My im wszystkim przeszkadzamy
Artykuły | Styczeń 16, 2013 SEE- Źródło ataków na Ruch Narodowy – czy to Korwina, czy Giertycha i spółki, czy Ryszarda Opary, czy Lipińskiego i innych pisowców, czy, jak dzisiaj, Gazety Polskiej – jest to samo. Kilkuletnią, mozolną pracą, wbrew schematom obowiązującym na „starej prawicy”, powołaliśmy do życia ruch społeczny, który aktywizuje coraz większą liczbę osób, przede wszystkim młodych, o narodowych i patriotycznych przekonaniach. W tle tych politycznych ataków jest konflikt o charakterze pokoleniowym. Bo choć Ruch Narodowy nie jest wyłącznie młodzieżowy, współpracujemy z ludźmi wszystkich pokoleń, to jednak jego fundamentem i głównym motorem działania jest bunt myślących narodowymi kategoriami młodych ludzi i chęć zmiany rzeczywistości w Polsce zgodnie z wyznawanymi wartościami. Nasza samodzielność nie podoba się ani Giertychowi, ani Kaczyńskiemu wraz z Sakiewiczem, ani Korwinowi, ani Oparze – w wywiadzie dla serwisu narodowcy.net mówi Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej.
- Jakie są twoje i Młodzieży Wszechpolskiej związki z Nowym Ekranem i Ryszardem Oparą?
- Jestem byłym publicystą Nowego Ekranu a MW korzystała z siedziby NE na Nowym Świecie, organizując tam spotkania i Szkołę Kwartalną. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości urządzało tam konferencje prasowe.
- Mówimy więc o czasie przeszłym?
- Tak. Zerwaliśmy współpracę jesienią ubiegłego roku.
- Dlaczego?
- Ze względu na rosnące naciski polityczne. Ryszard Opara i ludzie z jego otoczenia najwyraźniej chcieli byśmy zostali ich „żołnierzami” w budowaniu pozycji politycznej. Opara bardzo często mówił o wyborach prezydenckich w 2015 roku, niedwuznacznie dając do zrozumienia, że widzi siebie w roli kandydata. Myśmy nie chcieli w tym uczestniczyć.
- Czy miało to związek z rzekomymi powiązaniami tego środowiska ze służbami specjalnymi PRL?
- Szczerze powiedziawszy ja tam żadnej gry operacyjnej nie dostrzegłem, choć niewątpliwie niektóre znajomości Opary budzą zrozumiałe wątpliwości. Zresztą temat jest nieaktualny bo, jak powiedziałem, współpracę z tym środowiskiem zerwaliśmy na jesieni, a w zeszłym tygodniu zostało to podkreślone wspólnym oświadczeniem w imieniu zarządów MW i ONR, odcinających się od inicjatyw politycznych stamtąd wychodzących.
- A co ze szkoleniem Straży Marszu Niepodległości przez „służby”, co również zarzuca GP?
- W szkoleniu Straży brał udział przez 2h jeden admirał i to tylko na prośbę jednego z kolegów ją organizujących, który chciał by ktoś z wysoką szarżą i znający się na musztrze powiedział ludziom jak zachowywać się wobec tłumu. A szkoleń było wiele, co więcej – odbywają się w mniejszych grupach cały czas. Inne zarzuty, jak ten, że Marian Kowalski pochwalił gdzieś film „Hubal”, co ma dowodzić naszych komunistycznych, powiązań, są jeszcze bardziej absurdalne. Zastanawiam się, czy Lisiewicz pisał ten artykuł na trzeźwo, bo poziom absurdu jest tam doprawdy wielki. Swoją drogą, ile razy GP „ścigała” PiS za eks-pezetpeerowca, ministra Jasińskiego, albo za ministra Kryżego, który okrył się hańbą w Stanie Wojennym?…
- Jeśli tak to wszystko wygląda, to skąd dzisiejszy artykuł w Gazecie Polskiej, oskarżający Ruch Narodowy o współpracę z wojskowymi służbami?
- Najkrócej rzecz ujmując – z Nowogrodzkiej, z siedziby PiS-u. Tam należy szukać inspiracji do tego ataku. Zresztą, Gazeta Polska dostała według mnie „po łapach” z tamtego kierunku już we wrześniu ubiegłego roku, co można było zaobserwować w jej dwuznacznym stosunku wobec Marszu Niepodległości.
- Co masz na myśli?
- Gdy wraz z Jurkiem Wasiukiewiczem udaliśmy się do siedziby redakcji GP, by z jej redaktorami – Sakiewiczem i Czerwińską, omówić udział Klubów Gazety Polskiej w Marszu, atmosfera była bardzo dobra. Zgodziliśmy się na dołączenie Sakiewicza do Honorowego Komitetu Poparcia, ustaliliśmy, że Kluby będą szły razem i że ich działacze wesprą Straż Marszu w pilnowaniu porządku. Padło z ich strony nawet zaproszenie do udziału w obchodach rocznicy 10 kwietnia. Ja na to odpowiedziałem, że mamy określone zastrzeżenia wobec formuły tych obchodów i mielibyśmy swoje warunki. Na pytanie: jakie? – odpowiedzieliśmy – po pierwsze mniej PiS-u. Ku naszemu zaskoczeniu usłyszeliśmy z drugiej strony – nam to też pasuje…
- To rzeczywiście ciekawe, przecież Gazeta Polska to praktycznie organ partyjny PiS-u.
