n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, czerwca 18, 2020

Kiedy lekarze nie pracują, to umieralność spada

SEE
    Jak to jest możliwe, zapytacie? Przecież medycyna to wielkie ogólnoświatowe dobro. Skąd, więc taki wniosek, że kiedy lekarze strajkują to ludzie mają się lepiej? Cóż wynika to z badań i statystyk.

Niestety przytoczyć muszę statystyki amerykańskie, bo u nas nie ujawni się za nic w świecie liczby zgonów spowodowanych błędem lekarzy, reakcją na leki czy zbędnymi zabiegami chirurgicznymi. Lekarz na lekarza ręki nie podniesie i krzywdy mu zrobić nie da, to przecież wiemy wszyscy z codziennych obserwacji.

A więc w USA, w roku 2001 śmiertelności wynosiła prawie 800 000 osób. I z roku na rok ta liczba rośnie. Jeśli jednak lekarze strajkują to śmiertelność spada nawet o 35%. Ktoś może mi zarzucić, że jestem przeciwko lekarzom. W żadnym razie. Jestem za ostrożnością i wiedzą. Jestem za podejściem indywidualnym. Jestem przeciw standardowemu traktowaniu każdej choroby, wrzucaniu każdego pacjenta do jednego worka, z napisem „rak- to dajemy chemię”, „grzybica to dajemy antybiotyk” i następny proszę.

 

ANTYBIOTYKI

 

Że wcale nie są takie wspaniałe to wiemy. Że nie pomagają tak jak nam mówią lekarze, to też wiemy i najgorsze jest to, że lekarze też o tym wiedzą. Jak nazwać zatem kogoś kto wie, że nie pomoże, że zaszkodzi, a mimo to promuje, przepisuje etc.?

Od dawna wiadomo, że podawanie antybiotyków powoduje grzybicę. Grzybica zaś powoduje takie osłabienie organizmu, że nie jest on w stanie walczyć z najprostszą chorobą. A mimo to, gdy idziemy do lekarza to, co nam przepisuje??????? Antybiotyki!!!!! Błędne koło!!!!!!!.

Albo inny przykład. Przyjmowanie leków przeciwzapalnych, chemioterapia i w zasadzie każda długotrwała kuracja lekami chemicznymi powoduje zaburzenie mikroflory jelit. A jelita odpowiadają za nasze zdrowie i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Wszystkie leki chemiczne przyjmowane stale niszczą naturalną florę bakteryjną, która utrzymuje równowagę bakteriologiczną w naszym organizmie. A ponieważ natura nie znosi próżni, więc grzyby i inne bakterie kolonizują nasze jelita doprowadzając do DYSBIOZY (zaburzenia mikroflory jelit). A czy lekarze proponują przyjmowanie probiotyków W KAŻDEJ CHOROBIE??? Oczywiście, że nie. Bo jak może na zapalenie stawów podawać leki chemiczne i probiotyki??? Dziwo to wielkie, prawda? (mam nadzieję, że wyczuwacie ironię)

Powtarzam raz jeszcze: wszystkie leki chemiczne przyjmowane w nadmiarze bądź bardzo długo powodują dysbiozę i grzybicę. I co się dzieje? Idziemy do szpitala- poleżymy tam 10 dni, nafaszerują nas lekami i najdalej za kilka lat albo nawet wcześniej mamy inne choroby, których oczywiście nie łączymy z jelitami i dysbiozą. Bo nikt nam o tym nie powiedział.

 

Więc mówią ja: chroniczna dysbioza i grzybica prowadzi do:

-stanu zapalnego jelit

-wrzodów

-zapalenia wyrostka

-choroby Crohna

-artretyzmu

-alergii pokarmowych

-wszelkich chorób autoimmunologicznych typu łuszczca, liszaj rumieniowaty

-astmy

 

Słów kilka o astmie. Udowodniono, że przyczyną astmy u dzieci jest grzybica i dysbioza, występująca wskutek podawania antybiotyków ( na podstawie New Scientist, 2003). Jeśli ktoś uważa, że nie można mieć grzyba w płucach to bardzo się myli. Krew krąży w całym ciele, w płucach też i zarodniki grzybów mogą się osiedlić w płucach naszego dziecka. Stwierdzono niezbicie, że podawanie dzieciom antybiotyków o szerokim spectrum działania powoduje, że dzieci są dziewięciokrotnie podatniejsze na astmę.

