n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

niedziela, lutego 24, 2013

To, co obali nierząd

Ceny energii obalają rząd

Protesty społeczne przeciw wysokim cenom energii obaliły rząd Bułgarii. Przybrały one gwałtowną formę rozruchów, zamieszek i walk ulicznych w 10 miastach. Nie pomogło ogłoszenie przez premiera Bojkowa obniżenia cen prądu o 8%. Nie pomogło wyrzucenie z pracy szefa Bułgarskiego URE i przekazanie go prokuraturze. Nawet odebranie licencji spółce CEZ i ukaranie innych dostawców - nie uspokoiło nastrojów. Zima jest ostra i rachunki za grudzień doprowadziły do wściekłości krewkich Bułgarów.
21.02.2013, 22:02
Przyjrzyjmy się powodom tego skutecznego protestu społecznego.
Bułgaria jest jednym z dwóch najuboższych krajów Unii Europejskiej, które przyłączyły się dopiero w 2007 r. Bułgarzy mają najniższe wynagrodzenia w Unii - 387 Euro miesięcznie. Jeśli porównać płacę minimalną (dobry wskaźnik dochodów najuboższych grup społecznych, to Bułgara ma 159 Euro, co obok Rumunii czyni ją społeczeństwem rzeczywiście mocno odbiegającym do reszty Wspólnoty. Polska ma 377 Euro, Grecja 684, a Belgia 1500 Euro. Dziesięciokrotnie mniej od najbogatszych ubogich w Europie. Rzeczywiście trudno to nazwać wspólnotą, a już zupełnie europejską. Dodatkowo 12-procentowe bezrobocie i ostra zima...
Pomimo takiego poziomu dochodów Unia wymusiła na Bułgarii ten sam program dostosowawczy, jak na Litwie. Czyli zamknąć elektrownie jądrowe i zliberalizować rynek, oraz wprowadzić energię odnawialną. Z zapewnieniem, że konkurencja obniży poziom cen do "możliwie najniższych". Do tej pory rząd hamował wzrost cen prądu, jednak w lipcu ceny podskoczyły o 13%, a konsumenci odczuli je zimą, gdy wysokie rachunki uderzyły szczególnie w biednych odbiorców.
Do tej pory Bułgaria nie miała wysokich cen energii, jeśli porównywać je nominalnie z innymi krajami. Ceny dla odbiorców indywidualnych (do 1000 kWh) były relatywnie niskie - wynosiły 8,57 eurocentów za kWh, gdy średnia w Europie wynosiła 28 centów, a w Polsce 18 centów / kWh. Czyli jedną trzecią ceny europejskiej i połowę cen polskich. Jednak to tylko nominalne porównania. Jeśli wziąć pod uwagę poziom dochodów mieszkańców, to im jest on niższy, tym sprawa kosztów opłat stałych staje się bardziej drażliwa. Cena 28 centów dla Belga na minimalnej pensji 1500 Euro to coś całkowicie odmiennego od trzy razy tańszej energii, gdy zarabia się 160 Euro.
Prze wejściem do Unii Bułgaria miała duże zapasy produkcyjne energii elektrycznej, której była potężnym eksporterem. Tania energia z elektrowni jądrowe w Kozłodoju zapewniała niskie rachunki dla odbiorców i dostawy na potrzeby Grecji i Serbii. Jednak parlament bułgarski zgodził się na warunki Unii Europejskiej i i przed wejściem do Unii zamknięto 4 z 6 reaktorów nuklearnych. Przed zamknięciem Kozloduj produkował 44% bułgarskiego prądu. Było to bowiem warunkiem wejścia do Unii (podobnie jak na Litwie). Obecnie Bułgaria musi jednak przerywać eksport energii w czasie szczególnych chłodów, jak to było w grudniu ub. roku.
Bulgaria-electricity-protests2013.jpg
W 2004 roku Bułgaria sprywatyzowała znaczącą część swojej energetyki - 66% sektora. Wytworzyło to lobby prywatnych przedsiębiorstw (czeska CEZ, austriacka EWN, niemiecka E.ON czeska PRO-Energo), które naciskały na podwyższanie cen energii. Dodatkowo umowy z firmami energetycznymi zostały utajnione (to stały element "transparentnych" rynków, podobnie w Polsce utajniono ceny importowanego gazu), a plotki głoszą, że rząd zagwarantował im 15-procentową rentowność, co jeszcze bardziej rozwściecza protestujących.
1 lipca 2007 r. rynek został zliberalizowany wg unijnych wymogów. Oczywiście wg Brukseli - "za mało", jak stwierdziła Marlene Holzner, rzecznik komisarza Oettingera. Wg niej rząd bułgarski zrobił błąd, który wytknęła mu wcześniej Komisja, że nie uwolnił całkowicie cen i nie pozwolił, by rynek dyktował ceny. I pomagał najbiedniejszym. Rzeczywiście, ciekawa jest logika Komisji - gdy rząd hamuje wzrost cen, i wybuchają rozruchy z powodu wysokich cen - to wyższe, ale rynkowe ceny, z pewnością przekonałyby Bułgarów, że wszystko jest OK. Trudno o lepszy dowód na brak kontaktu z ziemią wśród urzędników Brukseli. Może im wypłacać minimalne bułgarskie wynagrodzenia? Od razu inaczej by śpiewali.
Trzeba zaznaczyć, że wcześniej Bułgarzy nie byli bardzie niż Polacy obciążeni kosztami energii. Obciążenie ich budżetów domowych wynosiło troszkę mniej niż w Polsce - 9,2 % wydatków gospodarstw domowych. Jednak nie wytrzymali gwałtownych podwyżek, które zbiegły się z bezrobociem. Podobnie jak Polskę, Komisja zaskarżyła Bułgarię do Trybunału, gdyż nie w pełni wprowadziła w życie dyrektywy.
EU-wydatki-na-energie-eurostat-2010A.jpg

