2011-07-27 07:10:00 (ost. akt: 2011-07-27 10:08:30)
Jan G. z Kisielic i 15 innych oskarżonych razem z nim osób, mają zarzut przynależności do zorganizowanej grupy przestępczej, przemytu na dużą skalę papierosów i alkoholu, handlu narkotykami, posiadania broni itp. Najpoważniejszym punktem oskarżenia jest jednak zarzut podwójnego zabójstwa biznesmenów ze Szczecina, za co grozi nawet dożywocie.
Jan G. od wielu lat jest częściowo sparaliżowany i dlatego ma pseudonim "Kulawy". Mężczyzna na salę sądową przywożony jest na szpitalnym łóżku
Autor: Rafał Maliszewski
Sąd Okręgowy w Elblągu zamknął sprawę gangu Jana G. z Kisielic pod Iławą. Proces, który rozpoczął się w 2006 roku i kosztował grube miliony przez ostatnie miesiące sprowadzał się do odczytywania akt.
— 8 sierpnia przewidziane jest wystąpienie prokuratora. Kolejne dni, w sierpniu sąd wyznaczył w sumie sześć terminów, przeznaczone są na mowy końcowe pozostałych stron. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, wyrok może zapaść na przełomie sierpnia i września — powiedziała nam sędzia Dorota Zientara, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu.
Wszyscy mają tam nadzieję, że najdłuższy, najtrudniejszy i najdroższy proces w historii elbląskiej Temidy, wreszcie się zakończy.
Oskarżony specjalnej troski
Jan G. od wielu lat jest częściowo sparaliżowany i dlatego ma pseudonim "Kulawy".
Mężczyzna na salę sądową przywożony jest na szpitalnym łóżku. Na początku cały czas musiał być przy nim lekarz. Także obecnie, ze względu na wskazania medyczne rozprawy z udziałem „Kulawego“ nie mogą się kończyć później niż o godzinie 14-tej. W ich trakcie zarządzone są przerwy, żeby oskarżony mógł coś zjeść, wypić, wziąć lekarstwa.
Ale to nie wszystko. Wszelkie rekordy gry na zwłokę Jan G. pobił, kiedy na jego życzenie, od listopada 2009 do stycznia 2011, sąd musiał odczytywać w całości akta sprawy, 250 tomów. Koszty procesu — czasem dziesięć rozpraw w ciągu miesiąca — już dwa lata temu przekroczyły dwa miliony złotych.
Do końca szukają ciał
Sprawa jest droga, także z powodu zlecanych przez cały czas badań i ekspertyz biegłych. Do tej pory nie odnaleziono bowiem zwłok Jerzego O i Stanisława B., biznesmenów, o których zabójstwo oskarżony jest "Kulawy".
Najbardziej drastyczna wersja mówi, że ich ciała zostały przepuszczone przez maszynkę do mięsa.
Nie ma jednak na to jednoznacznych dowodów, chociaż prokuratura wielokrotnie szukała choćby śladu; na początku bieżącego roku, także w należącym do Jana G. gospodarstwie rybackim w Goryniu, koło Kisielic.
Z informacji agencyjnych wynika, że poszukiwania prowadzone były jeszcze w ostatnim miesiącu.
Jan G. został już raz skazany przez elbląski sąd. W 2008 roku dostał 6 lat więzienia za napad na biznesmana pod Zieloną Górą, któremu w 1999 roku groził bronią i zmusił do oddania luksusowego auta.
Ten wyrok jest już prawomocny. Obecnie "Kulawemu" grozi nawet dożywocie, chociaż kilka miesięcy temu, prowadzący sprawę sędzia, uprzedził o możliwej zmianie (na łagodniejsze) kwalifikacji prawnej niektórych, opisanych w akcie oskarżenia czynów.
Stanisław Brzozowski