n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

niedziela, września 21, 2014

Walka z Rosją - jedyny Front

Wirtualny Kurier Mariupolski nr 2: Twierdza

W kolejnym wydaniu "Kuriera" wiadomości z życia miasta i okolic w ciągu ostatniego tygodnia. Na początek jednak dwa słowa o publikacji, która odbiła się w S24 pewnym echem, chociaż nie zauważyłem, by w dyskusjach przewinęła się rzecz najistotniejsza. W zeszłotygodniowym "Do Rzeczy" W. Łysiak strzelił antybanderowski elaborat o sytuacji na Ukrainie. Dowiedzieliśmy się z niego m.in., że już na "Majdanie" Prawy Sektor był uzbrojony po zęby w broń maszynową i snajperską. Że szefem snajperów PS był... Saszka Biłyj. I to obok niego wiadomego dnia stali tam na scenie Kaczyński z Tiachnybokiem. A to wszystko miało się odbyć na tle falującego transparentu "Rżnij Lachów i Jewrejów!". No i, że "krwawy czwartek" Samoobronie Majdanu pod koniec lutego nie zafundowali snajperzy FSB ochraniani przez Berkut, tylko... Prawy Sektor pod komendą Saszki. By stronę dalej przeczytać, za jakimś niemieckim żurnalistą: "oligarcha Poroszenko opłacił na Majdanie snajperów, którzy zastrzelili 80 ludzi, z czego prawie połowa to milicjanci Janukowycza". Skoro zdaniem autora PS dysponował bronią godną garnizonu piechoty, dlaczego na "Majdanie" walczyli "koktajlami Mołotowa", styliskami do łopat, czy pistoletami TT zdobytymi na berkutowcach?
 
Łysiak miesza decyzje nowych władz z rzekomymi inspiracjami Prawego Sektora, który w tym świecie równoległym jest wielką armią uzbrojonych po zęby banderowców pod wodzą Jarosza. W sytuacji, gdy rachityczny najwyżej kilkudziesięcioosobowy Prawy Sektor narzekając na brak uzbrojenia, mimo ogłoszenia się "korpusem", gania jako pododdział batalionu "Donbas", a walczył tylko dlatego, że znalazł się w "kotle iłowajskim" (o ich innych walkach cisza), a z drugiej strony "Azow" utrzymujący jak dotąd Mariupol przeformowuje się w brygadę, a jego nacjonalistyczny komendant jest delegatem rady ochotniczych dowódców do parlamentu - ten tekst to więcej, niż nieporozumienie. Podobnie, wystąpienie Kaczyńskiego na "Majdanie" było filmowane i fotografowane. Żadnego Biłego, nie mówiąc już o "falującym transparencie" tam nie było.
 
O bohaterze "Majdanu", Parasiuku, który w lutym zerwał kijowski "Okrągły Stół", wbrew ustaleniom Kliczki, dając Janukowyczowi ultimatum, po którym tamten uciekł - cisza. Tymczasem ten człowiek przez ok. tygodnia bronił z ochotnikami (m.in. "Dnipro-1", "Azow") części Iłowajska przed rosyjskimi spadochroniarzami wspartymi artylerią, został wzięty do niewoli, z której podstępem się wydostał. Aktualnie rozpatruje start w wyborach parlamentarnych. Podobnie o Biłeckim, "Azowie", konkurujących ze sobą siłach politycznych, które się sformowały przed październikowymi wyborami parlamentarnymi - moim zdaniem zinfiltrowanym przez jankesów Froncie Ludowym pod wodzą Jaceniuka (na zapleczu m.in. Biłeckij jako delegat tzw. rady wojennej ochotniczych batalionów, ludzie z przejętego przez "Majdan" MSW) oraz umiarkowanie ukrytej opcji niemieckiej - Bloku Poroszenko (na zapleczu m.in. Kliczko i wsparcie trepów z MON) - ani słowa. Grunt, że wierszówka za 5 stron w tygodniku wpadnie.
 
Teraz możemy wracać nad Morze Azowskie, i nie tylko.
 
