Niektórzy moi czytelnicy i osoby zainteresowane
tragedią smoleńska zapewne zastanawiają się, co się dzieje z moim wnioskiem do
prokuratury z kwietnia 2013 roku dotyczącym możliwości sfałszowania zapisu taśm
z wieży oraz zapisów CVR czyli zapisu tzw. czarnej skrzynki.
Dziś mija rok
„walki” z prokuraturą o poważne zajęcie się tym wnioskiem i mogę poinformować,
że dzięki działaniom mec. Piotra Pszczółkowskiego, który na wniosek p. Jadwigi
Gosiewskiej zaangażował się w sprawę postanowieniem z dnia 25 marca 2014
roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie po rozpoznaniu sprawy sygn. Kp 9/14,
-
uchylił postanowienie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z dnia 13
grudnia 2013 roku wydane w sprawie sygn. akt: PO Śl 21/13 o odmowie wszczęcia
postępowania i przekazał sprawę prokuraturze.
Historia kontaktów z
prokuraturą oraz historia sprawy PO Śl 21/13 jest pełna dramaturgii, zwrotów
akcji i pokazu sposobu pracy prokuratury, dlatego moim zdaniem jest warta
opisania.
ŚCIEŻKA
Czy to się komuś
podoba, czy nie, fakty pokazują jednoznacznie, że 10.04.2010 rosyjscy
kontrolerzy w Smoleńsku „naprowadzali” załogę polskiego rządowego Tu-154m.
Proces naprowadzania na ścieżce podejścia jest bardzo istotnym, jeśli nie
kluczowym, elementem obsługi samolotów na tego typu lotniskach, jakie było w
Smoleńsku. Niezależnie od polityki, miejsca czy narodowości kontrolerów relacja
miedzy załogą samolotu a kontrolerami lotu jest oparta na pełnym zaufaniu. Pilot
musi mieć bowiem pełne zaufanie do informacji przekazywanych przez kontrolerów.
W Smoleńsku było podobnie, z tą różnica, że rosyjscy kontrolerzy celowo (jako
chęć przeszkodzenia lub wprowadzenia w stan zagrożenia) lub w wyniku
niekompetencji, bycia podpływam alkoholu lub innej substancji podawali błędne
informacje dotyczące położenia samolotu na ścieżce. Uszkodzenie sprzętu
prekraczające kilkakrotnie dopuszczalną normę wypada raczej wykluczyć gdyż dwie
ważne komendy, początku wejścia na ścieżkę (10 km) oraz podejścia do dalszej
radiolatarni NDB (6,1 km) według ekspertyz wykonanych na podstawie skrzynki
parametrów lotu zostały wypowiedziane w prawidłowym miejscu. W związku z tym
trudno przyjąć do wiadomości, że jedyne komendy weryfikowalne przez załogę za
pomocą urządzeń samolotu są prawidłowe w czasie gdy wszystkie pozostałe były
obarczone błędem kilkarotnie przekraczającym dopuszczalny margines błędu sprzętu
dopuszczonego do użytku (według Rosjan przed wizytą polskiej delegacji dokonano
komisyjnego oblotu w którym nie stwierdzono żadnych błędów przekraczających
dopuszczalne normy).
ODKRYCIE
NIEPRAWIDLOWOŚCI – WNIOSEK
Aby nie zajmować zbyt dużo miejsca,
nie będę przedstawiał tutaj całości mojego wniosku. Można się z nim zapoznać na
stronie:
http://naszeblogi.pl/37657-manipulacja-zapisami-z-czarnej-skrzynki-zawiadomienie.
Tutaj przedstawiam tylko jego fragmenty
.
Na początku 2013 roku
dość przypadkowo odkryłem sporo nieprawidłowości w odczytach dotyczących komendy
wejścia na ścieżkę. Zgodnie z kartami lotniska, które zaprezentowałem wcześniej
załoga polskiego rządowego Tu-154m miała schodzić wg ścieżki 2⁰40, która
rozpoczynała się w odległości ok. 10 km. W tym wypadku komenda rosyjskich
kontrolerów dla wszystkich samolotów korzystających z lotniska w Smoleńsku
powinna brzmieć „odległość dziesięć wejście na ścieżkę”. I trzeba przyznać, że
komenda ta brzmiała tak dla samolotów JAK-40 i IL-76.
Dowód na to, że
w dniu 10.04.2010 wszystkie samoloty wchodziły na ścieżkę w tym samym
miejscu.
Ścieżka Ił-76 i JAK-40 zaczynała się w odległości 10 km a
więc wynosiła 2⁰40...!
Załącznik nr.8, CZĘŚĆ DRUGA, str.16/77 (ZARAZ PO
STENOGRAMACH ROZMÓW Z KOKPITU)
ODPIS KORESPONDENCJI Z WIEŻY KIEROWANIA LOTAMI
NA LOTNISKU SMOLEŃSK PÓŁNOCNY zarejestrowanej na magnetofonie P-500 w dniu
10.04.2010 roku:
http://mswia.datacenter-poland.pl/protokol/Zalacznik_nr_8_-_Odpis_korespondencji_pokladowej.pdf
JAK-40 (znak wywoławczy -
PLF031)
5:14:43 (R) Тридцать один, удаление десять, левее сто, вход
вглиссаду.
Trzydzieści jeden,
odległość dziesięć, sto
w lewo, wejście na ścieżkę.
Ił-76 strona
25/77
5:25:27 (R) Восемь - семнадцать, удаление десять на курсе вход
в глиссаду.
Osiem - siedemnaście,
odległość
dziesięć na kursie wejście na ścieżkę.
Oraz
najważniejszy fragment rozpoznany na (nagrywającym również tą samą co czarna
skrzynka polskiego samolotu korospondencję kontrolera z załogą tu-154m),
nagraniu z wieży
Tu-154m (znak wywoławczy PLF 101),
strona 72/77
6:39:12 (R) Сто первый, удаление десять, вход в
глиссаду. Sto pierwszy,
odległość dziesięć, wejście na
ścieżkę
Początkowo wszystkie odczyty wskazywały, że komenda ta miała taką
samą postać także dla samolotu Tu-154m. Odczyt przedstawiony przez Rosjan w
stenogramach taśmy CVR komisji MAK z maja 2010 roku oraz polski i rosyjski
odczyt taśm z wieży (nagranie rozmowy i korespondencje kontrolerów lotniska z
kwietnia 2010 roku wykonane przez polski wywiad) ukazywały, że komenda ta
brzmiała
„101 odległość dziesięć wejście na
ścieżkę".
Jednak wraz z liczbą kopii nagrania CVR, które
trafiały do Polski po styczniu 2011 roku (kopii jest już ponad siedem) zmieniała
się forma odczytu. W odczytach ogłoszonych w 2011 roku na zlecenie prokuratury i
komisji Millera komenda ta miała postać:
„101 odległość dziewięć
wejście na ścieżkę”.
W tym miejscu pewnie każdemu nasuwa
się pytanie, dlaczego Rosjanie mieli sfałszować ten fragment nagrania. Ja także
zadałem sobie takie pytanie i odpowiedz przyszła bardzo szybko. Rosjanie
sfałszowali kopię nagrania, aby dopasować ją do swoich tez z raportu końcowego i
ukryć swoje kłamstwo z projektu raportu MAK dotyczące początku ścieżki, ktore
zostalo calkowicie obnazone przez polskich ekspertow w grudniu 2010 w dokumencie
„
Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z
badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101.
Faktem jest, że raport
komisji MAK przekazany Polsce jesienią 2010 roku zawiera zakłamania dotyczące
używanej przez kontrolera ze Smoleńska ścieżki zniżania. Rosjanie, starając się
najprawdopodobniej ukryć błąd rosyjskich kontrolerów skłamali jakoby kontroler
sprowadzał polski samolot ścieżką 3⁰10, zamiast obowiązującej i przekazanej
polskiej stronie w dokumentach ścieżki 2⁰40. Kłamstwo to zostało odkryte i
opisane w grudniu 2010 roku w oficjalnym polskim dokumencie państwowym będącym
odpowiedzią na projekt raportu końcowego rosyjskiej komisji MAK (strona 114 oraz
115 Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z
badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101). Kluczowym dowodem zawartym w
dokumencie był fakt, że wedle dostępnych w grudniu 2010 danych kontroler
wypowiedział komendę
„101 odległość dziesięć wejście na ścieżkę”, co
jednoznacznie oznaczało używanie ścieżki 2⁰40.
strona
115 „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu
końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu
Tu-154m”
Rosjanie, aby ukryć swoje kłamstwo w oficjalnym
raporcie MAK najprawdopodobniej dokonali manipulacji w przekazanej Polsce kopii
zapisu CVR i zamiany
„101 odległość dziesięć, wejście na ścieżkę” na
zapis
„101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę”. Jak wspomniałem
wcześniej, dokument polskich ekspertów zatytułowany:
Uwagi Rzeczypospolitej
Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu
Tu-154m nr boczny 101 w sposób jednoznaczny wykazał, że Rosjanie w swoim
projekcie raportu końcowego dotyczącego katastrofy polskiego Tu-154, odnosząc
się do wartości ścieżki zniżania, piszą nieprawdę. Oczywiście Rosjanie
zignorowali te uwagi i nie zmienili swego raportu.
W tym miejscu warto
przypomnieć, że tak ważny dokument
Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do
projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr
boczny 101 został przetłumaczony na język angielski dopiero w lipcu 2011
roku dzięki staraniom członków stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, które skupia
rodziny ofiar tragedii smoleńskiej. Stowarzyszenie rodzin ofiar tragedii
smoleńskiej było zmuszone zlecić wykonanie oficjalnego tłumaczenia tak ważnego
dokumentu na język angielski gdyż obecny rząd Donalda Tuska pomimo wielu próśb
tego odmawiał. Dokument
Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu
końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101 po
przetłumaczeniu został wysłany przez członków stowarzyszenia do osób z całego
świata związanych z polityką i lotnictwem.
Dokument
Uwagi
Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania
wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101 został przekazany stronie rosyjskiej
na początku 16 grudnia 2010 roku.[1].
12 stycznia 2011 roku
komisja MAK zaprezentowała swój raport końcowy dotyczący katastrofy polskiego
Tu-154m
. 19 stycznia 2011 odbyła się prezentacja
komisji J. Millera, na której przedstawiono zarys Uwag RP do projektu raportu
MAK
. 16 lutego 2011 roku
niespodziewanie wykonano kolejną już (chyba czwartą) kopię czarnej
skrzynki nagrywającej rozmowy w
kokpicie
[2]
(...)Chodziło nie tylko o przesłuchania
świadków: na prośbę polskich śledczych, po raz kolejny wykonano kopię nagrania
z czarnych skrzynek tupolewa. To nie były czarne skrzynki, to były nośniki,
które zostały zabezpieczone w trakcie pobytu m.in. generała Krzysztofa
Parulskiego w sierpniu ubiegłego roku. My uczestniczyliśmy w otwarciu,
sprawdziliśmy, czy pieczęcie m.in pana generała Parulskiego nie zostały
naruszone - tłumaczył w rozmowie z korespondentem RMF FM podpułkownik Kopczyk.
Nie wyjaśnił po co zdecydowano się wykonać kolejną kopię.(…)
Badania
kopii czarnej skrzynki rozmów w kokpicie (CVR – Cockpit Voice Recorder) były
prowadzone jednocześnie przez
:
- Centralne
Laboratorium Kryminalistyczne Policji (na zlecenie komisji J.
Millera)
- Instytut im. Sehna w Krakowie (na zlecenie prokuratury
wojskowej)
Niespodziewanie w obu wersjach stenogramów rozmów w
kokpicie, zamiast rozpoznanej przez samych Rosjan, rosyjskiej komendy „101”
odległość 10, wejście na ścieżkę” pojawia się w tym samym czasie komenda
„101 odległość 9, wejście na ścieżkę”.
strona 121/130 oraz
strona 122/130 stenogramów z CLK Policji umieszczonych w załączniku nr.8
http://mswia.datacenter-poland.pl/protokol/Zalacznik_nr_8_-_Odpis_korespondencji_pokladowej.pdf
6:39:12.0 cто первый, cто первый, X
......
6:39:12.5 (удаление
девять ?), (удаление
девять?)
6:39:13.0 вход вглиссаду
Instytut Sehna
http://www.naszdziennik.pl/pdf/ies.pdf
(strona 146/171) w podobny sposób rozpoznał, że o godzinie
08:39:11,7
, kontroler na kopii analizowanej przez Instytut im.
Sehna powiedział
„101 odległość 9 wejście na ścieżkę".
Co
ciekawe, komisja Millera pomimo takiego rozpoznania przez ekspertów Policji
zignorowała ich rozpoznanie i
na stronie 213/320 swego raportu
[3] napisała,
że w odległości 10 110 m padła komenda „101
odległość dziesięć, wejście w ścieżkę”.
Komisja J. Millera (...) O
godz. 6:39:11,5 KSL przekazał załodze informację: „Сто первый,
удалениедесять вход в глиссаду” („Sto pierwszy, odległość dziesięć, wejście w
ścieżkę”). Samolot był wtedy na wysokości 519 m RW, 502 m nad
poziomem lotniska, w odległości 10 110 m od progu DS 26). W tym czasie załoga
czytała kartę kontrolną do lądowania, sprawdzając wymagane parametry i wykonanie
czynności związanych z procedurą podejścia do lądowania(...)
Na podstawie dostępnych informacji są więc 3
opcje:
a) Samolot był w odległości 10 km, ale rosyjski kontroler
pomylił się i powiedział 9 km, a Rosjanie źle odczytali tę rosyjską, dobrze
nagraną wypowiedz oraz źle stworzyli prezentacje multimedialną w czasie
prezentacji swego raportu końcowego.
b) Na kopii CVR jest „odległość 10
wejście na ścieżkę”, ale niezależne ekspertyzy Policji i instytuty Sehna są
błędne i źle odczytane.
c) Rosjanie sfałszowali kopię nagrania aby dopasować
ją do swoich tez z raportu końcowego i tak zmanipulowaną kopię przekazali
stronie polskiej np. w lutym 2011 już po prezentacji tak bardzo podważającego
kłamstwo Rosjan dokumentu Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu
Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny
101.
Jak pokazałem wcześniej, członkowie komisji Millera odrzucili
wynik własnej ekspertyzy fonoskopijnej kopii CVR i w swoim raporcie uznali, że
kontroler wypowiedział komendę „101 dziesięć wejściem na ścieżkę”.
Szokujące dla mnie było to, dlaczego mając świadomość kluczowych różnic w
odczytach mogących świadczyć o manipulacji, nie zawiadomili prokuratury o
możliwości popełnienia przestępstwa. W poczuciu obowiązku postanowiłem
zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez członków
komisji MAK, członków komisji Millera bądź inne osoby, które mając dostęp do
nagrań z zapisów rozmów w kokpicie (CVR – Cockpit Voice Recorder) polskiego
rządowego Tu-154m dokonali manipulacji w przekazanej Polsce kopii zapisu CVR i
zamiany „101 odległość dziesięć, wejście na ścieżkę” na zapis „101
odległość dziewięć wejście na ścieżkę” oraz zataili fakt manipulacji,
działając między innym na szkodę prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę
Okręgową w Warszawie postępowania karnego PO ŚL 54/10 tj. o czyn z art. 271 k.k.
i art. 239 k.k.
SZOKUJACE ZACHOWANIE I ODPOWIEDZ PROKURATURY
Po
wysłaniu wniosku 13.04.2010 odczekałem miesiąc i 7 lub 8 maja 2013 roku
postanowiłem zadzwonić do prokuratury i dowiedzieć się czegoś na temat mojego
wniosku. Połączyłem się z sekretariatem Wojskowej Prokuratury Okręgowej w
Warszawie i tam poinformowano mnie, że... zostało wszczęte
śledztwo. Zapytałem dwa razy „Czy dobrze słyszę, że zostało wszczęte
śledztwo?”
Bardzo grzeczna osoba w sekretariacie powiedziała, że tak –
zostało wszczęte śledztwo i że może mnie połączyć z wydziałem
śledczym, gdzie mogą mi przekazać więcej informacji.
W wydziale śledczym
jakaś osoba także uprzejmie i potwierdziła, że po rozpoznaniu w mojej sprawie
zostało wszczęte śledztwo i otrzymało sygnaturę PO. Śl 21/13. Osoba ta
poradziła, aby w dalszych kontaktach używać tej sygnatury oraz podała mi numer
do prowadzącego śledztwo prok. ppłk. Roberta Pyry. Podpułkownik potwierdził, że
zostało wszczęte śledztwo, ale poinformował mnie, że nie może mi przez telefon
udzielić więcej informacji.
Postanowiłem skontaktować się z mec. Stefanem
Hamburą reprezentującym kilka rodzin ofiar tragedii, aby poprosić go o
potwierdzenie informacji, która otrzymałem z prokuratury wojskowej. Mecenas
Hambura zadzwonił do prokuratury i jeszcze tego samego dnia poinformował mnie,
że potwierdził w prokuraturze fakt wszczęcia śledztwa w sprawie mojego wniosku.
Śledztwo otrzymało swoja sygnaturę PO-Śl 21/13.
Po otrzymaniu tak ważnej
informacji postanowiłem poinformować o niej kilka osób związanych z sprawa
tragedii smoleńskiej. Niespodziewanie fakt o wszczęciu śledztwa przedostał się
do prasy. 9 maja 2013 roku Gazeta Polska Codziennie opublikowała informacje o
tym fakcie. Dowiedziałem się, że w dniu publikacji w prokuraturze było
poruszenie porównywalne z tym po artykule o trotylu. Nikt nie chciał o niczym
rozmawiać.
Tydzień później otrzymałem pismo, które było dla mnie
podwójnym szokiem. Po pierwsze, ze względu na treść, a po drugie ze względu na
formę, która zawierała błędy i braki.
Dostałem kartkę papieru formatu A4 bez
podpisu, pieczęci i funkcji osoby wysyłającej (złamanie przepisów kodeksu
postepowania karnego). W treści obok daty 10 maja 2013 oku umieszczono sygnaturę
PO-Śl 21/13, która kilka dni oznaczała sygnaturę wszczętego śledztwa, a tutaj
poinformowano mnie, że po zapoznaniu się z moim wnioskiem z 9 kwietnia 2011 roku
wydano postanowienie o... odmowie wszczęcia śledztwa.
Patrząc
na to pismo, zastanawiałem się, czy naprawdę w XXI wieku z instytucji tak ważnej
jak prokuratura wojskowa mógł wyjść taki dokument.
-
Moj wniosek był z 9 kwietnia 2013 roku, a nie z 9
kwietnia 2011 roku, więc nie wiadomo, czy o ten sam wniosek chodzi.
-
W treści wniosku nie ma żadnej informacji, kto personalnie
wydał postanowienie o odmowie.
-
Brak wymaganych prawem podpisu, pieczęci osobistej,
funkcji i nazwiska osoby wydającej decyzję może powodować, że wniosek mógł być
napisany i wysłany przez strażnika lub osobę od zaopatrzenia, bo oni też mają
dostęp do ogólnej pieczęci prokuratury, która jako jedyna pojawiła się w
tekście.
-
Zastanawiało mnie, jak można odmówić wszczęcia śledztwa po
wszczęciu śledztwa. W takim wypadku raczej powinno być ono
umorzone.
W związku z tym, że jako osoba nie mająca statusu „osoby
poszkodowanej w sprawie” moje prawa dostępu do informacji i skladania zażaleń są
bardzo ograniczone sprawa na wniosek p. Jadwigi Gosiewskiej została przejęta
przez pelnomocnika rodzin ofiar tragedii, mecenasa Piotra Pszczółkowskiego,
który od tego momentu był odpowiedzialny za wszelkie kontakty z prokuraturą w
sprawie PO-Śl 21/13.
UZASADNIENIA PROKURATURY,
ZAŻALENIA, DECYZJE
Uzasadnienie odmowy wszczęcia śledztwa
przyszło dopiero w sierpniu 2013 roku, tuż przed świętem Wojska Polskiego i
dniem wolnym. Pismo prokuratury było tak szokujące, że nie pozostało nic innego
jak złożyć zażalenie.
Projekt zażalenia liczy 5 stron i jest dostępny pod
poniższym linkiem.
zażalenie nr 1 - link
Tak w
skrócie, najbardziej szokujące fragmenty uzasadnienia odmowy przez prokuraturę
wskazują, że:
1. Wojskowa Prokuratura
Okręgowa w Warszawie w uzasadnieniu postanowienia odmowy wszczęcia śledztwa
zawęziła możliwe miejsce popełnienia przestępstwa tylko do terytorium
Rzeczypospolitej Polski. Z treści postanowienia o odmowie nie wiadomo czy brano
pod uwagę inne miejsca i przestrzenie będącej pod jurysdykcją Rzeczypospolitej
Polski np. Ambasady, przestrzeń powietrzną.. Nie brano pod uwagę, że do
przestępstwa mogło dojść na terytorium Federacji Rosyjskiej, Białorusi lub innym
kraju, miejscu lub przestrzeni nie będącym pod jurysdykcją
Polską.
2. Prokuratura brała
pod uwagę tylko „żołnierzy zawodowych lub osoby cywilne". Nie wiadomo czy objęła
sprawdzeniem również urzędników państwowych, funkcjonariuszy państwowych i
funkcjonariuszy innych służb mundurowych i służb specjalnych z Polski i innych
krajów.
3. Wojskowa Prokuratura
Okręgowa zawęziła swoje postępowanie do określenia czy doszło do manipulacji na
już przekazanej Polsce kopii. Nie brano pod uwagę samego faktu wytworzenia
różnej od oryginału zmanipulowanej kopii niezależnie od sposobu, miejsca i
autorstwa dokonanej manipulacji. Z uzasadnienia odmowy nie wynika na przykład
aby brano pod uwagę podmienianie wykonanej przy udziale strony Polski kopii.
4. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w
Warszawie oparła się na dokumentach i opiniach wytworzonych przed datą złożenia
wniosku (09.04.2013) i nie wykonała żadnych dodatkowych nowych badań lub
ekspertyz, które wydaje się powinny być definitywnie wykonane w związku z
pojawieniem się nowych okoliczności i faktów, które mogły być przeoczone lub
zignorowane przez osoby wytwarzające dokumenty lub opinie przed 09.04.2013. Nowe
okoliczności i fakty znajdujące się w treści uzasadnienia wskazują na fakt
wystąpienia istotnych różnic w dokumentach, odczytach, ekspertyzach i opiniach
wytworzonych na potrzeby Instytucji i organów z Polski i Federacji Rosyjskiej,
które badały i badają katastrofę polskiego rządowego Tu-154m, który rozbił się w
Smoleńsku.
6.
Opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr Jana Sehna w
Krakowie w zakresie odczytania cyfrowej kopii zapisu z rejestratora
fonicznego CVR (Cocpit Voice Recorder) MARS BM BLOK 70A-11 nr 323025 która
znajduje się na stronach prokuratury jest z dnia 23 grudnia 2011 roku. W
uzasadnieniu postanowienia znajduje się data 21 grudnia 2011 roku jako data
opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr Jana Sehna w
Krakowie w zakresie fonoskopii. W związku z powyższym proszę o
wyjaśnienie czy doszło do pomyłki tekstowej czy w postanowieniu odmowy wszczęcia
śledztwa wykorzystywana jest inna, niedostępna publicznie opinia
Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr Jana Sehna w
Krakowie.
7. W
postanowieniu o odmowie wszczęcia śledztwa stwierdzono, że biegli orzekli, że
wszystkie kopie są zgodne co do wypowiedzi, sygnałów i odgłosów zarejestrowanych
w czasie 38 minutowego lotu. Trudno ocenić na jakiej podstawie jest takie
orzeczenie biegłych skoro nawet amatorska analiza dokumentów i plików audio
wskazuje, że są istotne różnice co do treści odczytów z poszczególnych kopii. W
toku porównania trzech ekspertyz i odczytów wykonanych przez:
-
Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji (na zlecenie komisji J.Millera)
dalej "CLK"
- Instytut im.Sehna w Krakowie (na zlecenie
prokuratury wojskowej) dalej "IES"
- Komisję MAK dalej
"MAK"
Są istotne różnice co do treści odczytów z poszczególnych
kopii. Analiza różnic znajduje się w projekcie zażalenia:
zażalenie nr 1 - link
Zażalenia
na decyzje prokuratury przyniosło skutek, bo wniosek został przyjęty do ponownej
analizy przez prokuraturę. Niestety skierowany do tego samego
prokuratora.
Jednak w grudniu 2013 roku ten sam ppłk Robert Pyra ponownie
odmówił wszczęcia śledztwa. Prokurator w uzasadnieniu odmowy uwzględnił
częściowo tylko pierwszy zażalenia: podobno badano tez obszar Federacji
Rosyjskiej (dokonania manipulacji w innych krajach nie badano), jednak z treści
uzasadnienia odmowy nie wynika, aby uwzględnił pozostałe sześć punktów. Z
niejasnego powodu Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zawęziła swoje
postępowanie tylko do określenia, czy doszło do manipulacji na już przekazanej
Polsce kopii. Nie brano pod uwagę samego faktu wytworzenia różnej od oryginału
zmanipulowanej kopii niezależnie od sposobu, miejsca i autorstwa dokonanej
manipulacji. Z uzasadnienia odmowy nie wynika na przykład aby brano pod uwagę
podmienianie wykonanej przy udziale strony Polski kopii na inną różniącą się od
oryginału co do treści. Jest to dość prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że po
pierwsze – część kopii CD zapisu CVR (Cockpit Voice Recorder zwana czarną
skrzynką rozmów załogi) była wykonywana bez udziału polskiej strony, a po drugie
– po wykonaniu kopii, płyty CD były przejmowane przez Rosjan na kilka tygodni i
dopiero później były wysyłane do Polski. Oznacza to, że polska strona przez co
najmniej kilka tygodni nie miała dostępu i w żaden sposób nie zabezpieczała
kopie zapisu CVR, które później miała badać. Uznanie cyfrowych kopii za ciągłe i
wykonane w danym czasie (na podstawie badań zmienności harmonicznej prądu
zmiennego 50Hz) oznacza, iż od momentu wykonania kopii nie doszło do ich
modyfikacji. Potwierdzenie autentyczności cyfrowej kopii nie oznacza jednak
potwierdzenia jej zgodności z oryginałem a nadpisanie w sposób ciągły (np. na
innym rejestratorze) oryginalnego zapisu CVR wcześniej spreparowaną cyfrową
kopią i następnie wykonanie z tego zmanipulowanego nagrania kopii dałoby podobne
efekt.
Polscy eksperci nie uczestniczyli bezpośrednio w kopiowaniu zapisu
rejestratora MARS-BM (CVR), a jedynie obserwowali proces na ekranie telewizora.
Nic nie wiadomo o tym, w jaki sposób i czy weryfikowano jaki materiał jest
kopiowany. Biorąc pod uwagę, że polska strona nie miała możliwości zabrania ze
sobą kopii CD rzekomego zapisu CVR, można przyjąć, że nie ma 100% pewności, czy
polska strona była obecna przy wykonywaniu kopii z oryginalnego nośnika zapisu
CVR polskiego rządowego Tu-154m, który rozbił się w Smoleńsku.
Wojskowa
Prokuratura Okręgowa w Warszawie najprawdopodobniej oparła się na dokumentach i
opiniach wytworzonych przed datą złożenia wniosku (09.04.2013) i nie wykonała
żadnych dodatkowych nowych badań lub ekspertyz, które wydaje się powinny być
definitywnie wykonane w związku z pojawieniem się nowych okoliczności i faktów,
które mogły być przeoczone lub zignorowane przez osoby wytwarzające dokumenty
lub opinie przed 09.04.2013. Z uzasadnienia odmowy nie wynika, aby przebadano
jeden z najistotniejszych dla sprawy dowodów jakim jest zapis nagrania z wieży
lotniska w Smoleńsku, który zawiera min zapis korespondencji kontrolerów
lotniska z załogą Tu-154m analogiczny do zapisu znajdującego się na nagraniu
CVR. Zapis ten znajduje się w posiadaniu polskiej strony od 2010 roku. Należy
również zauważyć, że choć przez ponad 3 lata nie zakończono badań zapisu rozmów
z wieży lotniska w Smoleńsku to pod koniec 2013 roku prokuratura wojskowa
niespodziewanie poinformowała, że otrzymała nową kopię zapisu rozmów na wieży
lotniska w Smoleńsku.
Obecnie prokuratura posiada więc kluczowe dla
sprawy zapisy rozmów z wieży w trzech różnych kopiach. Istotne jest, aby w toku
postępowania przebadano wszystkie kopie pod kątem wskazania, czy doszło do
manipulacji dokumentu i zamiany zapisu „
101 odległość
dziesięć, wejście na ścieżkę” na zapis
„101 odległość
dziewięć wejście na ścieżkę” lub odwrotnie, lub do zamiany innych
fragmentów zapisu CVR.
Nowe okoliczności i fakty znajdujące się w treści
uzasadnienia zawiadomienia Konrada Matyszczaka wskazują na fakt wystąpienia
istotnych różnic w dokumentach, odczytach, ekspertyzach i opiniach wytworzonych
na potrzeby Instytucji i organów z Polski i Federacji Rosyjskiej, które badały i
badają katastrofę polskiego rządowego Tu-154m, który rozbił się w Smoleńsku. W
związku z powyższym wnioskuję o ponowne zbadanie wszystkich dostępnych kopii ze
szczególnym uwzględnieniem wypowiedzi
„101 odległość /dziesięć lub
dziewięc/, wejście na ścieżkę” i porównanie jej poprzez
jednorazowe odsłuchanie:
- oryginału zapisu rozmów w kokpicie (CVR –
Cockpit Voice Recorder) polskiego rządowego Tu-154m, który rozbił się w
Smoleńsku
- oryginału
oraz kopii korespondencji z wieży kierowania
lotami na lotnisku Smoleńsk północny zarejestrowanej na magnetofonie p-500 lub
innym magnetofonie w dniu 10.04.2010 roku
- oryginału nagrania rozmów w
kokpicie samolotu JAK-40 (znak wywoławczy - PLF031), który lądował
rankiem10.04.2010 na lotnisku Smoleńsk północny.
Tylko takie pełne
badanie jest w stanie wyjaśnić, czy doszło do manipulacji dokumentu i zamiany
zapisu
„101 odległość dziesięć, wejście na ścieżkę” na
zapis
„101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę” lub
odwrotnie. Manipulacja mogła zostać dokonana na terenie Federacji Rosyjskiej, na
terenie Rzeczypospolitej Polski, w miejscu i przestrzenie będącej pod
jurysdykcją Rzeczypospolitej Polski lub w innym ustalonym w toku postępowania
kraju, miejscu lub przestrzeni przez żołnierzy zawodowych, lub osoby cywilne w
tym również urzędników państwowych, funkcjonariuszy państwowych i
funkcjonariuszy innych służb mundurowych i służb specjalnych z Polski oraz
innych krajów, lub też inne ustalone w toku postępowania osoby. Manipulacja
dokumentu mogła zostać dokonana wszystkimi możliwymi sposobami wliczając:
dopisanie, wykasowanie zapisu na kopii, podmianę wykonanej kopii, wykonanie
kopii przy użyciu wcześniej zmanipulowanego oryginału lub innych sposobów
ustalonych w toku postępowania.
W styczniu 2014 roku do sądu zostało
złożone zażalenie, które można przeczytać w dwóch plikach:
zażalenie nr 2 link
załącznik do zażalenia
EPILOG
Postanowieniem z dnia 25 marca 2014 roku Wojskowy Sąd
Okręgowy w Warszawie po rozpoznaniu sprawy sygn. Kp 9/14, uchylił postanowienie
Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z dnia 13 grudnia 2013 roku wydane w
sprawie sygn. akt: PO Śl 21/13 o odmowie wszczęcia postępowania i przekazał
sprawę prokuraturze. Jest to dobra wiadomość, bo Wojskowy Sąd Okręgowy
najprawdopodobniej będzie nadzorował
postepowanie.
Niestety kilka dni temu ponownie
przełożono zakończenie (aż do lipca 2014 roku) ekspertyzy taśmy z wieży, która
jest kluczowa dla tej sprawy. Zakończenie ekspertyzy było już przekładane kilka
razy i dziwnym trafem daty przełożenia zbiegły ssie z ważnymi datami dotyczącymi
tego wniosku. Przypadek lub nie, ale wniosek o zbadani, czy w przekazano Polsce
zmanipulowana kopie zapisu CVR – zamiany
„101 odległość dziesięć, wejście na
ścieżkę” na zapis
„101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę”
można uznać za właściwie zbadany, jeśli zostaną wypełnione WSZYSTKIE punkty
zażalenia. Bardzo ważna jest rola pełnomocników rodzin ofiar tragedii oraz
dziennikarzy, którzy powinni nadzorować aby wniosek został prawidłowo i w pełni
zbadany.
Przypisy
[1]
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/313875,polska-przekazala-uwagi-do-raportu-mak.html
[2](
http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-moskwa-polscy-sledczy-wracaja-do-kraju,nId,324339)
[3]
http://mswia.datacenter-poland.pl/RaportKoncowyTu-154M.pdf
Drogi Milordzie,
Widzę, że jest Pan modelowym przykładem orędownika salonu III RP. którego dewizą jest bezkrytyczne przekonanie, że zawsze wie lepiej.
Więc, żeby nieco rozbawić Internautów, opiszę Panu teraz egzotyczne środowisko, skąd się Pan wywodzi:
Salon III RP to obiekt kultowego uwielbienia ortodoksów Platformy.
A tak między nami Polakami, grono dętych kabotynów zmutowane z popłuczyn komuszej wierchuszki w okresie gruntownej przepierki polskich mózgów nazwanym patetyczne Trzecią Rzeczypospolitą.
Ów z pozoru spolegliwy gatunek rodzaju Homo Sovieticus na pierwszy rzut oka zdaje się być nad wyraz przyjazny naturze. Lecz, jak nie daj Boże usłyszy nazwisko Jarosław Kaczyński wybałusza gały, krztusi się, złorzeczy, bluzga obelgami, prycha, warczy, szczerzy kły i tocząc pianę kąsa, co i gdzie popadnie.
Rzucająca się w oczy cofka umysłowa tej nowofalowej „elity” stoi w ewidentnej sprzeczności z teorią rozwoju osobniczego gatunków Karola Darwina, która zakładała, że ewolucja od małpy człekokształtnej postępuje do dzisiaj w trendzie rozwojowym.
Nie znane dotąd nauce odwrócenie tego trendu wynika w tym przypadku z ślepej uległości wobec generowanego przez Michnika ciśnienia mutacyjnego tak zwanej „poprawności salonowej”. W efekcie, bezkrytyczna wiara w złote myśli redaktora z Czerskiej pozbawiła na amen to pocieszne bractwo zdolności trzeźwego myślenia.
Salon III RP odnalazł nad Wisłą nader mu przyjazne środowisko powszechnego omamienia wizją wiecznie zielonej wyspy. W tej ekologicznej niszy masowego zidiocenia salon poczuł się na tyle swojsko, iż zaczął z niepojętym dla nauki powodzeniem ewoluować do tyłu, mówiąc jaśniej od form mózgu resztkowego do bliskiej debilnego absolutu postaci całkowicie odmóżdżonej.
A niezbite dowody na odkorowanie salonowych „elit” to kłapanie na okrągło, że jest cudnie, dziecięca ufność w zapewnienia Jacka Rostowskiego, że Polskę ominie kryzys, a także infantylna wiara w cuda, jakie obiecywał Premier. Przysłowiową „kropkę nad i” postawiła ufność w dobrą wolę Rosji w sprawie wyjaśnienia śledztwa smoleńskiego.
Ta tragikomiczna inwolucja w pierwszym rzucie ogarnęła egzotyczną menażerię pań profesorowych, ministrowych, mecenasowych, doktorowych... et consortes, a także kurzo-mózgie flamy nadwiślańskich biznesmenów. I nie długo trzeba było czekać by ich śladem podążyli ich partnerzy, którzy zawsze wiedzą lepiej (ang. ego trip).
Salon III RP żywi się przeświadczeniem o własnej doskonałości, bezgranicznym uwielbieniem generalissimusa Tuska, polityką miłości, tańcami na lodzie i „Szkłem Kontaktowym” nazywanym pieszczotliwie „szkiełkiem”.
Wzorem wiecznie naćpanych niedźwiadków Coala, pogrążona w permanentnym błogostanie populacja salonowa wegetuje podług niezmiennego od lat biorytmu: „ranny spacer – południowa kawa w mieście – papu – szkiełko – siusiu – lulu”. Do szczęścia zaś starcza jej przeświadczenie, że „zawsze wie lepiej”.
Nie wierzy w nic poza tym, co głosi Adam Michnik i robi tylko to, co Adam Michnik nakazuje, a z otoczeniem komunikuje się za pomocą gładko przyswajalnych frazesów wyczytanych w „Gazecie Wyborczej”. Dlatego też, w politycznych rozmowach przerywa chamsko w pół zdania bo się boi, że zapomni. Na co dzień trzyma się kodeksu Palikota, który jej służy za biblię.
„Autorytety” salonu III RP – o ironio! – zwane „moralnymi”, podobnie jak nigdy niczym nie zrażeni domokrążcy od Świadków Jehowy, niestrudzenie się włóczą po tak zwanych mediach mainstreamowych mędząc upierdliwie, że już czas najwyższy by wrosłą w polską duszę dewizę „BÓG, HONOR i OJCZYZNA podmienić rymującym się sloganem „TUSK, WIERNOPODDAŃSTWO i UEROPAŃSZCZYZNA”.
Modelowy salonowiec ubiera się wyłącznie w najdroższych butikach, co zwykle skutkuje wrażeniem jakby nie miał lustra w domu.
Rutynowo grywa w golfa żeby zaszpanować wysokością składki przed takimi samymi jak on kretynami. I choć z trudem odróżnia drivera od cepa, pozbawiony poczucia obciachu, za odpowiednią opłatą startuje we wszystkich turniejach.
W salonowym towarzystwie dobrze widziany jest rodowodowy pies rasowy, wszystko jedno jaki - byle drogi. W dobrym tonie jest również służąca, najchętniej podupadła księżna lub hrabina z Ukrainy.
Od czasu do czasu Salon III RP zbiera się na tarle w miejscach „elitarnych”, gdzie się chełpi ilością hotelowych gwiazdek na wyspach skąd właśnie powrócił, obfitością kafelków Versace w domowej łazience i mocą silników świeżo zakupionych audic i beemek.
W modzie są również ekskluzywne „babskie party”, czyli spędy co znaczniejszych snobek w mieście, gdzie w straszliwym harmidrze i aurze spowitej dymem z drogich papierosów, wszystkie mówią na raz, przy czym żadna żadnej kompletnie nie słucha.
Przynajmniej raz w roku salon bywa na wystawnych balach nazywanych charytatywnymi, gdzie z bombastycznym rozmachem rzuca ostentacyjnie na tacę stówę przeświadczony, że się raz na zawsze wyzbył wyrzutów sumienia.
Jest zawsze obecny na organizowanych (na koszt podatnika) dla podobnych mu bufonów galach i festiwalach, gdzie wciśnięty w nie chcące na nim za cholerę leżeć stroje wieczorowe skrycie marzy, że może go złapie kamera, bądź przynajmniej o nim wspomni w VIVIE na ostatniej stronie świeżo zwerbowany jawny współpracownik „Szkła Kontaktowego”, nieco wypłowiały salonowiec nad salonowcami, niejaki Jerzy Iwaszkiewicz.
Logo gatunkowe tej pociesznej menażerii to przebrany w gang od Armaniego butny kretyn z markowym cygarem w zębach, nie odróżniający aromatu Cochiby od swądu skisłego ogórka.
Nieodłącznym przymiotem rasowych salonowców nowej generacji jest nabyty cichcem na bazarze sygnet z herbem, noszony na małym palcu, by wszyscy widzieli.
Nie mniej charakterystyczny jest zakodowany w genach totalny deficyt wszelkiej wrażliwości, poczucia estetyki oraz słuchu muzycznego, co mu jednak nie przeszkadza bywać na wszystkich bez wyjątku koncertach galowych i premierach w filharmonii i operze.
Symptomatyczne jest również obwieszanie się brylantami i złotem w najtęższe upały, a także, paradowanie w długich po kostki drogocennych futrach przez okrągły rok kalendarzowy.
Co ciekawsze okazy można sobie obejrzeć w porze południowej w warszawskim „Pędzącym Króliku” i krakowskiej „Loży”, gdzie w trosce o fryzurę i kosztowne efekty chirurgii plastycznej salonowe eksponaty tkwią w żółwim bezruchu, co turyści bardzo często biorą za lokalną ekspozycję gabinetu figur woskowych.
„Najzabawniejsze” jest jednak, że niczym nie zrażony salon III RP tkwi w najświętszym przekonaniu, iż jest rzeczywiście Salonem.
Wystarczy???
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
ECHO245.04.2013 20:58
6458556
więcej Odpowiedz
@Milord
A wie Pan ile poważnych firm upadło w Polsce w ciągu ostatnich miesięcy? No, powiedzmy trzech. Czekam niecierpliwie na odpowiedź. Tylko bez krętactwa, proszę.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
ECHO245.04.2013 21:16
http://lubczasopismo.salon24.pl/DonaldTusk/post/498388,donald-tusk-arcymistrz-zalganego-kamuflażu