https://www.cda.pl/video/8735466d1
Leszek Szostak Info - z Andy Choinskim i Ziggy Texas
_________________________
APPENDIX
Marek Chodorowski - Symptomy przesilenia i wizja nadziei
rumble.com
.
.
____________________________________
PS
- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
https://www.cda.pl/video/8735466d1
Leszek Szostak Info - z Andy Choinskim i Ziggy Texas
_________________________
APPENDIX
.
.
____________________________________
PS
Opublikowano: 12.11.2011 | Kategorie: Wiadomości z kraju
Liczba wyświetleń: 819
Przedstawiamy relacje z Marszu Niepodległości i jego blokady. Dla zachowania bezstronności i obiektywizmu, przedstawiamy relacje wydarzeń widziane oczami obydwu stron. Na koniec podsumowania wydarzeń również z medium lewicowego i prawicowego.
Relacje wzbogacono zdjęciami ze strony Niezależna.pl autorstwa Małgorzaty Armo i Zbyszka Kaczmarka.
RELACJA 1 (MEDIUM LEWICOWE)
11.00 – Ok. 50 km od Warszawy policja zatrzymała autokar ze Śląska, prawdopodobnie wkrótce będzie mógł jechać dalej.
11.00 – Według niepotwierdzonych informacji przy pl. Trzech Krzyży zbierają się narodowcy. Na mieście jest spokojnie, ludzie dopiero zaczynają się zjeżdżać.
11.01 – Grupa około 250 skinów zmierza w stronę centrum.
11.18 – Na mieście widać coraz więcej policji.
11.25 – Naziści zaatakowali gazem kierowcę autokaru z Krakowa ok. 50 km od Warszawy.
11.40 – Autokar z Krakowa ruszył dalej.
11.45 – Na pl. de Gaulle’a zebrało się ok. 20 narodowców.
11.48 – Pojawia się coraz więcej nacjonalistów, 200 stoi na rogu Wilczej i Marszałkowskiej, przy stadionie Legii czeka 300 kibiców.
11.50 – “Patrioci” zaczynają się zbierać na pl. Konstytucji w 20- 30-osobowych grupach.
11.58 – Na pl.de Gaulle’a policja rozbiła grupę 200 antyfaszystów, część z nich otoczyła kordonem.
12.10 – Na Marszałkowskiej pojawiła się platforma “Kolorowej Niepodległej” w otoczeniu 200 antyfaszystów.
12.11 – Policja zablokowała “Nowy Świat” i dużą grupę antyfaszystowskich działaczy.
12.17 – Na Marszałkowskiej zebrało się już 300 aktywistów Antify, Nowy Świat w dalszym ciągu blokowany.
12.25 – “Kolorowa Niepodległa” zajęła już róg Marszałkowskiej z Wilczą, zgromadziło się ok. 600 osób, gra samba, cały czas napływają kolejni aktywiści.
12.33 – Policja zablokowała ekipę z “Krytyki Politycznej”, uniemożliwiając im dojście na demonstrację.
12.38 – Do blokady dołączyła kolejna, 100-osobowa grupa samby, trwa impreza.
12.45 – Policja utworzyła kordon na Marszałkowskiej, odgradzając “Kolorową Niepodległą” od pl. Konstytucji. Ok. 60 działaczy zatrzymanych w lokalu Krytyki Politycznej ma zostać przewiezionych na komisariat na ul. Wilczą, pod pretekstem “weryfikacji danych personalnych”.
13.08 – Demonstranci skandują “Kolorowa Niepodległa!”, “Warszawa wolna od faszyzmu!”.
13.00 – “Kolorowa Niepodległa” zajmuje 1 pas ruchu Marszałkowskiej. Otaczający ją kordon policji jest gęsty, ale cały czas można wejść do środka albo wyjść z blokady. Trwają przemowy, gra samba, jest kolorowo. Wokół wiecu krążą nieliczne, kilkuosobowe grupki narodowców.
13.14 – Kolejna spora grupa przyłączyła się do “Kolorowej Niepodległej”, demonstracja rozlała się już na całą szerokość ulicy, organizatorzy zapraszają kolejne osoby.
13.19 – Jak donosi CIA, grupa ok. 30 faszystów blokuje przejście przy stacji metra Centrum.
13.27 – Policja blokuje “Kolorową Niepodległą” z przodu – od strony pl. Konstytucji, ale z pozostałych stron w dalszym ciągu można się tam dostać. Trwa impreza, gra samba, demonstranci skandują antyfaszystowskie hasła. Między przemowami organizatorów puszczana jest muzyka z platformy.
13.33 – Pojawia się coraz więcej bojówek nazistów i nacjonalistów, uzbrojona grupa ok. 50 narodowców zgromadziła się na pl. Konstytucji, skąd ma wyruszyć Marsz Niepodległości, przy barze Źródełko czatuje ok. 300 pseudokibiców.
13.43 – W sieci pojawiają się pierwsze filmiki z manifestacji.
14.00 – Do Marszu Niepodległości dołączyła duża grupa pseudokibiców, obecnie obrzucają policję petardami.
14.05 – Jak podaje CIA, policja zgromadziła nowoczesny sprzęt: na pl. Konstytucji stoi LRAD (urządzenie dźwiękowe dalekiego zasięgu) oraz armatka wodna skierowana przeciwko wiecowi. Na Koszykowej stoją dwa spychacze barykad, setki policjantów z prewencji uzbrojeni m.in. w rozpylacze gazu łzawiącego i strzelby, zaś nad wiecem non stop krążą roboty latające i robią zdjęcia protestującym.
14.10 – Przy Mariotcie zbierają się serbscy narodowcy.
14.20 – “Kolorowa Niepodległa” liczy już 1500 osób!
14.21 – Policja utrudnia ludziom dołączenie do legalnej demonstracji – organizatorzy apelują, aby nie dać się zastraszyć!
14.50 – Dochodzi do mniejszych starć między ‘patriotami’ i policją, np. na rogu Marszałkowskiej i Koszykowej.
14.54 – “Kolorowa Niepodległa” została zablokowana przez policję ze wszystkich stron, na pl. Konstytucji pojawia się coraz więcej narodowców.
14.58 – Regularna walka między prewencją i narodowcami na pl. Konstytucji, policja użyła gazu i armatek wodnych.
15.00 – Ruszył Marsz Niepodległości, porusza się ul. Waryńskiego w kierunku ul. Jazdy Polskiej.
15.04 – Na tyłach pochodu trwają walki z policją, ‘patrioci’ rzucają petardami i racami dymnymi, w użyciu cały czas armatka wodna.
15.07 – Sytuacja na pl. Konstytucji wymknęła się funkcjonariuszom spod kontroli, pomimo zgromadzonych 4 armatek i 2 LARD-ów.
15.19 – Narodowcy podzielili się na 2 grupy – większą na Jazdy Polskiej i mniejsza na Koszykowej, gdzie trwają przepychanki z policją.
15.23 – “Patrioci” zdemolowali wóz Polsatu, wcześniej z miejsca akcji zwinęła się ekipa TVN-u.
15.25 – Spora grupa narodowców przemieszcza się ulicą Kruczą.
15.33 – Po centrum krążą karetki pogotowia, luźne grupki nacjonalistów uciekają przed policją. Główne siły narodowców znajdują się na Rondzie Jazdy Polskiej, mniejsze przy pomniku Dmowskiego.
15.27 – Marsz porusza się powoli ul. Waryńskiego, prawdopodobnie ominie Kolorową Niepodległą. Wykrzykują nacjonalistyczne hasła.
15.38 – Według mediów maistreamowych Marsz Niepodległości został zdelegalizowany, co na Kolorowej Niepodległej przyjęto okrzykami radości. Narodowcy mimo to maszerują Marszałkowską od Rotundy, Kruczą i Alejami Jerozolimskimi, zaś mniejsze bojowo nastawione grupki krążą po całym centrum. Antyfaszyści na blokadzie skandują “Nie przejdziecie!”, gra muzyka.
15.46 – W stronę blokady zmierza spora grupa nazistów od strony Wilczej oraz policji od strony pl. Konstytucji, antyfaszyści bronią się przed atakiem. Widoczne są armatki wodne.
15.52 – Liczne samochody policyjne zmierzają placem Konstytucji w stronę Marszałkowskiej.
15.56 – Ratusz zdementował informację o delegalizacji Marszu Niepodległości.
16.06 – Cały czas z bocznych uliczek wybiegają narodowe bojówki, chcące zaatakować antyfaszystowską demonstrację, ale są odpierane przez Antifę.
16.10 – Jak donosi Twitter Porozumienia 11 Listopada, 1 osoba została pobita przez faszystów pod knajpą Tel Awiw.
16.12 – “Kolorowa Niepodległa” cały czas świętuje, ludzie pozostają na blokadzie, puszczana jest muzyka, gra samba.
16.21 – Marsz idzie ulicami Spacerowa i Belwederska, pod pomnikiem Dmowskiego zbierają się bojowo nastawieni pseudokibice.
16.45 – Marsz dochodzi pod pomnik Dmowskiego, w stronę Ambasady Rosji lecą petardy i race.
16.46 – Policja nie wypuszcza protestujących z Kolorowej Niepodległej. Trwają negocjacje. Organizatorzy nawołują, aby zacząć rozchodzić się w grupach, jak tylko policja zacznie wypuszczać ludzi.
16.52 – “Patrioci” zdewastowali wóz transmisyjny TVN-u.
16.57 – Antyfaszyści rozchodzą się, wokół rotundy gromadzą się małe grupki nacjonalistów. Większe, ok. 50- 100-osobowe krążą w okolicy pl. Trzech Krzyży oraz w parkach, ok. 70-osobowa idzie ul. Wilczą.
17.12 – Bojówka Marszu Niepodległości wypadła na ulice Wilczą, gdzie przed chwilą udała się policja z armatką wodną.
17.20 – Policja bez powodu szturmuje hotel przy ul. Wilczej. Pod Pomnikiem Dmowskiego płonie wóz TVN-u, zgromadzeni śpiewają hymn.
17.24 – Pracownik hostelu próbujący dowiedzieć się, o co chodzi, został zatrzymany. Tymczasem po mieście krążą “patriotyczne” bojówki, policja wezwała zgromadzonych pod pomnikiem Dmowskiego do rozejścia się.
17.28 – Jak podaje CIA, na ulicach Warszawy dochodzi do starć Antify z bojówkami Marszu Niepodległości.
17.40 – Wyjaśniła się sprawa ataku na hostel – jak podaje Porozumienie 11 Listopada na swoim Twitterze: “policja najwyraźniej nie była w stanie określić gdzie uciekli im bojówkarze, sprawa już rozwiązana ale drzwi na klatkę rozwalone”.
18:00 Pojawiają się informacje o tym, że aktywiści Koalicji 11 Listopada są atakowani przez bojówki prawicowe przy stacji Metro Centrum.
18.01 – Policja poluje na aktywistów, ul. Marszałkowska i pl. Konstytucji są zablokowane. Tymczasem w pobliżu pomnika Dmowskiego ‘patrioci’ zdewastowali wóz Polskiego Radia.
Źródło: Centrum Niezależnych Mediów Polska
RELACJA 2 (MEDIUM PRAWICOWE)
Warszawa okazała się wyjątkowo niespokojna podczas Dnia Niepodległości. W centrum stolicy doszło do walk z policją. Wcześniej grupa około 100 niemieckich lewaków zaatakowała policjantów, po czym zabarykadowała się w kawiarni Nowy Wspaniały Świat. Policja użyła gazu i armatek wodnych na placu Konstytucji. Rannych zostało 9 policjantów i kilkudziesięciu demonstrantów, 21 osób trafiło do szpitala. Zatrzymano 200 uczestników demonstracji. Policja dostała zgodę na użycie broni gładkolufowej.
Po godz. 15.30 urzędnicy ze stołecznego ratusza poinformowali, że na wniosek policji zdelegalizowano Marsz Niepodległości, organizowany przez środowiska narodowe i prawicowe. Wydaje się, że te decyzja nie poprawi sytuacji na ulicach stolicy. Na szczęście po niespełna godzinie, informacja została zdementowana. Po południu w kilku miejscach stolicy – placu Konstytucji, placu Na Rozdrożu, rondzie Jazdy Polskiej – gromadzili się demonstranci i policja. Dochodziło do przepychanek i drobnych starć.
Wcześniej, ok. godz. 12.00 – jak podał serwis tvnwarszawa.pl – na ulicy Nowy Świat doszło do przepychanek. Grupa ok. 100 niemieckich anarchistów zaatakowała tam policjantów, a następnie zabarykadowała się w kawiarni Nowy Wspaniały Świat. Po godz. 15.00 niemieccy anarchiści i ich polscy koledzy trafili na przesłuchania do stołecznych komisariatów policji.
Gorąco jest też w okolicach Placu Konstytucji, skąd ma wyruszyć miała część uczestników Marszu Niepodległości. Zgromadzili się tam również lewicowcy biorący udział w manifestacji “Kolorowa Niepodległa”. Z naszych informacji wynika, że co chwila dochodzi do starć między uczestnikami obu zgromadzeń.
Po godz. 14.00 na placu Konstytucji doszło do starć między uczestnikami Marszu Niepodległości oraz Kolorowej Niepodległej. Apele policji o zachowanie zdrowego rozsądku pozostały bezowocne. Doszło do brutalnych starć. Policja kilkakrotnie użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego w celu rozpędzenia manifestujących. W kierunku funkcjonariuszy policji poleciały kamienie i ciężkie przedmioty. Mimo apelów organizatorów marszu o zachowanie spokoju, doszło do regularnych starć z policją. Policja uformowała tyralierę i spycha z placu agresywnych uczestników manifestacji.
Rannych zostało już kilka osób, m.in. w starciach na rogu ulic Marszałkowskiej i Wilczej.
Jak relacjonuje reporter portalu Niezależna.pl, już wcześniej wzdłuż ulicy Marszałkowskiej od placu Konstytucji do ul. Wilczej ustawił się szpaler Kolorowej Niepodległej, grupa zamaskowanych mężczyzn uzbrojona w kije baseballowe, butelki z farbą, kamienie i ciężkie przedmioty. Zgromadzenie przypomina regularną bojówkę.
Każdy, kto pojawia się w okolicy w barwach narodowych, natychmiast jest atakowany i obrzucany stekiem wyzwisk.
Policja na razie nie interweniuje.
Jak ustalił portal Niezależna.pl, część osób biorących udział w ataku na policję na Nowym Świecie to grupa niemieckich anarchistów, o których niemieckie służby specjalne piszą, że są zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa niemieckiego.
Z relacji osób znajdujących się na Nowym Świecie wynika, że członkowie niemieckiej Antify napadli na członków grup rekonstrukcyjnych i poważnie pobili młodego mężczyznę.
Informacje potwierdza na Twitterze publicysta Cezary Gmyz.
Z informacji, do których dotarł reporter portalu Niezależna.pl wynika, że niemieccy anarchiści przyjechali dziś przed południem do Warszawy dwoma autokarami. Grupa ok. 100 osób była zamaskowana i wyposażona w kije bejsbolowe. Autokary zaparkowały w okolicy ul. Tamka, skąd anarchiści przeszli w stronę siedziby lewicowej “Krytyki Politycznej” na Nowym Świecie.
Policja zablokowała agresywnie zachowujących się anarchistów, którzy wciąż przebywają w kawiarni “Nowy Wspaniały Świat”. Z informacji Niezależnej.pl wynika, że grupie niemieckich anarchistów towarzyszy kilku sanitariuszy w kamizelkach medycznych, którzy nie weszli do kawiarni i czekają na zewnątrz.
Po sprzecznych informacjach na temat legalności – Marsz Niepodległości dotarł do pomnika Romana Dmowskiego. Organizatorzy twierdzą, że przebiegł w pokojowej i patriotycznej atmosferze. Wcześniej pojawiła się – zdementowana później przez stołeczny ratusz – informacja, że został zdelegalizowany, a jego uczestnicy brali udział w zamieszkach. Marsz został rozwiązany tuż po godz. 17.00.
Współorganizator Marszu Niepodległości Artur Zawisza, zapewnia, że uczestnicy marszu przeszli spokojnie w asyście policji i przedstawicieli władz miasta do pomnika Dmowskiego w pobliżu warszawskich Łazienek. Organizatorzy Marszu Niepodległości jednoznacznie odcinają się od agresywnych osób, które biorą udział w zamieszkach w centrum Warszawy. Artur Zawisza zapewnia, że osoby biorące udział w starciach z policją w centrum Warszawy z pewnością nie są uczestnikami legalnego Marszu Niepodległości.
Artur Zawisza tłumaczy, że Marsz Niepodległości ze względów bezpieczeństwa musiał zmienić trasę.
Biuro Bezpieczeństwa Miasta Warszawy zapewniło, że Marsz Niepodległości jest legalny do godz. 20.00 w niedzielę, a informacje dotyczące jego rzekomej delegalizacji są plotkami.
Ewa Gawor, szefowa biura poinformowała, że zdelegalizowano zgromadzenie na placu Konstytucji, którego uczestnicy zaatakowali policję. Do końca nie wiadomo, czy byli to również uczestnicy Marszu Niepodległości. Organizatorzy tej manifestacji temu zaprzeczyli.
Zdaniem Roberta Winnickiego z “Młodzieży Wszechpolskiej”, marsz może potrwać do godz. 18. Krzysztof Bosak z Fundacji Republikańskiej poinformował po godz. 16.00, że w marszu bierze udział ok. 10 tysięcy osób. Inne źródła podają, że może być ich nawet kilkanaście tysięcy. Ok. godz. 17.00 w pobliżu pomnika Romana Dmowskiego spalony został wóz transmisyjny TVN24. Nikomu nic się nie stało. Uszkodzony został też samochód osobowy TVN Meteo i wozy Polskiego Radia oraz Polsatu. Policja ściągnęła tam dodatkowe siły. Z nieoficjalnych wiadomości wynika, że użyto armatek wodnych.
Po godz. 16.00 Marsz Niepodległości dotarł pod warszawskim pomnik Romana Dmowskiego na placu Na Rozdrożu. Uczestnicy marszu skandowali hasła niepodległościowe i takie, które komentują rzeczywistość, jak: “kłamstwa Michnika wrzuć do śmietnika” czy “stop dyskryminacji Polaków na Litwie”. W marszu uczestniczyła duża grupa kibiców, głównie Legii Warszawa. Widoczne były transparenty ONR-u, Młodzieży Wszechpolskiej, USOPAŁ-u, Fundacji Republikańskiej i stowarzyszenia “Koliber”.
Agnieszka Kłąb z biura prasowego stołecznego Ratusza zapewniła, że wcześniej uczestnicy Marszu Niepodległości w pokojowej atmosferze przeszli ulicami miasta, ale ze względów bezpieczeństwa dokonali przegrupowań i zmienili trasę.
Opracowanie (kompilacja dwóch wiadomości): pł, sp
Na podstawie: TVP Info, tvnwarszawa.pl, inf. własne
Źródło: Niezależna.pl
RELACJA 3 (MEDIUM LEWICOWE)
Do poważnych starć doszło 11 listopada w Warszawie podczas organizowanego przez nacjonalistów Marszu Niepodległości.
Kilka tysięcy uczestników marszu, wśród których byli pseudokibice, działacze ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, a także neofaszyści zebrało się na Placu Konstytucji. Pojawili się również nacjonaliści z Ukrainy (z flagami UPA), Węgier oraz Serbii.
W kilku miejscach doszło do ataków neofaszystowskich bojówkarzy na przechodniów oraz osoby zmierzające na blokadę marszu odbywającą się pod hasłem Kolorowa Niepodległa.
Na Nowym Świecie doszło do starcia między grupą aktywistów Antify, a pseudokibicami. Policja otoczyła kilkudziesięciu działaczy Antify w Nowym Wspaniałym Świecie i zatrzymała pod zarzutem “napaści na funkcjonariuszy”.
Na ulicy Marszałkowskiej około godziny 12.00 zebrało się około półtora tysiąca osób z grup lewicowych i anarchistycznych. Pomimo próby przeciwdziałania ze strony policji uczestnicy Kolorowej Niepodległej zajęli oba pasy ruchu blokując planowaną trasę przemarszu nacjonalistów.
Kilkakrotnie demonstracja była atakowana przez zamaskowanych bojówkarzy również z naszywkami Combat Adolf Hitler. We wszystkich przypadkach napastnicy byli odpierani przez antyfaszystów.
W okolicach antyfaszystowskiej blokady bojówkarze zaatakowali radnego Krystiana Legierskiego z Zielonych 2004.
Gdy okazało się, że Marsz Niepodległości został zablokowany na pl. Konstytucji jego uczestnicy zaatakowali policję, która odpowiedziała używając armatek wodnych i gazu łzawiącego. W czasie starcia ucierpiało kilkanaście osób, w tym kilku dziennikarzy i 9 policjantów.
W wyniku blokady Marsz Niepodległości został przeprowadzony przez policję krótszą trasą do pomnika Romana Dmowskiego. Tam doszło do kolejnych zajść. Demonstranci podpalili samochody należące do TVN-u oraz samochód Polskiego Radia.
W sumie policja zatrzymała dziś ponad 150 osób.
Opracowanie: Piotr Ciszewski
Źródło: Lewica
RELACJA 4 (MEDIUM PRAWICOWE)
„Będzie druga Grecja” – głosił jeden z przyniesionych na Marsz Niepodległości transparentów. Drobną cząstkę „wprowadzenia” w życie tego hasła mogliśmy zaobserwować przed jego rozpoczęciem, a także w pobliskich uliczkach gdy ten maszerował przez centrum stolicy.
Zamieszki z policją, na których skupiły się całe rzesze mainstreamowych mediów, choć wywołane w nieco niejasnych okolicznościach, były symbolem nadchodzącego oporu „radykalnej” części polskiego społeczeństwa i wyraźnym znakiem dla władzy. Jednak nie o nie się tutaj rozchodzi, gdyż wspaniały i dumny Marsz Niepodległości gromadząc wielotysięczne tłumy pragnących zaakcentować swój patriotyzm Polaków niósł za sobą jeszcze dobitniejsze przesłanie – jesteśmy Polakami i jesteśmy z tego dumni, a to, czego chcemy to wolna, suwerenna Polska.
Liczne delegacje z zagranicy, między innymi z Czech, Włoch, Szwecji, Węgier, Ukrainy, Białorusi, Słowacji, Serbii a nawet Litwy (litewscy niezależni nacjonaliści wsparli pochód, aby zamanifestować swój negatywny stosunek do szowinistycznych tarć na linii Litwa-Polska) pokazały również, iż jako nacjonaliści, narodowcy, patrioci opowiadamy się za Europą Wolnych Narodów, w której niepodległość należy do najwyższych wartości.
Źródło: Autonom
TAGI: Anarchiści, Antifa, Antyfaszyści, Demonstracje, Kontrdemonstracje, Marsz Niepodległości, Marsze, Nacjonalizm, Neofaszyści, Patrioci, Policja, Protesty, Święta, Warszawa, Zamieszki
Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!
Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
Antifa pozywa Sorosa za niewypłacone pensje
Anarchiści pobili feministki? Skrajna lewica kłóci się w Poznaniu
Anarchia w USA. Co tam się naprawdę dzieje? Rasizm czy ideologia?
Polak jako pierwszy stworzył najszybszy komputer świata. Jacek Karpiński – działacz Szarych Szeregów, przyjaciel Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
Podczas gdy w latach 70. inne komputery dopiero powstawały i były wielkości szafy, ich pamięć była bardzo mała oraz koszt produkcji był ogromny, polski Gates i Jobs, bo śmiało, można uznać za takiego Jacka Karpińskiego, wymyślił komputer, który był tak genialnym wynalazkiem, że władze komunistyczne się go po prostu przestraszyły…
„Jacek Karpiński pracował prędko i trochę chaotycznie – jakby się bał, że za chwilę zapomni o tym, co przed chwilą wpadło mu do głowy. Gdy skończył jedną rzecz, natychmiast zaczynał następną.
Zaaferowany nowym wynalazkiem, spał w biurze w śpiworze, żeby nie marnować czasu na dojazdy. Zapominał wtedy nawet o jedzeniu.”
Taki fragment możemy przeczytać w książce „Pionierzy, czyli poczet niewiarygodnie pracowitych Polaków”.
W sieci można znaleźć wiele tekstów o Jacku Karpińskim, każdy z nich dodaje nowe informacje. Niemożliwe jest w skrócie opisać to, czego dokonał ten człowiek w ciągu jednego życia.
Jacek Karpiński urodził się 9 kwietnia 1927 roku, w Turynie, w czasie II wojny światowej działał w Szarych Szeregach, a konkretnie w batalionie „Zośka”, w którym dowodził pierwszą sekcją, drugą objął jego słynny przyjaciel Kamil Baczyński.
W 1944 roku podczas walki w Powstaniu Warszawskim kula utknęła mu w kręgosłupie, z trudem chodził o dwu laskach, siłą woli wrócił do zdrowia i samodzielnego poruszania się. Kuli nigdy nie usunięto.
Rok 1957 – Jacek Karpiński konstruuje pierwszą zdumiewającą maszynę do prognozowania pogody o wdzięcznej nazwie AAH.
Rok 1959 – nasz polski Gates/Jobs tworzy prekursor komputera – pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych AKAT-1.
Rok 1960 – wygrywa ogólnoświatowy konkurs Unesco dla młodych naukowców (6 stypendiów na 200 kandydatów!) i w nagrodę wyjeżdża na dwuletnie studia na Harvardzie i w najsłynniejszej uczelni technicznej świata – MIT
Oczywiście za granicą natychmiast się na nim poznano. Otrzymywał propozycje, by zostać na uczelni, stworzyć własny instytut (!), pracować dla IBM. Niestety, Jacek Karpiński wybrał drogę dużo cięższą i bardzo smutną. Wrócił do Polski, by doświadczyć szykan, upokorzeń, biedy i ludzkiej podłości.
Mam w życiu i cholerne szczęście, i piekielnego pecha. Pech jest taki, że kocham swój kraj, jakikolwiek by on był. Szczęście – że przeżyłem w Polsce i wojnę, i komunizm. Podczas wojny mnie nie zabili, podczas komuny nie zniszczyli w więzieniach.
(…) Gdybym posłuchał Amerykanów, to świat miałby peceta o 10 – 15 lat wcześniej. (nto)
Rok 1964 – powstaje Perceptron – maszyna ucząca się, oparta na sieciach neuronowych, która rozpoznawała otoczenie za pomocą kamery (jeśli zarejestrowała trójkąt, już zawsze go pamiętała i rozpoznawała ponownie).
Nie wiem, czy można to nazwać patriotyzmem, ale ja po prostu chciałem pracować dla Polski. Zawsze wierzyłem, że ruscy kiedyś sobie pójdą. A technologia zostanie.
Poza tym uważałem, że to nie byłoby w porządku – wyjechać na delegację i zostać. Spotkałem Polaków, którzy tak postąpili, i nie sądziłem, żeby to było uczciwe. Wiedziałem, że w PRL będę żył w niewoli, ale wierzyłem też, że normy moralne obowiązują niezależnie od sytuacji.
I jeszcze jedno: nie mogłem zostawić mojej mamy. (fakt)
(Wikicytaty)
Rok 1965 – w ciągu trzech tygodni zaprojektował i stworzył skaner do analizy fotografii zderzeń cząstek elementarnych na kliszach CERN.
1965-68 – powstaje komputer KAR-65 – stworzony do obróbki tychże zdjęć;
Był to „pierwszy w Europie system asynchroniczny, ze zmiennym przecinkiem, 100 tys. operacji na sekundę”. Był też maszyną nie do zdarcia – Kar-65 był sprawny i pracował 20 lat, co było rekordem światowym.
Poza tym był 30-krotnie tańszy niż 2 razy wolniejsze wtedy komputery Odra. Kosztował 6 mln złotych, podczas gdy każda Odra kosztowała 200 mln złotych.
Rok 1970 – na świat przychodzi minikomputer K-202 – największy wynalazek naszego polskiego Gatesa-Jobsa, prototyp peceta wielkości walizki.
K-202 wykonywał milion operacji na sekundę i jako pierwszy na świecie wykorzystywał adresowanie stronicowe, powszechnie stosowane do dzisiaj. A do tego był szybszy niż wyprodukowane 10 lat później komputery IBM PC.
Ówczesne komputery miały 64 kilobajty pamięci, K-202 – 8 megabajtów!
Dziś system adresowania stronicowego stosuje 90 proc. urządzeń na świecie, niestety Jacek Karpiński nie tylko dzielił się swobodnie z innymi inżynierami swym genialnym rozwiązaniem (Amerykanie koniecznie chcieli wiedzieć, jak dokonał tego cudu), ale również go nie opatentował.
W połowie lat 60. jeden z moich amerykańskich kolegów powiedział mi o Polaku, który należał do szóstki ludzi wyprzedzających cały świat. Ten Polak zwał się podobno Jack Karpiński. Niestety, nikt o nim niczego nie wiedział” (fakt)
– pisał o Karpińskim Stefan Bratkowski, dziennikarz i popularyzator techniki.
Rok 1971 – Początek końca, czyli Międzynarodowe Targi Poznańskie; K-202 zostaje wystawiony obok stoiska 8-mio bitowej Odry Elwro.
To początek politycznych świństw, których ofiarą jest nie tylko Jacek Karpiński, ale – jak zwykle i po raz któryś z rzędu – interes ekonomiczny i polityczny Polski.
W międzyczasie K-202 został zaprezentowany w Londynie i, oczywiście, natychmiast doceniony. Błyskawicznie zaproponowano jego masową produkcję na Zachodzie, ale Jacek Karpiński odmówił.
“Jak głupi, zakichany patriota, powiedziałem dziękuję, włożyłem brytyjskie opinie do kieszeni i wróciłem do Polski (…). Koniec końców okazało się, że produkować można, ale ani MERA ani Komitet nie dadzą pieniędzy (…) Stefan [Bratkowski] zaproponował układ: brytyjskie pieniądze, sprzedaż i marketing – konstrukcja i produkcja w Polsce. To było dla wszystkich do przyjęcia” – opisywał później. (fakt)
Rok 1972 – rusza produkcja K-202 w Zakładzie Minikomputerów
– Zakłady Mera podpisały umowę z brytyjskimi partnerami. Anglicy dawali dewizy, my: miejsce i ludzi do produkcji – wspomina polski wynalazca. – Byłem szczęśliwy. Stworzyłem własny zespół młodych, wybitnych zapaleńców. Pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę, nocami i dniami siedzieliśmy w laboratoriach technicznych.
I stworzyliśmy to, o co chodziło: komputer, który można było schować do pudełka po butach… (nto)
15 Sztuk trafiło za granicę, drugie 15 zainstalowano w dużych instytucjach krajowych – Użytkownicy byli zachwyceni, zamówiono 3000 sztuk.
Gdy w produkcji znalazło się kolejnych 200, zakład niespodziewanie zamknięto, a Jacek Karpiński został wyrzucony z pracy z zakazem budowy komputerów (!) oraz oczywiście z zakazem wyjazdu do USA. Podobno z zakładu wyprowadzono go (po uprzednim przeszukaniu) pod karabinami.
ZSRR zarządziło produkcję prymitywnego komputera RIAD (skradziona technologia IBM360), który narzucono całemu Układowi Warszawskiemu.
Poza tym władze bolała współpraca z zachodnim kapitałem.
Po drugie polityka personalna.
Jacek Karpiński miał cięty język, nie umiał i nie chciał się układać. „Pana wiedza wystarczyłaby co najwyżej do budowy nocników” to jeden z najczęściej przytaczanych w internecie szlagierów jego autorstwa.
Polityka – to jedno. Ale przede wszystkim ohydna polska zawiść.
Komu przeszkadzał wymyślony w Polsce pierwszy minikomputer? Jacek Karpiński nie ma wątpliwości – partyjnym decydentom z wrocławskiego Elwro, którzy nie potrafili mu wybaczyć ani komputera KAR-65, ani sukcesu z K-202. (nto)
Produkujący Odry zakład Elwro zatrudniał wówczas 6 000 pracowników, Instytut Maszyn Matematycznych, gdzie pracował Karpiński tylko 200.
Wkład dolarowy do K-202 wynosił ok. 1800 $, do Odry ok. 30 000 $.
Towarzysze z Elwro zwrócili się do towarzyszy z władz (podobno do premiera Jaroszewicza) po pomoc i towarzysze towarzyszom pomogli.
Interes Polski i czyjś zasłużony sukces to nie były (i nadal nie są) kwestie mające jakąkolwiek wartość w tym kraju – zwłaszcza dla polityków, ale niestety nie tylko dla nich…
Okropne mi robili świństwa. Starałem się o autonomię dla mojego Zakładu. Nic z tego nie wyszło, przenieśli mnie do Instytutu Maszyn Matematycznych.
Musieli mnie zniszczyć, bo ośmieszałem i ELWRO, i IMM. ELWRO zatrudniało 6 tysięcy ludzi, IMM – 700. I nie potrafili zrobić żadnej przyzwoitej maszyny. (…) U mnie w 1973 pracowało raptem 200 osób” – żalił się Karpiński. (nto)
W roku 1972 do Polski przyjechał z całą delegacją główny konstruktor RIAD-a – Ławronow. Obejrzał K-202 i powiedział: „niemożliwe, taka maszyna musi zająć całą ścianę dużego pomieszczenia”.
Po paru tygodniach komisja stwierdziła, że projekt nie nadaje się do realizacji, bo technologii, jaką proponuję nie ma i być nie może. Jakby mogła być, Amerykanie na pewno by ją już wykorzystali” – czytamy w jego dziennikach. (fakt)
A skoro sowieckie, bezmózgie „autorytety” powiedziały, że K-202 jest niemożliwy, to znaczy, że nie ma sensu go produkować.
Rok 1978 – Jacek Karpiński poddaje się i wyjeżdża na Mazury hodować świnie. Twierdzi, że woli te prawdziwe od ludzkich. Prestiżowe oferty pracy wciąż czekają na niego na Zachodzie, ale na jego teczce widnieje napis “Nie wydawać paszportu. Powód: sabotażysta i dywersant gospodarczy”.
Rok 1980 – “W konkursie na dyrektora MERY, mimo że dostał 90 proc. głosów, Ministerstwo Przemysłu nie zaakceptowało wyboru. Dostał wprawdzie inną propozycję, ale na nią z kolei nie wyraziło zgody KC”. (prestiz.info)
1981 – wyjazd do Szwajcarii i tam: praca w fabryce magnetofonów, potem kolejny wynalazek cyfrowy i analogowy synchronizator dźwięku (robot sterowany głosem) i ręczny skaner Pen-Reader (czytnik pisma ręcznego), który wyprzedzał japońskie konstrukcje o przeszło półtora roku.
Rok 1990 – powrót Jacka Karpińskiego do Polski i ostateczny koniec jego marzeń.
Jacek Karpiński został oszukany przez BRE Bank przy kredycie na fabryczkę Pen-Readerów. Bank nie wypłacił mu kolejnych transz, zabrał dom wzięty pod zastaw, a w międzyczasie, jakby tego było mało, jego zakład został okradziony.
Żeby się ratować zaprojektował jeszcze miniaturową kasę fiskalną i ponownie został oszukany przez kontrahentów (Libella i Apator).
W rezultacie Jacek Karpiński został bez pieniędzy, bez zakładu i bez domu (usłużny bank zlicytował wszystko za bezcen) oraz z kredytem.
Jako potencjalny miliarder, który w Polsce stracił wszystko, powrócił do Szwajcarii. Tam wraz z synem, w pół roku, zaprojektował specjalistyczny skaner do sprawdzania ksiąg rachunkowych. Po czym szybko wrócił, bo Polskę kochał nade wszystko. Zamieszkał we Wrocławiu, w małej kawalerce, gdzie schorowany zmarł w wieku 83 lat.
(…)
Gdyby Jacek Karpiński podczas studiów w USA skorzystał z propozycji i został tam na stałe, byłby bardzo bogaty i dzisiaj obok Gatesa i Jobsa wymieniany jako największy z twórców nowych technologii. Zamiast szykan w kraju i życia w biedzie.
Gdyby nie zawiść i konformistyczna postawa władz PRL Jacek Karpiński byłby bogaty, a Polska liderem w rozwoju nowych technologii.
Gdyby BRE Bank działał doradczo i strategicznie, i nie wstrzymał kredytu na produkcję Pen-Readerów sam zarobiłby krocie, a nie za bezcen pozbawił Karpińskiego środków do życia i dachu nad głową.
Gdyby, o czym niewielu zapewne wie, opracowana już w 1989 r. przez Jacka Karpińskiego konstrukcja operatorskiej centrali telefonicznej opartej o zmodyfikowany komputer PC znalazła zrozumienie, byłby pionierem Internetu. Jego wykorzystanie protokołów, na których zbudowano Internet do zwykłej telekomunikacji wyprzedzało komercyjne wdrożenia o 10 lat.
Zresztą Internet mógł się narodzić w PRL jeszcze wcześniej. W latach 70. – gdy polscy informatycy pracowali nad systemem PESEL (część z nich pracowała z Jackiem Karpińskim). Stworzyli wtedy sieć komputerową z dostępem z dowolnego miejsca na ziemi. Niestety, nikt tego nie opatentował. A Amerykanie, choć myślą techniczną nie byli lepsi od Polaków, swoją sieć potrafili zamienić na Internet. (prestiz.info)
___________________________________________________________________________________
____________________________________________________________________________
Tak skończyła się historia niezwykłego komputera K-202, który co prawda nie wyprzedzał swoich czasów o lata, ale mógł być pierwszym polskim minikomputerem konkurującym z amerykańskimi maszynami i do tego świetnie się sprzedającym w kraju i zagranicą.
Skończyłem poprzedni tekst w drugiej
połowie 1972 r., kiedy angielskie „MB Metals” zwróciło pierwszych
partię, 15 komputerów K-202, która trafiła do Brytyjczyków w ramach
realizacji umowy ze stroną polską. W związku z reklamacją tak dużej
partii sprzętu nad głową inżyniera Jacka Karpińskiego zaczęły sie
zbierać „czarne chmury”. I nie był to nowy odcinek serialu kostiumowego
„Czarne Chmury”, które właśnie wtedy zaczynano kręcić w Polsce. Pierwszy
odcinek nadano w TVP końcem 1973 r. Serial polecam, choć nie ma tam
mowy o komputerach.
Nad Karpińskim zebrały się prawdziwie „gradowe chmury”. Anglicy zwracają komputery, które ma w 30 dni naprawić i uzupełnić oprogramowanie. Chodziło głównie o zły montaż, brak pełnego oprogramowania i niewykryte w procesie produkcji wadliwe podzespoły. Anglicy zaczynali zastanawiać się nad rozwiązaniem umowy, co byłoby końcem projektu K-202 i osobistą klęską inżyniera. Polska strona z kolei, nie chce finansować dalszych zakupów części elektronicznych za dolary, bo budżet dewizowy jest już mocno przekroczony. A przede wszystkim Służba Bezpieczeństwa prowadzi dochodzenie, chcąc postawić Karpińskiemu zarzuty działania na szkodę polskiej gospodarki, a także szuka dowodów na współpracę Karpińskiego z obcym wywiadem.
Zestawy K-202 w Muzeum Techniki w Warszawie (fot. Muzeum Techniki)
Problemy z jakością przy produkcji komputera K-202 były tak poważne, że dyrekcja Zakładów ERA, które produkowały komputer, zwróciła się do Ministerstwa Przemysłu o reorganizację Zakładów w celu zapewnienia odpowiednich warunków produkcji i zabezpieczenia dostaw dobrej jakości podzespołów elektronicznych, tak aby produkować kilkaset komputerów rocznie, ale najwyższej jakości. Wiązało się to z inwestycjami, także z inwestycjami w dewizach, a tych wydano już na wyprodukowanie pierwszej partii komputerów ogromne ilości. Partia 19 komputerów kosztowała polską stronę 3,3 mln USD. Polskie układy scalone, które stosowano zamiennie z zachodnimi, nie były najwyższej jakości, zatem nie były brane pod uwagę.
Na domiar złego PHZ „Metronex” odrzucił reklamację „MB Metals” na oprogramowanie, odpowiadając, że cześć programów miała wykonać strona angielska, a program COBOL wcale nie był ujęty w umowie, nawet nie określono, kto go ma napisać. Po wymianie korespondencji i wzajemnych pretensjach „MB Metals” stwierdziło zniecierpliwione, że ma już zamówienia na kilkaset sztuk komputera K-202, ale w nieskończoność nie będą czekać na realizację, tym bardziej, że konkurencja nie próżnowała. Od podpisania umowy minęło 2 i pół roku, a strona brytyjska nie otrzymała ani jednego sprawnego i w pełni wyposażonego K-202. Polski komputer przestał być technologiczną rewelacją, w tym czasie dwie firmy amerykańskie i jedna brytyjska zaczęły produkować mikrokomputery o podobnych parametrach.
Ponieważ polska strona nie podjęła żadnych decyzji, a sam Jacek Karpiński stracił zapał do dalszej pracy nad projektem, w lutym 1973 roku „WB Metals” wypowiedziało umowę na wspólną produkcję komputera K-202. Nieco później to samo zrobiła „Data Look”. Anglicy wycofali się z umowy, bo przestało im się to opłacać.
Zjednoczenie MERA i PHZ „Metronex” rozpoczęły poszukiwania inwestora na terenie Wielkiej Brytanii, który przejąłby zobowiązania po „MB Metals”. Również Jacek Karpiński zaczął swoje poszukiwania, wspólnie z Howardem Lordem właścicielem „Data Loop”. Pomagał im redaktor Stefan Bratkowski mający kontakty z amerykańską firmą 'Recal Thermonic” Ltd. Rozmowy były nieformalne, nikt z polskich władz ani z resortu elektroniki nie wiedział o nich. Podobno Karpiński obiecywał, że polska strona powiększy zakład produkcyjny i wyasygnuje kolejne kilka milionów dolarów, aby tylko ruszyć z produkcją komputerów.
Komputer K-202 w pracowni Jacka Karpińskiego, 1971 r.(fot.Romuald Broniarek)
Kiedy w „Metronexie” dowiedziano się o zakulisowych działaniach Karpińskiego wstrzymano mu paszport i nie mógł wylecieć do USA na rozmowy z „Recal Thermonic”. Rzecz jasna, bez głównego konstruktora rozmowy o produkcji komputera nie mogły się odbyć.
Również PHZ „Metronex” i MERA nie znalazły inwestora strategicznego i projekt międzynarodowej produkcji K-202 z przyczyn finansowych zakończył swój żywot.
Pozostało pytanie co z rozpoczętym projektem, który na starcie pochłonął miliony złotych i 3,3 mln dolarów?
Powołano komisje, w skład której weszli przedstawiciele Ministerstwa Przemysłu Maszynowego, Instytutu Maszyn Matematycznych i Zjednoczenia MERA. Zastanawiano się co zrobić z K-202 i czy jest szansa na wdrożenie komputera w system RIAD. RIAD po polsku Jednolity Systemem Elektroniczny Maszyn Cyfrowych, był to system informatyczny, powstający początkiem lat 70., według założeń którego tworzono komputery i oprogramowanie we wszystkich krajach satelickich Związku Sowieckiego. ZSRR narzucił go krajom bloku socjalistycznego, aby mieć kontrolę nad ich systemami komputerowymi, i żeby mogli wykorzystywać komputery wszystkich krajów Układu Warszawskiego do zadań militarnych przeciw krajom NATO.
Komisja stwierdziła, że dostosowanie K-202 wiąże się ze zmianą oprogramowania, co zajęłoby min. 2 lata i pochłonęło ogromne środki finansowe, na które Polskę nie stać. Ustalono, że należy z K-202 zrobić minikomputer do zastosowania w polskich przedsiębiorstwach, produkując go w oparciu o polskie podzespoły.
Ostatecznie w połowie 1973 r. zlikwidowano Zakład Doświadczalny Mikrokomputerów przy Zakładach ERA. Całą załogę przeniesiono do Instytutu Maszyn Matematycznych, gdzie powstał… Zakład Doświadczalny Mikrokomputerów. Nastąpiła tylko jedna zmiana. Ponieważ Jacek Karpiński odmówił przyjęcia stanowiska Głównego Konstruktora, funkcje objęła Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz, najważniejsza osoba w zespole po Karpińskim, twórczyni procesora i jednostki centralnej K-202. Ona została głównym kierownikiem zespołu pracującego nad nowym komputerem, de facto opartym na schemacie K-202, ale produkowanym na bazie polskich podzespołów. Opracowywano także system operacyjny i oprogramowanie do tego komputera. Komputer nazwano MERA-400. O tej maszynie napiszę osobny artykuł.
Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz podczas pracy nad K-202 (fot. ze strony www.dobreprogramy.pl)
Jeżeli chodzi o oryginalny K-202 wyprodukowano z pozostałych podzespołów jeszcze kilkanaście komputerów, w sumie na rynek trafiło 30 sztuk. Część maszyn oddano zgodnie z umową do Anglii, część została sprzedana w kraju. Trafiły do wojska m.in. do Dowódctwa Marynarki Wojennej, na uczelnie m.in. Politechnikę Gdańską, Politechnikę Krakowską i do przedsiębiorstw. Jeden z komputerów pracował prawie 20 lat w Hucie im. Lenina w Nowej Hucie, co chyba dobrze świadczy o jakości tych komputerów.
Służba bezpieczeństwa nie znalazła wystarczających dowodów aby oskarżyć Jacka Karpińskiego o współpracę z obcym wywiadem, ani o działanie na niekorzyść polskiej gospodarki, więc sprawę wyciszono. Nie mniej w 1973 r. wydano dyrektywę aby nie wydawać Karpińskiemu paszportu. Do 1981 r. Karpiński nie mógł wyjechać za granicę.
Jacek Karpiński mimo, że podawał się za ofiarę nienawiści ze strony kolegów informatyków, którzy pozbawiali go intratnych stanowisk oraz ofiarę spisku na wysokich szczeblach partyjnych w PZPR, nie przestawał zabiegać o możliwość dalszych prac nad K-202… u swoich wysoko postawionych partyjnych znajomych. Doszło do tego, że w 1974 r. odbyła się narada na wysokim szczeblu w Komitecie Centralnym PZPR i wydano zgodę na dalsze prace nad K-202, ale na Wydziale Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego. Ku zdziwieniu wszystkich Jacek Karpiński nie zgodził się na to i zrezygnował całkowicie z kontynuowania pracy nad mikrokomputerem K-202. Powiedział, że będzie opracowywał nowy system komputerowy zgodny z RIAD dla potrzeb naukowych.
Tak skończyła się historia niezwykłego komputera K-202, który co prawda nie wyprzedzał swoich czasów o lata, ale mógł być pierwszym polskim minikomputerem konkurującym z amerykańskimi maszynami i do tego świetnie się sprzedającym w kraju i zagranicą. Tak się jednak nie stało.
Cała historia mikrokomputera K-202 pokazał, że Karpiński nie był geniuszem na miarę prof. Jan Czochralski, ale był wybitnym konstruktorem komputerów, wybitnym informatykiem, któremu kilka czynników nie pozwoliło na zrobieniu kariery w Polsce, jaką zrobiłby w krajach zachodnich, a także na zarobienie dużych pieniędzy. Choć trzeba przyznać, że jak na warunki PRL-owskie zarabiał bardzo dobrze.
Co mu przeszkodziło? Były to na pewno problemy z biurokracją w wydaniu PRL, gdzie każda decyzja zapadała powoli, gdzie trzeba było miesiącami czekać na zamówienie części za granicą, gdzie skąpiono na wydawaniu dewiz nawet w branży tak strategicznej jaką były komputery. Na pewno, nie wszyscy koledzy ze świata naukowego i informatycznego lubili inżyniera, choć głównie z jego winy. Karpiński nie szczędził im, nie zawsze słusznej, krytyki i głośno mówił jaki on jest zdolny, a inni, mniej zdolni, zajmujący ważne posady w instytucjach branżowych, hamują jego karierę. Również Zakłady ELWRO, w pewnym sensie, utrudniały mu pracę nad K-202, lobbując w rządzie i KC PZPR by przyznawano im dolary na zakup podzespołów elektrycznych za granicą. System gospodarczy w kraju socjalistycznym, jakim był PRL działał tak, że przedsiębiorstwa państwowe (innych nie było) zależne były od budżetu centralnego. W ministerstwach i zjednoczeniach decydowano, jakie środki finansowe przedsiębiorstwo dostanie w danym roku. Środków zawsze brakowało, problemy były zwłaszcza z dewizami. Jeżeli Karpiński załatwił sobie w KC PZPR dodatkowe dewizy na zakup części w Anglii, to ministerstwo, żeby mu je przekazać musiało zabrać komuś innemu np. uszczuplić budżet dewizowy Zakładów ELWRO. Stad animozje między Karpińskim, a ELWRO (czy innymi zakładami produkującymi elektronikę) i stała walka o dewizy przeznaczone na zakup podzespołów lepszej jakości.
Inżynier Jacek Karpiński (fot. ze strony www.alchetron.com)
Niemniej największą przeszkodą, która zahamowała produkcję K-202 był sam inżynier Jacek Karpiński. Miał świetne pomysły i był doskonałym projektantem i konstruktorem komputerów, ale był kiepskim menadżerem. Poza tym szybko coś wymyślał, zapalał sie do pracy, ale z czasem entuzjazm mu się kończył i tak naprawdę żadnego projektu nie doprowadził do końca, również K-202. A najgorszą cechą inżyniera, o której chyba pierwszy napiszę otwarcie, był nonszalancki stosunek do pieniędzy. Nigdy nie liczył się z pieniędzmi, lubił luksus i wystawne życie. Szybko potrafił zarobić, ale jeszcze szybciej stracić pieniądze. Podobnie w życiu zawodowym, wydawał ogromne sumy na zakup części i podzespołów, nie licząc się z kosztami, nie negocjując cen, tak że budżet całego projektu wydał już we wstępnym etapie prac nad komputerem.
Bez wątpienia Jacek Karpiński był świetnym konstruktorem i informatykiem, ale nie powinien zajmować się zarządzaniem i realizacją swoich projektów. Niestety, chciał być alfą i omega tych projektów, a jak widać po efektach, aż tak genialny nie był.
To nie koniec historii inżyniera Karpińskiego, Jeszcze będzie o nim głośno, zwłaszcza kiedy zacznie.. hodować świnie, ale o tym trochę później. Teraz, początkiem lat 70. nadchodzi IV generacja komputerów – era mikroprocesorów i komputerów typu PC, jakie już wszyscy znamy ze współczesnych czasów. Oczywiście nadchodzi z Ameryki. O tym za tydzień.
G. Shamot
Źródła
=================
Działania służb specjalnych Polski Ludowej wobec inżyniera Jacka Karpińskiego w latach 1950–1990 – Adam Kochajkiewicz
Ocalić od zapomnienia K-202 E. Jezierska-Ziemkiewicz, A. Ziemkiewicz
„Geniusz i świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim”- Piotr Lipiński
www.dobreprogramy.pl- blog macminik
http://www.girlsgonetech.pl/pionierki-ewa-jezierska-ziemkiewicz
Wspomnienia konstruktora (nie zawsze głównego) komputerów w czasach PRL – Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz
legendy-prl.pl
https://mera400.pl K-202, MERA-400 i CROOK – Krótka historia pewnego projektu- Zbigniew Czerniak
www.alchetron.com
Dzięki za wpis o Panu Jacku, szukałem właśnie jakichkolwiek informacji zawartych w jednym miejscu Pozdrawiam!
Dziękuję. Staram się pisać nie tylko o komputerach, ale również,
a może przede wszystkim o naszych wybitnych naukowcach, inżynierach i
konstruktorach. W historii Polski mieliśmy cała masę wybitnych ludzi
techniki (nie tylko związanych z informatyką), których osiągnięcia są
znane w krajach europejskich czy wręcz na całym świecie. Natomiast w
Polsce albo są całkiem nieznani, jak prof. Czochralski, albo krążą o
nich legendy mające niewiele wspólnego z rzeczywistością, jak o Jacku
Karpińskim.
Chciałem, w przystępny sposób, pokazać historię Karpińskiego i jego
komputerów, aby zainteresować czytających jego nietuzinkową postacią.
Cieszę się, że internauci czytają moje teksty. Może, ktoś pod ich
wpływem napisze prawdziwą biografię inżyniera!?
Cieszę się, że Panu mogłem pomóc. Zapraszam do czytania kolejnych tekstów, będzie jeszcze i o Karpińskim.
Witam. Dziękuję za wszystkie teksty o Jacku Karpińskim. Nikt do
tej pory nie napisał tak wiele o projekcie K-202 oraz o kulisach
projektowania tej maszyny. Takich informacji nie ma nawet w książce o
Jacku Karpińskim pt. „Geniusz i świnie” napisanej przez Piotra
Lipińskiego. Nie ma ich tam, ponieważ autor robiąc w 2009 r. reportaż
filmowy o Karpińskim (wtedy jeszcze żył) oparł się w dużej mierze na
wspomnieniach konstruktora oraz wspomnieniach kilku jego bliskich
współpracownikach. Oni sami zresztą opowiadając o Karpińskim wyraźnie
starali się o nim źle nie mówić, aby mu nie zaszkodzić. Choć jasne było,
że mogło paść dużo więcej słów z czasów współpracy z Karpińskim, tyle
że mniej pochlebnych. Reportaż nosi tytuł „Zagadki tamtych lat Co się
stało z polskim Billem Gatesem?” i można go znaleźć na stronie
vod.tvp.pl. Prawdziwej biografii Jacka Karpińskiego chyba nikt nie
zdoła napisać, bo on sam (gdy jeszcze żył) mocno idealizował swoje
postępowanie i życie. Opowiadał tylko to, co chciał, aby o nim
wiedziano. Był to człowiek, który pracował w wielu miejscach. I zawsze
odchodził z tych miejsc w atmosferze konfliktu. Można sobie zadać
pytanie – dlaczego? Czy trafiał na złych współpracowników czy może był
osobą konfliktową, a może był typowym narcyzem (co można ostrożnie
wywnioskować oglądając w/w reportaż). Z pewnością budzi teraz wiele
emocji i kontrowersji.
Pomimo tego, że głęboko penetrowałem zasoby sieci na temat Jacka
Karpińskiego i jego komputera K-202, nigdy nie dotarłem do informacji o
tym, że projekt K-202 pochłonął aż 3,3 mln dolarów (na obecne pieniądze
pewnie byłoby to znacznie więcej) oraz 160 mln ówczesnych złotych. Kwoty
niewyobrażalne dla ludzi żyjących w tamtych czasach. A przecież robią
wrażenie nawet dziś. Nie wiedziałem również, że w projekt były również
zaangażowane inne jednostki naukowe w kraju (pisanie oprogramowania,
system operacyjny). Sądziłem, że wszystko odbywało się w jednym biurze
konstrukcyjnym.
Dotychczas sądziłem, że Karpiński po prostu trafił na duży opór ze
strony branży informatycznej w Polsce – mam na myśli przede wszystkim
molocha Elwro, którego flagowcem był i potem długo pozostawał system
komputerowy Odra. W końcu konstruował komputer, który był o kilka epok
nowocześniejszy od Odry. Tymczasem Jacek Karpiński po pierwsze przejadł
olbrzymie fundusze nie dając w zamian nic poza prototypami i na końcu
kilkoma wadliwymi komputerami. Po drugie nie wywiązał się ze zobowiązań
wobec polskich i brytyjskich sygnatariuszy inicjatywy budowy K-202. I w
końcu to się musiało rypnąć. Więc zwyczajnie ,nie był ofiarą systemu,
jak często się próbuje go przedstawiać w mediach lecz ofiarą własnej
niesłowności, buty i pewnie jeszcze innych okoliczności. Dziś zapewne
jego upadek przy podobnym projekcie byłby taki sam.
Pozdrawiam. Świetny blog. Czyta się z wielką przyjemnością.
PS. Mieszkam w niedalekiej okolicy ul. Łopuszańskiej 117/123 w Warszawie
(dziś to już kompleks Al. Jerozolimskie 200 lecz google prawidłowo
pozycjonuje adres). Budynek biurowy, w którym powstawał prawdopodobnie
K-202 nadal stoi. Piszę prawdopodobnie, bo w tym budynku był produkowany
następca i zarazem spadkobierca K-202 tj. komputer MERA 400.
https://www.google.pl/maps/@52.1961538,20.9259563,3a,75y,157.12h,96.29t/data=!3m6!1e1!3m4!1sZziDr9C0X3uA1itwTLNpjA!2e0!7i16384!8i8192?hl=pl&authuser=0
To wygląda jak wojna dwóch grup mających w zasadzie niewiele do zaoferowania od siebie. Sytuacja jest raczej tragiczna niż napięta, skoro muszą biegać po ulicach z pałami i zapraszać koleżków z zagranicy. Szkoda tylko osób postronnych, dziadek tam prawie zawału dostał.
Niezbyt rozumiem co chcą osiągnąć jedni i drudzy bojówkarze goniąc się wzajemnie po ulicach, zamiast wyjść na polankę i tam się tłuc.
Gdy okazało się, że Marsz Niepodległości został zablokowany na pl. Konstytucji jego uczestnicy zaatakowali policję, która odpowiedziała używając armatek wodnych i gazu łzawiącego. W czasie starcia ucierpiało kilkanaście osób, w tym kilku dziennikarzy i 9 policjantów.
Jakim prawem policja blokuje legalny marsz Niepodleglosci ??
Do tego
– Dziennikarz TVN – Czy były transparenty, które mogły powodować agresję?
– Agata Kowalska TVN – tak, były… m. in. “Bóg, Honor, Ojczyzna”
Splonely 2 2 wozy tvn24 ładny widok (ta telewizja razem z Szechterem) manipuluje spoleczenstwem Polskim.
Lewakow gora 400 w tym czesc przyjechala z Niemiec co potwierdzaja aresztowania po marszu.
210 zatrzymanych w tym 90 osób z Niemiec!!
210 zatrzymanych w tym 90 osób z Niemiec!!
Podkreslam komus zalezalo na tym, aby zrobic prowokacje.Lewactwo chroniace sie za kordonem policji, a wystrczylo, aby policja nie blokowala Marszu to 400 osobowe lewactwo ucieklo by i nie bylo by zamieszek z policja.
Gdyby nie lewactwo blokujące marsze nie byłoby żadnych zadym.
Jakoś lewacka antifa z Niemiec latająca z kijami nikomu nie przeszkadza?Posiadanie kija bejsbolowego jest czynem karalnym na terenie RP prawie na rowni z posiadaniem broni.
A tu relcja jednego radomszczanina ktory byl na Marszu Niepodleglosci
“Wlasnie wrocilem z marszu.co do zadymy to zaczeła się akurat jak wychodziłem z wc z kfc i kobita zamkneła drzwi na klucz.w ostaniej chwili.potem chyba juz nie wypuszczali.co do samej zadymy,jej skutków,itd,nie wypowiadam sie.jedynie ten plac był pod względem strategicznym złym miejscem na tak akcje.obszar zabudowany dookoła.najbardziej ucierpieli zwykli ludzie.Gdy policja wkroczyła w tłum,ludzie ci tratowali się nawzajem,ściskali sie w rogach kamienic i tam dostawali przypadkowo gazem,pałami itd.moze opisze moje spostrzenia
podobała mi się zachowanie pewnej panny,która chodziła i naklejała każdemu na sercu flage Polski z logiem PW.widzialem ja od początku do końca,ciągle chodziła i naklejała.brawa za postawę i zaangażowanie.
podczas skandowania “cześć i chwała ,bohaterom” jakaś dziewczyna zaczeła krzyczeć to do ucha jakiegoś dziadka o lasce z naciskiem na słowo “bohaterom” po czym krzykła i pokazała palcem,że to jest prawdziwy bohater
podobała mi się bardzo duża liczba nie kibiców,rodzin,małych dzieci z flagami,kombatantów,itd.
nie podobało mi się to,że nie można była ogarnąc,że tak powiem “dopingu” Za mało megafonów,za cicho zapodawali wodzireje,każdy śpiewał co chciał,
i na koniec pytanko co to za bieganina na pewnym odcinku marszu,kolo jakiegos hotelu bodajrze?kilkaset osób pobiegło nagle na prawo w boczną ulice”
Wypowiedz Janusza Korwina Mikke uczesnika Marszu Niepodleglosci
http://www.youtube.com/watch?v=6ME753Y5sZM
Nie wiem czy ktos ogladal telewizje nie zauwarzyl prawie wcale pokazanie czolowki Marszu Niepodleglosci czyli jest to jawna manipulacja Fatkami.
Polakom pozostalo wylaczyc tv i siegac prawdziwych informacji na portalach niezaleznych od tych oficjalnych mass-mediow!
Widzimy sie na kolejnym Marszu Niepodleglosci Wtedy bedzie nas 100 000 !
Śmiem twierdzić, że zadymy w dużej części były inspirowane spoza obu “środowisk”. Przecież chyba jeszcze tego samego dnia prezydent wypowiadał się o zmianie przepisów prawa. Zdaje się, że prezydent Warszawy również.
I o to przede wszystkim chodziło!
Teraz raz-dwa ustawy (kto wie, czy już nie przygotowane) wejdą w życie…
Przed sądem od razu należy postawić osoby które wydały zezwolenia na manifestacje i jednocześnie na kontr manifestacje. Przecież władze zrobiły to celowo i doskonale wiedziały że dojdzie do zamieszek. Można śmiało stwierdzić że to zamieszki na życzenie i zgodnie z dokumentacją. Takie zbiorowe manifestacje to jak darmowe “targi Expo” dla policji, sądów, prawników i oczywiście polityków. A tak na marginesie, stacje telewizyjne też wymienią wozy transmisyjne na nowe (ubezpieczyciel zapłaci za zniszczony sprzęt z nawiązką). Co tam robił samochód TVN Meteo? Miał zmierzyć gorącą atmosferę?
Nie no, fajnie się chopaki bawią :/ Oglądam sobie filmiki na YT i przypomina to pole bitwy.
senseimarcel jak mówisz, bez zgody władz nie dojdzie do żadnej manifestacji w Polsce, co więcej, jeśli odbyłyby się jakieś manifastacje o których nikt nie byłby wcześniej poinformowany to ludzie z góry nieźle by się leko wkurzyli… nie mówiąc o tym że w mediach byłaby cisza
Tania, brutalna rozrywka dla ludzi sfrustrowanych, ubogich umysłem i duchem. Po prostu karnawał, czyli “święto mięsa”.