sobota, lutego 23, 2013

"Polki" z b. Polski

23.02.2013, 05:30

aFp
Janina Drzewiecka, Monika Głodek

Jedna jest żoną byłego ministra sportu i polityka PO, Mirosława Drzewieckiego (57 l.). Druga - narzeczoną gwiazdora telewizji i piosenkarza Roberta Janowskiego (42 l.). Na brak pieniędzy żadna z nich na pewno nie może narzekać. A mimo to Janina D. (61 l.) i Monika G. (39 l.) zostały w grudniu aresztowane na Florydzie w USA za... próbę kradzieży futer z luksusowego sklepu! Fakt dotarł do policyjnych raportów, które nie pozostawiają cienia wątpliwości.


Zobacz galerię zdjęć (2/9)
Robert Janowski z narzeczonąMonika G.

5 grudnia ubiegłego roku panie wybrały się do wyprzedażowego sklepu marki Neiman Marcus w jednym z centrów handlowych w mieście Fort Lauderdale na Florydzie. Ale wygląda na to, że nie miały na celu zakupów. Według raportu policjanta, który został wezwany przez ochronę butiku, Janina D. i Monika G. zostały zatrzymane, gdy próbowały wyjść ze sklepu bez płacenia za futra, które schowały do torby.

Złapane przez ochronę
„Funkcjonariuszka ochrony obserwowała, jak oskarżone usuwają czujniki z ubrań i chowają przedmioty w białej płóciennej torbie. Oskarżone działały w porozumieniu (...) Potem wyszły ze sklepu ze skradzionym towarem, przekraczając wszystkie kasy i nie próbując płacić za ukryte przedmioty” – czytamy w raporcie. Po przyjeździe policji Monika G. miała powiedzieć, że „przeprasza i że próbowała wziąć tylko jedno z czterech ubrań”, ale potem „wycofała się i oświadczyła, że jednak nie zrobiła nic złego”. Janina D. była sprytniejsza: „oznajmiła, że chce zadzwonić po swojego prawnika i nie udzieli żadnego oświadczenia”.
Co im grozi?
Funkcjonariusz uznał, że na podstawie relacji ochrony sklepu, niekonsekwencji w zeznaniach Polek i śladów na ubraniach, wyraźnie wskazujących na manipulowanie przy czujnikach, może oskarżyć je o kradzież czterech futer o wartości 575 dolarów każde. I zabrał do aresztu. Tam zostały wykonane szokujące zdjęcia obu pań, które pokazujemy obok. Janina D. i Monika G. usłyszały ostatecznie zarzut kradzieży trzeciego stopnia, za którą – według prawa stanu Floryda – można trafić do więzienia nawet na 5 lat i zapłacić grzywnę do 5 tysięcy dolarów, czyli około 16 tysięcy złotych.
Czekają na rozprawę
Żona polityka i narzeczona gwiazdora wyszły z aresztu za kaucją i teraz czekają na proces. Fakt dowiedział się, że pierwsza rozprawa odbędzie się 1 kwietnia w sądzie hrabstwa Broward na Florydzie. Janina D. zapytana przez Fakt o zajście roześmiała się tylko beztrosko i poprosiła o kontakt w późniejszym terminie. Jej mąż nie odbierał telefonu do czasu zamknięcia tego numeru gazety, podobnie jak Robert Janowski.