Wpisał: Mirosław Dakowski | |
11.02.2013. | |
Patetyczna dysproporcja
Na meczu w Dublinie, gdzie jedenastu „naszych” chłopców nieudolnie usiłowało wkopać piłkę do bramki, było 30 tys. zmotywowanych Polaków. Przecież nie o wynik z miłymi rudymi chłopcami im szło - lecz o ORŁA BIAŁEGO, choć może nie uświadamiali tego sobie dokładnie.
Na comiesięcznym Różańcowym Marszu Pokutnym w Warszawie, gdzie stawką jest Zwycięstwo lub klęska Polski, było ze 300 osób.
To patetyczna dysproporcja.
Ale pod Termopilami też było 300 obrońców. I był Efialtes. Wczoraj też mi mignął - chyba on?
Ku przestrodze: (z Viki)
Efialtes z Trachis (gr. Ἐφιάλτης)
– Grek, syn Eurydemusa z Malis. Podczas bitwy pod Termopilami w 480
p.n.e., zdradził wrogiej armii perskiej górską ścieżkę prowadzącą na
tyły zjednoczonej armii greckiej dowodzonej przez króla Sparty
Leonidasa. Po porażce Persji w bitwie pod Salaminą uciekł do Tesalii w
obawie przed zemstą Spartan. Legenda głosi, że Persowie zapewnili go, że
zapłacą mu tyle złota ile sam waży. Po przeprowadzeniu wojska przez
góry Persowie obdarli go ze skóry, wypchali złotem i wysłali Grekom.
********************************************
JUŻ WKRÓTCE -
- finale "wiary" - tych 30 tys. Polaków i "polaków" w "Polskę", "Państwo", w jUDEu, tusqvincenta,
etc etc etc
- Wiara tych 300 z ulicy w W-wie - będzie Trwać Wieki.
Amen.
neverlandd
|
- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
Archiwum
-
▼
2022
(56)
- ► października 2022 (5)
- ► września 2022 (2)
- ► sierpnia 2022 (4)
- ► lipca 2022 (8)
- ► czerwca 2022 (6)
- ► kwietnia 2022 (7)
- ► marca 2022 (5)
- ► lutego 2022 (6)
- ► stycznia 2022 (4)
-
►
2021
(30)
- ► grudnia 2021 (3)
- ► listopada 2021 (4)
- ► października 2021 (7)
- ► września 2021 (1)
- ► sierpnia 2021 (5)
- ► lipca 2021 (1)
- ► czerwca 2021 (1)
- ► kwietnia 2021 (3)
- ► marca 2021 (1)
- ► lutego 2021 (1)
-
►
2020
(12)
- ► grudnia 2020 (1)
- ► października 2020 (1)
- ► września 2020 (2)
- ► sierpnia 2020 (1)
- ► lipca 2020 (1)
- ► czerwca 2020 (4)
- ► marca 2020 (2)
-
►
2019
(5)
- ► grudnia 2019 (1)
- ► września 2019 (2)
- ► stycznia 2019 (1)
-
►
2018
(9)
- ► września 2018 (1)
- ► lipca 2018 (3)
- ► czerwca 2018 (3)
- ► kwietnia 2018 (1)
- ► marca 2018 (1)
-
►
2017
(24)
- ► grudnia 2017 (1)
- ► listopada 2017 (2)
- ► października 2017 (2)
- ► sierpnia 2017 (2)
- ► lipca 2017 (1)
- ► kwietnia 2017 (2)
- ► marca 2017 (2)
- ► lutego 2017 (6)
- ► stycznia 2017 (4)
-
►
2016
(38)
- ► grudnia 2016 (4)
- ► listopada 2016 (3)
- ► października 2016 (2)
- ► września 2016 (6)
- ► sierpnia 2016 (3)
- ► lipca 2016 (1)
- ► czerwca 2016 (2)
- ► kwietnia 2016 (4)
- ► marca 2016 (3)
- ► lutego 2016 (2)
- ► stycznia 2016 (4)
-
►
2015
(60)
- ► grudnia 2015 (2)
- ► listopada 2015 (3)
- ► października 2015 (1)
- ► września 2015 (9)
- ► sierpnia 2015 (6)
- ► lipca 2015 (5)
- ► czerwca 2015 (7)
- ► kwietnia 2015 (4)
- ► marca 2015 (11)
- ► lutego 2015 (4)
- ► stycznia 2015 (7)
-
►
2014
(123)
- ► grudnia 2014 (6)
- ► listopada 2014 (11)
- ► października 2014 (4)
- ► września 2014 (8)
- ► sierpnia 2014 (9)
- ► lipca 2014 (21)
- ► czerwca 2014 (9)
- ► kwietnia 2014 (20)
- ► marca 2014 (5)
- ► lutego 2014 (6)
- ► stycznia 2014 (12)
-
►
2013
(157)
- ► grudnia 2013 (5)
- ► listopada 2013 (10)
- ► października 2013 (9)
- ► września 2013 (11)
- ► sierpnia 2013 (9)
- ► lipca 2013 (5)
- ► czerwca 2013 (10)
- ► kwietnia 2013 (14)
- ► marca 2013 (10)
- ► lutego 2013 (28)
- ► stycznia 2013 (33)
-
►
2012
(249)
- ► grudnia 2012 (19)
- ► listopada 2012 (23)
- ► października 2012 (26)
- ► września 2012 (11)
- ► sierpnia 2012 (20)
- ► lipca 2012 (8)
- ► czerwca 2012 (27)
- ► kwietnia 2012 (8)
- ► marca 2012 (12)
- ► lutego 2012 (27)
- ► stycznia 2012 (35)
-
►
2011
(256)
- ► grudnia 2011 (10)
- ► listopada 2011 (54)
- ► października 2011 (8)
- ► września 2011 (5)
- ► sierpnia 2011 (23)
- ► lipca 2011 (13)
- ► czerwca 2011 (8)
- ► kwietnia 2011 (15)
- ► marca 2011 (22)
- ► lutego 2011 (52)
- ► stycznia 2011 (32)
-
►
2010
(133)
- ► grudnia 2010 (8)
- ► listopada 2010 (29)
- ► października 2010 (7)
- ► września 2010 (11)
- ► sierpnia 2010 (11)
- ► lipca 2010 (3)
- ► czerwca 2010 (1)
- ► kwietnia 2010 (15)
- ► marca 2010 (13)
- ► lutego 2010 (9)
- ► stycznia 2010 (7)
-
►
2009
(27)
- ► grudnia 2009 (7)
- ► listopada 2009 (2)
- ► października 2009 (3)
- ► września 2009 (5)
- ► sierpnia 2009 (1)
- ► lipca 2009 (2)
- ► kwietnia 2009 (4)
- ► marca 2009 (1)
- ► stycznia 2009 (2)
-
►
2008
(55)
- ► grudnia 2008 (5)
- ► listopada 2008 (2)
- ► października 2008 (6)
- ► września 2008 (16)
- ► sierpnia 2008 (18)
- ► lipca 2008 (1)
-
►
2006
(1)
- ► listopada 2006 (1)
LOKALIZATOR
A K T U E L L
poniedziałek, lutego 11, 2013
Pustka "polskiej" "Wiary"
..
Fala Śmierci - II.
Tolerujecie zabijanie dzieci - to sami będziecie zabijani |
Wpisany przez Administrator |
niedziela, 13 stycznia 2013 23:03 |
SEE
Nie wiem czy jest to zapis
realnych wydarzeń czy fragment książki. Jedno jest pewne, to opis
wydarzeń do których się zbliżamy bardzo szybko. Wszystkie ustawy
uchwalane przez tych szubrawców obywatele powinni natychmiast na nich
przetestować a więc wszczepić im czipy, zaszczepić, ustawić kamery w ich
miejscu zamieszkania i pracy, poddać eutanazji, ich dzieci oddać
pederastom do adopcji, itd., itp.
Artykuł, po którym łzom nie będzie końca - Holenderka dziękuje za życie w Polsce, bo tu ...bo tu... jeszcze nie zabijają.!!!gloria.tv, 12.01.2013 ?EUTANAZJA, śmieciowy Finał Orkiestry ŻYCIA !!!? ============================================ Sanny wyrwała się z miasteczka śmierci 30 km na południe od Amsterdamu, w 3 tysięcznym mieścinie Wielingen, dziennikarka stołecznego gazety odkryła, że w tym sennym miasteczku żyją tylko młodzi ludzie. Nie ma w nim nikogo, kto żyje z emerytury! Raczkujące dzieciuchy, szkolne małolaty, agresywne zawodowe szczury, młodzi dziadkowie? A gdzie staruszkowie? Nie ma [... ] jestem w Poznaniu, bo Sanny wyszła za mąż za wdowca z twojego miasta. Wczoraj w ratuszu był ich ślub. On jest emerytowanym nauczycielem poznańskiego liceum - Jedynki Marcinka. No wiesz tu opodal na Grunwaldzkiej. Poznała go przez takie internetowe biuro. Ona jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiesz, przy szampanie nachyliła się mi do ucha i powiedziała, że w Polsce i w Poznaniu lekarze nie usypiają, pomagają na prawdę!!! Z jego i swojej emerytury 4000 euro będą szczęśliwym małżeństwem do końca świata. Czy na pewno? EUTANAZJA, śmieciowy Finał Orkiestry ŻYCIA !!! Czy macie państwo świadomość, że ponad 30% Holendrów przeniosło się do Niemieckich Kas Chorych, by uniknąć EUTANAZJI? Ciekawskich niedowiarków zapraszam do Holandii, sami sprawdźcie jak ta maszynka do zabijania działa. Zobaczcie jak działa EUTANAZYJNE POGOTOWIE - typu mać - ratunkowego! A wszystko pod szczytnym hasłem "skrócić cierpienie staruszkom". Kto jest staruszkiem i jak bardzo cierpi wiedzą tylko ci co "proponują-wyjaśniają-pomagają" MORDERCY!!! Temat coraz częściej gości w "naszych" mediach tak nieśmiało: prawo do decydowania o własnym życiu, nieuleczalnie chory, skrócić męki i temu podobne pierdoły. Ale finał ma być jeden! Po okresie produkcyjnym - na umowach śmieciowych - ŚMIETNIK!!! Od tego zacząłem rok temu: EUTANAZJA... Tak, stosunkowo niewiele mówi się na jej temat... Dni temu kilka, córka koleżanki (mąż Holender) jechała do Holandii na... uroczystą eutanazję teściowej. - Panie doktorze, mamy prośbę o przyśpieszenie "zabiegu" o dwa dni. Chcemy wyjechać w piątek po południu. Po drodze chcemy zajechać do Samanty, wczoraj miała urodziny. Jesteśmy zabukowani w sobotę rano na lot do Nicei. Mama przecież już podjęła decyzję. Bardzo prosimy. - Adrian położył na biurku doktora Markusa bilety lotnicze jako dowód, że o 9.30 w sobotę mają wylot na oczekiwane od roku wakacje. Doktor Markus, lekarz dzielnicowy, od dwóch miesięcy na zlecenie Adriana i Emmy diagnozował mamę Adriana, 72 letnią Hertę, która od wielu lat chorowała na nieżyt jelit i niewydolność nerek. Jednak przekonywującym argumentem za eutanazją jest jej wiek - 72 lata wystarczy, nażyła się! Herta podczas wizyty dr. Markusa sama, bez jakiegokolwiek przymusu, stwierdziła, że prosi go o pomoc. - Niech mi pan pomoże doktorze Markus - powiedziała to przy wszystkich obecnych przy jego wizycie. Czyli, niedwuznacznie wyraziła swoją wolę. - Panie doktorze prosimy! 30 km na południe od Amsterdamu, w 3 tysięcznym mieścinie Wielingen, dziennikarka stołecznego gazety odkryła, że w tym sennym miasteczku żyją tylko młodzi ludzie. Nie ma w nim nikogo, kto żyje z emerytury! Raczkujące dzieciuchy, szkolne małolaty, agresywne zawodowe szczury, młodzi dziadkowie? A gdzie staruszkowie? Nie ma. Ani jednego w kawiarni, kościółku, na ulicy. Indagowani przypadkowi rozmówcy na rynku miasta, w urzędzie merostwa i w okolicznych pubach unikali odpowiedzi na pytania, gdzie są starsi jego mieszkańcy? Intuicją tchnięta dziennikarka zatrzymała swój samochód na parkingu spożywczego dyskonta i po niespełna godzinie zauważyła przemykającą postać kobiety, która - na jej oko - mogła mieć ponad sześćdziesiąt pięć lat. - Poczekam jak wyjdzie - pomyślała. - Stanę w okolicach rozsuwalnych drzwi. Musi po zakupach wyjść. Jakoś ją zagadnę. Muszę pierwszym pytaniem zdobyć jej zaufanie, tylko czy będzie chciała ze mną rozmawiać? Po niespełna 20 minutach starsza pani w kapelusiku nasuniętym głęboko na czoło szybkim krokiem opuszczała sklep. Jaga podbiegła do niej - Dzień dobry, ja nie jestem tutejsza, ja z Amsterdamu, jestem dziennikarką. Chcę pani pomóc. Jestem godną zaufania osobą. Niech pani ze mną porozmawia, mogłabym być pani córką. - Córką? - nieomal odkrzyknęła dama w kapelusiku - Córką! Pani nic nie rozumie, tu synowie i córki zabijają. Mordują ojców i matki. Chce pani coś wiedzieć, a chyba nie podejrzewa, że jest pani w mieście zbrodni. Osłupiała Jaga patrzyła w oczy starszej pani wyczuwając, że ta waha się czy jej zaufać. - Nie zawiedzie mnie Pani? - Przysięgam! Pomogę ze wszystkich swoich sił. Nie jestem Holenderką. Pochodzę z Saksonii. Mój ojciec jest emigrantem z Polski. Jestem przyzwoitym człowiekiem, dziadek walczył w Powstaniu Warszawskim, jeśli pani to cokolwiek mówi. - Młoda osóbko Mówi mi to wiele. Ukończyłam historię i prawo na Uniwersytecie van Amsterdam. Jeśli mogę cię prosić chodźmy do mojego mieszkanka. Zapraszam na herbatę. Jeśli masz dostatecznie dużo czasu, dostaniesz materiał na wiele lat twojego życia. Po drugiej filiżance herbaty Sanne wyjęła z sekretarzyka dyplomy uniwersyteckie. Czekała na zauważenie przez Jagę ocen obydwu dyplomów. Oba były oznaczone oceną bardzo dobrą. Jaga nie omieszkała pogratulować wysokich ocen. Tak po woli Sanne wchodziła w temat, o którym, widać było, sama chciała opowiedzieć. 37 lat była referendarzem sądowym tutejszego małego sądu. Typowe problemy małej, sennej holenderskiej mieściny. Ponad połowę mieszkańców stanowili ludzie starsi. Młodzi po szkołach migrowali do stolicy i okolicznych bardziej uprzemysłowionych miast. Merostwo znakomitą część budżetu przeznaczało na pomoc ludziom w wieku zaawansowanym. Czas odmierzały korki noworocznego szampana. Gdy na mera miasta wybrano, młodego, przystojnego, dobrze zapowiadającego się programowo mężczyznę, nikt nie podejrzewał, że wybór ten dla wielu będzie ostatnim wyborem jego życia. - Niestety, ja też przyłożyłam do tego swoje uniwersyteckie dyplomy. Tak, niezauważalnie, stanął problem na radzie miasta - eutanazja. No, jeśli nieuleczalnie chorujesz, jesteś bez jakichkolwiek szans, jak sam prosisz i błagasz, to czemu nie? Mój szef zlecił mi opracowanie pisemnej formuły zainteresowanego o dokonanie przez lekarza - nie jakiejś prywatnej kliniki - merostwa, zabiegu eutanazji! Oczywiście tylko w wyjątkowych wypadkach! Chciałam dobrze. Tylko dla beznadziejnych wypadków, tylko gdy pacjent cierpiał i nie rokował, tylko dla przypadków ostatecznych. Oczywiście w formule druku podania było "proszę o pomoc", "proszę o skrócenie cierpienia", "proszę o doraźną interwencję z powodu braku środków finansowych na długotrwałe leczenie", "proszę o zabieg w przypadku drastycznie złych wyników analiz diagnostycznych"... Wierzyłam, że za tymi prawnymi, sądowymi określeniami etyka i nauka medyczna podłoży swój naukowy, moralny podtekst. Nie mogłam przypuszczać, że nowy mer otrzymawszy z sądu takie dokumenty uczyni je narzędziem unicestwienia tak wielu istnień ludzkich. Mer w krótkim czasie wymienił cały skład lekarzy zatrudnionych przez miasto. Zredukował 80% lekarskich etatów, podwyższając o 300% uposażenie pozostałym nowo zatrudnionym. Nieomal w oczach liczba pogrzebów wzrosła do kilkudziesięciu w ciągu dnia. Mer miasta zmienił formułę zasiłków pogrzebowych. Jeśli zmarły sam "dobrowolnie" poprosił o pomoc, to pogrzeb całkowicie finansowany był przez merostwo, a całe odszkodowanie z ubezpieczenia trafiało do rąk rodziny. Odszkodowanie pogrzebowe to 12 średnich pensji, starczyło na nowy dobry samochód, lub połowę mieszkania, na otarcie łez. Jago, zaczęło się. Nagminnie dzieci odwiedzały lekarza merostwa z ojcem lub matką, żeby nie mówić z dziadkami, gdzie "zainteresowany" SAM prosił o "pomoc", podpisując druk opracowany przez sąd, czyli przeze mnie. "Proszę o pomoc bo źle się czuję" Lekarz, a jakże, badał, robił w laboratorium wyniki i podejmował decyzję - zastrzyk. Zastrzyk śmierci! Nieomal na oczach dzieci, które tylko czekały na stosowne zaświadczenie, że babcia, mama, tato, sami poprosili o pomoc. Wiesz, latem byłam w naszej klinice. Młodzi rodzice przywieźli córeczkę, ok. 8 lat, która chorowała na niewydolność nerkową. Szanowny doktor uprzytomnił im, że ich polisa nie obejmuje dializ, będą musieli płacić z własnej kieszeni, no chyba, że podpiszą prośbę o pomoc! Podpisali, lekarz nakazał przewiezienie córki do pokoju obok, gdzie zaaplikował jej zastrzyk usypiający. Pogrzeb odbył się na koszt miasta, odszkodowanie przypadło rodzicom. Jago, to było ICH dziecko! Sama byłam w szpitalu jak z wypadku drogowego przywieźli kierowcę dużej ciężarówki, który miał złamane dwie nogi. W izbie przyjęć lekarz poinformował chłopaka, że może dojść do amputacji kończyn. "Niech mi pan pomoże" krzyczał kierowca, proszę! Pomógł "zastrzykiem" Nie cierpiał młody człowiek. Wiesz, mój sąsiad mieszkał obok mnie, pod 6 - tką, miał gościec stawowy, trudno mu się było poruszać z samego rana. Wpadałam do niego po śniadaniu, częstował mnie kawą niejednokroć prosząc o drobne zakupy. Jak mu je przynosiłam to już czuł się lepiej. Rozchodziłeś się, żartowałam. Tak, potrzebował kilku godzin by wejść w rytm dnia codziennego, by jego stawy zapracowały. Bywało, że wieczorem zapraszał mnie na kawę do kafejki obok naszego domu. Pewnego ranka zaszłam do niego, w mieszkaniu była synowa z miejskim lekarzem. Krzyczała, darła się na niego, dlaczego nie pozwala sobie pomóc! Ona przyprowadza mu lekarza, a on tego nie docenia. Powiedz mu Sanne - zwróciła się do mnie - że lekarz jest po to by mu pomóc. Oczywiście potwierdziłam, daj się zbadać, badanie nie boli. Na życzenie lekarza i synowej opuściłam jego mieszkanie. Krótki czas potem zauważyłam przez okno, że na ulicy stoi pogrzebowy bus, do którego na noszach wnoszą opatulone w folię ciało zmarłego. Za nim idzie synowa sąsiada i lekarz. Dech mi zaparło i nogi mi się ugięły. Badanie i śmierć! Jago !.. Tak wyludniło się nasze miasto ze starszych i schorowanych ludzi. To praktyka eliminowania już niepotrzebnych i cierpiących nawet maluszków. To wynik przebiegłości zarządców gmin i miast. Wszystko dla uratowania budżetu. Ofiary nie mają znaczenia. Państwo nie akceptuje starych i ułomnych. Orkiestra gra dla zdrowych, mających siłę się bawić i uprawiać seks. Jago zauważ to!!!! Dopijaliśmy z Jagą kawę w kawiarni w Poznaniu. Nie miałem koncepcji na dalsze indagowanie jej o losy mieszkańców miasteczka Sanny. Zastanawiałem się, czy opowiadana przez nią historia może się jak AIDS przenieść na np. nasz kraj? Zapytałem zdawkowo, co robi Sanny dzisiaj? Czy nadal przemyka się do sklepu? - Nie, nie, ja jestem w Poznaniu, bo Sanny wyszła za mąż za wdowca z twojego miasta. Wczoraj w ratuszu był ich ślub. On jest emerytowanym nauczycielem poznańskiego liceum - Jedynki Marcinka. No wiesz tu opodal na Grunwaldzkiej. Poznała go przez takie internetowe biuro. Ona jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiesz, przy szampanie nachyliła się mi do ucha i powiedziała, że w Polsce i w Poznaniu lekarze nie usypiają, pomagają na prawdę!!! Z jego i swojej emerytury 4000 euro będą szczęśliwym małżeństwem do końca świata. Jestem o tym przekonany Jago. Jestem o tym przekonany odparłem, choć w duszy zacząłem szukać wątpliwości dla tego stwierdzenia. Za: kliknij źródło |
Subskrybuj:
Posty (Atom)