Dlaczego świat musi zbankrutować…
Posted on 12 Październik 2011 - autor: opolczykpl
…jeśli nie przepędzimy banksterów.
Czyli największy szwindel finansowo-bankowy w historii ludzkości.
Obowiązujący na prawie całym świecie system finansowy został celowo i z premedytacją tak zagmatwany, zasypany teoriami i nowymi pojęciami, aby był on jak najbardziej NIEZROZUMIAŁY. Celem tej manipulacji jest ukrycie za parawanem skomplikowanych i zagmatwanych teorii i pojęć największego oszustwa w historii ludzkości – czyli ograbiania przez banki ludzi, społeczeństw i całych państw. System bankowo-finansowy jest po prostu najwyższą formą przestępczości zorganizowanej. Szefami gangu okradającego cały świat przy pomocy wymyślonego i narzuconego światu kryminalnego systemu finansowego są BANKSTERZY. Ich pomagierami-agentami są politycy i media.
Ekonomia tak naprawdę jest prosta – jest to arytmetyka (dodawanie i odejmowanie cyfr i sum) plus logika, plus znajomość ukrywanych przed opinią publiczną faktów. Np. tego – czym są w rzeczywistości “kredyty” bankowe i jak ograbiają one ludzkość.
Nie będzie to traktat ekonomiczny napisany tak, aby wyglądał on “naókowo” ale zaciemniający rzeczywiste funkcjonowanie grabieżczego systemu finansowo-bankowego. Będzie to opowieść o zorganizowanej przestępczej mafii banksterów i ich największym szwindlu napisany językiem człowieka z ulicy przy pomocy prostych, wręcz celowo uproszczonych przykładów.
Jak banksterzy okradają świat…
Najpierw musimy zrozumieć, czym naprawdę jest “kredyt” pobierany w banku. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest to przelanie pieniędzy z konta banku na konto “kredytobiorcy”. Kredyty nazywane są potocznie pożyczkami i powinne być one de facto pożyczeniem z banku (na określony cel) pieniędzy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kredyt_bankowy
http://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C5%BCyczka
Jak funkcjonuje pożyczanie pieniędzy, wszyscy wiemy. Opiszę to na prostym przykładzie.
Pożyczam w pracy od kolegi 10 złotych, bo zapomniałem śniadania, a nie mam akurat pieniędzy. Kolega ma 100 złotych. Pożycza mi 10 i zostaje jemu 90 złotych. W sumie mamy nadal 100 złotych (90 plus 10). Idę do kiosku, ale jest on zamknięty. Oddaję więc koledze pieniądze i ma on ponownie 100 złotych. Ja nie mam w tym momencie już nic. W naszym zamkniętym systemie pieniędzy nie przybyło. Było ich na początku 100 złotych i tyle było ich na koniec.
Gdyby banki udzielały rzeczywiście kredytów (czyli pożyczały klientowi pieniądze), powinno to wyglądać tak:
Wyobraźmy sobie mały bank posiadający akurat 1 milion złotych jako własne aktywa. Przychodzi klient i pobiera kredyt w wysokości 500 tys. złotych. Bank przelewa na konto klienta (lub wręcza jemu gotówką) 500 tys., a na własnym koncie odpisuje pożyczone klientowi 500 tysięcy złotych, zapisując we własnych “aktywach” (to co bank “ma”) wysokość kredytu, jaki ten konkretny klient jest bankowi “winny”. Po tej transakcji klient i bank mają po 500 tys. złotych na kontach (z tą różnicą jedynie, że klient ma je “pożyczone” i musi je zwrócić). Bank ma dodatkowo w aktywach 500 tys. udzielonego właśnie kredytu – czyli razem milion złotych.
Wyobraźmy sobie dalej, że przychodzi do tego samego banku drugi klient i pobiera kredyt – również w wysokości 500 tys. złotych.
Po podpisaniu umowy i otrzymaniu kredytu drugi klient ma na koncie 500 tys. (do oddania), a bank ma na koncie 0 złotych, natomiast w aktywach banku istnieją dwa kredyty po 500 tys., które bankowi zaczną spłacać kredytobiorcy. Gdyby w tym momencie przyszedł trzeci klient po kredyt w gotówce, to bank nie mógłby go udzielić, gdyż chwilowo nie posiada on ani złotówki.
