- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE -
*** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA
I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ *
ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA
ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ ***
" DESPOTYZM przemawia dyskretnie,
w ludzkim społeczeństwie każda
rzecz ma dwoje imion. "
********************
Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
V NHL vyhrál dvakrát Stanley Cup,
pětkrát byl vítězem kanadského bodování a stal se historicky nejlepším
Evropanem hrajícím v NHL.
Jágr je v současné době (květen 2012) v
historické tabulce produktivity na 8. místě a mezi všemi aktivními
hokejisty působícími v NHL je co do počtu gólů, asistencí i kanadských
bodů nejlepší. Je obrovskou osobností v oblasti sportu a řadí se mezi
nejlepší hokejové hráče všech dob.
V roce 2005 se Jágr spolu s Jiřím Šlégrem stal členem prestižního Triple Gold Clubu, jenž sdružuje hráče, kteří vyhráli všechny tři hlavní hokejové soutěže – Stanley Cup, olympijské hry a mistrovství světa.
Od roku 2011 je většinovým majitelem svého mateřského klubu Rytíři Kladno.
Jaromír Jágr byl draftován týmem Pittsburgh Penguins
jako celkově pátá volba 1. kola draftu v roce 1990. Jágrům otec byl
původně proti aby jeho syn hrál v 18 letech v zámoří a to byl jeden z
hlavních důvodů proč byl draftován až jako číslo pět. Krom Pittsburghu, v
osobě nového trenéra týmu Boba Johnsona, o něj měl velký zájem i skaut týmu Philadelphia Flyers, Inge Hammarström. Philadephia měla právo volby jako čtvrtá (před Pittsburghem), ale namísto Jágra tým vyvolal jméno Mike Ricci,
který byl před draftem experty pasován jako číslo jedna. Hammarströmovi
se totiž nepodařilo přehlasovat své americké kolegy (brali straku v
hrsti).[2]
V roce 1991 a 1992 s "Tučňáky" vyhrál Stanley Cup a stal se nejmladším hráčem v historii NHL (19 let), který vstřelil branku ve finálovém utkání Stanley Cup.
V sezóně 1994/1995 vyhrál Jaromír Art Ross Trophy, která se uděluje nejlepšímu hráči kanadského bodování. V boji o ní remizoval s Ericem Lindrosem,
a tak o výhře musel rozhodnout počet nastřílených branek. Ty rozhodly
ve prospěch Jágra (Jágr - 32; Lindros - 29). Další rok Jágr vytvořil
nový rekord počtu získaných kanadských bodů evropským hráčem - 149 a
jeho 62 gólů a 87 asistencí se stalo dosavadním maximem jeho kariéry. Od
sezóny 1997/1998 do sezóny 2000/2001 se Jágrovi podařilo získat 4 Art Ross Trophy v řadě. V roce 1999 obdržel Jaromír Jágr Hart Memorial Trophy, udělovanou novináři a funkcionáři NHL nejužitečnějšímu hráči soutěže, a Lester B. Pearson Award, která se také uděluje nejužitečnějšímu hráči, ale je volena hráči samotnými. V roce 1998 dovedl Jaromír Jágr českou hokejovou reprezentaci na olympijských hrách v Naganu až k vytouženému zlatu.
Jaromír Jágr na NHL Awards v roce 2006
V sezóně 2000/2001 se Jaromír Jágr nemohl najít a nedařilo se mu. Zároveň musel čelit kritice o jeho vztahu s trenérem Ivanem Hlinkou.
Washington Capitals (2001–2004)
Do Washingtonu byl vyměněn 11. července 2001 s Františkem Kučerou za Krise Beeche, Michala Sivka a Rosse Lupaschuka.
Velká očekávání, která do něj Washington vkládal, však Jágr nenaplnil, a
v lednu 2004 byl nakonec vyměněn do klubu New York Rangers.
New York Rangers (2004–2008)
Během stávky v NHL v sezoně 2004/2005 hrál Jágr nejprve českou nejvyšší soutěž za HC Kladno a poté ruskou superligu za Avangard Omsk.
V sezoně 2005/2006,
konkrétně 2. března 2006, se Jaromír Jágr stal nejlepším Evropanem v
NHL, když v historické tabulce kanadského bodovaní dostihl Jari Kurriho.
K výhře 6 : 1 nad Philadelphií přispěl dvěma góly a jednou přihrávkou a
tím zaokrouhlil svoji celkovou bilanci v NHL na 1400 bodů. V listopadu
téhož roku ho vynesly další dva body za gól a asistenci do sítě
Pittsburghu v historickém pořadí produktivity na 12. místo před Slováka Stana Mikitu. Jágr měl na kontě 1468 bodů a není tak už před ním žádný hokejista s evropskými kořeny.
Jaromír Jágr si vybírá hokejku (4. 5. 2008)
Avangard Omsk (2008–2011)
4. července2008 Jaromír Jágr podepsal s vedením Avangardu Omsk dvouletou smlouvu.[3]
Po dvouletém působení v ruském klubu se i přes spekulace o návratu do NHL[4] rozhodl prodloužit kontrakt i o sezonu 2010/2011.[5]
Philadelphia Flyers (2011–2012)
1. července 2011 podepsal Jágr jako volný hráč smlouvu s Philadelphií a po třech letech se vrátil do NHL.
Ve 39 letech je jedním z pěti nejstarších aktivních hráčů v NHL. V
sezoně odehrál 73 utkání, v nichž si připsal 54 kanadských bodů.
Dallas Stars (od roku 2012)
Dne 4. července2012 podepsal Jaromír Jágr, v té době již volný hráč, roční smlouvu s Dallas Stars za 4,55 milionů dollarů.[6] Jeho spoluhráči zde budou, mimo jiné, Češi Tomáš Vincour nebo na 13. místě prvního kola čerstvě draftovaný Radek Faksa.
Šest let trval vztah nejlepšího českého hokejisty Jaromíra Jágra (40) s
modelkou Innou Puhajkovou (26). Jejich láska prožila kosmopolitní New
York, zmrzlý sibiřský Omsk i Philadelphii. S žádnou jinou dívkou nebyl
tak dlouho. Zatímco se už několik měsíců spekulovalo, zda se vezmou,
ubral se jejich vztah úplně jiným směrem. Je konec! „Ano, je to pravda.