Na ukraińskim portalu life.pravda.com.ua  jeszcze przed bitwą o Szirokino pojawił się społeczny reportaż pod tytułem "Mariupol: trzy linie obrony". Nie chodzi tu o umocnienia wzniesione przez mieszkańców miasta, z których najdalsze Rosjanie zniszczyli pod Szirokino, a trzy równoległe rzeczywistości: oficjalnej władzy i jej procedur, realiów życia zwykłych obywateli oraz funkcjonowania "Azowa" w mieście. Okazuje się, że jeżeli chodzi o administrację z milicją włącznie, w Mariupolu panuje pełny "imposybilizm". Opisana jest cała lista sytuacji, gdy np, ktoś widział podejrzanie wyglądających ludzi w okolicach mostu (który "separatyści" wcześniej parokrotnie próbowali wysadzić), zgłasza to milicji, a tam pytają "kto konkretnie był widziany, dane osobowe", itp. Okazuje się, że "Azow" uruchomił telefon kontaktowy dla mariupolców, który jest ciągle zajęty, z czego 80% połączeń to prośba o broń albo obyczajówka. Opisana jest historia emerytki, którą nachodzi syn-alkoholik z żądaniem kasy. Gdy poszła na milicję..., kazali jej zadzwonić do "Azowa". Nie dodzwoniła się, więc przyszła pod bramę garnizonu, której zdjęcie wrzucałem na S24. Rozmawia z nią oficer "Azowa" rodem z Ługańska, który wcześniej pracował w milicji. Widząc, że "służba" nic nie robi lub wspiera "separatystów" chciał się zgłosić na ochotnika, lecz ochotnicze bataliony, m.in. "Kijów-1" go nie chciały. Dostał szansę w "Azowie" i... pełni rolę milicji w Mariupolu. Portal opisuje działania "Azowa" w mieście: utrzymywanie porządku, nocne patrole, prowadzenie budynku ze schronieniem dla bezdomnych, szkolenia dla mieszkańców z pierwszej pomocy, samoobrony, na którą przychodzą bardzo młodzi chłopaczkowie, również orientacji w rodzajach pocisków, które mogą spaść na posesję i nie wypalić.
 
 
Tuż po opisanej tydzień temu bitwie pod Szirokino, Mariupol odwiedził prezydent Poroszenko. Jego wizyta raczej potwierdza wcześniejsze intuicje co do tego, że większość żołnierzy i cywili w tym mieście aktualnie jest bardziej lojalna wobec komendanta "Azowa", Biłeckiego, niż Kijowa (czemu się trudno dziwić...). Poroszenko przyjechał więc, naobiecywał - miedzy innymi wsparcie wojskowe. A że dla Gwardii Narodowej? Nikt poza nią w tamtym rejonie z ruskimi po prostu nie walczy. I jeszcze ten "mundur" na tle kurtyny jak z "Moulin Rouge"
 
 
A tu Chaplin w filmie "Dyktator"


 
Tymczasem dla porównania, w TV Espreso, która na żywo relacjonowała "Majdan" (a dla odmiany jest majątkowo jakoś pośrednio powiązana z... TVN) wystąpił komendant "Azowa". W t-shircie
 
   
Mówi, że nie było dotąd mowy o szturmie Mariupola, dywersanci ostrzelali ukraińskich żołnierzy w kilku częściach miasta i ruscy na odległość, na ślepo, swoją reaktywną artylerią. Obie formy ataków określił jako metody czysto terrorystyczne. W mieście wszystko pod kontrolą, miejscowi - zachowanie bez paniki, jak to ujął "znieśli to z godnością". Nie uciekali z miasta, zostali na miejscu i wspierali armię. Armia zaś, jak to armia, przesiedziała w okopach, ostrzeliwując się z broni strzeleckiej, jeżeli wróg był w zasięgu. Biłeckij bardzo żałuje, że mają zakaz odpowiedzi ciężkim sprzętem. Na pytanie zaniepokojonego dziennikarza, co w takim wypadku zrobią, jeżeli Poroszenko ten zakaz utrzyma, a Rosjanie po prostu ruszą na Mariupol, odpowiada, że Ukraińcy odpalą 100% tego, czym dysponują w mieście. Jest jeszcze ciekawostka, o której wspomniałem w poprzedniej notce. Inaczej, niż inne wojska ukraińskie, zwiad "Azowa" robi podjazdy m.in. pod "Grady" ostrzeliwując ich z małej odległości w rezultacie płosząc z zajmowanych pozycji. Na koniec Biłeckij deklaruje przekonanie, że władze Ukrainy zdają sobie sprawę ze strategicznego znaczenia Mariupola.
 
