Dziś nauczymy was jak być człowiekiem sukcesu, który właśnie zawitał
do wielkiego miasta, a drzwi kariery stoją przed nim otworem. Jeśli odniesiecie
wrażenie, że porady są trochę w stylu „zastaw się, a postaw się” to…
prawdopodobnie macie rację. Życie w centrum świata wymaga poświęceń!
Pochodzenie
Lemingi grasują na terenie całej Warszawy, jednak największa ich część
pochodzi z Radomia i Wilanowa. Pojęcie nie odnosi się do kobiet, ponieważ
warszawski leming to tak naprawdę kolejna z definicji zniewieścienia, wbrew
stanowisku błędnie forsowanemu przez marną prawicową publicystykę.
Praca
Kluczowym spostrzeżeniem jest to, że życie warszawskiego leminga kręci się
wokół pracy, on zawsze jest zagoniony i w niedoczasie. Jeśli jednak bliżej
przyjrzymy się temu zjawisku, okazuje się, że tak naprawdę każdy leming robi „w
czymś związanym z marketingiem”. 80% młodych Warszawiaków robi w marketingu, PR
i organizacji eventów, nikt z nich niczego nie produkuje (chyba, że płyty
offowych muzyków), ani nawet nie świadczy namacalnych usług. Powoli naprawdę
zaczynamy się zastanawiać czy ktoś nie fałszuje wskaźników PKB tego kraju.
No bo przecież nie podnosi go pozostałe 20% młodych Warszawiaków, którzy
robią
w FOTOGRAFII. Chodzą z tymi aparatami („To jedyny taki
Canon na rynku, on do mnie mówi”) i obfotografowują każdy kąt pierdolonego
Krakowskiego Przedmieścia, jak pies przystają przy każdym wywróconym śmietniku
(„bo to jest sztuka”), a potem i tak godzinami zgrywają to wszystko do komórek
(„bo Instagram”) żeby następnie ich liczni koledzy z marketingu mogli udawać, że
im się podoba. Kończy się zresztą „jak zawsze” i fotki lądują na facebooku na
profilu z „photography” w nazwie, bo w przeciwnym wypadku ktoś mógłby pomyśleć,
że jakis debil szedł ulicą i robił śmietnikom zdjęcia.
Warszawski leming 20 lat później
Trochę się obsraliśmy w dysponowaniu procentami, ponieważ kolejne 40% młodych
Warszawiaków stanowią młodzi byznesmeni, ludzie biznesu. Młodzi bankierzy, osoby
wciskające innym cyfrowy polsat przez telefon, przez uprzejmość zaliczamy też do
nich nasze wydziałowe perły jurysprudencji. Można ich poznać po tym, że wszyscy
starają się wyglądać jak ich szefowie. Garnitury za dwa tysie na kredyt,
błyszczące zegarki i woda kolońska „Behemot” (9,99 zł w Biedronce). Pasją
młodych prawników jest natomiast słowo „
de
facto„, które trafia do słownika już po pierwszych dwóch dniach
praktyk w kancelarii. Można zaryzykować nawet teorię, że zdania bez „de facto”
nie powinny się w ogóle liczyć. Młodzi prawnicy nawet na obiad jedzą „de facto
zupę”.
Moda
Warszawski leming jest piękny, młody, podąża tropem mody. Ale tylko pozornie.
Tak naprawdę zamiast wertować magazyny z modą przeważnie chodzi akurat w tym co
dowieźli do Factory, a pech chciał, że od kilku lat donoszą tam tylko pastelowe
polówki lacoste’y, które powolutku zaczynają grać już w tej samej lidze co
ortalion i japonki ze skarpetkami („ale jak to?! przecież KROKODYL”).
Każdy szanujący się leming ma też w swojej szafie przynajmniej jeden garnitur
od Zegny (przepraszamy Panie Premierze), który zakłada tylko na specjalne okazje
(czyli codziennie, co widać i czuć), a żeby go kupić jechał 30 kilometrów za
Warszawę, hen aż pod sam Pruszków (bo taniej). W dobrym stylu jest też mieć
iPhone’a (bo Instagram) i najlepszą wersję MacBooka Pro, bo przepłacanie 10
kafli za laptopa to jest taniec, to jest życie.
Warszawska lemingczyni (przed operacją po prostu
Jędrek)
Sport i kultura
Młodzi prężni
warszawiacy korzystają ze sportu jako z formy kreacji samego siebie, dlatego
tradycyjne dyscypliny wyparły golf, squash,
poker, a w niedzielę wyścigi koni na Służewcu (nowego leminga
w mieście można poznać po tym, że jeszcze nie do końca wie co i jak i jeździ
metrem na Służew w stroju dżokeja). W dobrym tonie jest mieć w portfelu karnet
na najbardziej prestiżową siłownię w mieście, z drugiej strony maksymalizuje to
ryzyko, że ktoś nas zapyta jak tam dojechać…
W dobrym tonie jest też przejść się parę razy na Legię, obowiązkowo na
„Żyletę” i dopiero w połowie meczu zorientować się (opatrując siniaki), że
kibicowaliśmy Koronie Kielce, a barwy ZTM niekoniecznie muszą przekładać się na
barwy ukochanej drużyny.
Jeśli chcesz być młodym Warszawiakiem sukcesu, musisz brać udział w życiu
kulturalny miasta. Dobrze jest przynajmniej raz w roku pokazać się w
filharmonii, byle nie w pierwszym rzędzie, bo źle się wtedy gra w Angry Birds na
iPhoniku (ostatecznie może być Android, jeśli bank nie przyznał kredytu). Warto
nadmienić, że wizyta w filharmonii nie jest zaliczona, jeśli w międzyczasie nie
zameldujesz się na Facebooku. Z drugiej strony jeśli przechodzisz akurat obok
budynku i checkin złapie filharmonię, można uznać, że masz zaliczone.
Prawdzie dekadenckie życie miasta zaczyna się jednak wieczorami. Zamawianie
szampana w klubach jest już passe, teraz wszyscy chodzimy do Warszawy Powiśle.
Lokal przez długi czas był popularny i odstraszał warszawskie elity, na
szczęście ostatnio pojawiła się inicjatywa jego zamknięcia. Jak przystało na
młodopolskich dekadentów 2.0, bywalcy potrzebowali oprawcy, oni by sobie sami
zamknęli to powiśle gdyby nie Hanka, bo dopiero teraz mogą opowiedzieć światu
jakimi są artystami. A to właśnie sztuka spaja miasto.
Warto się przy tym
zastanowić czy zjawisko równania do trendów, nawet jeśli groteskowe i
wyolbrzymione, to zjawisko zupełnie nowe. Naszym zdaniem, niestety, nie.
Katecheza #769: Wszyscy
jesteśmy lemingami!!!
Wprawdzie mimoza to nazwa jakiegoś drzewa czy tam krzewu, zapytajcie jakiegoś
pedała, na pewno wam wyjaśni, ale określenie to wspaniale pasuje także do
pewnego wycinka naszego społeczeństwa, który na co dzień spotykamy w zasadzie na
każdym kroku
pięknychpolskich ulic. Czytajcie uważnie, być może
nawet nie wiecie, że jesteście pierdoloną mimozą.
- W sklepie
Kurwiszcze zrobiło zakupy, kasjerka kasuje, są tego ze dwa wózki, a ta
pierdolona mimoza stoi dumnie niczym Napoleon i pręży się przed zakupami patrząc
na nie z góry. Ty pierdolona mimozo, za tobą stoi kolejka złożona z trzydziestu
osób i oni też będą chcieli popakować swoje zakupy, zajmijże reklamówkami te
ręce, a nie kurwa stoisz sobie i ważysz 2 tony i jeszcze patrzysz czy wszyscy
widzieli, że cię stać i na kolację kupujesz 5 kilo edamskiego.
Prawidłowe zachowanie w sklepie – towar spada, ty
chowasz do torby
Zanim staniesz się taką pierdoloną mimozą przy kasie nie zapomnij
kilkukrotnie komuś przypierdolić przeciskając swoją grubą dupę przez ciasne
alejki sklepu, najlepiej pierdolnij pięcioletnim dzieckiem o półkę ze słodyczami
sięgając zapas ptasiego mleczka na najbliższe dwa lata. Nie zapomnij postawić
wózka na samym środku sklepu, koniecznie tak żeby nikt inny nie mógł przejść.
Zrób sobie dziecko, zabierz je ze sobą na zakupy, pozwól mu biegać po całym
sklepie, drzeć ryj, płakać, wywracać zakupy, łapać za nogi obcych ludzi. Zrób
raban i wezwij kierownika sklepu kiedy pierdolone dziecko dostanie kopa w ryj po
tym, gdy zaczęło jakiegoś przystojnego studenta prawa macać po dupie. Zapomnij o
sprawie z dzieckiem gdy tylko zobaczysz opakowanie masła z bonusową zawartością
tłuszczu, targuj się z kierownikiem Kerfura, a następnie przez pół godziny
wypytuj kasjera o szczegóły promocji „Rodzinka”.
