n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

piątek, marca 06, 2015

O b c e światy odległe o 35 minut. Eurabia-Norwegia

Dwa różne światy

Foto: creativecommons/CC0 1.0

Dwa różne światy

Norweski korespondent portalu Gates of Vienna przetłumaczył artykuł z portalu rights.no o trudnym położeniu norweskiej młodzieży w dzielnicach Oslo zdominowanych przez muzułmanów.

Bogaci Norwegowie mogą sobie pozwolić na przeprowadzkę w bezpieczną okolicę ze szkołami, do których uczęszczają w większości mówiące po norwesku dzieci. Ich gorzej sytuowani krajanie nie mają tyle szczęścia i muszą na co dzień zmagać się z upokorzeniami oraz społeczną degradacją, jaką zafundowali im politycy tworzący multikulturalny ściek.

Gazeta “Finansavisen”, w której ukazał się oryginalny artykuł jest jedną z niewielu, które w Norwegii nie otrzymują subsydiów. Każdy z dziennikarzy w Norwegii pracujący w subsydiowanej przez rząd gazecie otrzymuje 75.000 dolarów rocznie. Co może też być powodem dlaczego żadna z gazet głównego nurtu nie podjęła tego tematu.

* * *

W ciągu ostatnich kilku tygodni “”Finansavisen”” skupił się na imigracji i jej ekonomicznych konsekwencjach. W jeden z weekendów dziennikarze Kjell Erik Eilertsen, Ole Asbjorn Ness wraz z fotografem Ivanem Kverme zostawili swoje komputery i spotkali się z kilkoma młodymi Norwegami, którzy dorastają w nowej Norwegii. Zdecydowali skupić się na młodych chłopakach, którzy wychowują się w rejonie z największym odsetkiem imigrantów – Groruddalen (dolina Grorund) w Oslo. Owocem ich pracy jest ten artykuł, który prawdopodobnie nie zostanie wydrukowany przez inne gazety.

Na Groruddalen składają się cztery dzielnice – Stovner, Alna, Grorud and Bjerke. We wszystkich odsetek imigrantów wynosi około 50%. “Finansavisen” skontaktował się z dwoma nastolatkami. Jeden z nich, Marius Sorvik, zdecydował się ujawnić swoją tożsamość. Jego imię i nazwisko ze zdjęciem pojawiło się w gazecie. Drugi chciał pozostać anonimowy i w artykule pojawia się pod pseudonimem „Andreas”. Z jednym z chłopców przeprowadzono dwa wywiady, a z drugim trzy. Przed wydrukiem otrzymali kopie wywiadów i potwierdzili, że zacytowano dokładnie to, co mówili. Ponadto ojciec Andreasa przeczytał wywiad i zgodził się na jego publikację.

Dwa różne światy odległe o 35 minut

Kiedy zapadła ostateczna decyzja o podróży do Groruddalen postanowiono, że środek transportu powinien być taki sam, jakim posługują się nastolatki – czyli metro. Podróż z Smestad do Stovern zajmuje około 35 minut, ale w tym czasie możemy oglądać dwa zupełnie różne światy.

Kiedy dotarli do Stovner najpierw porozmawiali z Andreasem.

„Kilka tygodni temu wszedłem na szkolne podwórko. Oni atakowali Larsa. Było ich mnóstwo. Zawsze atakują w grupie. Są jak psy, polują stadem. Bili go. Wbiegłem między nich i jednego uderzyłem. Wtedy ktoś się pojawił i nas rozdzielił, a ja wylądowałem w gabinecie dyrektora, gdzie ponownie usłyszałem, że nawet jeśli oni nas biją, to nie powinniśmy im oddawać. Wiesz jak obłąkańczo prowokacyjne jest takie stwierdzenie?”

Wygląd Andreasa nie pozostawia wiele wątpliwości. Ma 16 lat. Jest zły. Jest przestraszony. Jest dzielny. Jest zmęczony. Chce mówić. Ma twarz chłopca i oczy mężczyzny. „Pozwoliłbym na publikację swoich danych gdyby nie to, że mam młodsze rodzeństwo. Ludzie powinni wiedzieć jak się tutaj dorasta”.

Jego dom jest gdzieś w Groruddalen. Tam dorastał. Spędzał jeden tydzień z matką, a drugi z ojcem. Jego ojczym jest miły. Jego ojciec jest wspaniały. Jego matka jest wspaniałą, ale naiwną kobietą. Ale to nie jest problem. Okolica jest problemem.

„Matka powiedziała, że dorastanie tutaj będzie dla mnie dobre. Powinienem poznać nową Norwegię i inne kultury”

Poźniej spotkaliśmy się z Mariusem Sorvikiem.

Ma 19 lat. Jest elokwentny. Jest dzielny. Jest przestraszony. Jest słaby. Odnosi sukcesy. Rzucił szkołę. Nosi brodę. Jest zbyt młody na noszenie brody. Podoba się młodym dziewczynom. Ma dopiero 19 lat, ale nakręcił już cztery filmy. Zarabia pieniądze. Obecnie mieszka z matką. Przeprowadził się do Groruddalen z Fredrikstad kiedy miał rok. Niedługo tam wraca.

„Są godni współczucia”

Chłopcy mają problem z samookreśleniem; często używają słowa „inni” i metafor zwierzęcych. Obaj należą do gatunku szybko znikającego w Groruddalen. Robią to, co robią zwierzęta: stosują strategię przeżycia. Próbują pokazać swoją siłę, a kiedy są w mniejszości starają się uciec i ukryć.

Chęć odwetu jest ludzką naturą: zemsta, wyrównanie rachunków. Pewnego dnia będą najsilniejsi, a nie w mniejszości. W stosunku do nich. Przeciwko nim. Obcy z norweskimi paszportami. Ci, w stosunku do których mieli być uprzejmi, kiedy chodzili do szkoły. Ich gatunki nie zostały jeszcze oficjalnie zaszufladkowane. Z braku lepszego określenia wybieramy określenie jakiego Marius używa aby opisać siebie – młody etniczny Norweg płci męskiej.

„Mówili mi to wszyscy nauczyciele, mówił mi to dyrektor szkoły: jeśli będę miał z nimi jakieś zatargi muszę zrozumieć, że oni są godni współczucia, przyjechali z rejonów ogarniętych wojną. Myślałem, że sobie żartują. Ich dziadkowie przyjechali z Pakistanu. A więc jeśli uderzę któregoś z nich, nikt nie będzie mnie beształ, ponieważ mój dziadek był w czasie wojny w ruchu oporu? Ale wtedy w to wierzyłem.”

Oszukany przez szkołę

Szkoła podstawowa w Groruddalen była na początku przyjemnym miejscem. Śpiewali piosenki, żyli nimi, wierzyli w nie. Wtedy zaczął się pojawiać w nich fałszywy akord, w piątej klasie. “Odkrywałeś kim jesteś”, mówi Andreas. „Ludzie są różni, wszystko czego nauczyłeś się w szkole było nieprawdą” mówi Marius

Są etniczni chłopcy z Norwegii i są ci drudzy. Stając przed takim wyborem ci dwaj wybrali dwie różne strategie.

Strategia Mariusa

Nie spuszcza wzroku. Nie godzi się na złe traktowanie. Odpowiada. Jest pyskaty. Jest tym, kim jest. Ale to nie ma znaczenia. To nie dlatego stał się celem. Był jesienny wieczór, uczęszczał wtedy do siódmej klasy. Grał akurat w tenisa. Pojawili się, kiedy wyszedł poza kort pozbierać piłki. Siedmiu albo ośmiu Somalijczyków. Pobili go tak, że musiał wstawiać sobie nowy ząb. Marius nie zwolnił tempa. Nazwał romską dziewczynę „Cyganką”, określeniem uznawanym za pogardliwe. Kiedy jej bracia i kuzyni przyszli po niego, ukrył się w gabinecie dyrektora. Wtedy się zaczęło.

Strategia Andreasa

Spuszcza wzrok, chce być taki jak oni, chce mówić tak jak oni, zmienia swój język, ogranicza słownictwo, robie celowe błędy gramatyczne, kupuje pistolet ASG, chce być jak starsi od niego, twardsi pakistańscy goście, którzy mają samochody i pieniądze, ale nie mają pracy. Czemu nie stać się muzułmaninem? Czemu nie stać się ich bratem? Chce być jednym z nich, ale nie chce stać się taki jak oni. Coś w nim stawia opór.

Migawki: złe oceny w szkole, niedobre towarzystwo, islam, zauważa jak traktują kobiety, przedmiotowo, jak reagują, kiedy próbuje z nimi porozmawiać o islamie, jak mówią o szacunku sami go nie okazując, jak odnoszą się do Norwegów nazywając ich pieprzonymi Norwegami, białasami, ziemniakami; czuje opór gdzieś w środku.

Wycofuje się. Oni to zauważają. Wtedy się zaczyna.

Ciągły strach

Dowiadujemy się jakie męki przechodzi Marius. Pojawia się w szkole godzinę przed rozpoczęciem zajęć. Idzie do domu, zanim skończą się lekcje. Więcej epizodów, więcej zagrożeń. Strach nie jest jednostkowym wydarzeniem, ale raczej ciągłym uczuciem. W dziesiątej klasie idzie do lekarza i kłamie, że ma fobię społeczną. Dostaje zaświadczenie dzięki któremu może spędzać mniej czasu w szkole. Jest przerażony. Mówi, że oni zawsze przychodzą w grupie. Mówi, że zawsze się w niego wpatrują, kiedy spotka ich w metrze, kiedy jest ich dwudziestu. Kiedy jest z dziewczyną krzyczą za nimi „Hej Marius, znalazłeś sobie dziewczynę”. I nie same słowa są pogróżką, a sposób w jaki są wypowiadane. „Możesz zrozumieć jak patrzą na mnie i moją dziewczynę, która zaczyna płakać? Możesz to zrozumieć?”

„Koncept naszej doliny”

Strach Mariusa odszedł, ale zawsze może powrócić. Minęły trzy lata odkąd skończył szkołę średnią. Wciąż czuje ukłucie strachu kiedy spotyka gangi w metrze, ale się tym nie przejmuje. Nakręcił cztery filmy, mówi to, co myśli, jest tym kim jest, dolina jest tym czym jest, pisze publikacje o życiu w Groruddalen. Ma tylko 19 lat, a jest już po zawale serca. Udzielił dwóch wywiadów dla producentów norweskiego serialu telewizyjnego „Dalen Va” („Nasza dolina”). Elisabeth Brun sprawdziła, czy jego historia pasuje do historii Groruddalen z serialu.

Nie pasowała.

„Twoje poglądy nie zgadzają się z naszym pomysłem”, powiedziała. Ten serial jest sponsorowaną przez państwo propagandą. Dokument, w którym z góry zdefiniowano w jakim świetle ma pokazać rzeczywistość, jest pseudodokumentem, w którym kontroluje się, co można powiedzieć. Jeśli chcesz opowiedzieć o tym jak wspaniałym miejscem jest Groruddalen nie możesz rozmawiać z młodymi, etnicznymi Norwegami, ponieważ oni opowiedzą raczej o tym, jakie to straszne miejsce.

Obawa przed morderstwem

Andreas także cierpi, pomimo że stara się to ukryć. Wycofał się do wewnątrz, ale pomimo tego wciąż ma muzułmańskiego przyjaciela pochodzącego z bardzo religijnej rodziny. Nazwijmy go Omar. Starał się on przekonać Andreasa do przejścia na islam. Opowiedział mu o sądzie ostatecznym i piekle oczekującym na każdego, kto odmówił przyjęcia wiary Mahometa. Omar powiedział, że powinien porzucić radości życia i przygotowywać się na następne życie. Andreas odpowiedział, że jest ostrożny co do islamu, a nawet więcej – nie lubi islamu, jego surowości, mściwości, podejścia do kobiet, mówienia o czystości kobiet, noszeniu hidżabów nie dlatego, że chcą ale dlatego, że muszą.

Dyskutowali. Dyskusja przerodziła się w sprzeczkę. „Powiedział, że zamierza mnie zabić. Też mu zacząłem grozić”. Aby dostać ochronę Andreas sprzymierzył się z etnicznymi Norwegami z gangu motocyklowego. „Gdyby ich nie było, Omar by mnie zabił”.

Tchórzliwi muzułmanie

Andreas nie ukrywa tego, że jest przerażony. Że dźwiga ciężary, aby stać się silnym. Rozważa noszenie przy sobie noża, ale obawia się policyjnej kontroli. Ma układ ze swoimi przyjaciółmi, że będą się nawzajem chronić. Z przyjaciółmi, którzy też podnoszą ciężary i trenują sztuki walki.

„Muzułmanie nie walczą jeden na jeden. Jeżeli spotkasz ich samotnie, tchórzą. Gdybym spotkał Omara samego tylko by mnie minął. Ale gdybym to ja był sam, a on w grupie, wtedy najlepsze na co mógłbym liczyć, to pobicie”.

Marius podniósł się z kolan. Teraz może zacząć to wszystko analizować. „Istnieje hierarchia w której etniczni norwescy chłopcy są na samym dole. Będą zwierzyną, dopóki nie zaakceptują ich zasad, a jeśli nie zaakceptują, będą musieli wyjechać. Jeśli norweski chłopak wpadnie w tarapaty, zazwyczaj ma do pomocy tylko małą rodzinę i niewielu przyjaciół. W przeciwieństwie do pakistańskich czy somalijskich chłopaków nie ma klanu braci, kuzynów i wujków, którzy pospieszą z pomocą w wypadku problemów. Przeważnie jest zdany tylko na siebie i któreś z rodziców.

To co norweskie jest słabe, norweska kultura upada

Andreas uważa, że norweska kultura wypada poza nawias. „Nikt tu nie chce być Norwegiem. Norweskie jest synonimem słabości. Takie uczucie jest przekazywane także przez nauczycieli w szkole. Oni się boją. Nie odważą się mówić o tym głośno. Powinieneś przyjrzeć się, ilu dyrektorów przewinęło się przez szkołę Vestliveien ostatnimi laty i spytać ich, czemu odeszli. Nie mają kontroli nad tym, co się wydarza ale robią wszystko, żeby zadowolić muzułmańskich uczniów. W klasie ekonomicznej wszyscy musieli przygotowywać mięso halal. Imigranci nie musieli uczęszczać na zajęcia NyNorsk (dosłownie – Nowy Norweski, inny dialekt w norweskim w którym można pisać na dwa sposoby) ale ja musiałem. Muzułmańskie dziewczyny nie musiały uczestniczyć w lekcjach wychowania fizycznego, powodem oczywiście było to, że nie mogą rozbierać się w przy innych dziewczynach. Musimy adaptować się do ich kultury, ale oni nie muszą adaptować się do naszej”

Andreas o dziewczynach: „Jest jedna rzecz, która na bardzo mnie wkurza. Oni mogą uganiać się za norweskimi dziewczynami, ale my nie możemy za ich. Jest to coś, czego bardzo szybko się uczysz. Nie uderzasz w konkury do Pakistanki, ale norweskie dziewczyny są dostępne dla imigrantów. Norweżki ich wolą. Nie wiem czemu. Podejrzewam, że chodzi o kolor skóry. Chodzi też o to, że oni są twardzi, mają pieniądze pomimo tego, że nie pracują. One nie widzą tego, że oni zawsze atakują w grupach, że są tchórzami. Zapytałem swoją najlepszą przyjaciółkę czy romantyczny związek między nami byłby możliwy. Odpowiedziała, że mam odpowiednią osobowość, ale problemem jest to, że jestem Norwegiem. Chciałaby wejść w związek z obcokrajowcem.

Andreas uważa, że Oslo w końcu zmieni się w Oslostan. „Nie stanie się to od razu, ale tak to się skończy. Coraz więcej muzułmanów przyjeżdża z zagranicy, a wielu Norwegów przechodzi na islam. Osobiście znam pięciu konwertytów. Islam jest silny, więc czemu z nim walczyć?

Zdrada i milczenie

Andreas czuje się zdradzony. Jego rozmowa z dziennikarzami z “Finansavisen” jest pierwszą kiedy dorośli pozwalają mu mówić co myśli, a on nie musi niczego ukrywać. To pierwszy raz, kiedy nie musi ważyć słów i nakładać sobie ograniczeń. Mówi, że chce zostać aktorem. Chce nakręcić film. Może film o prawdziwym Groruddalen. Chce dołączyć do Gwardii Narodowej. Chce mieć mundur. Łaknie autorytetu, jaki on daje. “Nikt nie zadziera z żołnierzem”.

Dziennikarze “Finansavisen” sugerują, że okres dojrzewania dla każdego może być trudny, zastanawiają się jak wiele z tego, co usłyszeli ma związek dorastaniem w tej okolicy, a ile jest zwykłą traumą, jaką przechodzi wiele dojrzewających nastolatków. Zapytali nawet bohaterów reportażu czy nie są paranoikami – czy naprawdę jest się czego bać. Może sami umyślnie się wyizolowali od otoczenia, ukryli się i zaczęli stwarzać w swoich umysłach horrory, który zastąpiły rzeczywistość?

Odpowiedzią chłopców był śmiech. Śmiali się. Uśmiechali. Dziennikarze nie rozumieli reakcji.

„To nie jest gra wyobraźni, kiedy za mną krzyczą, kiedy mi grożą, kiedy mnie biją”, mówi Andreas

„Boisz się chodzić samemu?”

„Nie. Już nie”, odpowiada Marius

„Jest wiele miejsc, w które nie chodzę samemu. Szczególnie nocą”, mówi Andreas. Idziemy z nim na stację metra. „Widzicie?”, pyta i pokazuje dwóch imigrantów „Widzicie jak się wpatrują?”. Ma rację. Świdrują nas oczami. Pierwsi opuszczamy wzrok.

Epilog
Marius dzwoni do nas po przeczytaniu szkicu reportażu. „Możecie wykreślić to zdanie, w którym mówię, że mogę poruszać się bezpiecznie”
„Czemu?”
„Pobili mnie wczoraj, kiedy wracałem z pubu do domu”.

Tłumaczył Severus-Snape 
Źródło: gatesofvienna.net

Za: euroislam.pl

APPENDIX.

The full story 22/7/2011 - The terror attacks in Oslo

poniedziałek, marca 02, 2015

JERRY LEE LEWIS PIANO BLUES

W

.

Milk Cow Blues lyrics chords

These classic country song lyrics are the property of the respective artist, authors and labels, they are intended solely for educational purposes and private study only. The chords provided are my interpretation and their accuracy is not guaranteed.

Milk Cow Blues lyrics and chords are intended for your personal use only, it's a fun to do country song recorded by Bob Wills.
 https://www.youtube.com/watch?v=C_aobUMCN2o

 http://www.musicme.com/Jerry-Lee-Lewis/videos/Milk-Cow-Blues---%28-Louisiana-Style-%29-70397145745F3645734E30.html

Wywiad z Hitlerem (193..)





WYWIAD Z HITLEREM.

 docent73 
Tytuł dzisiejszej notki nie jest pomyłką. Zanim wódz III Rzeszy podpalił świat, wyjawił to, czego zamierzał dokonać w wywiadzie udzielonym w maju i czerwcu 1931 roku Richardowi Breitingowi, redaktorowi naczelnemu „Leipziger Neuesten Nachrichten”. Breiting zanotował rozmowy z Hitlerem, ale nigdy ich nie opublikował. Dlaczego? Został zobowiązany do milczenia. Bał się. Jednak kilkadziesiąt lat później treść tych rozmów ujrzała światło dzienne. Z rozmów tych wyłania się nam przyszły fuhrer, który już w 1931 roku miał plan podbicia świata i wiedział co zrobi, gdy dojdzie do władzy. Ale do rzeczy…


Rozmowy odbyły się w Brunatnym Domu w Monachium w maju i czerwcu 1931 roku. Obecni byli podczas nich, oprócz rozmówców, również Rudolf Hess i Hans Frank. Jakimś cudem stenogramy rozmów z Hitlerem, które sporządził Breiting (zmarł w 1937 roku), przetrwały wojnę. Początkowo uznawano je za apokryfy, ale później udowodniono ich autentyczność. Co ciekawe, z okresu sprzed 1933 roku nie zachowały się do dziś żadne stenogramy z rozmów z Hitlerem. Oto co Hitler powiedział Breitingowi podczas rozmów:


Na temat niemieckiego mieszczaństwa: „Ja nie potrzebuję niemieckiego mieszczaństwa, to mieszczaństwo potrzebuje mnie i mojego ruchu. Ja stworzyłem narodowosocjalistyczną ideę i zrealizuję ją brutalnie, a jeśli zajdzie konieczność – również gwałtem (…) Niemieckie mieszczaństwo będzie zmuszone podporządkować się totalizmowi moich przekonań. Nie uczynię żadnych koncesji ani ustępstw. Dzień rozprawy nie jest już wcale daleki (…)”. Na temat parlamentaryzmu w Niemczech: „(…) Jeśli osiągniemy władzę legalną drogą, postaramy się, aby jej nie wypuścić z rąk. A wtedy Reichstag może zamknąć swoje wrota. My będziemy wykonywali wolę narodu (…)”. W trakcie rozmowy Hitler wyznał też, że zamierza utworzyć Ministerstwo Propagandy i całkowicie podporządkować sobie naród niemiecki: „My będziemy rozkazywać, a wy będziecie słuchać. Każdy opór będzie tłumiony w zarodku. My uznajemy tylko całkowite podporządkowanie się. Dół słucha, góra rządzi. Nie ścierpię w ogóle żadnego sprzeciwu”. Nieprawdaż, że jasne przesłanie?


Co do komunistów, sprawa też była dla szefa NSDAP jasna: „Rozprawimy się bezlitośnie z marksistami. Wymieciemy wersalski dywan. Powstanie nowa armia (…)”. Przyszłość Niemiec była jasno wytyczona: „(…) Model państwa totalitarnego jest gotów i czeka na urzeczywistnienie. Wszystko odbędzie się bez chaosu, z żelazną dyscypliną. Planowo zniszczymy też dyktat wersalski (…)”. Jasna była również dla Hitlera przyszłość Imperium Brytyjskiego: „Zaproponujemy Anglikom, że zabezpieczymy ich imperium niemieckimi żołnierzami (…)”. Na temat ZSRR i Polski wódz NSDAP mówił: „(…) ZSRR pewnego dnia stanie się potęgą i zaleje Niemcy oraz Europę (…) Musimy zakończyć odbudowę, zanim ZSRR stanie się światowym mocarstwem. Kolos jeszcze śpi. Ale kiedy się zbudzi, nastąpi kres Niemiec (…) Między Niemcami, a Rosją leży szowinistyczna Polska”. Czyżby Hitler był wizjonerem i znał przyszłość? Niesamowita przenikliwość i wyczucie polityczne. Na temat Francji mówił: „(…) Chcemy uregulować nasze stosunki z Francją (…) Francuzi niechaj uciszą nieco swoją radość ze zwycięstwa. Francja powinna traktować Niemcy jako równoprawnego partnera, a nie jak swoje narzędzie (…)”. Co do przestrzeni życiowej też wszystko było już postanowione:„Wedle wszystkich geograficznych i biologicznych racji, mamy prawo zapewnić sobie przestrzeń życiową (…)”.


Swoje plany wobec Europy Hitler wyjawił Breitingowi z rozbrajającą szczerością: „(…) domagamy się powrotu Austrii do Rzeszy, jak i włączenia niemieckich obszarów Moraw, Sudetów. Anschluss Austrii nie sprawi kłopotu. (…) Zurych, Bazylea i Berno są niemieckimi miastami (…) Belgia jest tylko sztucznie karmionym monstrum państwowym. Nigdy nie spisaliśmy na straty Alzacji i Lotaryngii (…)”. Jeśli chodzi o wschodnią Europę to plan też był gotowy: „Zagrzeb i Bratysława są tylko przedmieściami Wiednia (…) Chorwacja i Słowacja pozostaną samodzielnymi państwami. Węgry, jeśli będą sprzymierzone z Niemcami, powrócą do ziem utraconych po 1918 roku (…) Krótko mówiąc: Austria, Szwajcaria, Belgia, Jugosławia i Czechosłowacja muszą zniknąć jako państwa z mapy Europy. Polska i Rumunia muszą zmienić swój status państwowy (…) Od północnej Norwegii aż po Morze Czarne zamierzamy wybudować wał ochronny przed Rosjanami lub Słowianami”. Za największego wroga Hitler uznał Żydów: „Nie będziemy tolerować żydowskich pachołków w prasie, w gospodarce czy w dyplomacji”. Poglądy Hitlera na przyszłość były skrystalizowane już w 1931 roku. Plan był gotowy do wcielenia w życie. Pozostało tylko przejąć władzę. Udało się to wodzowi NSDAP w ciągu następnych dwóch lat. Od 1933 roku mógł realizować swoje obłąkańcze wizje, które przedstawił Breitingowi podczas dwóch rozmów w 1931 roku.


Dziś też możemy czasami usłyszeć polityków snujących, wydawać by się mogło, nierealne, nierzeczywiste plany na przyszłość. Nie powinniśmy lekceważyć nawet najbardziej „dziwnych”, „śmiesznych” i „skrajnych” poglądów głoszonych publicznie przez niektórych ludzi… Czas wyciągnąć wnioski z przeszłości…


Na podstawie: M. Podkowiński, W kręgu Hitlera, Książka i Wiedza, Warszawa 1995.
Portret Adolfa Hitlera
źródło: Wikimedia
JUŻ 10 MAJA W PONIEDZIAŁEK KONKURS HISTORYCZNY „ALE HISTORII” I WYDAWNICTWA „ISKRY”. DO WYGRANIA KSIĄŻKA OD „ISKIER”. SPRAWDŹ REGULAMIN KONKURSU I WEŹ W NIM UDZIAŁ. ZAPRASZAM.
 Docent73
FUNDATOREM NAGRODY W KONKURSIE JEST: WYDAWNICTWO „ISKRY”.

wtorek, lutego 17, 2015

Sytuacja gospodarcza Polski # kłamstwa / mity

.Mieszkam w niedużym 70 tyś mieście w którym zostaja już tylko starzy ludzie bo jedyne oferty pracy są za 1200 zł (na umowie śmieciowej oczywiście) albo na staż do fabryki za 800 zł.Miasto po godzinie 17-tej praktycznie pustoszeje,lokali pełno do wynajęcia.Funkcjonuja dobrze tylko supermarkety, lombardy i sklepy z używaną odzieżą.Kto ma siłe to emigruje na plantacje pomidorów w Holandii albo na zmywak do Birmingham.Emigranci przyjeżdżają raz w roku na Boże Narodzenie.Dlatego śmiać mi sie chce z tych uroczystych gali,nagród z okazji 25 lecia.Jeśli do tego dodac te smutne statystyki (pomijane w antypolskich mediach) o tym że co 3 dziecko w naszym Kraju jest głodne,sześć tysiecy samobójstw rocznie z przyczyn ekonomicznych i kilkuletni okres oczekiwania na operacje w szpitalu itd. .... To co tu świętować panie Szechter,Szczynukowicz,Miecugow,Durczok,Lis i Tusk ?
FERDAS3.06.2014    SEE

_________________________________________________

10 polskich kłamstw gospodarczych i społecznych


Sytuacja gospodarcza Polski w 2013 / 2014 roku

Z góry mówię – nie trzeba być wcale ekonomistą, by dojść do tak prostych i logicznych wniosków jak przedstawione poniżej. Wystarczy nie być zaczadzonym propagandą III / IV RP, wystarczy odstawić narkotyk o nazwie „telewizja”. Wystarczy tylko chcieć. Ten tekst jest w całości mojego autorstwa. Napisałem go w miarę prostym i zrozumiałym dla każdego językiem.

Mity jakimi jesteśmy karmieni przez media i polityków:

1. „Pensje są w Polsce kilka razy niższe niż na Zachodzie, ponieważ bogactwo narodowe buduje się przez dekady, ponieważ mamy trudny czas transformacji gospodarczej, itp. Także: bo mamy za to niskie ceny, i w ogóle tak być musi”.
odtrutka na to kłamstwo:
-pensje są w Polsce niskie z powodu kilku czynników. Po pierwsze, poprzez celowe zaniżanie wartości polskiej waluty. Po drugie, w czasie tzw „transformacji gospodarczej” dokonano rozmyślnej zagłady polskiej gospodarki. To, co działało, zlikwidowano, lub sprzedano za grosze (tzw „prywatyzacja za złotówkę”). Po trzecie, istnieje przyzwolenie rządu na płacenie głodowych pensji przez pracodawców. Gdyby chciano podnieść dwa, trzy razy pensję minimalną i przyłożono się do ścigania pracodawców zatrudniających za 800 zł, to dałoby to oczywisty efekt. Pracodawca, któremu dwóch robotników przynosi miesięczny dochód 100.000 złotych, nie mógł by im płacić po 1500 zł, a uwierzcie, że takie pensje w małych miastach i miasteczkach to norma. Po czwarte – pensje są niskie, bo istnieje za dużo pracowników przy zbyt małej ilości miejsc pracy (bezrobocie). Więc kandydatów na jedno miejsce pracy jest dużo. Za to przyjrzyjmy się branży budowlanej. Otóż większość robotników spieprzyła z Polski na zachód, i słusznie. Istnieje tam niedobór pracowników przy dużej ilości miejsc pracy. Efekt? Już teraz operator koparki w Polsce zarobi 4000 – 8000 złotych na miesiąc. Można? No kurwa mać, można! I niech różne pseudo ekonomiczne autorytety nie wmawiają Polakom, że: „nie da się bo się nie da, i koniec” – da się! Tylko trzeba się znać nie tylko na ekonometrii, która się nikomu nie przydaje, nie tylko na akademickich regułkach z dupy wziętych, nie mających potwierdzenia w życiu. Pomyślcie sami: mamy mnóstwo ekonomistów z tytułami profesorskimi w rządzie. I co z tego mamy? Mamy pensje po 1317 złotych i kolejne stracone pokolenie, pomimo ich rzekomych „wysiłków”.
-kłamstwem jest, że bogactwo narodowe buduje się przez nie wiadomo ile setek lat. W ten sposób będzie można przez dowolny czas usprawiedliwiać upadek gospodarczy i społeczny III RP. Bogactwo narodowe można było zbudować przez te dwie dekady „transformacji gospodarczej”. Przykład – II RP z okresu międzywojnia którą budowano przecież od zera. Jednak warto tutaj dodać, że obecną, przenajświętszą III i IV RP budowano na konkretnych podstawach, czyli na tym co wybudowały powojenne pokolenia w czasach PRL. Zaś „budowanie” czasów III RP polegało na niszczeniu całych sektorów gospodarki, na zamykaniu zakładów, zwalnianiu ludzi, płaceniu im grosze, i na sprzedaży tych zakładów w obce ręce. To, co zbudowano przez pół wieku PRLu, zniszczono w ciągu mniej niż dekady rzekomo wolnej, przenajświętszej III RP.
Mitem jest, że w czasie PRLu nic nie budowano. Ten mit powstał na fali ciemnoty i rusofobii Polaków. Otóż w czasie PRLu wykształcono wiejską i miejską ciemnotę – niech za przykład posłuży fakt, że na polskiej wsi, jak była elektryfikacja – siłowano się z prądem elektrycznym, i stawiano zakłady, kto przeżyje większe uderzenie prądu.
Za czasów PRL wybudowano miliony mieszkań, odbudowano Polskę po wojnie, stworzono system opieki zdrowotnej, socjalnej i emerytalnej. Za czasów Gierka i pierwszej industrializacji rozbudowano przemysł ciężki / maszynowy, który dawał zatrudnienie milionom ludzi. Dziś przemysłu już nie ma, pozostały nieliczne zakłady przemysłowe, w obcych rękach. Zaś ich pracownicy wyjechali do innych krajów, by budować ich dobrobyt, zamiast polskiego.
-transformacja ustrojowa to dobre wytłumaczenie dla różnego rodzaju nierobów, łotrów i złodziei, w celu wytłumaczenia ich politycznych poczynań. Ile jeszcze będą się tłumaczyć tą cholerną transformacją ustrojową? Przez kolejne dwadzieścia lat, czy wymyślą inne kłamstwo, by dobić resztki narodu? Zresztą, z każdą dekadą politycy zasiadający na stołkach mają inne wytłumaczenie omawianego tutaj stanu rzeczy, czasami wzajemnie się wykluczające.
Nie, nie musi być tak, że przy zarobkach Bangladeszu, mamy ceny większe niż w USA. Uważnie przeczytajcie to zdanie i zapamiętajcie:
Zarobki Polaków byłyby na poziomie np Grecji a kilka lat później – Wielkiej Brytanii, gdyby tylko istniała taka polityczna wola, gdyby tylko Polska miała niepodległościowych liderów. A nie lokai  Amerykanów, Niemców, Żydów czy Rosjan. Obecny status quo jest utrzymywany sztucznie, jest to stan wirtualny. Nawet organizacje kojarzone z globalizmem i mafią bankierską (Heritage Fundation) biją na alarm, że Polska jest u progu gospodarczej i społecznej zagłady.
—–
2. „ceny mieszkań muszą być wysokie, bo tak dyktuje rynek. I nic nie możemy na to poradzić, tak być musi i koniec”.
Odtrutka na to kłamstwo:
-w Polsce brakuje ponad trzech milionów mieszkań. A że dostęp do kredytów hipotecznych został ułatwiony, wielu Polaków rzuciło się na głęboką wodę, i wzięło po 300 – 400.000 złotych kredytu za dwupokojowe mieszkanie. Z tego powodu deweloperzy zaczęli wymyślać sobie wirtualne ceny, nie mające potwierdzenia w tzw wolnym rynku. Ceny rosły, bo pomimo łatwiejszego dostępu do kredytów hipotecznych, rynek nie był nasycony. Zresztą, deweloperom wcale nie opłaca się budować np cztery razy więcej mieszkań, choć chciałby tego rynek. Dlaczego? Ponieważ wtedy ceny by spadły. Wolą wybudować te trzy miliony mieszkań np w 10 – 20 lat, zamiast wybudować je w ciągu pięciu lat. Raz wywindowano ceny, i przez te 20 lat budowy tych trzech milionów izb mieszkalnych, będą się tłumaczyć: „są wysokie ceny, bo rynek tak dyktuje, i koniec”. Typowe „ekonomiactwo” – jak ja to nazywam.
-jak rozwiązać ten problem? W normalnym państwie ludzi stać na mieszkania kosztujące te 300 – 400 tysięcy złotych. A gdy społeczeństwo jest niebogate, powinna być tutaj rola państwa, by dopomóc tych biednych deweloperów – przecież oni muszą sprzedawać swoje ciasne klitki po pół miliona złotych! Zaraz podniesie się gazeto-wyborczy kwik, że to przecież interwencja państwa w wolny rynek, że to socjalizm. A przepraszam bardzo. Państwo to MY, ZWYKLI LUDZIE. Państwo nie jest własnością budowniczych mieszkań, ani bankierów, ani polityków. Państwo to naród, przynajmniej w teorii. Mamy prawo się domagać interwencji państwa w „wolny rynek”, mamy prawo się domagać nawet odrobiny socjalizmu – jak to nazywa tuba propagandowa michnika i inne tego typu gazety dla. Przecież to deweloperzy łamią te zasady wolnego rynku, będąc w zmowie cenowej, co do której nie powinno być żądnych wątpliwości. Gdyż żaden mechanizm rynkowy, poza rynkową spekulacją, nie usprawiedliwia wysokich cen mieszkań. A „ekonomiacy tacy jak Balcerowicz, którrzy realizując plany Amerykanów, zniszczyli Polskę – w ogóle nie powinny się wypowiadać w tej kwestii.
—–
3. „cena benzyny / ropy jest wysoka, bo ceny ropy wzrastają, poza tym i tak jest tania w porównaniu do innych krajów”
Odtrutka na to kłamstwo:
-Przepraszam, o jakich krajach my mówimy? W USA benzyna kosztuje nieco ponad dwa złote. W Niemczech cena jest zbliżona lub nieco wyższa w przeliczeniu na złotówki. Ale tam zarabiają pięć razy więcej niż my, no i sama benzyna jest lepszej jakości, bez domieszek i poprodukcyjnych pozostałości, które niszczą silnik.
-W Polsce, na dzień dzisiejszy, musimy liczyć się z tym, że wkrótce benzyna będzie kosztować siedem, a może i osiem złotych za litr. Z czego to wynika? Po pierwsze, wynika to z obecnego kursu na sojusz militarny z Zachodem, głównie z USA i Izraelem. To izoluje nas od Rosji, która jest głównym dostarczycielem paliwa na nasz rynek. Między innymi z tego powodu rządy III RP podpisują niekorzystne dla nas kontrakty z Rosją.
Obecna cena ropy to nie tylko efekt złych sojuszy z największymi światowymi łotrami i zbrodniarzami wojennymi, ale także efekt polityki wewnętrznej państwa. Podatki nakładane na paliwo należą w Polsce do najwyższych. Przy czym obecnie panujący w III RP nauczyli się tak nakładać podatki, by dotyczyły tego, czego nie można uniknąć. Wiadomo, że nawet 500% podatku na książki nie ma sensu, bo ludziom wystarczy kryminał, telenowela, mecz bądź inny mózgojeb. Za to sens mają podatki nakładane na benzynę, na węgiel, gaz, prąd elektryczny, telekomunikację i tego typu sektory gospodarki. Z benzyny korzystamy wszyscy, ze źródeł energii też. Z książek – nieliczni. Sens ma też tzw podatek dochodowy, bo każdy musi się z czegoś utrzymać.
—–
4. „panuje u nas wzrost gospodarczy, Polska jest zieloną wyspą, przed nami wiele perspektyw”
Odtrutka na to kłamstwo:
-Zaraz, jaki wzrost gospodarczy? Czy wzrost gospodarczy nieco ponad zero procent to wzrost gospodarczy? Dla wielu – tak. Usprawiedliwiają się tym, że w krajach starej UE wzrost jest ujemny. Z tym, że jest to bardzo naciągane. Wzrost gospodarczy wzrostowi nierówny. Otóż Niemiec przy wzroście gospodarczym ujemnym ma zajebistą pensję, zajebisty socjal i pomoc państwa m.in. dla rodziny, a także lepsze warunki pracy niż Polak. A co ma Polak przy wzroście gospodarczym dodatnim? Ma 1317 złotych pensji, umowy śmieciowe, bezpłatne urlopy i zero socjalu. I oni chcą, by Polacy wracali z zagranicy do takiego kraju?
-Czy naprawdę III RP jest zieloną wyspą szczęścia i dobrobytu? Skąd wynika dodatni wzrost gospodarczy na tle oceanu kryzysu? Gospodarka danego państwa rośnie, gdy w danym państwie buduje się zakłady przemysłowe, gdy inwestuje się w gospodarkę, gdy naród jest zamożny. Czy możemy tego doświadczyć w III RP? Otóż nie, nie możemy. W Polsce te składniki rozwoju gospodarczego są nieobecne, nie ma ich. Co wytłumaczyłem wcześniej. Zresztą trzeba być ślepym, żeby tego nie widzieć. Jednak wielu ludzi nurtuje ten wzrost gospodarczy, ta cholerna zielona wyspa na oceanie czerwoności, kryzysu gospodarczego. Czy w wirtualnym państwie, którego nie ma, z wirtualnym narodem, który wyjechał na zmywak, ten wzrost gospodarczy nie jest aby też wirtualny? Owszem, jest.
-Ten wirtualny wzrost gospodarczy wynika z tego, że miliony Polaków, którzy wyjechali na obczyznę, przysyła do Polski oficjalnie 25 miliardów euro rocznie. Nieoficjalnie może to być 50 – 60 miliardów euro rocznie. Taka rzeka żywej gotówki, dewiz których Polakom brakuje, generuje wirtualny i nie potwierdzony żadnym ekonomicznym konstruktem wzrost gospodarczy. Ten wzrost gospodarczy to czysta konsumpcja, przeżeranie. Polski „wzrost gospodarczy” nie generuje wzrostu gospodarki, gdyż nic z tych pieniędzy nie powstaje, te pieniądze nie są inwestowane. Ba. Większość z tych pieniędzy trafia z powrotem do portugalskiej Biedronki, do niemieckiego Lidla, do francuskiego Geanta itp. Zapytacie zapewne, co jest złego w instytucji np hipermarketu, którego siedziba może być nawet w Zanzibarze, byle tylko było tanio. Przecież tak głoszą gazety dla młodych, wykształconych neoliberałów bądź dla bogoojczyźnianych antysocjalistów. Otóż hipermarkety nie płacą w ogóle podatków państwu, co zadaje kłam gazetowym teoriom. Odcinają one konsumenta od producenta żywności. Sprzedają odpady poprodukcyjne z krajów Zachodu, które normalnie trafiłyby do utylizatorów bądź na olbrzymie przyzakładowe hałdy poprodukcyjne.
—–
5. „owszem, jest ciężko, ale poziom życia Polaków się poprawia”
Odtrutka na to kłamstwo:
-Poprawia się nieznacznie, ale chyba tylko dla koryciarzy z Warszawy i innych dużych metropolii. Nie można w tym wypadku mówić o mniejszych ośrodkach metropolitalnych takich jak: Kielce, Rzeszów, Białystok, Olsztyn, Szczecin, Gorzów, Zielona Góra. W tych mniejszych metropoliach jest prawie tak samo tragicznie, jak np na wsi.
-Bagno III RP to:
-5 do 7 milionów wygnanych za chlebem, na obczyznę;
-pensja minimalna 300 euro i praca często za mniejsze kwoty, na czarno;
-najdłuższy w Europie czas pracy, największa wydajność, najmniej dni wolnych, najkrótsze urlopy;
-według szacunków organizacji pozarządowych, Polsce grozi kataklizm humanitarny:
-1/3 dzieci niedożywionych, korzysta z programów żywieniowych w szkołach;
-około 1/4 Polaków żyje poniżej minimum biologicznego ustanowionego przez ONZ, jako 1 – 2 dolary na osobę na dobę;
-dalsza 1/4 Polaków żyje w nędzy, biedzie;
-według szacunków rządu w przypadku dużej części Polaków, ich pensja nie wystarcza nawet na podstawowe opłaty – rachunki, żywność, itp.
-350.000 bezdomnych na początku 2011 roku, liczba ta wzrosła;
-katastrofalny wskaźnik samobójstw, można go porównywać jedynie z obszarami postradzieckimi. Dane te są ściśle strzeżone przez władze III RP;
-w latach 90 tych XX wieku obserwowano niewiarygodny SPADEK standardu życia obywateli w Polsce, porównywalny jedynie do państwa afrykańskich, w których trwa klęska głodu bądź wojny. Z tego powodu, w latach 90 tych kilkadziesiąt tysięcy ludzi odebrało sobie życie, uciekając przed biedą, głodem, komornikiem, kredytami itp.
-wzrasta liczba nie tylko biernych, ale czynnych analfabetów;
-czas oczekiwania na operacje, na leczenie refundowane wydłuża się, z tego powodu wielu ludzi nie dożyje momentu planowanego leczenia;
-Warto tutaj zauważyć, że już naszym pradziadkom wmawiano, że jest ciężko, ale idzie ku lepszemu. Po II Wojnie Światowej tłumaczono ludziom, że życie jest ciężkie, ale po odbudowie Ojczyzny nasze dzieci i wnuki będą miały lepiej.
W czasach industrializacji za Gomułki i potem Gierka wmawiano ludziom to samo. Ten sam chwyt wykorzystała solidarność. I teraz mi, młodemu pokoleniu się wmawia, że mamy tyrać na tych nierobów, bo koryto musi być pełne, i może kiedyś, w przyszłości, nasze prawnuki z skorzystają wreszcie coś z tego wspólnego koryta. Tego za wiele! Mam nadzieję, że moje pokolenie nie da się nabrać na tę gadkę.
—–
6. „Polska jest nowoczesnym państwem krajów Zachodu, o ugruntowanej demokracji”.
Odtrutka na to kłamstwo:
-W państwach zachodu istnieje inny standard życia, inne poszanowanie prawa, i w końcu – inne prawo, nie powodujące aż tak znacznego gniewu obywateli. A pomimo tego tamci obywatele się buntują bardziej, niż my. Państwa Zachodu śmieją się z traktowania obywateli i z prawa w III RP. Z tego powodu nie jesteśmy dopuszczani do obrad w Parlamencie europejskim na temat pakietu pomocowego dla Grecji. Przewidujący Niemcy i Francuzi nie chcą, by z ich sal konferencyjnych znowu polscy wysłannicy kradli długopisy czy inne przedmioty. Dlatego Tusk jak murzyński lokaj, stał przed drzwiami, podczas gdy za tymi drzwiami rozgrywała się polityka. Realna polityka, a nie wirtualna.
III RP, ze swoimi standardami, jest raczej bliższa Afryce czy Azji. Tam w podobny sposób traktuje się narody. Można jeszcze się zadowolić tym, że przecież mamy demokrację. Że wystarczy tylko zmobilizować ludzi, to zmienimy system w sposób pokojowy, przy urnie. To także jest nieprawdą.
-Po pierwsze: w III RP partie polityczne wywodzą się z jednego środowiska. Jedna jest prawicowa, druga lewicowa, trzecia neoliberalna, czwarta jest bogoojczyźniana. Ale głosując na jakąkolwiek z tych partii, popierasz jedno środowisko, wywodzące się z aparatu PRL i z Solidarności. Popierasz system czy tego chcesz, czy nie. Partie mniejsze, niezależne – nie mają dostępu do mediów, więc nigdy nie zaistnieją. A nawet jakby, to wybory zostaną sfałszowane, na korzyść systemu. Maszyny / komputery do liczenia głosów są koniec końców – w łapskach systemu, a nie samarytan wrażliwych na losy narodu. Jaki polityk nie skusiłby się, żeby te systemy informatyczne i maszyny do liczenia głosów wykorzystać dla dobra reżimu?
Spójrzcie w wolnej chwili na listę osób zamordowanych bądź zmarłych w tajemniczych okolicznościach. Ireneusz Sekuła, Barbara Blida, Andrzej Lepper, Marek Papała, Jeremiasz Barański, Krzysztof Olewnik, katastrofa CASY i TU-154, i tysiące innych.
—–
7. „Polacy nie muszą się niczego bać, żyjemy w erze pokoju”.
Odtrutka na to kłamstwo:
-kto Wam powiedział, że wojny w Polsce, w tym wojny atomowej, nie będzie w ogóle? To, że cały świat żyje w strachu przez nuklearną zagładą, nie oznacza, że elity tego świata nie będą chciały takiej wojny wywołać.
-plany wykradzione jeszcze za czasów istnienia związku radzieckiego zakładają prewencyjną detonację kilkudziesięciu bomb atomowych o sile od 10 kiloton do 1000 kiloton. Według tych planów ma zostać zgładzone 80% mieszkańców Polski – w wyniku samych detonacji, jak i w wyniku opadu radioaktywnego.
– nie mamy armii, została de facto zlikwidowana. 100.000 żołnierzy miała Republika Weimarska po I Wojnie Światowej.
-widmo wojny bloku zachodniego z Rosją jest prawdopodobne, szczególnie po ostatnich zapowiedziach Rosji w kontekście zadymy w Syrii. Także polska rusofobia i zapatrzenie polskich polityków w USA i Izrael czyni swoje. Sprawa tarczy antyrakietowej też. To oczywiste, że była to przykrywka do instalacji na terenie III RP głowic nuklearnych wymierzonych w Rosję.
-w latach 90-tych dziennikarze śledczy zrobili symulację ataku samej tylko Białorusi na terytoria Polski. Symulacja zakładała, że wojska białoruskie mogą z powodzeniem dostać się na rogatki Warszawy. Do dziś nie zrobiono takiej symulacji ataku wojsk białoruskich i rosyjskich, a jest po co taką symulacje robić.
-m.in. po to, że wojska obu krajów już ćwiczyły scenariusz inwazji na wybrzeże podobne do gdańskiego.
—–
8. „Nie możemy być drugą Japonią, bo nie mamy takiego potencjału”
Odtrutka na to kłamstwo:
-O tym, że Polska może być drugą Japonią, mówił Lech Bolek Wałęsa jeszcze przed transformacją ustrojową. Choć mówił to w przenośni, miał rację. Wygadał się.
Polska miała potencjał, by stać się gospodarczą potęgą. Choć podczas stanu wojennego emigrowało milion ludzi, wciąż byli w kraju ludzie, którzy mogliby podołać zadaniu budowy silnego państwa. Jednak zamiast to zrobić, poczyniono kroki odwrotne. Dziś Polska jest pozbawioną armii i przemysłu strefą buforową między Rosją a Niemcami.
Dziś gdyby nie emigrowało kilka milionów ludzi za chlebem, gdyby udało się ten plan wcielić w życie – byłoby nas w Polsce 45 – 50 milionów. A tak jest nas 35 milionów, pozbawionych w wielu wypadkach woli do walki.
Mamy wszelkie bogactwa naturalne, których Japonia nie posiada. Ropa naftowa się kończy i w 2025 roku kluczowym paliwem znów stanie się węgiel kamienny i brunatny. Jednak w polskie kopalnie zalano wodą, sprzedano Czechom lub po prostu zamknięto. W innych zredukowano wydobycie, bo podobno „nie opłaca się”. podobnie poczyniono z prawie każdą dziedziną gospodarki. Tak samo zrobiono z naszą armią – dziś nasi żołnierze służą wyłącznie jako najemnicy przy mordowaniu narodów nieprzychylnych USA i Izraelowi.
Poza tym: skoro mamy dodatni wzrost gospodarczy, skoro nasza gospodarka się wspaniałomyślnie rozwija, to dlaczego mamy nie mieć potencjału do stania się silnym gospodarczo państwem?
—–
9. „obecne plagi gospodarcze są wynikiem kryzysu gospodarczego. Niby robimy co możemy, staramy się, ale tak być po prostu musi, bo jest kryzys i koniec”.
Odtrutka na to kłamstwo:
