n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

piątek, listopada 07, 2008

Ich złote ojro *

Złoty czy euro?
http://www.prawica.net/node/14081
Autor: Wojciech-Maltan, sob, 01/11/2008 - 23:44
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Artykuł 227. 1. Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza

To XIX-wieczne postrzeganie państw i narodów, gdzie immanentną cechą suwerenności są język, waluta, państwowość. Dziś mamy inne postrzeganie rzeczywistości. Dziś niepodległość i suwerenność to jest silna gospodarka i zamożni obywatele. My zmierzamy do tego modelu - jest reakcja Nowaka na słowa prezydenta, który uznał, że własna waluta pozwala suwerennie kierować polityką gospodarczą.

Zasadniczo nie zgadzam się z ustami Tuska, mam również wątpliwości, co on rozumie przez koncepcję suwerenności i autonomiczną politykę finansową, dlatego chciałbym się odnieść nie tyle do uwag Nowaka, co do związków własnego pieniądza i suwerenności państwa.

Ponadto wydaje mi się, że sprawa jest tak poważna, że nie można jej sobie lekce ważyć i w tak pogardliwy sposób zbywać osoby otwarte na poważny dyskurs.

Jak przed kilku laty zauważył prof. Jerzy Kranz, nie zgadzający się jednocześnie na używanie terminu suwerenność walutowa oraz dowodzący korzyści z przystąpienia do Wspólnoty:


Nie ulega wątpliwości, że problemy związane z unią walutą są poważne i nieporównywalne z niektórymi innymi ograniczeniami państw w wykonywaniu ich kompetencji (por. Spór o suwerenność).

Dyskusja o euro (czy w ogóle o suwerenności) ma kapitalne znaczenie dla obywateli i ich pojmowania państwa i integracji europejskiej. Taka dyskusja może dostarczy informacji, które będą im potrzebne w podejmowaniu ważkich decyzji.

Cezary Kosikowski w Finansach publicznych i prawie finansowym tak odnosi się do kwestii wprowadzenia wspólnej waluty:


Natomiast dla Polski skutki wprowadzenia EURO mogą ujawnić się w obszarze stosunków w handlu zagranicznym oraz mieć znaczenie dla przepływu kapitału, a także wpływać na stan i strukturę długu zagranicznego. Przewiduje się zarówno optymistyczny, jak pesymistyczny scenariusz tych skutków.

Poniższy wybór zagadnień nie pretenduje do głosu tej w dyskusji, a jest li tylko próbą jej rozpoczęcia, obierając formę publicystyczną jaką bardziej przystępną.

1. Istota suwerenności. Samowładność i całowładność. Suwerenność zewnętrzna, czyli możność kształtowania stosunków z innymi podmiotami podług trzech zasad: wolności, wzajemności i równości. Suwerenność wewnętrzna, nadrzędna, niezależna, samodzielna władza państwowa. Prawnik i historyk Jan Baszkiewicz, wymieniając trwałe wartości ukonstytuowane w okresie średniowiecza, wskazuje i akcentuje kształtowanie się form politycznych dla rozwoju narodowego – państw suwerennych.

Odrębnego omówienia wymagałaby kwestia niepodległości i suwerenności, wielu komentatorów traktuje te terminy jako synonimy, stosując je zamiennie. Nie zgadzam się z taką interpretacją, uważam, że co najwyżej pojęcie wolności może być utożsamianie w pewnych warunkach z pojęciem niepodległości (zob. nota J. Piłsudskiego z 16 XI 1919r. do rządów państw: (...)odbudowanie niepodległości i suwerenności Polski stało się odtąd faktem dokonanym)

Stosunek do suwerenności często jest determinowany przez dyscyplinę naukową, jaką zajmuje się jego interpretator. Na przykład poglądy konstytucjonalistów mogą skrajnie różnić się od stanowiska prawników zajmujących się porządkiem międzynarodowym.