Tak powinno wyglądać w uproszczeniu pobieranie/udzielanie kredytów w bankach, gdyby kredyty były rzeczywiście kredytami, czyli pożyczkami pieniężnymi.
Rzeczywistość oszustwa bankowego wygląda jednak tak (opiszę ją na przykładzie banku z przykładu powyżej):
Przychodzi klient i “pobiera” kredyt w wysokości 500 tys. złotych. Bank zapisuje klientowi na koncie sumę 500 tys., ale bank nie przelewa tych pieniędzy z własnego konta na konto kredytobiorcy! NIE! Na koncie banku nadal jest milion złotych! Bank nie pożycza więc klientowi pieniędzy będących w posiadaniu banku, bo po “udzieleniu” kredytu bank ma nadal tyle samo pieniędzy, ile miał przed udzieleniem tego “kredytu”. Tak więc to, co robi bank rzekomo “udzielając” kredytu, to zapisanie na koncie klienta-kredytobiorcy sumy, jaką on od tej chwili MUSI bankowi zwrócić – mimo iż od banku nie otrzymał on żadnej pożyczki-kredytu! Bo gdyby bank pożyczył mu pieniądze, to sam musiałby mieć po udzieleniu takiej pożyczki ich mniej – dokładnie o wysokść udzielonego klientowi “kredytu”.
Co więcej, bank we własnych aktywach, nie odpisując sobie “pożyczonych” klientowi pieniędzy dopisuje sobie po takim “udzieleniu” kredytu sumę 500 tys., jaką kredytobiorca MUSI bankowi zwracać. Summa summarum, “pożyczając” 500 tys. złotych, suma aktywów banku wynosi po “udzieleniu” kredytu tyle: (początkowy) milion złotych plus 500 tys. “kredytu”, jaki klient ma bankowi do spłacenia.
Pójdźmy jeszcze chwilę dalej w tym przykładzie. Przychodzi drugi klient i “pożycza” kolejne 500 tys. od banku. Na koncie drugiego klienta pojawia się wysokość “kredytu” – 500 tys. złotych. A na koncie banku figurują w aktywach: milion własnych pieniędzy, plus 500 tys. jakie musi “zwrócić” pierwszy klient, plus 500 tys. jakie musi “zwrócić” bankowi drugi klient.
Najciekawsze jest to, że i trzeci, czwarty czy piąty klient też otrzymają “kredyty” po 500 tys. złotych. Bank posiadający kapitał miliona złotych może “pożyczać”, czyli dopisywać sobie w aktywach jako pieniądze jemu “należne” nawet dziesięciokrotnie więcej pieniędzy, niż ma ich w rzeczywistości.
Jeszcze jedna rzecz jest tutaj istotna – banki na bieżąco dodrukowują tyle pieniędzy, ile “udzieliły” kredytów. Chodzi tutaj o to, aby klienci mieli skąd brać pieniądze, które muszą wpłacać bankowi jako zwrot domniemanego kredytu. Istotne jest też to, że banki nie dodrukowują pieniędzy na spłatę odsetek od kredytów – i to właśnie doprowadziło cały Zachód do stanu bankructwa (co za chwilę wyjaśnię).
Banki pomnażają swoje bogactwa przede wszystkim “kredytami”, a nie odsetkami od nich. Choć to odsetki spełniają rolę narzędzia rujnującego i okradającego gospodarki, państwa, rządy, budżety i zwykłych ludzi.
Nie jest bowiem prawdą, że banki zarabiają głównie na spłacanych im odsetkach od kredytów. NIE. Bank zarabia przede wszystkim na każdym “udzielanym” kredycie – i to zarabia za darmo całą wysokość rzekomo udzielonego kredytu plus odsetki! W naszym przykładzie bank posiadający początkowo milion złotych po tzw. “udzieleniu” kredytu w wysokości 500 tys. złotych i po spłaceniu tego kredytu z odsetkami przez klienta posiada teraz nie milion plus odsetki, a milion plus 500 tys. plus odsetki.
