsce grozi rewolucja, to trzeba sobie zdać sprawę z tego, że pomimo, iż ta może okazać się powszechnym zrywem narodowym, to i tak "nasz" rząd skutecznie ją stłumi.
Oni są przygotowani na wszystko.
Myślę, że wolność Polsce może przynieść jedynie jakiś nieoczekiwany zbieg okoliczności, który skutecznie osłabi pozycję Niemiec i Rosji i chyba o to należy się modlić.

Na koniec zaprezentuję trailer wspomnianego filmu "Admirał".
SEE