Kościół po Benedykcie XVI
10.10.2007
Wczora z wieczora byłem "namszy".
Surowe, moderne wnętrze. Elektryfikacja, żarówkizacja, rzutnikizacja.
Za
rzędem okien, na tle ciemnego nieba, obiekty latające jeden za drugim
podchodzą do lądowania na Okęciu. Wyjątkowo nisko idą. Jeden taki
bydlaczny, chyba na kilometr długi, niemalże brzuchem po dachach bloków
szorował. Potężny szumogrzmot znany z "Gwiezdnych wojen", mnóstwo
kolorowych światełek.
Temczasem młody, wątły
wikariusz-okulariusz, na(za)stępca Dwunastu w nieprzerwanym od 2000 lat
łańcuchu kolejnych nałożeń rąk, czyta do mikrofonu tekst też tak sprzed
circa 2000 lat pochodzący. I w ogóle o niejakim błogosławionym Wincentym
Kadłubku dzisiaj mowa.
Rzekłby ktoś - to krzepiące. Pewnie doczekamy jeszcze katedr na Marsie.
A mnie co innego przyszło do głowy. O czym niżej.
Za
obecnego pontyfikatu mamy do czynienia z ciągiem coraz huczniejszych
zderzeń "konserwatyzmu" (czytaj: normalnego katolicyzmu) Benedykta i
jego stronników z tą nową religią, z tym quasikatolicyzmem, jaki panuje w
przeważającej liczbie Kościołów partykularnych na świecie.
Wyjątkowość tej sytuacji polega na dwu rzeczach:
1. działania Papieża są coraz wyraźniejszą dyskontynuacją linii dotychczasowych 4 Pontifexów (i chwała za to Bogu!),
2.
za przeciwników ma Benedykt coraz liczniejsze (procentowo) zastępy
hierarchów, którzy nie znają już innego (normalnego) katolicyzmu.
Ich
profesorowie, promotorzy i protektorzy jeszcze dobrze wiedzieli z czym
polemizują, co zwalczają. Niszczyli, negowali, ale ciągle pewnym punktem
odniesienia było dla nich właśnie to, co niszczyli. W jakiś sposób to
znali i rozumieli.
Teraz inaczej.
Zmieni się więc charakter sporu.
Coraz mniej (albo w ogóle) będzie już mimikry, kamuflażu, uników i teologiczno-kanonicznej ekwilibrystyki.
Będzie otwarte odrzucenie czegoś, co jawi się jako całkowicie obcy skansen, wykopaliska i anachronizm - jako błąd po prostu.
Katalizatorami
wielkiej, faktycznej schizmy, na wzór tej wewnątrzanglikańskiej, będą
dodatkowo cywilizacyjne i mentalnościowe przemiany społeczne poza
Kościołem oraz utwardzanie się i zacinanie w oporze środowisk broniących
Tradycji i ortodoksji.
Nowy papież, następca Benedykta, będzie
próbował odgrywać rolę zwornika, "spinacza" tego rozdarcia. Jednak
szybko się przekona, że wobec tak głębokiej polaryzacji nie może
"siedzieć okrakiem na barykadzie", bo w ten sposób będzie lekceważony
przez obie strony i straci resztki jakiegokolwiek osobistego autorytetu i
faktycznych wpływów.
Wtedy zdecyduje się na faktyczne (a później pewnie także deklarowane zewnętrznie) opowiedzenie się po jednej ze stron.
Z
uwagi na obecną dysproporcję między katolikami a quasikatolikami będzie
to wybór między akcesją do grupy prześladowców albo grupy
prześladowanych.
Myślę, że w takiej sytuacji potężna "Divine Intervention" będzie kwestią bardzo niedługiego czasu.
Straszno-ciekawy będzie ten wiek.
A może i ostatni...