Polska wikipedia łże o funkcji kredytów pisząc, że : “istotą kredytu jest wykorzystanie czasowo wolnych środków pieniężnych, a nie tworzenie nowych.“
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kredyt_bankowy
Niemiecka wikipedia jest o tyle uczciwsza, że pisze prawdę o tworzeniu przez banki nowych pieniędzy poprzez “udzielanie” kredytów.
http://de.wikipedia.org/wiki/Kredit#Kredit_und_Geldsch.C3.B6pfung
Także w raporcie wydanym przez niemiecki Bundesbank (str 88) jest wyraźnie i jednoznacznie stwierdzone, że banki “tworzą” nowe pieniądze poprzez “udzielanie” kredytów – czyli – jak już wiemy poprzez zapisanie na koncie nieświadomego “kredytobiorcy” sumy, jaką MUSI on bankowi zwrócić, mimo iż bank jemu żadnych pieniędzy nie pożyczył – bo nie odpisał ich z własnego konta.
http://www.bundesbank.de/download/bildung/geld_sec2/geld2_gesamt.pdf
Gdyby banksterzy w tak “cudownie” i niewyobrażalnie prosty i oszukańczy sposób napychali sobie sejfy i kieszenie pieniędzmi “kredytobiorców”, nie szkodząc przy tym gospodarkom państw, w których funkcjonują (na których żerują), można by było nawet machnąć na to oszustwo ręką. Niech się nażrą, byleby nie szkodzili gospodarkom. Jednak banksterski, koczowniczy system bankowy wymyślono PO TO I TYLKO PO TO, aby banksterzy przy jego pomocy obrabowali, zrujnowali, a następnie wykupili na własność cały świat. Do tego celu służą im ODSETKI od kredytów.
Opiszę to na prostym przykładzie.
Wyobraźmy sobie mały kraj. Mieszka w nim tysiąc ludzi. Całkowita ilość pieniędzy w tym kraju, mniej więcej równomiernie rozłożona, wynosi równo milion złotych (czyli po ok. tysiąc złotych na łebka). Wszystko jest tutaj państwowe. Mieszkańcy pracują w państwowych firmach i urzędach, co miesiąc otrzymują wypłatę (po ok. tysiąc złotych), którą następnie wydają (zakupy, usługi, czynsz itp). Ale ponieważ wszystko jest w tym kraju państwowe, wszystkie opłaty i rachunki lądują spowrotem w “kieszeni” państwa – i w następnym miesiącu ponownie w formie wypłat otrzymują je mieszkańcy, mogąc je ponownie wydawać. I tak w kółko Macieju – czyli ekonomiczno-finansowe perpetum mobile.
W pewnym momencie do kraju tego przywędrował BANK PRYWATNY. Przekonał następnie on państwo, że dla ożywienia gospodarki kraju korzystny byłby (do realizacji przeróżnych inwestycji) kredyt pobrany przez państwo w tymże prywatnym banku. Kredyt byłby oprocentowany na jedyne dziesięć procent od wysokości całego kredytu. Bank posiadał milion złotych i cały milion państwo od banku na jeden rok pożyczyło.
W momencie otrzymania “kredytu” zasoby finansowe państwa podwoiły się. Obok własnego miliona państwo dysponowało drugim milionem – tym niby otrzymanym z banku. O czym państwo nie wiedziało (a raczej wiedziało, ale przekupione przez BANK o tym milczało i udawało, że niczego nie widzi) – bank “udzielając” państwu kredytu dodrukował sobie milion złotych (równowartość “kredytu”) – i te dodrukowane pieniądze państwo otrzymało na inwestycje.
Na początku radość mieszkańców była ogromna. Ich kraj z dnia na dzień stał się dwukrotnie bogatszy. Ruszyły przeróżne inwestycje. Po roku, czyli po spłaceniu kredytu i ODSETEK w kraju zapanowało wzburzenie, rozczarowanie i zaczęły się strajki.