Przy okazji wizyty Poroszenki w Mariupolu odbyła się uroczystość, w trakcie której walczący na wschodzie żołnierze regularnej armii, którzy zdaniem komendy się zasłużyli w walkach na wschodzie, otrzymali awanse. Okazało się, że wśród docenionych znalazła się niemal dwudziestka "azowców". No i pojawił się problem, gdyż nie dość że podlegają MSW, to - poza podpułkownikiem milicji ( :) ) Biłeckim - formalnie są cywilami. Otrzymali więc "wyróżnienia" wszelakie. Szef sztabu batalionu np. dedykowaną broń z wygrawerowanym własnym nazwiskiem.
 
 
 
9. września ukraińskie Radio Svoboda opublikowało w necie materiał o stanie morskiej straży granicznej w Mariupolu na wypadek rosyjskiego desantu. Właśnie dostali pełne zaopatrzenie w amunicję, paliwo i ludzi na rotację. To, co jest ciekawe, to fakt iż wypowiedzi wszystkich oficerów z dowódcą w stopniu kontradmirała na czele lecą w czystym rosyjskim i są tłumaczone na ukraiński. Generalnie propaganda, że "są gotowi i będą bronić swojej ziemi". 
 
10. września przedstawiciele "Majdanu" utworzyli Front Ludowy, który wystartuje w wyborach parlamentarnych. Jego powstanie ogłosił Parubij, twórca i komendant Samoobrony Majdanu oraz były szef Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
 
Rada polityczna: Jaceniuk, Turczynow, minister sprawiedliwości Paweł Petrenko, minister spraw wewnętrznych Awakow, posłowie Wiaczesław Kirilenko i Liliia Hrynewycz oraz doradca Awakowa, była komisarz rządu d/s polityki antykorupcyjnej Tatiana Czornowoł (aktualnie jak wiemy - w "Azowie"). Nastąpił problem z delegacją ochotniczych batalionów, gdyż MON zastrzegł, że podległych mu żołnierzy obowiązuje zakaz działalności politycznej. Komendant "Dnipro" Jurij Brzoza oraz dowódcy kilku mniej znanych jednostek, m.in. "Czerkasy", utworzyli więc tzw. radę wojenną i desygnowali na swojego politycznego przedstawiciela... podpułkownika... milicji ( :) ) Biłeckiego. Ten ostatni poinformował, że liczba zgłaszających się rekrutów dwukrotnie przewyższa aktualny stan osobowy "Azowa", więc zaczynają się przymiarki do tworzenia... brygady. I przygotowania do zimy (oszacowali potrzeby na 16 milionów hrywien).
 
Tymczasem zbieżność w czasie przerwy w ostrzale gradami z newsami o tym, że w Doniecku zabili człowieka za to, że nie chciał wziąć udziału w "defiladzie hańby" oraz opowieściami ukraińskich jeńców z wymiany o tym, jak byli traktowani przez "separatystów" spowodowała, że "las ożył".
 
Właśnie 10. września "Azow" bez komentarza opublikował takie zdjęcie
 
 
Nigdzie nie było śladu, o co chodzi. Po kilku godzinach pojawiło się tylko oświadczenie, że po lawinie pytań do batalionu, czy złamał "rozejm" informują, że nie, tylko zgodnie ze swoim przeznaczeniem patrolują terytorium Ukrainy. Następnego dnia się okazało, że patrolowali - pod samym Nowoazowskiem. Portal http://obozrevatel.com/ poinformował, że starli się z oddziałem "separatystów", zabijając 20 i 11 biorąc do Mariupola (wszyscy - obywatele Federacji Rosyjskiej).
 
 
Inna historia "rozejmowa" to próba przekroczenia w ramach rotacji rosyjskich wojsk w Donbasie punktu kontrolnego obsadzonego przez batalion "Kijewszczyzna" ze wsparciem jednego zdezelowanego T-64 dokonana przez mikrokolumnę trzech rosyjskich T-72. Ukraiński grat otworzył ogień, trafiając w pierwszy z pojazdów. Pozostali Rosjanie, wygląda że ze świeżego poboru, doznali takiego szoku, że zjechali z drogi w krzaki... w kierunku bagien. Załogi uciekły pozostawiając pojazdy na miejscu. 
 
 
Portal informuje, że na podstawie wyliczeń rosyjskiej działaczki praw człowieka Jeleny Wasiliewej w oparciu tylko o sygnały jakie rodziny ruskich spadochroniarzy dają na portalach społecznościowych, tylko w sierpniu na terenie Ukrainy zginęło ich co najmniej 2000. Wasiliewa prowadzi na fejsie grupę Груз-200 из Украины в Россию (Gruz-200 z Ukrainy do Rosji), w ramach której wolontariusze zbierają informacje z mediów społecznościowych oraz pomagają identyfikować i śledzić losy poszczególnych żołnierzy. Obozrevatel wrzuca przykładowe fotki i historie konkretnych nieżywych Rosjan.
 
 
 
 
  
11. września pojawiła się informacja, że na lotnisku w Mariupolu lądują kolejne samoloty z artylerią, która ma być rozmieszczona nie na obrzeżach, lecz w centrum miasta.
 
15. września 150 "azowców" przyjechało do Kijowa na tygodniową przepustkę



17. września "Azow" oficjalnie poinformował, że z dniem dzisiejszym przeformował się w pułk. Zostało to klepnięte oficjalną decyzją Awakowa, szefa MSW.
 
Wrzucili w internet "pocztówkę" mającą być podziękowaniem za wyposażenie, jakie do nich płynie coraz szerszym strumieniem: nowe umundurowanie, broń różna, samochody terenowe, lekarstwa, spożywka...
 
 
Robiąc zakupy w zaprzyjaźnionych z pułkiem kijowskich sklepach można wrzucić coś do kosza przeznaczonego na fanty dla formacji. Zainteresowani podali nawet wykaz produktów najbardziej przydatnych w domu i zagrodzie.
 
 
Pierwsza nowa baza po przeformowaniu w pułk powstaje na wylotówce w kierunku Krymu. "Azowcy" z Mariupola na miejsce byli "eskortowani" przez miejscowy "Automajdan"
 
 
Ciekawostka - filmik promujący numer sms na wsparcie pułku.
 
 
Prawdopodobnie w związku z planowanym "rozejmem", od wczorajszego wieczoru w okolicach Mariupola słychać  poważną strzelaninę. Zwiad "Azowa" regularnie operuje już między Bezimiennym (skąd wyszedł atak na Szirokino), a Nowoazowskiem, patrole docierają w okolice granicy. Wygląda na to, że Rosjanie albo chwilowo zwinęli front południowy albo jest rotacja i okupacyjna zmiana jeszcze nie nadeszła. Pytany o strzelaninę na wschód od miasta, komendant garnizonu w Mariupolu, "Apis", mówi że pozostawieni sobie "separatyści" strzelali się głównie między sobą.
 
 
Sumując tę wypowiedź z informacjami o ok. 800 osobowej grupie uchodźców, którzy od wschodniej strony dotarli do Mariupola -  najprawdopodobniej między Szirokino i granicą aktualnie panuje totalna dzicz, której nikt nie kontroluje, a Mariupol stał się - przynajmniej na teraz - zapewniającą bezpieczeństwo twierdzą. Warto zwrócić uwagę, że gdy Rosjanie stali w Bezimiennym i Nowoazowsku, nikt stamtąd do Mariupola nie uciekał.
 
Dzisiaj rano główną trasą z Nowoazowska zaczął ciągnąć rosyjski ciężki sprzęt. 
 
Przed nami kolejne kluczowe godziny przed, drugim z rzędu, "rozejmem"... Tymczasem w takich okolicznościach w Mariupolu odbył się festyn z okazji "dnia miasta" z symbolicznym udziałem mobilnego pododdziału jego obrońców
 
 
   Pojawiło się porównanie zasobów jakie może mieć ukraiński batalion w ramach ATO z pułkiem...
 
 
Chyba nie wymaga tłumaczenia.

Brak komentarzy: