n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

piątek, marca 07, 2014

Smolensk' - kompromaty żdut'


Kiedy Putin wyciągnie z szafy kwity na Smoleńsk?

-
Ostatnia konfrontacja zachodu z putinowskim Kremlem spowodowała serię niespotykanych wcześniej przecieków. A to wiceminister SZ USA Victoria Nuland zdradza finansowe i logistyczne zaangażowanie w krzewienie demokracji w niewybrednych słowach "pieprzyć Unię" [i ma rację, ale hadko brzmi], a to minister SZ Estonii po wizycie z kolegami w Kijowie melduje, że snajperów mordujących z oddali i protestujących i milicjantów wynajął ktoś z nowej rebelianckiej koalicji, a nie "zbrodniarz przeciwko ludzkości" Janukowicz.

Krótko mówiąc, wygląda jakby pułkownikowi KGB Putinowi otworzyła się szafa z nagraniami - i co najważniejsze, prawdziwymi - które rzucają ostry snop światła na najnowsze, historyczne wydarzenia w naszym zakątku świata i nie wygląda to bynajmniej na zachód słońca, prowokujący do drzemki. Przeciwnie - odkryte fakty wybudzają z letargu lemingi, a posłusznie maszerujące dotychczas owce zaczynają się rozglądać na boki i z uwagą patrzeć na przyczepione do wilczych karków "pasterzy" baranie futra.

Czy z szafy Putina wysypią się teraz kwity na Smoleńsk? Logika kazałaby tego oczekiwać, bo że kremlowski czekista je ma, nie może ulegać wątpliwości. Czekam na ten ruch, gdyż pani Makrela właśnie niedwuznacznie wbiła Władimirowi scyzoryk w plecy. To ona została wyznaczona na rozprowadzającego eurorewolucji Majdanu, choć główne aktywa zaangażowali tam jankesi. Jednocześnie jest w konfrontacji z ich interesami strategicznymi w Europie, wspierając a to Rosję, a to Turcję itd. Gra zatem jest wielowymiarowa: gospodarcza, wojskowa i nawet religijna, bo występuje ewidentna konfrontacja chrześcijaństwa z judaizmem i islamem. Putin w tej rozgrywce gra o wielką stawkę, gdyż - jak tu wskazywałem - utrata bezpośredniej kontroli nad Ukrainą, a zwłaszcza wybrzeżem Morza Czarnego z jego głównym portem wojennym, oznaczać będzie koniec jego imperium, a może nawet w dalszej kolejności uwiąd samej Rosji, jako organizmu zdolnego utrzymać swe ogromne terytorium w jednym kawałku.

Na lokalnej scenie "nasz człowiek w Warszawie" Bigosław Komoruski jest obecnie w defensywie, rudy mu - korzystając z okazji - wyciął wszystkie aktywa, na czele z tajniakiem wojskowym Szpetyną. Agenta Oskara wspiera za to promotorka z Berlina, ale także - pośrednio - Ameryka, bo posłuszny sojusznik posłał swoich dzielnych wojskowych instruktorów na Majdan, żeby zarobili parę dolców z kolegami z Niemiec, Izraela i USA na kierowaniu aktywistami. Zatem rudy olsen, znany jako matoł, stał się właśnie osobistym wrogiem cara Władimira, co tłumaczy ten nagły stadny i zgodny chór wujów. Wczorajszy przyjaciel z molo nagle grozi palcem czekiście. To bardzo niegrzecznie, bo czekista ma pamięć jak słoń i w dodatku jest po azjatycku mściwy, czego dał wielokrotnie dowody. Sorry - taki mają klimat na tych stepach, że się wyrażę słowami bliskiej przyjaciółki rudego. Nie zdradza się przyjaciół bezkarnie, bo inaczej stado przestaje słuchać. A posłuch na stepie jest sprawą życia i śmierci, a nie głosowania.

Po rozpierdusze krymskiej umowy lojalnościowe z przedstawienia pt. Zamach kwietniowy przestały zatem obowiązywać i car Włodzimierz może wyciągnąć kwity, tylko pytanie brzmi - kiedy. Trudno będzie mu ukryć swoje współuczestnictwo, ale to dla myślących. Dla tłumu na pewno ma kompromitujące dowody na zamach w Warszawie - i przyparty do ściany je użyje, jak pokazał już na Krymie. Sponsorzy wojny syryjskiej bowiem są tak zdeterminowani, że podpalają mu płot zagrody - dosłownie. Ukraina w oczach Kremla jest ogrodzeniem ich wewnętrznego podwórka. Zatem istnieje spora szansa, że wyrzuci on teraz wszystkie atuty, które posiada - po kolei. Nie zawahał się przecież otwarcie grozić wojną nuklearną i wprost z zarządu Gazpromu zagrozić wstrzymaniem dostaw gazu do Europy w ogóle. To oznacza skrajną determinację i dlatego z szafy wysypują się kompromitujące nagrania.