Okazało się, że po spłaceniu kredytu w wysokości miliona złotych i odsetek od niego – czyli 100 tys. złotych – państwo z dnia na dzień stało się biedniejsze niż przed rokiem. Wcześniej do podziału dla mieszkańców był milion, obecnie już tylko 900 tysięcy. Brakujące 100 tysięcy poszło na ODSETKI od kredytu. Państwo zmuszone było obecnie albo dzielić nierówno, albo płacić wszystkim o 100 zł miesięcznie mniej.
Bank tymczasem zamiast początkowego miliona posiadał w tym momencie własny milion plus dodrukowany milion, “pożyczony” i zwrócony przez państwo, plus 100 tys. odsetek – czyli 2 miliony i sto tysięcy złotych.
Jedynym rozsądnym i logicznym oraz SKUTECZNYM wyjściem z zaistniałego kryzysu byłoby – co jest oczywiste – przepędzenie BANKU, dodrukowanie lub odebranie od banku brakujących 100 tysięcy i powrót do sytuacji sprzed pobrania “kredytu”.
Niestety przepłacone przez bank państwo wybrało rzecz najgorszą z możliwych – wzięło kolejny kredyt. Tym razem “pożyczyło” w banku milion sto tysięcy złotych (aby uzyskać taki sam pułap finansów, jak po otrzymaniu pierwszego kredytu). Bank dodrukował więc 1 100 000 złotych i dał je państwu.
Reszty można się domyśleć. Tuż po otrzymaniu kredytu gospodarka ponownie ruszyła z kopyta. Po roku państwo posiadało już tylko, po spłaceniu “kredytu” i ODSETEK (których bank nie dodrukował) 790 tysięcy złotych. Bank natomiast był w posiadaniu 3 milionów dwustu dziesięciu tysięcy złotych (3 210 000).
Znów doszło do kryzysu, do wybuchów niezadowolenia i kolejny raz państwo zaciągnęło kolejny kredyt.
Skąd my ten scenariusz ZNAMY ?
Nie trzeba być matematykiem, aby widzieć, że przed upływem dekady – jeśli państwo nadal będzie brało kredyty w tym BANKU - zostanie BANKRUTEM! Bez grosza przy duszy (a raczej w budżecie).
Państwo z naszego przykładu, aby ratować gospodarkę (a raczej, aby udawać przed ludnością, że chce gospodarkę ratować) przed narastającymi kłopotami i cyklicznymi recesjami rozpoczęło z podpowiedzi BANKU prywatyzację mienia dotychczas państwowego. Okazało się bowiem, że BANK ma brata – przedsiębiorcę-inwestora chętnego do kupienia fabryk, sklepów, czy kopalni. No i państwo (z polecenia banku) powiedziało ludziom wtedy, że prywatne firmy przyniosą większe zyski (o czym państwo nie powiedziało – lądujące jednak nie w kieszeni państwa, a w kieszeni brata BANKU) i że prywatyzacja będzie dla gospodarki rzekomo ratunkiem.
Okazało się jednak, że JEDNORAZOWE zastrzyki gotówki uzyskane ze sprzedaży firm szybko się rozchodziły. A gdy je wydano, nie było ani tych pieniędzy, ani dotychczasowych dochodów z państwowych firm. Bo dochody te lądowały od tej pory w kieszeni bankowego braciszka. Budżet był kompletnie pusty, bo wprowadzone w międzyczasie podatki PIT i VAT ledwo starczały na pensje dla rządzących i dla resortów siłowych. Wtedy musiano wyprzedawać wszystko – kamienice, lasy, drogi, ziemię, wyspy, jeziora…
Na tym etapie znajduje się lub powoli do niego dociera obecnie Polska, Unia Jewropejska, Duży USrael i prawie cała reszta świata. Im gorszy kryzys, im więcej ludzi i państw dobija do dna bankructwa, tym bogatsi są banksterzy i ich bracia kapitaliści.
Nawet bankructwa pojedynczych banków tego nie zmieniają. Kiedy bankrutuje prywatny bank, banksterowi nie odbiera się jego prywatnego mienia. Zbankrutowany bank przejmuje państwo, spłaca za bankstera długi (powstałe na skutek “inwestycji” banku w ryzykownych i oszukańczo-złodziejskich spekulacjach giełdowych), dofinansuje bank z pieniędzy publicznych – podatków zdzieranych z okradanych ludzi – i bank zostanie ponownie “sprywatyzowany”.