- W ubóstwie socjalnym
Menda pierdolona cały dzień leży na dupie i narzeka, że jest biedna, że do
roboty nie pójdzie, bo pensje za niskie, że tylko pan napieralski zagwarantuje
jej godne życie. Na całego. Pobieraj rentę, narzekaj, że za mało, chodź na
wszystkie możliwe strajki i blokady drogowe, jak trzeba będzie strajkować z
taksówkarzami to ukradnij taksówkę, a jak z górnikami to upierdol sobie całą
twarz koksem. Narzekaj na podatki, których i tak nie płacisz, bo jesteś
pierdoloną mimozą-nierobem. Kpij z ludzi, którzy dzień i noc zapierdalają za
1000 złotych miesięcznie, że pracują jak głupi, a mają mniej od ciebie.
Przeciętny polski rencista
- W ubóstwie wiecznym, nieperspektywicznym
Jedz suchy chleb z wodą żeby zaoszczędzić na jedzeniu, wydawaj tysiaki na
leki na awitaminozę, kupuj pięć par butów za 50 złotych rocznie, bo tanie, nie
kupuj butów za 300 złotych, które starczą ci na pięć lat, bo nie warto marnować
pieniędzy. Zakręcaj wodę w trakcie mycia rąk, namydl ręce, nie spłukuj, zliż
mydło żeby zaoszczędzić, wydaj 1000 złotych na leki na gronkowca. Ucz się
dobrze, dostań stypendium socjalne, ale gdy idziesz na studia wybierz
europeistykę, bo to cię pasjonuje, choć nie ma perspektyw. Wynajmuj kawalerkę na
spółkę z jedenastoma koleżankami z Węgorzewa, obrażaj się o to, że żydzi, którzy
przeżyli Oświęcim opowiadają sobie o was dowcipy. Bądź pierdoloną mimozą, która
w życiu nic nie osiągnie.
Mów na ziemniaki kartofle
- Na drodze
Najlepiej bądź kobietą, możesz być też pedałem albo zwyczajnym ćwokiem, mile
widziany z Radomia. Miej w dupie zasady ruchu drogowego, jedź tak jak ci się
wydaje. Zamyślaj się możliwie często na środku skrzyżowania, jedź pod prąd jeśli
będzie szybciej, ignoruj innych uczestników ruchu drogowego, przyjmij teorię
helioautocentryczną. Jeśli w kogoś przypierdolisz rozpłacz się i mów, że to nie
twoja wina. Jeśli właśnie pierdolona mimozo przyjebałaś komuś swoim Polonezem w
całkiem nowe Porsche ostentacyjnie upieraj się przy tym, że to on jest bogatszy
i powinien pokryć koszta. Zadzwoń po policję, opowiedz wszystkim koleżankom, że
jakiś pierdolony pojeb z policji przyjechał i wlepił ci mandat.
- Na uczelni
Chodź na wszystkie zajęcia, wszystkie wykłady, chodź także do nieswoich grup,
notuj to wszystko, na egzaminach dostawaj łamane 2/3, ale zaczepiaj obcych ludzi
i opowiadaj im o tym jak nimi gardzisz, jakimi są pierdolonymi leserami i jak
nigdy w życiu do niczego nie dojdą. Idź na egzamin do najtrudniejszego
egzaminatora bo chcesz u niego pisać pracę magisterską, oblej, wymyśl fikcyjną
teorię dlaczego cię uwalił, spędź całe wakacje na naukę, pojedź nad polskie
morze żeby wypocząć, nie wychodź z hotelu i ucz się do poprawki, nie zobacz
morza, pożal się o tym na facebooku, wysyłaj zapytania do 1200 osób przez usosa
o to, co bylo zadane na ostatnie ćwiczenia, obraź się na internet, przejdź do
tradycyjnych mediów, rozlepiaj kartki z ogłoszeniami na uniwersytecie, podchodź
do obcych ludzi i opowiadaj im historię swojego życia, zaczepiaj obcych pod salą
egzaminacyjną i pytaj co myślą o egzaminatorze oraz czy umieją dobrze, bo ty się
nic nie uczyłaś (co było nad morzem zostaje nad morzem). Bądź tak pierdoloną
mimozą, że szydzi sobie z ciebie helpdesk usosa i panie w dziekanacie.
Pierdolona mimoza przed ślubem (także uwaga)
Katecheza #451: Nie bądź
pierdoloną mimozą, ogarnij się, nie utrudniaj życia innym w społeczeństwie, w
tym także sobie, no kurwa!