n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, sierpnia 31, 2010

umieranie PO smolenski

Katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku
Czwartek, 07.01.2010, 02:15am (GMT)

http://www.youtube.com/watch?v=nVKE_4FyrL4&feature=related o wolnosci slowa - Ewa Stankiewicz

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_polskiego_Tu-154_w_Smole%C5%84sku

Infonurt2 : pod tym adresem jest opis rzadowej wersji zamachu w Smolensku. Pozatem jest na internecie ponad 30 tys pozycji. Sztuka dezinformacji w wykonaniu spiskowców w Polsce i Rosji polega na zamazaniu całej swej działalności , zmęczeniu odbiorców co prowadzi do zbagatelizowania całego zdarzenia . W Polsce zamachowcy doszli do takiego absurdu że zakazali informacji o Smoleńsku zokazji ... wyboru nowego prezydenta Polski.. a zakazali to Jarosławowi Kaczyńskiemu mimo że to jego brat Lech , Prezydent Polski został zamordowany. I co - zanaleeżli posłuch.. Nadszedł czas na podsumowanie i wykluczenie fałszywych infomacji . Ten wpis jest oczątkiem . Nie da sie ukryć ze ludobójstwo polskiej opozycji w Smolensku nie uszło ogólnoświatowej uwadze - oczywiście nie tej w oficjalnych skorumpowanych z elitami rzadzącymi mediach

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_polskiego_Tu-154_w_Smole%C5%84sku

W przypadku problemów z edycją oraz w celu zgłaszania nowych informacji lub uwag można korzystać ze strony dyskusji artykułu.

Katastrofa polskiego samolotu rządowego w Smoleńsku

Miejsce

Smoleńsk

Data

10 kwietnia 2010

Godzina

10:41 czasu lokalnego
8:41
[1][2] czasu polskiego

Rodzaj

zderzenie samolotu z ziemią

Ofiary śmiertelne

96

Ocaleni

0

Statek powietrzny

Typ

Tu-154M Lux

Użytkownik

36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego

Znak rejestracyjny

101

Start

Port Lotniczy Warszawa im. Fryderyka Chopina
(ICAO:EPWA)

Cel lotu

Port lotniczy Smoleńsk-Siewiernyj
(ICAO:XUBS)

Numer lotu

PLF 101

Liczba pasażerów

89

Liczebność załogi

7

Ofiary śmiertelne

96

Ranni

0

Ocaleni

0

Lokalizacja na mapie

miejsce katastrofy

Galeria zdjęć w Wikimedia Commons

Wiadomości w Wikinews

Tu-154M nr 101, który uległ katastrofie

Katastrofa polskiego samolotu rządowego w Smoleńskukatastrofa lotnicza, do której doszło 10 kwietnia 2010 o godzinie 8:41:06 czasu środkowoeuropejskiego(CEST) (10:41:06 czasu moskiewskiego)[1][2]. Zginęło w niej 96 osób: prezydent RPLech Kaczyński z małżonką, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, duchowni, przedstawiciele ministerstw, instytucji państwowych, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu.

Była to druga pod względem liczby ofiar katastrofa w historii lotnictwapolskiego i największa pod względem liczby ofiar katastrofa w dziejach Sił Powietrznych RP. Katastrofy nie przeżyła żadna z osób obecnych na pokładzie[1].

Spis treści

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_polskiego_Tu-154_w_Smole%C5%84sku

Tupolew Tu-154M nr boczny 101 i lot PLF 101 [edytuj]

Osobny artykuł: Polski samolot Tu-154M nr boczny 101.

Katastrofie uległ wojskowy samolot Tupolew Tu-154M Lux nr boczny 101, wyprodukowany wiosną 1990 roku w zakładach lotniczych w Kujbyszewie wZSRR i od tego czasu trzykrotnie remontowany, należący do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Lot PLF 101 i załoga samolotu [edytuj]

Osobny artykuł: Załoga polskiego samolotu Tu-154M nr boczny 101.

Trasa lotu

10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154M odbywał lot na trasie WarszawaSmoleńsk; przelot miał tzw. status HEAD (informacja dla służb kontroli ruchu lotniczego, że na pokładzie znajduje się jedna z najważniejszych osób w państwie)[3]. Załogę samolotu Tu-154M stanowili żołnierze i pracownice 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w liczbie siedmiu osób. Start z portu lotniczego Warszawa-Okęcie nastąpił o godz. 7:27 UTC+2 (9:27 UTC+4), z 27-minutowym opóźnieniem[1]. Zgodnie z planem lotu (ang. Flight Plan) rejs miał trwać 75 minut[4]. Lot odbywał się na wysokości 10 tys. m[1], z prędkością 800 km na godzinę[4]. Zbliżywszy się od celu podróży, rosyjskiego lotniska wojskowegoSmoleńsk-Siewiernyj, maszyna rozpoczęła manewr zniżania, po czym okrążyła lotnisko na wysokości 500 m, by podejść do lądowania od strony wschodniej[4].

Okoliczności katastrofy

Próba rekonstrukcji ostatnich chwil lotu Tu-154M

Tuż przed katastrofą nad lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj, nieposiadającym systemu naprowadzania Instrument Landing System (ILS), zalegała warstwa gęstej, szarawej mgły; wyżej niebo było bezchmurne i świeciło słońce[5]. Widzialność z minuty na minutę się pogarszała[5], jednak mimo gęstej mgły lotnisko nie zostało zamknięte[6]. Na cztery minuty przed katastrofą widzialność z ziemi była oceniana na 200 m[1].

Na prośbę załogi wykonano "próbne" podejście do lądowania do tzw. wysokości podjęcia decyzji (100 m)[1]. Zezwalając załodze na trzecie zawrócenie, kontroler poinformował, że od wysokości 100 metrów koniecznie trzeba być gotowym do odejścia na drugi krąg[1] (ang. go around). Samolot podchodził do lądowania na autopilocie, sterującym wysokością, kursem i ciągiem, i znalazł się w głębokim parowie, 15 m poniżej poziomu lotniska[1]. Załoga zwiększyła ciąg silników, by nabrać wysokości, i przez pewien czas maszyna leciała nisko nad ziemią, ścinając na trasie lotu wierzchołki drzew; pierwszy kontakt z drzewami nastąpił w odległości 1050 m od progu pasa startowego i 40–45 metrów na lewo od jego osi[7]. Po chwili samolot stracił część skrzydła w wyniku kolizji z brzozą o średnicy pnia 30–40 cm, przekoziołkował i zderzył się z ziemią w położeniu odwróconym[1]; nastąpiło to, jak podano, o godz. 8:41:06 UTC+2[1], około 350–500 m od progu pasa startowego, 150 m na lewo od jego osi[7].

Funkcjonariusze rosyjskich służb mundurowych wymieniający żarówki w lampach oświetlających pas startowy lotniska w Smoleńsku kilka godzin po katastrofie

Informacje publikowane przez rosyjskie media tuż po katastrofie jednoznacznie sugerowały błąd załogi lub awarię[8][9]. Serwis LifeNews.ru przeprowadził wywiad z Pawłem Pliusninem, kierownikiem lotów lotniska Siewiernyj, który naprowadzał rządowy samolot. W wywiadzie tym powiedział on, że obserwując pogarszającą się pogodę, zaproponował polskiej załodze lądowanie na lotnisku zapasowym, ale dowódca załogi podjął inną decyzję[8]. Pilot miał odpowiedzieć: Ilość paliwa pozwala mi na to, by zrobić krąg, i odlecę na zapasowe lotnisko, jeśli nie usiądę[8]. Pliusnin twierdził, że załoga samolotu nie odpowiadała na komunikaty, nie podawała wysokości lotu i słabo znała język rosyjski[8] (co później zostało zdementowane[1]). 10 kwietnia pierwszy zastępca szefa sztabu rosyjskich sił powietrznych, gen. Aleksandr Aloszyn, oświadczył, że w odległości 1,5 km od lotniska w polskim samolocie wzrosła pionowa prędkość opadania i maszyna znalazła się poniżej ścieżki podejścia, po czym kontroler lotu wydał komendę, by załoga przeszła do lotu poziomego, a gdy piloci nie wypełnili tego polecenia, kilkakrotnie wydał komendę, by skierowali się na lotnisko zapasowe, jednak samolot dalej się zniżał[9] (ten opis komunikacji wieży kontrolnej z samolotem nie znalazł potwierdzenia w opublikowanych stenogramach[10]).

W dniach 10–28 kwietnia jako godzinę katastrofy podawano 8:56 czasu polskiego (10:56 czasu moskiewskiego)[11]; pierwsze informacje o tym, że godzina może być inna, pojawiły się 23 kwietnia[2]. 10 kwietnia członek Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej gen. Siergiej Szojgu poinformował premiera Rosji Władimira Putina, że samolot zniknął z radarów o godz. 10:50 czasu moskiewskiego[12]. Czas ten został jednak zakwestionowany, gdyż z raportu firmy energetycznej SmoleńskEnergo wynikało, że do zerwania przewodów linii napowietrznej doszło o 10:39:35 czasu moskiewskiego (8:39:35 czasu polskiego), mniej więcej sekundę po tym, gdy maszyna zaczepiła skrzydłem o brzozę, skutkiem czego odłamało się 30 proc. skrzydła[13]. W dniu 19 maja podano, że zderzenie samolotu z ziemią nastąpiło o godzinie 8:41:06 czasu polskiego[1] (wcześniej, 13 maja, po odczytaniu polskiej czarnej skrzynki ATM-QAR, w polskiej prasie pojawiły się nieoficjalne informacje, że o godz. 8:41:02,5 czasu polskiego od samolotu odpadł ogon, czyli statecznik pionowy zsilnikami, i że systemy Tu-154M przestały działać o godz. 8:41:04[14]).

Rosyjscy wojskowi i milicjanci rozciągający kable zasilające oświetlenie pasa startowego w kilka godzin po katastrofie

14 maja Nasz Dziennik ujawnił, że na miejscu katastrofy jako jedni z pierwszych pojawili się oficerowie Biura Ochrony Rządu[15], oczekujący w Smoleńsku na przybycie polskiej delegacji[16]. Dwóch funkcjonariuszy ochraniało ciało prezydenta i dwóch innych osób; bezpośrednio po katastrofie wyrazili wobec obecnych na miejscu przedstawicieli władz rosyjskich oczekiwanie, że rozpoznane przez funkcjonariuszy ciała trzech osób nie zostaną przetransportowane do Moskwy do czasu przylotu premiera Donalda Tuska[16]. W trzy minuty po katastrofie na jej miejsce przybył gubernator obwodu smoleńskiego, Siergiej Antufjew, razem z pełnomocnym przedstawicielem prezydenta Federacji Rosyjskiej, Gieorgijem Połtawczenką[12][17]. W 13 minut po katastrofie na miejsce dotarło 180 funkcjonariuszy Urzędu Spraw Wewnętrznych obwodu smoleńskiego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa; odcięli oni teren w promieniu 500 m; dysponowali 16 urządzeniami technicznymi[1]. 18 minut po katastrofie strażacy ugasili niewielki pożar wśród szczątków samolotu[1]. Na fotografiach wykonanych przez białoruskiego dziennikarza Siarhieja Sierabro (biał. Сяргей Серабро, ros.Сергей Серебро) w kilka godzin po katastrofie widać funkcjonariuszy rosyjskich służb mundurowych, którzy wymieniają żarówki oświetlające pas startowy lotniska w Smoleńsku i rozciągają kable zasilające oświetlenie[18]. W zabezpieczaniu terenu katastrofy brały także udział jednostki specjalne milicji: OMON i OMSN[19].

Śledztwo polskie i rosyjskie

10 kwietnia 2010 w związku z katastrofą samolotu wojskowego śledztwo wszczął prokurator z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie[20]oraz specjalnie powołany Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Rosji; jego szefem został pierwszy zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Bastyrkin[21], a śledztwo objął osobistym nadzorem prokurator generalny Rosji Jurij Czajka[22]. Postępowanie rozpoczął też rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, (ros.) Межгосударственный авиационный комитет (MAK). W "Rejestrze zdarzeń lotniczych 2010", opublikowanym na stronach internetowych Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministerstwie Infrastruktury, katastrofę oznaczono sygnaturą 300/10 z adnotacją, że jednostką badającą jest komisja obca (komisja rosyjska)[23].

Szczątki samolotu na miejscu katastrofy (10 kwietnia 2010)

O 13:15 i 15:59 odnaleziono dwie czarne skrzynki samolotu[22]. Podstawą współpracy polskiej prokuratury wojskowej z prokuraturą rosyjską jest Europejska Konwencja o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959roku[24]; śledztwo prowadzone przez polską prokuraturę wojskową jest niezależne od badań wykonywanych przez komisje badań wypadków lotniczych i polska prokuratura nie jest związana raportami tych komisji[25]. Nadzór nad polskim śledztwem prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie sprawuje zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego gen.Zbigniew Woźniak[26], który nadzorował m.in. śledztwo w sprawie incydentu w Nangar Khel.

Śledztwo polskie

Naczelna Prokuratura Wojskowa

27 kwietnia na stronach internetowych Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie opublikowano komunikat Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej[25]; podano w nim m.in., że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zbadała film z miejsca katastrofy opublikowany w Internecie i zawierające krótkie wypowiedzi w języku polskim i rosyjskim oraz odgłosy przypominające wystrzały[25], często wyświetlany w telewizji rosyjskiej[27], nazywany także "filmem amatorskim wykonanym 10.04.2010 r. tuż po katastrofie przed przybyciem ratowników"[28]. Eksperci nie zdołali jednoznacznie potwierdzić autentyczności nagrania i sprawa ta stała się przedmiotem dalszych czynności procesowych[25][29].

Przewody energetyczne zerwane przez lecący samolot w rejonie miejsca katastrofy (10 kwietnia 2010)

29 kwietnia na stronach internetowych Naczelnej Prokuratury Wojskowej opublikowano kolejny komunikat[28], z którego wynikało, że w toku śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie przyjęto następujące cztery wstępne wersje śledcze co do przyczyn katastrofy:

  • usterki techniczne samolotu Tu-154M/101, wśród nich:
    • wady konstrukcyjne Tu-154M/101
    • defekty sprzętu powstałe wskutek złej obsługi przez personel naziemny
    • defekty urządzeń zaistniałe w czasie lotu
  • zachowanie (działanie lub zaniechanie) załogi Tu-154M/101, w tym:
    • błąd w technice pilotowania
    • niezdyscyplinowanie załogi w powietrzu (naruszenie przez załogę regulaminowych zasad lotu)
    • niedoszkolenie załogi
  • zła organizacja i zabezpieczenie lotu, w tym:
    • nieprawidłowości polskiego personelu naziemnego
    • nieprawidłowości rosyjskiego personelu naziemnego
  • zachowanie osób trzecich (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania określonego postąpienia od załogi samolotu)[28]

Fragment oderwanego skrzydła (10 kwietnia 2010)

Na początku maja, po zakończeniu akcji zabezpieczania szczątków samolotu i porządkowania terenu, na miejscu katastrofy postronne osoby odnajdywały niezabezpieczone przedmioty należące do ofiar i części wraku[30]. 11 majaWojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, prowadząc śledztwo sygn. Po.Śl 54/10 w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, tj.o czyny z art. 173 & 2 i 4 kk, wydała postanowienie o żądaniu wydania przez dziennikarza Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego Gazety Polskiej, części samolotu prezydenckiego odnalezionych na miejscu katastrofy; 14 maja części te zostały przekazane Żandarmerii Wojskowej jako przedmioty mogące mieć istotne znaczenie dowodowe w prowadzonym śledztwie[31].

12 maja prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że śledczy wstępnie wykluczyli zamach bronią konwencjonalną jako przyczynę katastrofy; stwierdził, że strona polska nie wie, gdzie jest telefon satelitarnynależący do wyposażenia samolotu[32]. Tego dnia polscy prokuratorzy wojskowi zwrócili się do władz rosyjskich o dokumenty, które pozwoliłyby ustalić, dlaczego mimo złej pogody lotnisko w Smoleńsku nie zostało zamknięte[6].

Fragment skrzydła pod innym kątem (10 kwietnia 2010)

14 maja do Moskwy poleciał polski psycholog, by przesłuchać czarne skrzynki i ocenić, czy wylot z Warszawy z 27-minutowym opóźnieniem mógł mieć wpływ na decyzje pilotów; zapisy czarnych skrzynek nie wskazywały na naciski wywierane na załogę[33]. 14 maja ukazał się również komunikat informujący, że w czasie rozmowy telefonicznej premier Donald Tusk przekazał premierowi Władimirowi Putinowi oczekiwania strony polskiej w sprawie przekazania i upublicznienia zapisów czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu[34]; wcześniej minister spraw zagranicznych Radosław Sikorskistwierdził, że w czasie tej rozmowy mogą zapaść decyzje w sprawie daty przekazania stronie polskiej informacji z czarnych skrzynek[35].

20 maja poinformowano, że żaden z trzech wniosków o pomoc prawną wystosowanych do Rosji[29] przez polską prokuraturę wojskową nie został zrealizowany[36]. Tego dnia Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulskipoinformował na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, że w Smoleńsku ponownie przeszukano miejsce katastrofy i nie znaleziono żadnych materiałów; przeczesania terenu dokonało 50 funkcjonariuszy; z ramienia władz polskich w akcji uczestniczył gen. Zbigniew Woźniak[37]. Krzysztof Parulski oświadczył również, że prokuratura planuje zasięgnąć opinii specjalistów dotyczącej warunków klimatycznych i meteorologicznych rejonu, w którym doszło do katastrofy[37].

Pień brzozy, którą ściął tuż przed uderzeniem w ziemię lecący Tu-154 (10 kwietnia 2010)

21 maja prokurator generalny Andrzej Seremet, odpowiadając na zapytanie parlamentarzystów PiS, ujawnił, że czarne skrzynki samolotu TU-154 znajdują się w dyspozycji rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK); polscy prokuratorzy wojskowi nie mają dostępu do oryginałów czarnych skrzynek; strona rosyjska nie podała precyzyjnego harmonogramu przekazywania stronie polskiej materiałów z postępowania[38]. Prokuratura w dalszym ciągu weryfikowała pierwotne cztery wersje śledcze co do przyczyn katastrofy: usterki techniczne, zachowanie załogi, nieprawidłowości personelu naziemnego i zachowanie osób trzecich[38].

24 maja Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że oczekuje na przekazanie przez stronę rosyjską nagrań z czarnych skrzynek, w mniejszym stopniu zaś stenogramów, gdyż w polskim śledztwie planowane jest przeprowadzenie odrębnych badań fonoskopijnych nagrań; stenogramy mogą pełnić jedynie rolę pomocniczą[39].

31 maja roku Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulski uczestniczył w protokolarnym przekazaniu przez stronę rosyjską polskiejKomisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego kopii zapisów trzech czarnych skrzynek samolotu Tu-154M nr 101 (rejestrator pokładowy MSRP-64M-6, taśma rejestratora dźwiękowego MARS-BM oraz kaseta KS-13 zasobnika KBN-1-1 rejestratora pokładowego parametrów lotu)[40]. Zapisy rejestratorów wraz ze stenogramami znalazły się w gestii Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego[40], po czym 2 czerwca płyty CD zawierające kopie zapisów czarnych skrzynek zostały przekazane Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która zleci biegłym ich ekspertyzę fonoskopijną[41].

Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego [edytuj]

Stenogram rozmów w kokpicie samolotu, przekazany 31 maja 2010 przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK)

Katastrofę zaczęła także badać Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowegopowołana przez Ministerstwo Obrony Narodowej[42], nieorzekająca o winie i odpowiedzialności za katastrofę[43]. 24 kwietnia jej przewodniczący, Edmund Klich, będący jednocześnie przedstawicielem Polski akredytowanym przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), skrytykował dotychczasowy przebieg śledztwa, zwracając uwagę m.in. na to, że śledczy chcą całą winą obarczyć pilotów maszyny[44]. 27 kwietnia szef MON zmienił rozporządzenie regulujące działania komisji, m.in. wprowadzając przepis, że przewodniczący komisji podlega bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów i że decyzję w przedmiocie udzielania informacji o przebiegu i rezultatach badań prowadzonych przez komisję podejmuje Premier[42]. 28 kwietnia poinformowano, że Edmund Klich zrezygnował z przewodniczenia komisji; jej nowym szefem został minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller[45].

Na początku maja, w związku z odnajdywaniem na miejscu katastrofy przez przypadkowe osoby przedmiotów należących do ofiar i części samolotu,Kancelaria Prezesa Rady Ministrów podjęła decyzję o wysłaniu na miejsce ekipy polskich archeologów i wystąpiła o zgodę władz rosyjskich[30]. Zgody tej nie udzielono.

Śledztwo rosyjskie

Prokuratura Generalna Rosji

16 kwietnia Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Rosji ogłosił, iż zakończono czynności procesowe w miejscu katastrofy[21]. Zidentyfikowano ciała 96 ofiar katastrofy; w celu identyfikacji ofiar przeprowadzono 266 ekspertyz medycznych, w tym genetycznych[21].

19 maja poinformowano, że Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Rosji zwrócił się do władz polskich o zapisy rozmów telefonicznych prowadzonych z pokładu samolotu Tu-154 oraz wydruki wysłanych stamtąd SMS-ów[46].

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy

Miejsce katastrofy (13 kwietnia 2010)

19 maja Tatiana Anodina, przewodnicząca rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), i Aleksiej Morozow, szef Komisji Technicznej MAK, oświadczyli na konferencji prasowej w Moskwie, że w czasie lotu w kokpicierozlegały się głosy osób innych niż załoga[1] (23 maja ujawniono, że był wśród nich gen. Andrzej Błasik[47]); stwierdzili, że śledztwo prowadzone przez MAK wykluczyło, że w czasie lotu doszło do awarii sprzętu lotniczego, pożaru, wybuchu czy zamachu terrorystycznego[1]; nie podano, jakie czynności (badania) pozwoliły na sformułowanie takich wniosków. SystemTAWS, ostrzegający o przeszkodach terenowych, zadziałał na 18 sekund przed zderzeniem z przeszkodą, które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji maszyny; samolot był również wyposażony w amerykański system nawigacyjny UNS-1D (FMS)[1]. Autopilot został wyłączony na 5 sekund (w tzw. kanale wzdłużnym) i na 4 sekundy (tzw. automatyczny ciąg) przed pierwszą kolizją z drzewem[1]. W trakcie podchodzenia do lądowania załoga nie miała aktualnych danych aeronawigacyjnych dla lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, w tym aktualnych NOTAM[1]. Komisja uznała, że identyczne były środki do zabezpieczenia lotniska w Smoleńsku 7 kwietnia, na przyjęcie samolotów z premierami Rosji Władimirem Putinem i Polski Donaldem Tuskiem, i 10 kwietnia – gdy miał tam lądować samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim[1]. Anodina oświadczyła, że kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę musi być jeszcze zbadana[1]. Stwierdziła, że jeżeli Władimir Putin podejmie stosowną decyzję, kopie nagrań z czarnych skrzynek mogą zostać przekazane Polsce[1]. W trakcie konferencji nie podano, jakie były parametry lotu w chwili podchodzenia maszyny do lądowania oraz wskazania wysokościomierzy (radiowysokościomierzy) pokładowych; nie udzielono odpowiedzi na pytanie, dlaczego mimo gęstej mgły pilotowi nie zabroniono podejścia do lądowania, i nie podano przyczyny katastrofy[1].

Kontrowersje związane ze śledztwem [

Wycięte drzewa na trasie lotu samolotu przed zderzeniem z ziemią (16 kwietnia 2010)

Po rozpoczęciu śledztwa pojawiły się krytyczne głosy, że rząd polski wyraził zgodę na badanie katastrofy przez stronę rosyjską na podstawie Konwencji chicagowskiej z 1994 roku o lotnictwie cywilnym, a nie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie na podstawie art. 11 Porozumienia między Ministerstwem Obrony RP a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych RP i Federacji Rosyjskiej w przestrzeni powietrznej obu państw z 7 lipca 1993 roku[48]; powstały rozbieżne opinie prawne na ten temat[49]. Utworzono Ruch 10 Kwietnia, zainicjowany przez kilka organizacji społecznych i instytucji, domagający się powołania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy[50]. 25 maja 2010 roku grupa rosyjskich dysydentów, w tym Władimir Bukowski i Natalia Gorbaniewska, wyraziła zaniepokojenie przebiegiem śledztwa[51].

Kradzieże na miejscu katastrofy

W dniach 10–12 kwietnia czterech żołnierzy rosyjskich dokonało kradzieży pieniędzy z konta jednej z ofiar, Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami bankowymi znalezionymi na miejscu katastrofy[52]. Zostali oni postawieni w stan oskarżenia i przyznali się do winy; odrębne śledztwa w tej sprawie prowadziły prokuratura polska i rosyjska przy współpracy polskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego[52].

Ponadto rodziny ofiar lub ich pełnomocnicy zgłaszali zaginięcie niektórych cennych przedmiotów. Rodzina Janusza Kochanowskiego zwróciła uwagę na zaginięcie telefonu komórkowego (oddano jej jednak inne przedmioty, np. wizytówki)[53]. Pełnomocnik rodziny Szczygłów wskazał, że rodzinie nie zwrócono cennego zegarka Longines należącego do Aleksandra Szczygły (zachowały się natomiast m.in. paszport i klucze)[54].

Upublicznienie stenogramów zapisów czarnej skrzynki

1 czerwca na stronach internetowych polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowano stenogramy zapisów jednej z czarnych skrzynek samolotu (rejestratora dźwięku MARS-BM), sporządzone 2 maja i przekazane 31 maja przez stronę rosyjską[10]. Według ujawnionego stenogramu, obejmującego ok. 38 minut rozmów, rejestrator dźwięku zakończył pracę o godz. 10:41:05,4 czasu moskiewskiego[10].

Zapisy parametrów lotu zarejestrowane przez czarną skrzynkę ATM-QAR, którą deszyfrowano w kwietniu 2010 roku w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych wWarszawie, pozostały utajnione (był to tzw. rejestrator szybkiego dostępu możliwy do odczytania tylko w Polsce; na początku maja oryginał urządzenia odesłano wraz z analizą do Rosji)[55].

Lista ofiar [edytuj]

Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku (11 kwietnia 2010)

New Jersey i Pomnik Katyński (11 kwietnia 2010)

Pomnik Katyński w Niles na przedmieściach Chicago (11 kwietnia 2010)

Osobny artykuł: Lista ofiar katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku.

Wśród ofiar katastrofy znajdował się prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński, jego małżonka Maria Kaczyńska, ostatni prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, szefowie polskich instytucji państwowych, przedstawiciele Sejmu, Senatu, Kancelarii Prezydenta, duchowieństwa, organizacji społecznych i Sił Zbrojnych RP, a także członkowie załogi samolotu, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i osoby towarzyszące.

Identyfikacja ofiar

Osobny artykuł: Identyfikacja ofiar katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku.

Identyfikacja ofiar katastrofy miała miejsce w dniach 10–21 kwietnia 2010 roku; w tym czasie zostały one przetransportowane do Polski. Pierwsza znalazła się w Polsce trumna z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przewieziona wojskowym samolotem ze Smoleńska do Warszawy w dniu 11 kwietnia.

Następstwa katastrofy

Urzędy państwowe i instytucje

Osobny artykuł: Polskie urzędy państwowe i instytucje po katastrofie Tu-154 w Smoleńsku (następstwa).

Po katastrofie prezydenckiego samolotu wiele instytucji i urzędów państwowych pozostało bez obsady. Zgodnie z art. 131 pkt 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej powstał wakat na stanowisku Prezydenta Rzeczypospolitej; obowiązki Prezydenta, do czasu wyboru nowej głowy państwa, zaczął tymczasowo wykonywać marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który zgodnie z art. 128 pkt 2 Konstytucji zarządził wybory Prezydenta Rzeczypospolitej.

Bezpieczeństwo państwa

Bezpośrednio po katastrofie we wszystkich dowództwach i najważniejszych sztabach Sił Zbrojnych RP zostały powołane zespoły kryzysowe; przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej oświadczył, że nie doszło do zagrożenia dla funkcjonowania armii i dla bezpieczeństwa państwa[56].

13 maja 2010 w amerykańskim dzienniku The Washington Times ukazał się artykuł powołujący się na anonimowe źródła w strukturach NATO, twierdzące, że w wyniku katastrofy rosyjskie służby specjalne uzyskały dostęp do wielu danych objętych klauzulą tajności i że istnieje podejrzenie, iż są wśród nich ściśle tajne kody stosowane przez armie NATO do bezpiecznej komunikacji satelitarnej[57]. Tego samego dnia polska Służba Kontrwywiadu Wojskowego wydała komunikat, iż żaden z wyższych dowódców wojskowych, którzy zginęli w katastrofie samolotu TU-154M, nie posiadał przy sobie urządzeń umożliwiających gromadzenie bądź przetwarzanie informacji niejawnych; na pokładzie samolotu nie znajdowały się żadne wojskowe materiałykryptograficzne[58].

Reakcje

W Polsce

Znicze i kwiaty przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie (10 kwietnia 2010)

Osobny artykuł: Reakcje w Polsce na katastrofę polskiego Tu-154 w Smoleńsku.

Osobny artykuł: Pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich.

Po ukazaniu się pierwszych informacji o katastrofie przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie zgromadziły się tłumy ludzi, by złożyć hołd ofiarom. Składano kwiaty i wieńce, palono znicze, opuszczono do połowy flagę przed pałacem prezydenckim, odmawiano modlitwy[59]; o godz. 18:00 w wielu miastach rozpoczęły się msze w intencji ofiar katastrofy[22]. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, tymczasowo wykonujący obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej, zarządził tygodniową żałobę narodową, którą później przedłużył do dziewięciu dni[60]. W pogrzebie Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii w Krakowieuczestniczyło przeszło 150 tys. osób[61].

Na świecie

Osobny artykuł: Międzynarodowe reakcje na katastrofę polskiego Tu-154 w Smoleńsku.

Osobny artykuł: Reakcje w Rosji na katastrofę polskiego Tu-154 w Smoleńsku.

Wyrazy ubolewania oraz kondolencje zostały przesłane przez wiele państw świata i organizacji międzynarodowych. 23 państwa ogłosiły żałobę narodową (lista i mapka poniżej). Ofiary uczczono także minutą ciszy podczas rozgrywek sportowych[62].

Lista państw, które ogłosiły żałobę narodową:

Państwo

Dni

Informacja o żałobie

Brazylia

3

Prezydent Luiz Inácio Lula da Silva ogłosił 3 dni żałoby narodowej[63]. Trzy dni wcześniej gubernator stanu Rio de Janeiro ogłosił trzydniową żałobę w związku z katastrofalnymi powodziami (około 200 osób zginęło, a tysiące utraciło domy)[64], przez co niektóre źródła błędnie uznały, że ogólnokrajowa żałoba narodowa nie dotyczyła katastrofy w Smoleńsku[65].

Bułgaria

1

Rząd Bułgarii ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[66].

Czechy

2

Prezydent Václav Klaus oraz rząd Republiki Czeskiej początkowo ogłosili dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[63]. Później zdecydowano ogłosić żałobę dwudniową, w sobotę 17 kwietnia i w niedzielę 18 kwietnia[67].

Chorwacja

1

Chorwacki rząd ogłosił, że niedziela – dzień pogrzebu polskiego prezydenta – będzie dniem żałoby narodowej[68].

Czarnogóra

1

Rząd Czarnogóry ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[69].

Estonia

1

W niedzielę estoński rząd ogłosił na nadzwyczajnym posiedzeniu 12 kwietnia dniem żałoby w całym kraju. Instytucje rządowe i publiczne zobowiązano do opuszczenia flag państwowych do połowy masztu[70].

Gruzja

1

Prezydent Micheil Saakaszwili poinformował, że 11 kwietnia będzie w Gruzji dniem żałoby[71].

Hiszpania

1

12 kwietnia w południe rząd, parlament i inne instytucje państwowe w Hiszpanii uczciły minutą ciszy ofiary katastrofy w Smoleńsku. 12 kwietnia ogłoszono dniem żałoby – na wszystkich budynkach publicznych opuszczono flagi[63].

Kanada

1

Premier Kanady Stephen Harper poinformował, że czwartek 15 kwietnia będzie w Kanadzie narodowym dniem żałoby[72].

Litwa

4

Rząd Litwy w niedzielę 11 kwietnia na nadzwyczajnym posiedzeniu ogłosił trzydniową żałobę narodową[73].Dodatkowo żałoba narodowa obowiązywała w dniu pogrzebu polskiego prezydenta[63].

Łotwa

2

Łotewski rząd na nadzwyczajnym posiedzeniu postanowił, że 12 kwietnia będzie dniem żałoby narodowej[70]. W południe w dniu pogrzebu polskiego prezydenta służby ratownicze i straż pożarna na chwilę uruchomiły syreny[70].

Macedonia

1

Rząd Macedonii ogłosił 17 kwietnia dniem żałoby narodowej[74].

Malediwy

2

Na Malediwach flagi na masztach były opuszczone do połowy przez dwa dni[75]. Zgodnie z obowiązującym na Malediwach prawem opuszczenie flag jest równoznaczne z wprowadzeniem żałoby narodowej[76].

Mołdawia

1

Władze Mołdawii ogłosiły dzień 13 kwietnia dniem żałoby narodowej[63].

Niemcy

patrz obok

W Niemczech minister spraw wewnętrznych ogłosił opuszczenie flag na budynkach władz federalnych do połowy masztu w dniach oficjalnych uroczystości pogrzebowych prezydenta Kaczyńskiego (17 i 18 kwietnia)[77][78]. Analogiczne rozporządzenia wydali ministrowie krajów związkowych[79], przy czym w Saksoniiflagi opuszczono już wcześniej, na sześć dni (13–18 kwietnia)[80]. Minister spraw zagranicznych zarządził opuszczenie flag do połowy masztu w przedstawicielstwach dyplomatycznych Niemiec w Polsce od 11 kwietnia 2010 do dnia uroczystości pogrzebowych[81]. Prezydent federalny nie zarządził państwowych uroczystości żałobnych[82], nie ogłoszono też powszechnej żałoby narodowej[83].

Polska

9

10 kwietnia 2010 wykonujący obowiązki Prezydenta RP marszałek Sejmu Bronisław Komorowski poinformował o wydaniu rozporządzenia o wprowadzeniu 7-dniowej żałoby narodowej[84], która w dniu 13 kwietnia została przedłużona i trwała w dniach 10–18 kwietnia; rozporządzenia o wprowadzeniu żałoby kontrasygnował premier Donald Tusk[60].

Republika Zielonego Przylądka

1

Rząd Republiki Zielonego Przylądka ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[85].

Rosja

1

Prezydent Dmitrij Miedwiediew ogłosił w Rosji 12 kwietnia dniem żałoby narodowej[22].

Rumunia

1

Rumuński rząd ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta 18 kwietnia dniem żałoby narodowej[86].

Serbia

1

Rząd Serbii ogłosił 15 kwietnia dniem żałoby narodowej[87].

Słowacja

1

Rząd Republiki Słowackiej, w porozumieniu z prezydentem Ivanem Gasparoviczem, ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[88].

Turcja

1

Wicepremier Turcji Ali Babacan po wpisaniu się do księgi kondolencyjnej wyłożonej w ambasadzie Polski w Ankarzepoinformował, że władze Turcji zarządziły żałobę narodową w dniu uroczystości pogrzebowych prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego[89].

Ukraina

1

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowicz ogłosił 12 kwietnia dniem żałoby narodowej[63].

Węgry

1

Rząd Węgier ogłosił dzień pogrzebu polskiego prezydenta dniem żałoby narodowej[90].


Zobacz też

Informacje w siostrzanych projektach:

Grafiki i media na Wikimedia Commons
Teksty źródłowe w Wikiźródłach
Cytaty w Wikicytatach
Wiadomości na Wikinews


Przypisy

  1. 1,00 1,01 1,02 1,03 1,04 1,05 1,06 1,07 1,08 1,09 1,10 1,11 1,12 1,13 1,14 1,15 1,16 1,17 1,181,19 1,20 1,21 1,22 1,23 Rosja: Wstępny raport ws. przyczyn katastrofy (pol.). interia.pl, 2010-05-19. [dostęp 2010-05-19]. oraz Tу-154М № 101 (ros.). mak.ru, 2010-04-10. [dostęp 2010-06-10].
  2. 2,0 2,1 2,2 Według Dziennika Gazety Prawnej godzina 8:56 UTC+2 (10:56 UTC+4) nie jest czasem katastrofy, ale momentem, w którym zawyły syreny alarmowe na lotnisku, por. Upadek prezydenckiego Tu-154M – Brakuje 10 minut katastrofy (pol.). gazetaprawna.pl, 2010-04-23. [dostęp 2010-05-25].
  3. G. Sobczak: Specpułk od kuchni (pol.). altair.com.pl. [dostęp 2010-05-22].
  4. 4,0 4,1 4,2 T. Białoszewski, M. Sarjusz-Wolski: Smoleńska droga podejścia (PZ 20/2010)(pol.). polska-zbrojna.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-06-02].
  5. 5,0 5,1 Wosztyl: Mieliśmy precyzyjne informacje (pol.). polskatimes.pl, 2010-05-21. [dostęp 2010-05-21].
  6. 6,0 6,1 Dlaczego nie zamknięto lotniska w Smoleńsku? (pol.). interia.pl, 2010-04-12. [dostęp 2010-05-19]. W środkach masowego przekazu publikowano różne dane na temat procedur lotniskowych w Rosji; kwestie te reguluje m.in. AIP Federacji Rosyjskiej, część 3, Lotniska (AD), 1.1 pkt. 1c i 1e, z których wynika, że decyzję o lądowaniu obcego statku powietrznego w Rosji podejmuje jego dowódca, a kontroler może zabronić lądowania, jeśli uzna to za konieczne, por. AIP Russia and CIS, Aerodromes – Introduction (ros.ang.) [dostęp 2010-05-22]
  7. 7,0 7,1 Самолет президента Польши задел деревья за километр до аэропорта (ros.).rian.ru, 2010-04-16. [dostęp 2010-06-13].
  8. 8,0 8,1 8,2 8,3 Диспетчер рассказал о причинах крушения Ту-154 (ros.). news.life.ru, 2010-04-10. [dostęp 2010-06-11].
  9. 9,0 9,1 Путин осмотрел место падения Ту-154 (ros.). lifenews.ru, 2010-04-10. [dostęp 2010-06-11].
  10. 10,0 10,1 10,2 Transkrypcja rozmów załogi samolotu Tu-154M (ros.pol.ang.). mswia.gov.pl, 2010-06-01. [dostęp 2010-06-01].
  11. Tusk: Do katastrofy pod Smoleńskiem doszło prawdopodobnie o godzinie 8.41 (pol.). nto.pl, 2010-04-28. [dostęp 2010-06-11].
  12. 12,0 12,1 Председатель Правительства Российской Федерации В.В.Путин провел совещание оперативного штаба на месте катастрофы самолета Ту-154 (ros.). premier.gov.ru, 2010-04-10. [dostęp 2010-06-04].
  13. Dziwny układ radiolatarni (pol.). rp.pl, 2010-04-26. [dostęp 2010-05-24].
  14. Pięć sekund i mogliby dziś żyć (pol.). dziennik.pl, 2010-05-13. [dostęp 2010-06-18].
  15. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu przykryli ciało prezydenta własnymi marynarkami (pol.). naszdziennik.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-17].
  16. 16,0 16,1 . Por. wypowiedzi rzecznika BOR i Jerzego Millera: BOR: Chronili ciało prezydenta, ale nie użyli broni (pol.). interia.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-17]. orazMiller o sensacjach "Naszego Dziennika": To mnie denerwuje (pol.). tokfm.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-17].
  17. Oświadczenie gubernatora obwodu smoleńskiego (pol.). onet.pl, 2010-05-19. [dostęp 2010-05-20].
  18. Po katastrofie w Smoleńsku Rosjanie wymieniali żarówki oświetlające pas lotniska (pol.). wiadomości24.pl, 2010-04-17. [dostęp 2010-05-20]. oraz Под Смоленском разбился самолет президента Польши. Фото (biał.). news.vitebsk.cc, 2010-04-11. [dostęp 2010-05-20]. W komunikacie MAK z dnia 19 maja 2010 podano, że bezpośrednio po katastrofie Tu-154 skontrolowanie sprawności wyposażenia świetlno-technicznego na lotnisku w Smoleńsku nie było możliwe z uwagi na dużą intensywność lotów do godziny 5:00 11 kwietnia 2010 r., por. О ходе и предварительных результатах расследования катастрофы самолета Ту-154 бортовой номер 101 Республики Польша (ros.) [dostęp 2010-05-30]
  19. Опровержение (6 июня 2010 года) (ros.). uvd.smolensk.ru, 2010-06-06. [dostęp 2010-06-08].
  20. Komunikat Prokuratury Generalnej z 10.04.2010 (pol.). pk.gov.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-04-29].
  21. 21,0 21,1 21,2 Prokuratura: zakończono śledztwo w miejscu katastrofy Tu-154M (pol.). gazeta.pl, 2010-04-16. [dostęp 2010-04-16].
  22. 22,0 22,1 22,2 22,3 Katastrofa. Smoleńsk: Minuta po minucie (pol.). wspolczesna.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-06-10].
  23. Rejestr zdarzeń lotniczych 2010 (pol.). mi.gov.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-05-15].
  24. Dz. U. z 1999 r. Nr 76, poz. 854 (pol.)
  25. 25,0 25,1 25,2 25,3 Komunikat Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej z 27.04.2010 (pol.). npv.gov.pl, 2010-04-27. [dostęp 2010-05-13].
  26. Parulski zostaje, Rzeczpospolita się myli (pol.). wyborcza.pl, 2010-05-09. [dostęp 2010-05-17].
  27. Film ze strzałami w tle był wyświetlany w telewizji rosyjskiej bardzo często (pol.). onet.pl, 2010-04-22. [dostęp 2010-05-21].
  28. 28,0 28,1 28,2 Komunikat Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej z 29.04.2010(pol.). npw.gov.pl, 2010-04-29. [dostęp 2010-05-14].
  29. 29,0 29,1 Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej z 25.05.2010 (pol.). npw.gov.pl, 2010-04-22. [dostęp 2010-05-21].
  30. 30,0 30,1 Puste portfele i paski bez zegarków na miejscu katastrofy. i.wp.pl, 2010-05-06. [dostęp 2010-05-13]. i Smoleńsk-miejsce katastrofy-archeolodzy (pol.). polskieradio.pl, 2010-05-05. [dostęp 2010-05-13].
  31. Postanowienie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z 11 maja 2010 r. o żądaniu wydania rzeczy, por. kopie dokumentów na stronie: Żandarmeria Wojskowa w "Gazecie Polskiej" (pol.). niezalezna.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-19].
  32. Nie wiadomo, gdzie jest telefon z tupolewa (pol.). dziennik.pl, 2010-05-12. [dostęp 2010-05-22].
  33. Rozmowy pilotów. Potrzebny psycholog (pol.). dziennik.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-19].
  34. CIR: rozmowa telefoniczna premierów Polski i Rosji (komunikat) (pol.). wp.pl, 2010-05-14. [dostęp 2010-05-23].
  35. Jeszcze dziś prawdopodobnie rozmowa Tusk-Putin (pol.). wp.pl, 2010-05-20. [dostęp 2010-05-23].
  36. Rosjanie nie chcą dać taśmy z rejestratora (pol.). dziennik.pl, 2010-05-20. [dostęp 2010-05-23].
  37. 37,0 37,1 W Smoleńsku ponownie zbadano teren katastrofy (pol.). interia.pl, 2010-05-20. [dostęp 2010-05-20].
  38. 38,0 38,1 Po katastrofie: PiS otrzymał odpowiedzi na listy (pol.). interia.pl, 2010-05-21. [dostęp 2010-05-21].
  39. Czekamy na nagrania czarnej skrzynki, nie stenogram (pol.). interia.pl, 2010-05-24. [dostęp 2010-05-26].
  40. 40,0 40,1 Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej z 01.06.2010 (pol.). npw.gov.pl, 2010-06-01. [dostęp 2010-06-01].
  41. Komunikat Prokuratury Generalnej z 2.06.2010 (pol.). pk.gov.pl, 2010-06-02. [dostęp 2010-06-03].
  42. 42,0 42,1 S. Kasjaniuk: Tusk: KBWLLP: kto bada katastrofę Tu-154M (pol.). lotniczapolska.pl, 2010-05-06. [dostęp 2010-05-18]., por. Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z dnia 27 kwietnia 2010 roku (pol.)
  43. Por. Dz. U. z 2004 r. Nr 138, poz. 1464 § 12 (pol.)
  44. Raport ze śledztwa ws. katastrofy – w środę (pol.). tvp.info, 2010-04-24. [dostęp 2010-05-18].
  45. S. Kasjaniuk: Tusk: Edmund Klich zrezygnował z kierowania KBWLLP (pol.). lotniczapolska.pl, 2010-04-28. [dostęp 2010-05-18].
  46. Обнародованы слова пилотов самолета Качиньского (ros.). lenta.ru, 2010-05-19. [dostęp 2010-05-20].
  47. Klich: Piątą osobą w kabinie był gen. Błasik (pol.). interia.pl, 2010-05-24. [dostęp 2010-05-24].
  48. Co mówi lotnicze porozumienie Polski i Rosji z 1993 roku (pol.). rp.pl, 2010-05-07. [dostęp 2010-05-29].
  49. PiS do premiera: przekazanie Polsce śledztwa ws. katastrofy było możliwe (pol.). gazeta.pl, 2010-05-29. [dostęp 2010-05-25]., por. Konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, podpisana w Chicago dnia 7 grudnia 1944 (pol.)
  50. Tłumy ludzi przed Pałacem domagają się powołania niezależnej komisji (pol.). prezydent.pl, 2010-05-09. [dostęp 2010-05-29].
  51. Zaniepokojeni przebiegiem śledztwa (pol.). rp.pl, 2010-05-29. [dostęp 2010-05-24].
  52. 52,0 52,1 Rosja: 4 żołnierzy przyznało się do kradzieży kart (pol.). interia.pl, 2010-06-08. [dostęp 2010-06-08]. i Jak ABW odkryła kradzież pieniędzy Przewoźnika (pol.). gazetaprawna.pl, 2010-06-08. [dostęp 2010-06-08].
  53. Państwo nas opuściło – wywiad z żoną i córką ś.p. Janusza Kochanowskiego (pol.). bibula.pl, 2010-05-12. [dostęp 2010-06-17].
  54. Smoleńsk: Szczygle po śmierci ukradli zegarek (pol.). se.pl, 2010-06-10. [dostęp 2010-06-17].
  55. Przywieźli czarną skrzynkę. Ruszają badania (pol.). dziennik.pl, 2010-05-15. [dostęp 2010-06-09]. oraz Trzecia czarna skrzynka wróciła do Rosji (pol.). rp.pl, 2010-05-07. [dostęp 2010-06-10].
  56. Płk. Wiesław Grzegorzewski: Bezpieczeństwo państwa nie jest zagrożone (pol.). dziennikwschodni.pl, 2010-04-11. [dostęp 2010-05-15].
  57. Bill Gertz: NATO code compromise (ang.). washingtontimes.com, 2010-05-13. [dostęp 2010-05-15].
  58. Oświadczenie SKW ws. katastrofy samolotu pod Smoleńskiem (komunikat) (pol.). wp.pl, 2010-05-13. [dostęp 2010-05-15].
  59. Warszawiacy w żałobie (pol.). rp.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-05-21].
  60. 60,0 60,1 Dz. U. z 2010 r. Nr 58, poz. 368 (pol.) oraz Dz. U. z 2010 r. Nr 61, poz. 376 (pol.)
  61. 150 tys. osób oglądało mszę żałobną na rynku w Krakowie (pol.). gazeta.pl, 2010-04-18. [dostęp 2010-05-21].
  62. Minuta ciszy przed Gran Derbi. Sportowcy całego świata solidaryzują się z Polską (pol.). nowiny24.pl, 2010-04-11. [dostęp 2010-04-18].
  63. 63,0 63,1 63,2 63,3 63,4 63,5 Na pogrzeb przyjadą przywódcy z całego świata (pol.). interia.pl, 2010-04-14. [dostęp 2010-04-25].
  64. Brazil begins recovery after Rio de Janeiro floods (ang.). bbc.co.uk, 2010-04-07. [dostęp 2010-04-17].
  65. Żałoba w Brazylii z innego powodu (pol.). gb.pl, 2010-04-12. [dostęp 2010-04-17].
  66. Болгария объявила 18 апреля днем траура в связи с авиакатастрофой под Смоленском (ros.).gazeta.ru. [dostęp 2010-04-16].
  67. Vláda schválila dny smutku, připadají na 17. a 18. dubna (cz.). vlada.cz, 2010-04-13. [dostęp 2010-04-13].
  68. U nedjelju dan žalosti u Hrvatskoj (chorw.). 057info.hr, 2010-04-16. [dostęp 2010-04-21].
  69. Черногория объявила воскресенье днем траура по погибшим под Смоленском (ros.). rian.ru. [dostęp 2010-04-16].
  70. 70,0 70,1 70,2 Łotwa i Estonia ogłaszają żałobę po śmierci prezydenta Kaczyńskiego (pol.). rmf24.pl, 2010-04-12. [dostęp 2010-04-12].
  71. Lech Kaczyński narodowym bohaterem Gruzji (pol.). dziennik.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-04-10].
  72. Canada to mark National Day of Mourning for Poland (ang.). torontosun.com, 12 kwietnia 2010. [dostęp 2010-04-12].
  73. Litwa solidaryzuje się z Polską w bólu i ogłasza żałobę narodową (pol.). wprost.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-04-10].
  74. Macedonia declares day of mourning for Poland crash victims (ang.). macedoniaonline.eu, 2010-04-17. [dostęp 2010-04-22].
  75. President Nasheed sends condolences following the death of President of Poland (ang.).presidencymaldives.gov.mv, 2010-04-10. [dostęp 2010-04-10].
  76. Oficjalna wypowiedź attache prasowego prezydenta Malediwów (ang.). 2010-05-05. [dostęp 2010-05-05].
  77. Trauerbeflaggung auch in Deutschland (niem.). focus.de, 2010-04-11. [dostęp 2010-06-06].
  78. De Maizière ordnet Trauerbeflaggung an (niem.). zeit.de, 2010-04-11. [dostęp 2010-06-06].
  79. Trauerbeflaggung in Bund und Ländern für Kaczynski (niem.). nealine.de, 2010-04-16. [dostęp 2010-06-06].
  80. Sachsen setzt Flaggen auf Halbmast (niem.). mdr.de, 2010-04-13. [dostęp 2010-06-06].
  81. Trauerbeflaggung an deutschen Auslandsvertretungen in Polen (niem.). auswaertiges-amt.de, 2010-04-11. [dostęp 2010-06-06].
  82. Bisherige Trauerstaatsakte (niem.). www.bmi.bund.de. [dostęp 2010-06-07].
  83. Jenseits der Trauer (niem.). www.tagesspiegel.de, 2010-04-16. [dostęp 2010-06-06].
  84. Komunikat Nr 152/VI kad. (pol.). orka.sejm.gov.pl, 2010-04-10. [dostęp 2010-04-10].
  85. Funeral do Presidente da Polónia: Governo decreta Luto Nacional (port.). governo.cv, 2010-04-16. [dostęp 2010-04-19].
  86. 18 aprilie, zi de doliu naţional pentru victimele accidentului din Polonia (rum.). mediafax.ro, 2010-04-14. [dostęp 2010-04-14].
  87. U četvrtak dan žalosti u Srbiji zbog pogibije poljskih zvaničnika (serb.). blic.rs, 2010-04-13. [dostęp 2010-04-13].
  88. V deň pohrebu poľského prezidenta štátny smútok (słow.). webnoviny.sk, 2010-04-11. [dostęp 2010-05-24].
  89. Turcja ogłasza żałobę narodową w dniu uroczystości pogrzebowych (pol.). rmf24.pl, 2010-05-21. [dostęp 2010-05-24].
  90. Nemzeti gyásznap lesz itthon a lengyel elnök temetésének napja (węg.). index.hu, 2010-04-11. [dostęp 2010-05-25].

Linki zewnętrzne

praca zbiorowa

poniedziałek, sierpnia 30, 2010

SMOLENSK' - gł. macherzy

Caryca rosyjskiej awiacji

Aktualizacja: 2010-06-2 8:22 pm

Generał Tatiana Anodina, szefowa Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego badającego katastrofę prezydenckiego samolotu, należy do najbardziej wpływowych osób w Rosji. Związana z funkcjonariuszami sowieckich służb specjalnych, mimo swojego wieku (71 lat) żelazną ręką rządzi w podległym jej MAK-u.

W 1991 r. dzięki poparciu Jewgienija Maksimowicza Primakowa, wiceszefa KGB (później szefa rosyjskiego wywiadu), Tatiana Anodina została szefem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), którego współzałożycielem był Primakow.

MAK powołano do prowadzenia wszytkich dochodzeń cywilnych wypadków lotniczych, w jego laboratoriach bada się i analizuje czarne skrzynki samolotów, które uległy katastrofie. Tatiana Anodina, nazywana w rosyjskim lotnictwie „mamą” lub „generałem w spódnicy”, ma rangę ministra. Jej podpis na dokumentach decyduje o wszystkim, co jest związane z lotnictwem na niemal całym terytorium byłego ZSRR. Założycielka także prywatnego rosyjskiego lotnictwa, posiada tytuł profesora i wiele innych, niejednokrotnie była za swoją działalność odznaczana. Związana ze Lwowem i lwowską politechniką, zrobiła oszałamiającą karierę w Związku Radzieckim.

Życiorys spowity mgłą

Nieliczne dane medialne o szefowej MAK zawierają wiele nieprawidłowości, a jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są bliskie związki Anodiny zarówno z Primakowem, jak też z innymi funkcjonariuszami radzieckich, a później rosyjskich służb specjalnych.

Ustalenie dokładnego życiorysu Tatiany Anodiny jest praktycznie niemożliwe. Już samo znalezienie właściwej daty urodzenia „carycy rosyjskiego lotnictwa” okazało się trudne. W raporcie spółki, w której zasiada w radzie nadzorczej, czytamy, że Anodina urodziła się w 1946 r. Inne źródła z kolei podają, że przyszła na świat 16 kwietnia 1939 r., co oznacza, że ma obecnie 71 lat. Na tę ostatnią datę wskazuje również fakt ukończenia politechniki lwowskiej w 1961 r.

Tatiana Anodina na konferencji prasowej dotyczącej wstępnych przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu powiedziała, że jej przodkowie pochodzą z Krakowa. Tej informacji nie można nigdzie potwierdzić – wiadomo natomiast, że urodziła się w Leningradzie. Jej ojciec był pilotem wojskowym, co zapewne miało wpływ na jej późniejszą karierę. Po ukończeniu politechniki otrzymała tytuł inżyniera konstruktora. Warto zaznaczyć, że po II wojnie światowej politechnikę lwowską kończyli najlepsi wojskowi specjaliści, którzy jeszcze na studiach byli związani z sowieckimi służbami specjalnymi, co później gwarantowało im błyskawiczną karierę. Wielu z nich wiązało swój los z lotnictwem, które w ZSRR rozwijało się bardzo szybko – ówczesna ideologia głosiła, że radziecka ekspansja lotnicza przyczyni się do pokonania USA.

Natychmiast po ukończeniu politechniki lwowskiej Tatiana Anodina została szefem zarządu technicznego ministerstwa lotnictwa cywilnego ZSRR. Świeża absolwentka Anodina nagle stała się głównym zleceniodawcą opracowań naukowo-badawczych i konstruktorskich, projektów i dokumentacji, decydowała o kierunku badań. Wszyscy czołowi konstruktorzy radzieckiego lotnictwa musieli przejść przez jej gabinet, wszyscy dyrektorzy zakładów związanych z lotnictwem i szefowie laboratoriów lotniczych byli jej podporządkowani. To Anodina decydowała o finansowaniu przyszłych projektów, a jej władza w podległym obszarze była nieograniczona.

W jednym z artykułów w rosyjskiej prasie podano, że Tatiana Anodina – wówczas profesor habilitowany – wyszła za mąż za Piotra Pleszakowa, ministra lotnictwa radzieckiego, który zmarł w 1987 r. Tę informację można znaleźć niemal we wszystkich artykułach dotyczących Anodiny, jednak po jej dokładnym sprawdzeniu okazuje się, że Piotr Pleszakow był rzeczywiście ministrem, ale łączności.

Poznała go na początku lat 60., gdy Pleszakow pełnił funkcję dyrektora naukowo-badawczego instytutu łączności Armii Sowieckiej. Głównym zadaniem tej instytucji była produkcja systemów wykorzystywanych przez radziecki wywiad. Starszy od niej o 17 lat oficer był kombatantem II wojny światowej oraz wojny w Korei, gdzie testował sprzęt radiowy produkowany dla wywiadu i armii.

W 1964 r. Tatiana Anodina urodziła syna Aleksandra i po krótkiej przerwie wróciła do pracy, zostając dyrektorem państwowego naukowo-badawczego instytutu aeronawigacji.

Rosyjskie źródła podają, że w 1992 r. Anodina została żoną Jewgienija Maksimowicza Primakowa, jednak trudno znaleźć jednoznaczne potwierdzenie tej informacji. Wiadomo natomiast, że to właśnie jemu Anodina zawdzięcza to, że od czasu rozpadu ZSRR nadal pozostaje jedną z najbardziej wpływowych kobiet w Rosji.

Kontrowersyjny MAK

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) powstał na podstawie międzyrządowej „Umowy o lotnictwie cywilnym” podpisanej 30 grudnia 1991 r. Według oficjalnej strony internetowej, jego siedziba mieści się w Moskwie, a do MAK należą: Azerbejdżan, Armenia, Białoruś, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Mołdowa, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan, Uzbekistan i Ukraina. Pozostałe informacje dotyczą dokumentów i wydarzeń, brak jest natomiast informacji o strukturze Komitetu, zarządzie i wreszcie o samej Anodinie.

Według skąpych informacji wiadomo jedynie, że w skład MAK wchodzi spółka Awiaregister, która za wydanie każdego certyfikatu kasuje ok. 3 mln dol.

Rosyjskojęzyczne media są usiane wieloma informacjami na temat działalności MAK. Podawane są m.in. wiadomości o „przekrętach z licencjami” i „wycinaniu konkurentów z lotniczego biznesu za pomocą tej struktury”. Warto przypomnieć list grupy deputowanych rosyjskiej Dumy Państwowej z 20 lutego 2003 r. adresowany do ówczesnego prezydenta Rosji Władimira Putina:

„Deputowani Dumy Państwowej dowiedzieli się o decyzji z 12 lutego 2003 r. Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego o wstrzymaniu certyfikatu na najlepszy samolot rodzimej produkcji Ił-86, co doprowadziło do zaniechania jego eksploatacji przez nasze linie lotnicze. Prosimy Was, szanowny Władimirze Władimirowiczu, o rozpatrzenie możliwości wstrzymania działania MAK na terytorium Rosji, które szkodzi interesom Federacji Rosyjskiej”.

Władimir Władimirowicz Putin nie zareagował i MAK działa nadal.

Krytycznie zarówno o MAK, jak i Tatianie Anodinie pisała rosyjska gazeta „Stringer”. W artykule z sierpnia 2001 r. czytamy:

Stworzony pod pretekstem utrzymania jednolitości lotnictwa na terenie WNP MAK nie jest organizacją legalną, ponieważ – według konstytucji Federacji Rosyjskiej – międzypaństwowe umowy muszą być ratyfikowane w Dumie Państwowej. Jednak umowy zawarte między państwami i MAK nie były ratyfikowane. Tatiana Anodina w sposób samozwańczy nosi mundur ministra lotnictwa cywilnego Rosji. Jeśli rozpatrywać „kacykostwo” Tatiany Anodiny na płaszczyźnie prawa, to wszystkie certyfikaty wydane przez ową organizację nie mają mocy prawnej. Uchwała rządu Czernomyrdina (nr 367) z 23 kwietnia 1994 r., w którym MAK-owi dano pełnomocnictwa federalnego zarządu Federacji Rosyjskiej do wydawania certyfikatów dotyczących techniki lotniczej, została wydana wbrew konstytucji Rosji. Według umowy podpisanej między rządem Rosji i MAK (zatwierdzonej uchwałą premiera Wiktora Czernomyrdina) wszyscy funkcjonariusze tej dziwnej organizacji ze statusem dyplomatycznym nie podlegają odpowiedzialności sądowej podczas wykonywania obowiązków służbowych.

Wszystkie katastrofy lotnicze, do których doszło na terenie byłego ZSRR, są badane przez MAK. Co ciekawe, np. w polskiej wersji Wikipedii, a także w innych naszych mediach opisywane są przyczyny danej katastrofy, ale nie podaje się, że są to ustalenia MAK.

W rosyjskojęzycznych mediach MAK jest oskarżany o nieprawidłowości podczas przeprowadzania dochodzeń dotyczących katastrof lotniczych. Wskazuje się w nich, że ustalona przez MAK przyczyna katastrofy ma decydujący wpływ m.in. na ewentualne odszkodowania czy wręcz los linii lotniczej, której samolot się rozbił.

Jedną z głośniejszych spraw opisywanych przez media była katastrofa samolotu ormiańskiego, która wydarzyła się w nocy 3 maja 2006 r. w okolicach Soczi. Airbus A-320 runął do Morza Czarnego z 113 osobami – nikt nie przeżył.

W polskiej wersji Wikipedii został zamieszczony dokładny opis tego tragicznego wypadku wraz z podaniem przyczyn: złej pogody i błędu pilota, zabrakło natomiast informacji, że taką wersję podało właśnie MAK.

Po ogłoszeniu raportu ormiańska linia lotnicza „Armavia” oświadczyła, że nie zgadza się z rezolucją Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Oświadczenie poparło Narodowe Zrzeszenie Lotnicze Armenii.

– Żaden lotnik nie uwierzy MAK-owi. Przyczyn katastrofy mogło być kilka, ale MAK zrzuca winę na pilotów, by nie popsuć reputacji portu lotniczego w Soczi, który przygotowuje się do olimpiady w 2014 r. – mówił po ogłoszeniu raportu MAK prezydent ormiańskiej linii lotniczej Dmitrij Atbaszjan.

Autor artykułu zamieszczonego na stronie www.flb.ru wykazuje, że MAK najczęściej wskazuje błąd pilotów jako przyczyny kolejnych katastrof; podaje też konkretne katastrofy – m.in. w Irkucku w 1994 r. czy w Adżarii w 2000 r. Zawsze po sporządzeniu raportu dokumenty są kierowane do archiwum MAK, do którego dostęp ma bardzo wąskie grono osób.

Czytając informacje dotyczące ustalonych przez MAK przyczyn kolejnych katastrof, trudno nie zauważyć, że wszystkie zawierają podobne tezy. Tak samo jest ze wstępnymi ustaleniami przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Informacje o błędach załogi i ewentualnych naciskach media rosyjskie (a za nimi „Gazeta Wyborcza”) podawały już w dniu katastrofy 10 kwietnia. Na konferencji prasowej 19 maja Tatiana Anodina mówiła: – Trzeba zbadać ważną kwestię ewentualnego wywierania nacisków na pilotów.

Energiczne FSB

Z branżą lotniczą związał się też syn Tatiany Anodiny, Aleksander Pleszakow, który przez długie lata był prezesem linii lotniczych Transaero (teraz tę funkcję pełni jego żona Olga). Rosyjskim dziennikarzom doskonale jest znany skandal związany z Aleksandrem Pleszakowem dotyczący właśnie linii Transaero.

W 2006 r. Rosyjska Izba Obrachunkowa (odpowiednik polskiej NIK) skontrolowała Transaero. Okazało się, że spółka – właściciel linii lotniczych – nie zapłaciła skarbowi państwa 300 mln dol., co udowodnił Władimir Panski, funkcjonariusz RIO. Według rosyjskich mediów w wyciszenie sprawy zaangażowało się wielu rosyjskich polityków oraz sama Tatiana Anodina. Aleksander Pleszakow zwrócił się też o pomoc do Lewona Czachmachczjana, senatora autonomicznej republiki Kałmucji, którego zięć był audytorem RIO. Jak się później okazało, senatorowi, mimo chroniącego go immunitetu, Federalna Służba Bezpieczeństwa (następczyni KGB) założyła podsłuch. 2 czerwca 2006 r. Lewon Czachmachczjan został zaproszony do biura Transaero. Po wejściu natychmiast został aresztowany przez FSB, które znalazło w firmie 300 tys. dol., które – według świadków – były wręczone senatorowi jako łapówka.

Podczas procesu udowodniono, że taśma, na której nagrano rzekome negocjacje Pleszakowa i Czachmachczjana, została sfałszowana. Mimo to senator został pozbawiony immunitetu i skazano go na dziewięć lat więzienia. Rosyjski sąd skazał także jego zięcia, audytora RIO oraz kilku innych urzędników. Rosyjskie służby specjalne energicznie zajęły się także obrońcą Czachmachczjana – mecenasem Borysem Kuzniecowem, pełnomocnikiem rodzin kilkudziesięciu ze 118 marynarzy, którzy w 2000 r. zginęli na rosyjskim atomowym okręcie podwodnym „Kursk” w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Kuzniecow był również obrońcą w głośnych procesach politycznych, m.in. naukowca Igora Sutiagina skazanego na 15 lat więzienia za rzekome szpiegostwo.

Ponieważ mecenas Kuzniecow ujawnił dokument nakazujący podsłuchiwanie senatora Czachmachczjana, zanim prokuratura otrzymała na to zgodę rosyjskiego sądu najwyższego, został oskarżony o zdradę tajemnicy państwowej. Nie udało się jednak doprowadzić do jego skazania, ponieważ w 2008 r. Borys Kuzniecow dostał azyl polityczny w USA.

Wiktor Potocki
Współpraca: Dorota Kania

http://www.bibula.com/?p=22439

sobota, sierpnia 28, 2010

gawron wycięty z kennkarty





Zamieszczamy pierwszą część zapisów z dziennika od stycznia do maja roku 1945 Eugeniusza Szermentowskiego, znanego krytyka sztuki i literatury w okresie międzywojennym, przyjaciela Stanisława Ignacego Witkiewicza. Dziennik ten jest interesujący jako obraz codziennego życia w roku 1945, ludzkich udręk, początkowych nadziei - mimo zniszczeń - na normalne życie tuż po wojnie w Polsce, a następnie stopniowego zanikania tych nadziei. Drugą część tego dziennika, od czerwca do grudnia 1945, zamieścimy w następnym numerze Zwojów. (AMK)




PRZEDWIOŚNIE

Kartki z dziennika





EUGENIUSZ SZERMENTOWSKI



Dąbrówka, 3 stycznia 1945

Od dwóch miesięcy w Dąbrówce pod Warszawą. Czekamy spokojnie końca świata. Czemu tak blisko trupa Warszawy?




Warszawa 1945: Ulica Nowomiejska
(fot. L. Jabrzemski)


To tak jak z czułą rodziną, która w żaden sposób nie daje się wyprowadzić po pogrzebie z cmentarza. Ale czy to nie wszystko jedno dokąd iść. Na zachód? Tam się dopiero zacznie. A my o 10 km od linii frontu. O dziesięć? Ech, chyba już tutaj front. Wystarczy nos wychylić przez lufcik: wojskowe samochody ciężarowe, zenitówka, kręcące się w mundurach Niemiaszki. Tuśmy przycupnęli przy cegielni, zaproszeni przez Skąpskiego. Dwa pokoiki i kuchenka. Drabiniaste schody. Pierwsze piętro. W mieszkaniu graciarnia. Ocalone obrazy i potrzaskane antyki. Kilka persów. Odkopane srebra i porcelana. No i co dalej?

Co chwila warczenie motorów. Niemiaszki krzątają się, odjeżdżają i przyjeżdżają. Ale przycichli jakoś, grzeczni, nawet uczynni. Kiedy ich się poprosi, zabiorą do Warszawy. Za spirytus. Albo za złoto.


4 stycznia

Wczoraj w Warszawie. Szosa piaseczyńska pod obstrzałem. W pobliżu toru wyścigowego na Służewcu jesteśmy w polu widzenia armat sowieckich. Widać je gołym okiem na prawym brzegu Wisły. Na lewym - cmentarzysko. Martwota. Ani żywej duszy. Dudni motor, wóz skacze na wybojach, głuchy łoskot opon. Z rzadka gdzieniegdzie nudno kropnie pocisk artyleryjski. Na Puławskiej grupka naszych robotników usuwa gruzy tarasujące jezdnię.

Na Pl. Unii już tylko sam cokół Lotnika z jednym butem. Lotnik leży pokawałkowany z nosem utkwionym w ziemi.

Chrystus sprzed kościoła św. Krzyża leży rozciągnięty na środku ulicy. Nie wypuszcza jednak z rąk krzyża. Głowa Kopernika potoczyła się pod sam dom Karasia. Przed uniwersytetem na stosie gruzów nieruchoma figura z rozkrzyżowanymi rękami. Niemcy wybuchają rechotem: figura okazuje się manekinem krawieckim. Żart czy tylko przypadek?

Na Żoliborzu znowu ślady szabrowników. Brak dwóch tapczanów. Po obrazie Masłowskiego tylko ramy. Zabrałem trochę książek i wyżymaczkę.

Ofensywa niemiecka [w Ardennach] zaczęta o świcie 16 grudnia utknęła. Rosjanie wzięli Budapeszt. Idą na Wiedeń i na Śląsk. U nas zagadkowa cisza, z rzadka przerywana kilkominutową kanonadą. Jutro spacer do Piaseczna. Trzeba sprzedać to i owo, bo pieniądze topnieją. Całej parady 2800 zł. Niepokój. Mogą nas wysiedlić. A dokąd? Żołnierze nadrabiają miną. Wachmeister Hans powiada buńczucznie że lada dzień da im Führer do rąk Wunderwaffe. Na tę Wunderwaffe czekają, jak na los loteryjny. Na razie martwią się, w jaki sposób ulokować oszczędności zdobyczne i z szabru. Nie wierzą ani w swój pieniądz ani w dewizy. Bo przecież skoro mają wygrać wojnę, i złoto i waluta stracą na wartości. Tak właśnie rozumują.

O 4-tej już zmrok. Pocieszamy się jednak "na barani skok". Starania o samochód do Częstochowy zawiodły. Zbyt ryzykowne. De publicis rzeczy dość mętne. Arciszewski [premier polskiego rządu na uchodźstwie] podobno bez wielkiego prestige'u. Powiadają, że komitet lubelski ma się ogłosić rządem tymczasowym.


5 stycznia

Wczoraj końmi w Piasecznie. Na rynku jak w mrowisku. Obdarte figury handlują czym mogą. Księgarenka. Jakiś sklep komisowo-jubilerski. Sprzedałem złotą bransoletkę żony za 7500 zł. Poczyniłem drobne zakupy. Kupiłem Warschauer (wciąż jeszcze Warschauer?) Zeitung z noworoczną mową Hitlera. Wciąż to samo: walka do zwycięskiego końca, mętne obietnice cudownej broni, utyskiwanie na bolszewickich i alianckich Żydów, którzy wszystkiemu winni, oburzenie na metodę prowadzenia wojny przez aliantów. Hm... czyżby istotnie tak bardzo niedelikatne?

W domu zastałem kilka listów. Hulka-Laskowski donosi z Żyrardowa że kilka dni temu pochowali tam Karola Irzykowskiego. Umarła Maria Rodziewiczówna zaraz po wyjściu z obozu pruszkowskiego. Na Ochocie zginął w czasie powstania Juliusz Kaden-Bandrowski. Mój Boże, tak niedawno spotkałem się z nim na obiedzie u L. Chociaż było to już po śmierci pierwszego jego syna, trzymał się, mówił że przerabia "Barcza", radził oszczędności lokować w dziełach sztuki. Hulka pisze że odbyło się nabożeństwo żałobne za Kadena i Irzykowskiego. Była Zofia Nałkowska i ci co najbliżej, bo dalszych nie podobna w porę zawiadomić. List z Żyrardowa do Dąbrówki szedł cały tydzień.

Mróz. Czytam studium Józefa Ujejskiego o Conradzie. Gotówki koło 10 000. Może wystarczy do końca miesiąca.


7 stycznia

Wczoraj Trzech Króli. Na obiedzie u nas mjr Lachowicz i Stanisław Lipkowski. Skąpscy szczęśliwie dotarli na Podkarpacie, gdzie chcą przeczekać burzę. Przyszła wiadomość o śmierci Ossendowskiego u Witaczków w Milanówku. Nie chciałem wierzyć. Napisał do mnie przed świętami kartę: "W obozach zachorowałem na owrzodzenie żołądka. Jest ze mną źle, i mam wątpliwości, czy wybrnę z tego nieszczęścia tak bardzo nie na czasie, czy też zakopią mnie na kartoflisku". Onegdaj mu odpisałem żeby się trzymał, że sam cierpię na te przeklęte wrzody. Ocaliłem obszerną korespondencję z nim, byliśmy ze sobą dobrze. Nie powiem żebym go lubił czytać, ale miał sławę światową. Widziałem się z nim na pogrzebie jego żony, a później na pogrzebie Nowaczyńskiego.

To znaczy - jeden po drugim. I w jakich okolicznościach!

Po obiedzie mały spacer. Za laskiem kabackim słychać strzelaninę. Przed kilkoma dniami pocisk trafił w Pyrach leśniczego. Szedł z żoną. Dwa odłamki utkwiły w płucach. Trup na miejscu.


15 stycznia

Radio podaje że na całym froncie zaczęła się ofensywa. Walki toczą się głównie w okolicy Modlina i na przyczółku w Baranowie koło Sandomierza. Chodzą słuchy, że nasze Niemiaszki przed ustąpieniem wysadzą w powietrze cegielnię. To znaczy z nami razem. A chronić się nie ma gdzie.

Pada śnieg, którego dotąd tej zimy prawie nie widzieliśmy.


16 stycznia

W nocy ani mowy żeby zmrużyć oko. Wybuchy, detonacje, huk dział. Wśród Niemców poruszenie. Czuwamy żeby nas nie wysadzili w powietrze razem z cegielnią. Wachmeister Hans tłumaczy nam, że powinniśmy wszyscy wiać z nimi, bo mogą przyjść bolszewicy. Pakują się na gwałt. O Wunderwaffe już jakoś nie ma mowy. O północy wyruszają w drogę pierwsze ciężarówki. Niemcy wieją. Owszem, mieli rozkaz wysadzić cegielnię, ale tego nie uczynią, bo brak czasu. Dom trzęsie się, dygoce. Od strony lasku kabackiego łuna. Huk armat taki że można ogłuchnąć. Pociski ze złotymi warkoczami przelatują nad głowami. W pokoju wyleciała szyba.

Jesteśmy ubrani przepisowo: jesionka lub futro, na tym futerał pod postacią Burberry czy drelicha. Czapka narciarska. Takież buty. Siedzimy przycupnięci jak zające pod miedzą w czasie naganki. Tyle że mniej płochliwi. Serpentyny pocisków krzyżują się nad nami, i można odróżnić "katiusze".

Ranek śliczny, słoneczny. Na niebie warkot samolotów. Na szosie długi wąż samochodów. Od czasu do czasu zadudni czołg opóźniony i gna na zachód. L. w obawie o konie chciał je ukryć w cegielni, ale nie wlazły. Opowiadają różne rzeczy: a to że Rosjanie już w Grójcu, a to że wzięli Modlin. To znaczy, tylko ich patrzeć. W nocy padał śnieg. Teraz w słońcu taje, ale dokoła wszędzie biało. Pole widzenia nadzwyczajne. Huk dział nie ustaje, ale jakby się nieco oddalał.


17 stycznia

Dzień epokowy, Rano wkroczyli Rosjanie. Entuzjazm. Dzieci wzdłuż szosy z kwiatkami w dłoniach. Strzałów nie słychać.

Na szosie dziwny widok. Pędem mknie w stronę Warszawy nowy wąż pojazdów. Armaty. Czołgi. Jaszczyki. Taczanki. Do wózków zaprzężone malutkie koniki syberyjskie wielkości kuców. Kosmate to, z długimi grzywami i ogonami. Drobią kopytkami po jezdni oślizgłej gołoledzią, potykają się, ale biegną, biegną.

- One oczień wynosliwyje - powiada oficer radziecki, wskazując koniki.

Nasze żołnierzyki z orzełkami na czapkach. Zmęczone to, licho obute, zarośnięte. Gna to wszystko na oślep, śpieszy się, pędzi, goni. Na brezentowych budach samochodów rosyjskie napisy: "Wpieriod na Berlin!" Na lufach armatnich, na jaszczykach - cywile, nasi. Nie pytając o nic, pakują się, pędzą do Warszawy razem z wojskiem. W Pyrach zdarzyła się katastrofa; Nie wiedzieć skąd samolot zaczął ostrzeliwać zgromadzony tłum na szosie. Kilkanaście ofiar.


18 stycznia

Bez przerwy istna procesja w kierunku Warszawy. Na wozach, na rowerach, na piechotę. Dokąd i po co? Tutejszy ogrodnik ogołocił swoją cieplarnię z alpejskich fiołków, które dzieci rzucają żołnierzom. Na terenie cegielni nocowało kilku. Pili wódkę, strzelali na wiwat. Przed południem mieliśmy u siebie pierwszą wizytę. Przyszło ich pięciu. Są z różnych stron: z Wilna, ze Lwowa, z Płocka. Powiadają, że Częstochowa już wzięta. Rosjanie podchodzą pod Kraków. W Lubelszczyźnie realizuje się już reforma rolna.

Daliśmy im kawy i chleb z masłem. Jeden z nich umył się w miednicy. Opowiadają nam dziwne rzeczy. Osłupieliśmy.


20 stycznia

Byłem w Pyrach, żeby coś kupić do jedzenia. Akurat! Sklepy pozamykane, mowy nie ma żeby coś dostać. Na szosie wciąż ruch niesłychany. Teraz już do Warszawy i z Warszawy. Fury, samochody, jakaś przedpotowa dorożka. Pani jedna ciągnie wózek dziecięcy naładowany pościelą. Ludzie taszczą tapczany, fotele, rondle, miednice, balie, widziałem nawet dziecięce kolorowe kółka do zabawy. W rowie dwa psy zastrzelone. Ciekawe, jak długo będą leżały. Na stacji w Pyrach lista zabitych w onegdajszym nalocie.

Ogólne zdumienie budzi widok umundurowanych kobiet. Typy kałmuckie i mongolskie przeważnie. Transparenty: "Witajcie rodacy!", "Niech żyją partyzanci!", "Naprzód, na Berlin!". Na szosie babina sprzedaje poniemieckie czekoladki. Paskudztwo niewiarogodne.

Rano mieliśmy wizytę dwóch żołnierzy. Chcieli coś do zjedzenia. Nie mamy ani kawałeczka chleba. Wczoraj trzeba było pożyczyć od pp. M. Ofensywa wszystkich nas zaskoczyła. Nie ma co jeść. Prądu brak, siedzimy wieczorami przy świeczce. Zimno. Na drodze brud okropny, pełno słomy, pudełek po papierosach, pustych blaszanek. Jakiś żołnierz zatrzymuje się i w rowie przewija sobie onuce. Pomęczeni okropnie. Niektórzy leżą na wozach, przykryci derkami, i śpią. Podobno władze urządzają się w Warszawie. Przy braku wody, gazu, prądu, telefonów, centralnego ogrzewania!

Przeczytałem wczoraj dwie pierwsze lubelskie gazety: Rzeczpospolitą i Zwyciężamy. Papier lichy bardzo, druk wyraźny. Uderza w artykułach wrogi stosunek do A.K. Nazywa się te oddziały agentami Gestapo i szpiegami. Poza tym artykuł Wasowskiego z podróży po Z.S.R.R.


21 stycznia

Mieliśmy wizytę bardzo sympatycznego Rosjanina. Por. Z. z Moskwy. Oznajmił, że zajęto już Kraków i Łódź. Por. Z. wozi ze sobą w czasie całej kampanii zszyte roczniki Prawdy, które mi pokazywał. Całe strony pokreślone czerwonym i niebieskim ołówkiem, nawet krótkie wierszyki Diemiana Biednawo, które miały u żołnierzy szalone powodzenie i których uczyli się oni na pamięć. Na moje pytanie, po co wozi ze sobą ten ciężar, odparł że dokształca się w ten sposób. Znać u niego pęd do wiedzy, pragnienie docieczenia różnych arkanów kultury. Zwierzenia te były równie naiwne co wzruszające.

- "Znajetie - powiada – cziewo nam, Russkim, nie chwatajet? Iskusstwa dielikatno postuczat' w dwieri..."

Te słowa wydały mi się znamienne i dlatego je notuję. Dalej mówi o pomocy amerykańskiej, jaką Rosja otrzymuje, o setkach tysięcy amerykańskich czołgów, samochodów, samolotów, opon i owych puszek amerykańskiego pochodzenia, na których widnieje rosyjski napis: "swinaja tuszonka".

Wielkie zaciekawienie budzi w nim widok lodówki i elektroluxu. Nigdy czegoś podobnego nie oglądał. Pokazuję mu te urządzenia i przepraszam, że nie mogę ich zademonstrować z braku prądu elektrycznego.

Jego inteligencja i delikatność, przy całym cywilizacyjnym prymitywizmie, jednają mu całą moją sympatię.

Na szosie mniejszy ruch. Władze zabroniły wywozić z miasta meble i urządzenia domowe, gdyż tzw. szaber przybrał zastraszające rozmiary. Najprzykrzejszy brak światła. Czytanie przy świeczce męczy. Wciąż także brak wody bieżącej. Sklepy pozamykane, niczego do jedzenia kupić nie można. Żyjemy jak antropofagi. Zdobyłem kilka nowych ulotek i wzbogacam nimi moje archiwum. Chłodno. Na drzewach biały szron.


22 stycznia

Kilka listów przyniósł dziś listonosz. Ale jakże odmieniony! Już bez tej szwabskiej czapki a skromnie po cywilnemu. W Robotniku czytam odezwę tymczasowego rządu lubelskiego. Wzywa się naród do odbudowy, najostrzej potępia się działalność A.K. i "Bora" [gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego, dowódcy Armii Krajowej], a także rząd londyński. Mieliśmy wizytę dwóch znajomych pań z Warszawy. Zabezpieczyły swoje warszawskie mieszkanie, które jakimś cudem ocalało. Spotkały tam sąsiadów, którzy w ogóle nie opuszczali miasta od chwili likwidacji powstania. Podobno wyglądają jak cienie. Przez trzy miesiące ukrywali się na strychu w jakimś pustym basenie. W dalszym ciągu nie myślą tego schronienia opuszczać. Wydaje się, iż mają umysł zmącony.

Jeść nie ma co. Sklepy wprawdzie już otwarte, ale dostać w nich można tylko świeczki choinkowe, zapałki, zabawki dziecięce. Przy tym wszystkim nieufność do pieniądza. Tak więc ogólny brak cukru, tłuszczów, papierosów. I nikt nic nie ma, bo w obawie przed ewakuacją nie robiło się zapasów. Nosiłem dziś w kubełku węgiel, bo chłopaki uchylają się od posługi, skoro oprócz pieniędzy nic więcej nie można im zaofiarować. Na szosie ruch ustał. Do Warszawy władze już nie wpuszczają furmanek. Wojska ani śladu, wszystko na froncie. W sklepiku na kartki wydają marmoladę z buraków i cykorię. Wzruszająco wygląda pierwsze obwieszczenie gminy z polską pieczęcią, którą zdobi orzeł biały.


23 stycznia

Głód przeraźliwy. Jak na ironię! Można mieć złoto, brylanty, trochę gotówki, cenne obrazy, dywany i czort wie co, a do gęby nie ma co włożyć. To samo co w czasie powstania.

Biorę torbę i maszeruję cztery kilometry do Piaseczna. Na rynku kilka chłopskich wozów. Koło jednego ścisk. Podchodzę. Ludzie wyrywają sobie z rąk jakieś ochłapy. Okazuje się: końskie mięso. Co chwila tryumfator nurkuje z tłumu dzierżąc w łapach krwawe ścierwo. Odchodzę ze wstrętem. A co ta babina obok wyciąga z worka? Obcasy. Zwyczajne obcasy do obuwia. Ludziska rzucają się tłumnie i w oka mgnieniu rozkupują te obcasy. Zachodzę w głowę, po diabła im obcasy. Ano, lokata kapitałów. Znajomy księgarz, któremu dałem trochę książek do sprzedania, a który nie chciał ich brać więcej, teraz prosi usilnie żebym mu je dostarczył. Ludzie wykupują wszystko, nawet senniki egipskie i stare kalendarze. Odwiedziłem mjr. L. w szpitalu. Brud, smród nie do wytrzymania. Lekarz, okazuje się, dobry mój znajomy z Warszawy. Powiada, że brak lekarstw i środków opatrunkowych. A tu moc ofiar ciężkich kontuzji. Obok majora młody chłopak z przestrzelonym płucem wydziela fetor tak straszny, że zbiera się na mdłości. Dr Hryniewiecki powiada, że nie ma czym żywić chorych i rannych.

Kiedym opuścił szpital, na rynku już pusto. Na placyku samotnie stoi jakiś facet ubrany z waszecia, smętnie oparty o rączkę roweru. Bystrym wzrokiem dostrzegam jakieś zawiniątko przytroczone do wehikułu, więc skręcam ostrożnie i pytam, czy nie ma czego do sprzedania. Zmierzył mnie lekceważącym wzrokiem.

- A pieniądze pan ma?

- Mam, mam - zapewniam go ochoczo.

- Jakie?

- Jak to, jakie! Młynarki.

Machnął ręką.

- Młynarki już nieważne. Trzeba mieć lubelskie.

Mina mi się wydłuża. Po wkroczeniu Niemców w 39-m została mi kupa bezwartościowych banknotów. Teraz znowu 10 000 zł bez wartości. Można będzie nimi wytapetować ściany. Zrozumiałem pustkę, która otacza rowerzystę.

- Co pan tam ma? – indaguję już raczej teoretycznie, wzrokiem wskazując na spore zawiniątko.

- Tytoń.

- Hm... tytoń - powtarzam w rozmarzeniu.

Za tytoń dostałbym na wsi wszystkiego. Można by go wymienić na jajka, na przykład. Jajka na mąkę. Mąkę na chleb.

Facet jest z Otwocka. Mają tam już Rosjan od pół roku. Także nowe pieniądze. Przyjechał zahandlować. A tu ani żywej duszy. To jest, żywych dusz dałoby się policzyć na kopy. Cóż kiedy z młynarkami.

Wzdycham ciężko. Zwierzam mu się sekretnie że mam w domu złoto. Złote dolary, ruble, funty, ale nie te nasze, na wagę, tylko sterlingi angielskie. Mam jeszcze...

Rowerzysta słucha znudzony i pełen niesmaku. To go nie bierze. Co on chce do cholery za ten parszywy tytoń!

- Weź pan obraz, lubisz pan landszafty?

Na co mu landszafty, on żąda lubelskich złotówek.

Coś tam jednak w tym moim wyliczeniu musiało go zahaczyć. Widzi, że tutaj nie zrobi żadnego interesu. Po chwili więc decyduje się iść ze mną do Dąbrówki. Prowadzi swój rower i bez wielkiego przekonania idzie ze mną. Uważam żeby mi nie drapnął.

W domu roztoczyłem przed nim cały przepych Szecherazady. Mignąłem mu przed nosem blauwajsem. Bez efektu. Na widok złotych monet spojrzał na mnie podejrzliwie. Bierze mnie najwyraźniej za fałszerza, pomyślałem. Futro! Porcelana! Kapce! Kilimek! Wodzi po pokoju zniechęconym wzrokiem. Nagle drgnął. Poszedłem za jego wzrokiem. Czyżby go zwabił widok tej walizeczki ze świńskiej skóry, w dodatku przestrzelonej na wylot w czasie powstania?

Kiwnął głową. Na ten gest skoczyłem jak rączy jeleń, postawiłem przed nim, otrzepałem z kurzu.

- Tu z boku dziurka – powiadam lojalnie. - Od kuli.

Fachowo obejrzał ze wszystkich stron. Dziurka go nie zniechęca wcale. Potrzebuje skóry na buty.

Targ w targ dał mi za tę dziurawą walizkę 3 kg tytoniu. Jesteśmy uratowani! Po jego wyjściu sporządzamy z papieru rożkowate torebeczki, sypiemy tytoń. W sklepiku nam to uczciwie odważyli po 10 deka.

Rzecz nabrała rozgłosu. Teraz zaczęła się do nas procesja. Przed domem utworzył się wcale pokaźny ogonek. Chłopi wędrowali z jajkami, z mąką. Ktoś przyniósł kurę. Ktoś inny zjawił się z workiem pełnym obcasów. Odprawiliśmy go z kwitkiem. W starych obcasach kapitałów nie lokujemy! Absolutnie!

No, więc jesteśmy nadal bez grosza, ale za to trochę zaopatrzeni w żywność.

Pogłoski najfantastyczniejsze. Podobno alianci już w Berlinie. Pewne natomiast, że wczoraj padł Poznań. Ktoś, kto wrócił z Pruszkowa, opowiada jak był świadkiem masakry Niemców, których tam otoczono. Poznał nawet oddział, który stacjonował w Dąbrówce. Widział na własne oczy, jak Wachmeister Hans strzelił sobie w łeb.

Napady bandyckie. Rzeźnika z Pyr postrzelono w brzuch i ograbiono. Na murach moc nowych rozporządzeń. Otwierać sklepy, kasować starannie niemieckie napisy, dostarczać kontyngentów żywności. Na Kennkarty mają wymieniać pieniądze. Ale tylko 500 zł na łebka. Mizeria.


26 stycznia

Mroźno, dzień ładny. Wpadła mi w ręce nowa gazeta Życie Warszawy. Prezydentem miasta został inż. płk Spychalski. Zarządzenie o meldowaniu się w mieście. Pierwsza kawiarnia w Warszawie, Marszałkowska 77. Owszem, byłem, widziałem. Czajnik z herbatą, gotowany na tzw. "kozie". Stół nakryty papierem. Oprócz herbaty - nic więcej. Pierwsza jaskółka odradzającego się miasta. Mimo zakazu wywozu z miasta ruchomości, wciąż ciągną wozy obładowane i kopiaste.




Warszawa 1945: Ulica Freta
(fot. L. Jabrzemski)




Warszawa 1945: Ulica Marszałkowska, róg Wilczej.
(fot. Jan Bułhak)


Rosjanie pod Wrocławiem. Na zachodzie ofensywa aliantów idzie żółwim krokiem. Pogłoski o zajęciu Berlina nie sprawdzają się. Z żywnością mizernie. Ludzie puchną z głodu. Wczoraj jedna z tutejszych dziewcząt, Bronia, poszła na Pragę. Daliśmy jej do sprzedania mój ostatni garnitur. Wciąż brak prądu, wody. W mieszkaniu mróz siarczysty.


28 stycznia

Od dwóch dni pada śnieg. Późno zaczyna się tegoroczna zima. Znowu ruch na szosie. Burczenie motorów, krzyki żołnierzy. Co wieczór przybywa cały park ciężarówek. Mieliśmy wizytę trzech żołnierzyków obutych w "walionki". Nie było ich czym poczęstować, tylko papierosem. Odżywiamy się wyłącznie chlebem i kartoflami. Bronia dotąd nie wróciła z Pragi. Śnieżyca. Druga wizyta żołnierzy. Szukają kwatery. Obejrzeli mieszkanie, zapytali ilu lokatorów. Wszyscy trzej usiedli na kanapie przykrytej bucharą. Pomyśleć tylko, że na tej samej kanapie siadywał przed laty król Wiktor Emanuel. Komiczne. W kooperatywie D. kupiła paczkę zapałek (5 zł), dwie świeczki choinkowe po 16 zł i dwie torebki proszku do zębów. Nic więcej w sklepie nie ma. Ślicznie się trzyma alpejski fiołek, podarowany nam na Nowy Rok przez mjr. Lachowicza. Liści już prawie nie ma, tylko obfitość kwiatów, u szczytu bladoróżowych, a niżej wpadających w ciemny karmin. Cudne kwiatki. Wyglądają jak nieruchome motyle.


29 stycznia

Rosjanie prą naprzód. Zagarnęli warszawską administrację z gubernatorem Fischerem na czele. Jakaś kobieta wędrująca spod Częstochowy opowiada, że widziała na drodze konia zaprzęgniętego do wozu. Koń stał nieruchomo, zamarzł na śmierć. Na wozie siedziało czterech Niemców spalonych na węgiel. Czołgi toczą się po trupach, których nikt nie uprząta. Setki niemieckich samochodów utknęły na zaporach, są pełne trupów.

Odwiedzają nas krasnoarmiejcy. Inteligentni, oczytani, biegli w literaturze, w teatrze. Zanim skręcą w gazecie papierosa (wolą w tym celu gazetę niż bibułkę), grzecznie pytają: - Razrieszitie zakurit'?

Na kwaterę do nas nie idą: ciasno i zimno. Mrozy ostre, do -23°C, jak dziś. Dowcipnisie powiadają, że to Rosjanie-Sybiracy ten mróz i śnieg przywlekli. Zmiana pieniędzy tylko do 28-go. Wycinają z Kennkarty niemieckiego gawrona i zmieniają zaledwie 500 zł. Dalej ratuj się jak możesz. W szufladach biurka pełno bezużytecznych banknotów. Kpt. Sjemionow powiada dziś:

- Wojna jeszczo dołgo prodlitsja.

Ładna perspektywa, czyżby druga wojna 30-letnia? Dał mi do obejrzenia kilka ostatnich numerów Prawdy. Zdjęcia ruin warszawskich, parady wojskowe z iluminacją, przemówienia członków rządu lubelskiego pełne obelg w stronę "Bora" i rządu londyńskiego.

Zimno piekielne. Na domiar złego - piecyk dymi. Wieczorem na chudej herbatce Lipkowski.


1 lutego

Odwilż. Wczoraj wieczorem, żeby nieco rozerwać D., poszliśmy do Rosjan. Nikołaj-Azjata nakręcił patefon. Szły czastuszki, walczyk "O zakochanym prusaku i pluskwie", "Gęba prosięca", mazur z Halki. Patefon chrypi nieludzko. Nikołaj czuje ciągoty do tańca, chociaż bolą go zęby i gębę ma przewiązaną pstrokatą chustką. Wszedł doktor-lejtnant w kożuchu. Podszedł do umundurowanych łączniczek i zaczął je prosić do tańca. Zoja i Parasza zażądały żeby zdjął kożuch. Wzruszył ramionami, ale zdjął. Te umundurowane łączniczki w żołnierskich bluzach, na nóżkach mają jednak jakieś jedwabne prunelki. Zoja zrzuciła w tańcu te prunelki, ale mimo to nie idzie jej. Doktor-lejtenant zwrócił się więc do D. Zapytała mnie, czy może. Zgodziłem się szarmancko. Doktór wspaniale tańczy, chociaż w butach z cholewami. Prowadzi lekko i zgrabnie. Po skończonym tańcu przyprowadził mi D. i grzecznie się ukłonił.

Powiadam do niego:

- Izbałowali żienszczinu i uchoditie.

- Kak tak?

- Ja sostrił. Takoj kałamburczik: izbałowali na bału!

Roześmiał się szeroko.

Rozmowy wciąż tylko o jedzeniu. Że nic nie ma oprócz kartofli i spleśniałego chleba. Karbowy Mik. proponuje żartem żeby się nocą zakraść do cegielni i zarżnąć ukrytą tam jałówkę. Nikita, chłop spod Kijowa, kładzie mi w uszy kilka przykładów niemieckiego bestialstwa na Ukrainie. Spędzali wszystkich mieszkańców na plac. Segregacja. Młodzi na roboty w głąb Niemiec. Starych zamykali w chałupie, a pod chałupę podkładali ogień. Wszyscy się żywcem palili. Jakiś esesman gwałcił 60-letnią staruszkę. Na krzyk przybiega jej syn. Esesman zrywa się, pędzi z naganem, zapędza go do stodoły, zamyka i stodołę podpala.

Nikita pyta mnie, co sądzę o kulturze Niemców. Nikt nie chce wierzyć, że to naród o europejskiej kulturze. To im się wprost w głowie nie mieści. Czy to wojna robi bestie z ludzi, czy to ich, Niemców, prawdziwa natura? Powiadam, że już Tacyt użalał się na niemieckie okrucieństwa. Więc chyba taka natura.

Na obiad zacierki i placki kartoflane na oleju. Cud boski że ducha nie wyzionąłem. Dziś znowu wszystkie samochody odjechały. Rosjanie pod Berlinem. Nasi zaczęli już budować w cegielni "banię", ale nie zdążyli. W Prawdzie czytam o debatach w angielskim parlamencie na temat polski i grecki. Także o procesie opryszków z Majdanka: wszystkich pięciu publicznie powieszono. Prasa podaje że Niemcy na terenach polskich wymordowali 6 do 7 milionów ludzi.


2 lutego

Od niedzieli brak gazet. Ktoś przyniósł wiadomość, że Hitler uciekł do Japonii. Zaprzyjaźniłem się z kpt. Sjemionowem. Bardzo subtelny i inteligentny facet. Mam trochę książek rosyjskich, więc obiecałem mu zorganizować bibliotekę rosyjską dla żołnierzy. Skończyli budowę łaźni, więc nie takie znowu brudasy. Głód cholerny. Gilz także nie ma, więc trzeba się uczyć kręcić z bibułki.


4 lutego

Nauczyłem się kręcić papierosy z bibułki. Kształtem przypomina to trochę Madejową maczugę. Krztuszę się, ale kurzę. Brak zapałek, więc ogień niecimy przy pomocy fidybusa. Z powodu odwilży przecieka sufit. Ciężkie krople z łoskotem spadają na podstawioną miskę. Żeby móc spać kładę ręcznik. Pomyśleć: od pół roku nie zmieniłem ubrania, od dwóch miesięcy się nie strzygłem. Wieczory przy świeczce od choinki. Gdybym miał talent Hamsuna, napisałbym dalszy ciąg Głodu. Każdy gołąb, to mój wróg. Nawet wrona budzi oskonę. Czemuż, ach, czemuż za młodu nie nauczyłem się chwytać ptaszki w sidła! Kpt. Sjemionowowi wczoraj podarowałem rosyjski egzemplarz Tynianowa Puszkin. Dziękował ze wzruszeniem. Żołnierz pewien, nazwiskiem Aleksandrow, jedzie jutro po prowiant wojskowy do Garwolina. Jego zwierzchnik pozwolił mu wziąć ode mnie pieniądze na kupno żywności dla nas. Wysupłałem się i dałem mu 1500 zł, rzewnie wyliczając co bym też zjadł z największym apetytem. Żołnierz śmieje się i z własnej inicjatywy obiecuje przywieźć nam prawdziwą gęś. Gęś! Zapomniałem już smaku prawdziwej gęsi.

Obserwowałem dziś rano przez okno ablucje jednego żołnierza. Stał pochylony na rozkraczonych nogach. Nabrał do ust wody z garnczka, wypluł ją na dłonie i potem prychając z zadowoleniem mył nią twarz. Paradny widok! Ale jakie to wszystko ma znaczenie, skoro ten żołnierz od Stalingradu gna Niemców aż pod Berlin na piechotę! I cóż przy tym znaczy zmysł estetyczny. Priedrazsudok i - bolsze niczewo!

A co się dzieje w Warszawie? Właśnie byłem tam wczoraj. Ruiny, ruiny, ruiny. I na tych ruinach buduje się nową stolicę. Pałac Bruhlowski wygląda jak babka z zakalcem, która się w piecyku zapadła. Dach leży gładko na fundamentach. Ratusz - ażurowa siatka żelastwa. Mój dom oczyszczony z mebli dokładnie. Na każdym ocalonym domku widoczny stempel: "Min niet". Ludzie grzebią w tych zwaliskach, czasem się czegoś dokopią. Wyciągają jakieś beczki ze śledziami, z saletrą, z solą bydlęcą. Momentalnie robi się tłok, wszyscy się pchają, chcą uczestniczyć w zdobyczy. Co począć z willą? Zamurować czy zostawić na pastwę losu? Za kilka dni nie zostanie tu ani jednej klamki, ani jednej szybki. Niektóre domki świeżo spalone przez włóczęgów, którzy zaprószyli ogień. Dla sowieckich żołnierzy przywiozłem trochę książek rosyjskich z mojej biblioteki; kilkanaście tomów Lenina i jakąś "chrestomatię". Bardzo byli wdzięczni. Nazajutrz otrzymali rozkaz aby niezwłocznie udać się do Frankfurtu. Rozumiem, że Frankfurt ważniejszy od mojej obiecanej gęsi, ale żal trochę marzenia i pieniędzy, bo Aleksandrowa ani słychu ani dychu. Ach, te marzenia.

Powiadają, że na drogach cale falangi wloką się z obozów do Warszawy.


9 lutego

Rano niespodziewanie przyjechał Aleksandrow. Przywiózł żywą gęś. Złoty człowiek! Zaprosiliśmy go na ucztę z prawdziwą starką Simona i Steckiego. Czuję, że po przymusowej głodówce ciężko to odchoruję. Aleksandrow śpieszy się, bo musi gonić swój oddział.

D. przywiozła z Piaseczna bochenek chleba i dwa pudełka zapałek. Zapłaciła za to 100 zł srebrnym przedwojennym bilonem. Dolarów nikt brać nie chce, bo kurs nieznany. Podobno gdzieś na Krymie odbywa się konferencja wielkiej trójki. Ma ona urządzić Europę. Ciekawe, jak nas urządzą. Zawsze to krzepiące że o nas nie zapominają.

Nalot na kancelarię Rzeszy w Berlinie. Klops. Rano rąbałem węgiel, potem nosiłem w kubłach wodę. Sprzedaliśmy trochę złota, żeby móc coś kupić do zjedzenia. Gołębie latają za wysoko.


12 lutego

Od rana pada śnieg. Zbolały czytam w łóżku Gide'a i Rista Historię doktryn ekonomicznych. Komunikat o konferencji trzech. Okazuje się, że się odbyła w Jałcie. Ustalono wschodnie granice Polski: linia Curzona z nieznaczną korekturą na naszą rzecz. Do rządu mają być dokooptowani nowi ministrowie z Londynu. 25 kwietnia w San Francisco ma się odbyć konferencja na temat bezpieczeństwa powojennej Europy. Ciekawe. Jak się zdaje, zachodnie granice Polski nie zostały dotąd ustalone. Ogólne zdziwienie budzi fakt, że konferencja tak błyskawicznie się skończyła, a miała trwać trzy tygodnie. Jutro Popielec, to znaczy tegoroczny karnawał skończony. Szalenie był wesoły, nie ma co mówić. Nie daj Boże żeby tak każdy.

Od czasu do czasu, żeby było weselej, jakieś wybuchy i detonacje. Okazuje się, że to pirotechnicy i saperzy wysadzają miny. Na terenie cegielni odbyło się rano polowanie. Milicja z bronią w ręku tropiła zwierzynę. Zwierzyna w kalesonach pomykała w stronę lasku kabackiego. Był to jakiś folksdojcz, ale zdołał umknąć. Myśliwi się poszkapili.

Wróciła z dalekiej podróży Bronia. Nie było jej dwa tygodnie. Dotarła aż do Lublina. W jedną stronę jechała trzy dni i trzy noce, częściowo na stopniach wagonów. Ludzie podróżują także na dachach. Przywiozła 3 kg słoniny i trochę wieprzowiny. W zamian dała stare kapce.

Aresztowani Janusz Radziwiłł z synem Edmundem, Branicki z Wilanowa i jeszcze paru panów z arystokracji. Jak wynika z mapy, Skąpscy, którzy pojechali na Podkarpacie, wciąż są jeszcze "za granicą". Brak świeżych gazet, więc nie wiadomo, czym się skończyło w Jałcie. Józio Strz. opowiada o ewakuacji po powstaniu Banku Handlowego w Warszawie. Pan Strzelecki zabrał kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Ktoś go podpatrzył, w lesie go napadnięto, zamordowano i ograbiono. Bank ocalił jakieś resztki depozytów, w tym także mój obraz Matejki Zygmunt August w ogrodzie wileńskim. Piecyk dymi. Ja choruję, trzy dni w łóżku. Zjawił się u nas chłopiec, który wraca z Wrocławia. Miał 16 lat kiedy go Niemcy zawlekli na przymusowe roboty. Siedział u Bauera, wracał z ciężką walizką. Po drodze mu ją ukradli. Opowiada o opuszczonych zagrodach chłopskich, w których świnie z głodu zagryzają się wzajemnie. Pogoda śliczna, wiosenna. Świat jest piękny. Na froncie zginął dowódca armii radzieckiej, gen. Czerniachowskij. Miał 36 lat. Ciężkie walki trwają. Gazety podają wiadomość o hojnym darze radzieckim dla zniszczonej Polski. Tysiące pudów mąki, cukru, owoców mają nas ocalić przed śmiercią głodową. Rząd radziecki na prośbę rządu lubelskiego wysyła do nas swoich budowniczych specjalistów, którzy mają dopomóc w odbudowie Warszawy. W Rzeczpospolitej ciekawy artykuł Stefana Litauera o zmierzchu Londynu. Jeżeli to prawda, co pisze, to doprawdy okropne. Pogoda zmienna, to śnieg, to deszcz, to słońce. W rezultacie - błoto. Robotnicy wybrali Żorża Fuchsa na przewodniczącego rady robotniczej i starają się uruchomić fabrykę. Wedel już w ruchu. Poczta nareszcie funkcjonuje.

Turcja wypowiedziała wojnę Niemcom.

- Żeby wziąć udział w doli - objaśnił mnie piekarz, z którym jechałem wózkiem.

Coraz więcej osób powraca z Niemiec, z obozów. Pewna pani powiedziała w pociągu, że zajęła mieszkanie znajomych. Wszyscy zginęli w powstaniu, więc nikt jej już nie wyrzuci.

W Moskwie umarł Aleksjej Tołstoj, autor Piotra Pierwszego. Jerzy Zaruba, którego niedawno spotkałem, opowiadał mi o moskiewskiej wizycie delegacji polskiej u Tołstoja. Telefonują. Telefon odbiera służący pisarza. Pytają, czy mogą być przyjęci.

- Niet, poka niet. Towariszcz graf izwoliat spat' - brzmi odpowiedź.

Był to pańszczyźniany jeszcze służący Tołstojów. Nauczył się tytułu "towarzysz", ale nie mógł się odzwyczaić od grafa. Więc oba tytuły połączył.

W Londynie w Izbie Gmin przemówienie Churchilla w sprawie polskiej. Omówił granicę naszą na linii Curzona. Kto się z Polaków nie godzi, może uzyskać obywatelstwo angielskie i pozostać w Anglii. Szalenie pomysłowe.


6 marca

Jestem chory. W łóżku czytam po angielsku Oscara Wilde w wydaniu Collinsa. Bardzo odpowiednia lektura do chwili obecnej. Ubóstwienie antyku. Hiperestetyzm. Homoseksualizm. Są tam nawet rozważania o socjalizmie p.t. The Soul of Man Under Socialism. Rozbrajające. Wilde powiedział gdzieś że piękne grzechy, jak wszystkie piękne rzeczy, są tylko przywilejem ludzi bogatych. No, w takim razie brzydko teraz będziemy grzeszyli. Ładne grzechy nam w każdym razie nie grożą. W Rzeczpospolitej pasjonujące artykuły Litauera o zbrodni katyńskiej, o śmierci gen. Sikorskiego, o konferencji teherańskiej. Prawie nic dotąd o tych rzeczach nie wiedzieliśmy. Niemcy wszystko musieli pofałszować. Bronia opowiada o nowej wyprawie do Lublina. Ludzie kręcą się jak opętani. Na stopniach, na dachu, narażając się na zmarznięcie, na śmierć. W Rzeczpospolitej wiersz Jarosława Iwaszkiewicza, felietony Poli Gojawiczyńskiej i Jerzego Wyszomirskiego.


10 marca

Powrót zimy. Wczoraj minus 24°. Byłem w Pyrach. Śnieg w rowach, jak krem na salaterce w Cukierni Szwajcarskiej. Wczoraj przyszła karta pocztowa od Janka K., pisana 15 stycznia. Od tygodnia znowu brak gazet. Ludzie są śmiertelnie wyczerpani, wylęknieni, zgłodniali. Wczoraj w dziwnych okolicznościach przepadła bez śladu młoda kasjerka ze stacji kolejowej. Tajemniczy samochód zatrzymał się na szosie, wywołano ją z domu i w szlafroczku wywieziono w stronę Warszawy. Stary pan Bul., opój straszliwy, połknął całą tubkę trucizny na szczury i dla pewności powiesił się na pasku od własnych spodni. Została wdowa, córka i wnuki. Napad bandycki na plebanię w Pyrach w czasie imienin X. Kacz. Biesiadnikom kazano upaść plackiem na podłodze nie wyłączając solenizanta. Wszystkich obecnych uwolniono od ciężaru szlachetnych metali, kamieni, pugilaresów i torebek.

Ogólne rozgoryczenie i rozczarowanie. Złudzenia prysły bez śladu. Ale przecież wojna trwa. Żołnierze na frontach walczą. Może się coś zmieni. Ale czy się zmieni? France ma rację mówiąc, że historia ludzkości, to ślepa walka sprzecznych ze sobą sił (Bogowie łakną krwi).

"The Big Three" orzekła że Polska powinna być wielka, silna i potężna. Słowo w słowo to samo oznajmili Amerykanie o Filipinach wkraczając do Manili...


16 marca

Pierwszy dzień wiosny. Wiatr, słońce. Byłem w Pyrach i zdobyłem gazetę. Stare, znajome nazwiska: Irena Krzywicka, Andrzej Nowicki, Jerzy Waldorff. Trzeba będzie także wziąć się do pisania. Pola Gojawiczyńska drukuje ciekawe opowiadanie Kraty. Ktoś inny oblicza jak straszne straty ponieśliśmy w dziedzinie sztuki. Spotkałem p. Garlińskiego, który miał znany salon sztuki na Mazowieckiej. Rozgrabione i spalone zbiory Zofii Potockiej na Mazowieckiej i "Skarbiec" Żalińskiej-Czernicowej na Kredytowej. O prywatnych zbiorach lepiej nie wspominać. Z dymem poszła na przykład słynna kolekcja mebli i pasów słuckich Benedykta Tyszkiewicza. Co nie uległo zagładzie we wrześniu 1939, to padło pastwą płomieni w czasie powstania.

No i ten przeklęty "szaber". Major zaprowadził mnie w Piasecznie do mieszkania pewnego miłośnika obrazów. Jest to prostoduszny kupiec handlujący farbami i pędzlami. Mali chłopcy znoszą mu różne Juliusze Kossaki, Gierymskich, Wyczółkowskich, Masłowskich dosłownie za bezcen. Oglądałem u niego pokoje od sufitu do podłogi wytapetowane cudownymi obrazami. A znowu chłopi okoliczni starych tureckich modlitewników używają w charakterze wycieraczek do butów.

Ceny diabelne. Wedle cen wolnorynkowych wypada, że kilo cukru kosztuje dwa dolary, kilo mąki - dolara, kilo masła - trzy dolary.

Arnold Szyfman, który przez całą okupację ukrywał się u Ludwika Hieronima Morstina, ze swoją niepożytą energią zabiera się do odbudowy Teatru Polskiego. Wydaje także tom wspomnień okupacyjnych. W gazetach debaty nad odbudową miasta. Podobno pod gruzami leży jeszcze około 150.000 trupów.

Wciąż kwękam, bóle potworne. Zażywam "Haemoglobinę", ale diabła tam. Nieodzowna operacja.


22 marca

"Rząd czci pamięć Wielkiego Pisarza". Pod takim tytułem podaje dziennik wiadomość iż rząd postanowił pozostawić spadkobiercom Sienkiewicza w Oblęgorku 50 hektarów. Reszta ma pójść na parcelację. Jan Nepomucen Miller w swoim felietonie apeluje do tych, co piszą dzienniki, żeby te zapiski starannie przechowali, bo chwila historyczna i będzie to ciekawy materiał dla późniejszych badań. To prawda, że wiele spraw i wrażeń szybko wietrzeje z pamięci.

Wiosna. Na wierzbach delikatne bazie, popielate, miękkie, jak świeżo wylęgnięte kurczątka. Na bzach pęcznieją pąki. Od strony lasu coraz głośniej od nowych ptasich głosów. Na polach zaczęte podorywki. W oborze ocieliła się krowa. Czarny cielak chwieje się za przegródką na cienkich nóżkach. Dałem mu do miękkiego pyska palec, który ssał długo i cierpliwie. Pod wieczór chłopaki otwierają gołębniki, i opalizujące w słońcu ptaki zrywają się do lotu. Ale ociężałe i niemrawe jeszcze, opadają co chwila na kominy i dachy. Więc chłopcy płoszą je kamykami i gałęziami. Przyleciało dziś pierwsze stadko szpaków.


27 marca

Dziś apel tymczasowego rządu polskiego do mocarstw w sprawie udziału Polski w konferencji w San Francisco. Nasz rząd wylicza tytuły i zasługi, jakie Polska wniosła dla wspólnej sprawy, i domaga się udziału w konferencji. Reforma rolna ma być ukończona do 1 kwietnia, ale idzie opornie. Brak ziarna, nawozów, narzędzi, koni. Pogłowie koni w stosunku do r. 1939 jak 1:50. Z Warszawy alarmujące wiadomości o wybuchu epidemii.

W ubiegłą niedzielę odbyło się u nas otwarcie świetlicy PPR. Salka udekorowana biało-amarantowymi i czerwonymi chorągiewkami z bibułek. Kilka afiszów: pełny tekst ustawy o reformie rolnej, odezwa gen. Roli-Żymierskiego, "Niech żyje marszałek Stalin". Na jednym z afiszów polski rolnik dziękuje radzieckiemu i polskiemu żołnierzowi za oswobodzenie od Niemców. Do biblioteki zebrano już koło 150 książek. Dziś rano zdechł nam na kolkę koń. Dorżnięto go i mięso rozprzedano wśród miejscowej ludności.


28 marca

Mowy Bieruta i Roli-Żymierskiego na warszawskim pogrzebie pięciu poległych dowódców A.L. Obaj mówcy surowo potępiają powstanie A.K., nie uzgodnione ani z Rosją, ani z armią polską walczącą na wschodzie.

Rosjanie wzięli Bańską Bystricę. Alianci - Darmstadt, Russelsheim i Frankfurt nad Menem. Gen. Rundstedt aresztowany. Podobno wielu esesmanów drukuje własne fingowane nekrologi, urządza sobie uroczyste pogrzeby, żeby zmartwychwstać w Buenos Aires czy Madrycie. Umarł Lloyd George w wieku 82 lat. Byłem po zakupy w Piasecznie. Na rynku spotkałem Romana Knolla, naszego byłego ambasadora w Ankarze, Rzymie i Berlinie. Ledwom go poznał, tak oberwany i wychudzony. Mówił mi że powstanie zaskoczyło go gdzieś na prowincji. Spalony doszczętnie. Ukrywał się przed Niemcami. Nie nocował w domu. Raz przydybali go, świecili w oczy latarką, krzyczeli:

- Da haben wir den Hund!

Na to Knoll z całym spokojem:

- Dlaczego zaraz Hund? Przez trzy lata akredytowany byłem jako ambasador przy Hindenburgu. Wasi dzisiejsi ministrowie obżerali się u mnie, a dzisiaj - Hund.

Jakoś wtedy zdołał im umknąć. Poznałem się z nim był w Królewcu jesienią 1929 podczas konferencji polsko-litewskiej. Knoll wypytywał mnie o wrażenia z mojej podróży do Kowna i z moich rozmów z Valdemarasem i Zauniusem.

- Muszę sobie gdzieś kupić parę skarpetek - kończył rozmowę - czy może mi pan pożyczyć 100 zł?

Poszliśmy razem szukać tych skarpetek. Czegóż to ludzie nie sprzedają. Jakiś obszarpaniec dzierży parę wystrzępionych książek. Panie i panowie o twarzach kulturalnych spacerują mając na ramionach kilimki, serwetki, sukienki, spodnie. Miła panienka sprzedaje w słoikach musztardę, pewnie własnego wyrobu. Jest bardzo zażenowana. Inna pani zakupuje moc rzeczy, głównie garderobę. Powiada że pochodzi spod Wołkowyska, w Warszawie straciła mieszkanie, w obozie w Mauthausen - męża. Po powstaniu wyszła z 2000 zł. Teraz, kiedy otwiera torbę, przecieramy oczy ze zdumienia na widok takiej ilości pieniędzy. Uśmiecha się, powiada że dorobiła się na handlu bibułką do papierosów, ma miesięcznie dochodu około 50 000.


4 kwietnia

Huragan, wichura, deszcze, zimno. Ale pąki na drzewach trzaskają i zielone listki wyrywają się na światło dzienne.

Alianci dochodzą do Fuldy. Rosjanie wzięli Gdańsk. Z tej racji iluminacja i zwycięskie salwy w Warszawie. W związku z rychłą kapitulacją niepokój i nowe pogłoski o wycofaniu "lubelek". Masz babo placek, siedzimy już na furze "młynarek", teraz znowu "lubelki" dojdą do kolekcji.

Egzystencja nader przykra, zważywszy mój stan zdrowia. Rano przesiewam miał węglowy, potem rąbię drzewo, dźwigam kubły z wodą. Przy tym wszystkim gonitwa żeby coś kupić do jedzenia. Co pewien czas panika, wszystko znika z półek sklepowych, nawet niewinne świeczki na choinkę. Można zbzikować.

Do Łodzi przybył transport repatriantów z Wilna, razem koło 1000 osób. Wśród nich wielu profesorów uniwersytetu, pisarzy, artystów. Przeszli gehennę.

Pani Churchill w Moskwie jako gość rządu radzieckiego.

Przybyło do nas kilka pań z arystokracji. Między nimi wdowa po wojewodzie Bnińskim, kandydacie na prezydenta Rzeczpospolitej, z domu Skórzewska. Krewna owej sławnej Egerii Fryderyka II. Trzeba widzieć, jak ta starsza, dostojna pani dźwiga dziś kubły z wodą ze studni, rąbie drewka na ogień, zbiera kartofle. Męża jej, Adolfa Bnińskiego, we wrześniu 1939 zamordowali Niemcy. Córka przedostała się na zachód.


9 kwietnia

Onegdaj w nocy dwukrotny czy trzykrotny nalot na Warszawę. Zenitówki prały ostro, a miotły reflektorów zamiatały niebo. W dzisiejszej gazecie wiadomość o wielkim łupie zagarniętym w Milhuzie [w Alzacji]. W kopalni węgla znaleźli alianci sto ton złota w sztabach, miliardy marek, moc obcych walut i bezcenne dzieła sztuki: Rembrandta, Rubensa, Van Dycka, Durera.

W Krakowie i w Łodzi ożywione życie kulturalno-artystyczne. Teatr krakowski wystawia Uciekła mi przepióreczka..., łódzki przygotowujeFantazego. Z nową sztuką wystąpić ma Jarosław Iwaszkiewicz. Mówi się także o wystawieniu Hioba Jerzego Zawieyskiego i Wesela.

Spotkałem w Piasecznie Maurycego de L. Były ziemianin spod Grodna, zaprzyjaźniony z nami i z Witkacym. Po długich poszukiwaniach odnalazł wreszcie żonę i młodszą córkę, Gaję. Starsza, Irenka, ranna w powstaniu, wywieziona do Monastyru, więc już pewnie uwolniona przez Anglików. Maurycy powiada, jak na rękach pani Nadziei umarł ciężko ranny w powstaniu drugi syn Juliusza Kaden-Bandrowskiego, Paweł, jeden z dwóch "aciaków". Pierwszego zastrzelili Niemcy tuż przed powstaniem. W ciągu roku zginęli więc wszyscy trzej Kadenowie.

Stalin przyjął panią Churchill, która podróżuje po Rosji jako przewodnicząca komitetu Funduszu Pomocy Rosji. Gen. SS Sepp Dietrich, dowódca obrony Wiednia, rozstrzelany.

W kolejce pani N. robiła mi wymówki za to że ofiarowałem książki dla świetlicy PPR w Dąbrówce. Odpowiedziałem, że trzeba popierać wykształcenie prostych ludzi bez względu na przekonania polityczne. Nie wiem, czy udało mi się ją, przekonać.

Z niewoli niemieckiej uwolniono kardynała Hlonda.


13 kwietnia

Wczoraj zmarł Franklin Delano Roosevelt.




Prezydent F. D. Roosevelt przyjmuje Premiera Stanisława Mikołajczyka
The White House, 7 czerwca 1944.
(Arthur Bliss Lane, I saw Poland Betrayed)


Alianci zajęli Erfurt, Weimar, Coburg i Heilbronn. Układ ZSRR z Titą o wzajemnej współpracy zawarty na lat dwadzieścia. Kupiłem tygodnikOdrodzenie. Przeważnie wspomnienia wojenne i okupacyjne.

Po południu na przedstawieniu w świetlicy PPR Malcharek prosił, żeby mu zredagować sprawozdanie dla gazet. Rąbałem drzewo. Nędza okropna. Ludzie radzą sobie jak kto umie.

Najlepiej dają sobie radę sklepikarze, handlarze, spekulanci. Rozbrajająca jest konkurencja, jaką starają się im robić tzw. inteligenci. Na rynku w Piasecznie spotyka się niezwykłe typy i sceny. Młodziutka uczennica trzyma w dłoni kilkanaście par sznurowadeł. Jakiś pan w pluszowym kapeluszu i w getrach dzierży w wyciągniętej dłoni garstkę pokruszonych drożdży. Niektórzy zdobywają się nawet na rozpaczliwą energię. Pan Skotnicki, który ma dwoje małych dzieci, wyrabia w domu mydło. Stoi na rynku z żoną, i drze się na całe gardło: "Mydło, mydło, do mydła!". Jego żona obok wygląda jak manekin w domu mody. Na ramionach udrapowane jakieś sukienczyny, ręczniki, serwetki. Podchodzą do niej babiny, macają, patrzą pod światło, czy nie ma dziur, targują się zawzięcie.

Woźnica jakiś chce kupić od przekupki buty. Buty wydają mu się nie do pary, więc ironicznie woła:

- Tak, tak, każda para z innego sklepu!

Baba zaperzona jak furia klnie się, że towar nieszabrowany, miała własny sklep, próbuje wyciągnąć spod chustki patent handlowy, ale w rezultacie nie wyciąga.

W Warszawie na dużą skalę akcja ekshumacyjna, do której zwerbowano ludność. Podobno w związku z rozkładem ciał trzeba będzie niektóre dzielnice miasta ewakuować.

Irena Krzywicka pracuje nad książką o Boyu. Zofia Nałkowska i Stefan Jaracz weszli do warszawskiej rady miejskiej jako zasłużeni radni. D. wyjechała do Łodzi, więc sam gospodaruję. Przyniosłem wody, węgla, drzewa. Zrobiłem sobie śniadanie, potem zmywanie. zamiatanie, odkurzanie. Odwiedziła mnie hrabina G. Z komicznym żalem utyskuje, że przyjdzie jej chyba umrzeć z głodu, bo nie potrafi ani gotować ani palić w piecu. Niosła od znajomych w miseczce kilka obranych kartofli i radziła się, co z nimi robić. Udzieliłem porady.

Bardzo niespokojnie. Plotki, pogłoski, alarmy. Na Pradze wynikła panika, pochowano towary, nie chcą przyjmować pieniędzy, bo... Berlin zajęty, bo... konferencja w San Francisco. Do tej konferencji przywiązuje się wielkie znaczenie, niektórzy mylnie biorą ją za kongres pokojowy.

Odnaleziono grób Kadena-Bandrowskiego. Ukrywając się przed Niemcami po zamordowaniu przez nich jego pierwszego syna, miał się schronić w domu przy ul. Sękocińskiej 3. Jak informują mieszkańcy domu, w czasie powstania znaleziono na strychu amunicję. Kaden, który pomagał przy transporcie amunicji, został ranny od wybuchu granatu. Ciężka kontuzja brzucha po 24 godzinach spowodowała śmierć. Zakopano pisarza w osobnej mogile w pobliżu Pl. Narutowicza.


21 kwietnia

D. wróciła z Łodzi. Otwarto tam wspaniały sklep z rosyjskimi smakołykami. Ryby wędzone, konserwy, kawior, papierosy rosyjskie, wino. Trochę tego przywiozła, więc mieliśmy ucztę. W Łodzi życie pozornie idzie normalnym trybem: gaz, elektryczność, tramwaje. Nie chce się po prostu wierzyć, porównując ten stan z widokiem zgliszcz Warszawy.

Ma nas odwiedzić przedsiębiorca pogrzebowy, namiętny zbieracz książek. Książki kupuje wyłącznie dla ich pięknej oprawy, a na lekturę nie ma czasu.

Wiadomości bardzo niepokojące. Mówi się o partyzantce leśnej, o aresztowaniach, napadach, zabójstwach. W Lublinie np. zabito porucznlka-kobietę, notuje się wiele napaści na Żydów.

Po południu u nas kilkanaście osób na herbatce. Ubawiłem towarzystwo opowiadaniem o moim przyjacielu, przedsiębiorcy pogrzebowym, i o jego pasji do książek w ładnej oprawie. Przyjęcie było bardzo wytworne: srebra, porcelana, kryształy. Po herbatce wywołałem ogólną wesołość dźwigając kubełek ze śmieciami.

Nominacje nowych ministrów i wojewodów. W Anglii zniesiono obowiązek zaciemniania.


25 kwietnia

Walki na ulicach Berlina. Zamach na dom Mussoliniego w Mediolanie. Dziś zaczyna się konferencja w San Francisco.

Przybył mój przyjaciel, przedsiębiorca pogrzebowy z Piaseczna. Pała wielką miłością do książek. Powiada że uczucie to odziedziczył po ojcu, wyssał z mlekiem piersi matczynej. Ale książki w brzydkiej, zwykłej oprawie nawet do ręki nie bierze. Taki już z niego esteta.

- A czyta pan dużo? - pytam.

- Skąd znowu. Czasu brak. Trzeba kręcić, kombinować.

Wieczorem kąpiel W jakimś szafliku czy balii. Szaflik pożyczany, kocioł pożyczany, nożyczki do paznokci pożyczane. Niech to diabli!


29 kwietnia

W okolicy Torgau w Saksonii spotkanie wojsk anglo-amerykańskich z radzieckimi. W związku z tym uroczysta deklaracja Stalina, Trumana i Churchilla. Mussolini schwytany przez partyzantów nad jeziorem Como. Petain opuścił Szwajcarię, udając się do Francji jako więzień stanu. Wywiad Mołotowa dla 500 dziennikarzy, głównie na temat Polski. Dymisja Goeringa. Koniec III Rzeszy. Do jej "tysiąclecia" zabrakło tylko 990 lat.

Tutejszy proboszcz odwiedził nas, gdyż sporządza ewidencję parafian. Powiedział, że przed paroma dniami odbył się cicho w Piasecznie pogrzeb 86-letniego prezesa Polskiej Akademii Literatury, Wacława Sieroszewskiego.

W Warszawie (wraz z Pragą) znowu 400.000 mieszkańców. Na jedną izbę wypada trzy i pół osoby. Ruszyła warszawska elektrownia. Otwarcie rady miejskiej i przemówienie prezydenta Tołwińskiego na temat odbudowy stolicy. Przewiduje się że potrwa to 10 lat. Zapowiedź szeregu nowych dekretów. Jeden z nich ma ograniczyć prawo własności nieruchomości miejskich. Wywiad z Jarosławem Iwaszkiewiczem w związku z porozumieniem polsko-radzieckim. Kilku profesorom uniwersytetu wytoczono postępowanie dyscyplinarne z racji ich rzekomej "współpracy" z Niemcami.

Z braku jakichkolwiek dochodów D. wzięła się, biedactwo, do handlu radzieckimi smakołykami. Zabawne są nazwy niewinnych karmelków: "Dynamo", "Granat"; czekoladki o takich nazwach jak " Tank", "Amfibia", "Bomba", "Pistolet".

Ludzie biegają jak mrówki. Handlują, pośredniczą, spekulują. Pani M. wyszła z Pruszkowa z 2000 zł. Dziś ma pół miliona i zakłada w Poznaniu restaurację. Ktoś inny na handlu bibułką do papierosów zarobił 3 miliony.


30 kwietnia

Wojna ma się ku końcowi. Wiosna w całym rozkwicie! Ale czemu nas trapią złe sny? Jakieś katafalki, trumny, nekrologi. Mnie się śniła fotografia z dwoma bliźniaczo do siebie podobnymi nieboszczykami w trumnach. Obaj blondyni z monoklami w oku. I zapach kadzidła i sosnowych wieńców, który czułem długo jeszcze po przebudzeniu.

Mussoliniego rozstrzelano razem z jego kochanką, Clarą Petacci. Mieliśmy tu dzisiaj uroczyste pochody od rana. Robotnicy z wielką powagą nieśli ogromne plakaty z napisem: "Niech żyje P.P.R", "Niech żyje demokratyczna Polska". Pochód zakończył się zebraniem w świetlicy PPR.


4 maja

Radio niemieckie podało wiadomość o śmierci Hitlera. "Sobakie sobaczja smiert'!". Od strony Warszawy słychać saluty i radosną. pukaninę. Wczoraj odbyliśmy uroczystą procesję do grobów ofiar pomordowanych w lasku kabackim. W San Francisco Mołotow polemizował w sprawie zaproszenia na konferencję Argentyny.

- Argentyna - mówił - współpracowała z Niemcami, Polska z nimi walczyła. Jeżeli mamy zapomnieć grzechy Argentyny, nie powinniśmy zapominać o zasługach Polski.

Gen. Rola-Żymierski mianowany marszałkiem Polski. Wybory samorządowe w Paryżu bardzo charakterystyczne. Wybrano 27 komunistów, 27 socjalistów, reszta w mniejszości.

Jesteśmy jakby odcięci od świata. Od szeregu miesięcy żadnej poczty. Cudem dziś uniknąłem nieszczęścia. Rąbałem drzewo, duży odłamek trafia mnie w szkło okularów, szkło pęka i wpada do oka. Przez chwilę myślałem że już po oku. Poczciwa sąsiadka wyjęła ze łzawiącego oka kawałki szkła.

Poznałem młodego, 22-letniego Żyda z Piaseczna. Cztery lata ukrywał się w ziemiance w lesie kabackim. Uciekł z ghetta przez mur, w lasku wykopał sobie jamę i trzy tunele 80-metrowej długości. Te tunele go ocaliły. Kiedy odkryła go granatowa policja, powiedział: "Zaraz, tylko się ubiorę" i - dał nura w swój tunel. Strzelali do niego, pokazał mi zniekształcony wielki palec u ręki. Żywności dostarczał mu gajowy. Żyd ów nazywa się Mesyng i jest z zawodu malarzem. Zarabia już i daje sobie radę. Gontarek opowiedział mi historię innego Żyda tutejszego. Abso1utnie nie był typem semickim, więc się nie ukrywał. Kiedyś pił wódkę z przybyłymi policjantami. Jeden z tych policjantów z pijackim uporem powtarza w kółko:

- Pokaż k...a, pokaż k...a.

Tamten wzdraga się, chce odejść. Nie puszczają. go, póki nie pokaże. Kiedy tak się stało, na miejscu go zastrzelili.


7 maja

Sprostowanie TASSa w sprawie zaginięcia polskich polityków. Prasa angielska od pewnego czasu przypisuje władzom rosyjskim fakt zaginięcia 15 czołowych polskich osobistości politycznych, które przed Wielkanocą udały się do Moskwy. TASS stwierdza że osoby te wcale nie zaginęły, lecz po prostu aresztowano je w Moskwie za działalność dywersyjną. Ilość tych osób nie jest 15, ale 16. Na czele grupy stoi gen. Okulicki.

Jutro proszeni jesteśmy na obiad do hr. K. Paradne są, swoją drogą, te stosunki towarzyskie ludzi kompletnie i doszczętnie zdeklasowanych. Ach, jak trudno odwyknąć od pewnych elementarnych reguł kulturalnych, obyczajowych.


9 maja

Wczoraj uroczysty obiad u Kw. Z okazji imienin Stanisława L. Żorżyk Fuchs, ten od fabryki czekolady, opowiada zabawne ale niecenzuralne anegdoty.

W Odrodzeniu ciekawy felieton Jerzego Putramenta pt. "Poprawki historyczne".

Dzisiaj dzień epokowy. W nocy z 8 na 9 maja o 23:01 Niemcy skapitulowały wobec wszystkich sojuszników, Wojna trwała 2077 dni. Trzeba dodać noce do tego.

A więc mamy pierwszy dzień pokoju. Dlaczego ten dzień niczym się nie różni od innych? Dlaczego wszyscy są smutni? Dlaczego wszyscy są piekielnie zmęczeni i bez krzty radości życia? Tyle sobie po tym dniu obiecywano, a tu - zwyczajny, taki sam jak inne. Stąd – rozczarowanie. Godzina policyjna skasowana, ale ludzie, w obawie przed napadami, boją się o zmroku wychodzić z domu. Uczymy się, wedle recepty Nietzschego, żyć "pericolosamente". Starsza pani Rac. zapytała mnie serio, czy już znalazłem syntezę. Ze wstydem musiałem się przyznać że nie znalazłem. Wiem, że znów dojdą do głosu pacyfiści i humanitaryści. Będą się rozwodzili nad piękną i szlachetną naturą człowieka, będą nawoływali do miłości bliźniego i do pokoju. I znów poeci pisać będą wiersze w rodzaju "Rżnij karabinem w bruk" ...Aż do następnej wojny i do następnej rzezi. A za ich plecami stoi sobie polski diablik i chichocze, chichocze, chichocze...

Właśnie, kiedy bazgrzę te słowa, słychać od strony Warszawy salwy tryumfalne dział zwiastujące POKÓJ.

2077 dni i 2077 nocy. Dni i nocy koszmaru, okrucieństw, mordów. 2077 dni i tyleż nocy bez chwili wytchnienia, ciszy, spokoju.

Salwy warszawskie tego upragnionego ukojenia nie dają.


12 maja

Na słupach plakaty o częściowej mobilizacji kilku roczników. Jakże to? Wojna się skończyła a już zaczyna się mobilizacja?


13 maja

Wczoraj zabawa w Pyrach. Jedna pani biega do drugiej żeby pożyczyć sukienki. Biedactwa. Chcą potańczyć, bo przecież wojna się skończyła. Wybiera się nawet pani G., chociaż w ósmym miesiącu ciąży. Żeby tylko popatrzeć.

Wizyta pani W. Cóż za akumulator energii. Wciąż jeździ i handluje. Teraz jedzie do Bydgoszczy, bo tam tańszy bimber. Ale nęcą ją Katowice, bo tam jedna jej znajoma za kilo słoniny dostała płaszcz gabardynowy, który znowu w Siedlcach sprzedała za 1300 zł i zarobiła 1000 zł. Więc ona też tam jedzie. Widzę ją, jak całą Polskę przemierza ze wschodu na zachód i z północy na południe. Handluje absolutnie wszystkim: bibułką, papierosami, kawiorem, bielizną, bimbrem. Wyżywa się.

Sprzedaliśmy trochę książek. Kupiliśmy koguta.

Żona marszałka Rommla oświadczyła że mąż jej otruł się oskarżony przez Hitlera o zdradę stanu.

W zjeździe ZAIKS=u w Warszawie uczestniczy tylko 37 członków. Ogłoszono nazwiska tych, którzy "z cała pewnością" zmarli w czasie wojny, m.in. Edward Boye, Leo Belmont, Wacław Grubiński.

Bez naszej wiedzy chłopcy urządzili na podwórku walkę kogutów z udziałem naszego. Czarny walczył z brązowym. Czarny chcąc uniknąć ciosów tamtego najpierw nauczył się przeskakiwać nad nim a potem chował głowę pod jego brzuch. W końcu uciekł. Złapano go i nalano mu do dzioba bimbru. Z mętnymi oczami znów się rzuciły na siebie dziobiąc się zajadle, chwiejąc na nogach, okręcając w miejscu ze splecionymi szyjami. Po zabawie Mik. jednym cięciem topora uciął łeb naszemu. Jutro go zjemy.


7 maja

Times ogłasza wywiad Parkera z marszałkiem Stalinem.

  1. Co dotyczy aresztowanych działaczy polskich z gen. Okulickim, ludzie ci nle mieli żadnych przywilejów gwarancyjnych; aresztowani zostali za dywersję na zapleczu armii radzieckiej.
  2. Nowy rząd polski może być tylko demokratyczny i opierać się winien na tymczasowym rządzie lubelskim. Żadnego innego rządu Stalin nie uzna.
  3. Stalin uzna taki tylko nowy rząd polski, który zachowa dobre stosunki z Rosją.

Powrócili z Podkarpacia Skąpscy, którzy się tam ukryli w obawie przed ofensywą. Halszka powiada że nabawili się ostrego szkorbutu. Pieska jej, skye-terriera Kajmaka, otruli jacyś niegodziwcy.

Przemówienie Hilarego Minca (Minc to mój szkolny kolega, u Konopczyńskiego siedziałem z nim w jednej ławce.) Minc jest wicepremierem i ministrem przemysłu. Oświadczył że zatrudnienie robotników w przemyśle stanowi 66% stanu przedwojennego, produkcja natomiast zaledwie 15-20%. Stąd alarm.

Z Lubelszczyzny dochodzą wiadomości o zaciętych walkach partyzantów. Rząd londyński przeciwny jest powrotowi do kraju obywateli i podobno kieruje robotników do Niemiec. Konflikt anglo-francuski w strefie Lewantu. De Gaulle wyraźnie oświadczył że zamieszki i strzelaninę w Damaszku sprowokowali Anglicy. Kilkaset ofiar. Wśród aliantów wzajemna nieufność. Pani Roosevelt nawet artykuł napisała na temat strachu. Jak z niego wynika, Ameryka boi się Rosji i Anglii, dlatego chce ratować Niemcy - niby dla zachowania równowagi.


Wiadomości 46/659, Londyn, 16 listopada 1958.





Teksty Eugeniusza Szermentowskiego oraz o podobnej tematyce zamieszczone w Zwojach:




">

Copyright © 1997-2007 ">Zwoje