Jeszcze jeden ekonomiczny mit chciałbym w skrócie opisać i przeanalizować.
Jest nim głoszony przez zaczadzonych lub agenturalnych ekonomistów dogmat, jakoby państwo nie mogło prowadzić emisji (tworzenia) pieniądza. Głównym “argumentem” na ten wyssany z banksterskiego palca dogmat jest straszenie ludzi domniemaną inflacją, jaka wtedy mogłaby wystąpić.
Ale…
- Inflacja występuje i tak, nawet w sytuacji, gdy pieniądz drukują banksterzy a nie państwo.
- Jeśli do władzy dojdą mądrzy i odpowiedzialni politycy, a nie agenci banksterów, będą mogli oni stosować te same metody utrzymywania kontroli nad inflacją, jakie stosowane są obecnie.
Państwo ma prawo, więcej, ma obowiązek emisji (tworzenia) pieniądza.
Aby to wyjaśnić, powrócę do przykładu małego państwa z tysiącem mieszkańców. Po wygonieniu BANKU (i odebraniu mu 100 tys. złotych) sytuacja w państwie wróciła do normy. Ludzie pracowali, otrzymywali od państw za pracę pieniądze, wydawali je na zakupy czy usługi w państwowych firmach, pieniądze wracały do państwa, państwo ponownie płaciło wypłaty i tak w kółko.
Jednak z zagranicy dochodziły głosy, że świat idzie naprzód, i że ludzie żyją tam lepiej i bogaciej. Państwo postanowiło więc dodrukować 100 tysięcy złotych, po czym podniosło odrobinę ludziom wypłaty. Część z dodrukowanych pieniędzy zainwestowało też państwo w nowe technologie podnoszące nieco wydajność w fabrykach. Chodziło o to, aby produkcja towarów wzrosła, gdyż ludzie trochę więcej towarów kupowali – bo mieli trochę więcej pieniędzy. Resztę dodrukowanych pieniędzy przeznaczono na nowe inwestycje (autostrady, nowe większe mieszkania itp.). Doświadczenie to pokazało, że ludzie rzeczywiście okazali się odrobinę zamożniejsi – po prostu mieli odrobinę więcej pieniędzy – przy cenach sprzed dodrukowania 100 tys. złotych, bo ceny nie wzrosły.
Od tego czasu państwo powoli i stopniowo dodrukowywało nowe pieniądze, wykorzystując je przede wszystkim do finansowania wszelkich nowych inwestycji. Ludziom nie brakowało pracy, a zarobki powolutku, ale stale wzrastały.
W ten sposób państwo dorównało innym krajom zz granicy, a nawet je przegoniło.
Konieczność dodrukowywania przez państwo pieniędzy najlepiej widać w sytuacji mojego przykładowego państwa wtedy, gdy sobie wyobrazimy, że po 50-ciu latach liczba jego mieszkańców się podwoiła. Jeśli państwo by nie dodrukowało w międzyczasie pieniędzy, to w państwie tym przy nowej liczbie mieszkańców (2 tys.) na jednego mieszkańca przypadałoby 500 zł – czyli o połowę mniej, niż 50 lat wcześniej.
Bicie monet, czyli emisja pieniędzy przez wieki było atrybutem i wyłącznym prawem monarchów.
Dlaczego to prawo polityka oddała banksterom?
Polska (i świat) giną pod ciężarem “kredytów” i odsetek od nich. Majątki narodowe są bezlitośnie szabrowane pod hasłami “prywatyzacji”.
Istnieje tylko jedna metoda, aby uratować się przed pełnym bankructwem.
Należy przepędzić banksterów, odebrać im ich nakradzione majątki, unieważnić wszelkie długi a lichwę karać śmiercią.
Lichwa jest ona konieczna. W islamie np. istnieją banki, a nie ma ma tam pożyczek NA PROCENT.
Potem należy rozliczyć polityczne marionetki banksterów i medialną agenturę za to, że nas okradali i okłamywali.
Tylko… jak to zrobić…
opolczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz