• Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
  • Rzeczy ofiar katastrofy zostały na miejscu tragedii
Zobacz też
O śmierci 96 pasażerów prezydenckiego samolotu zdecydowało dosłownie 5 sekund. ...
Szczątki roztrzaskanej maszyny, a także większość elementów jej wyposażenia, które udało się znaleźć na terenie katastrofy jest w posiadaniu prokuratorów z Rosji, bo to oni prowadzą śledztwo.
Tyle tylko, że do tej pory strona polska nie dostała odpowiedzi na pytanie czy udało się odnaleźć  telefon satelitarny, z którego kilkadziesiąt minut przed tragedią rozmawiali śp. Lech Kaczyński oraz Izabela Tomaszewska, asystentka Pierwszej Damy.
Co stało się z aparatem? Wojskowi śledczy z Polski go nie mają, a prokurator generalny Andrzej Seremet przyznał w „Kropce nad i”, że nie wie gdzie urządzenie może być. Telefon satelitarny jest jednym z kluczowych dowodów w śledztwie i niewykluczone, że mają go Rosjanie. Z pokładu samolotu korzystali z niego Lech Kaczyński, który zadzwonił do brata Jarosława, by powiedzieć mu, że niedługo samolot wyląduje oraz Izabela Tomaszewska.

Asystentka Pierwszej Damy o godz. 8.19 czyli na 22 minuty przed katastrofą rozmawiała z mężem Jackiem. - Powiedziała mi tylko: jestem w samolocie, ja na to zadałem pytanie: dopiero teraz, przecież mieliście startować o 7? Już nie odpowiedziała mi na to pytanie, w tle słyszałem jakieś głosy i to wszystko" – opowiedział Jacek Tomaszewski w „Faktach”.
Rozmowy wszystkich ofiar tragedii z bliskimi również mogą mieć wpływ na ustalenie tego co działo się na pokładzie maszyny nim rozbiła się o ziemię. Dlatego też prokurator generalny Seremet zapowiedział, że wszyscy członkowie rodzin pasażerów zostaną przesłuchani.