Masz dziecko chore na astmę? Zanim udasz się po tradycyjne leki, czy podasz mu sterydy, najpierw przeprowadź kurację na grzybicę. Możesz być bardzo zdziwiona efektami.

 

 

ANTYBIOTYKI, A NOWOTWÓR I BIAŁACZKA

 

Mówi się, że rak i białaczka to plaga XX i XXI wieku. Tak, to prawda. Ale ma to związek właśnie z podawaniem ogromnej ilości leków chemicznych i antybiotyków. Zastanawialiście się, czemu były minister zdrowia Zbigniew Religia nie chciał poddać się chemioterapii? Bo o doskonale wiedział, że efekt będzie mizerny, a osłabienie organizmu i podatność na wszelkie choroby ogromna. Podawanie chemii w leczeniu guzów prowadzi do dysbiozy i grzybicy ogólnoustrojowej. Jest to główny skutek uboczny. Co tam wypadanie włosów, grzybica to jest problem. Jakby tego było mało, chemia nie zagwarantuje, że choroba nie powróci. I co ciekawe: najczęściej po kilku latach wraca ze zdwojoną siłą. Po leczeniu guzów złośliwych powstają guzy innego rodzaju ( na podstawie Progress in Clinical and Biological Research , 1993)

 

A co powiecie o takich informacjach dotyczących raka skóry. Podobno kolejna plaga XXI wieku, coraz więcej czerniaków i raków skóry. Słońce jest złe, trzeba się chronić, smarować kremami z bardzo wysokim filtrem etc. A przecież chodzi tylko jedno: ROZSĄDEK. Słońce jest nam potrzebne, potrzebujemy witaminy D. Więc nie chodzi o to by leżeć w solarium non stop czy na plaży przysypiać dwa tygodnie, ale słońce jest nam potrzebne. Śmiało można powiedzieć, że do powstawania raka skóry przyczynia się:

- mała ilość witaminy D w organizmie

-kwasica pochodząca z dysbiozy. Nadmierne zakwaszenie organizmu powoduje rozwój grzybicy

-brak przeciwutleniaczy. I tu podziękujmy wielkiej kampanii na rzecz ostrzegania przed braniem suplementów i witamin w tabletkach.

-za dużo kwasów tłuszczowych Omega 6. Przypominam, że stosunek Omega 3 do Omega 6 powinien wynosić 1:1 a maksymalnie 1:4

-intensywne opalanie – dopiero na samym końcu.

Czy o tym nam ktoś mówi, czy jakiś lekarz o tym wie? Czy wszystko zrzucamy na słońce?

 

SZCZEPIENIA

Kolejna gigantyczna porażka medycyny klasycznej. Najprostsze pytanie: skoro szczepimy się przeciw odrze czy ospie, to, czemu na nią chorujemy? Kolejne pytanie: jak to się dzieje, że dzieci Amiszów nie chorują na autyzm? Jest to choroba u nich nieznana. A dlaczego? BO NIE SZCZEPIĄ DZIECI!!!!!!!!!!!!!

 

Można dokładnie sprawdzić z statystykach, że spadek zachorowalności na ospę, odrę, szkarlatynę, koklusz spadł ZANIM sprawdzono szczepionki. Z przypadki ADHD, autyzmu, nagłej śmierci łóżeczkowej, wzrosła po sprawdzeniu szczepionek.

Ale co ja się tu będę wymądrzać. Zapraszam na forum www.dzieci.org i poczytania wypowiedzi matek o zachowaniach dzieci po szczepionkach, wypowiedzi o wielkim żalu do siebie, że w ogóle pozwoliły zaszczepić dziecko. To wszystko piszą kobiety- Polki, może wasze sąsiadki. Poczytajcie!!!!!! Bardzo pouczająca lektura.

 

KOKTAIL TEORETYCZNIE DLA ZDROWIA

 

Wreszcie sedno: leki chemiczne się testuje. Najpierw na zwierzętach, potem na ludziach – ochotnikach ( a propos testowania to przypominam aferę z Grudziądza, gdzie testowano od lutego do maja 2007 na bezdomnych szczepionkę przeciw ptasiej grypie, mówiąc tym ludziom, że to na zwykłą grypę. Kilka osób zmarlo). Idą na to OGROMNE pieniądze. Potem firma otrzymuje patent i już może zarabiać pieniądze. Ale cały problem polega na tym, że wszystkie leki testuje się OSOBNO. I proponuję zajrzeć do apteczki babci i policzyć ile łyka tabletek. A to na serce, a to na cholesterol, jeszcze na wątrobę i wreszcie na stawy. I dopiero taki koktajl jest trujący zamiast leczący. Bo nikt nie będzie testował leku, w jakie wchodzi interakcje. Czytając na ulotkach, że może wchodzić w interakcje…., może osłabiać działanie……, może nasilać działanie…., to takie sobie gadanie. Ale gdzie tu konkrety?? Z jakim konkretnie lekiem ( nazwa leku i producent) wchodzi, w jakie związki. Tu już nie ma konkretów. Konkretna jest tylko kasa za sprzedane opakowanie.

A przecież nie chodzi o to, żeby potępić całkiem medycyna klasyczną, choć pewnie można byłoby tak na nich naskoczyć, jak oni naskakują na medycynę naturalną. Antybiotyki są potrzebne, leki chemiczne są potrzebne. Ale do tego wszystkiego brakuje wiedzy. Wiedzy właśnie o szkodliwości koktalii leków chemicznych, wiedzy o produktach naturalnych, od których można zacząć zanim się poda antybiotyk, wiedzy o podawaniu probiotyków przy każdej chorobie. Brakuje wreszcie dobrej woli by łączyć jedną i druga medycynę. Szkoda.

wtorek, czerwca 16, 2020

COVID - 19 story

Wirus terroru cz.3

2020-06-03
Ta myśl może się wydać śmieszna, ale jedyny sposób walki z dżumą to uczciwość.
Albert Camus

Z ogólnego chaosu informacyjnego stopniowo wyłania się rzeczywisty obraz zachodzących w świecie wydarzeń i procesów. Dla wielu rządów i polityków będzie on z pewnością przykry, gdyż na światło dzienne wychodzi, że ugrzęźli w bagnie zakłamania, wspierania zbrodniczych i niegodziwych projektów geopolitycznych, a przede wszystkim są zbiorowiskiem głupców i pasożytów. Nie grozi im widmo koronowirusa, lecz widmo rozliczenia za dotychczasowe, zbrodnicze postępki.

Ponieważ do niektórych polityków to dociera, oddają się marzeniom o pozostaniu przy władzy dzięki stosowaniu totalitarnych metod kontroli społeczeństwa i gospodarki. Kostiumy DEMOKRACJI, WOLNOŚCI oraz WOLNEGO RYNKU schowali do szafy. Pandemia Cow-19 jest coraz częściej postrzegana przez nich jako szansa wprowadzenia totalitaryzmu, dzięki której nadal można rządzić zniewolonymi narodami.

Jak się okazuje, sprawa nie jest wcale tak prosta. Geopolityczne mrzonki nie zastąpią rzetelnej i przenikliwej analizy rzeczywistości. Ale do przeprowadzenia takiej analizy wspomniani politycy nie są zdolni, ponieważ nigdy nie liczyli się z rzeczywistością; nic pożytecznego nie dokonali; na niczym się nie znają. Jednak stanowią obecnie poważny problem społeczny i ekonomiczny, gdyż walczą o zachowanie władzy na śmierć i życie, a przy tym dysponują znacznymi możliwościami. To oni są najważniejszym problemem, a nie koronowirus.
***
Sytuacja staje się coraz bardziej klarowna, choć nie jest to sytuacja dobra. Większość ludzi nie chce przyjmować złych wiadomości. Dlatego, gdy z hukiem pękają dotychczasowe blokady informacyjne, ludzie zagubieni w chaosie informacyjnym, kłamliwej propagandzie i biczowani szokującymi wydarzeniami, po omacku szukają ratunku, coraz chętniej szukają wiarygodnych źródeł. Tych źródeł jednak jest niewiele; tylko na marginesie medialnej dezinformacji. W głównym nurcie informacyjnym (dokładniej: dezinformacyjnym) różne kanały niszczą się nawzajem, toteż tylko sieją niepewność. Co najważniejsze - tracą wiarygodność.

Wzmaga się krytycyzm społeczny, co nie jest bez znaczenia. Krytycyzm jest niezbędny do oceny wiarygodności otrzymywanych informacji. Co najmniej, pozwala wykluczyć znane z fałszywych sprawozdań i obietnic źródła informacji: osoby, partie polityczne, urzędy ministerialne, banki, parlamenty, organizacje międzynarodowe.

Nadeszła pora, by dokonać rekonstrukcji wydarzeń.

Powinno być oczywiste, że nadzwyczajne wydarzenia – kryzysy, katastrofy, pandemie - są ściśle powiązane z przebiegiem procesów politycznych i gospodarczych. Bez zrozumienia tych procesów w skali globalnej, regionalnej i krajowej niemożliwe jest wyjaśnienie przyczyn i znaczenia tych wydarzeń. W przeciwnym razie wyjaśnienia są wątpliwe i niewiarygodne.

Zrozumienie współcześnie zachodzących procesów wymaga pracy i warsztatu. Wymaga pracy zespołowej i profesjonalnego warsztatu naukowego. To są „oczy i usta” społeczeństwa. Jednak czasem bywa, że oczy i usta zostają zamknięte. Albo uczeni zajmują się czymś innym, albo odpowiednie badania nie są finansowane (o to mniej więcej chodzi). Po stronie podaży wiedzy o współczesnych zjawiskach pojawiają się poważne niedobory. Po stronie popytu powstają także niedobory, wywołane przez lekkomyślne (konsumpcyjne) nastawienie do życia, infantylizm „powszechnego dobrobytu” i przez umysłowe lenistwo.

Wtedy lukę po upadku wiedzy naukowej wypełnia chłam. To dominujące w świecie media, marketing i spektakle polityczne narzucały rzekomą wyjątkowość wydarzenia p.t. „koronowirus”, mającego jakoby wymazać lub przekreślić znaczenie wszystkich pozostałych problemów społecznych, politycznych i gospodarczych, fundując społeczeństwom coś w rodzaju „dyktatury koronowirusa”. Wysiłkom tym sprzyjało na ogół powierzchowne zainteresowanie przemianami społeczno-gospodarczymi w świecie. Stało się to „piętą achillesowa” społeczeństwa; niedostateczną reakcją społeczną na propagandę i dezinformację. Odporność umysłowa społeczeństwa została bardziej osłabiona, aniżeli jego odporność fizyczna. Większość ludzi łykała propagandę i dezinformację jak pelikany. Brakowało wiedzy o sytuacji wewnętrznej w krajach, które stały się ofiarami Cow-19 . Co się działo – poza pandemią - w Chinach? Co się działo – poza pandemią – w Stanach Zjednoczonych? Co się działo w innych krajach? Kiedy w Państwie Środka pojawiła się nieznana i groźna epidemia, bez rozeznania sytuacji wewnętrznej łatwo było przypisać jej wręcz demoniczny charakter. Czyżby władze w Pekinie przestraszyły się demona?

Przyszedł czas na osłabianie fizycznej odporności narodów; czas NEOMALTUZJANIZMU.

Większość ludzi słabo orientuje się w zawiłościach stosunków politycznych i gospodarczych pomiędzy mocarstwami, tymczasem stosunki te mają podstawowe znaczenie. Pandemia jest rozgrywana między mocarstwami z udziałem mediów, organizacji międzynarodowych i służb specjalnych.

W naszej rekonstrukcji przede wszystkim należy wypełnić największe luki w spojrzeniu na sytuację światową. Pierwsza dotyczy sytuacji w Chinach.

CHINY
Pojawienie się pandemii koronowirusa umożliwiło mediom skupienie uwagi światowej opinii publicznej na Chinach, które dzięki temu stały się przedmiotem najdzikszych spekulacji, niewiele mających wspólnego z rzetelną oceną chińskich realiów. Na dalszy plan zeszły oceny i przewidywania dotyczące podniesienia Państwa Środka do rangi globalnego mocarstwa, ostry konflikt Chiny-Stany Zjednoczone, a nawet wyścig technologiczny. Wymazując z pamięci te zagadnienia, stworzono pole dla rozdmuchania wydarzeń dziejących się na peryferiach; w jedenastomilionowym mieście Wuhan, nie wnikając (z nielicznymi wyjątkami) w wewnętrzną sytuację polityczną chińskiego imperium. Wygląda na to, że komentarze o Cov-19 są wytworem ludzi, którzy o niczym nie mają pojęcia. Trochę spornych i niezrozumiałych zaleceń medycznych, niewiele ponadto. To niedopuszczalne uproszczenie, dające okazję do przemycania rozlicznych sugestii, insynuacji, a czasem entuzjastycznych zapatrywań politycznych.

Chiny nie stanowią monolitu politycznego, który można określić kilkoma słowami. Niezależnie od imponujących sukcesów ekonomicznych, technologicznych i wizerunkowych, są one państwem ostro ścierających się nurtów politycznych. Nie chodzi o grę politycznych skautów czy głośne spory medialne, lecz o walkę w celu opanowania rządów w wielkim imperium; walkę na śmierć i życie. Nie chodzi o konflikty, lecz o antagonizmy. Dlatego bagatelizowanie antagonizmów wewnętrznych doprowadziło niektórych komentatorów sytuacji w Chinach do skrajnie fałszywych opinii. Jedną z tych opinii jest zapatrywanie, że Chiny (jako całość) nie były zainteresowane eksplozją epidemii w Wuhan, z którą szczęśliwie uporały się nadzwyczaj sprawnie. Pozostaje ewentualność naturalnego pochodzenia wirusa; może przypadkowego uwolnienia się z laboratorium, albo wręcz - agresja zewnętrzna. Wszystkie te ewentualności były ostatnio gorączkowo analizowane, chociaż na ich poparcie brakowało twardych argumentów.

A przecież w ramach ostrych politycznych rozgrywek wewnętrznych (na śmierć i życie!), jednym zależało na tym, aby wysadzić z siodła przeciwników; drugim zaś na zniweczeniu ich planów i zdławieniu oporu. Chyba, że po jednej lub z obydwu stron znajdowali się ludzie niezorientowani w sytuacji politycznej, mało spostrzegawczy, nieostrożni, wręcz nierozgarnięci. Nie dajcie się wciągnąć w takie wytłumaczenie.

W niniejszej rekonstrukcji wydarzeń nie zamierzamy uciekać od zawiłości sytuacji wewnętrznej w Chinach. Na ten temat pojawiło się nieco wiadomości, które nie zostały upowszechnione. Centralna wiadomość pochodzi z 13 stycznia 2020 roku (uzupełniona danymi z kilku następnych tygodni). Wskazuje ona dobitnie na polityczny charakter wydarzeń w Wuhan. W tym dniu władze w Pekinie odsunęły od władzy w mieście i w całej prowincji czołowe postaci polityczne: w tym przywódców partii komunistycznej w Wuhan Ma Guoqiang oraz w prowincji Hubei Jianga Chaolinga. Ich miejsca zajęli sojusznicy prezydenta Xi formalnie w celu „dodatkowego wzmocnienia zarządzania i kontroli dla powstrzymania rozprzestrzeniania się koronowirusa”. Zastanawia jednak, że do Hubei przybył szef Centralnej Komisji Spraw Politycznych i Prawnych (Chen Yixin) – co z trudem można powiązać a epidemią. Chińczycy są na ogół małomówni, lecz niektóre sygnały prasowe są zastanawiające. Chińskie media nie pisały o epidemii, lecz o wojnie narodowej. „Obecnie, w sytuacji wojny narodowej, rozprzestrzenianie się epidemii zostało początkowo ograniczone, ale punkt zwrotny nie został osiągnięty. Sytuacja w Hubei i Wuhan, które są „centrami sztormowymi”, pozostaje złożona i ponura. Sytuacja bitewna jest lepsza, ale bitwa nadal się toczy” - relacjonują 13 stycznia oficjalne media chińskie. Zastosowane środki „walki z koronowirusem” były niewspółmierne do zagrożeniami epidemią, którą Chiny przeżywały wielokrotnie. To nie była tradycyjna chińska praktyka walki z plagami społecznymi.

O odsuniętych od władzy wybitnych działaczach chińskiej partii komunistycznej warto wiedzieć więcej, co zostawiamy na później. Nowo mianowani przywódcy regionalni z nadania prezydenta Xi objęli bezpośredni nadzór i zarządzanie stłumieniem epidemii i… planowanego przewrotu politycznego.

To jest owa słabo widoczna szczelina, prze którą można zobaczyć wydarzenia w Chinach. Nieco wyprzedzając potrzebne wyjaśnienia, warto podkreślić skalę problemu. Nie jest nią bynajmniej epidemia koronowirusa, lecz próba przewrotu politycznego z wykorzystaniem epidemii przez antagonistów władzy w Pekinie. Pojawiający się tutaj aspekt – wykorzystania epidemii do przeprowadzenia przewrotu politycznego w Chinach – wymaga szczegółowego omówienia.
(zaloguj się aby pobrać plik w formacie pdf)
Prof. dr hab. Artur Śliwiński