ŚWIAT BEZ ROSJI. CZY TO MOŻLIWE? – Blog – Prof. dr hab Rafał Krawczyk
Rosja, to byt wyjątkowy. Pięć wieków temu jej nie było. Była Polska, była Anglia, Hiszpania, Szwecja i Portugalia. Rosji nie było. Gdzie była? Czy to coś nam mówi? Zwraca też uwagę to, że jej ewolucja z reguły podążała w kierunku Kamczatki, nie zaś Europy. Mapka historycznej ewolucji Rosji zawiera nie tylko formalną wiedzę. Uderza tytuł: Ekspansja rosyjska i sowiecka. A gdzie się mieści pół tysiąca lat Rusi Kijowskiej i dlaczego Moskwa musiała dotrzeć do Kamczatki i Sachalina by móc odbić polsko-litewski wtedy Kijów położony daleko po drugiej stronie imperium i nie mający wiele wspólnego ani z jednym ani z drugim? Nie trzeba długo myśleć by uznać to za zjawisko naświetlające zarówno dzieje Rosji jak i prawdziwe przyczyny problemów tego kraju. Idzie nie tyle o europejskie wydarzenia i miejsce w nich Rosji, lecz o ocenę ich odmienności w świetle historii kontynentu. Inaczej bowiem niż reszta państw Europy, Rosja pojawiła się nagle, wyskakując jak korek z butelki.
Zwykle odnoszę się w tekstach do sytuacji aktualnej, lecz widać że wschód Europy przeżywa nie tylko wojnę Rosji z Ukrainą, ale załamanie także całego dotychczasowego porządku społeczno-politycznego. Jeśli można nazwać porządkiem to, co na koniec sięgało od Chin po Dniepr i okazało się tak nietrwałe i zastanawiające z punktu widzenia podstawowego pytania: czy oto niegdysiejsze wyłonienie się Rosji z dawnej Rusi było określeniem jej nowej pozycji w Europie, czy też tylko dowodem na zupełną przypadkowość zdarzenia. Rosja pojawiła się na mapach nie jako kontynuacja kijowskiej Rusi lecz jakby znikąd i od razu jako imperialne mocarstwo wciśnięte w granice Europy ręką jednego władcy. Inaczej mówiąc, czy Rosja, to naturalna konsekwencja średniowiecznej Rusi jak chcą tego sami Rosjanie, czy może jednak twór który musi być rozpatrywany jako historyczny dziwoląg. Tyle, że pojawia się nagle, bez wyraźnej przyczyny i do pewnego stopnia znikąd. Rzecz w tym, że kiedy car Piotr czyni Rosję mocarstwem, Rusi Kijowskiej już dawno nie ma, Rodząca się Rosja z perspektywy czasu okazuje się być zjawiskiem przemijającym, tyle, że nie wiemy dokąd zmierzającym. Jej rzeczywista pozycja w świecie okazuje się czymś nad wyraz dwuznacznym przez wzgląd na zupełnie nie-wiadomo-co z ambicją trwałego panowania nad kontynentem. Dzisiaj, pomimo czynionych wysiłków nie tylko nad nim nie panuje, lecz nie potrafi zapewnić trwałości własnego istnienia. Tyle że i świat nie ma pomysłu gdzie umiejscowić jej przyszłość. Można powiedzieć, że jest tak z tej przyczyny, że tak głębokiego odstawania jednego z natury agresywnego państwa od całej reszty jeszcze nie było. Wedle dotychczasowego widzenia historii, od czasów rozbiorów Rzeczypospolitej, Rosja głęboko ważyła na kształcie Europy i trudno byłoby sobie tę ostatnią wyobrazić bez niej.
Jedno jest z pewnością prawdziwe: Rosja to twór wielki i ze wszech miar nietypowy. Ma początek ale ten okazuje się bez znaczenia. Sama pojawia się nagle i od razu jako agresywne mocarstwo. Rodzi się więc pytanie czy i przyczyną dzisiejszej wojny Ukrainy z Rosją nie jest to, że jako twór państwowo-kulturowy wcale nie jest kontynuacją średniowiecznej Rusi lecz wyłania się niejako znikąd, jako obiekt zupełnie nowy, wciąż poszukujący miejsca i dzielący z ruskością jedynie mowę, zaś całą resztą z mongolskością Azji. Analiza załączonej mapki ewolucji jej granic nie pozostawia wątpliwości. To, co wiąże tam Rosję z Rusią, to tylko odrobina nadgranicznego terenu oderwanego przy tym późno, bo dopiero w XVII wieku od Rzeczypospolitej Polski i Litwy, mającej z Rosją sukcesywnie coraz mniej wspólnego. Dla wielkiej Rosji sięgającej Kamczatki – Kijów, to tylko niewielkie alibi i punkt zaczepienia by dawną Ruś Kijowską uznawać również i za swój początek. Dowodem jest też i to, że chociaż koniec istnienia Rosji jako największego państwa świata jest trudny do wyobrażenia, to wydaje się, że się właśnie wielkimi krokami zbliża. Czy będzie to miało jakiś związek z historią Rusi, czy też trzeba będzie uznać, że dawna Ruś, to dzisiejsza Ukraina, natomiast Rosja ma z nią niewiele wspólnego. Jej przyszłością jest głęboka zmiana kształtu i treści rosyjskości tak, aby mogła przetrwać nie tylko jako wojownicze i prostackie imperium ale państwo na podobieństwo innych. Pojawiła się zresztą w historii świata nie na skutek typowej ewolucji formy i treści od starożytności, ale niemal jednego dnia, jako następstwo brutalnego rozszerzania się ku Azji zdobyczy terytorialnych obskurnej Moskwy okupującej pogranicze Rzeczypospolitej Polski i Litwy. Pojawienie się nazwy ‘Rosja’ też nie była ewolucyjnym procesem lecz rezultatem decyzji jednego człowieka – moskiewskiego cara, który uznał ją nie tyle za następstwo dawnej Rusi ale (aż trudno uwierzyć!) cesarstwa bizantyńskiego, które w swej istocie z dawną Rusią Kijowską nie miało nic wspólnego.
Prawdziwą przemianę dawnej ruskości regionu oraz uznanie jej za byt międzykontynentalny przypisuje się zresztą wcale nie Rusom-Wikingom, założycielom Rusi, lecz carowi Piotrowi, który z tej przyczyny sam nazwał siebie „Wielkim”. Uznał, że Rosja to byt samodzielny i żądne następstwo Rusi, lecz prosta starożytnego Rzymu i greckiego Bizancjum. Jej miejsce w historii dawnej Rusi uznał za nieważne i marginalne. Powinna zniknąć bez śladu jako byt nieistotny. Tyle, że ten efekt carskiej wyobraźni nie ma żadnego potwierdzenia. Dawna Ruś Moskiewska była małym, nie liczącym się w historii dzisiejszej Rosji wschodnim przyczółkiem wciąż jeszcze europejskiej Rusi Kijowskiej. Zdominowana przez Rzeczypospolitą Polski i Litwy zwróciła się ku Europie, pozostawiając moskiewskie pogranicze w objęciach mongolskiej azjatyckości z której wyrosła równie azjatycka moskiewskość. Okazało się przy tym, że ruskie korzenie Ukrainy są tak głębokie, że – to ta ostatnia, aczkolwiek wielokrotnie mniejsza od Rosji niesie na sobie ciężar historii, za to jako dawna Ruś zanika.
Przed panowaniem cara Piotra I świat toczył dzieje bez Rosji z tej właśnie racji, że jej nie było, a Europa kończyła się na kijowszczyźnie i ukraińsko-białoruskich terenach Rzeczypospolitej, zaś te – dzisiaj rosyjskie – stały się częścią mongolskiej Azji. Dopiero car Piotr (XVI/XVII w.) zaczął używać imienia Rosji jako czegoś odrębnego od Rusi, wiążącej dotąd rosyjskość z europejskością. Dzisiaj, problem przebiegu pogranicza się odradza i kosztuje wiele zarówno rosyjskiej jak i ukraińskiej krwi. Wynika z tego zacięta nienawiść azjatyckiej Moskwy do powracającej do Europy Ukrainy. Stawia też w szczególnej sytuacji Polskę, każąc jej pamiętać o tradycji Rzeczypospolitej powstałej i rozwijającej się wraz z Rusią. Poddamy tę kwestię analizie.
Przyzwyczailiśmy się widzieć nasz świat rządzony mniejszą czy większą chęcią odwracania się ku demokracji zachodniego typu. Tyle, że zjawisko jako takie wcale nie jest cechą społeczeństwom Zachodu przyrodzoną lecz – o czym warto pamiętać – nabytym elementem kulturowym osadzonym w społeczno-politycznych okolicznościach od czasów starożytnych. Wszystkie znane nam dotąd „europejskie wartości” okazują się bowiem z historycznej perspektywy czymś wyjątkowym.
Rosja od początku swego istnienia jest tworem hybrydowym o jednoznacznej przewadze azjatyckości. Tak, jak się nagle pojawiła, w podobny sposób wydaje się zmierzać ku końcowi istnienia. Nie powinno być zaskoczeniem, że nie jest już podmiotem uznawanym za supermocarstwo globalne, ani nawet tworem o szczególnej sile. Takie rozumienie jest jednak akceptowane niechętnie, przyzwyczailiśmy się bowiem traktować Rosję jako zjawisko trwałe i Europie z natury przyrodzone. Jak to jest z nią naprawdę dowiemy się jednak w niedalekiej przyszłości.
Istnieje mit o historycznej ciągłości Rosji i jej pochodzeniu od dawnej Rusi Kijowskiej. Tymczasem, historia samej Rosji jest znacznie krótsza niż Rusi i dowodzi o jej głębokiej odmienności a także nie pozwala się skleić z żadną z sąsiednich kultur. Na tym też polega nieporozumienie. Pojawiła się za cara Piotra I jako twór przeciągnięty w kierunku Europy, lecz w gruncie rzeczy przez niego wymyślony bo pochodzący znikąd. Warto pamiętać, że przed jego panowaniem, Rosji nie było w tym miejscu wcale, bo zajmowała je Ruś Kijowska a potem Rzeczpospolita Polski i Litwy. Dalej, na wschodzie rozciągała się azjatycka Mongolia, a już nie Ruś. Ta przekształciła się w Ukrainę poszukującą dopiero swej tożsamości, za to Rosja powstała jako twór najzupełniej nowy i budowany w skojarzeniu z żywiołem mongolskim osadzonym w Azji, nie zaś w Europie. To, co się dzieje dzisiaj w regionie potwierdza tylko, że jest ona czymś Europie obcym i odmiennym niż dawna Ruś. Kontynuacją tej ostatniej jest dzisiejsza Ukraina. Tyle, że proces poszukiwania jej tożsamości okazuje się być bolesny.
W naszej części Europy istnieją zatem dwa światy o dwóch odmiennych systemach wartości. Obydwa są do pewnych granic akceptowane przez mieszkańców, ale stanowią wobec siebie kulturową przeciwność. Pierwszy, czyli dawna Ruś, została przytłoczona moskiewszczyzną. Ta ostatnia już jako osobny twór wyrosła na Rosję, Europie obcą. Powstała w miejscu dawnej Rusi Ukraina – to odrodzenie Kijowszczyzny związanej z Europą, nie z Azją. Rosja w takiej sytuacji nigdy nie była i wciąż działa na oślep w przestrzeni swej tożsamości, a jej przyszłość jest pokryta niepewnością. Pojawia się pytanie o to, jak potoczy się historia regionu w obliczu zbliżającego się rozpadu i nieobecności Rosji. Dotąd, jest skazana na kosztowne nie-wiadomo-co. Jednak historia nie toleruje próżni i w jej miejscu pojawić się musi coś trwałego. Ale, co? Liberalizm na wzór europejski, czy despotyzm jako replika rosyjskości? Pierwsze oznacza zniknięcie Rosji w jej tradycyjnym kształcie i ukształtowanie na europejski wzór. Drugie, to też rozpad, tyle że pod kuratelą Chin.
Jak wszystko, co ma związek z historią również i nagłe ogłoszenie przez cara Piotra istnienia Rosji ma w gruncie rzeczy cechy przypadku bo jej zasady ustrojowe są pozbawione trwałości. Źródła tego tkwią w głębokiej przeszłości, bo początkiem Zachodu jest cywilizacja grecko-łacińska, od której Rosja pragnie być jak najdalej. Podobnie i inne wielkie kultury nie są tak klarowne jak zachodnia. Cechy tej ostatniej mają źródło w starożytnych Atenach i Rzymie niosąc elementy unikalne w postaci konieczności „poszukiwania sensu i dążenia do racjonalnego porządku i piękna”, których to cech pozbawione są wszystkie pozostałe przestrzenie kulturowe, a Rosja w szczególności. Co ważne, stały się integralnym składnikiem wszystkich kultur europejskich. Rozmaite aspekty greckiej kultury przyjmowano za swoje i w ten czy inny sposób adaptowały się one do społeczeństw śródziemnomorskich. W konsekwencji, stały się integralną cechą społeczeństw zachodnich. Grecki, a potem łaciński model edukacji kładł – inaczej niż ku religii zwrócona reszta świata – nacisk na naukę czytania i pisania już w wieku dziecięcym, a później na zapoznawaniu się ze świeckimi tekstami literackimi. Rozpowszechniony był w całym rzymskim świecie. Jednocześnie rozwijała się szkoła retoryki obejmująca zarówno sztukę argumentacji jak i przemawiania mając zastosowanie w wielu przestrzeniach i odgrywając istotną rolę wielu poziomach życia politycznego, zaś idee greckiej filozofii były powszechnie uwzględniane w programach szkolnych. Grecko-rzymska kultura spoiła w całość kraje położone nad Morzem Śródziemnym. Dzięki temu, mieszkańcy prowincji wiedzieli, że mają wiele wspólnego z mieszkańcami wielkich miast. Święty Paweł, pochodzący z wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego na zrozumienie swoich wywodów pisanych wyszukaną greką mógł liczyć nie tylko w Azji Mniejszej, Syrii i Grecji, lecz także w Rzymie, Hiszpanii i Brytanii, co wcale nie znaczy, że każdy mieszkaniec śródziemnomorskiego świata uważał się za Greka. Przeciwnie, pod otoczką kultury greckiej kryły się lokalne wzorce kulturowe. Rzecz jednak w tym, że „w hellenizmie naczelną zasadą jest widzieć rzeczy takimi jakie są”, a w innych poglądach na świat należy „posłusznie wypełniać boże przykazania”. W szacunku dla liberalizmu i prawa do samodzielnego myślenia tkwi główna tajemnica przewagi Zachodu nad innymi cywilizacjami, w szczególności nad judaizmem, z którym relacja kulturowa jest wybitnie jednostronna.
Słowa takie jak: liberalny, libertariański i libertyn, czy pojęcie wolność (liberty) pochodzą od łacińskiego liber, co oznacza „wolny”. W średniowieczu pojęcie liberales wiązane było z edukacją uniwersytecką. Na 1375 rok datuje się użycie go w odniesieniu do siedmiu sztuk wyzwolonych (artes liberales), czyli zakresu wykształcenia zalecanego wszystkim ludziom. W XVI-wiecznej Anglii słowo liberal mogło mieć pozytywne lub negatywne znaczenie, w zależności od tego, czy było odnoszone do czyjejś hojności czy niedyskrecji. Wraz z rozkwitem oświecenia nabrało jednak pozytywnego zabarwienia. Zaczęto je definiować jako „wolny od uprzedzeń”, czy „wolny od świętoszkowatości”.
Do połowy XIX wieku słowo „liberalny” rozpowszechniło się na całym świecie w odniesieniu do zachodniego typu zjawisk kulturowych oraz nurtu politycznego. Samo słowo liberalizm jako określenie doktryny politycznej pojawiło się w XIX wieku, lecz same idee są starsze. Pierwszym nowoczesnym państwem opartym na liberalnych zasadach bez uprzywilejowanej dziedzicznej arystokracji były Stany Zjednoczone, których Deklaracja niepodległości podkreślała, że: „Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolności i dążenia do szczęścia.”. Niedługo później rewolucja francuska obaliła arystokrację, głosząc hasło „wolność, równość, braterstwo” i wprowadzając (jako pierwsze państwo w dziejach) powszechne prawa wyborcze dla mężczyzn. Ogłoszona w 1789 Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela jest fundamentalnym dokumentem zarówno liberalizmu, jak i zasad praw człowieka. Właściwym początkiem liberalizmu jest epoka oświecenia. Zakwestionowano kształt dotychczasowych tradycyjnych instytucji społecznych a ruchy rewolucyjne prowadziły do przemian ustrojowych w całej niemal Europie, w Ameryce Łacińskiej i Północnej. Postulowane reformy obejmowały zniesienie ustroju feudalnego, ograniczenie przywilejów stanowych, zastąpienie pańszczyzny wolnością gospodarczą, wprowadzenie równości obywateli wobec prawa, ograniczenie roli Kościoła, zniesienie monarchii i absolutyzmu, wprowadzenie demokracji opartej na konstytucyjnej zasadzie trójpodziału władzy i respektowanie na zawsze w ramach ustroju narzuconego jej przez Księstwo Moskiewskie powstałe jako odnoga Mongolii, nie Europy. Tkwi w tym do dzisiaj pomimo strojenia europejskich min. Teraz, zasłona opadła i Moskwa ukazała całą azjatyckość swej duszy, przestając się poważnie liczyć w obecnym porządku światowym. Co czynić z tego rodzaju tworem?
Rzetelna analiza prowadzi do wniosku, że po raz pierwszy w stosunkach europejsko – rosyjskich pojawiła się sytuacja nieodwracalnego albo-albo. Jedna z konkurujących przestrzeni – europeizująca się Ukraina lub tkwiąca w azjatyckości Rosja musi zniknąć. Tyle, że nie znamy sytuacji, w której dominantą staje się bezproduktywna kulturowo Rosja. Tyle, że ta relacja przestała mieć cechy równoległości stając się koniecznością wyboru między Europą i Azją. Ukraina, to Europa, Rosja to Azja. W razie zwycięstwa Ukrainy wartości europejskie będą mogły przeć w kierunku Uralu, w razie zwycięstwa Rosji nadal pozostanie nierozstrzygnięta kwestia wschodnich granic zachodniej cywilizacji. Rodzi się za to pytanie o koszty, jakie będzie musiał ponieść Zachód uczestnicząc w jednej czy drugiej opcji. Tak czy owak, obraz jaki przybierze w niedalekiej przyszłości kwestia prawdziwego zasięgu Zachodu będzie rzutować na przyszłość wschodniej półkuli. Jaki to będzie świat? Wciąż nie wiadomo, pewne jest za to, że będzie taki, jakim nigdy dotąd nie był. Spróbujmy go sobie wyobrazić.