Jak słusznie się podkreśla suwerenność absolutna jest trudna do utrzymania, ponieważ państwa wchodzą w relacje, zawierają umowy, organizują się w różne struktury. To, co należy do kompetencji własnej państwa, określone jest przez aktualny stan jego zobowiązań prawnomiędzynarodowych - podkreślają autorzy podręcznika do prawa międzynarodowego W. Góralczyk i S. Sawicki. Dodać można, że chodzi tutaj o dobrowolne zobowiązania.

2. Jeżeli byśmy zaczęli analizę od kwestii historycznych, to musielibyśmy ze zdziwieniem przyjąć twierdzenia przedstawiciela premiera. Ekonomiści są zgodni, co do tego, że polityka pieniężna (nie koncepcje suwerenności!) w swojej obecnej postaci pojawiła się w XX, wtedy to nastąpiło zerwanie z ograniczoną rolą państwa. Do sławetnego Kryzysu doprowadzili etatyści, a nie wolny rynek – to już moja uwaga, a nie powszechna opinia, zaznaczmy, niestety – wtedy to zdecydowano się wzmocnić politykę w obrębie gospodarczym, ze szczególnym uwzględnieniem sfery monetarnej.

Przyjmijmy więc za cezurę rok 1933, te wydarzenia stały się bodźcem do wyznaczania nowej polityki pieniężnej. Nie ma co się łudzić, że obecny kryzys będzie nauczką dla polityków, wprost przeciwnie, skupią się oni na przekonywaniu Nas, że tylko scentralizowana władza ( bez znaczenia, czy państwowa, czy supranarodowa, czy nowe ciało o szczególnych kompetencjach) jest w stanie odpowiednio zareagować.

Możemy cofnąć się do czasów monarchii, psucia monet, osłabiania siły nabywczej pieniądza – czy nie lepiej byłoby porównać Kaczyńskiego do zachłannego despoty? Odwołać się na przykład do koncepcji J. Bodin'a.

Poszedłbym nawet dalej, cuda premiera Tuska przypominają o pewnej mitycznej postaci. W tej konfrontacji trudno wskazać zwycięzcę: złotoręki czy złotousty?

3. Czy suwerenność monetarna jest przeżytkiem? Najprościej byłoby zapytać się, o to te państwa, które nie zrezygnowały z własnej waluty. I rzeczywiście, w tych krajach dostrzega się pewne cechy z XIX wieku: przedsiębiorczość, oszczędność, szacunek dla własności prywatnej et cetera. PO deklarowała poparcie dla tych wartości. I na deklaracjach się skończyło.

Włodzimierz Siwiński Ekonomia dla Prawników. Rozdział: Gospodarka światowa analizuje zjawisko integracji, dostrzegając korzyści z niej płynące, ale i wyrzeczenia ze strony państw:


Wzrost międzynarodowej integracji powoduje narastające uzależnienie krajów. (...) Bezprecedensowym wydarzeniem jest dobrowolne wyrzeczenie się własnej waluty uważanej za jedną z ważniejszych cech suwerenności państwowej. Oczywiste jest także, że kraje będące członkami unii walutowej nie mogą prowadzić własnej polityki pieniężnej wobec tego powierzają ją organom ponadnarodowym.

Autor uważa, że jeżeli zmiany są korzystne rezygnacja państwa z tej kompetencji nie powinna budzić niczyich obaw. W przedstawionym stanowisku brakuje jednak bilansu zysków i strat.

Skąd to przywiązanie do zbawczej roli euro, jakby państwa z tą walutą ominęła zapaść finansowa. Biedną Islandię przekonuje się, że ratunkiem dla niej jest przyjęcie wspólnego pieniądza. A wystarczy posłuchać naszego premiera, mówiącego, że My nie doświadczamy podobnych problemów. Czy złotówka przeszkadza ekipie Tuska uczynić polską gospodarkę silną a obywateli zamożnymi?