Jeśli dojdzie do użycia smoleńskich kwitów, to z całą pewnością operacja będzie przygotowana starannie przez ich propagandę, więc zauważymy wyraźną zmianę nastroju u ich lokalnych przekaźników. Na razie jest jednolity front: Putin oszalał, zaraz będzie nas atakować. Jest zatem mocne przykazanie z Berlina i nikt nie śmie się wychylić poza szereg wytyczony przez niego. Moim zdaniem ujawnienie kulisów zamachu przez Putina może być związane wyłącznie z próbą kolejnego przewrotu pałacowego, na który jest on dziś wyraźnie za słaby, a ponadto spaliłby dużą liczbę swojej agentury przy okazji. Oczywiście ma służących na pęczki, ale taka Szpetyna na przykład, nawet niby nie na świeczniku, będzie pomocna przez całe dekady, dopóki nie zostanie zdemaskowana przy jakimś zamachu właśnie.

Jeśli Putin ma kompromitujące dowody na to, że został ZMUSZONY do udziału w spisku kwietniowym [pod innym kierownictwem, dajmy na to eskimoskim], albo był podstępem zwabiony w pułapkę zamachu [pod groźbą np. wojny światowej - całkiem realny scenariusz, ginie głowa państwa sojusznika NATO], TO OBECNIE TEJ BRONI UŻYJE, bo przeciwnik zatakował go przy płocie, ciosem w plecy. Każdy argument jest dobry do pokazania światu, że nie jest agresorem, a przeciwnie - został zaatakowany.

Otwarte pozostaje pytanie, czy Putin ma takie dowody, nieważne czy niepodważalne, prawnie wiążące itd. Ważne, że medialnie nośne i zrozumiałe. Tego nie wiadomo. Owszem, wiadomo na 100% że Putin ma tomy kwitów prawnych, bo od samego początku był świadomy działania z szulerami, tylko że kreatury pokroju zdradka i rudego mają to do siebie, że nigdy nic nie mówią wprost, bo tak naprawdę NIGDY NIC NIE MÓWIĄ. Taki już urok szulera - trudno go przyłapać. Z drugiej strony jedna rozmowa głupiej Victorii F*** the EU Nuland zrobiła więcej, niż kilka bestsellerów.

Jedno jest pewne: w przypadku ujawnienia kulisów należy trzymać się prostej narracji: nie było brzozy, nie było beczki, nie było bumbumów. Nic nie było. Była inscenizacja i zamach w Warszawie. Nie wchodzić w polemiki, czyja racja jest najmojsza.

Gdzie są kwity z Okęcia? Gdzie są zdjęcia Kurtyki? Gdzie są świadkowie rodzin? Gdzie są ekshumacje? Gdzie są w ogóle jakiekolwiek dowody? Seremeta i innych mądrali profilaktycznie do paki, 24h na okazanie całości dowodów, pod karą główną zdrady stanu i udziału w zamachu stanu. Koniec zabaw.

Prawdopodobnie może cię irytować stanowczy ton przypuszczeń, że kremlowski satrapa ma jakieś kompromitujące dowody na kwietniowy zamach. Większość jest przecie święcie przekonana, że zamachu dokonał sam czekista, ma już taką naturę. A skoro tak, to próżne oczekiwania, nie skompromituje przecież siebie. Ano właśnie. To jest najlepszy powód, jak na razie, bo jeśliby to rzeczywiście on zmontował, to byśmy już mieli przecieki od sponsorów pani Nuland, która jako żywo pieprzy wszystko.

Jeśliby zamach zmontował wyłącznie zły czekista, jak tutejszym wbija do baranich łbów gazeta gojska, tobyśmy już wszystko obejrzeli dawno na youtube, co nam właśnie czekista zaprezentował. Nastał bowiem nawyraźniej czas zwierzeń, po amerykańsku Fu** the EU, fu** everybody. No to dlaczego ich nie widać? Bo ich nie ma po tamtej stronie watsonie, inaczej musiałyby wypłynąć. A skoro nie wypłynęły z tamtej, to niech wypłyną z drugiej, bo przecie ktoś zamach zmontował, a gazeta gojska nie może tak całkiem się mylić, w końcu niegłupi ludzie tym całym cyrkiem kierują.

http://zezorro.blogspot.com/2014/03/kiedy-putin-wyciagnie-z-szafy-kwity-na.html

środa, marca 05, 2014

Mane Tekel Fares

ZAMIAST  WSTĘPU.

Zaiste,godny przeciwnik dla putinowskich generałow afgancow i metod wprost z KGB.
http://m.faktopedia.pl/486543
Te paniusie szczebiocą o parytetach i walczą z patriarchatem w armiii - do tego sprowadzono dyskusje o obronie narodowej EU
( szersze TŁO SPRAW o których poniżej)

SEE

@QUANT_NIE WIEM DLACZEGO...MAJĄ TAKI PROBLEM Z ODBIOREM RZECZYWISTOŚCI

@Milord
Drogi Milordzie,
Widzę, że jest Pan modelowym przykładem orędownika salonu III RP. którego dewizą jest bezkrytyczne przekonanie, że zawsze wie lepiej.
Więc, żeby nieco rozbawić Internautów, opiszę Panu teraz egzotyczne środowisko, skąd się Pan wywodzi:

Salon III RP to obiekt kultowego uwielbienia ortodoksów Platformy.

A tak między nami Polakami, grono dętych kabotynów zmutowane z popłuczyn komuszej wierchuszki w okresie gruntownej przepierki polskich mózgów nazwanym patetyczne Trzecią Rzeczypospolitą.

Ów z pozoru spolegliwy gatunek rodzaju Homo Sovieticus na pierwszy rzut oka zdaje się być nad wyraz przyjazny naturze. Lecz, jak nie daj Boże usłyszy nazwisko Jarosław Kaczyński wybałusza gały, krztusi się, złorzeczy, bluzga obelgami, prycha, warczy, szczerzy kły i tocząc pianę kąsa, co i gdzie popadnie.

Rzucająca się w oczy cofka umysłowa tej nowofalowej „elity” stoi w ewidentnej sprzeczności z teorią rozwoju osobniczego gatunków Karola Darwina, która zakładała, że ewolucja od małpy człekokształtnej postępuje do dzisiaj w trendzie rozwojowym.

Nie znane dotąd nauce odwrócenie tego trendu wynika w tym przypadku z ślepej uległości wobec generowanego przez Michnika ciśnienia mutacyjnego tak zwanej „poprawności salonowej”. W efekcie, bezkrytyczna wiara w złote myśli redaktora z Czerskiej pozbawiła na amen to pocieszne bractwo zdolności trzeźwego myślenia.

Salon III RP odnalazł nad Wisłą nader mu przyjazne środowisko powszechnego omamienia wizją wiecznie zielonej wyspy. W tej ekologicznej niszy masowego zidiocenia salon poczuł się na tyle swojsko, iż zaczął z niepojętym dla nauki powodzeniem ewoluować do tyłu, mówiąc jaśniej od form mózgu resztkowego do bliskiej debilnego absolutu postaci całkowicie odmóżdżonej.

A niezbite dowody na odkorowanie salonowych „elit” to kłapanie na okrągło, że jest cudnie, dziecięca ufność w zapewnienia Jacka Rostowskiego, że Polskę ominie kryzys, a także infantylna wiara w cuda, jakie obiecywał Premier. Przysłowiową „kropkę nad i” postawiła ufność w dobrą wolę Rosji w sprawie wyjaśnienia śledztwa smoleńskiego.

Ta tragikomiczna inwolucja w pierwszym rzucie ogarnęła egzotyczną menażerię pań profesorowych, ministrowych, mecenasowych, doktorowych... et consortes, a także kurzo-mózgie flamy nadwiślańskich biznesmenów. I nie długo trzeba było czekać by ich śladem podążyli ich partnerzy, którzy zawsze wiedzą lepiej (ang. ego trip).

Salon III RP żywi się przeświadczeniem o własnej doskonałości, bezgranicznym uwielbieniem generalissimusa Tuska, polityką miłości, tańcami na lodzie i „Szkłem Kontaktowym” nazywanym pieszczotliwie „szkiełkiem”.

Wzorem wiecznie naćpanych niedźwiadków Coala, pogrążona w permanentnym błogostanie populacja salonowa wegetuje podług niezmiennego od lat biorytmu: „ranny spacer – południowa kawa w mieście – papu – szkiełko – siusiu – lulu”. Do szczęścia zaś starcza jej przeświadczenie, że „zawsze wie lepiej”.

Nie wierzy w nic poza tym, co głosi Adam Michnik i robi tylko to, co Adam Michnik nakazuje, a z otoczeniem komunikuje się za pomocą gładko przyswajalnych frazesów wyczytanych w „Gazecie Wyborczej”. Dlatego też, w politycznych rozmowach przerywa chamsko w pół zdania bo się boi, że zapomni. Na co dzień trzyma się kodeksu Palikota, który jej służy za biblię.

„Autorytety” salonu III RP – o ironio! – zwane „moralnymi”, podobnie jak nigdy niczym nie zrażeni domokrążcy od Świadków Jehowy, niestrudzenie się włóczą po tak zwanych mediach mainstreamowych mędząc upierdliwie, że już czas najwyższy by wrosłą w polską duszę dewizę „BÓG, HONOR i OJCZYZNA podmienić rymującym się sloganem „TUSK, WIERNOPODDAŃSTWO i UEROPAŃSZCZYZNA”.

Modelowy salonowiec ubiera się wyłącznie w najdroższych butikach, co zwykle skutkuje wrażeniem jakby nie miał lustra w domu.

Rutynowo grywa w golfa żeby zaszpanować wysokością składki przed takimi samymi jak on kretynami. I choć z trudem odróżnia drivera od cepa, pozbawiony poczucia obciachu, za odpowiednią opłatą startuje we wszystkich turniejach.

W salonowym towarzystwie dobrze widziany jest rodowodowy pies rasowy, wszystko jedno jaki - byle drogi. W dobrym tonie jest również służąca, najchętniej podupadła księżna lub hrabina z Ukrainy.

Od czasu do czasu Salon III RP zbiera się na tarle w miejscach „elitarnych”, gdzie się chełpi ilością hotelowych gwiazdek na wyspach skąd właśnie powrócił, obfitością kafelków Versace w domowej łazience i mocą silników świeżo zakupionych audic i beemek.

W modzie są również ekskluzywne „babskie party”, czyli spędy co znaczniejszych snobek w mieście, gdzie w straszliwym harmidrze i aurze spowitej dymem z drogich papierosów, wszystkie mówią na raz, przy czym żadna żadnej kompletnie nie słucha.

Przynajmniej raz w roku salon bywa na wystawnych balach nazywanych charytatywnymi, gdzie z bombastycznym rozmachem rzuca ostentacyjnie na tacę stówę przeświadczony, że się raz na zawsze wyzbył wyrzutów sumienia.

Jest zawsze obecny na organizowanych (na koszt podatnika) dla podobnych mu bufonów galach i festiwalach, gdzie wciśnięty w nie chcące na nim za cholerę leżeć stroje wieczorowe skrycie marzy, że może go złapie kamera, bądź przynajmniej o nim wspomni w VIVIE na ostatniej stronie świeżo zwerbowany jawny współpracownik „Szkła Kontaktowego”, nieco wypłowiały salonowiec nad salonowcami, niejaki Jerzy Iwaszkiewicz.

Logo gatunkowe tej pociesznej menażerii to przebrany w gang od Armaniego butny kretyn z markowym cygarem w zębach, nie odróżniający aromatu Cochiby od swądu skisłego ogórka.

Nieodłącznym przymiotem rasowych salonowców nowej generacji jest nabyty cichcem na bazarze sygnet z herbem, noszony na małym palcu, by wszyscy widzieli.

Nie mniej charakterystyczny jest zakodowany w genach totalny deficyt wszelkiej wrażliwości, poczucia estetyki oraz słuchu muzycznego, co mu jednak nie przeszkadza bywać na wszystkich bez wyjątku koncertach galowych i premierach w filharmonii i operze.

Symptomatyczne jest również obwieszanie się brylantami i złotem w najtęższe upały, a także, paradowanie w długich po kostki drogocennych futrach przez okrągły rok kalendarzowy.

Co ciekawsze okazy można sobie obejrzeć w porze południowej w warszawskim „Pędzącym Króliku” i krakowskiej „Loży”, gdzie w trosce o fryzurę i kosztowne efekty chirurgii plastycznej salonowe eksponaty tkwią w żółwim bezruchu, co turyści bardzo często biorą za lokalną ekspozycję gabinetu figur woskowych.

„Najzabawniejsze” jest jednak, że niczym nie zrażony salon III RP tkwi w najświętszym przekonaniu, iż jest rzeczywiście Salonem.

Wystarczy???

Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

ECHO245.04.2013 20:58
6458556
więcej Odpowiedz
@Milord
A wie Pan ile poważnych firm upadło w Polsce w ciągu ostatnich miesięcy? No, powiedzmy trzech. Czekam niecierpliwie na odpowiedź. Tylko bez krętactwa, proszę.

Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
ECHO245.04.2013 21:16

http://lubczasopismo.salon24.pl/DonaldTusk/post/498388,donald-tusk-arcymistrz-zalganego-kamuflażu