n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, października 02, 2014

POpolsza Résumé

PRL a IIIRP w liczbach

W obecnej III RP data 4 czerwca 1989 traktowana jest jako święto. Wszak odzyskaliśmy wtedy niepodległość. Przyjrzyjmy się dwóm Polskom tej od II wojny światowej do 1989 i tej drugiej od 1989 do teraz.
















W Polsce pokutuje pewien mit, mit roku 1989, kiedy to odzyskaliśmy niepodległość. Według prawideł tego mitu wszystko, co działo się od II wojny światowej do roku 1989 jest be, w 1989 odzyskaliśmy wolność i jest wszystko dobrze, jak mówią jedni, lub w drugiej wersji miało być dobrze, ale postkomuna w ramach układu stworzyła PRL bis. Odrzućmy na chwilę stereotypy i przyjrzyjmy się na chłodno, bez emocji, jak Polska rozwijała się w tych okresach. Nie będziemy tych okresów nazywać socjalizmem i kapitalizmem, bo co do PRLu większość krzyknie, że to był socjalizm, natomiast liberałowie ustrój III RP będą nazywać socjalizmem, a lewicowcy kapitalizmem. Porozumienia nie będzie. Oba te terminy są mało diagnostyczne, dlatego nie będę ich używał. Posłużymy się statystykami. W tym miejscu większość badaczy bierze na warsztat współczynnik PKB. Mnie jednak takie podejście nie zadowala. Mierzenie wzrostu współczynnikiem PKB, to trochę jak mierzenie odległości gumą od majtek. Poza tym jest to charakterystyczne dla jednostronnych teorii rozwoju, w tym przypadku ekonomizmu. Postarajmy się zbadać sprawę systemowo, przeanalizujmy ten okres wielopłaszczyznowo, biorąc pod uwagę wiele czynników.

Na początek przeanalizujmy demografię PRL oraz III RP. Dla mnie jest to sprawa najważniejsza. Przypominam, tu wzór Mazura na moc układu autonomicznego P=vac, gdzie c stanowi ilość, v wydajność, a jakość. Spójrzmy na przyrost naturalny w tych dwóch okresach. PRL startował z 24 milionami Polaków, skończył po 45 latach z 38 milionami. III RP z 38 milionami Polaków, obecnie po 24 latach teoretycznie jest dalej 38 milionów, ale trzeba odliczyć emigrację, która jest szacowana na około 2 miliony, czyli zostaje nam 36 milionów. Za 45lat PRL przybyło 14 milionów Polaków, za 24lata III RP nic nie przybyło, albo nawet ubyło 2 miliony. Gdyby III RP miała zachować średni wzrost PRL, to za 24 lata powinno nas przybyć 12 milionów. Jeśli ten trend się zachowa, to za 100lat rozpłyniemy się do reszty w Europie i śladu po nas nie będzie. Nie łudźmy się, jeśli my nie zaludnimy naszych ziem, to zrobi to ktoś inny. Niemców na 350tys. kmjest 82 miliony, Polaków na 312tys. 38 milionów i mocno ubywa.
Plik:Poland-demography_1946-2008.png
Poland-demography_1946-2008.png
Na wykresie wyraźnie widać w wypłaszczenie od lat 90tych, w III RP nie przybywa Polaków.
Współczynnik reprodukcji netto
Wyraża stosunek liczebności dwóch kolejnych pokoleń (dokładnie kobiet, chociaż współczynniki te reprezentują reprodukcję całego społeczeństwa) przy określonej, niezmiennej umieralności i płodności. Innymi słowy wyraża stopień zastępowania pokoleń matek przez córki i oznacza liczbę córek przypadających na kobietę, przy założeniu, że kobieta będąc w wieku rozrodczym (15-49 lat) rodzić będzie z częstotliwością jaką charakteryzują się wszystkie kobiety rodzące w roku, dla którego oblicza się współczynnik reprodukcji (niezmienne współczynniki płodności) z wyeliminowaniem córek, które - jak wynika z aktualnych tablic trwania życia nie dożyją do wieku swoich matek.
i35z.jpg
Cybernetyka Społeczna J. Kossecki wyd. 1981, str. 134.
Widać wyraźny boom powojenny, i przerwanie wzrostu po wprowadzeniu ustawy zezwalającej na aborcję w 1956.
Współczynnik płodności kobiet określa średnią liczbę dzieci rodzonych przez jedną kobietę w danym społeczeństwie. Wykres dostępny od lat 60.
9t0f.jpg

Współczynnik płodności za PRL był zawsze powyżej 2.1, wtedy jest prosta zastępowalność pokoleń (nie przybywa, nie ubywa), za III RP spadł poniżej 2.1, znaczy się wymieramy. Widać wyraźnie, że PRLowskie władze w latach 70tych odwróciły trend spadkowy i dopiero dojście do władzy ekipy Jaruzelskiego i wprowadzenie drastycznych podwyżek cen żywności w 1982 zapoczątkowało trend spadkowy. W 1989 przekroczył on granicę 2.1 i od tego czasu naród polski zaczął wymierać.
Na koniec jeszcze obecna piramida demograficzna.
cgai.jpg
Widać, że najwięcej jest 25-40 latków. Podstawa bardzo słaba (mało dzieci). Za 30 lat, gdy roczniki wyżu demograficznego będą przechodzić na emeryturę nastąpi załamanie gospodarcze. Liberałów, których rozwiązanie, to sprowadzić chińczyków, arabów, murzynów, kogokolwiek informuję, że ludzie Ci mają inny kod społeczno-kulturowy (pochodzą z innej cywilizacji. Mieszanie ludzi o różnym kodzie społeczno-kulturowym będzie rodziło konflikty społeczne, vide ostatnie wypadki w Szwecji, czy wcześniej we Francji. Obecnie jesteśmy najbardziej jednorodnym etnicznie narodem w Europie, co nam pozostawił w spadku PRL. Trendy w III RP są takie, aby to zmienić w myśl wolnomularsko-liberalnej ideologii multi-kulti.
Oddziaływanie kulturowe
Jeśli ktoś nie rozumie, jak ważny to aspekt życia narodu, to wskazuję, że Berlin pochodzi od słowiańskiego Bralina. 1000 lat temu Słowianie sięgali po Łabę, ale przez 900 lat zostali zgermanizowani. Z drugiej strony niegdysiejsza elita litewska mieszka obecnie w północno-zachodniej Polsce. Również wiele kresowych rodów szlacheckich i magnackich wywodzi się z tamtejszej ludności. Za PRL polska kultura była całkiem silna. Polska szkoła filmowa jest marką na świecie. Thelma Shoonmaker (operatorka filmowa, trzykrotna laureatka Oscara) opowiedziała podczas festiwalu Camerimage w Łodzi w 2009 roku, że Martin Scorsese polecił Leonardo DiCaprio, by przed przystąpieniem do zdjęć do "Infiltracji" obejrzał "Popiół i diament" i zwrócił uwagę na postać Maćka Chełmickiego (w tej roli Zbigniew Cybulski). Polskie filmy były bardzo popularne w całym bloku wschodnim, np. po „Seksmisji” Olgierd Łukaszewicz został symbolem seksu w ZSRR. Polskie bajki dla dzieci także, np. „Bolek i Lolek” został przetłumaczony na wiele języków i był grany na wszystkich kontynentach, „Reksio” był emitowany między innymi w ZSRR i Wielkiej Brytanii. Bajek dla dzieci było więcej, dziwnym trafem serie zostały przerwane na początku lat 90tych, kiedy to „uzyskaliśmy” upragnioną wolność. Nic nie wiem, żeby dzisiaj produkowano takie bajki. Jeśli chodzi o liczby, to spójrzmy na youtube i piosenki z innej produkcji dla dzieci „Akademia Pana Kleksa”. „ Kaczka Dziwaczka” 13mln wyświetleń, „Dzik jest dziki” prawie 5mlnów.Były również zespoły grające muzykę dla dzieci „Fasolki-Mydło lubi zabawę” 13mln wyświetleń. W III RP muzyki dla dzieci się nie opłaca robić w myśl wolnomularsko-liberalnej zasady, że liczy się zysk. Te, które powstają są dużo słabsze, np. „A gugu” zespołu Arka Noego 2mln wyświetleń. W PRL powstało wiele filmów krzewiących patriotyzm np. „Krzyżacy”, „Westerplatte”, „Potop”, „Hubal” itd. Dobry artykuł na ten temat pod linkiem http://prawica.net/32842. Jak to się ma do twierdzenia, że byliśmy całkowicie podporządkowani ZSRR? Polskie zespoły rockowe były znane w całym bloku wschodnim. Wystarczy porozmawiać z naszymi sąsiadami z zagranicy. Polska muzyka rockowa była tam bardzo popularna w latach 80tych. Co prawda teraz zespół Weekend bije rekordy popularności ze swoim przebojem, ale to pojedyńczy przypadek. Jakby poszukać dobrze, znalazłyby się dobre zespoły, ale nie są grane w komercyjnych stacjach. Dziś zostaliśmy zmacdonaldyzowani i zcocacolowani. Poziom tekstów piosenek PRLowskich był znacznie wyższy, pisali je profesjonalni tekściarze, wystarczy porównać z dzisiejszymi. Obecnie w radio puszczana jest angloamerykańska papka, która nijak ma się do muzyki PRL. Polska kultura, jak i wszystko jest w defensywie.
Rozrost biurokracji, czyli wzrost mocy jałowej generowanej przez państwo. Spójrzmy na wykresy:
uu9h.jpg
Wzrost liczby urzędników od czasów PRL trzykrotny. Najwyższa liczba urzędników za PRL była w 1955r.i wynosiła 362,4tys. osób, czyli o 80tys mniej niż obecnie, a był to szczyt stalinizmu. W III RP urzędnicy to ogromna rzesza ludzi utrzymywanych z naszych podatków, którzy na dodatek szkodzą wprowadzając masę przepisów i utrudniając swobodną działalność gospodarczą i każdą inną. Spójrzmy na ilość aktów prawnych uchwalanych od 1946.
a47v.jpg
http://isap.sejm.gov.pl/VolumeServlet?type=wdu
Nie analizowałem dokładnie dziennika ustaw. Na wykresie przedstawiłem tylko ilość numerów w dzienniku ustaw i ilość pozycji. Wyraźnie widać, że po 1989 roku nastąpił ogromny wzrost aktywności posłów. Pierwszy wzrost aktywności nastąpił od 1987r., można wnioskować, że przygotowywano się do zmiany systemu, drugi, dużo większy wzrost aktywności miał miejsce zaraz przed wstąpieniem Polski do bizantyńskiej UE. Widać, że w III RP nastąpiła ogromna bizantynizacja państwa. W społeczeństwie polskim dominują normy etyczne i witalne. Rozrost prawa będzie prowadził tylko do coraz większego jego lekceważenia i omijania przez społeczeństwo.
Wojsko polskie
Za PRL obowiązywał powszechny obowiązek służby wojskowej, zniesiony za III RP. Obecnie liczba żołnierzy jest stale zmniejszana. Wojsko Polskie jest wykorzystywane jako policja kolonialna i do tego celu szkolone, za PRL, czegoś takiego nie było. Co prawda wzięliśmy udział w interwencji w Czechosłowacji w 1968 (zresztą Gomółka twierdził, że w naszym interesie), ale za Gierka WP nie brało udziału w operacjach ZSRR w Afganistanie, dziś bierze i to za frajer. Wojsko Polskie powinno służyć do obrony granic RP, a nie brać udział w międzynarodowych awanturach. Należy dodać, że LWP było drugą Armią w Układzie Warszawskim. Poniżej wykres, na którym widać jak wojsko w Polsce jest likwidowane:
53wj.jpg
Częścią wojska jest wywiad wojskowy. W III RP został zlikwidowany przez Macierewicza (rzecz niespotykana w skali światowej, kim zatem jest Macierewicz?), pośrednie skutki tego posunięcia można było oglądać 10 kwietnia 2010 roku. Porównajmy tę postawę z postawą Gierka
E. Gierek starał się też o uniezależnienie Polski od ZSRR w sferze najbardziej newralgicznej - w sferze wywiadu. Stwierdził on na ten temat:
(...) Pewnego razu (...), przybył do mnie ze specjalną prośbą Andropowa
Kowalczyk (ówczesny minister spraw wewnętrznych PRL - przyp. J. K.), (...). Prosił
mnie o wyrażenie zgody na ujawnienie wywiadowi radzieckiemu naszych agentów w
krajach trzecich, chodziło głównie o Zachód. Zbeształem wtedy Kowalczyka za to, że
od razu kategorycznie nie powiedział «nie», a następnie zabroniłem mu nie tylko
wyrazić na to zgody, lecz także prowadzić jakiekolwiek na ten temat dalsze rozmowy.
Bo (...) po latach dochowaliśmy się własnego wywiadu, i to bardzo dobrego wywiadu.
Był on nie tylko obrońcą naszych interesów, lecz także strażnikiem naszej
Suwerenności. (WPŁYW TOTALNEJ WOJNY INFORMACYJNEJ NA DZIEJE PRL J. Kossecki).
Polski przemysł i rolnictwo
Nie będę pisał jak to zniszczono, rozkradziono, bądź sprzedano za paciorki polski przemysł, wrzucę tylko kilka wykresów z realnymi wskaźnikami z gospodarki.
l4fg.jpg
2vuh.jpg
mgad.jpg
rv4h.jpg
fwge.jpg
yh8y.jpg
fzpz.jpg
Opracowane na podstawie roczników statystycznych GUS.
Tabelki jasno pokazują, jaki nastąpił upadek po 1989 roku. Wszystkie ważne dla przemysłu wskaźniki po 1989 spadły, albo uległy stagnacji. Za PRL mamy stały rozwój, za III RP w najlepszym wypadku stagnację. Swoją drogą, proszę spojrzeć jak wzrastała liczba kilometrów dróg w PRL, podobno teraz tyle się tego buduje… A tutaj film o polskim budownictwie PRL

Za PRL my budowaliśmy u Niemców, dziś oni budują u nas, a teraz to właściwie nawet nie Niemcy tylko Hiszpanie.
Służba zdrowia
5obh.jpg
0k62.jpg
To jak to, współczynnik PKB idzie do góry, a nie stać nas na łóżka w szpitalach i lekarzy? W PRL wzrost, a w III RP spadek, zgodnie z liberalno-wolnomularską zasadą zysku (nie dla narodu oczywiście) oraz z zaleceniami dra Wetzla i dra Heckta z planu Himmlera.
Nauka i edukacja
Co prawda klika Bermana zmieniła algorytmy nauczania IIRP, ale były próby odbudowy nauki. Generalnie w PRL poziom wiedzy w społeczeństwa był wyższy, Wystarczy porównać zadania maturalne z PRL i te z III RP oraz trendy. W III RP jest trend aby obniżać jakość nauki, do czego nawołują różne autorytety moralne.


Po takim apelu nie dziwi, dlaczego w III RP zmniejszana jest ilość godzin nauki historii w szkołach. Takie działanie to obniżanie współczynnika v ze wzoru P=vac, czyli obniżanie mocy Narodu Polskiego.
Druga sprawa, to polskie ośrodki badawcze. W PRL próbowano zbudować polską bombę atomową pod kierownictwem prof. Kaliskiego w III RP nikt nawet o tym nie pomyśli. Było mnóstwo projektów samochodów, wszystkie Syreny (tak było ich więcej), Ogary, Warsy, Beskidy, niestety zostały one zniszczone (czyżby działania agentury wpływu?). W III RP produkuje się polskie samochody (Ferdynand, Alimera), ale są one głównie składane z elementów wyprodukowanych za granicą, a nie tworzone w Polskich ośrodkach badawczych, poza tym to raczej modele kolekcjonerskie. Próba budowy polskiego internetu już w latach 70tych (http://www.rp.pl/artykul/300223.html), Polski komputer osobisty Jacka Karpińskiego 10 lat przed IBM. Jeśli chodzi lotnictwo, to projekty polskich samolotów zlikwidowano na początku lat 90tych. Np. Irydahttp://samolotypolskie.blogspot.com/2012/12/wzlot-i-upadek-irydy.html#more. Skorpiona uwalony tez w III RP (http://pl.wikipedia.org/wiki/PZL-230_Skorpion). Później konstruktorzy ludzie zostali powyciągani do zagranicznych firm. Tak się rozwala polskie ośrodki naukowe. Teraz latamy sobie na Efach szesnastych.
Widać, że w PRL był wysoki potencjał, inna sprawa, że dużo projektów zaprzepaszczono, badź to z inicjacji ZSRR, bądź przez naszych biurokratów, a także działanie państw zachodnich. W III RP najzdolniejsi polscy inżynierowie pracują w zagranicznych firmach, co obecne elity reklamują, jako sukces. Obecnie też mamy dużo zdolnych naukowców (choćby grafen), tyle że metody niszczenia polskiej nauki są bardziej wysublimowane. Polskich naukowców albo się wyciąga za granicę, gdzie dla polski już nie pracują. W Polsce stwarza się takie warunki, żeby się nie chciało pracować. System szkolnictwa został zmieniony, tak żeby wiedza Polaków była jak najsłabsza, wtedy nie będziemy zagrożeniem dla innych państw.
PKB i dług
Pod koniec okresu rządów Gomułki Polska była praktycznie bez długów, w1971 r. zadłużenie PRL osiągnęło wysokość 966 mln dol., w 1972 r. wynosiło 1245 mln dol., w 1973 r. 2625 mln dol., w 1974 r. 5244 mln dol., zaś w 1975 r. 8388 mln dol. W 1978 18mld dol. w 1981 25.5mld dol. W 1988 39.2 mld dol. III RP
dr7w.jpg
Różnica jest taka, że za PRL zadłużenie było o wiele niższe, a Gierek budował za dewizy konkretne rzeczy polskimi firmami, których resztka obecnie jest jeszcze wyprzedawana. W III RP za dewizy budują firmy zagraniczne i to z marnym skutkiem. Ale spójrzmy też na współczynnik PKB.
GDPPerCapita.png
Wykres pokazuje, że całego PRL nie można wrzucać do jednego wora. Krzywa z czasu Gierka jest bardziej stroma niż w latach 90 i póżniej, czyli za Gierka PKB rósł szybciej niż obecnie, przy wysokim rozwoju demograficznym i przy polskim przemyśle.
Niezależność państwa
PRL zaczynał od całkowitej podległości wobec ZSRR i stopniowo odzyskiwał niepodległość. Pierwsza dekomunizacja nastąpiła w 1956 (na stalinowców zapadły wtedy wyższe wyroki niż w III RP). Kolejnym etapem walki był rok 1968 i wywalenie stalinowców z Polski, co jest obecnie reklamowane jako polski antysemityzm (vide sprawa prof. Baumana). Gierek brał już niezależnie od ZSRR pożyczki od zachodu. Polskie skrzydło w PZPR rosło coraz bardziej, aż pod koniec PRL musiano PZPR zlikwidować, bo stawało się neoendecją, co stwierdziła Danuta Waniek w Polskim Radio. Również artyści, którzy wykazują się większą wrażliwością niż reszta społeczeństwa, wyczuwali coraz mocniejsze wpływy narodowe w PZPR i kpili sobie z tego.
 W III RP od teoretycznie całkowitej niepodległości popadamy w coraz większą zależność od struktur unijnych. Unia miesza się nawet do takich spraw jak budowa drogi krajowej (za PRL nie do pomyślenia). Podpisany został traktat lizboński, właściwie znoszący naszą niepodległość, a Barosso ostatnio ujawnił, że unia stanie się federacją, czy chcemy tego, czy nie (http://wpolityce.pl/wydarzenia/53059-europa-za-kilka-lat-bedzie-federacja-przewodniczacy-ke-jose-manuel-barosso-zdradza-niepokojace-plany ). Co prawda byli towarzysze w PZPR, którzy mieli plan, aby Polska została 17 republiką ZSRR, ale nigdy do tego nie doszło. Teraz jesteśmy jedną z republik UE.
Media
W III RP nie są polskie. Onet niemiecki, Interia niemiecka, WP amerykańsko-francuska. Gazety w ok. 85% niemieckie. To są kanały informacyjne, które są kontrolowane przez obce kraje. Obcy kapitał kontroluje, jakie informacje będą do nas docierały i jak zostaną nam podane. To jest główna rola mediów, manipulacja społeczeństwem, nie doraźne zyski ze sprzedaży.
Poziom moralny społeczeństwa
Za PRL o wiele wyższy bez dwóch zdań. Po upadku komunizmu poziom moralny coraz bardziej spada. Indoktrynacja zaczyna się już w młodym wieku przez różne pisemka typu Bravo, Popcorn, czy stacje jak MTV, promujące rozpasanie seksualne, konsumpcjonizm i nihilizm. Z poziomem moralnym wiąże się pozycja Kościoła jako głównego ośrodka wpływającego na normy etyczne. Za PRL była bardzo wysoka. Wg badań 75% członków PZPR uczęszczało do Kościoła, nie mówiąc o reszcie Narodu. W III RP pozycja Kościoła bardzo spadła, do czego zresztą również rękę przyłożyli sami duchowni również. Wg ostatnich badań do Kościoła uczęszcza regularnie tylko 40% Polaków. Za to w III RP zostały zalegalizowane loże masońskie, główny przeciwnik KK. W 1938roku prezydent Mościcki zdelegalizował loże masońskie w IIRP, w III RP je zalegalizowano. Np. Lech Kaczyński uroczyście otwierał paraloże B’nai B’rith.
Wolność
Można powiedzieć, że obecnie mamy wolność i jest to prawdą. Obecnie możemy wyjeżdżać z Polski na zachód Europy bez przeszkód, ale do Stanów Zjednoczonych już nie, nadal trzeba mieć wizy. Młodzież wyjeżdża do Europy Zachodniej i tam zostaje. Ci ludzie byli kształceni w Polsce z naszych podatków, a będą budować potęgę innych państw. Wyjeżdżają, duża część z nich zostaje za granicą, tam rodzą dzieci, które w znakomitej większości Polakami już nie będą. O to właśnie chodzi naszym wrogom, o pozbawianie nas socjomasy, o osłabianie demograficzne Polski przy jednoczesnym wzmacnianiu swoich krajów. Bardzo wielu Polaków przez swoje kompleksy w stosunku do zachodu, traci swoją tożsamość. Jeśli chodzi o wolność słowa to ciekawe są spostrzeżenia Jerzego Urbana. Stwierdził on, w swoim artykule antysemityzm i owszem, że nie widzi różnicy w wolności słowa między PRL, a III RP. Wtedy nie można było krytykować socjalizmu i ZSRR, obecnie nie można krytykować Żydów, a on chce być antysystemowy i dlatego jest antysemitą. Można jeszcze dodać do tego, że nie wolno krytykować homoseksualistów, podważać zasadności naszej obecności w UE i Nato i całą masę politpoprawnych bzdet. Tak a propos wolności gospodarczej. Osoby samozatrudnione od 1980. Obecnie mniej niż w 1980, tendencja spadkowa.
7rbd.jpg
Podsumowanie
Propaganda od Michnika do Rydzyka idzie, że PRL to samo zło. Jak się spojrzy w dane, które przytoczyłem w tekście wychodzi na to, że w PRLu cały czas mieliśmy rozwój, podczas gdy teraz mamy zwój. To dlaczego propaganda kreuje PRL na stereotyp negatywny? W 1989r.zmieniliśmy sojusze. Sojusz z ZSRR został rozwiązany (wkrótce potem i sam ZSRR) i zaczęto nawiązywać sojusze z państwami zachodnimi. Wpływy w Polsce zaczęła tracić Rosja, a zaczęły uzyskiwać państwa zachodnie, a w szczególności Niemcy, które obecnie najbardziej korzystają na zmianach 1989 roku. Oni posiadają polskie media, większość supermarketów, przejęli lub zniszczyli przemysł, przejmują polską kolej itd. Wszystkie osiągnięcia PRL są podważane poniżane i ośmieszane. Sterowanie idzie w takim kierunku, aby podważyć naszą granicę na Odrze i Nysie, która również jest spadkiem po PRL. Niemiecki teren ekspansji, to kierunek wschodni, ponieważ historia pokazała, że ten kierunek jest najwydajniejszy. W 1945 ZSRR wypchnęło ich poza Odrę i Nysę i cofnęło granicę polsko-niemiecką o 1000lat. Obecnie Niemcy konsekwentnie odzyskują te tereny. Z drugiej strony radzieckie i rosyjskie metody wojny informacyjnej są dość prymitywne i Polacy są na nie odporni. Państwa Zachodnie z Niemcami na czele stosują o wiele bardziej wysublimowane metody, na które jak widać się nabieramy.
Inna rzecz to, że przez cały okres PRL toczyła się walka między obozem polskim, który dążył do odzyskiwania niepodległości i obozem internacjonalistów, którzy dążyli do zniszczenia Polski. Internacjonaliści nie dbają o Polskę, dla nich zawsze liczył się tylko ich interes i chętnie służyli wrogowie. Przepoczwarzali się w zależności od sytuacji, na początku służąc Stalinowi, potem walcząc o socjalizm z ludzką twarzą, by wreszcie przejść do „demokratycznej opozycji” i zakładać KORy i inne organizacje. To ci ludzie fanatycznie niszczyli nasz przemysł w latach 90tych. W latach 40tych i 50tych chcieli doprowadzić do tego, aby Polska została 16 republiką ZSRR, teraz wepchnęli nas do UE i oddają kawałek po kawałku naszą niezależność. W PRL wygrywać zaczął obóz polski, w III RP wygrywa obóz internacjonałów, który rządzi nieprzerwanie od 1989roku. Jakie są skutki, widać.
Socjalizm i Kapitalizm to hasła dla gawiedzi, pod którymi realizowane są interesy geopolityczne. Konia z rzędem temu, kto wskaże, kiedy zaczyna się socjalizm, a kończy kapitalizm. Po 1989 roku pod hasłem wprowadzania kapitalizmu i prywatyzacji został zniszczony polski przemysł, a polska własność, o którą w historii walczyły pokolenia, została oddana za paciorki i klepanie po plecach. Staliśmy się parobkami we własnym kraju. Obecnie mówi się, że w Polsce jest socjalizm, gdzie w takim razie moja osłona socjalna? Jeśli jednak w Polsce jest kapitalizm, to w wydaniu neokolonialnym, gdzie my jesteśmy murzynami (nie uwłaczając murzynom), których się eksploatuje.
Kłótnia o kapitalizmu, i socjalizm to kłótnia idealistów teoriopoznawczych, takich fanatyków, bo te byty, tak naprawdę istnieją tylko w ich głowach. Żadne poważne państwo nie podchodzi w ten sposób do zagadnienia, to tylko propaganda dla mas. Socjalizm i kapitalizm to terminy niediagnostyczne, takie podejście do problemu jest archaiczne. Naszym celem powinno być dbanie o polskie interesy, odwrócenie obecnych trendów demograficznych, walka o polską naukę, polską własność, polskie media, polskie banki, polski przemysł, czyli to wszystko, co zostało stracone w przeciągu ostatnich 23 lat. TO MY POLACY MUSIMY BYĆ W POLSCE GOSPODARZAMI. Przed nami stoi trudne zadanie.

Nazwa bloga: Mustafa Mond

środa, października 01, 2014

Przymus w bantustanie

Cicha wojna o świadomość – Dr Jerzy Jaśkowski


SEE
       
r25„Tylko naród, którego warstwy kierownicze zostaną zniszczone da się zepchnąć do roli niewolników.”(Adolf Hitler, 1939 r.)
 
We wcześniejszej publikacji wyjaśniłem, dlaczego definicje podstawowych pojęć takich jak państwo i nauka, podawane do publicznej wiadomości są z gruntu rzeczy fałszywe. Gwoli przypomnienia poniżej uzasadnienie faktycznej definicji „państwo”.
W chwili obecnej państwo jest to instytucja mająca w sumie do spełnienia dwa cele:
- utrzymanie w posłuchu ludności zamieszkującej dany teren,
- ściąganie podatków w takiej wysokości w jakiej to jest możliwe, bez wywoływania zamieszek. Zamieszki zawsze były kosztowną i niepotrzebną stratą finansową.
W celu spełnienia tych wytycznych, grupa ludzi przeznaczonych do „rządzenia”, czyli spełniania postulatów starszych i mądrzejszych [Stanisław Michalkiewicz], posiada aparat przymusu:
- Urząd Skarbowy – ustawy dotyczące tego urzędu są bardziej restrykcyjne aniżeli kodeksu karnego.
- Urząd Ubezpieczeń Społecznych [występujący pod różnymi nazwami]. Podatki na ubezpieczenia społeczne są tak samo restrykcyjnie egzekwowane jak każde inne. Są one przymusowe, a więc sprzeczne nawet z samą ideą demokracji i wolności. Podatki te także nie są rozliczane i tak naprawdę stanowią zysk „państwa” czyli tej grupy, która się za tym pojciem kryje.
- Aparat przymusu bezpośredniego zwany policją i „wymiarem sprawiedliwości”.
- Kontrolny aparat przymusu tj. armie. Dlatego armie przeorganizowuje się na zawodowe, tak jak w „odrodzeniu”. Wiadomo, że żołnierz zawodowy jest to najemnik służący temu, który płaci. Sprawdzono to już 500 lat temu.[1]
Fakty świadczą jednoznacznie, że państwo zwane „Polska” spełnia wszystkie wyżej wymienione warunki.
Jest to typowy produkt cywilizacji turańskiej w wydaniu pruskim. Niestety wyraźnie jest widoczne, że nawet szczerzy patrioci, którzy krew za Polskę przelewali i z niejednego pieca chleb jedli zupełnie nie rozumieją problemu [np. prof. W. K]. Nie chcą przyswoić sobie nowo mowy – czyli zmiany semantycznej pojęć, którymi się posługują.
Przykładowo ludzie z tytułami profesorskimi i to starej daty wciąż nie rozumieją takich pojęć jak komunizm, faszyzm, kapitalizm i dzielą włos na czworo. Toczą zaciekłe boje w celu zdefiniowania własnymi słowy, danych pojęć, wynajdują sztuczne różnice i dyskutują w którym miejscu należy postawić przecinek. Oczywiście cała masa dezinformatorów robi to w celu zwiększenia zamieszania w społeczeństwie. Oto wielki sukces – nauka nowomowy.
Tymczasem sprawa jest banalnie prosta. Zarówno komunizm jak i kapitalizm to jest dokładnie to samo. W celu postawienia prawidłowej diagnozy, należy sprowadzić wszystko do wspólnego mianownika. Tym mianownikiem są pieniądze. Czyli chcąc postawić jakąś diagnozę musimy najpierw sprawdzić w jakim kierunku następuje przepływ, mówiąc językiem fizyki – energii, czyli pieniądza.
ALE ZACZNIJMY OD POCZĄTKU
Komputery, wbrew opinii inżynierów nie są wykorzystywane tylko i wyłącznie do określenia wytrzymałości jakiegoś mostu, czy wieżowca, ale przede wszystkim do kontroli mas ludzkich.
Socjotechnika czyli analiza i automatyzacja społeczeństwa wymaga opracowania dużej ilości informacji gospodarczych w jednostce czasu. Pierwsze komputery z lat 1930. były zbyt wolne, ale już komputery elektroniczne z 1946 roku [Presper Eckert i John W. Mauchly] były wystarczająco szybkie. A wprowadzenie metody „simpleks” w 1947 roku przez Georga Danzina dopełniło reszty. Wynalezienie tranzystorów 1948 roku przez J. Bardeena, W.H. Brattaina i W. Schockleya pozwoliło na miniaturyzację komputerów, czyli swobodne ich używanie.[2]
Zrozumiała to od razu spółka Rothschild-Rockefeller i za ich pieniądze zaczęło się finansowanie na Harvardzie „projektu badań ekonomicznych”.
Dopiero rok później dołączyło do tych badań wojsko. Już w 1952 roku projekt został zakończony i wybrane fragmenty pokazane na konferencji naukowej. Zaczęła się Cicha wojna.
PROJEKT QUIET WAR
Niestety wiedza na ten temat jest zupełnie znikoma wśród polskich naukowców nie wspominając o politykach. W skrócie więc opiszę kilka najbardziej podstawowych pojęć.
Nauka w wydaniu popularnym służy do rozwiązywania problemów lokalnych w celu zminimalizowania strat, kosztów i w skali większej do odkrywania nowych „światów”. Zupełnie inaczej definiują naukę bankierzy. Wg nich nauka nie jest celem, a środkiem do celu. Środkiem jest wiedza, a końcem procesu kontrola pieniądza i zysku. Jedyny problem to zdefiniowanie kto będzie beneficjentem tego procesu. Kto będzie zwycięzcą?! Wiadomo, ten kto płaci. A kto płaci – bankier!
W tej definicji nie ma pojęcia prawa ani moralności. Tak jest od ponad 100 lat.
Innymi słowy celem badań zwanych naukowymi, opłacanych przez bankierów [a jakie badania po wprowadzeniu instytucji grantów nie są opłacane?] jest takie ukierunkowanie gospodarki, które jest całkowicie przewidywalne i łatwe do manipulowania.[3]
Konkretnie wg tej definicji kapitalizm i komunizm czy faszyzm to jest to samo.
MONOPOLIZACJA PRODUKCJI
Beneficjenci tego procesu są różni, ale całość polega na tym, że w komunizmie monopol ma wymieniona na początku przeze mnie grupa zwana instytucją tj. rząd, partia, służby specjalne. W kapitalizmie grupa „prywatnych” właścicieli – rząd, służby specjalne. W komunizmie nic nie jest moją własnością, ale wszystko mam, specjalne sklepy, kierowcę z samochodem lub odwrotnie, dom, daczę służbową itd. W kapitalizmie mam to samo tylko przepływ pieniądza jest troszeczkę inny. Dlatego, aby nie budzić zawiści dołów, tworzę jako kapitalista różnego rodzaju fundację czy inne instytucje, którymi kieruję za pleców.
Jako kapitalista muszę tanio produkować, dużo produkować i szukać rynków zbytu, ale przecież o wiele łatwiej załatwić konkurencję np. poprzez spalenie jego fabryki, albo wywołanie lokalnej wojny, czy wykup konkurencyjny tak jak to zrobiono po 1990 roku w Polsce. Wykupywano zakłady będąc konkurencją dla firm zagranicznych po to aby doprowadzić je do upadłości.
W komunizmie robi się to samo poprzez np. wprowadzanie nowego prawa walki z kułakami, burżujami etc. likwiduje się drobny handelek np. w szczycie wprowadzania w Polsce turańszczyzny tzw. walka o handel Hilarego Minca. Jak więc widzimy w jednym i drugim wypadku jest to to samo – zdobywamy monopol produkcji.[4]
Nawet tak doskonały przedsiębiorca jak p.Roman Kluska w swoim wywiadzie wykazał, że nie rozumie problemu. Likwidacja jego przedsiębiorstwa nie została spowodowana jakimiś tam lokalnymi rozgrywkami ale monopolem. Jak sam podał obsługiwał ok. 98% rynku komputerowego w Polsce. A kto przejął ten rynek? Amerykański Dell. A kto stoi za Microsoftem? Billy Gates. A kim jest sekretarz obrony USA Robert Gates?[5]
Oczywiście są to niczym niepoparte brednie ciemnego tłumu z małego kraju nad Wisłą. Pan Kluska cieszył się jak dziecko, że dostał propozycje od Gatesa, a to było tylko badanie rynku. Przecież nie po to przyleciał Billy Gates do Polski aby opowiadać bajki na wykładzie, tylko aby wypełnić misję. Bardzo dobrze ją wypełnił p. Kluska pasie owce.[6]
Łatwiejsze jest sterowanie w kapitalizmie, ponieważ korupcja i przekupstwo jest łatwiejsze do ukrycia. Nie trzeba się kryć z bogactwem. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku, żeby było to możliwe, tzw. niskie klasy muszą być pod całkowitą kontrolą. W komunizmie osiąga się to przez partię, związki zawodowe i takie manipulowanie towarami, aby ich zdobycie wymagało znacznego wysiłku, a przede wszystkim czasu.
W kapitalizmie robi się to samo żonglując tylko wynagrodzeniem i związkami zawodowymi.
W jednym i drugim przypadku musimy jednocześnie się rozprawić z pojęciem rodzina. W komunizmie dobrym przykładem jest stawianie pomników takim wyrzutkom społeczeństwa jak Pawka Morozow i wychowywanie dzieci przez żłobki i przedszkola, Proszę sobie przypomnieć, że przez ok. 20 lat, po wojnie, wszyscy w Polsce: nauczyciele i „naukowcy” chwalili Pawkę i podawali go za wzór dla dzieci i młodzieży. Nikt nie protestował. Dzisiaj ci naukowcy to wielce szanowana elita „intelektualna”. Na wszelki wypadek akta IPN zostały szybko zamknięte i lustracji na uczelniach nie było.[7]
W kapitalizmie podobny skutek ma, odbieranie pod byle pretekstem dzieci rodzicom, np. bo są za grube, bo za chude, bo molestowane itd. Następnie dawanie tych odebranych dzieci rodzicom zastępczym.
Przykładowo w Polsce obecnie: zasiłek rodzinny dla naturalnych rodziców, na dziecko wynosi 50-100 zł, ale dla rodziców zastępczych już 2000 zł. Najczęściej powodem zabierania dzieci rodzicom jest obecnie zubożenie, brak pieniędzy na zaspokojenie podstawowych problemów gospodarczych, opłat za czynsz, opłat za mas media. A przecież wystarczyłoby 50% tej kwoty dać rodzicom i na pewno lepiej wychowywaliby swoje dzieci aniżeli pracownik najemny jakim jest zastępcza matka. Przykład mordu takich dzieci w Wejherowie, przez tzw. zastępcą rodzinę, najlepiej o tym świadczy. I o dziwo, matkę dzieciobójczynię skazuje się od razu. A proces zastępczej morderczyni trwa i trwa.
Innym przykładem takiej zgnilizny są działania Jugendamtu. W Niemczech co najlepiej dokumentuje ucieczka 13-letniego dziecka do Polski w celu spotkania się z prawdziwymi rodzicami. W Niemczech urzędnicy zabraniali bowiem takich kontaktów. Bardzo ciekawe są komentarze „naszych” polityków w tej sprawie: „ja tam sprawy nie znam dokładnie, ale skoro Jugendamt postanowił, to coś tam musiało być nie tak”. Czyżby już sobie robili wejścia po zmianie granic?
Obniżenie tzw. pensji, brak pracy ewidentnie celowo w Polsce wprowadzany [mamy do wybudowania kilka tysięcy dróg i nie możemy ruszyć, a Niemcy w 1933 roku właśnie budownictwem dróg wyszli z kryzysu] wyjazdy za pracą, powodują powstanie nowego zjawiska zwanego zawodowymi sierotami. Do tego tematu deportacji jeszcze powrócę.
Odpowiednie manipulowanie wymienionymi przeze mnie pojęciami pozwala łatwo rządzić społeczeństwami. Cały problem polega na tym, że dane społeczeństwo nie może zrozumieć tej broni. Nie może więc uwierzyć, że zostało zaatakowane. Jest więc zupełnie bezbronne i łatwe do spacyfikowania.
Ale jak ma zrozumieć stado owiec, kiedy „elity” tego nie rozumieją? Można to traktować jaki wynik „mordów katyńskich” lub jako zatrudnianie pożytecznych idiotów na odpowiednich stanowiskach. Przypominam w Mordach Katyńskich zlikwidowano albo strzałem w tył głowy, albo poprzez zatopienie w Morzu Białym, 75% polskich profesorów, 56% lekarzy, 28% inżynierów i nauczycieli. Potwierdza ten stan rzeczy ostatni wywiad p. prof. Grażyna Arcyparowicz w Telewizji Trwam. P. Profesor zrzuca obniżanie się poziomu edukacji na szkoły po 1990 roku, a nie widzi celowego wprowadzenia systemu, mającego sprowadzić społeczeństwo do poziomu stada owiec: jeść, pić, spać i w ostateczności pracować. W USA już ponad 60 milionów ludzi otrzymuje kartki żywnościowe Czyli ten system obniżania poziomu edukacji został wprowadzony na całym świecie. Jak widać bez sprzeciwów. Jak o tym już pisałem, w Polsce wprowadzano go systematycznie od 1974 roku przez genseka Edwarda Gierka.[8]
Jeżeli te pojęcia tj. przepływ pieniądza, usługi, populację, oświatę odpowiednio zakodujemy, to komputer obliczy nam prawdopodobieństwo wystąpienia takich, a nie innych zjawisk podczas zmiany parametrów to znaczy np. zwiększenia czy też zmniejszenie ilości pieniądza na rynku, lub co się będzie działo w przypadku wzrostu populacji przy obniżeniu ilości pieniądza na rynku.
Np. rząd poprzez drukowanie pieniędzy ponad limit wyznaczany przez wzrost produktu narodowego brutto powoduje inflację. Duża inflacja prowadzi do wojny, czyli niszczenia wierzyciela. A politycy, którzy do niej prowadzą to jedynie wynajęci aktorzy. Wyraźnie widoczne było to w każdej rewolucji. Robespierre i Dante także zginęli chociaż wydawało im się, że rządzą państwem. To samo było z agentem niemieckim Goldmanem alias Leninem.
Cały ten interes opiera się na chciwości. Ponieważ większość społeczeństw nie umie hamować tej cechy to występuje tylko jedna alternatywa:
- albo dochodzi do wojny i w ten sposób niszczy się dłużnika, wpierw uzyskując zgodę zwycięzcy na spłacenie długu przegranego.
- albo prowadzi się cichą wojnę i w ten sposób trzyma kontrolę nad światem, czyli wprowadza się niewolnictwo za pomocą np. podatków.[9]
“Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i tę wojnę przegrywa.” (Frederic Joliot-Curie)
„Są informacje oraz podstawowa wiedza, która powinna być znana wszystkim ludziom.” (Roman Dmowski) 
.
Kochany Wnuczku!
W związku ze zmianami jakie następują w ostatnich dekadach, a sprowadzających się do totalnego prania mózgu, karykaturalnego obniżania poziomu oświaty w Kraju Nad Wisłą, pragnę pozostawić Ci informacje, które być może pozwolą lepiej zrozumieć wydarzenia, które następują. Łatwość wprowadzanych zmian, szybkość zmiany wartości moralnych sprowadzająca się generalnie do zanikania cywilizacji łacińskiej, a wypełniających po niej pustkę, cywilizacjami azjatyckimi jest przerażająca. Wystarczyło kilkanaście roczników poddanych masowemu praniu mózgów, aby to o co walczyli dziadowie przestało istnieć. Pod koniec tego okresu mieć zastąpiło być. Prasa służyła dezinformacji. Podobnie ilość informacji w internecie służyła ogłupianiu, a nie wzrostowi poziomu edukacji. Pierwsze 20-50 rekordów w wyszukiwarkach były reklamami przemysłu lub polityki. A co dalej z tego wynikło sam wiesz lepiej.
Nawiązuję do pierwszej części „Cichej wojny o świadomość”, czyli planu okupacji. Oczywiście Drogi Wnuczku rozumiesz, że ta druga metoda [cichej wojny] jest o wiele bardziej bezpieczna w stosowaniu, co najwyżej prowadzi do lokalnych konfliktów, ewentualnie do rozpadu danego państwa, tak jak Jugosławii w latach 1990. Jugosławia nie chciała sprywatyzować kopalń ołowiu, swoich zasobów węgła, podobno aktualnie największych w Europie oraz ropy naftowej z szelfu. Zasoby ropy byłej Jugosławii są większe aniżeli Arabii Saudyjskiej, ale po co o tym głośno krzyczeć. Ta wiedza, jak to zaznaczyłem na początku, jest potrzebna bankierom. A bankierzy mają – opłacają – utrzymują – mass media.
Sterowanie ludnością jest bardzo proste. Ludnością można sterować podobnie jak taśmą produkcyjną w fabryce. Jeżeli znamy parametry takie, jak ilość pieniądza na rynku i liczebność populacji, to poprzez odpowiednie działania możemy wymusić pozytywne dla nas zachowanie tej grupy. Istnieje co najmniej 60 głównych tematów – parametrów takich jak np. standard życia dla danej klasy, analiza przyczyn śmierci – można przecież nimi dowolnie manipulować, np. poprzez szczepienia, eutanazje, zmiany definicji chorób, poprzez dodatki do żywności, braki pieniędzy na leczenie chorób itd., sztuczne kolejki i zapisy na leczenie. Wprowadzenie segregacji śmieci wcale nie miało być procesem ekologicznym, ale służyło wielkim korporacjom do oceny możliwości handlu na danym terenie. Jak udowodniły to badania – do manipulacji 200-300 osobowym tłumem na ulicy wystarczy 10 odpowiednio współpracujących i przeszkolonych agentów.
Zauważ proszę, że w stanie wojennym, tylko 20 lat temu [1981 r.], ludność stała w kolejce za przysłowiowym papierem toaletowym 2-4 godziny i się burzyła, lub była podburzana. A obecnie stoi w kolejce do okulisty 4 lata, do ortopedy 2 lata i się nie burzy. Nie wydało się to nikomu dziwne. Co jest właściwie dla człowieka ważniejsze: zdrowie czy papier toaletowy? A może tak naprawdę to nasze zdrowie obecnie stało się tyle samo warte, co wcześniej papier toaletowy?
Innym sposobem manipulacji jest zapewnienie kontaktów towarzyskich lub nie. Można np. podnieś ceny paliw i utrudnić komunikację, podnieść ceny biletów, zmniejszyć albo zwiększyć liczbę telefonów. Starsi jeszcze pamiętali: jedna budka telefoniczna na cały kwartał domów. A obecnie każdy ma po jednym albo dwa telefony komórkowe, które powodują niekiedy zadłużenie właściciela na kilkaset złotych miesięcznie. Wmówiono im bowiem, że telefon jest niezbędny do życia, można bowiem zadzwonić po policję, straż pożarna, pogotowie ratunkowe itd. Tylko nikt jeszcze nie udowodnił, że istotnie ma to jakiekolwiek znaczenie praktyczne i pożyteczne. Wręcz przeciwnie, nadmiar telefonów powoduje, że trudniej się dodzwonić. Wystarczy spróbować dodzwonić się np. do komisariatu czy jakiejkolwiek przychodni zdrowia. A niewolnik musi przecież koszty obsługi takiej stacji telefonicznej odpracować. I tak się zajmuje czas ludziom, którego zresztą ci ludzie i tak nie rozumieją.
Podobnie w latach 1970. podróż z Gdańska do Warszawy trwała krócej niż 3 godziny. Ale kontakty międzyludzkie trzeba było utrudnić. Obecnie po zakupieniu za 2,5 miliarda włoskiej atrapy, podróż wydłużyła się do ponad 5 godzin. I oczywiście wg grupy rządzącej wszystko jest w porządku, a przecież to spowolnienie podróży powstawało po rzekomych zmianach politycznych. Dopiero po 1990 roku zaczęto teoretycznie remontować torowiska i nadal do 2013 roku się je remontuje. I jak widzisz, rzekome prace remontowe trwają ponad 20 lat. A budowa od nowa linii kolejowej w latach 1970. trwała 2 lata.[1]
Oczywiście można także dowolnie manipulować cenami energii, gazu, można opodatkować wodę z dachu, śnieg przed domem i co się tylko chce, warunek jest jeden: trzeba to robić poprzez lokalnych przedstawicieli zwanych radnymi. Przecież to nie my ustawiamy poprzeczkę, to wasi „demokratycznie” wybrani reprezentanci – mówili starsi i mądrzejsi. Dlatego wprowadzono specjalne konferencje prania mózgów dla radnych, aby poprzez nich wyprowadzać z kas gminnych pieniądze, pod pretekstem zakupu szczepionek.
Aby się to wszytko trzymało razem trzeba wyłączyć umysły społeczeństwu. I to w Polsce skutecznie przeprowadzono. Od czasów genseka E. Gierka co kilka lat wprowadzano nową reformę oświaty i nauki. Oficjalnie nikt nie sprawdzał konsekwencji takich „reform”, ale będąc przez 40 lat nauczycielem akademickim wyraźnie widziałem spadek wiedzy podstawowej nowych studentów. W okresie tylko ostatnich 40 lat obniżono liczbę godzin studiów medycznych o ponad 1000. Z prawie 8-letnich studiów zrobiono 5-letnie – typu felczerskiego. Liczbę godzin, przykładowo z biofizyki, z 220 obniżono do 45, fizjologii ze 180 do 70. Anatomia prawidłowa była przez 3 godziny dziennie i 5 dni w tygodniu, a w soboty były jeszcze dodatkowo seminaria, a obecnie jest 2 razy w tygodniu po 2 godziny.
Student na czwartym roku studiów nie wie co znaczy pojęcie ph, a powinien to był wynieść ze szkoły średniej.[2]
Prowadząc zajęcia w Muzeum „Sybir pro memento” z przerażeniem stwierdzam, że polski maturzysta nie potrafi już czytać głośno. Duka sylabizując wiersze A. Mickiewicza wyświetlane na ekranie. Prowadząca zajęcia nauczycielka odwraca głowę do ściany i po zajęciach stwierdza, że tak to teraz jest. Zaznaczam – szkoła była prywatna dla „elit”.
Proces cichej wojny nie powstał wczoraj, tylko rozpoczął się na początku XX wieku poprzez tzw. emancypację. Nie chodziło o żadne poprawienie losu kobiet. Tylko typowe blondynki mogły takie głupoty twierdzić. Chodziło o zwiększeni liczby potencjalnych kupujących.
Jeżeli kobieta ma do wyboru kierowanie się zmysłami – uczuciem czy logiką, to bez dwóch zdań zawsze wybierze zmysły. W ten prosty sposób zawsze można przewidzieć co kupi. To tylko kwestia reklamy. A potem to już podobnie, jak na taśmie produkcyjnej. Reklama towaru, kolejki kobiet „na zakupach”, nawet wymyślono nową chorobę psychiczną „schoping” w MAD V.
Inny przykład: akcja aktorki Agelina Jolie z obcięciem sobie piersi. Jej wystąpienie, jak ocenili wówczas eksperci od marketingu, dało zysk, który firmy zaangażowane w ten biznes osiągnęłyby po wydaniu miliarda dolarów na reklamy. A tak, odpowiednia gaża dla jednej aktorki i jaki skutek! Aktorka ta zasiała strach w dużej grupie kobiet i przez to zwiększyła naciski na operacje piersi, sztuczne protezy, etc. Jak o tym pisałem wcześniej, strach był i jest głównym motorem działania społeczeństw.[3]
Proszę zauważ, te wszelkiej maści stowarzyszenia kobiece zupełnie nie zajmują się kobietami, a tylko np. wynagrodzeniem kobiet. Wynagrodzeniem, ponieważ wiadomo, w jaki sposób wracało ono do producentów tych reklam. Czy słyszałeś kiedykolwiek aby np. jakakolwiek organizacja kobieca walczyła z formaldehydem zawartym w kosmetykach czy szamponach? A przecież np. norma polska przewiduje, że w szamponie dla dzieci nie może być więcej formaldehydu aniżeli 50 mg/litr, a dla dorosłych 500 mg/ litr. Czy ktokolwiek widział ktokolwiek na szamponie napis „zabronione dla dzieci”?
A przecież w wieku 16-20 lat wszystkie panie miały piękne włosy. Po 20 latach stosowania takich szamponów włosy stają się łamliwe, wypadają i łysina prześwieca u żony lepiej aniżeli u męża. Żadna organizacja kobieca z nazwy nie protestuje przeciwko temu truciu kobiet, chociaż były takie celebrytki, jak prof. Środa, p. Nowicka itd.
A przecież jeszcze babcie wiedziały, jak utrzymać włosy w czystości i nie stracić ich. Celem wprowadzenia szamponów był po prostu czysty zysk przemysłu chemicznego. I w tym liderki tych organizacji były dobre. Podano nawet oficjalnie w Sejmie, że np. taka p. Nowicka „robiąca” za wicemarszałka była na liście płac przemysłu aborcyjnego. Nie komentuję tego.
Podobnie dodatek chloru w wodzie powoduje suchość skory. Lekarstwem wg reklam czasopism kobiecych jest krem. Ale dlaczego kremy nie psują się mimo, że rzekomo zawierają specjalne odżywkę i nie trzeba ich przechowywać w lodówkach? Po 20 latach stosowania takich kremów skóra twarzy przypomina cytrynę, a skóra pośladków nie smarowanych kremami nadal zachowuje jędrność. A przecież u małego dziecka skóra policzków i pośladków jest taka sama.
Inny przykład ogłupiania kobiet: podpaski jak skrzydełka. Ale wystarczy włożyć taką podpaskę do szklanki ciepłej wody, potrzymać trochę i wyjmując można zauważyć, jak woda staje się mleczna. Coś wypływa. Otóż już od dawna przemysł chcąc obniżyć koszty, zamiast bawełny używa związki chemiczne. A te kruszą się i wypadają pod wpływem wilgoci, tarcia i ciepła na zewnątrz. Dodatkowo trzeba dodać, że śnieżną biel podpaska uzyskiwano poprzez działanie chloru. Nigdy nie daje się usunąć całego chloru. Efekt? Permanentne, nawracające zapalenia dróg rodnych, częste pieczenia przy oddawaniu moczu, bóle podbrzusza, a czasami bezpłodność.
Ale nigdzie nie podawano najmniejszej nawet wzmianki, że jakakolwiek organizacja kobieca typu Liga Kobiet, partia Kobiet Wyzwolonych itd., chociażby wspomniała o tym problemie. A przecież chciały mieć 50% kobiet w Sejmie. Powstaje pytanie – w jakim celu, jeżeli nawet o siebie nie potrafią się troszczyć? Chciały wchodzić do sejmu, a nie potrafiły nawet informować swoich czytelniczek, członkiń, etc., o szkodliwości rzekomo specjalnie dla nich przygotowanych produktów?
Udowodniono także, że dodatek aluminium do dezodorantów powoduje raka piersi. I co? I nic, „nasze” posłanki o wszystkim myślały, tylko nie o własnym i koleżanek zdrowiu. Ważniejsza jest aborcja. Przecież te noworodki są potrzebne przemysłowi do produkcji szczepionek, a to jest konkretny zysk. Przecież szczepionki robione na małpach wymagały najpierw schwytania tych małp, a to kosztowało. A zysk to forsa na zakup kolejnego dezodorantu. Wprowadzono nawet specjalne pojęcie śmierci mózgowej, aby można było od żywych dawców pobierać organy do przeszczepów. Od zmarłych się nie nadawały. Ten termin prawny – śmierć mózgowa – nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Już w latach 1970. byłem świadkiem obudzenia się ludzi ze śpiączki pourazowej, chociaż wszyscy dookoła w klinice twierdzili, że nic z tego nie będzie. Ale przemysł transplantacyjny to olbrzymie zyski. Za to zupełnie nie zwraca się uwagi na przewlekle trucie ludzi np. fluorem dodawanym do past do zębów pod pretekstem walki z próchnicą.[4]
Autor: dr Jerzy Jaśkowski 
Kontakt: jjaskow@02.pl
Za: http://wiadomosci.monasterujkowice.pl/?p=14608#more-14608

RPrl dla ubogich

Smutne. Sławek Opala powiesił się na kablu od ładowarki w sobotę w nocy. Ale prawda jest taka, że umarł wiele lat wcześniej.
Rodzice znaleźli powieszonego Sławka w ich mieszkaniu - w sobotę około 1:00 w nocy. Powiesił się na drzwiach do pokoju, przywiązując do klamki kabel od ładowarki telefonu, z którego zrobił pętlę wisielczą. W normalnych okolicznościach coś takiego wskazywałoby na impulsywne, nie zaplanowane działanie, wykonane w depresji podkręcanej alkoholem. Ale w przypadku Sławka była to śmierć z opóźnionym zapłonem. Jego życie skończyło się, gdy przestał być psem po tym, jak wyrzucili go ze stołecznej w związku z podejrzeniem postrzelenia swojej dziewczyny w ciąży. To była tragedia grecka, bo Sławek zakochał się w właścicielce agencji towarzyskiej. I choć ciężko ten czyn tłumaczyć, to Sławek uważał, że jego konkubina przyczyniła się do tego strzału podczas kłótni, w której doszło do szamotaniny z udziałem broni. Po odejściu z Pałacu była już tylko równia pochyła. Parodia roboty operacyjnej u Rutkowskiego, z której Sławek uciekł, potem próba zabawy w paliwa i kilka innych nie fajnych historii, a w końcu niezasłużona odsiadka. Prokurator zarzucił Sławkowi, że kiedy wynajmował mieszkanie, rzekomo użyczał je dwóm Ruskim gangusom do obserwacji bloku Papały przed zabójstwem. Totalny absurd, bo nie wiem, czy ów prokurator był w tym wynajmowanym mieszkaniu, ale ja w nim byłem i mieszkanie mieściło się z 5 kilometrów od bloku Papały, więc nie sposób było robić z niego obserwację nawet za pomocą teleskopu Hubble’a, pomijając fakt, że okna wychodziły na inną stronę świata. Prokurator wycofał z czasem wobec Sławka zarzuty odnośnie Papały, ale żeby nie wyjść na gołosłownego, „przyklepał mu” kontakty z bandytami i branie łapówek. Jak policjant operacyjny ma wykonywać pracę bez kontaktów z bandytami? Są one nie tylko niezbędne, ale ich ilość świadczy wręcz o randze i skuteczności operacyjniaka. Pamiętam, że jak pierwszy raz operacyjni z zabójstw zabrali mnie na picie z gangsterami, nie byłem w stanie odróżnić, kto jest z policji, a kto z mafii. Dopiero potem zrozumiałem, że między tymi ludźmi istnieje bardzo wyraźna granica, która tylko dla laika jest niedostrzegalna. Podobnie jak dla prokuratora, który zarzucił Sławkowi branie łapówek. To mega farmazon - po pierwsze dlatego, że Sławek był charakternym psem, a po drugie przez lata nie śmierdział groszem i ciągle pożyczał na „gołdę”, więc niby gdzie podział się ten sos z łapówek? To jednak prokuratury nie interesowało i Sławek przepierdział za niewinność dwa lata – na szczęście dla niego w pojedynczej celi, na „n-ce”, czyli w celi dla „niebezpiecznych”. Pudło go nie zniszczyło - wręcz przeciwnie, dało mu energię do życia i determinację, by udowodnić, że w ten sposób go nie złamią. Ale kiedy wyszedł z puchy, nie mógł się odnaleźć. Powiedział mi, że najgorsze w więzieniu jest to, że „kiedy wychodzisz, okazuje się, że stoisz w tym samym miejscu, a ludzie, których znałeś dwa lata wcześniej, są już w kompletnie innym punkcie i to jest nie do odrobienia”. Podczas odsiadywania kary tylko raz dziennie widywał „gada”. Po wyjściu na wolność mówił, że jak stanął na przejściu przy Rakowieckiej, to myślał, że ludzie go zadepczą. Pierwszy raz przyszedł do mnie zarośnięty. W ciuchach sprzed 20-lat, które znalazł u matki, wyglądał jakby się teleportował w czasie. Kiedy jednak spotkaliśmy się następnym razem na planie „Służb specjalnych”, w których grał filmową rolę, zobaczyłem już dawnego Sławka, wygolonego psa, który – jak się wydawało - odżył. Znowu miał dziesiątki pomysłów, opowieści i plany, za sprawą których już w Mostowskich dostał ksywę „Legenda”. Wszystko wydawało się cacy. Kiedy jednak dowiedziałem się, że popełnił samobójstwo, powędrowałem myślami do czasów, gdy wyrzucili go z policji. Przypomniałem sobie, jak wówczas przy wódce wyjął z portfela pocisk i powiedział mi, że będzie go nosił, bo jest fartowny. Gdy spytałem, dlaczego, wyjaśnił, że nie odpalił, kiedy próbował sobie strzelić w łeb. W tamtej chwili myślałem, że ściemnia i opowiada to, jako kolejną niezłą historię - jak to On, Sławek „Legenda”. Ale dziś zmieniam zdanie. I myślę, że umarł wtedy, gdy stracił kobietę, którą kochał i nie pozwolono mu być dłużej psem. Tylko jego śmierć rozciągnęła się w czasie.

niedziela, września 28, 2014

Koniec W r z e ś n i a. Niepodległa ginie - do dziś

.

Kampania wrześniowa 1939, nazywana obecnie wojną obronną 1939, to jeden z najbardziej dramatycznych rozdziałów w historii polskiego oręża. Przez trzydzieści sześć dni Polacy -- żołnierze i cywile stawiali opór niemieckiemu, a z czasem sowieckiemu najeźdźcy. Paweł Śliwiński -- chodząca encyklopedia najnowszej historii Polski -- wybrał i opisał najważniejsze lub najbardziej charakterystyczne wydarzenia kolejnych dni tej kampanii. Film przedstawia je w krótkich, kilkunasto i kilkudziesięciosekundowych sekwencjach. Całość składa się na trzydzieści sześć jedenastominutowych części, każda poświęcona wydarzeniom jednego dnia kampanii wrześniowej. Serial „Wrzesień 1939", to świetnie podana lekcja historii, którą z zaciekawieniem oglądają i ci starsi, którzy znają tamte czasy z opowieści rodziców, i ci zupełni młodzi, dla których II wojna światowa, to już zamierzchła przeszłość.
https://www.youtube.com/watch?v=Mz2x83naxFI

sobota, września 27, 2014

O Niemczech w granicach 1937 - i tzw. " III RP"

Polska sama się prosi, by Niemcy zabrały jej ziemie zachodnie


I stało się. W referendum na Krymie prawie 97% głosujących opowiedziało się za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej i półwysep ogłosił niezależność od Ukrainy. Dzisiaj Włodzimierz Putin podpisał traktat o przyjęciu Krymu i Sewastopola w skład Federacji Rosyjskiej. Komentując ten fakt laureat pokojowej nagrody Nobla Michał Gorbaczow powiedział:

KW
„ Cieszę się z tego zjednoczenia. Sądzę, że w tym przypadku trzeba zacząć od tego, jak ludzie żyli po tym, jak – wbrew swojej woli – znaleźli się na terytorium Ukrainy. … Referendum przeprowadzono po to, aby poznać zdanie ludzi mieszkających na Krymie. To ich prawo. Sprawdzono. Okazało się, że Rosjanie żyjący na Krymie chcą wrócić do Rosji.”

No piękne słowa, ale podejrzewam, że główną motywacją mieszkańców Krymu przyłączenia się do Rosji był fakt, że dochód na osobę w Rosji jest wyższy niż na Ukrainie. Według Wikipedii, produkt krajowy brutto na osobę, który jest tam jakimś wyznacznikiem poziomu życia, był w Rosji w roku 2013 – 14 973 USD, a na Ukrainie – 3877 USD (rok 2012), czyli prawie cztery razy niższy. Dla porównania PKB/os.Polski w roku 2013 wynosił 13 334 USD, czyli też był niższy niż Rosji. Gdyby poziom życia Ukraińców był taki jak Szwajcarów, to myślę, że nikt na Krymie, nawet chory umysłowo, nie myślałby o przyłączeniu się do Rosji. Przy okazji widać czemu mieszkańcy Krymu chcieli do Rosji, a nie np. do Polski. Z nędzarzami nie będą się zadawać.
Myślę też, że mieszkańcy Krymu przestraszyli się również utraty wpływów z turystów po potencjalnym przyłączeniu Ukrainy do Unii Europejskiej. Rosjanie musieliby mieć wizy na wjazd na Ukrainę, więc jeździliby gdzie indziej na wakacje, a Zachodni Europejczycy nie kwapiliby się na Krym mając do wyboruLazurowe WybrzeżeRiwierę Włoską, czy Makarską.
Nasi mężusiowie stanu popiskują coś przeciwko aneksji Krymu przez Rosję, ale po cichu, żeby obmierzły tyran rosyjski tego nie usłyszał, a jak już usłyszy, to żeby zbytnio się nie rozzłościł. Minister Sikorski grozi sankcjami: Putinowi, że obsmaruje go na Twitterze, a Siergiejowi Wiktorowiczowi Ławrowowi, że usunie go spośród swoich znajomych na Facebooku. Prawdopodobnie groźby naszego ministra poszły ruskim dygnitarzom w pięty, ale nie dali nic po sobie poznać i dalej robią swoje. Nasi politycy przebąkują coś o pogwałceniu przez despotę Putina Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europiez roku 1975, którego kluczowymi postanowieniami były:
– suwerenna równość;
– powstrzymanie się od groźby użycia siły i jej użycia;
– nienaruszalność granic;
– integralność terytorialna państw;
– pokojowe rozstrzyganie sporów;
– nieingerencja w sprawy wewnętrzne;
– poszanowanie praw człowieka i podstawowych wolności;
– równouprawnienie i prawo narodów do samostanowienia;
Jak widać ekipa Putina uszanowała prawa człowieka i jego podstawowe wolności, nie groziła i nie użyła siły, bo Krym opanowały odziały samoobrony, a nie oddziały rosyjskie i to jeszcze praktycznie bez wystrzału, bo ukraińskie wojsko z poboru dobrowolnie oddało swoje bazy zawodowcom. Rosjanie uszanowali prawa człowieka i podstawowe wolności mieszkańców Krymu, ich prawo do samostanowienia, a także pokojowo rozstrzygnęli spór na drodze referendum. Tylko granice zostały naruszone i integralność terytorialna Ukrainy. W latach 90 tych ubiegłego wieku doszło do rozpadu kilku państw Europejskich i zjednoczenia jednego, ale wszystko odbywało się wzdłuż granic administracyjnych republik narodowych jak w przypadku ZSRR, Czechosłowacji czy Jugosławii. Zjednoczenie Niemiec odbyło się też w granicach obu państw niemieckich bez sięgania po ziemie sąsiadów. Wyjątkiem było Kosowo, które należało do Serbii. Według historyków Kosowo zostało zasiedlone przez Serbów pomiędzy VI, a VIII wiekiem naszej ery. W roku 1389 na Kosowym Polu miała miejsce wielka bitwa pomiędzy armią serbską i turecką, która ma takie znaczenia dla Serbów, jak Grunwald dla Polaków. Różne były losy Kosowa w późniejszym okresie, ale fakt pozostaje faktem, że po rozpadzie Jugosławii Kosowo było w granicach Serbii. W roku 2008 zostaje złamana zasada nienaruszalności granic w Europie, integralności państw i pokojowego rozstrzygania sporów. 17 lutego tego roku została proklamowana na terenie Serbii Republika Kosowa. Powstało nowe państwo na terenie Europy, na terenie innego państwa, wbrew woli ludności zamieszkującej to państwo. Nowe państwo nie miało by szans przetrwać bez militarnej i gospodarczej pomocy „demokratycznych” państw zachodnich „szanujących” umowy międzynarodowe. Polska, na wniosek ministra Sikorskiego i premiera Tuska, wbrew stanowisku prezydenta Kaczyńskiego, jako jedno z pierwszych państw, uznała niepodległość Kosowa. Rosja wtedy ostro protestowała przeciw uznaniu Republiki Kosowa za niepodległe państwo. Czyli wtedy Rosja była jednym z niewielu sprawiedliwych, którzy chcieli uszanować postanowienia Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z roku 1975. Jeśli w roku 2008 państwa „demokratyczne” mogły sobie bimbać na tą umowę międzynarodową, to czemu 2014 ma się nią przejmować „totalitarna” Rosja? Jeśli umowy raz zostały złamane, to już nie obowiązują.
Polska przyczyniła się do złamania umów Aktu Helsińskiego jak Brutus do śmierci Cezara. Ta zdrada może się na nas srodze zemścić w przyszłości, tak jak i na Brutusie jego zdrada. Polska, mając niepewne granice z Niemcami, powinna chuchać i dmuchać na wszelkie międzynarodowe umowy gwarantujące niezmienność granic. Podobna sytuacja miała miejsce w roku 1938. Polska, wyprzedzając niemiecką aneksję Czechosłowacji, 2 października zajęła Zaolzie, o które toczyła spory z Czechosłowacją od 1919 roku. Wypowiedzenie umów, postawienie ultimatum Czechosłowacji i zajęcie jej terenu zemściło się krwawo na Polakach już w niecały rok później.
Złamanie postanowień przez Polskę Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w roku 2008 może zakończyć się utrata ziem zachodnich i Mazur na rzecz Niemiec już w niedalekiej przyszłości. Polska po drugiej wojnie światowej do tej pory nie podpisała Traktatu pokojowego z Niemcami. Czyli formalnie nadal jesteśmy z Niemcami w stanie wojny od roku 1939. Były premier Tadeusz Mazowiecki w jednym z wywiadów, mówiąc o traktacie między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17.06.1991 roku, wyznał:
„W Niemczech sprawa ostatecznego uznania zachodniej granicy Polski była zawsze odkładana do traktatu pokojowego. Wszyscy wiedzieli, że tego traktatu nie będzie i doprowadzenie do tego układu było jednym z wielkich osiągnięć polskiej polityki zagranicznej w tym czasie.
Nawet w Polsce mnie krytykowano, że porywałem się z motyką na słońce, gdy w Londynie powiedziałem, że nic o nas bez nas. Jeśli kwestia niemiecka została postawiona w formie konferencji „Dwa plus cztery”, to Polska musiała być przy tym obecna. To nie oznaczało, iż uważałem, że Polska jest piątym mocarstwem, lecz że, po pierwsze, mieliśmy tu pewne moralne prawa – bo Polska była pierwszym krajem, od którego zaczynała się II wojna światowa, a ta konferencja to był w gruncie rzeczy ostatni akt wojny, zamykający sprawę podziału Niemiec; a po drugie, że ponieważ nie będzie nigdy traktatu pokojowego, więc jeśli w pierwszym momencie zjednoczenia nie zadbamy o to, by sprawa polskich granic została ostatecznie uregulowana – to potem będziemy mieli kłopoty.”
Czyli traktatu pokojowego nigdy nie będzie i będziemy w stanie wojny z Niemcami do następnej wojny. Co prawda traktat o dobrym sąsiedztwie, potwierdzający wcześniejsze traktaty z NRD i RFN, potwierdza granicę polsko – niemiecką na Odrze i Nysie Łużyckiej, ale w książce „Układ PRL – RFN z grudnia 1970 roku, a proces normalizacji” możemy przeczytać:
„Należy zauważyć, że według pozycji prawnej „Rechtsposition” RFN, która leży u podstaw stanowiska zachodnioniemieckiego wobec układu istnieje dążenie, aby artykuł pierwszy układu ograniczyć wyłącznie do wyrzeczenia się siły (Gewaltverzicht), przy jednoczesnym stwierdzeniu, że Rzesza Niemiecka istnieje nadal w granicach z 31 grudnia 1937 r.”
Zdaje się, że co do istnienia Rzeszy Niemieckiej w granicach z roku 1937 niewiele się zmieniło w świadomości polityków niemieckich, mimo zapewnień o braku roszczeń terytorialnych wobec Polski, co zostało potwierdzone w traktacie między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, pod którym podpisał się minister Skubiszewski i prezydent Wałęsa, ze strony polskiej, a ze strony niemieckiej tylko minister Genscher:
„Artykuł 1
Umawiające się Strony potwierdzają istniejącą miedzy nimi granicę, której przebieg określony jest w Układzie z 6 lipca 1950 r. między Rzeczpospolita Polską, a Niemiecką Republiką Demokratyczną o wytyczeniu ustalonej i istniejącej polsko – niemieckiej granicy państwowej oraz w umowach zawartych w celu jej wykonania i uzupełnienia (Akt z 27 stycznia 1951 r. o wykonaniu wytyczenia granicy państwowej między Polską a Niemcami; Umowa z 22 maja 1989 r. między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Niemiecką Republiką Demokratyczną w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich w Zatoce Pomorskiej), jak również w Układzie z 7 grudnia 1970 r. między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Republiką Federalna Niemiec o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków.
Artykuł 2
Umawiające się Strony oświadczają, że istniejąca między nimi granica jest nienaruszalna teraz i w przyszłości, oraz zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich suwerenności i integralności terytorialnej.
Artykuł 3
Umawiające się Strony oświadczają, że nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i że takich nie będą wysuwać również w przyszłości.”
To najważniejsze postanowienia tego traktatu. Umawiać się można, że nie ma żadnych roszczeń, ale czy ich nie ma na pewno?
Od 1 maja 2016 roku zagraniczni kontrahenci będą mogli kupować polską ziemię, ponieważ minie wtedy 12-letni okres ochronny na swobodny obrót ziemią rolną na terytorium Polski. Ale już teraz słyszymy, że rolnicy protestują, przeciw sprzedaży ziemi obcokrajowcom, którzy kupują ją przez podstawione osoby. Może się okazać, że za kilka lat na Śląsku, Pomorzu Zachodnim, czy na Mazurach większość właścicieli będą stanowić Niemcy. Rząd polski realizuje wytyczne Hansa Franka, który mówił, że Polacy mają być tak biedni, żeby sami dobrowolnie bez łapanek chcieli jechać na roboty do Niemiec.
Układy o nienaruszalności granic w Europie zostały już pogwałcone co najmniej dwukrotnie i to również przy udziale polskiego rządu. Pierwszy raz, że poparł niepodległość Kosowa, a obecnie, że nic nie robi w sprawie Krymu. Czyli gdyby w pewnym momencie doszło do pomysłu przeprowadzenia referendum w sprawie przynależności państwowej Śląska, Pomorza Zachodniego, Warmii i Mazur to prawie na 100% przypadłyby one Niemcom, bo niemieccy właściciele i polscy gołodupcy zagłosowaliby za Niemcami.
Ale to jeszcze nie koniec okrawania Polski. Henny Kissinger powiedział, a za nim powtórzył jak papuga egipski polityk El Erian, doradca Mursiego, że Izrael przestanie istnieć w ciągu 10 lat.
Może tak być, bo gdy powstawało państwo Izrael, Chasydzi, których głównym zajęciem jest studiowanie świętych ksiąg, stanowili ułamek procenta społeczeństwa, więc zostali zwolnieni ze służby wojskowej i otrzymywali dotacje rządowe. Obecnie już stanowią około 10% populacji Izraela, bo mnożą się zdecydowanie szybciej niż inni Żydzi. Przy takim tempie rozrodu w ciągu niecałego pokolenia będą prawdopodobnie stanowić połowę populacji, co będzie równoznaczne z końcem Izraela. Państwo żydowskie nie wytrzyma takiego obciążenia ekonomicznego, a Arabowie nie będą czekać aż Żydzi znajdą rozwiązanie.
I co teraz mają zrobić Żydzi?
Raz wywędrowali z Europy do Palestyny, to czemu by teraz nie wrócić z powrotem do Europy. Już są takie pomysły. Z historycznych powodów Europa Środkowo – Wschodnia im odpowiada. Z takiej perspektywy nie dziwią naciski żydowskie w sprawie tak zwanego „zwrotu mienia”. Wiedząc, że Polska nie jest w stanie spełnić ich wygórowanych żądań, pewnie liczą na zwroty w naturze: tereny leśne, grunty rolne, domy, fabryki itp. Już wcześniej obrabowali Niemców i Szwajcarów i stale doją Amerykanów, więc mają trochę pieniędzy na przewiezienie dużej części swojego społeczeństwa do nowej „Ziemi Obiecanej”. Mogą tu np. przysłać samych chasydów i w ten sposób obronią palestyński Izrael przed zapaścią gospodarczą i zniszczeniem przez Arabów. Chasydzi w Polsce zrobią referendum, a że będą większością na danym terenie i są zdyscyplinowani, to z łatwością przegłosują utworzenie „Nowego Izraela”.
I co my możemy zrobić w takiej sytuacji?
Jeśli chodzi o Krym, to przecież Polska jest w NATO. Oprócz USA, które przysyła nam swoje samoloty, to nie ma żadnych ruchów ze strony innych naszych sojuszników. A przecież Polska mogłaby stworzyć koalicję państw europejskich, zachęcić je do koncentracji kilku tysięcy czołgów i innych wozów pancernych na granicy polsko – ukraińskiej i zapytać premiera Jaceniuka, czy nie potrzebuje wsparcia NATO do odzyskania Krymu. Myślę, że nawet tak twardy czekista jak Putin mógłby się trochę zestresować, gdyby zobaczył, że to nie żarty. A i mógłby wymięknąć, gdyby zagony pancerne wojsk NATO ruszyły przez Ukrainę w kierunku Krymu. Gdy Krym powróciłby do Ukrainy to zasada nienaruszalności granic w Europie zostałaby zachowana i Polska miałaby moralną podstawę do obony swoich ziem przed niemieckimi zakusami zmiany polskich granic, nawet w wyniku plebiscytu czy referendum.
Ale obawiam się, że naszych polityków nie stać na taką akcję. Takie pomysły, nawet gdy im przyjdą do głowy, to są z niej natychmiast usuwane.
Drugim sposobem utrzymania integralności państwa jest pozwolenie władz na bogacenie się obywateli. Oczywiście władza nie lubi tego, gdy obywatele są bogaci, bo nie bardzo ma się czym wykazać. A tak to walczy z biedą i bezrobociem.
Minimalna pensja jest 1680 zł czyli netto 1237, 20, a tak naprawdę niecałe 1000 zł, ponieważ w każdym produkcie kupowanym przez obywatela jest wliczony podatek VAT. Za to pracodawca płaci za pracownika ponad 2 tysiące złotych. czyli ponad połowa pieniędzy płaconych przez pracodawcę idzie na potrzeby państwa i gdzieś tajemniczo znika.
Popatrzmy jak się sprawa ma z bardzo małym biznesem. Przeciętny obywatel, w każdym razie w początkowej fazie prowadzenia działalności gospodarczej, jest w stanie prowadzić tylko jakiś bardzo mały biznes. Weźmy za przykład samotną matkę wychowująca dziecko. Gdy dziecko śpi może np. robić zakupy sąsiadom. Może mieć np. 10 dziadków, którym robi zakupy i od każdego dostaje 5 złotych za zrobienie zakupów. Dziennie jej dochód wynosi 50 zł, czyli gdy nawet 20 dni robi zakupy (bo dziadki nie potrzebują, żeby im codziennie robić zakupy), to zarobi 1000 zł. Jeśli chce prowadzić legalnie firmę i wcześniej prowadziła już działalność gospodarczą to sam ZUS wynosi 987,39 zł bez dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i 1042,46 zł z tym ubezpieczeniem. Czyli widać, że więcej zapłaci za ZUS niż zarobi. A gdzie jeszcze podatek dochodowy? Gdy przez 5 lat nie prowadziła firmy, to ZUS wyniesie 418,83 zł bez dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i 431,18 zł z tym ubezpieczeniem. I jeszcze zapłaci podatek dochodowy. Czyli niewiele jej zostanie. W takiej sytuacji lepiej jej zostać beneficjentką pomocy społecznej i urzędu pracy niż pracować na własny rachunek. Czyli państwo w ten sposób demoralizuje społeczeństwo.
Janusz Korwin Mikke zgłasza postulat likwidacji podatku dochodowego, CIT-u i ZUS-u. Uważam, że jest to dobry pomysł, bo wtedy ludzie rzuciliby się do pracy na własny rachunek, a firmy zagraniczne przenosiłby się do Polski tworząc nowe miejsca pracy.
Myślę, że gdyby doszło do referendum w sprawie przynależności państwowej na Mazurach, Śląsku czy Pomorzu Zachodnim, to firmy płaciłyby dodatkowe pieniądze pracownikom, żeby tylko głosowali za pozostaniem tych ziem w Polsce.
A gdy poziom zamożności polskiego społeczeństwa zrównałby się z zamożnością obywateli Lichtensteinu, to nie znalazł by się żaden głupiec, by głosować za przynależnością do Niemiec.

niedziela, września 21, 2014

Walka z Rosją - jedyny Front

Wirtualny Kurier Mariupolski nr 2: Twierdza

W kolejnym wydaniu "Kuriera" wiadomości z życia miasta i okolic w ciągu ostatniego tygodnia. Na początek jednak dwa słowa o publikacji, która odbiła się w S24 pewnym echem, chociaż nie zauważyłem, by w dyskusjach przewinęła się rzecz najistotniejsza. W zeszłotygodniowym "Do Rzeczy" W. Łysiak strzelił antybanderowski elaborat o sytuacji na Ukrainie. Dowiedzieliśmy się z niego m.in., że już na "Majdanie" Prawy Sektor był uzbrojony po zęby w broń maszynową i snajperską. Że szefem snajperów PS był... Saszka Biłyj. I to obok niego wiadomego dnia stali tam na scenie Kaczyński z Tiachnybokiem. A to wszystko miało się odbyć na tle falującego transparentu "Rżnij Lachów i Jewrejów!". No i, że "krwawy czwartek" Samoobronie Majdanu pod koniec lutego nie zafundowali snajperzy FSB ochraniani przez Berkut, tylko... Prawy Sektor pod komendą Saszki. By stronę dalej przeczytać, za jakimś niemieckim żurnalistą: "oligarcha Poroszenko opłacił na Majdanie snajperów, którzy zastrzelili 80 ludzi, z czego prawie połowa to milicjanci Janukowycza". Skoro zdaniem autora PS dysponował bronią godną garnizonu piechoty, dlaczego na "Majdanie" walczyli "koktajlami Mołotowa", styliskami do łopat, czy pistoletami TT zdobytymi na berkutowcach?
 
Łysiak miesza decyzje nowych władz z rzekomymi inspiracjami Prawego Sektora, który w tym świecie równoległym jest wielką armią uzbrojonych po zęby banderowców pod wodzą Jarosza. W sytuacji, gdy rachityczny najwyżej kilkudziesięcioosobowy Prawy Sektor narzekając na brak uzbrojenia, mimo ogłoszenia się "korpusem", gania jako pododdział batalionu "Donbas", a walczył tylko dlatego, że znalazł się w "kotle iłowajskim" (o ich innych walkach cisza), a z drugiej strony "Azow" utrzymujący jak dotąd Mariupol przeformowuje się w brygadę, a jego nacjonalistyczny komendant jest delegatem rady ochotniczych dowódców do parlamentu - ten tekst to więcej, niż nieporozumienie. Podobnie, wystąpienie Kaczyńskiego na "Majdanie" było filmowane i fotografowane. Żadnego Biłego, nie mówiąc już o "falującym transparencie" tam nie było.
 
O bohaterze "Majdanu", Parasiuku, który w lutym zerwał kijowski "Okrągły Stół", wbrew ustaleniom Kliczki, dając Janukowyczowi ultimatum, po którym tamten uciekł - cisza. Tymczasem ten człowiek przez ok. tygodnia bronił z ochotnikami (m.in. "Dnipro-1", "Azow") części Iłowajska przed rosyjskimi spadochroniarzami wspartymi artylerią, został wzięty do niewoli, z której podstępem się wydostał. Aktualnie rozpatruje start w wyborach parlamentarnych. Podobnie o Biłeckim, "Azowie", konkurujących ze sobą siłach politycznych, które się sformowały przed październikowymi wyborami parlamentarnymi - moim zdaniem zinfiltrowanym przez jankesów Froncie Ludowym pod wodzą Jaceniuka (na zapleczu m.in. Biłeckij jako delegat tzw. rady wojennej ochotniczych batalionów, ludzie z przejętego przez "Majdan" MSW) oraz umiarkowanie ukrytej opcji niemieckiej - Bloku Poroszenko (na zapleczu m.in. Kliczko i wsparcie trepów z MON) - ani słowa. Grunt, że wierszówka za 5 stron w tygodniku wpadnie.
 
Teraz możemy wracać nad Morze Azowskie, i nie tylko.
 
Na ukraińskim portalu life.pravda.com.ua  jeszcze przed bitwą o Szirokino pojawił się społeczny reportaż pod tytułem "Mariupol: trzy linie obrony". Nie chodzi tu o umocnienia wzniesione przez mieszkańców miasta, z których najdalsze Rosjanie zniszczyli pod Szirokino, a trzy równoległe rzeczywistości: oficjalnej władzy i jej procedur, realiów życia zwykłych obywateli oraz funkcjonowania "Azowa" w mieście. Okazuje się, że jeżeli chodzi o administrację z milicją włącznie, w Mariupolu panuje pełny "imposybilizm". Opisana jest cała lista sytuacji, gdy np, ktoś widział podejrzanie wyglądających ludzi w okolicach mostu (który "separatyści" wcześniej parokrotnie próbowali wysadzić), zgłasza to milicji, a tam pytają "kto konkretnie był widziany, dane osobowe", itp. Okazuje się, że "Azow" uruchomił telefon kontaktowy dla mariupolców, który jest ciągle zajęty, z czego 80% połączeń to prośba o broń albo obyczajówka. Opisana jest historia emerytki, którą nachodzi syn-alkoholik z żądaniem kasy. Gdy poszła na milicję..., kazali jej zadzwonić do "Azowa". Nie dodzwoniła się, więc przyszła pod bramę garnizonu, której zdjęcie wrzucałem na S24. Rozmawia z nią oficer "Azowa" rodem z Ługańska, który wcześniej pracował w milicji. Widząc, że "służba" nic nie robi lub wspiera "separatystów" chciał się zgłosić na ochotnika, lecz ochotnicze bataliony, m.in. "Kijów-1" go nie chciały. Dostał szansę w "Azowie" i... pełni rolę milicji w Mariupolu. Portal opisuje działania "Azowa" w mieście: utrzymywanie porządku, nocne patrole, prowadzenie budynku ze schronieniem dla bezdomnych, szkolenia dla mieszkańców z pierwszej pomocy, samoobrony, na którą przychodzą bardzo młodzi chłopaczkowie, również orientacji w rodzajach pocisków, które mogą spaść na posesję i nie wypalić.
 
 
Tuż po opisanej tydzień temu bitwie pod Szirokino, Mariupol odwiedził prezydent Poroszenko. Jego wizyta raczej potwierdza wcześniejsze intuicje co do tego, że większość żołnierzy i cywili w tym mieście aktualnie jest bardziej lojalna wobec komendanta "Azowa", Biłeckiego, niż Kijowa (czemu się trudno dziwić...). Poroszenko przyjechał więc, naobiecywał - miedzy innymi wsparcie wojskowe. A że dla Gwardii Narodowej? Nikt poza nią w tamtym rejonie z ruskimi po prostu nie walczy. I jeszcze ten "mundur" na tle kurtyny jak z "Moulin Rouge"
 
 
A tu Chaplin w filmie "Dyktator"


 
Tymczasem dla porównania, w TV Espreso, która na żywo relacjonowała "Majdan" (a dla odmiany jest majątkowo jakoś pośrednio powiązana z... TVN) wystąpił komendant "Azowa". W t-shircie
 
   
Mówi, że nie było dotąd mowy o szturmie Mariupola, dywersanci ostrzelali ukraińskich żołnierzy w kilku częściach miasta i ruscy na odległość, na ślepo, swoją reaktywną artylerią. Obie formy ataków określił jako metody czysto terrorystyczne. W mieście wszystko pod kontrolą, miejscowi - zachowanie bez paniki, jak to ujął "znieśli to z godnością". Nie uciekali z miasta, zostali na miejscu i wspierali armię. Armia zaś, jak to armia, przesiedziała w okopach, ostrzeliwując się z broni strzeleckiej, jeżeli wróg był w zasięgu. Biłeckij bardzo żałuje, że mają zakaz odpowiedzi ciężkim sprzętem. Na pytanie zaniepokojonego dziennikarza, co w takim wypadku zrobią, jeżeli Poroszenko ten zakaz utrzyma, a Rosjanie po prostu ruszą na Mariupol, odpowiada, że Ukraińcy odpalą 100% tego, czym dysponują w mieście. Jest jeszcze ciekawostka, o której wspomniałem w poprzedniej notce. Inaczej, niż inne wojska ukraińskie, zwiad "Azowa" robi podjazdy m.in. pod "Grady" ostrzeliwując ich z małej odległości w rezultacie płosząc z zajmowanych pozycji. Na koniec Biłeckij deklaruje przekonanie, że władze Ukrainy zdają sobie sprawę ze strategicznego znaczenia Mariupola.
 
Przy okazji wizyty Poroszenki w Mariupolu odbyła się uroczystość, w trakcie której walczący na wschodzie żołnierze regularnej armii, którzy zdaniem komendy się zasłużyli w walkach na wschodzie, otrzymali awanse. Okazało się, że wśród docenionych znalazła się niemal dwudziestka "azowców". No i pojawił się problem, gdyż nie dość że podlegają MSW, to - poza podpułkownikiem milicji ( :) ) Biłeckim - formalnie są cywilami. Otrzymali więc "wyróżnienia" wszelakie. Szef sztabu batalionu np. dedykowaną broń z wygrawerowanym własnym nazwiskiem.
 
 
 
9. września ukraińskie Radio Svoboda opublikowało w necie materiał o stanie morskiej straży granicznej w Mariupolu na wypadek rosyjskiego desantu. Właśnie dostali pełne zaopatrzenie w amunicję, paliwo i ludzi na rotację. To, co jest ciekawe, to fakt iż wypowiedzi wszystkich oficerów z dowódcą w stopniu kontradmirała na czele lecą w czystym rosyjskim i są tłumaczone na ukraiński. Generalnie propaganda, że "są gotowi i będą bronić swojej ziemi". 
 
10. września przedstawiciele "Majdanu" utworzyli Front Ludowy, który wystartuje w wyborach parlamentarnych. Jego powstanie ogłosił Parubij, twórca i komendant Samoobrony Majdanu oraz były szef Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
 
Rada polityczna: Jaceniuk, Turczynow, minister sprawiedliwości Paweł Petrenko, minister spraw wewnętrznych Awakow, posłowie Wiaczesław Kirilenko i Liliia Hrynewycz oraz doradca Awakowa, była komisarz rządu d/s polityki antykorupcyjnej Tatiana Czornowoł (aktualnie jak wiemy - w "Azowie"). Nastąpił problem z delegacją ochotniczych batalionów, gdyż MON zastrzegł, że podległych mu żołnierzy obowiązuje zakaz działalności politycznej. Komendant "Dnipro" Jurij Brzoza oraz dowódcy kilku mniej znanych jednostek, m.in. "Czerkasy", utworzyli więc tzw. radę wojenną i desygnowali na swojego politycznego przedstawiciela... podpułkownika... milicji ( :) ) Biłeckiego. Ten ostatni poinformował, że liczba zgłaszających się rekrutów dwukrotnie przewyższa aktualny stan osobowy "Azowa", więc zaczynają się przymiarki do tworzenia... brygady. I przygotowania do zimy (oszacowali potrzeby na 16 milionów hrywien).
 
Tymczasem zbieżność w czasie przerwy w ostrzale gradami z newsami o tym, że w Doniecku zabili człowieka za to, że nie chciał wziąć udziału w "defiladzie hańby" oraz opowieściami ukraińskich jeńców z wymiany o tym, jak byli traktowani przez "separatystów" spowodowała, że "las ożył".
 
Właśnie 10. września "Azow" bez komentarza opublikował takie zdjęcie
 
 
Nigdzie nie było śladu, o co chodzi. Po kilku godzinach pojawiło się tylko oświadczenie, że po lawinie pytań do batalionu, czy złamał "rozejm" informują, że nie, tylko zgodnie ze swoim przeznaczeniem patrolują terytorium Ukrainy. Następnego dnia się okazało, że patrolowali - pod samym Nowoazowskiem. Portal http://obozrevatel.com/ poinformował, że starli się z oddziałem "separatystów", zabijając 20 i 11 biorąc do Mariupola (wszyscy - obywatele Federacji Rosyjskiej).
 
 
Inna historia "rozejmowa" to próba przekroczenia w ramach rotacji rosyjskich wojsk w Donbasie punktu kontrolnego obsadzonego przez batalion "Kijewszczyzna" ze wsparciem jednego zdezelowanego T-64 dokonana przez mikrokolumnę trzech rosyjskich T-72. Ukraiński grat otworzył ogień, trafiając w pierwszy z pojazdów. Pozostali Rosjanie, wygląda że ze świeżego poboru, doznali takiego szoku, że zjechali z drogi w krzaki... w kierunku bagien. Załogi uciekły pozostawiając pojazdy na miejscu. 
 
 
Portal informuje, że na podstawie wyliczeń rosyjskiej działaczki praw człowieka Jeleny Wasiliewej w oparciu tylko o sygnały jakie rodziny ruskich spadochroniarzy dają na portalach społecznościowych, tylko w sierpniu na terenie Ukrainy zginęło ich co najmniej 2000. Wasiliewa prowadzi na fejsie grupę Груз-200 из Украины в Россию (Gruz-200 z Ukrainy do Rosji), w ramach której wolontariusze zbierają informacje z mediów społecznościowych oraz pomagają identyfikować i śledzić losy poszczególnych żołnierzy. Obozrevatel wrzuca przykładowe fotki i historie konkretnych nieżywych Rosjan.
 
 
 
 
  
11. września pojawiła się informacja, że na lotnisku w Mariupolu lądują kolejne samoloty z artylerią, która ma być rozmieszczona nie na obrzeżach, lecz w centrum miasta.
 
15. września 150 "azowców" przyjechało do Kijowa na tygodniową przepustkę



17. września "Azow" oficjalnie poinformował, że z dniem dzisiejszym przeformował się w pułk. Zostało to klepnięte oficjalną decyzją Awakowa, szefa MSW.
 
Wrzucili w internet "pocztówkę" mającą być podziękowaniem za wyposażenie, jakie do nich płynie coraz szerszym strumieniem: nowe umundurowanie, broń różna, samochody terenowe, lekarstwa, spożywka...
 
 
Robiąc zakupy w zaprzyjaźnionych z pułkiem kijowskich sklepach można wrzucić coś do kosza przeznaczonego na fanty dla formacji. Zainteresowani podali nawet wykaz produktów najbardziej przydatnych w domu i zagrodzie.
 
 
Pierwsza nowa baza po przeformowaniu w pułk powstaje na wylotówce w kierunku Krymu. "Azowcy" z Mariupola na miejsce byli "eskortowani" przez miejscowy "Automajdan"
 
 
Ciekawostka - filmik promujący numer sms na wsparcie pułku.
 
 
Prawdopodobnie w związku z planowanym "rozejmem", od wczorajszego wieczoru w okolicach Mariupola słychać  poważną strzelaninę. Zwiad "Azowa" regularnie operuje już między Bezimiennym (skąd wyszedł atak na Szirokino), a Nowoazowskiem, patrole docierają w okolice granicy. Wygląda na to, że Rosjanie albo chwilowo zwinęli front południowy albo jest rotacja i okupacyjna zmiana jeszcze nie nadeszła. Pytany o strzelaninę na wschód od miasta, komendant garnizonu w Mariupolu, "Apis", mówi że pozostawieni sobie "separatyści" strzelali się głównie między sobą.
 
 
Sumując tę wypowiedź z informacjami o ok. 800 osobowej grupie uchodźców, którzy od wschodniej strony dotarli do Mariupola -  najprawdopodobniej między Szirokino i granicą aktualnie panuje totalna dzicz, której nikt nie kontroluje, a Mariupol stał się - przynajmniej na teraz - zapewniającą bezpieczeństwo twierdzą. Warto zwrócić uwagę, że gdy Rosjanie stali w Bezimiennym i Nowoazowsku, nikt stamtąd do Mariupola nie uciekał.
 
Dzisiaj rano główną trasą z Nowoazowska zaczął ciągnąć rosyjski ciężki sprzęt. 
 
Przed nami kolejne kluczowe godziny przed, drugim z rzędu, "rozejmem"... Tymczasem w takich okolicznościach w Mariupolu odbył się festyn z okazji "dnia miasta" z symbolicznym udziałem mobilnego pododdziału jego obrońców
 
 
   Pojawiło się porównanie zasobów jakie może mieć ukraiński batalion w ramach ATO z pułkiem...
 
 
Chyba nie wymaga tłumaczenia.