-Najpierw przypomnijmy czym jest kryzys gospodarczy i dlaczego został wykreowany. Żadne wydarzenie na globalną skalę nie może się dziać ot tak, „bo stało się, jest kryzys i nic nie poradzimy” – otóż gówno prawda! Obecny kryzys gospodarczy został zaplanowany jeszcze w latach 90-tych XX wieku. Pierwsze impulsy i kroki ku wykreowaniu tej sytuacji poczyniono właśnie pod koniec XX wieku. Poza tym: z tym całym kryzysem gospodarczy jest tak, jak z transformacją ustrojową. Jest to wygodny sposób do usprawiedliwiania złodziejstw rządu i grupy obywateli przy państwowym korycie. Oni chyba będą się tym kryzysem do końca tego stulecia usprawiedliwiać!
-Jaki cel ma zadłużanie się całych państw? Przede wszystkim ten, u kogo jesteś zadłużony, ma nad Tobą władzę. Małe 40 – milionowe państwo zadłużone u międzynarodowej lichwy jest od tej lichwy zależne. Poza tym obecny system bankowo – kredytowy to gigantyczny odkurzacz, który zasysa bogactwa raz zadłużonych krajów. Na czym to polega? Polega to na tym, że bank pożycza państwu pieniądze, których w istocie nie posiada (tworzy wirtualny pieniądz). Natomiast ten sam bank żąda oddania długu w fizycznych dobrach wyprodukowanych w realnej, a nie wirtualnej gospodarce. Czyli np w pieniądzach pochodzących z podatków, dywidend, prywatyzacji po zaniżonych kosztach czy w końcu w postaci ziemi, hipotek. Co więcej – żeby spłacić obecny dług, często stosowaną taktyką jest tzw rolowanie długu, czyli najpierw spłata wcześniejszych zobowiązań, by zaraz potem… wziąć jeszcze większy dług! W taką pułapkę zadłużania się bez końca wpadła większość państw na świecie. No, większość, poza Iranem, Białorusią, Rosją, Serbią…
Dzięki takim praktykom Gracja została właśnie wystawiona na międzynarodową licytację. Licytowany jest nie tylko majątek ruchomy jak i hipoteki, ale także całe wyspy, zabytki, ziemie, porty, autostrady.
-Kolejną kwestią jest prywatyzacja, a właściwie – kryminalna prywatyzacja. Polega ona na tym, że państwo wyprzedaje swoje dobra międzynarodowym korporacjom za śmiesznie niskie ceny. No powiedzcie mi, dlaczego kluczowe dla gospodarki byty nie mogą być państwowe? Dlaczego muszą być koniecznie prywatne, z prywaciarzem który ma różne widzimisię? Swego czasu globalne koncerny piwowarskie kupowały mały browary z tradycjami tylko po to, aby je natychmiast zamykać. Oczywiście, ze szkodą dla piwoszy i browarnictwa, za to ze wzbogaceniem się wielkich koncernów.
-Kolejne zagadnienie to zagadnienie to kryzysy gospodarcze wywoływane celowo przez wielką lichwę, czyli bankierów. Służą one:
-destabilizacji sytuacji na świecie;
-są rajem dla spekulantów; możliwe klęski głodu wywołane przez kryminalnych spekulantów w stylu Goldman Sachs czy Morgan Stanley
-służą transferowi hipotek i bogactw do bankierów;
-no i przy okazji można wywołać kilka wojenek, dać lekką rękę biliony dolarów instytucjom bankowym by je “ratować”;
-kryzysy gospodarcze oznaczają także likwidację klasy średniej. A jak wiadomo, tylko sojusz klasy średniej i robotników jest zdolny sprzeciwić się NWO i wywołać światowe odrodzenie.
-kryzysy gospodarcze to także wywłaszczanie narodów z hipotek, które przechodzą na stronę bankierów – np domów, mieszkań, ziemi, lasów, gruntów ornych, i innych.
-Afera kryzysu gospodarczego. Geneza tej afery tkwi w pewnym planie globalistów. Plan ten zakładał umyślne wykreowanie światowego kryzysu ekonomicznego. Wszelkie kryzysy zdarzające się dziś, w globalnej wiosce, są planowane wcześniej, przygotowywane z premedytacją. Kryzys próbowano wywołać kilka razy za pomocą tzw baniek spekulacyjnych. Polegają one na masowym wykupie akcji różnych firm i fikcyjnych zamówień, dzięki czemu ceny dóbr i usług produkowanych przez te firmy masowo rosną. Jest to czysta forma spekulacji. Na rynku jest za dużo papierów / zamówień bez pokrycia i w końcu następuje wielki krach i spadek cen. Ludzie zostają wtedy na lodzie z niczym, a wielcy i możni, którzy wcześniej taką bańkę drobiazgowo zaplanowali, bogacą się ponad miarę. Tak było ze spółkami internetowymi w USA. Bańka pękła, i żartowano wtedy: ‘jak mam zarobić milion dolarów na spółce internetowej? -Zainwestuj pięć milionów!’
Potem były bańki spekulacyjne związane z surowcami naturalnymi, głównie ropą naftową, jak i związane z zbożami, produktami rolnymi. Ale największy skutek odniosła bańka spekulacyjna związana z rynkiem nieruchomości w USA. Bańka ta miała genezę w decyzji administracji Billa Clintona. Oni doskonale wiedzieli, co robią i naiwny musi być ten, kto szczerze myśli, że stało się to ‘ot tak’.
-Decyzja ta zezwoliła kartelom bankowym na łączenie działalności kredytowej i inwestycyjnej. Na czym to polegało? Banki udzielały wielu ryzykownych kredytów. Ale to nie wszystko, gdyż zysk z tych kredytów, nieraz rozciągnięty na 20, czy nawet więcej lat, był księgowany jako bieżąca inwestycja. W taki oto sposób spekulowano papierami banków, a ilość nieprawidłowych kredytów rosła w ogromnym tempie. W końcu i to uległo załamaniu, bo taki system też ma swój kres. Kryzys z rynku nieruchomości w USA rozlał się po całym świecie.
Ogólnie rzecz biorąc kryzys został zaplanowany po to, aby ludzie bogaci byli bogatsi, a biedni biedniejsi. Fala zwolnień i bezrobocia związana z kryzysem spowodowała albo zahamowanie wzrostu wynagrodzeń, albo wręcz ich spadek. Zaś średni czas pracy uległ wydłużeniu, a ilość obowiązków powiększeniu, gdyż obowiązki zwolnionych ludzi przejęli Ci, którzy szczęśliwie pozostali na swoich stanowiskach. Kryzys gospodarczy to sprytna zagrywka, na której zyskają przede wszystkim bogaci.
—-
10. „system jaki mamy obecnie jest niedoskonały, ale i tak nikt nic lepszego nie wymyślił, dlatego system ten będzie trwał i trwał”.
Odtrutka na to fundamentalne kłamstwo:
-Otóż ludzkość ciągle się rozwija. Nikt nie powiedział, że nie dojdzie do kolejnej wojny, rewolucji, powstania narodów przeciwko uciskowi. Nikt nie powiedział, że ludzkość całe tysiąclecia będzie żyła w ciemnocie. Już teraz masa krytyczna ludzkiej świadomości została przekroczona. To o krok od wyzwolenia narodów. Czego nam, i mieszkańcom reszty świata życzę.
Autor, poza wyraźnie zaznaczonymi cytatami: Jarek Kefir
Możesz mnie wspomóc. Pomoc Was, Czytelników jest kluczowa jeśli chodzi o niezależność stron takich jak moja.
Dotacje są całkowicie dobrowolne i nieobowiązkowe, w przeciwieństwie do różnych “gazetoidów” typu GW czy Rzeczpospolita, gdzie za dostęp do artykułów w internecie trzeba wykupić abonament lub wysłać SMSa.
Szczegóły podałem poniżej, w linku zaznaczonym na niebiesko. Serdeczne dzięki!