W tej sytuacji można odwołać się do przenikliwości polskiego obserwatora z XVI wieku, który przestrzegał, że rozwijają się te kraje, które mają dobrą monetę, upadają zaś i giną te, które używają złej. Z pomocą przychodzi też Rober Gwiazdowski, w Dzienniku zwięźle i trafnie opisał zjawisko zachłyśnięcia się europejskim pieniądzem:

Argumenty zwolenników euro są na poziomie argumentów za proszkiem do prania: "Ten wypierze lepiej!". A tak naprawdę co to jest za argument, że dzięki euro będzie szybszy wzrost gospodarczy? Jakim cudem? Jaki jest związek między kolorem farby na papierze waluty będącej oficjalnym środkiem płatniczym a tempem wzrostu gospodarczego? Makroekonomiści, którzy używają takich argumentów, nie mają zielonego pojęcia, co się dzieje w realnej gospodarce.

Drugi argument. Będzie bezpieczniej. Bardzo przepraszam, ale pierwszy z drugim jest sprzeczny! Jak się chce jechać szybciej, to się jedzie mniej bezpiecznie.

Dyskusja o wspólnej walucie sprowadza się nie do tego, czy wprowadzić, ale kiedy wprowadzić. Jednym tchem wymienianie są zalety, wady zaś pomijane. Najważniejszym dla mnie argumentem przemawiającym za zachowaniem własnej waluty jest autonomiczność kształtowania polityki monetarnej. Piszę to nie bez pewnego oporu – będąc przeciwnikiem administracyjnego sterowania gospodarką, czy to przez polskich, czy zagranicznych polityków (biurokratów), uważam jednak że bezpieczniej by polski aparat państwowy zachował ten ograniczony wpływ, niż nie miał wcale.

Czy polskie partie (przede wszystkim PiS) stać na uczciwą debatę o wejściu do strefo euro oraz o zyskach i stratach wynikających z takiej decyzji? Czy znowu zgoda na euro zostanie przehandlowana za jakieś ustępstwa na rzecz partii, która przyłączy się do chóru apologetów nowego pieniądza?


***

*Władysław Grabski: Awers monety 10 zł "Dzieje złotego". Z prawej strony u góry wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej. Poniżej orła z prawej strony napis: 10 / ZŁ oraz oznaczenie roku emisji: 2004. U góry oraz z prawej strony półkolem napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA. Z lewej strony portret Władysława Grabskiego oraz u dołu półkolem napis: WŁADYSŁAW GRABSKI. U dołu w środkowej części wizerunek awersu monety 1 złoty z 1924 roku. Pod lewą łapą orła znak mennicy: MW. Metal: 925/1000 Ag. Stempel: lustrzany. Średnica: 32,00 mm. Masa: 14,14 g. Wielkość emisji: 55.000 szt. Data emisji 21 kwietnia 2004 r - za stroną NBP

Wojciech Łapiński Gospodarka
Zaloguj się lub zarejestruj aby komentować
czytano: 244
Złotego nie należy się pozbywać w imię jednej waluty,
nie, 02/11/2008 - 11:58 Krzysztof Laskowski
którą łatwiej sterować i łatwiej zniszczyć niż kilkanaście walut jednocześnie. Rząd Donalda Tuska zdaje się tego nie zauważać.

O tym, w jaki sposób w Polsce dyskutuje się na ten temat, może służyć dyskusja, w której niedawno uczestniczyłem: powiedziałem (jestem przeciw eurowi), że nie ma dyskusji na argumenty za i przeciw eurowi, na co usłyszałem, że nawet jeśli znawcy będą rzetelnie wyłuszczać argumenty, nie wiadomo, ilu Polaków je zrozumie. Wytoczyłem armatę argumentów m.in. z tym, że gdyby w Europie utrzymywało się kilkanaście konkurujących ze sobą walut, byłaby presja na to, by ich nie dewaluować. W odpowiedzi powiedziano, że każdy, kto podaje argumenty przeciw, chce coś ugrać. Gdy pojawił się argument, że nie będzie trzeba przeliczać i to ułatwi eksport, odparłem, że Polska najwięcej towarów eksportuje do eurolandu.

Na zdanie, że w sprawie waluty należy przeprowadzić referendum, usłyszałem, że w ten sposób politycy zrzucają z siebie odpowiedzialność za podejmowane decyzje i że jest ono niepotrzebne. Odparłem, że w Danii i Szwecji referenda eurowe jednak przeprowadzono, a wyniki były negatywne. Pozostało to bez odpowiedzi.

W końcu wygrałem, co łatwo było zauważyć po gniewnej reakcji osoby optującej za eurem.

KKL

wtorek, listopada 04, 2008

ŁÓDŹ z nami i z CHRYSTUSEM



Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?


Wpisał: Ks. Jan Jenkins
02.11.2008.
Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?
Kazanie na 4 niedzielę po Objawieniu. Ks. John Jenkins, FSSPX
W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o władzy Chrystusa nad rozszalałymi żywiołami natury, widzimy, że posiada moc przywracania w niej porządku, rozkazywania im. Posiada władzę przywracania w niej pokoju. Potrafi uśmierzyć burzę, uciszyć wiatr. Jest absolutnym Panem
stworzenia, ponieważ wszystkie rzeczy zostały uczynione przez Niego.
I karci nas dziś za brak wiary.
Drodzy Wierni, dzisiejsza Ewangelia jest wiernym obrazem tego, co obecnie przeżywamy. Zbawiciel wszedł ze swymi uczniami do łodzi, by dostać się na drugą stronę jeziora. Założył swój Kościół, zbudowany na Apostołach i ich następcach, by doprowadzić nas do nieba. Jednak pośrodku jeziora Pan Jezus zasypia. Jest tu z nami, ale wydaje się spać. Jest tu, pośród nas, nie możemy Go jednak zobaczyć. Wydaje się, jakby spał.
A potem przychodzi potężna burza, sztorm - i łódź wydaje się tonąć. Wiatr wieje z taką siłą, że uczniowie zaczynają obawiać się o swe życie. Łódź zaczyna nabierać wody i wydaje się, że wszystko już stracone.
Jest tak również i dzisiaj, Drodzy Wierni. Znajdujemy się pośród wielkiej burzy, która wstrząsa Kościołem. W uszach słyszymy ryk wiatru obcych doktryn. Fale herezji piętrzą się coraz wyżej nad naszymi głowami. Starożytne kościoły, w których wiara głoszona była półtora tysiąca lat lub nawet dłużej, wykorzystywane są dziś przez wszelkiego rodzaju sekty do głoszenia ich ohydnych nauk. Powołania wydają się zanikać. Pasterze zmienili się w wilki, pożerające własną trzodę. Nawet sam Piotr wydaje się radować z faktu, że jego łódź nabiera wody. Ekumenizm, apostazja i herezja przeniknęły już do samego organizmu Kościoła, opanowując umysły jego przywódców. Wszystko wydaje się być stracone. Kościół wydaje się tonąć pod uderzeniami tych fal. Kusi nas, by zawołać: „Panie, ratuj nas, bo giniemy".
Jednak Zbawiciel wie, co robi. Ma świadomość kryzysu, w jakim się obecnie znajdujemy. Jego moc jest nieskończona. Wie wszystko. Ale my mamy tak mało wiary w Niego...
Widzieliśmy dowody Jego władzy nad naturą. Potrafi zmienić wodę w wino. Potrafi uleczyć z najstraszliwszych chorób. Dlaczego mielibyśmy obecnie w Niego zwątpić? Jeśli potrafi uczynić wszystkie te rzeczy, z pewnością jest w stanie zachować swój Kościół, swoją najcenniejszą własność, od wszelkiej szkody. Podtrzymuje przecież wszystko w istnieniu. Świat nie mógłby istnieć bez Niego, nawet Jego prześladowcy nie mogliby istnieć, gdyby On sam tego nie chciał. Pozwolił, by Jego Kościół został ukrzyżowany, podobnie jak chciał, by przybito do Krzyża Jego samego.