Przy okazji doskonały pretekst do popychania naprzód kolejnych ustaw i uprawnień ograniczających wolność normalnych ludzi. Widać spieszy się z tym coraz bardziej. Ciekawe czemu.
4min 24 sek niech bedzie całym komentarzem
Dlaczego bez zalogowania nie widac moego postu nr9 a po zalogoaniu widać ? To taka cenzura?
I po co tam chodzić? Lepiej zostać w domu – jak pokazuje współczesna historia i doświadczenia takie manifestacje i protesty i tak nic nie wnoszą i nie mają wyników w praktyce – wręcz przeciwnie- prowadzą tylko do szkód.
Lepiej wyszukiwać luki w systemie, albo działać prawnie w ramach organizacji – bez podobnych manifestacji.
Tylko idioci albo zatwardziali non-konformiści starają się przebić beton głową…
Ja proszę bardzo mam pomysł – zorganizować takie manifestacje np na jakims opuszczonym pasie lotniska, albo jakies drodze szybkiego ruchu nie oddanej jeszcze do uzytku – niech sobie ida manifestacje – kazda z innej strony naprzeciwko siebie- bez ochrony policji, itp itd.
Jak się pozabijają to będziemy mieli kilkuset idiotów i wandali w kraju mniej .
Mało teg- niech to jeszcze sfilmują z relacją na żywo – i można jeszcze na tym zarobić
Przykry “prezent” na Swieto Niepodleglosci. Zamiast wspolnie isc i cieszyc sie z rocznicy odzyskania Niepodleglosci-prawica razem z lewica ramie w ramie-wyszlo jak zwykle.
Slowa Arjozofa dobrze streszczaja jedna ze stron wczorajszego wydarzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=1SWfBA0Tl8M
Najbardziej przykry byl obraz weteranow II WS idacych w pochodzie w strone ktorych lecialy obelgi ze strony niemieckich “antyfaszystow”, po tym wszystkim co przezyli, po walce z nazistami jaka przeszli, slysza w stolicy wlasnego kraju w Swieto Niepodleglosci ze sa faszystami……
Smutne.
Tej zadymy nie zorganizowali jacyś tam sobie chuligani. Ewidentnie widać, że zadyma została zaplanowana i koordynowana. Już samo zaproszenie bojówek niemieckich czerwono-czarnych faszystów (nazywających siebie antyfaszystami) miało wywołać burzę emocji. Oczywiście atak hakerski na stronę narodowców również. Następnie sprowadzone DO WALKI bojówki natychmiast rozpoczęły realizację zadania jakim była PROWOKACJA. Można było wykonać szereg zdjęć, na których widać zamaskowanych sfrustrowanych młodych Polaków zachowujących się agresywnie i podpisać “polscy faszyści”. W ten sposób wykreować nieprawdziwy obraz Polaka na świecie i to osiągnięto(słowo ciałem się stało). Oczywiście celem było (min. oczywiście) ukazanie jako patologicznego zjawiska samej tożsamości narodowej, której manifestowanie ma jakoby wyglądać tak i kojarzyć się owczarni z zagrożeniem. Ludzie biorący udział w marszu to Polacy świętujący i manifestujący swoją miłość do Ojczyzny i szacunek dla szlachetnych przodków jest to zjawisko nadzwyczaj godne pochwały i naturalne. Jeśli ktoś chce świętować i manifestować z Polakami niech się do nas przyłączy. Jeśli staje nam na przeciw manifestuje wrogość w stosunku do Polski i Polaków. Nie jest przeto Polakiem jeno wrogiem naszym i nasze tereny winien opuścić aby nie narazić swego grzbietu na baty. Oczywiście można przy okazji zgodnie z logiką wszystkich totalitaryzmów upiec wiele pieczeni na jednym ogniu czyli np. ograniczyć swobody obywatelskie i zwiększyć uprawnienia służb. Ma to miejsce zakulisowo np. wprowadzenie bardzo ciekawych narzędzi inwigilacji internetu(coś niebywałego a cicho o tym:-).
Problem polega na tym, że realizowana jest rozbiórka narodowości w ramach globalizacji. Zastanawia mnie tylko jak “ONI” chcą tego dokonać nie dając nic w zamian. To tak jakby zdjęli nam dach z chałupy i pożyczyli parasolkę.
Dlaczego nie widac mojego posta z linkiem gdzie pokazano jak wygladał Marsz a jak go pokazała a własciwie nie pokazała tv
Bandytom, zamaskowanym kibolom, neofaszytom i anarcholom, powinno się zabronić wstępu do miejsc, gdzie przechadzają się, w poszukiwaniu odpoczynku i relaksu po ciężkiej, całotygodniowej pracy, pracownicy najemni, czyli dawniejsza klasa robotnicza.
Bandyci za nic sobie mają starszych ludzi, kobiety i dzieci. Leją, jak popadnie, a i podpalić potrafią (vide: wóz transmisyjny TVN24). Czyżby to byli “obrońcy krzyża” tudzież pątnicy do siedziby “jedynego, słusznego radia”?
Co w tym “napier…laniu” jednak dziwnego? Pamiętam, jak w 1980 i w 1981 roku “solidaruchy” czynili to samo sprzeciwiając się:
– darmowym wczasom pracowniczym i rolniczym oraz koloniom dla dzieci robotników i chłopów,
– symbolicznym opłatom za media (czyt. gaz i energię elektryczną),
– darmowej służbie zdrowia,
– przymusowi pracy (każdy musiał pracować po zakończeniu procesu edukacji; także “niebieskie ptaki”, w myśl zasady: kto nie pracuje ten nie je),
– pracującym, a potem już wolnym, sobotom,
– “niebotycznym ponoć “bogactwom” sekretarzy PZPR (złotym klamkom w łazienkach, wylotom do fryzjera do Paryża sekretarzowej Gierkowej).
Dzisiaj benzyna i olej napędowy drożeją po kilka razy w ciągu dnia. Pensje stoją w miejscu. Zasiłki socjalne swoją wysokością urągają człowieczeństwu….
Za to krezusi bankowi (np. J.K.Bielecki, prezes Pekao S.A.) biorą po kilkaset tysięcy złotych miesięcznie (tenże Bielecki 283 tys. zł na rękę co miesiąc).
A szefowie resortów partolą robotę na każdym kroku (czyt. sprzeniewierzają powierzone im przez UE pieniądze) nie potrafiąc nadzorować jej lub samych wykonawców.
Przepowiednia mówiła: żółta rasa zaleje świat…
I na to czekam! Wreszcie zatriumfuje wredny komunizm nad światem!
P.S.
Uprzedzając ewentualne riposty radzę z sensem przeanalizować to, co napisałem.
Te wczorajsze dziwne marsze i kontrmarsze na które zgadza się władza Warszawy, wiedząc że dojdzie do ruchawki, bezwład policji która nie wie kto jest legalny a kto nie. Czy to zaplanowane działanie aby wprowadzić pod pozorem walki z chuliganami ostrzejsze przepisy? Za komuny pochody były 1 maja lub 22 lipca i tylko wtedy władza nie pałowała. Kto chce powrotu do przeszłości?? My czy Oni??
@ P77 Witaj. Chodzi ci o to:
http://www.wykop.pl/ramka/941669/jak-wygladal-marsz-niepodleglosci-a-jak-pokazywaly-go-media/#
czy moze o to:
http://www.youtube.com/watch?v=GtmT-QNL164
Media mainstreamowe zdaja sie przedstawiac rzad jako obiektywnego rozjemce, ktory rownomiernie obwinia obie strony.
Jak widac PO uzylo swieta jako materialu propagandowego do zbijania kapitalu POlitycznego.
O 15tej początek marszu, o 15.15 już w tv awantura. Jak to? – myślę – dobrze się nie zaczął marsz, a oni już się biją? dzwonię do kumpla, który jest przecież na tym samym marszu, co w telewizorze. A on na to, że tu nic się nie dzieje, spokój jest, dzięki za info, że jakieś burdy są.
a w telewizorze przecież mówili, że biją.
A zauważyliście jak tylko mignęła w telewizji nowa zabawka policji mówię tu o generatorze niskich częstotliwości do rozpraszania demonstracji.I jakoś nikt się nad tym nie zastanawia ze już tej bandzie wszystko wolno
@manchester – z tego co widziałem LRAD 11 listopada został PO RAZ PIERWSZY UŻYTY przez polską policję. Do tej pory jedynie eksponowano jego obecność (marsz wyzwolenia konopii, manifestacje w czasie przyjazdu Obamy i kongres PO).
Podczas ostatnich zamieszek policja wykorzystała narzędzie tortur do odczytywania głośnych komunikatów o rozejściu się i apeli o zdrowy rozsądek. Nie użyła jednak funkcji wysyłania syren o dużej ilości decybeli, która -przypominam- jest w stanie trwale uszkodzić słuch.
@admin ok dzięki.