- Niestety, potwierdziło się to już kilka dni później. Sakiewicz najwyraźniej dostał reprymendę od partyjnego zwierzchnictwa. Opublikował artykuł, w którym napisał o osobnym sektorze Klubów, osobnej służbie porządkowej, no i przede wszystkim zdystansował się do części uczestników Marszu. Zachował się tak, jak facet, który przyjmuje zaproszenie na dużą imprezę z wieloma różnymi gośćmi i od progu krzyczy na głos: „z Kowalskim i Nowakiem pił nie będę”! Potem było już tylko gorzej. Pojawiały się wariackie insynuacje o tym, że ma być powoływana „ruska partia”, mówiono nieprawdę o zmianie trasy Marszu, choć myśmy o wszystkim szczerze i lojalnie ludzi z Gazety Polskiej informowali.
To oczywiście fatalnie podziałało na atmosferę. Mnóstwo osób było wściekłych, ludzie z Klubów Gazety Polskiej dzwonili do nas pytając „co wyrabia Sakiewicz?”, a ja sam żałowałem tej wyciągniętej do nich ręki. Wreszcie Sakiewicz „zawiesił” swoje uczestnictwo w Komitecie Honorowym, niby-oburzony obecnością w nim Jana Kobylańskiego. Co najśmieszniejsze, zarówno Kobylański, ale i Opara, o których dziś Gazeta Polska robi nam wyrzut, byli tam obecni w momencie, w którym dołączał Sakiewicz.
- Może ludzie z Gazety Polskiej nie zdawali sobie we wrześniu 2012 r. sprawy z tego, że korzystacie z lokalu NE?
- Gdyby nie wiedzieli, to by się Sakiewicz z Czerwińską nas o to nie pytali na wspomnianym spotkaniu. A oni zapytali, myśmy odpowiedzieli zgodnie z prawdą i to nie przeszkodziło Sakiewiczowi dołączyć wtedy do Komitetu. W ogóle największy absurd dzisiejszego artykułu w Gazecie Polskiej polega na tym, że nie byliśmy atakowani za kontakty z Oparą i jego środowiskiem, kiedy korzystaliśmy z ich biura i pisaliśmy na ich portalu, w ubiegłym roku. Ale atakuje się nas dziś, po paru miesiącach od zerwania z nimi kontaktu.
- Jaki jest więc motyw napisania tego artykułu?
- Taki sam jak innych ciosów, które są wyprowadzane w naszą stronę z różnych kierunków. Źródło ataków na Ruch Narodowy – czy to Korwina, czy Giertycha i spółki, czy Ryszarda Opary, czy Lipińskiego i innych pisowców, czy, jak dzisiaj, Gazety Polskiej – jest to samo. Kilkuletnią, mozolną pracą, wbrew schematom obowiązującym na „starej prawicy”, powołaliśmy do życia ruch społeczny, który aktywizuje coraz większą liczbę osób, przede wszystkim młodych, o narodowych i patriotycznych przekonaniach. W tle tych politycznych ataków jest konflikt o charakterze pokoleniowym.
Bo choć Ruch Narodowy nie jest wyłącznie młodzieżowy, współpracujemy z ludźmi wszystkich pokoleń, to jednak jego fundamentem i głównym motorem działania jest bunt myślących narodowymi kategoriami młodych ludzi i chęć zmiany rzeczywistości w Polsce zgodnie z wyznawanymi wartościami. Nasza samodzielność nie podoba się ani Giertychowi, ani Kaczyńskiemu wraz z Sakiewiczem, ani Korwinowi, ani Oparze. W tym sensie my im wszystkim przeszkadzamy.
- Wypowiadacie wojnę całej „starej prawicy”?
- Wypowiadamy wojnę republice okrągłostołowej, a „starą prawicę” postrzegamy jako w dużej mierze zanurzoną w ten system, po części nieudolną, a po części zinfiltrowaną przez różne dziwne wpływy. Zarówno te zakorzenione w minionej epoce, jak i w stolicach obcych mocarstw, jak i we własnych, obezwładniających schematach mentalnych. Nie brakuje wśród działaczy średniego i starszego pokolenia ludzi uczciwych i wartościowych, ale tych trzeba raczej wyszukiwać w strukturach, które, według mojego przekonania, są, ze względu na powyższe cechy, niezdolne do przebudowania polskiej rzeczywistości.
- Dziękuję za rozmowę.
AK
APPENDIX.
BEZCZELNOŚĆ KOMUCHA z tzw polskiego RADIA SZCZECIN: