Wpisał: Mirosław Dakowski | |
02.04.2015. | |
Klęska. Analfabetyzm. Dupodajstwo.
Do napisania tego tekstu zmusił mnie
rozpaczliwy szloch w telefonie.
Płakała Hanka, twarda alpinistka,
zdaje się zdobywczyni jakiejś „drogi Eigeru”, Jej sławnym, piętrowym „mięsem”
(„matem”) rozbrzmiewały w swoim czasie ściany wspinaczkowe Tatr. Nie
raz „leciała” ze skał. I dalej się wspinała. Twarda.
A tu - szloch bezsiły:
„To już są sami
ANALFABECI!!”
Po ostrym przepytywaniu okazało się,
że (tu już precyzyjnie): 30 – 50 % Polaków w wieku
18-30 lat , mimo dobrych chęci, nie potrafi wpisać swych danych na listę
poparcia kandydata na prezydenta kraju.
Albo w rubryce
„nazwisko” wpisuje nieczytelny gryzmoł, albo „mieszka” w miejscowości
„W-wa”, czy „B-stok” lub „Wólka Mała”(bez
kodu). Jeśli ktoś uparty każe mu wpisać kod pocztowy, to nie
pamiętając go, beztrosko wpisuje dowolne cztery czy pięć cyfr. Upierają się, że
w Pesel-u, wpisując po dwie cyfry w kratkę i myląc ilość potrzebnych cyferek,
”wszystko będzie w porządku”.
W zależności od
uporu i spostrzegawczości osoby zbierającej podpisy, takich wpisów było od 30 do
50 %. W tej kategorii wiekowej, ale u starszych też nierzadko się zdarzały.
A przecież Chcieli
Dobrze, nie robili na złość!
-
Wykładałem na „wyższych uczelniach” przez pierwsze dwa dziesięciolecia
„nowej, świetlanej rzeczywistości”. Czyli tuż po usunięciu logiki i
łaciny ze szkół. W trakcie i po licznych ”reformach” i reformach
reform.
M. inn. wykład wstępny z „podstaw
fizyki” dla I roku rolnictwa. Czy można sobie wyobrazić pracę inżyniera rolnika
bez znajomości praw grawitacji, zachowania pędu czy naczyń połączonych lub
lepkości i tarcia?
Na sali z 300 osób .Na początku
pytałem „Kto z Państwa miał fizykę na maturze?” Gdy podnosiło się z 10%
rąk – spanikowany szybko zmieniłem pytanie na skromniejsze:
„Kto miał fizykę w dwóch ostatnich klasach szkoły?” Na to
pytanie – na początku lat 90-tych podnosiło się ok. 50% rąk. Po paru latach –
20%, a ostatnio wszyscy rozglądali się po kolegach – „o co temu
typowi chodzi??”
Gdy po semestrze wykładu zachowałem egzamin ustny, to uczniowie (boć nie
„studenci”!!) pytali, czemu takie szykany, czemu nie test na „tak-nie”.
A wiedza studentek matematyki
piątego, magisterskiego roku, jeszcze śni mi się koszmarem po nocach.
Pani B. ucząca
(douczająca) maturzystów (i doktorantów też... ) , jak się uczyć, czy
jak myśleć matematycznie, opowiada, że daje maturzyście zadanie ze statystyki, z
książki. Gdy nie może rozwiązać, takie to trudne, pokazuje
delikwentowi, że to książka Aśki, gdy ta miała 13 lat i była w szóstej klasie.
Szkoły podstawowej. Część „maturzystów” się wstydzi, a część obraża.
To przecież nie ci młodzi ludzie
nagle zgłupieli, to tak ich nauczyli po kolejnych reformach.
W Rzepie, którą z obowiązku
przeglądam (prowadzenie strony zmusza), jest dział „Nauka”
W nim (kopiuję) :
Cywilizacja, Medycyna i zdrowie, Nowe technologie, Kosmos,
Archeologia, Ekologia.
Te głąby nie wiedzą, że nauka
(ścisła- science) od zawsze dzieli się na:
Matematyka,
Fizyka,
Chemia,
Biologia.
I ich gałęzie, oczywiście.
Toć to ich postrzeganie świata, nauki
- nie jest nawet na poziomie 5-latka! Raczej na poziomie pełnego samo-zachwytu
absolwenta II klasy szkoły specjalnej (jeśli tam są klasy).
A ich, Rzepy, „guru od
nauki” niejaki Krzysztof U., zgadza się by mu oficer (tj.
redaktor) prowadzący wstawił tytuł: „Większość gwiazd ma żyjące planety”. Do
artykułu o tym, że astronomowie znaleźli podobno 1000 planet w naszej Galaktyce.
Dalej w artykule - już luźne , ale i głupawe hipotezy „o wodzie”. Na
podstawie bałamutnych reguł sprzed 250-ciu lat, też opartych na
niepotwierdzonych hipotezach.
Co to ma do tytułu „Większość gwiazd ma żyjące planety”??
Logicznie –NIC. Ale: Krzyś zapewne nie znalazłby uczciwej, nieźle płatnej pracy.
Jakiś zawód chyba ma? A na pewno „ma żonę i dzieci”, to stałe
wytłumaczenie dupodajstwa. Więc daje... pozwoleństwo, by w jego imieniu
okłamać tych, co jeszcze potrafią odsylabizować tytuł notki.
| |
Zmieniony ( 02.04.2015. ) |
DODATEK
Kilka słów prawdy o artymowiczu o wersalu i o nas
2015-04-08 19:28
Jakis czas temu popełniłem tekst
o wersalu...konkretnie chodzi o to, żeby skończyć z grzecznością wobec
zbirów... zbir to zbir, jak bedziesz grzeczny to cie wysmieje i skatuje... jak
mu przyp...olisz to będzie grzeczny...dotyczy to zwłaszcza swołoczy czerwonego
chowu...bez wyjątków. Cały czas dziwi mnie wersal wobec jawnych oszustw, kłamstw
i pomówień...
poniżej wstawiam tekst autorstwa matkikurki który stawia kropkę nad i...
http://kontrowersje.net/artymowicze_czyli_antypolska_patologia_w_pigu_ce_i_polska_tolerancja_jednocze_nie
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15241&Itemid=119
Artymowicze, czyli antypolska patologia w pigułce i polska „tolerancja” jednocześnie
http://MatkaKurka 2015-04-08 http://kontrowersje.net/artymowicze_czyli_antypolska_patologia_w_pigu_ce_i_polska_tolerancja_jednocze_nie
Było ich czterech: Stefan, Mikołaj, Paweł i Andrzej, zostało trzech, ale rosną kolejni – to Artymowicze, białoruscy wychowankowie sowietów. Zanim media II obiegu pochyliły się nad tą familią, pisałem o wszystkich czterech, szczególną uwagę zwracając na Pawła Artymowicza. Ile razy złapałem tego wnuka białoruskiego bandyty i syna ubeka z MBP na kłamstwie, zapewne on sam nie jest w stanie policzyć. Kłamał na każdym kroku, na temat swojej przeszłości, teraźniejszości, słów wypowiedzianych, słów niewypowiedzianych i podłości, jakich się dopuścił. Kłamiąc i odpowiadając na fakty z życia swojej sowieckiej rodziny jako alternatywę potrafił przedstawiać wersję z dziadkiem, który cierpiał w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Nie miał oporów, żeby wypierać się swoich słów o „debeściakach” i generale Błasiku, którego nazwał „ch..m”. Do dziś we wrocławskim oddziale IPN czekają na mnie dokumenty, jakie zamówiłem blisko rok temu, ale już nie mam ochoty się w tym babrać, zwłaszcza, że wszystkie istotne dane podała niezalezna.pl i inne portale.
Dziś nie Paweł, ale młodszy Andrzej Artymowicz robi na groby polskich pilotów, z tą samą bezczelnością i pewnością siebie. Oni mają to we krwi i w wychowaniu, gdy Paweł Artymowicz łgał, jednocześnie straszył sadami i posyłał rozmaite trolle do boju, między innymi 65 letnią babkę ze wsi łańcuchowej, która nie zdała matury i pół życia spędziła w hotelowej recepcji, a w Internecie udaje 40 letnią studentkę. Tak wygląda „ekspert” NPW i cała rodzina „ekspertów”, tak wygląda zaplecze i klakierzy tych „ekspertów”, dlatego nie mogę pojąć skąd się „po naszej stronie” biorą… no właśnie „tolerancyjni naiwniacy”, czy może siedzący okrakiem konformiści, nieustannie apelujący o merytoryczną, kulturalną polemikę. Z kim się pytam? Równie dobrze można rozmawiać z ormowcem o „Fauście”.
Mamy do czynienia z wielopokoleniową patologią sowiecką. Dziadek mordował, ojciec prześladował, synowie robią na groby Polaków. Z nimi nie ma o czym rozmawiać, ich trzeba wytępić, oni muszą czuć się w Polsce nikim, a nie panami życia i śmierci. Przecież to jest wszystko postawione na łbie, nieustannie upokarza się i z sadystyczną konsekwencją poniewiera rodziny ofiar, a z białoruskimi sowieciarzami cacka się każda redakcja, każde środowisko odwołujące się do Boga Honoru i Ojczyzny.
Chciałbym się zapytać, co białoruski potomek bandyty i ubeka robi w polskiej prokuraturze? Co tu się zmieniło od 1944 roku? Dziadka zastępuje ojciec, ojca syn, za chwilę wnuki sowieckie będą nam wypełniać sądy i ministerstwa? 50 lat tresury sprawiło, że najbardziej podstawowe informacje, które mówią wszystko o „ekspercie’ stały się przedmiotem kpin z jednej i zamordyzmu z drugiej strony. Po 70 latach od końca wojny, nie ma w Niemczech odważnych, którzy z córek, synów, wnuków i wnuczek zrobiliby ministrów, szefów policji, prokuratorów naczelnych, czy biegłych od prawdy historycznej. U nas nie ma odważnych, aby krzyknąć, że ten i ów z domu wyniósł nienawiść i pogardę dla wszystkiego, co w Polsce święte. Jednym durnym zawołaniem: „grzebanie w życiorysach” zamyka się gęby hurtowo, ale nie detalicznie. Dopóki zdrowia starczy, jednego po drugim będę wyciągał pod pręgierz, żeby wszyscy zobaczyli z kim mamy do czynienia.
Dlaczego zbir katujący dziecko natychmiast w Polsce staje się obiektem linczu społecznego, a Ich synowie i Ich córki rzygają na Polskę z bezczelnym uśmiechem i żyją sobie w aureoli nietykalnych „ekspertów”? Czyja to jest wina? Nasza! Siedzimy z podkulonymi ogonkami i nie mamy odwagi gęby otworzyć nawet przy rodzinnym stole, nie mówiąc o publicznym głosie sprzeciwu.
Artymowicze w Polsce powinni być społecznie wykluczeni, wyśmiani i w walonkach puszczeni tam, skąd przyszli. Nikt tego za nas nie zrobi, dopóki to oni będą dyscyplinować Nas, a nie my ich, jeszcze nie jedna ekspertyza zrobi z Polaków idiotów i niewolników zarazem. Zdjęcie gęby do gablotki, pokazanie palcem, że to właśnie ten – wnuk bandyty, syn ubeka i oszczerca poniewierający Polaków. Nikt mnie nie przekona, że z sowieckim potomstwem można się porozumieć w ramach kulturalnej wymiany zdań, opartej na rzeczowych argumentach.(gorylisko) To są tacy sami sołdaci, którzy w 1945 nas „wyzwalali”, tylko teraz niszczą Polskę nie kolbami i gwałtami, ale w białych rękawiczkach dławią wszelką przyzwoitość i plują w twarz wdowom.
poniżej wstawiam tekst autorstwa matkikurki który stawia kropkę nad i...
http://kontrowersje.net/artymowicze_czyli_antypolska_patologia_w_pigu_ce_i_polska_tolerancja_jednocze_nie
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15241&Itemid=119
Artymowicze, czyli antypolska patologia w pigułce i polska „tolerancja” jednocześnie
http://MatkaKurka 2015-04-08 http://kontrowersje.net/artymowicze_czyli_antypolska_patologia_w_pigu_ce_i_polska_tolerancja_jednocze_nie
Było ich czterech: Stefan, Mikołaj, Paweł i Andrzej, zostało trzech, ale rosną kolejni – to Artymowicze, białoruscy wychowankowie sowietów. Zanim media II obiegu pochyliły się nad tą familią, pisałem o wszystkich czterech, szczególną uwagę zwracając na Pawła Artymowicza. Ile razy złapałem tego wnuka białoruskiego bandyty i syna ubeka z MBP na kłamstwie, zapewne on sam nie jest w stanie policzyć. Kłamał na każdym kroku, na temat swojej przeszłości, teraźniejszości, słów wypowiedzianych, słów niewypowiedzianych i podłości, jakich się dopuścił. Kłamiąc i odpowiadając na fakty z życia swojej sowieckiej rodziny jako alternatywę potrafił przedstawiać wersję z dziadkiem, który cierpiał w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Nie miał oporów, żeby wypierać się swoich słów o „debeściakach” i generale Błasiku, którego nazwał „ch..m”. Do dziś we wrocławskim oddziale IPN czekają na mnie dokumenty, jakie zamówiłem blisko rok temu, ale już nie mam ochoty się w tym babrać, zwłaszcza, że wszystkie istotne dane podała niezalezna.pl i inne portale.
Dziś nie Paweł, ale młodszy Andrzej Artymowicz robi na groby polskich pilotów, z tą samą bezczelnością i pewnością siebie. Oni mają to we krwi i w wychowaniu, gdy Paweł Artymowicz łgał, jednocześnie straszył sadami i posyłał rozmaite trolle do boju, między innymi 65 letnią babkę ze wsi łańcuchowej, która nie zdała matury i pół życia spędziła w hotelowej recepcji, a w Internecie udaje 40 letnią studentkę. Tak wygląda „ekspert” NPW i cała rodzina „ekspertów”, tak wygląda zaplecze i klakierzy tych „ekspertów”, dlatego nie mogę pojąć skąd się „po naszej stronie” biorą… no właśnie „tolerancyjni naiwniacy”, czy może siedzący okrakiem konformiści, nieustannie apelujący o merytoryczną, kulturalną polemikę. Z kim się pytam? Równie dobrze można rozmawiać z ormowcem o „Fauście”.
Mamy do czynienia z wielopokoleniową patologią sowiecką. Dziadek mordował, ojciec prześladował, synowie robią na groby Polaków. Z nimi nie ma o czym rozmawiać, ich trzeba wytępić, oni muszą czuć się w Polsce nikim, a nie panami życia i śmierci. Przecież to jest wszystko postawione na łbie, nieustannie upokarza się i z sadystyczną konsekwencją poniewiera rodziny ofiar, a z białoruskimi sowieciarzami cacka się każda redakcja, każde środowisko odwołujące się do Boga Honoru i Ojczyzny.
Chciałbym się zapytać, co białoruski potomek bandyty i ubeka robi w polskiej prokuraturze? Co tu się zmieniło od 1944 roku? Dziadka zastępuje ojciec, ojca syn, za chwilę wnuki sowieckie będą nam wypełniać sądy i ministerstwa? 50 lat tresury sprawiło, że najbardziej podstawowe informacje, które mówią wszystko o „ekspercie’ stały się przedmiotem kpin z jednej i zamordyzmu z drugiej strony. Po 70 latach od końca wojny, nie ma w Niemczech odważnych, którzy z córek, synów, wnuków i wnuczek zrobiliby ministrów, szefów policji, prokuratorów naczelnych, czy biegłych od prawdy historycznej. U nas nie ma odważnych, aby krzyknąć, że ten i ów z domu wyniósł nienawiść i pogardę dla wszystkiego, co w Polsce święte. Jednym durnym zawołaniem: „grzebanie w życiorysach” zamyka się gęby hurtowo, ale nie detalicznie. Dopóki zdrowia starczy, jednego po drugim będę wyciągał pod pręgierz, żeby wszyscy zobaczyli z kim mamy do czynienia.
Dlaczego zbir katujący dziecko natychmiast w Polsce staje się obiektem linczu społecznego, a Ich synowie i Ich córki rzygają na Polskę z bezczelnym uśmiechem i żyją sobie w aureoli nietykalnych „ekspertów”? Czyja to jest wina? Nasza! Siedzimy z podkulonymi ogonkami i nie mamy odwagi gęby otworzyć nawet przy rodzinnym stole, nie mówiąc o publicznym głosie sprzeciwu.
Artymowicze w Polsce powinni być społecznie wykluczeni, wyśmiani i w walonkach puszczeni tam, skąd przyszli. Nikt tego za nas nie zrobi, dopóki to oni będą dyscyplinować Nas, a nie my ich, jeszcze nie jedna ekspertyza zrobi z Polaków idiotów i niewolników zarazem. Zdjęcie gęby do gablotki, pokazanie palcem, że to właśnie ten – wnuk bandyty, syn ubeka i oszczerca poniewierający Polaków. Nikt mnie nie przekona, że z sowieckim potomstwem można się porozumieć w ramach kulturalnej wymiany zdań, opartej na rzeczowych argumentach.(gorylisko) To są tacy sami sołdaci, którzy w 1945 nas „wyzwalali”, tylko teraz niszczą Polskę nie kolbami i gwałtami, ale w białych rękawiczkach dławią wszelką przyzwoitość i plują w twarz wdowom.
myśli
nieujarzmione