Už nejsme spolu…,“ potvrdil deníku Aha! rozchod Jágr.
Owsiak i Palikot – to tylko dwaj spośród agentów NWO na Polskę
·„...-eutanazjato dla mnie pomoc starszym w cierpieniach." Owsiak, rok 2013
„Konstytucja,
godło i flaga nie są potrzebne ani Polsce, ani Włochom, Francuzom i
innym państwom Europy. Więcej zyskamy, jeśli pozbędziemy się tych
fałszywych symboli -Polska będzie miała prawdziwą niepodległość, kiedy będzie w jednym państwie europejskim.” Palikot, rok 2012
Obaj
dżentelmeni oddali nam nieocenioną przysługę, nieostrożnie ujawniając
rąbka tajemnicy. Bo pewne sprawy się po prostu i po cichu realizuje, nie
chlapiąc niepotrzebnie dziobem - to właśnie dlatego Palikota wtedy od
razu skarcił Kwaśniewski. Ciekawe, kto teraz będzie dyscyplinował
Owsiaka? A może on wcale nie wybiegł przed szereg, tylko wykonywał polecenie służbowe?
Od wieku XVIII dobrze zakamuflowana, dobrze zorganizowana i dobrze ustosunkowana mniejszość
próbuje narzucić swą wizję świata większości, cierpliwie, przemyślnie i
bezlitośnie prowadząc ludzkość ku swej wizji "raju na ziemi" nazywanego
Nowym Porządkiem Świata (ang. New World Order - NWO)
Ten
„nowy ład” ma doprowadzić do pełnej kontroli nad ludnością świata i
zostać obecnie osiągnięty dzięki globalizmowi, prowadzącemu drogą
wstrząsów i kryzysów do ujednolicenia ekonomii
i systemu finansów, stworzenia jednej światowej waluty i religii oraz
jednego rządu światowego, nadzorującego świat podzielony na 10 stref.
Oryginalny XVIII-plan zakładał: * Zniszczenie Monarchii i wszelkich form rządów autorytarnych. * Zniesienie idei własności, zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej, zastępując je własnością „ludzkości”. * Zniszczenie patriotyzmu, tradycji i ducha narodowego. * Zniszczenie życia rodzinnego, instytucji małżeństwa, wprowadzenie zbiorowego wychowania dzieci i promocji zboczeń. * Zniszczenie wszelkich form tradycyjnej religijności oraz budowę pan-religii (na bazie wymieszanie wszelkich form religijnych).
Ciekawe,
że Oni właściwie nigdy nie ukrywali swych celów ani swego istnienia –
bo nasze miasta są wprost usiane ich symboliką, ale my w większości nie
umiemy odcyfrować tego symbolicznego języka i dlatego jesteśmy ślepi na
ich obecność oraz głusi na ich zamierzenia.
Posłużyć
temu "zbożnemu" celowi ma propagowanie aborcji; eutanazji (wreszcie
Owsiak mógł się wykazać!); rozpowszechnienie upraw GMO prowadzących do
bezpłodności w czwartym pokoleniu (Polska importuje dziś genetycznie
modyfikowane pasze, ale swoją wolną od GMO kukurydzę eksportuje - m. in.
do Szwecji); czy wywołanie światowej pandemii poprzez wirus świńskiej
grypy. Poważnie rozważaną alternatywą jest globalna wojna nuklearna.
Wojna
z religią (w domyśle – to jest wojna jedynie z chrześcijaństwem, czyli z
katolicyzmem u nas, bo bojownicy „o świeckość państwa” na odcinku
polskim, czyli Ruch Palikota, to judaizm już jak najbardziej w Polsce
promują): http://kokos.salon24.pl/476693,swiecznik-czy-menora . No, chyba, że judaizm nie jest zaliczany do sfery religii.
Wszelkie
formy integracji europejskiej poprzez osłabianie suwerenności państw
narodowych na rzecz jednego ośrodka centralnego są krokami
przybliżającymi NWO w Europie. Ale ułatwienia w handlu drogą znoszenia
barier biurokratycznych i budowania wspólnej infrastruktury nie służą
bezpośrednio NWO.
Uwaga Owsiaka wcale więc nie była taka „niewinna”, bo zawsze ważny jest szerszy kontekst. A
rola Owsiaka w III RP, zanim ta rozmydli się w „jednym państwie
europejskim” Palikota, polega na: a) demoralizowaniu młodego pokolenia
pod hasłem „Róbta, co chceta."; b) mobilizowaniu młodzieży wokół chwytnych haseł i sterowaniu nią drogą oswajania z systemem „zachęt i nakazów” płynących z telewizorów.
Podobną
funkcję spełnia w dużo większej skali coroczne przechodzenie kontynentu
europejskiego na czas „letni” i „zimowy”. Efekty gospodarcze takiej
akcji są bowiem znikome, ale od ponad trzydziestu lat „mamy we krwi”, że
„tak trzeba”. I dwa razy do roku karnie przestawiamy zegarki.
(Jesienią
2012 premier Miedwiediew w Rosji coś tam pomrukiwał, że tym razem jego
kraj wyłamie się z tej procedury, ale szybko przywołano go „do pionu”.
Tam, gdzie wpływy NWO są nieco słabsze - np. w Chinach, Korei Płd czy
Japonii – nikt nie bawi się w takie ekonomicznie bezsensowne posunięcia –
rozróżnienia między czasem „letnim” i „zimowym”tampo prostu nie ma!!!)
Regularnie
propagowane na świecie czasowe wygaszanie świateł w mieszkaniach „dla
ratowania Matki Ziemi”, czy jakoś tak, są częścią tej samej tresury.
A
my niestety już od 300 lat znajdujemy się na celowniku NWO - częściowo z
uwagi na nasze położenie geopolityczne, a częściowo z uwagi na potęgę
katolicyzmu w naszej kulturze.
Inaczej nigdy nie doszło by do rozbiorów w wieku XVIII ani do klęski wszystkich naszych późniejszych zrywów niepodległościowych.
Odzyskanie
niepodległości po I wojnie światowej było niezwykle szczęśliwym
zbiegiem okoliczności, gdyż chwilowo górę wzięła niemiecka koncepcja
Mitteleuropy – utworzenie grona nie w pełni samodzielnych, ale za to
komplementarnych wobec niemieckiego hegemona, obszarów gospodarczych. No
i niezbędne okazało się obdarzenie tych krajów „zewnętrznymi znamionami
niepodległości”.
Stąd
Akt 5 Listopada, powołanie Rady Regencyjnej, czy utworzenie Polnische
Wehrmacht pod dowództwem gen. von Beselera u nas (czy Państwo
zastanawiali się kiedykolwiek, skąd wzięło się to wojsko, które
podporządkowało się przysłanemu z Niemiec J. Piłsudskiemu?), czy też
powołanie do życia w naszym sąsiedztwie łańcuszka całkiem nowych państw –
od Czechosłowacji po Estonię.
„Korekta” nastąpiła w roku 1939, a tragedia roku 1944 była jej konsekwencją.
Polska nadal niestety odgrywa kluczową rolę w planach NWO wobec Europy.
Dlatego musimy bacznie obserwować poczynania jej agentury u nas i na miarę naszych możliwości stawiać jej opór.
Nie jest to łatwe, bo przeciwnicy Polski i polskości, głównie ci krajowi, ale
też ci „europejscy”, dysponują dziś olbrzymią przewagą administracyjną i
propagandową. Ale od kiedy to Polacy „mierzą zamiary podług sił?”.
Oni jednak najbardziej boją się nas, gdy jesteśmy sobą i „mierzymy siły na zamiary”.
Ale bez rozpoznania przeciwnika i zrozumienia istoty
sporu zawsze jest się bezbronnym i bezradnym. Myślę, że jako
Europejczycy, tak strasznie doświadczeni przez dwa totalitaryzmy
obiecujące swym wyznawcom „raj na ziemi”, powinniśmy być szczególnie
uczuleni na zakusy tych samych szarlatanów, ponownie obiecujących
ludziom idealny świat „w harmonii z naturą, bez wojen, pieniądza i
wyzysku”.
Dlatego życzę wszystkim Czytelnikom jak najwięcej nowych skojarzeń oraz wielu udanych, pogodnych dni w roku 2013.
P.S.
A na dzień dzisiejszy globalizacja doprowadziła już do poddania ponad
40 % bogactwa świata pod kontrolę 147 ponadnarodowych korporacji, które z
kolei są kontrolowane przez dwadzieścia kilka banków.
Złożenie
projektu umożliwiającego mordowanie pacjentów zgodnie z prawem zgłosić
ma w przyszłym tygodniu Ruch Palikota. Deklarację taką złożył na swoim
blogu Janusz Palikot. „W przyszłym tygodniu klub RP zgłosi projekt
ustawy o eutanazji w sejmie!” - zapowiedział Janusz Palikot. A
uzasadnieniem dla zabijania staruszków i chorych ma być to, że
„najbardziej rozwinięte państwa, już dawno zalegalizowały prawo każdego z
nas do godnej śmierci”. Palikot zapomniał dodać, że w związku z tym w
najbardziej rozwiniętych państwach morduje się także pacjentów wbrew ich
woli (do 30 procent w Holandii), a rodziny i lekarze wymuszają często
zgodę na chorych. Ale, kto by się tam przejmował dobrem pacjentów, gdy
można zdobyć poparcie rozmaitych eutanazistów.
Zapomniał także Palikot, że pierwszym „najbardziej rozwiniętym
państwem”, które wprowadziło eutanazję była hitlerowska Rzesza, do
której tradycji najwyraźniej zamierza się odwoływać Ruch Palikota, który
uznaje, że zakaz zabijania chorych przez lekarzy jest „zwyczajnie głupi
i okrutny”. A ja mam wrażenie, że głupi akurat jest zupełnie kto inny. A
może nawet nie głupi, tylko piekielnie szkodliwy. (-) Tomasz P.
Terlikowski"
A
więc sprawa jest dosyć prosta - Owsiak spełnia rolę harcownika i tym
razem został wysłany by czyścić przedpole "poważnemu" graczowi, jakim
jest Palikot.
Ale
gdy Owsiak zorientował się, że tym razem, mimo wcześniejszych zasług,
został brutalnie wykorzystany i "zrobiony w konia", prawdopodobnie
tracąc datki wielu Polaków, którym nagle otworzyły się oczy, to
pośpiesznie zaczął odcinać się od swej wypowiedzi. Ciekawe, jak długo
sponsorzy będą tolerować taką niesubordynację?
Media mętnego nurtu serwują nam informacje o udanych akcjach POlicji. Jak to się mówi „ Operacja się udała ,pacjent nie żyje” Tak działa POlicja Obywatelska….. która troszcząc się o obywateli zbójów najpierw wystawia widowisko JACY JESTESMY SILNI…i chłopaki biegają w pełnym rynsztunku bojowym dookoła bloku a potem wzorem średniowiecznych wojów próbuje wziąć głodem sprawców .Tych z Sanoka głodzili jakieś 12 godzin bez prądu i gazu .Ludziom ten kapitalizm tak w dupie POprzerwacał że z braku możliwości zrobienia sobie herbaty palnęli sobie w łeb. Zresztą któż to wie czy sobie palnęli , może został wydany rozkaz „ zabić” . Jedno trzeba odnotować w walkach w Sanoku zanotowano trzech zabitych i trzy tysiące przestraszonych w tym dwie kompanie POlicji. Tą samą metode ci dzielni chłopcy co to 300 zł POdwyżki od zbója dostali zastosowali w warszawie . Desperat POlicyjny wbił zonie noż w plecy i wysłał na zakupy sam zaś zabarykadował się w domu . Akcja ta sama setki chłopaków wokół domu i nikogo który by się odważył wejść do desperata. No to ten desperat się zdenerwował bo do qrwy nędzy ile można czekać na atak i Se strzelił w łeb .Poniżej prezentacja naszych stróżów prawa a raczej prawej strony sceny politycznej w filmie SIŁY SPECJALNE W AKCJI
Być może państwo nie dostrzegli tej informacji we właściwym kształcie ale zbój z SoPOckiego Lasu zakupił alkoholu za 75 000 zł , domyślam się że od Mareczka tego co to ostatnio bredził o doskonałości rudego zbója. No i mamy problem …. A raczej pytanie „ CZY DONALD FRANCISZEK MA PROBLEM ALKOHOLOWY „ Licząc tak po łebkach po 100 za flachę to wypada mu na 1 dzień 2 butelki wina .W związku z tym po śledztwie dziennikarskim ustalono że chłopinka dopija się w sklepiku osiedlowym co zostało poniżej udokumentowane.
Jawohl , jawohl ich Liebe alkohol…… takie śpiewy dochodzą z KPRM a poniżej ujęcie zdjęcie co tam się dzieje
Mało karczmy nie rozwala .Hulanka i swawola .Zbój prezentuje swojego psa
a potem żeby Angeli sprawić radość przebieranki w wielkiego dewastatora i żołnierza ABWery
Właśnie zbój z SoPOckiego lasu wrócił z dolomitów cały wykończony i sPOniewierany przez alkohol a poniżej zdjęcie sprzed wyjazdu
W sprawie stulejki parcholikota niestety nie mam dobrych wieści stulejka POdwiesil się pod Niezawisły sąd a parcholikot się po prostu POwiesił
Tuskomia Komoria w Polsce albowiem rządzą nami pijaki i żarłoki . Poniżej zdjęcie rezydenta o którym wielokrotnie pisałem że jest zbyt kosztowny w utrzymaniu . Polski nie stać na Komoruskich .Otóż na śniadanko zjada ta familia 2 krowy , 14 kurczaków , 1 świnie i około1 tony pieczywa .O Obiedzie pisal nie będę bo nie ma tyle miejsca , należy tylko dodać że kolacja składa się z 200 kilogramów bigosu , 50 kilogramów pierogów i 30 bochenków chleba . Nie dziwota więc że grajkowie i śpiewacy uliczni śpiewają „ Nie wrzucajcie do Wisły towarzyszki anii bo wywołacie tsunami „
Wracając zaś do koleżków Bronisława barierki to jednym z nich jest ubogi działacz lewicy towarzysz Kwaśniewski .Tak , tak ten sam co to nie jest magistrem i cierpi na chorobę filipińską czyli tez koleżka zbója z SoPOckiego lasu .Otóż on i ta ich lewica zaproponowali rok 2013 rokiem niejakiego gierka . Poniżej graficznie dla młodzieży zostanie przedstawiona dziwna zbieżność tych dwóch okresów . Gierek i Tusk .Można jeszcze dorzucić dowcip o Anglii że w 45 rząd był w Londynie a naród w Polsce a teraz odwrotnie rzad jest w Polsce a naród w Londynie .Taki psikus historii….
Ilu nas jest? Epatujemy się nawzajem i ekscytujemy wielkimi liczbami: ponad 2 miliony podpisało protest przeciw próbie administracyjnej likwidacji Telewizji Trwam, kolejne ponad 2 miliony (czy to Ci sami Polacy?, czy razem to już prawie 5 milionów? ...) poparło wniosek o przeprowadzenie referendum emerytalnego, tysiące i dziesiątki tysięcy przemaszerowują ulicami naszych miast w obronie wolności słowa, żądając prawdy o Smoleńsku i poszanowania polskiego interesu państwowego, w sondażach „nasi” mają już prawie 30% poparcia wyborczego, albo nawet, Panie!, i ponad to, i właśnie doganiają i prześcigają ... No nie, teraz to już na pewno wezmą nas pod uwagę. Zaproszą do sali numer 42 siedziby Komisji Trójstronnej na miłą, herbacianą pogawędkę, a jak będzie führer miał dobry dzień, to może i jedną „Kropkę nad i” każe poświęcić na „problem jedynieprzejściowo występujących, będących efektem jedynie niepełnej informacji, nieporozumień społecznych w przedmiocie byćmoże nieświadomie (a być może nie nieświadomie ...) generowanych wątpliwości odnośnie cudownej w skali makroglobalnie kosmicznej polityki rządu Wielce Szanownego Kawalera Orderu Zasługi im. Walthera Rathenaua, Pana Magistra Premiera, Drodzy Zgromadzeni, Donalda – Ukochanego Przywódcy – Tuska”.
Nasza mała, fałszywa stabilizacja. Czy jest taka podwyżka chabaniny, po której nie wytrzymają nerwy nie dwóch, ale dziesięciu i więcej milionów? Ilu ma się znaleźć na bruku, albo wyjechać za chlebem na Wyspy, czy do szwaba, żeby ludzie pojęli, że nie można żyć jak zwierzęta? Dziś wydaje się, że te górne granice podwyżek, że „normy” statystyczne bezrobocia są, z punktu widzenia dzisiejszej władzy okupacyjnej, zupełnie bezpieczne. Upadliśmy strasznie. I najgorsze w tym nie jest to, że brak nam „wiernych” do głoszenia idei, lecz to, że dla współczesnych Polaków powodem do powiedzenia bandytom z rządu: NIE! staje się (stało się?) coraz głębsze sięganie przez ten rząd do coraz bardziej zdemolowanych portfeli polskich. Nie żadne tam hasła prawdy, sprawiedliwości i wolności. Ci protestujący przeciw ACTA, jestem pewny, w zdecydowanej większości dalej nie widzą związku pomiędzy swoimi „nocnymi czuwaniami” w obronie swobodnej wymiany plików w przestrzeni wirtualnej z, tako samo swoimi, wcześniejszymi wyborami przy urnie, nie rozumieją, że jest to logiczny, a prosty efekt ich własnej decyzji o wybraniu Psa na premiera.
Społeczeństwo jest już tak wytresowane, że „jedną ręką” – okazując swoją słuszną postawę historycznoideową – wyśmiewa absurdy komuny w rodzaju wyrobów czekoladopodobnych i objęcia wtedy wszystkiego tajemnicą państwową, „drugą ręką” z pełnym zrozumieniem aktualnoideowym przyjmując za demokratyczny standard oddawanie przez władze do użytku nie dróg, ale „przejezdnych odcinków” i całkowicie zbywając milczeniem prowadzoną przez rząd, rekordową w skali Europy, politykę inwigilacyjną (i nie chodzi tu bynajmniej o ACTA).
Wszystkim rządzi informacja. Ona jest prawdziwym twórcą decyzji wyborczych. I trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że MY NIE WYGRAMY ŻADNYCH WYBORÓW, jeśli nie uzyskamy przewagi w wojnie o dotarcie z informacją polityczną do Kowalskich JESZCZE PRZED „Dziennikami” Tusksatu/WSI24/tvpo, JESZCZE PRZED „Gazetą komunistyczną” i „KomPolityką”, JESZCZE PRZED porannym seansem nienawiści w komunistycznym radiu z Czerskiej. Jednego nie można odmówić dzisiejszym okupantom: konsekwencji w prowadzeniu antynarodowej polityki. Mając całkowicie posłuszne najbogatsze i największe media, uruchomiła i z niezwykłym uporem, w absolutnie złej woli, ale bardzo skutecznie likwiduje inne ośrodki i formy kształtowania i rozwoju ojczystej myśli: szkołę, instytucje kultury i sztuki, inicjatywy nie lewicowe a patriotyczne, czy zgodną z polską racją stanu politykę pielęgnowania pamięci historycznej. Pieniądze – i to w olbrzymiej ilości – są, ale nie na „Frondę”, ale „Krytykę Polityczną”. Środków na POLSKIE szkoły nie ma (w roku poprzednim i bieżącym pod administracyjnym toporem Psa padnie w sumie około 2 500 placówek!), budynki po likwidowanych szkołach i dotacje, nieproporcjonalnie wielkie wobec tych przyznawanych na uczniów polskich, są jednak dla mniejszości niemieckiej. Do dzisiaj nie doczekaliśmy się prawdziwych eposów filmowych o Piłsudskim, czy Powstaniu Warszawskim. Gdzie my żyjemy?
Jutro 10 rocznica autentycznego komunistycznego zamachu stanu. Odebrania Polsce możliwości swobodnego kształtowania swojego bytu państwowego. No i co z tego? Kogo to, q..rwa, obchodzi? EURO, EURO!!!, to jest ważne!!! Czy 11 kopaczy wykopie piłkę do kolejnej rundy turnieju, czy pozostanie z, i tak gigantycznymi, pensjami za udział w fazie grupowej (jak zwykle)? Jak przebiegnie organizacja wydawania wejściówek na trening szwabskiej drużyny? Czy zagra ten, czy tamten?
I ja dlatego powiem: G()WNO mnie to obchodzi! To całe EURO mam w D()PIE!!! Nie widzę żadnego, absolutnie żadnego powodu by emocjonować się tymi mistrzostwami, gdy nie mam dowodu na to, że mojego Prezydenta mojej Polski nie zamordowano. Obrażającym moją godność Polaka byłoby oglądanie na meczu Polska – Rosja, w wykupionej przez putinowskiego „biznesmena” loży, mord ruskich i ... ruskich tzw. oficjeli. Może w ramach protestu powinniśmy się odwrócić od tej imprezy? W godzinach meczy wychodzić na spacer lub zakupy? Pokazać, że tzw. informacja o sukcesie Partii w przedmiocie organizacji turnieju jest tyle warta, ile zapewnienia komunistów o istotnej roli PRL w eksploracji kosmosu.
Doczekaliśmy czasów, że to nie my Litwinów, ale Oni nas uczą nie tylko podstaw suwerennego myślenia o własnym bycie, ale w ogóle szacunku do samych siebie i swojego państwa. Słowa Pani Prezydent Dalii Grybauskaite o wybraniu przez namiestnika i Psa za przyjaciela Polski Rosji, kosztem takich państw regionu, jak Litwa, nie są kolejnym etapem dyplomatycznych przepychanek pomiędzy Wilnem i Warszawą. To bardzo głęboko przemyślane, a co najważniejsze oparte na faktach, po prostu faktach, sprawozdanie z aktualnego stanu relacji polsko – rosyjskich. Zaledwie przypominając realizowany z wielkim sukcesem projekt NordStream, należy tu, na przykład, przywołać inny wspólny zamysł rosyjsko – niemiecki, o którym, rzecz jasna, nie dowiemy się z mediów „wiodących”. Mowa o skutecznym tworzeniu z Obwodu Kaliningradzkiego współczesnych Prus Wschodnich. Niespełna miesiąc temu weszła w życie ustawa o tzw. małym ruchu granicznym pomiędzy Polską i Rosją (czyli tym Obwodem). Ale nie Polska jest tej ustawy (i, będącej jej podstawą, umowy polsko – rosyjskiej) podmiotem. Królewiec to już jedynie nazwa historyczna. Cały ten pomysł był forsowany przez, formalnie wszak nie uczestniczących w tym przedsięwzięciu, Niemców (także tych z organizacji „wypędzonych”) i samych władców Kremla. Stawka była wysoka: stworzenie możliwości aktywnego udziału Rosji w przedsięwzięciach ekonomicznych Unii, w tym unijnych dotacjach, z jednej strony, oraz polityczne i administracyjne ułatwienia w działalności niemieckiego biznesu, silnie zaangażowanego w Obwodzie, z drugiej. Dlatego Niemcy – bo przecież nie Sikorski – uzyskali dla potrzeb tej umowy odstępstwo od unijnych norm prawnych dla ruchu bezwizowego (Obwód jest zbyt dużym terytorium według tych norm), a nawet obiecali Litwinom, bardzo zaniepokojonym projektem, dofinansowanie ich inwestycji w elektrowni atomowej w Ignalinie. No i się udało, bo i udać się musiało, skoro powołano wcześniej takich „rządców” obszarów przylegających od zachodu i południa do Obwodu Kaliningradzkiego. „Rządców”, którzy nie widzą żadnej sprzeczności pomiędzy ich przyjacielskim dyskutowaniem, jednego dnia, z władzą obcego państwa o ułatwieniach granicznych dla obywateli tego państwa i posłusznym przyjmowaniem do wiadomości wygłaszanych przez tę samą władzę, dnia następnego, manifestów na temat dalszego uzbrajania obszarów stanowiących przedmiot owych miłych negocjacji o bezwizowym ruchu. Manifestów odpowiadających polskiej awanturniczej polityce antyrakietowej i otwarcie stwierdzających, że celem tych zbrojeń jest właśnie „dyskutant”, czyli Polska. Eufemistycznie można to zdiagnozować jako schizofrenię polityczną, ale od 1792 r. stosuje się również inne określenie na tego rodzaju działania i zaniechania, zbieżne z nazwą pewnej miejscowości położonej nieopodal Humania nad rzeką Siniuchą (dla lemingów: to w tym kraju, w którym będzie się za tydzień zaczynała kopanina, równolegle z kopaniną uskutecznianą nad Wisłą).
Nie trzeba wyjaśniać, że Polska nie uzyskała literalnie nic w zamian, nawet obietnicy życzliwego traktowania polskich inicjatyw gospodarczych. Tym zaś sposobem ten teren, będący najbardziej zmilitaryzowanym na świecie i jednym z najbardziej skryminalizowanych w Europie, stał się doskonałą bazą wypadową rosyjskich służb i gangsterów do Polski (i Unii). W sensie geopolitycznym tylko czekać zaś należy „podłączenia” Polski do systemu odbiorców elektrowni w Kaliningradzie, której budowę właśnie rozpoczęto (a po cholerę nam współpraca energetyczna z Litwą?), a następnie, kierowanych z Berlina i/lub Moskwy, pytań – z bardzo krótkim terminem odpowiedzi – o czas przejścia terenów Pomorza ze statusu polskopaństwowego w tranzytowy.
Z reporterskiego obowiązku warto jeszcze powyższe uzupełnić o pewien zapis chronologiczny. I od razu trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: to z całą pewnością nie jest ostatnie słowo w podjętej przez dzisiejsze władze Polski rywalizacji o palmę pierwszeństwa w kilkuwiekowych już zmaganiach polskojęzycznych „działaczy” o miano najbardziej rosyjskiego z polaków (?) [sic!].
13 lutego 2012 – projekt ustawy ratyfikacyjnej dla umowy wpływa do Sejmu;
29 lutego 2012 – jest już gotowe sprawozdanie po I czytaniu w komisjach;
14 marca 2012 – II czytanie projektu;
15 marca 2012 – komisje mają już sprawozdanie po II czytaniu;
godz. 9.30 16 marca 2012 – już po głosowaniu (ustawa przyjęta – „za” głosowali wszyscy obecni na sali posłowie po, psl i sld oraz 39 na 40 od chama z Biłgoraja);
16 marca 2012 – ustawa trafia do Senatu i do Ruskiej Budy (to nie pomyłka: Kopacz wysyła ten dokument TEGO SAMEGO dnia!);
12 kwietnia 2012 – Senat nie zgłasza zastrzeżeń;
4 maja 2012 – mąż Dziadzi podpisuje (chyba bez błędu, ale to nie jest do końca pewne) ustawę.
Można? Można. Po prostu.
Jakiś czas temu lemingi otrzymały komunikat: na sznurze, na którym znaleziono martwe ciało Andrzeja Leppera nie było śladów obcego DNA. Tako samo, zapewne, jak, lat już temu bedzie dwanaście, Pan minister – prezes z SLD Sekuła Ireneusz, który – SAM!!! SAM!!! – podjął się pobicia swoistego rekordu Guinnessa, popełniając samobójstwo poprzez trzykrotny strzał w brzuch. Podobnie zresztą zupełnie jak ów Pan pułkownik jednostki wojskowej nr 3362, który tak się – SAM!!! SAM!!! bez zdań ... dwóch (...) – zapamiętał w tańcu, że zapomniał o swoich kłopotach z krążeniem i, ojej! taki młody jeszcze, niestety opuścił środowisko SOWY. Był zaś taką nadzieją dla kadr Ochotniczych Hufców Pracy, na których imprezie integracyjnej wykonywał ten taniec radości z gigantycznych sukcesów odnoszonych i na co dzień, i od święta przez naszych Umiłowanych Przywódców Platformy – Lory.
Jak to wszystko należy traktować? A może się nad tym w ogóle nie zastanawiać? Czy my jesteśmy debile? Mamy przecież swój rozum. Może należy go po prostu użyć?
Kiedyś jeden Pan drugiemu Panu, któremu powierzył był wcześniej płaszcz na przechowanie (w ramach usługi „szatni”), powiedział, że chciałby tenże płaszcz odebrać. W odpowiedzi usłyszał, że, owszem, może płaszcz odebrać, ale nie swój. Z właściwym płaszczem pozwolił sobie bowiem ów kierownik szatni – bo takie akurat stanowisko menedżerskie zajmował wspomniany drugi Pan – postąpić jak z „własną własnością”. To znaczy „zadysponował” „oryginalny” płaszcz według własnego, właśnie, widzimisię. I co mi Pan zrobi?, usłyszał na koniec rzeczony pierwszy Pan, kiedyś zwany też właścicielem „oryginalnego” płaszcza. Dzisiaj za tego kierownika szatni „robią” wybierający się do Polski kibice z pewnego, bardzo zaprzyjaźnionego z aktualną władzą naszego kraju, państwa. Zanim bowiem jeszcze wsiedli do samolotów, które ich nad Wisłę NA PEWNO BEZPIECZNIE przetransportują (...; dla TAKICH gości podstawia się statkilotnicze pozbawione środków wybuchowych), zdążyli już ogłosić, że po przybyciu złamią miejscowe prawo (a tam prawo!, „pewna prywatnośrodowiskowa zasada”, jak by zapewne mądrze wywiódł jakiś Kaliski autorytet prawny WSI24). I żeby zaakcentować, kto tu jest demiurgiem prawa, współczesnym Repninem, a kto tego prawa wykonawcą, od razu wzięli się za konstytucję. Jak prawdziwe paniska. Trza pokazać, że nie będzie im jakiś Marsz Pamięci przeszkadzał w swobodnych alkoholowych wędrówkach po stolicy z dumnie wypiętymi na komsomolskiej piersi sierpem i młotem. Piszcie, co chcecie po tych waszych ustawach zasadniczych, wymieniajcie komunizm wśród zakazanych „metod i praktyk działania”, гувно nas to obchodzi. Zrobimy, jak chcemy. Nie po raz pierwszy i przy tym nibyrządzie – nie po raz ostatni.
Były jednak kiedyś czasy, kiedy w sądzie nazwisko Szechter nie było automatycznie uznawane za synonim niewinności – nawet jeśli „wyjściowo” dotyczyło roli oskarżonego – bo Szechter to jeden z twórców III Rzeczypospolitej, uczestnik wydarzeń, które doprowadziły do Okrągłego Stołu i zmiany naszego ustroju na ten ustrój, w którym obecnie możemy spokojnie o tym rozważać bez obawy, że ktokolwiek zostanie ukarany. Jak była łaskawa orzec – ogłaszając urbi et orbi zbrodnię niespotykaną Jarosława Marka Rymkiewicza – pewna pani sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Nie pierwsza zresztą, i zapewne nie ostatnia, dziś postać (... posiedzieć raczej niż postać, jak mawiał Kisiel) tej profesji, opierająca swoje wyroki na strukturze stopki redakcyjnej gadzinówki z Czerskiej. Mając takie nazwisko, przed wojną szło się jednak do kryminału. Zdrajca i zbrodniarz stanu – w najlepszym przypadku – tam bowiem wtedy trafiał.
Przypomnijmy na czym w ówczesnej Rzeczypospolitej opierała się narodowa moralność i z czego wynikały wyroki takie, jaki zapadł przeciwko ojcu Michnika. Przypomnijmy, z jaką powagą Polskie Państwo traktowało własne prawo ustanowione do Jego obrony.
Art. 93. § 1. Kto usiłuje pozbawić Państwo Polskie niepodległego bytu lub oderwać część jego obszaru,
podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 10 lub dożywotnio albo karze śmierci.
Art. 94. § 1.Kto targnie się na życie lub zdrowie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 10 lub dożywotnio albo karze śmierci.
z rozdziału XVII „Zbrodnie stanu” Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 lipca 1932 r. Kodeks karny.
Gdy 20 stycznia 1945 r. żołnierze por. Tadeusza Studzińskiego „Jędrzejewskiego” z plutonu dywersyjnego „Kurniawa” oddziału Armii Krajowej „Chełm”, realizując wyrok Polskiego Państwa wydany na Wacława Krzeptowskiego właśnie w oparciu o prawo II RP, zostali przez skazańca poproszeni o rozstrzelanie, odmówili, stwierdzając, że zdrajców się wiesza, bo na honorową kulę nie zasługują. I zawisł, jak podaje jeden ze świadków, na powrozie pożyczonym wcześniej niby do poprowadzenia cielęcia. Jeszcze tylko agrafką przypięta kartka ze słowami: Tak zginie każdy zdrajca Ojczyzny i sprawiedliwości stało się zadość. To nie jest tak, że zawsze są różne odcienie szarości: niejednokrotnie czyny zbrodnicze dokładnie wypełniają literę prawa. Wystarczy chcieć to dostrzec. I zareagować. W imieniu Państwa Polskiego.
I MY doczekamy jeszcze takich trybunałów. Doczekamy jeszcze takich wyroków w imieniu Państwa Polskiego. I na TYM sznurze będzie DNA wielu Polaków! Milionów Polaków!
Czas najwyższy wrócić do źródeł. Te zaś są jedne i stałe. Nie ma dwóch tożsamości. Tak, jak nie ma ciągłości ani logicznej ani emocjonalnej pomiędzy reżimem okupacyjnym i władzą wyłonioną przez Naród. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że Polska Państwowość, zerwana – w sensie faktycznego związku rządu i jego armii z terytorium – w 1945 r., do dzisiaj nie została w sposób legalny przywrócona. Nie ma czegoś takiego, jak się nam wmawia, że coś się kończy, coś się zaczyna. ...
Choćby w sercach jeno trwało, choćby z map nie wynikało, z ust spętanych nie krzyczało, pozostanie i trwać będzie, bo jest polskie, tysiącletnie.
Co się w Wołgi bagnach rodzi, śmierci cieniem słońce grodzi, pod powierzchnią życie trzyma, tak parszywe w swym rozkwicie, nie zna światła – zachwycone swoim gniciem;
Lecz bez ducha nie zwycięży, i choć dzisiaj władzę dzierży, legnie w gruzach, pokonane, kiedyś skoro Naród wstanie, wiedz wszak: końca nie ma takie życie, które z ducha rodzi się, nad życie.
Szabasdág znaczy WOLNOŚĆ – dokładnie z tej beczki, z której należy czerpać:
Paweł Walczak miał operację złamanej nogi w szpitalu w Świdnicy.
Wrócił do domu, ale po kilku godzinach ponownie znalazł się na oddziale. Czuł
ból i miał wysoką gorączkę. Lekarz, który go operował dopiero po dwóch dniach
otworzył gips. W nogę wdała się martwica, przez co pan Paweł do końca życia
będzie inwalidą. Lekarza osądzi ten sam sąd, w którym przez siedem lat był
biegłym…
Piłka nożna była całym światem dla 24-letniego Pawła Walczaka ze Świdnicy.
Już w trakcie studiów, grając w kilku klubach odnosił ogromne sukcesy. 30
listopada 2008 roku w trakcie meczu złamał nogę.
- Grałem ze swoim zespołem w Świdnicy mecz w hali. Z tego co pamiętam
zderzyłem się z bramkarzem. Lewa stopa bezwładnie poruszała się w prawo i w
lewo. Ktoś zadzwonił po karetkę, pojechałem do szpitala – opowiada Paweł
Walczak.
- Okazało się, że złamanie jest poważne, bo dwie kości podudzia były złamane
z przemieszczeniem, z odłamami i konieczna była operacja. Po dwóch dniach został
wypisany ze szpitala. Kiedy wróciłam z pracy, Paweł spał. Zdziwiło mnie, że jest
taki rozpalony. Gdy go obudziłam, okazało się, że majaczy i bredzi – wspomina
Wioletta Walczak, matka pana Pawła.
Jeszcze tego samego dnia pan Paweł miał ponad 40 stopni gorączki. Przyjechała
karetka. W Świdnicy jest tylko jeden szpital i chory trafił na ten sam oddział
ortopedii i do tego samego lekarza - ordynatora, który go operował. Pan Paweł
nie przypuszczał, że to będzie początek jego tragedii.
- Byłam pewna, że lekarz zbadał nogę Pawła, przecież on przeszedł operację
zaledwie dwa dni wcześniej. Pierwsza myśl była, żeby sprawdzić, co z tą nogą –
opowiada Wioletta Walczak, matka Pawła.
- Przez dwa dni leżałem z tym gipsem w łóżku, czułem się fatalnie, dostawałem
dużo środków – dodaje pan Paweł.
Rozmawiamy z lekarzem, który operował pana Pawła: Reporterka: On przyjechał kilka godzin po
tym, jak go pan operował i włożył w gips. Lekarz: Ja go badałem i nic nie zgłaszał. O to
chodzi! Reporterka: Ale miał ogromną
gorączką i mówi, że średnio pamięta, co się w ogóle z nim działo. Czuł ogromny
ból. Lekarz: Ale ja pamiętam, proszę
pani! Reporterka: Nie przypuszczał
pan..., bo pan jakiś zator płucny podejrzewał. Lekarz: On był przyjęty z podejrzeniem zatorowości
płucnej. Reporterka: A nie wpadło panu do
głowy, że coś z tą nogą może się dziać? Lekarz: Nie, w ogóle. Jak pani ogląda, patrzy na
ranę i nic się nie dzieje? Pacjent nie skarży się na ucisk gipsu, porusza
palcami, nie podaje, że go boli, to co pani będzie robić? Nic.
- W czwartek rano ordynator postanowił przeciąć gips. Usłyszałem wtedy słowa,
których do końca życia nie zapomnę: no, to chłopie teraz sobie narobiłeś. To
będzie amputacja albo sepsa – opowiada pan Paweł.
Przerażona i zdesperowana rodzina pana Pawła, aby ratować jego nogę
zdecydowała się przenieść go do szpitala w Trzebnicy. Dramatyczna walka o
zdrowie trwała kilka tygodni.
- Całą noc sprawdzałam, czy jego noga jeszcze jest ciepła, czy rano jej nie
obetną. Na drugi dzień się okazało, że nie będzie amputacji, ale to nie był
koniec, to był dopiero początek. Do końca grudnia Pawłowi wycinano martwe
tkanki, mięśnie, naczynia krwionośne. W końcu usunięto mu fragmenty obydwu kości
– opowiada Wioletta Walczak.
- Gdy martwica przestała postępować, to musiałem podjąć decyzję: albo
amputować lewą nogę, albo narazić prawą na kalectwo i zaryzykować leczenie
lewej. Musiałem poddać się dwóm operacjom polegającym na zszyciu obu nóg. Dzięki
temu uratowano mi nogę – mówi pan Paweł.
- Paweł w wyniku działań lekarskich, w wyniku błędu w sztuce jest inwalidą.
Ma grupę inwalidzką drugiego stopnia. Żadna rehabilitacja już tego nie zmieni.
Paweł do końca życia będzie inwalidą. Występowaliśmy o 300 tys. zł
odszkodowania. Szpital nie był zainteresowany zawarciem jakiejkolwiek ugody –
podkreśla Agnieszka Winnik-Kalemba, pełnomocnik Pawła.
- Nie ma żadnych podstaw do wypłaty odszkodowania. Szpital nie jest stroną w
tej sprawie - mówi Zbigniew Kubiaczyk, z-ca dyrektora do spraw medycznych
Regionalnego Szpitala Specjalistycznego „ Latawiec” w Świdnicy.
Matka poszkodowanego w grudniu 2008 roku złożyła zawiadomienie do Prokuratury
Rejonowej w Świdnicy o możliwości popełnienia przestępstwa. I tu kolejny szok.
Czworo prokuratorów, w tym ich szef, napisali wtedy oświadczenie, że z
podejrzanym lekarzem łączą ich prywatne kontakty i wnioskują o przeniesienie
sprawy do innego miasta
- Prokurator okręgowy stanął na stanowisku, że w tej sprawie nie zachodzi
szczególnie uzasadniony wypadek, który uzasadniałby przekazanie tej sprawy innej
jednostce prokuratury – informuje Ewa Ścierzyńska, rzecznik Prokuratury
Okręgowej w Świdnicy.
- Nie wolno zapominać, że możliwość wyłączenia się prokuratora ze sprawy na
jego wniosek, jest jedną z gwarancji jego niezależności. W demokratycznym
państwie prawa wywieranie presji na prokuratorów, żeby postępowali wbrew
własnemu sumieniu, jest skandaliczną praktyką – ocenia dr Iwona Zielinko,
prawnik.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Świdnicy dopiero w czerwcu
ubiegłego roku. Proces ruszył w lipcu tego roku. Na ławie oskarżonych siedzi
lekarz, który operował pana Pawła. Przez 7 lat pracował on jako biegły dla tego
sądu.
- Uważam, że jakiekolwiek wątpliwości w tym temacie są ze szkoda dla dobra
wymiaru sprawiedliwości. Uważam, że Sąd Rejonowy w Świdnicy powinien zwrócić na
to uwagę i wystąpić do Sądu Najwyższego o przekazanie tej sprawy innemu sądowi –
ocenia dr Iwona Zielinko, prawnik.
- Bardzo się boję, że ta sprawa nie będzie rzetelnie oceniona. Chciałabym się
mylić, że wszystko zmierza ku temu, żeby lekarza uniewinnić – podsumowuje
Wioletta Walczak, matka pana Pawła.*
* skrót materiału Reporterka: Małgorzata Frydrych mfrydrych@polsat.com.pl