Angelus Mortis SEE
- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
Archiwum
-
▼
2022
(56)
- ► października 2022 (5)
- ► września 2022 (2)
- ► sierpnia 2022 (4)
- ► lipca 2022 (8)
- ► czerwca 2022 (6)
- ► kwietnia 2022 (7)
- ► marca 2022 (5)
- ► lutego 2022 (6)
- ► stycznia 2022 (4)
-
►
2021
(30)
- ► grudnia 2021 (3)
- ► listopada 2021 (4)
- ► października 2021 (7)
- ► września 2021 (1)
- ► sierpnia 2021 (5)
- ► lipca 2021 (1)
- ► czerwca 2021 (1)
- ► kwietnia 2021 (3)
- ► marca 2021 (1)
- ► lutego 2021 (1)
-
►
2020
(12)
- ► grudnia 2020 (1)
- ► października 2020 (1)
- ► września 2020 (2)
- ► sierpnia 2020 (1)
- ► lipca 2020 (1)
- ► czerwca 2020 (4)
- ► marca 2020 (2)
-
►
2019
(5)
- ► grudnia 2019 (1)
- ► września 2019 (2)
- ► stycznia 2019 (1)
-
►
2018
(9)
- ► września 2018 (1)
- ► lipca 2018 (3)
- ► czerwca 2018 (3)
- ► kwietnia 2018 (1)
- ► marca 2018 (1)
-
►
2017
(24)
- ► grudnia 2017 (1)
- ► listopada 2017 (2)
- ► października 2017 (2)
- ► sierpnia 2017 (2)
- ► lipca 2017 (1)
- ► kwietnia 2017 (2)
- ► marca 2017 (2)
- ► lutego 2017 (6)
- ► stycznia 2017 (4)
-
►
2016
(38)
- ► grudnia 2016 (4)
- ► listopada 2016 (3)
- ► października 2016 (2)
- ► września 2016 (6)
- ► sierpnia 2016 (3)
- ► lipca 2016 (1)
- ► czerwca 2016 (2)
- ► kwietnia 2016 (4)
- ► marca 2016 (3)
- ► lutego 2016 (2)
- ► stycznia 2016 (4)
-
►
2015
(60)
- ► grudnia 2015 (2)
- ► listopada 2015 (3)
- ► października 2015 (1)
- ► września 2015 (9)
- ► sierpnia 2015 (6)
- ► lipca 2015 (5)
- ► czerwca 2015 (7)
- ► kwietnia 2015 (4)
- ► marca 2015 (11)
- ► lutego 2015 (4)
- ► stycznia 2015 (7)
-
►
2014
(123)
- ► grudnia 2014 (6)
- ► listopada 2014 (11)
- ► października 2014 (4)
- ► września 2014 (8)
- ► sierpnia 2014 (9)
- ► lipca 2014 (21)
- ► czerwca 2014 (9)
- ► kwietnia 2014 (20)
- ► marca 2014 (5)
- ► lutego 2014 (6)
- ► stycznia 2014 (12)
-
►
2013
(157)
- ► grudnia 2013 (5)
- ► listopada 2013 (10)
- ► października 2013 (9)
- ► września 2013 (11)
- ► sierpnia 2013 (9)
- ► lipca 2013 (5)
- ► czerwca 2013 (10)
- ► kwietnia 2013 (14)
- ► marca 2013 (10)
- ► lutego 2013 (28)
- ► stycznia 2013 (33)
-
►
2012
(249)
- ► grudnia 2012 (19)
- ► listopada 2012 (23)
- ► października 2012 (26)
- ► września 2012 (11)
- ► sierpnia 2012 (20)
- ► lipca 2012 (8)
- ► czerwca 2012 (27)
- ► kwietnia 2012 (8)
- ► marca 2012 (12)
- ► lutego 2012 (27)
- ► stycznia 2012 (35)
-
►
2011
(256)
- ► grudnia 2011 (10)
- ► listopada 2011 (54)
- ► października 2011 (8)
- ► września 2011 (5)
- ► sierpnia 2011 (23)
- ► lipca 2011 (13)
- ► czerwca 2011 (8)
- ► kwietnia 2011 (15)
- ► marca 2011 (22)
- ► lutego 2011 (52)
- ► stycznia 2011 (32)
-
►
2010
(133)
- ► grudnia 2010 (8)
- ► listopada 2010 (29)
- ► października 2010 (7)
- ► września 2010 (11)
- ► sierpnia 2010 (11)
- ► lipca 2010 (3)
- ► czerwca 2010 (1)
- ► kwietnia 2010 (15)
- ► marca 2010 (13)
- ► lutego 2010 (9)
- ► stycznia 2010 (7)
-
►
2009
(27)
- ► grudnia 2009 (7)
- ► listopada 2009 (2)
- ► października 2009 (3)
- ► września 2009 (5)
- ► sierpnia 2009 (1)
- ► lipca 2009 (2)
- ► kwietnia 2009 (4)
- ► marca 2009 (1)
- ► stycznia 2009 (2)
-
►
2008
(55)
- ► grudnia 2008 (5)
- ► listopada 2008 (2)
- ► października 2008 (6)
- ► września 2008 (16)
- ► sierpnia 2008 (18)
- ► lipca 2008 (1)
-
►
2006
(1)
- ► listopada 2006 (1)
LOKALIZATOR
A K T U E L L
niedziela, kwietnia 13, 2014
sobota, kwietnia 12, 2014
Massacre Smolensk' - kilka uwag z roku 2010
CAŁOŚĆ:
Kraków 23.08.2010r. SEE
FRAGMENT:
( )
Hipoteza zamachu jak najbardziej prawdopodobna.
W poprzednich częściach wyraźnie wykazałem, że śmierć niemal całego przywództwa narodowo-katolickiej Rzeczypospolitej była na rękę liberałom i komunistom w Polsce oraz moskwie i berlinowi. Podczas spotkania Premiera Donalda Tuska z Władimirem Putinem w dniu 7.04.2010r. ten drugi poprosił o listę osób, które przybędą do Katynia w dniu 10.04.2010r. Po co? Prezydent Lech Kaczyński naraził się Władimirowi Putinowi wielokrotnie; Tarczą Antyrakietową, uratowaniem Gruzji, wspieraniem Litwy, Łotwy i Estonii i wiele innych. Powodów do zamachu było wystarczająco.
Rodzi się pytanie – Jak doprowadzić do katastrofy samolotu? Na dodatek, winą obarczyć załogę.
Sposobów, by zakłócić działanie systemów nawigacyjnych i zabezpieczających, jest kilka – ale wszystkie one wymagają świadomej ingerencji osób trzecich. Jedną z nich jest „meaconing”. System ten jest już powszechnie stosowany do obrony ważnych obiektów na terenie USA. Rozwinął się po ataku z 11.09.2001r.. Polega on na ukradkowym nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go, z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą, na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu.
W przypadku Tu-154, podchodzącego właśnie do lądowania, wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Dziwne zachowanie się pilotów i maszyny – a więc próba podejścia do lądowania 1 500 m przed lotniskiem i ze sporym odchyleniem od właściwego kursu – wskazywałyby na taką właśnie możliwość.
Katastrofę można było spowodować także przez „spoofing”. Chodzi o wysłanie sfałszowanego sygnału satelitarnego o większej mocy niż prawdziwy i o identycznej strukturze. Takiego ataku można było dokonać zarówno z ziemi, jak i z pokładu Ił-76, co jest znacznie bardziej prawdopodobne. Pamiętajmy także, że lądowanie odbywało się automatycznie. Czyli zespół napędowy i układ sterów reagował na polecenia wydawane przez systemy nawigacyjno-aerodynamiczne. Potwierdzeniem jest nurkowanie samolotu, czyli schodzenie w dół 4 x szybciej, niż normalnie. I katastrofę mamy gotową. I nie jest konieczna tu mgła. Choć przy widoczności ziemi załoga próbowałaby zaradzić wcześniej, przypuszczalnie jednak z podobnym skutkiem.
Innym możliwym sposobem doprowadzenia do katastrofy mogło być użycie elektromagnetycznej broni. Nie jest to już broń ( EMP ) z filmów fantastycznych, ale jak najbardziej realne urządzenie. Prace nad nim są bardzo zaawansowane w USA i Izraelu. Podobną techniką dysponuje kreml. Już w 70-tych latach XX wieku sowiecki uczony Andrey Sakharoy zbudował działający generator laboratoryjny prototyp. Według moskiewskiej gazety „Prawda” kreml w 2008r. zaprezentował działanie EMP wywołujący rezultat podobny do uderzenia pioruna. Broń nazwana Nike została przedstawiona w Jekaterynburgu. Mało tego; obecnie informacje i potrzebne części można kupić w Internecie. Elektromagnetyczna broń pulsacyjna jest w stanie spalić całą elektronikę na pokładzie samolotu pasażerskiego. Już jeden impuls może wywołać poważną awarię. Urządzenie mogło być zainstalowane na pokładzie i uruchomione zdalnie. Lecz bardziej prawdopodobne, że znajdowało się na ziemi lub na pokładzie tajemniczego Ił-76.
Na ślady tego rodzaju ingerencji można natrafić poprzez dokładną analizę zawartości czarnych skrzynek. Lecz Władimir Putin i Donald Tusk zadbali, aby one zostały w moskwie. Moskale nawet nie musieli fałszować zapisu czarnych skrzynek. Do Polski po wielu tygodniach trafiły wyłącznie pseudo kopie.
Hipotezę o zamachu potwierdzają kolejne działania kremla i absolutna bierność Rządu Rzeczypospolitej. A więc; zebranie zaledwie 60% szczątków samolotu, ułożenie ich pod gołym niebem, aby szybciej uległy korozji i zniszczeniu, nie wydanie szczątków Polsce, zaoranie terenu katastrofy i wycięcie wszystkich drzew.
Brak 100% szczątków maszyny pozostawia margines na ewentualne domysły co do eksplozji na pokładzie i rozerwaniu kadłuba. Ale MAK utrzymuje, że na ubraniach ofiar nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych. A powinny być, bo podobno magazynki w pistoletach ochrony zostały porozrywane na wskutek wysokiej temperatury. Czyli powinien być pożar. Ale MAK podał, że pożaru podobno nie było. Znowu coś się raport MAK nie klei.
Z kolei zachowanie Rządu Rzeczypospolitej również potwierdza hipotezę zamachu. Jako członek NATO powinien on zwrócić się o pomoc do tej organizacji, która już o godzinie 16;00 w dniu 10.04.2010r. czekała na sygnał Donalda Tuska. Ale tego sygnału nie było. Donald Tusk odrzucił nawet propozycję pomocy producenta TAWS w wyjaśnieniu przyczyn zderzenia. Było natomiast obściskiwanie się wzajemne Donalda Tuska i Władimira Putina. Rząd nasz pozostawił rodziny samym sobie, a one po wielu tygodniach zdeterminowane musiały powołać Stowarzyszenie Katyń 2010, aby szukać prawdy. To także potwierdza hipotezą zamachu.
Gdy w samochodzie żony Radosława Sikorskiego wybuchł gaz, od razu brano pod uwagę zamach. W przypadku katastrofy pod Smoleńskiem w ogóle Rząd Rzeczypospolitej nie rozpatrywał takiej możliwości. A w czasach terroryzmu powinna być jedną z podstawowych hipotez.
