.
11 kłamstw na temat wypadku premier Beaty Szydło! Sprawdź jak było naprawdę
13, luty 2017 15:09
Wokół
sprawy wypadku premier Beaty Szydło narosło wiele mitów i niejasności.
Politycy opozycji wykorzystują to dla własnych interesów i rozliczeń z
obozem rządzącym.
Rozsiewają
nieprawdziwe informacje i manipulują opinią publiczną. Na podstawie
informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl, odtworzyliśmy cały
przebieg wypadku. Dementujemy manipulacje i kłamstwa na temat
tego zdarzenia.
1./ Kolumna nie używała sygnałów świetlnych i dźwiękowych.
Nieprawda.
Wszystkie samochody kolumny premier Beaty Szydło miały włączone tak
sygnały świetlne, jak i dźwiękowe. Mało tego! Zgodnie z przepisami,
limuzyna premier Szydło, nie musiała mieć włączonych sygnałów, lecz
tylko pierwszy i ostatni samochód w kolumnie. Mimo to, sygnały w audi,
którym podróżowała szefowa rządu, miały włączone oba sygnały - świetlny
i dźwiękowy. Wersję policji potwierdziło nie tylko 11 oficerów Biura
Ochrony Rządu, ale także trzech niezależnych i bezpośrednich świadków.
2./ Kolumna przejechała linię ciągłą.
Z zeznań
sprawcy wypadku wynika, że zjechał swoim samochodem prawie na pobocze.
Oznacza to, że kolumna rządowa miała wolny przejazd i nie musiała
naruszać ciągłej linii. Nawet jednak gdyby tak się stało, to wynika
to uprzywilejowanego statusu kolumny rządowej. Jej pojazdy,
podobnie jak karetki, straż pożarna, czy radiowozy, mogą przekraczać
linie ciągłe, a nawet nie stosować się do znaków drogowych, czy
sygnalizację świetlną.
3/. Samochód premier Szydło wymusił pierwszeństwo i dlatego doszło do wypadku.
Nieprawda. Sprawca wypadku zeznał, że nie widział limuzyny premier
Szydło, gdyż zasłaniał mu widok samochód, który jechał bezpośrednio
za nim. Mimo tego sprawca zaryzykował manewr skrętu.
4/. Policja sama uznała, że kolumna rządowa jechała z prędkością 50–60 km/ha.
Fałsz!
Na miejsce zdarzenia przyjechało dwóch biegłych z Instytutu Ekspertyz
Sądowych, którzy niezależnie od standardowych ustaleń i pomiarów
policjantów z drogówki, sami określi prędkość pojazdów w kolumnie. Oględziny zajęły im kilka godzin.
5/. Kolumna jechała zbyt szybko - stąd uszkodzenie samochodu premier.
Wbrew twierdzeniom „ekspertów” - uszkodzenia limuzyny premier Szydło nie były aż tak poważne. Podobne wypadki, z podobną prędkością obu pojazdów, zdarzają się niezwykle często i powodują podobne uszkodzenia.
6/. Nie zabezpieczono śladów na samochodach”.
Eksperci
z Instytutu Ekspertyz Sądowych zabezpieczyli nawet żarówki z samochodu
sprawcy wypadku. Zabezpieczono także inną dokumentację oraz ślady.
7/. Monitoring ze stacji Orlen wskazuje na rzekomą winę kierujących limuzyny.
Monitoring
z niedalekiej stacji Orlen nie obejmuje miejsca wypadku. Zabezpieczono
nagrania z monitoringu, znajdującego się bliżej miejsca zdarzenia.
Obecnie jest on analizowany.
8/. Sprawca wypadku nie mógł skorzystać z prawa do adwokata.
Fałsz!
Mężczyznę poinformowano o jego prawach, w tym, o prawie do adwokata.
Więcej, mężczyzna podpisał protokół, w którym przyznał, że o jego
prawach został poinformowany.
9/. Sprawca nie mógł doprosić się kopii swoich zeznań.
Na etapie
postępowania przygotowawczego, świadkowi oraz podejrzanemu, nie
przysługuje bezpośrednie prawo o dostępie do kopii protokołów. Policja
nie ma tez obowiązku ich wydania.
10/. Policjanci stawiali zarzuty bez wiedzy prokuratora
Wypadek,
który miał miejsce nie jest przestępstwem umyślnym. Policjanci stawiali
zarzuty w porozumieniu i za zgodą prokuratora. W ciągu 5 dni od ich
złożenia, dokumentacja, trafia na biurko prokuratora prowadzącego
sprawę. Taka procedura jest absolutnym standardem w przypadku wypadków
drogowych tego typu.
11/.
W sytuacji zagrożenia, samochód kolumny rządowej, powinien staranować
samochód sprawcy wypadku - bez względu na konsekwencje.
Nieprawda!
W samochodzie sprawcy mogły być inne osoby - dzieci, osoby starsze.
Bezrefleksyjne, automatyczne staranowanie samochodu sprawcy mogło
spowodować tragedię.
wpolityce.pl