Drodzy Wierni, Kościół katolicki nie jest instytucją jedynie ludzką, lecz również Boską. To sam Zbawiciel, my jesteśmy Jego członkami. Nie pokładamy wiary w istocie ludzkiej, ale w naszym Panu Jezusie Chrystusie, Drugiej Osobie Trójcy Świętej. W samym Bogu. Kościół obejmuje oczywiście również element ludzki, podobnie jak Zbawiciel posiadał ludzką naturę, która mogła cierpieć, a nawet umrzeć. Niemożliwe było jednak, by Chrystus Pan pozostał w grobie. Musiał powstać z martwych, ponieważ zwyciężył śmierć. Tak więc również Kościół może pozornie umierać, jednak po obecnym prześladowaniu również on powstanie z martwych, i to jeszcze wspanialszy niż przedtem, podobnie jak Chrystus. A my mamy sposobność pomóc w tym chwalebnym zmartwychwstaniu.
Trwajcie przy Chrystusie, Drodzy Wierni. Obecnie wydaje się On spać w łodzi Kościoła, ale jej nie opuścił. Jest wciąż w łodzi, nawet podczas sztormu. Rozumując po ludzku, wszystko wydaje się być stracone. Wróg jest już wewnątrz murów, sami nawet biskupi wydają się nie wierzyć w naszego Pana, w to, że jest On kimś więcej, niż jedynie człowiekiem.
Chrystus śpi, ponieważ chce, byśmy zawierzyli Jego mocy. A jest tak potężny, że śpiąc podtrzymuje w istnieniu świat. Jednak pojawia się wówczas pokusa, by Go lekceważyć, by myśleć, że być może umarł. Dlatego właśnie potrzebujemy więcej nawet wiary, niż dotąd. Musimy tym bardziej wierzyć w Jego potęgę i Jego Bóstwo, tak jak uczniowie podczas Jego ukrzyżowania. Większa też będzie wówczas nasza zasługa.
A Chrystus pragnie, byśmy wysłużyli sobie wielką nagrodę. Podczas burzy żeglarze nie mogą pozwolić, by łódź miotana była bezładnie przez fale. Muszą wiosłować. Muszą pracować. Również my musimy pracować. Musimy robić wszystko, co w naszej mocy, by zachować wiarę, by utrzymać się na powierzchni wody (czyli nie utonąć).
Tak więc, Drodzy Wierni, w istocie żyjemy w najlepszych dla katolików czasach. Do tej pory być katolikiem było stosunkowo prosto. Trzeba było jedynie czynić to, co inni. A często nie było to wcale nic specjalnie godnego podziwu. Istniała więc wielka pokusa, by być przeciętnym, poniekąd można było być przeciętnym i w jakiś sposób uratować swoją duszę - jednak jak mała wówczas zasługa, jakie marnotrawstwo łaski!
Dziś jednak to niemożliwe.
Obecnie heroizmu wymaga nawet samo zachowanie wiary. I jaką jest zasługą! Jaki to wielki dowód miłości - zostać ze Zbawicielem, nawet kiedy łódź wydaje się tonąć. Dzisiejszy świat staje się coraz gorszy i coraz trudniej jest być katolikiem. Musimy więc mieć więcej wiary w Chrystusa Pana, więcej miłości do Niego. Ale też czekać nas za to będzie większa nagroda!
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus miała tylko jedno życzenie, które się nie spełniło. Pragnęła żyć w czasach ostatecznych, podczas najbardziej okrutnych prześladowań Kościoła, by mogła pokazać całą swą miłość do Zbawiciela. Takie były jej pragnienia, ale Panu Jezusowi spodobało się ich nie spełnić. Dał jednak tę sposobność nam. Nie zmarnujmy jej. Nie rozczarujmy św. Teresy naszą miernością. Sprawmy, by była z nas dumna. Kochajmy Pana Jezusa z wielkodusznością, jaką ona miała, byśmy mogli kiedyś dzielić z nią jej radość z oglądania Boga.
Amen