O przyszłość Ukrainy nie trzeba się martwić.
   Ukraińcy muszą swój "Cud nad Dnieprem" odpracować.
Majdan daje fajny mit założycielski do domowych porachunków z klikami komunistów i z powszechną korupcją, ale na Armię Radziecką to trochę mało, Rosjanie muszą dostać taki wycisk, jak Tuchaczewski pod Warszawą.
    Rosja nie ma siły, żeby okupować całą Ukrainę,  będzie tak brzęczeć jak komar nad uchem, żeby Ukrainę doprowadzić do bankructwa zanim ta wejdzie do UE.
Z kolei Ukraina nie jest wcale taka słaba i bezbronna, po prostu nie Rosja jest jej najgroźniejszym wrogiem, Ukraina musi przełamać własną słabość i nieporadność.
Jak ktoś już dosadnie napisał tu, na salonie24:
  20 tys rosyjskich separatystów terroryzuje kraj, który ma 23 miliony rezerwistów.    
  Dziękuję TVPinfo za objaśnienie sytuacji na Ukrainie.
    Po prostu ten kraj musi wziąć się w garść, potrzebuje trochę tych rodzajów broni, których sam nie produkuje (drony obserwacyjne Fly-Eye, karabiny snajperskie - prod ZM Tarnów, samonaprowadzające rakiety przeciwpancerne - Spike - prod Mesko), ale zasobów ludzkich ma wystarczającą ilość, a do tego ma największy przemysł zbrojeniowy w Europie, który jednak pamięta czasy  Breżniewa.
Co prawda diabli wzięli fabrykę radarów Kolczuga z Doniecka i fabrykę amunicji z Ługańska, ale fabryki z Dniepropietrowska i Charkowa mają się dobrze i produkują broń na trzy zmiany.  W Charkowie, w czasach ZSRR była największa w całym Układzie Warszawskim fabryka czołgów i wozów bojowych. Jest tam też potężna fabryka amunicji.
     Także o Ukrainę nie ma się co martwić, trzeba Ukraińcom trochę pomóc, żeby mogli niszczyć najnowocześniejszą broń rosyjską, i odstrzelili więcej ruskich terrorystów (wtedy do nas i do Państw Bałtyckich przyjdzie znacznie mniej), ale dadzą sobie radę.
    Rosja nie ma takich sił, żeby okupować całą Ukrainę,  Donieck i Ługańsk,
to już kupa gruzu, a nie duże miasta przemysłowe, jak rok temu, w dodatku nikt nie ma pieniędzy, żeby je odbudować.
Los Doniecka, Ługańska i Krymu też świetnie zaszczepił ludzi z Kijowa, Charkowa i Dniepropietrowska, przekonując ich, jak się wychodzi na romansach z Rosją.
Kiedy Polska walczyła z inwazją bolszewików w 1919 roku, Armia Węgierska wysłała do Polski cały zapas amunicji, do ostatniej sztuki. Ukraińcy w czasie tej wojny wspólnie z Polakami zwalczali Rosjan, miedzy innymi zadając poważne szkody Armii Budionnego na Zamojszyźnie. Kiedy teraz nasi politycy nie chcą sprzedawać Ukrainie broni w sytuacji, kiedy Francja sprzedaje Rosji okręty desantowe, uważam za jawny i bezpośredni sabotaż.
I nie ma sensu argument, że nie chcemy wojny eskalować, bo Ukraina żadnym embargiem objęta nie jest, a np Węgry w zeszłym roku wysłały swoje czołgi T72 na Ukrainę, i jakoś wojny z Rosją w ten sposób nie zaczęły.
W 2008 roku nasze rakiety Grom w rękach gruźińskich żołnierzy zakończyły karierę 9 rosyjskich samolotów i 1 helikoptera i też wojny z tego nie mieliśmy.
Żeby było weselej, USA planują Ukrainie dostarczyć te elementy uzbrojenia, które są produkowane w Polsce, ale z przyczyn politycznych nie chcemy ich sprzedać.
Co konkretnie?
Oczywiście Amerykanie zamierzają dostarczyć broń o wartości 3 mld dolarów, ale jeśli ją kupią w Polsce, to zapłącą nam ile? garść koralików?

PZDR