Dotąd, kwestia łączności Rosji z Europą wydawała się oczywistością. Po rozbiorach Rzeczypospolitej, Rosja zajęła jej miejsce i powiększyła umowne granice Europy niemal dwukrotnie. Polska, dotąd kraj europejskiego pogranicza, stała się teraz europejskim centrum. Tyle, że nie wynikało to z analiz geografów lecz z woli jednej osoby – rosyjskiej carycy, której życzenia nie ośmielano się podważać. Przez kolejne ponad trzysta lat wydawało się, że osobiście przez nią wyrysowany kształt Europy jest wieczny i bezdyskusyjny. Co się stało, że dziś ten pogląd wydaje się znikać jak efemeryda i nie wiadomo gdzie się podzieje?
Rzut oka na historię regionu wskazuje na to, że problem nie tylko istnieje i nie tylko jest kwestią ruchomą, lecz zasadniczą i fundamentalną. Brytyjski geograf J. Hajnal starał się wykreślić granicę prawdziwej europejskości kontynentu. Nie tej powstałej z woli Katarzyny II lecz z sytuacji obiektywnej i historycznej tradycji sprzed jej rządów. Po europejskiej stronie pozostawił kraje bałtyckie, większość Polski, Czechy i połowę Węgier zaś resztę uznał za w gruncie rzeczy pozaeuropejskie. Z perspektywy czasu również i ten podział okazuje się nie tylko mało klarowny ale i nieprzekonujący. Pozostawia na przykład Ukrainę jako część rosyjskości. Jak to się ma do jej dzisiejszej walki o radykalne oddzielenie strefy rosyjskiej od europejskiej reszty? Czy to spojrzenie obiektywne czy tylko „wewnątrzeuropejskie?”
Takie „od-europejskie” spojrzenie uwidocznione jest na tytułowej mapce, na której Rosja jest częścią Azji, sięgając Kamczatki i Sachalina. Co więcej, jest wielkim tworem nie mogącym pretendować do miana czyjegokolwiek centrum cywilizacyjnego. Tkwi tam wielka rozmiarami ale samotna i pozbawione celu istnienia. Z tej perspektywy Ukraina staje się bezdyskusyjnie częścią Europy, zaś Rosja nią nie jest w żadnym calu.
Jeśli przyjąć kształt wschodniej Europy jako ten z załączonej mapy, Rosja nie jest i nie może być częścią Zachodu. Tylko, czy kiedykolwiek była? To kwestia ocenna i temat wymagający osobnej analizy. Tyle, że dzisiaj Rosja wydaje się zanikać nawet jako podmiot regionalny nie tylko europejski a jej istnienie przypomina geograficzny fantom. Gdzie się podzieje gdy przestanie być jednym krajem?
Ewentualna przyszłość Ukrainy w przypadku skutecznej obrony jej suwerenności jest dość jasna. Będzie to stały proces europeizacji, odwracania się od azjatyckich wpływów i powrotu do europejskiej tradycji dawnej Rusi. Co pozostawi za sobą? Tylko Rosję? A jeśli Rosja przestanie istnieć w obecnej postaci, to jaki kształt przybierze region i gdzie ostoi się sama Rosja? Gdzie będzie kończyć się Ukraina i jak będą wyglądać jej granice? Z pewnością jednak utrwalenie jej niepodległości będzie miała dwa ważne następstwa. Po pierwsze, to ostateczne odgrodzenie Rosji od Europy. Po drugie, powstanie przestrzeń dla niepodległości Białorusi i zwiększy się przestrzenna swoboda dla Polski i Ukrainy. Następstwem będzie pokusa dla krajów regionu aby przywrócić więzy jakie z nią kiedyś wspólnie tworzyły. Na myśl przychodzi rozwiązanie w postaci związku krajów tworzących niegdyś Pierwszą Rzeczpospolitą. Ale co z resztą? Przestrzeń pomiędzy Dnieprem i Kamczatką nie może stać się próżnią. Jeśli będzie to jeden twór, to nie będzie to Rosja w dzisiejszym rozumieniu, ponieważ może istnieć albo jako przestrzeń imperialna albo nie istnieć wcale. To gdzie się podzieje? W tym kontekście, jej losy to bodaj największa zagadka. Spróbujmy ją przybliżyć współczesnemu oku.
Wydaje się, że istnieją trzy możliwości ukształtowanie przestrzeni regionu po „wygaśnięciu” Rosji. Wygaśnięciu a nie przekształceniu, albowiem jest tworem, który nie może istnieć inaczej jak imperium. A jeśli nie imperium, to co? Co się stać może z jej wielką przestrzenią?
Są trzy poważne możliwości przekształcenia dzisiejszej Rosji: Na kraj podobny do innych tworów europejskich, tyle że znacznie większy. Takie próby podejmowane po rozpadzie ZSRR spełzły na niczym. Rosja okazała się niereformowalna a to oznacza konfrontację z jej całym otoczeniem i w dalszej perspektywie – rozpad. Putin doskonale wyczuwa jej ‘nieeuropejskość’, tyle, że nie wie jak problem rozwiązać bowiem jedynym wzorcem istnienia dla Rosji jest imperialna siła.
W sumie rozwój wypadków w regionie może podążyć trzeba drogami i będzie to:
- Zwycięstwo Rosji, zniszczenie Ukrainy i przejęcie jej terytorium z oddaniem skrawków sąsiadom. Wiele wskazuje jednak na to, że to niemożliwe ze względu wykazaną przez Rosję słabość, która była tylko pokrywana pozorami siły. Nadspodziewanie mocno broni swego istnienia sama Ukraina. Rosja jest bytem nietypowym. Pojawiła się nagle, właściwie znikąd i do dziś szuka swego miejsca. Ta droga okazała się jednak samobójcza wykazując, że Rosja może istnieć tylko jako imperium. Jeśli nim być przestaje, traci rację bytu i sens istnienia. Wiele wskazuje na to, że to się właśnie z Rosją dzieje dzisiaj a w tej sytuacji jej istnienie w ogóle staje pod znakiem zapytania. Jaka może być przyszłość dotychczasowego mocarstwa, skoro jako wielki twór lecz pozbawiony siły istnieć na dłuższą metę nie może? Takiej sytuacji dotąd nie było. Rosja była zawsze albo agresywnym mocarstwem, albo – jak przed najazdem tatarskim – obrzeżnym i nie liczącym się fragmentem dawnej Rusi. Jeśli nie może nimi być – a dzisiaj nie może – zagrożone jest jej samo istnienie. Co wtedy?
- Podział na części zgodnie z ukształtowaniem narodowościowym. Oprócz Ukrainy wyzwala się wtedy Białoruś, w pełni samodzielna staje się Mołdawia a inne dawne sowieckie republiki nabierają niepodległościowych ambicji. Tyle, że sama Rosja przestaje być jednolitym mocarstwem a przekształca się w twór szarpany sprzecznościami i tendencjami odśrodkowymi. Dla Europy to jednak ogromna ulga.
- Rozpad na część europejską i zauralską. To droga do podzialu na Rosję właściwą optującą ku Europie oraz tę, skłaniającą się ku Chinom. Przestaje być jednak nawet w kategoriach wielkości światowym supermocarstwem przekształcając się tylko w duże państwo o wyraźnej tożsamości. Tyle, że wtedy, też już nie jest Rosją w tradycyjnym znaczeniu a i sam świat głęboko zmienia swoje oblicze.
Tak czy owak, wydaje się, że w dłuższej perspektywie Rosja jako jednolite imperialne państwo nie może istnieć. Co to znaczy dla Europy? Nikt tego nie wie, jako że takiej sytuacji w jej historii jeszcze nie było. Niebawem będziemy jednak tego świadkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz