Tomaszewski: - Jak chciałem się wypisać z Klubu Wybitnego Reprezentanta to mówili mi, że się nie da!
24 maja 2012 - 18:13
Jan Tomaszewski o akcji Władysława Żmudy, o ostatnich wypowiedziach i o żenujących programach telewizyjnych. - Powinienem też zostać usunięty z archiwalnych zdjęć, a mecze, które rozegrałem powinny zniknąć z kronik. Jak w Korei Północnej albo w ZSRR. Jan Tomaszewski nigdy nie grał w piłkę, nawet nie istniał - kpi.
Żmuda chce cię wyrzucić z Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Władek jest pod presją pracodawcy, bo gdyby on nie pracował w PZPN to co by robił? Rozumiem, że dba o siebie i o swój interes, robi, co mu każe góra. Z Klubu Wybitnego Reprezentanta i tak w żaden sposób nie korzystałem, bo ten klub nie działa, z członkostwa nic nie wynika, wszystko co zapisano w regulaminie – te wszystkie wyjazdy na mecze, posiedzenia – to tylko puste słowa. W każdym razie – chciałbym poprosić Władka i jego szefów z PZPN, by poszli dalej i zaapelowali, aby moje nazwisko zostało wykreślone z pamięci Polaków. Powinienem też zostać usunięty z archiwalnych zdjęć, a mecze, które rozegrałem powinny zniknąć z kronik. Jak w Korei Północnej albo w ZSRR. Jan Tomaszewski nigdy nie grał w piłkę, nawet nie istniał.
A może sam byś się z tego klubu wypisał?
Chciałem, prosiłem, by mnie usunięty z klubu, ale odpowiedziano mi, że to niemożliwe, że to jest forma grzecznościowa, dożywotnia. I że skoro tyle meczów zagrałem to w tym klubie będę, czy mi się to podoba, czy nie. Teraz się okazuje, że ja się wypisać nie mogę, ale ktoś mnie już tak.
Gdy ktoś chce cię wyrzucić w takim trybie to…
Nie robi mi to wielkiej różnicy, teraz będę wypowiadał się jako „były członek Klubu Wybitnego Reprezentanta”. Trochę przykro, że dzieje się to rękoma mojego przyjaciela z boiska. Dziwię się, że niektórzy chcą ingerować w to, co już było. Ja zawsze mówię, że Grzegorz Lato to mój wielki przyjaciel z boiska, który jednak kompromituje nasz futbol jako prezes. Ale w życiu bym nie wpadł na to, żeby usunąć go z Klubu Wybitnego Reprezentanta tylko dlatego, że jest nędznym prezesem. To dwie różne sprawy. Dzięki Grzegorzowi przeżyłem wspaniałe chwile, bo ta drużyna prawie zawsze strzelała więcej goli niż ja puszczałem. A dzięki Władkowi wiele razy zachowywałem czyste konto, bo to by fantastyczny piłkarz. I to powiem zawsze, czy mnie Lato albo Żmuda będzie wnerwiał, czy nie.
Jakiś czas temu powiedziałeś, że wstydzisz się, że grałeś w reprezentacji Polski, więc w sumie usunięcie cię z Klubu Wybitnego Reprezentanta byłoby oszczędzeniem ci wstydu jeszcze większego.
Wstydzę się. A teraz to nie tylko się wstydzę, ale brzydzę. Bo mi tę całą moją młodość, z której kiedyś byłem dumny, obrzydzili! Wtedy nie tylko my byliśmy z siebie dumni, ale cała Polska była z nas dumna. Jak odbierałem od Kazimierza Górskiego bluzę bramkarską to czułem się, jakbym odbierał Oscara. W bramce nie stałem sam, tylko z milionami Polaków. A teraz co znaczy ta koszulka? Dopiero co z jakimiś gryzmołami zamiast orła, z aferami kopertowymi, taśmowymi, alkoholowymi, seks-aferami… Została zdewaluowana. Ktoś do tego dopuścił, ktoś to sprawił.
Gdybyś powiedział, że wstydzisz się, że koszulka, w której grałeś, jest teraz tak szmacona byłoby to lepiej odebrane niż słowa, że wstydzisz się, że w ogóle w reprezentacji grałeś.
Może tak, ale każdy rozumie jak chce zrozumieć. To była metafora. Nie wstydzę się, że grałem, tylko wstydzę się, że ktoś mi te wspomnienia popsuł. Powiem komuś – ja grałem kiedyś w reprezentacji Polski! A ktoś spyta: - Tej, w której gra teraz przestępca i Francuz? Na Boga! Jak ktoś nie rozumie, co miałem do przekazania – to przykro mi bardzo.
W mediach trwa akcja, kto z Tomaszewskiego zrobi większego durnia.
Teraz to się nasiliło, ale czy ja krytykuję PZPN od wczoraj czy od kilkunastu lat? Jak zacząłem krytykować to Polska była na 20. miejscu na świecie, a teraz jest na 65. To jest się z czego cieszyć? To wszystko jest polityczne. Tusk, Kwiatkowski – oni nakręcili aferę, że coś powiedziałem. A ja bym chciał od Donalda Tuska jasną deklarację. Niech stanie przed kamerą i powie jedno zdanie: „Odpowiada mi, że przestępca skazany za korupcję w futbolu reprezentuje nasz kraj”. Niech weźmie odpowiedzialność i to powie, zamiast lawirować. To byłoby lepsze niż atakowanie mnie zdaniami wyciągniętymi z kontekstu. Ale on tego nie powie, bo to by źle zabrzmiało.
Lepiej byś wypadł w mediach gdybyś powiedział, że będziesz kibicował Hiszpanom, a nie Niemcom.
Tyle tylko, że nie byłbym sobą. Polsce nie mogę, bo się obraziłem na zastaną rzeczywistość, na obcokrajowców, na zawodnika, który nie odpracował kary za korupcję. To z braku laku biorę Niemców. Tam mam Klose, a ja przeciwko Józkowi Klose grałem wiele razy, jesteśmy kolegami z boiska. Podolski to piłkarz światowej klasy, jest Niemcem, ale chociaż robi naszemu krajowi świetną reklamę. A co mnie łączy z Xavim, Iniestą albo Rooneyem? To największe futbolowe mózgi, ale obce. Jak lubię Niemców z kadry Niemiec – to źle, bo to przecież źli Niemcy. A jak nie lubię Niemców z kadry Polski – to też źle. To gdzie tu konsekwencja? Ale ja się z tym liczę, z tymi atakami. Bo to jest atak polityczny. Powiedziałem przed wyborami: jeśli chcecie, by wielomiliardowe przekręty związane z budową stadionów i autostrad nie zostały zamiecione pod dywan jak afera hazardowa, głosujcie. 12 stycznia złożyłem doniesienie do prokuratury w sprawie Stadionu Narodowego, a już po dwóch tygodniach dostałem odpowiedź, że tam wszystko jest OK. Szybko działają, kto by się spodziewał! Problem w tym, że 5 lutego okazało się, że jednak nie jest OK. Ja nie odpuszczę, będę gadał dalej. Będą chcieli ze mnie zrobić idiotę, będą chcieli pokazać, że jestem niewiarygodny, bo jestem niewygodny, ale mam twardą skórę. Tusk i Kwiatkowski legalizują patologię w polskiej piłce.
Chodzisz ostatnio po programach telewizyjnych, prawie dzień w dzień. Rozmawiasz z dziennikarzami, którzy są kompletnie nieprzygotowani do wywiadu – z Kuźniarem, z Olejnik. Dlaczego nie uderzysz pięścią w stół i nie wyjdziesz? Nie powiesz: „Niech się pani przygotuje”. Dlaczego nie narobisz im wstydu i zamiast tego - oni robią wstyd tobie?
Bo gdybym nie chodził to by gadali do pustego krzesła, jaki to Tomaszewski głupi. A ja staram się naprowadzać i wyjaśniać.
Ci dziennikarze i tak cię nie słuchają. Wiedzą swoje, chcą z ciebie zrobić głupka, a na tym się akurat znają.
Kuźniar mówi, że ja grałem w Belgii i Hiszpanii, więc czemu czepiam się Perquisa w reprezentacji Polski? Myli futbol klubowy i reprezentacyjny. No to próbuję mu wytłumaczyć, że jest różnica. Monika Olejnik znowu coś mówiła, że w Chelsea grają cudzoziemcy. Ale co ja mogę? Mam nie przychodzić? Wtedy tych bzdur nikt nie będzie prostował. Ja się nie zamknę. Mam swoje zdanie i się go nie wstydzę. Niech się wstydzą inni. Proszę podkreślić, że mówię to jako były członek Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Rozmawiał
stan TUTAJ
Jan Tomaszewski o akcji Władysława Żmudy, o ostatnich wypowiedziach i o żenujących programach telewizyjnych. - Powinienem też zostać usunięty z archiwalnych zdjęć, a mecze, które rozegrałem powinny zniknąć z kronik. Jak w Korei Północnej albo w ZSRR. Jan Tomaszewski nigdy nie grał w piłkę, nawet nie istniał - kpi.
Żmuda chce cię wyrzucić z Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Władek jest pod presją pracodawcy, bo gdyby on nie pracował w PZPN to co by robił? Rozumiem, że dba o siebie i o swój interes, robi, co mu każe góra. Z Klubu Wybitnego Reprezentanta i tak w żaden sposób nie korzystałem, bo ten klub nie działa, z członkostwa nic nie wynika, wszystko co zapisano w regulaminie – te wszystkie wyjazdy na mecze, posiedzenia – to tylko puste słowa. W każdym razie – chciałbym poprosić Władka i jego szefów z PZPN, by poszli dalej i zaapelowali, aby moje nazwisko zostało wykreślone z pamięci Polaków. Powinienem też zostać usunięty z archiwalnych zdjęć, a mecze, które rozegrałem powinny zniknąć z kronik. Jak w Korei Północnej albo w ZSRR. Jan Tomaszewski nigdy nie grał w piłkę, nawet nie istniał.
A może sam byś się z tego klubu wypisał?
Chciałem, prosiłem, by mnie usunięty z klubu, ale odpowiedziano mi, że to niemożliwe, że to jest forma grzecznościowa, dożywotnia. I że skoro tyle meczów zagrałem to w tym klubie będę, czy mi się to podoba, czy nie. Teraz się okazuje, że ja się wypisać nie mogę, ale ktoś mnie już tak.
Gdy ktoś chce cię wyrzucić w takim trybie to…
Nie robi mi to wielkiej różnicy, teraz będę wypowiadał się jako „były członek Klubu Wybitnego Reprezentanta”. Trochę przykro, że dzieje się to rękoma mojego przyjaciela z boiska. Dziwię się, że niektórzy chcą ingerować w to, co już było. Ja zawsze mówię, że Grzegorz Lato to mój wielki przyjaciel z boiska, który jednak kompromituje nasz futbol jako prezes. Ale w życiu bym nie wpadł na to, żeby usunąć go z Klubu Wybitnego Reprezentanta tylko dlatego, że jest nędznym prezesem. To dwie różne sprawy. Dzięki Grzegorzowi przeżyłem wspaniałe chwile, bo ta drużyna prawie zawsze strzelała więcej goli niż ja puszczałem. A dzięki Władkowi wiele razy zachowywałem czyste konto, bo to by fantastyczny piłkarz. I to powiem zawsze, czy mnie Lato albo Żmuda będzie wnerwiał, czy nie.
Jakiś czas temu powiedziałeś, że wstydzisz się, że grałeś w reprezentacji Polski, więc w sumie usunięcie cię z Klubu Wybitnego Reprezentanta byłoby oszczędzeniem ci wstydu jeszcze większego.
Wstydzę się. A teraz to nie tylko się wstydzę, ale brzydzę. Bo mi tę całą moją młodość, z której kiedyś byłem dumny, obrzydzili! Wtedy nie tylko my byliśmy z siebie dumni, ale cała Polska była z nas dumna. Jak odbierałem od Kazimierza Górskiego bluzę bramkarską to czułem się, jakbym odbierał Oscara. W bramce nie stałem sam, tylko z milionami Polaków. A teraz co znaczy ta koszulka? Dopiero co z jakimiś gryzmołami zamiast orła, z aferami kopertowymi, taśmowymi, alkoholowymi, seks-aferami… Została zdewaluowana. Ktoś do tego dopuścił, ktoś to sprawił.
Gdybyś powiedział, że wstydzisz się, że koszulka, w której grałeś, jest teraz tak szmacona byłoby to lepiej odebrane niż słowa, że wstydzisz się, że w ogóle w reprezentacji grałeś.
Może tak, ale każdy rozumie jak chce zrozumieć. To była metafora. Nie wstydzę się, że grałem, tylko wstydzę się, że ktoś mi te wspomnienia popsuł. Powiem komuś – ja grałem kiedyś w reprezentacji Polski! A ktoś spyta: - Tej, w której gra teraz przestępca i Francuz? Na Boga! Jak ktoś nie rozumie, co miałem do przekazania – to przykro mi bardzo.
W mediach trwa akcja, kto z Tomaszewskiego zrobi większego durnia.
Teraz to się nasiliło, ale czy ja krytykuję PZPN od wczoraj czy od kilkunastu lat? Jak zacząłem krytykować to Polska była na 20. miejscu na świecie, a teraz jest na 65. To jest się z czego cieszyć? To wszystko jest polityczne. Tusk, Kwiatkowski – oni nakręcili aferę, że coś powiedziałem. A ja bym chciał od Donalda Tuska jasną deklarację. Niech stanie przed kamerą i powie jedno zdanie: „Odpowiada mi, że przestępca skazany za korupcję w futbolu reprezentuje nasz kraj”. Niech weźmie odpowiedzialność i to powie, zamiast lawirować. To byłoby lepsze niż atakowanie mnie zdaniami wyciągniętymi z kontekstu. Ale on tego nie powie, bo to by źle zabrzmiało.
Lepiej byś wypadł w mediach gdybyś powiedział, że będziesz kibicował Hiszpanom, a nie Niemcom.
Tyle tylko, że nie byłbym sobą. Polsce nie mogę, bo się obraziłem na zastaną rzeczywistość, na obcokrajowców, na zawodnika, który nie odpracował kary za korupcję. To z braku laku biorę Niemców. Tam mam Klose, a ja przeciwko Józkowi Klose grałem wiele razy, jesteśmy kolegami z boiska. Podolski to piłkarz światowej klasy, jest Niemcem, ale chociaż robi naszemu krajowi świetną reklamę. A co mnie łączy z Xavim, Iniestą albo Rooneyem? To największe futbolowe mózgi, ale obce. Jak lubię Niemców z kadry Niemiec – to źle, bo to przecież źli Niemcy. A jak nie lubię Niemców z kadry Polski – to też źle. To gdzie tu konsekwencja? Ale ja się z tym liczę, z tymi atakami. Bo to jest atak polityczny. Powiedziałem przed wyborami: jeśli chcecie, by wielomiliardowe przekręty związane z budową stadionów i autostrad nie zostały zamiecione pod dywan jak afera hazardowa, głosujcie. 12 stycznia złożyłem doniesienie do prokuratury w sprawie Stadionu Narodowego, a już po dwóch tygodniach dostałem odpowiedź, że tam wszystko jest OK. Szybko działają, kto by się spodziewał! Problem w tym, że 5 lutego okazało się, że jednak nie jest OK. Ja nie odpuszczę, będę gadał dalej. Będą chcieli ze mnie zrobić idiotę, będą chcieli pokazać, że jestem niewiarygodny, bo jestem niewygodny, ale mam twardą skórę. Tusk i Kwiatkowski legalizują patologię w polskiej piłce.
Chodzisz ostatnio po programach telewizyjnych, prawie dzień w dzień. Rozmawiasz z dziennikarzami, którzy są kompletnie nieprzygotowani do wywiadu – z Kuźniarem, z Olejnik. Dlaczego nie uderzysz pięścią w stół i nie wyjdziesz? Nie powiesz: „Niech się pani przygotuje”. Dlaczego nie narobisz im wstydu i zamiast tego - oni robią wstyd tobie?
Bo gdybym nie chodził to by gadali do pustego krzesła, jaki to Tomaszewski głupi. A ja staram się naprowadzać i wyjaśniać.
Ci dziennikarze i tak cię nie słuchają. Wiedzą swoje, chcą z ciebie zrobić głupka, a na tym się akurat znają.
Kuźniar mówi, że ja grałem w Belgii i Hiszpanii, więc czemu czepiam się Perquisa w reprezentacji Polski? Myli futbol klubowy i reprezentacyjny. No to próbuję mu wytłumaczyć, że jest różnica. Monika Olejnik znowu coś mówiła, że w Chelsea grają cudzoziemcy. Ale co ja mogę? Mam nie przychodzić? Wtedy tych bzdur nikt nie będzie prostował. Ja się nie zamknę. Mam swoje zdanie i się go nie wstydzę. Niech się wstydzą inni. Proszę podkreślić, że mówię to jako były członek Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Rozmawiał
stan TUTAJ