Warto pamiętać, że w 90-tych latach w podmoskiewskiej miejscowości Bałaszycha były prowadzone kursy dla funkcjonariuszy KGB ( od 1991 r. – FSB ), którzy mieli likwidować głowy państw. Niedowiarkom trzeba przypomnieć udział KGB w zamachu na papieża Jana Pawła II, zatrucie dioksynami prozachodniego kandydata na urząd prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, śmiertelne napromieniowanie izotopem polonu Aleksandra Litwinienki, zastrzelenie opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej. To kreml przeprowadził atak na pałac Tadz-Bek i zlikwidował Hafizullah Amina, stojącego na czele Afganistanu, a przed nim jego poprzednika Nur Mohammed Taraki. Oni zlikwidowali pierwszego prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa i przeprowadzili kilka zamachów na prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadze. Wielu przeciwników KGB i FSB zginęło, wiec trzeba brać pod uwagę hipotezę zamachu.
Kreml miał powody, by nie kochać Lecha Kaczyńskiego. W dniu 15.11.2006r. Prezydent Lech Kaczyński zaproponował Unii Europejskiej, by wprowadziła sankcje przeciwko rosji w odpowiedzi na zakaz importu Polskich produktów do rosji – Polska nałożyła veto na decyzje rozpoczęcia negocjacji miedzy UE i rosją. Podczas rosyjsko-gruzińskiej wojny w 2008r. Prezydent Lech Kaczyński poparł Gruzję i stał się orędownikiem sprawy gruzińskiej w świecie, wspierał przystąpienie Gruzji do NATO. To za prezydentury Lecha Kaczyńskiego zapadła decyzja o rozmieszczeniu jankeskiego systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium Rzeczypospolitej. Polska proponowała też alternatywne drogi pozyskania zasobów energetycznych i uniezależnienie się Europy od dostaw rosyjskiego gazu.
Hipoteza awarii zespołu napędowego i/lub układu sterowania.
Wszyscy polscy piloci zgodnie twierdzili, że przede wszystkim trzeba dokładnie sprawdzić parametry lotu, stan urządzeń w ostatnich 40 sekundach przed katastrofą, co się działo z silnikami, jakie było położenie manetek w kabinie i jakie były obroty poszczególnych silników. Jeśli manetki były "do przodu" na duży wydatek paliwa, a np. na skutek oblodzenia silnik tych obrotów nie mógł uzyskać, to trzeba też odpowiedzieć na pytanie, co stało się dalej: czy silnik uległ destrukcji, czy też nie. Hipoteza oblodzenia jest realna, bo 10.04.2010r. nad Smoleńskiem panowały sprzyjające ku temu warunki: to minus 0,2 st. C na wysokości 200 m, minus 0,8 st. C na wysokości 300 m przy wilgotności rzędu 98 procent. W takich warunkach instalacja antyoblodzeniowa musiała być włączona, bo z uwagi na bezpieczeństwo używa się jej już przy temperaturze 10 st. C. Zapewne tak było i w tym przypadku, ale być może zawiodło któreś z urządzeń.
Przyczyna katastrofy według jedynie słusznej gazety w Polsce.
W dniu 5.05.2010r. jedynie słuszna gazeta w Polsce przedstawiła moskiewską i zarazem sił liberalnych w Polsce wersje przyczyn katastrofy. Przedstawiam ten tekst w oryginalnej formie;
- „Rosyjscy eksperci, uważają, że przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu był klasyczny błąd pilota, tj. "zderzenie z ziemią w locie kontrolowanym", znane jako CFIT (ang. controlled flight into terrain). Według znanego w rosji pilota oblatywacza-specjalisty, prezydencki samolot trzy razy przeleciał nad lotniskiem zakreślając prostokąt i namierzając naziemne radiolatarnie, co miało mu pomóc precyzyjnie określić kurs lądowania. Na smoleńskim lotnisku działa "nieprecyzyjny" system naprowadzania samolotów, co oznacza, że załoga musi kontrolować wysokość obserwując pokładowe przyrządy. Tam, gdzie działa precyzyjny system naprowadzania, wskaźniki wskazują pilotom właściwy kurs i wysokość lotu. Pilot przeszedł właściwym kursem nad pierwszą radiolatarnią, a potem nagle obniżył wysokość. Nastąpiło to po przeleceniu nad głębokim wąwozem, którego w gęstej mgle piloci nie widzieli. Jeden z wysokościomierzy, pokazujący jaka jest aktualna odległość samolotu od powierzchni gruntu, mógł w tym momencie zmylić pilota. Zdaniem eksperta w tym momencie piloci oderwali się od przyrządów i zaczęli "szukać ziemi" wyglądając przez okna. Kiedy wyszli z mgły, okazało się, że są niebezpiecznie nisko. Próbowali wtedy gwałtownie wzbić się w górę. Potwierdzają to świadkowie, którzy przed katastrofą usłyszeli straszny huk silników. Specjalista podkreślił, że udałoby się prawdopodobnie uniknąć zderzenia z ziemią, gdyby piloci nie próbowali jednocześnie skręcić maszyny. Pochylone skrzydło Tu-154 zawadziło o drzewo, a chwilę później maszyna rozbiła się.”
Nie mogłem sobie odmówić przytoczenia tej wersji. Roi się ona od błędów i niespójności. Podawana była jeszcze w dniu 5.05.2010r., kiedy widomo było, że była tylko jedna próba podejścia. Nie tłumaczy także szybkiego, ponad normy, obniżania wysokości. Nie podaje jakie informacje podawali kontrolerzy, którzy mieli obowiązek uzupełniać „nieprecyzyjny’ system naprowadzania samolotów. Piloci „szukali ziemi” – jak mieli ją zobaczyć skoro światła na podejściu nie działały. I wiele innych. No i jeszcze jedno – powinni napisać, że nad pilotami stał Prezydent i krzyczał – „Lądować. Natychmiast lądować”.
Kolejne wydarzenia.
Kluczową dla sprawy jest zestawienie ze sobą ( na jednym wykresie ) wszystkich parametrów z rejestratorów ( rozmów załogi, parametrów maszyny ) i wypowiedzi kontrolerów z wieży. Przez 4 miesiące moskale tego nie uczynili. A jeśli uczynili to nic o tym nie powiedzieli.
Drugi punkt to oględziny wraku. Stan silników ( czy pracowały, na jakich obrotach, co było przyczyną przerwania pracy ), stan i położenie powierzchni sterowych, pulpity sterowania ( dźwignie, przełączniki, wskaźniki analogowe ). Tego także moskale nie zrobili. Jak mogli zrobić skoro zebrali zaledwie 60 % całej maszyny. Poddali ją destrukcji na wolnym powietrzu ( deszcz, słońce, wiatr ) i zwrócili się do Rzeczypospolitej o zezwolenie na utylizacje w hucie.
Trzeci punkt – miejsce katastrofy. Powinno zostać zabezpieczone do czasu zakończenia prac komisji. Jeszcze po dwóch miesiącach postronne osoby znajdowały przedmioty pochodzące z samolotu lub należące do Ofiar. Następnie teren zaorano, a istotne dla sprawy drzewa wycięto. Nie zrobiono nawet protokołu z rozmieszczenia istotnych elementów płatowca. Więcej zdjęć wykonali przypadkowi ludzie i umieścili w Internecie, niż osławiony MAK.
( 4 miesiące po tragedii narodowej ). Wciąż nie wiemy, co tak naprawdę się wtedy stało. Wiemy jednak na pewno, iż tak w Polsce jak i na świecie, konsekwentnie prowadzona jest kampania dezinformacyjna i z jakiegoś powodu władze nie chcą aby opinia publiczna poznała prawdę. Wbrew logice i na przekór faktom, uporczywie lansowana jest jedyne słuszna teoria o złych warunkach atmosferycznych i możliwych błędach pilotów.
Zachowanie moskali tuż po katastrofie.
Na początku z całym szacunkiem musze się odnieść do postawy zwykłych obywateli Smoleńska i okolic. Te tysiące kwiatów złożone przy drodze w pobliżu miejsca katastrofy są dowodem ich współczucia dla Polaków. Kwiatów zabrakło w całym Smoleńsku. Zwykli Rosjanie ze szczerego serca żałowali tego co się stało. Mówili, że ich ziemia po raz kolejny stała się miejscem cierpień obcego narodu. Nie da się ukryć, że te wypowiedzi zawierały akcenty o współodpowiedzialności strony moskiewskiej za to co się stało.
Smoleńskie kwiaty.
Smoleńskie kwiaty.
Smoleńskie kwiaty.
Oczywiście, zupełnie inaczej zachowywała się władza, reprezentowana przez przeróżne służby mundurowe. Z ich strony było wytrenowane przez dziesięciolecia zimne, wyrachowane zachowanie. Na lotnisku, w lesie katyńskim i okolicach służby mundurowe zgromadziły bardzo liczny oddział. Oceniam że na 10.04.2010r. kreml zgromadził około 2 000 osób. Mundurowi byli nie tylko na lotnisku i w lesie katyńskim, ale także w mieście, na stacji kolejowej ( gdzie przywożono 1940r. polskich oficerów ), gdzie goście nie mieli wstępu i na wszystkich leśnych drogach.
Na samym lotnisku był około 200 osób. Głównie funkcjonariuszy ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych. Czy pracownicy tego biura stacjonują standardowo, w ciągłej gotowości, na każdym lotnisku wojskowym / powojskowym? Według oficjalnej informacji to funkcjonariusze tego biura byli na miejscu katastrofy pierwsi, jeszcze przed służbami ratowniczymi. Czy to standard na tamtejszych lotniskach? Czy zawsze te służby biegną pierwsze do wypadków?
Opracował Karol Placha Hetman
Polot.netPolskie Lotnictwo Wojskowe
Kraków 23.08.2010r. SEE
Katastrofa Tu-154 nb 101 z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie w dniu 10.04.2010r.
Część 4
Lot Tu-154 M nb 101 i katastrofa.
Część 4
Lot Tu-154 M nb 101 i katastrofa.
FRAGMENT:
( )
Hipoteza zamachu jak najbardziej prawdopodobna.
W poprzednich częściach wyraźnie wykazałem, że śmierć niemal całego przywództwa narodowo-katolickiej Rzeczypospolitej była na rękę liberałom i komunistom w Polsce oraz moskwie i berlinowi. Podczas spotkania Premiera Donalda Tuska z Władimirem Putinem w dniu 7.04.2010r. ten drugi poprosił o listę osób, które przybędą do Katynia w dniu 10.04.2010r. Po co? Prezydent Lech Kaczyński naraził się Władimirowi Putinowi wielokrotnie; Tarczą Antyrakietową, uratowaniem Gruzji, wspieraniem Litwy, Łotwy i Estonii i wiele innych. Powodów do zamachu było wystarczająco.
Rodzi się pytanie – Jak doprowadzić do katastrofy samolotu? Na dodatek, winą obarczyć załogę.
Sposobów, by zakłócić działanie systemów nawigacyjnych i zabezpieczających, jest kilka – ale wszystkie one wymagają świadomej ingerencji osób trzecich. Jedną z nich jest „meaconing”. System ten jest już powszechnie stosowany do obrony ważnych obiektów na terenie USA. Rozwinął się po ataku z 11.09.2001r.. Polega on na ukradkowym nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go, z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą, na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu.
W przypadku Tu-154, podchodzącego właśnie do lądowania, wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Dziwne zachowanie się pilotów i maszyny – a więc próba podejścia do lądowania 1 500 m przed lotniskiem i ze sporym odchyleniem od właściwego kursu – wskazywałyby na taką właśnie możliwość.
Katastrofę można było spowodować także przez „spoofing”. Chodzi o wysłanie sfałszowanego sygnału satelitarnego o większej mocy niż prawdziwy i o identycznej strukturze. Takiego ataku można było dokonać zarówno z ziemi, jak i z pokładu Ił-76, co jest znacznie bardziej prawdopodobne. Pamiętajmy także, że lądowanie odbywało się automatycznie. Czyli zespół napędowy i układ sterów reagował na polecenia wydawane przez systemy nawigacyjno-aerodynamiczne. Potwierdzeniem jest nurkowanie samolotu, czyli schodzenie w dół 4 x szybciej, niż normalnie. I katastrofę mamy gotową. I nie jest konieczna tu mgła. Choć przy widoczności ziemi załoga próbowałaby zaradzić wcześniej, przypuszczalnie jednak z podobnym skutkiem.
Innym możliwym sposobem doprowadzenia do katastrofy mogło być użycie elektromagnetycznej broni. Nie jest to już broń ( EMP ) z filmów fantastycznych, ale jak najbardziej realne urządzenie. Prace nad nim są bardzo zaawansowane w USA i Izraelu. Podobną techniką dysponuje kreml. Już w 70-tych latach XX wieku sowiecki uczony Andrey Sakharoy zbudował działający generator laboratoryjny prototyp. Według moskiewskiej gazety „Prawda” kreml w 2008r. zaprezentował działanie EMP wywołujący rezultat podobny do uderzenia pioruna. Broń nazwana Nike została przedstawiona w Jekaterynburgu. Mało tego; obecnie informacje i potrzebne części można kupić w Internecie. Elektromagnetyczna broń pulsacyjna jest w stanie spalić całą elektronikę na pokładzie samolotu pasażerskiego. Już jeden impuls może wywołać poważną awarię. Urządzenie mogło być zainstalowane na pokładzie i uruchomione zdalnie. Lecz bardziej prawdopodobne, że znajdowało się na ziemi lub na pokładzie tajemniczego Ił-76.
Na ślady tego rodzaju ingerencji można natrafić poprzez dokładną analizę zawartości czarnych skrzynek. Lecz Władimir Putin i Donald Tusk zadbali, aby one zostały w moskwie. Moskale nawet nie musieli fałszować zapisu czarnych skrzynek. Do Polski po wielu tygodniach trafiły wyłącznie pseudo kopie.
Hipotezę o zamachu potwierdzają kolejne działania kremla i absolutna bierność Rządu Rzeczypospolitej. A więc; zebranie zaledwie 60% szczątków samolotu, ułożenie ich pod gołym niebem, aby szybciej uległy korozji i zniszczeniu, nie wydanie szczątków Polsce, zaoranie terenu katastrofy i wycięcie wszystkich drzew.
Brak 100% szczątków maszyny pozostawia margines na ewentualne domysły co do eksplozji na pokładzie i rozerwaniu kadłuba. Ale MAK utrzymuje, że na ubraniach ofiar nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych. A powinny być, bo podobno magazynki w pistoletach ochrony zostały porozrywane na wskutek wysokiej temperatury. Czyli powinien być pożar. Ale MAK podał, że pożaru podobno nie było. Znowu coś się raport MAK nie klei.
Z kolei zachowanie Rządu Rzeczypospolitej również potwierdza hipotezę zamachu. Jako członek NATO powinien on zwrócić się o pomoc do tej organizacji, która już o godzinie 16;00 w dniu 10.04.2010r. czekała na sygnał Donalda Tuska. Ale tego sygnału nie było. Donald Tusk odrzucił nawet propozycję pomocy producenta TAWS w wyjaśnieniu przyczyn zderzenia. Było natomiast obściskiwanie się wzajemne Donalda Tuska i Władimira Putina. Rząd nasz pozostawił rodziny samym sobie, a one po wielu tygodniach zdeterminowane musiały powołać Stowarzyszenie Katyń 2010, aby szukać prawdy. To także potwierdza hipotezą zamachu.
Gdy w samochodzie żony Radosława Sikorskiego wybuchł gaz, od razu brano pod uwagę zamach. W przypadku katastrofy pod Smoleńskiem w ogóle Rząd Rzeczypospolitej nie rozpatrywał takiej możliwości. A w czasach terroryzmu powinna być jedną z podstawowych hipotez.
Warto pamiętać, że w 90-tych latach w podmoskiewskiej miejscowości Bałaszycha były prowadzone kursy dla funkcjonariuszy KGB ( od 1991 r. – FSB ), którzy mieli likwidować głowy państw. Niedowiarkom trzeba przypomnieć udział KGB w zamachu na papieża Jana Pawła II, zatrucie dioksynami prozachodniego kandydata na urząd prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, śmiertelne napromieniowanie izotopem polonu Aleksandra Litwinienki, zastrzelenie opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej. To kreml przeprowadził atak na pałac Tadz-Bek i zlikwidował Hafizullah Amina, stojącego na czele Afganistanu, a przed nim jego poprzednika Nur Mohammed Taraki. Oni zlikwidowali pierwszego prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa i przeprowadzili kilka zamachów na prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadze. Wielu przeciwników KGB i FSB zginęło, wiec trzeba brać pod uwagę hipotezę zamachu.
Kreml miał powody, by nie kochać Lecha Kaczyńskiego. W dniu 15.11.2006r. Prezydent Lech Kaczyński zaproponował Unii Europejskiej, by wprowadziła sankcje przeciwko rosji w odpowiedzi na zakaz importu Polskich produktów do rosji – Polska nałożyła veto na decyzje rozpoczęcia negocjacji miedzy UE i rosją. Podczas rosyjsko-gruzińskiej wojny w 2008r. Prezydent Lech Kaczyński poparł Gruzję i stał się orędownikiem sprawy gruzińskiej w świecie, wspierał przystąpienie Gruzji do NATO. To za prezydentury Lecha Kaczyńskiego zapadła decyzja o rozmieszczeniu jankeskiego systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium Rzeczypospolitej. Polska proponowała też alternatywne drogi pozyskania zasobów energetycznych i uniezależnienie się Europy od dostaw rosyjskiego gazu.
Hipoteza awarii zespołu napędowego i/lub układu sterowania.
Wszyscy polscy piloci zgodnie twierdzili, że przede wszystkim trzeba dokładnie sprawdzić parametry lotu, stan urządzeń w ostatnich 40 sekundach przed katastrofą, co się działo z silnikami, jakie było położenie manetek w kabinie i jakie były obroty poszczególnych silników. Jeśli manetki były "do przodu" na duży wydatek paliwa, a np. na skutek oblodzenia silnik tych obrotów nie mógł uzyskać, to trzeba też odpowiedzieć na pytanie, co stało się dalej: czy silnik uległ destrukcji, czy też nie. Hipoteza oblodzenia jest realna, bo 10.04.2010r. nad Smoleńskiem panowały sprzyjające ku temu warunki: to minus 0,2 st. C na wysokości 200 m, minus 0,8 st. C na wysokości 300 m przy wilgotności rzędu 98 procent. W takich warunkach instalacja antyoblodzeniowa musiała być włączona, bo z uwagi na bezpieczeństwo używa się jej już przy temperaturze 10 st. C. Zapewne tak było i w tym przypadku, ale być może zawiodło któreś z urządzeń.
Przyczyna katastrofy według jedynie słusznej gazety w Polsce.
W dniu 5.05.2010r. jedynie słuszna gazeta w Polsce przedstawiła moskiewską i zarazem sił liberalnych w Polsce wersje przyczyn katastrofy. Przedstawiam ten tekst w oryginalnej formie;
- „Rosyjscy eksperci, uważają, że przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu był klasyczny błąd pilota, tj. "zderzenie z ziemią w locie kontrolowanym", znane jako CFIT (ang. controlled flight into terrain). Według znanego w rosji pilota oblatywacza-specjalisty, prezydencki samolot trzy razy przeleciał nad lotniskiem zakreślając prostokąt i namierzając naziemne radiolatarnie, co miało mu pomóc precyzyjnie określić kurs lądowania. Na smoleńskim lotnisku działa "nieprecyzyjny" system naprowadzania samolotów, co oznacza, że załoga musi kontrolować wysokość obserwując pokładowe przyrządy. Tam, gdzie działa precyzyjny system naprowadzania, wskaźniki wskazują pilotom właściwy kurs i wysokość lotu. Pilot przeszedł właściwym kursem nad pierwszą radiolatarnią, a potem nagle obniżył wysokość. Nastąpiło to po przeleceniu nad głębokim wąwozem, którego w gęstej mgle piloci nie widzieli. Jeden z wysokościomierzy, pokazujący jaka jest aktualna odległość samolotu od powierzchni gruntu, mógł w tym momencie zmylić pilota. Zdaniem eksperta w tym momencie piloci oderwali się od przyrządów i zaczęli "szukać ziemi" wyglądając przez okna. Kiedy wyszli z mgły, okazało się, że są niebezpiecznie nisko. Próbowali wtedy gwałtownie wzbić się w górę. Potwierdzają to świadkowie, którzy przed katastrofą usłyszeli straszny huk silników. Specjalista podkreślił, że udałoby się prawdopodobnie uniknąć zderzenia z ziemią, gdyby piloci nie próbowali jednocześnie skręcić maszyny. Pochylone skrzydło Tu-154 zawadziło o drzewo, a chwilę później maszyna rozbiła się.”
Nie mogłem sobie odmówić przytoczenia tej wersji. Roi się ona od błędów i niespójności. Podawana była jeszcze w dniu 5.05.2010r., kiedy widomo było, że była tylko jedna próba podejścia. Nie tłumaczy także szybkiego, ponad normy, obniżania wysokości. Nie podaje jakie informacje podawali kontrolerzy, którzy mieli obowiązek uzupełniać „nieprecyzyjny’ system naprowadzania samolotów. Piloci „szukali ziemi” – jak mieli ją zobaczyć skoro światła na podejściu nie działały. I wiele innych. No i jeszcze jedno – powinni napisać, że nad pilotami stał Prezydent i krzyczał – „Lądować. Natychmiast lądować”.
Kolejne wydarzenia.
Kluczową dla sprawy jest zestawienie ze sobą ( na jednym wykresie ) wszystkich parametrów z rejestratorów ( rozmów załogi, parametrów maszyny ) i wypowiedzi kontrolerów z wieży. Przez 4 miesiące moskale tego nie uczynili. A jeśli uczynili to nic o tym nie powiedzieli.
Drugi punkt to oględziny wraku. Stan silników ( czy pracowały, na jakich obrotach, co było przyczyną przerwania pracy ), stan i położenie powierzchni sterowych, pulpity sterowania ( dźwignie, przełączniki, wskaźniki analogowe ). Tego także moskale nie zrobili. Jak mogli zrobić skoro zebrali zaledwie 60 % całej maszyny. Poddali ją destrukcji na wolnym powietrzu ( deszcz, słońce, wiatr ) i zwrócili się do Rzeczypospolitej o zezwolenie na utylizacje w hucie.
Trzeci punkt – miejsce katastrofy. Powinno zostać zabezpieczone do czasu zakończenia prac komisji. Jeszcze po dwóch miesiącach postronne osoby znajdowały przedmioty pochodzące z samolotu lub należące do Ofiar. Następnie teren zaorano, a istotne dla sprawy drzewa wycięto. Nie zrobiono nawet protokołu z rozmieszczenia istotnych elementów płatowca. Więcej zdjęć wykonali przypadkowi ludzie i umieścili w Internecie, niż osławiony MAK.
( 4 miesiące po tragedii narodowej ). Wciąż nie wiemy, co tak naprawdę się wtedy stało. Wiemy jednak na pewno, iż tak w Polsce jak i na świecie, konsekwentnie prowadzona jest kampania dezinformacyjna i z jakiegoś powodu władze nie chcą aby opinia publiczna poznała prawdę. Wbrew logice i na przekór faktom, uporczywie lansowana jest jedyne słuszna teoria o złych warunkach atmosferycznych i możliwych błędach pilotów.
Zachowanie moskali tuż po katastrofie.
Na początku z całym szacunkiem musze się odnieść do postawy zwykłych obywateli Smoleńska i okolic. Te tysiące kwiatów złożone przy drodze w pobliżu miejsca katastrofy są dowodem ich współczucia dla Polaków. Kwiatów zabrakło w całym Smoleńsku. Zwykli Rosjanie ze szczerego serca żałowali tego co się stało. Mówili, że ich ziemia po raz kolejny stała się miejscem cierpień obcego narodu. Nie da się ukryć, że te wypowiedzi zawierały akcenty o współodpowiedzialności strony moskiewskiej za to co się stało.
Smoleńskie kwiaty.
Smoleńskie kwiaty.
Smoleńskie kwiaty.
Oczywiście, zupełnie inaczej zachowywała się władza, reprezentowana przez przeróżne służby mundurowe. Z ich strony było wytrenowane przez dziesięciolecia zimne, wyrachowane zachowanie. Na lotnisku, w lesie katyńskim i okolicach służby mundurowe zgromadziły bardzo liczny oddział. Oceniam że na 10.04.2010r. kreml zgromadził około 2 000 osób. Mundurowi byli nie tylko na lotnisku i w lesie katyńskim, ale także w mieście, na stacji kolejowej ( gdzie przywożono 1940r. polskich oficerów ), gdzie goście nie mieli wstępu i na wszystkich leśnych drogach.
Na samym lotnisku był około 200 osób. Głównie funkcjonariuszy ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych. Czy pracownicy tego biura stacjonują standardowo, w ciągłej gotowości, na każdym lotnisku wojskowym / powojskowym? Według oficjalnej informacji to funkcjonariusze tego biura byli na miejscu katastrofy pierwsi, jeszcze przed służbami ratowniczymi. Czy to standard na tamtejszych lotniskach? Czy zawsze te służby biegną pierwsze do wypadków?
Opracował Karol Placha Hetman
Subskrybuj:
Posty (Atom)