n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

piątek, stycznia 28, 2011

Smolensk' - hipoteza, januar 2011

+++

Oszustwo Katastrofy Smoleńskiej
10 kwietnia 2010


Dowody oszukańczej inscenizacji - ręcznego ułożenia -podrzuconych fragmentów
wraku samolotu TU-154M. Uwagi pośrednie.

(ciąg dalszy; „Samolot bliźniak” oraz „Katastrofa, której nie było”)


Cześć Trzecia- Raport MAK; -sekundy, których nie ma.

(kontynuacja; Oszustwo Katastrofy Smoleńskiej 100821)
Http: //zamach.eu/100821%20Oszustwo%20katastrofy%20smolenskiej/Oszustwo.htm

MAK przyznał, że katastrofy smoleńskiej TU-154M 101 nie było.
Uczynił to raportem opublikowanym dniu 10 stycznia 2010 roku w Moskwie.

W dokumencie tym, nie ma zapisu w CVR i FDR z okresu; od uderzenia skrzydłem w brzozę, do momentu rozbicia się po drugiej strony drogi asfaltowej - tzn. odbycia lotu na dalsze 300-400m.

A to właśnie jest katastrofą, a nie dialogi pilotów.

W raporcie, zapis czarnych skrzynek kończy się właśnie w chwili uderzenia w brzozę, a to dopiero początek katastrofy, a nie jej koniec. A przecież, po tym momencie, Tupolew leci jeszcze 3-6 sekund, skrzynki pozostają nieruszone i muszą pracować normalnie, ale
zapisu tej pracy nie ma.
Brak zapisu przebiegu katastrofy, oznacza brak dowodów na to, że ona miała miejsce.

-Skorupy poszarpanego wraku samolotu nie są dowodem katastrofy.
-Plac ich zalegania, nie jest automatycznym miejscem wypadku.

Podobnie, znalezienie ciał zabitych w Smoleńsku ( lub prosektorium w Moskwie) nie oznacza,
tego, że osoby te utraciły życie w Rosji.


Brak zapisu wynika z prostego faktu: sfałszowanie zapisu FDR, przy tej dokumentacji fotograficznej rzekomego miejsca katastrofy– jaką niefrasobliwie wypuszczono w świat - nie jest możliwe dla nikogo. Tu nawet geniusz kłamstwa oszustów Apokalipsy nie pomoże.

Najsprytniejszym chwytem jest udawać, że początek katastrofy jest jej końcem, bo to zalewie parę słabo uchwytnych sekund, które się zręcznie pomija.

MAK opublikował wersją multimedialną raportu, zwaną animacją. Animacja ta swoim hałasem i scenariuszem grozy, odwróciła uwagę od tego bardzo prostego faktu; barku w/w zapisu przebiegu technicznego katastrofy, która doprowadziła do ostatecznego uszkodzenia samolotu i śmierci 96 osób. Sztuką było umieć ten brak przemilczeć lub zagadać innymi problemami.

Natychmiast po animizacji, pani Anodina podała, że gen. Błasik był pijany. Wersje tę – powód katastrofy - natychmiast rozgłoszono w całym świecie.

Skuteczność propagandowa tej akcji musi dawać dużo do myślenia Polakom, którzy potrafią rozważać o Polsce w szerszej perspektywie.
Na tym jednak nie koniec. Aby utrzymać odwrócenie uwagi od tych paru sekund lotu, którego nie było, zwołano chybcikiem kontr-konferencję Millera. W retoryce obrony dobrego imienia Polski w świecie, narobiono nowej porcji zamieszania. A nawet obiecano, że polski raport będzie tym bardziej niekorzystny dla Polski niż wersja rosyjska. O stanie umysłów referentów tamtego gremium świadczy fakt, że oficer lotnictwa podawał kurs Tupolewa w metrach, kiedy – dotąd - kurs był podawany w stopniach.

Parę dni po Millerze, do akcji podkręcania emocji ruszył parlament. O problemie oszustwa z zapisem w skrzynkach, ani słowa. Skończyło się na damskich utarczkach, bo mężczyźni z powodu braku testosteronu w organizmie siedzieli cicho. A tu, – co gorsza - nie pyskować, a łby urywać trzeba.

„…Żniwa wielkie, a robotników mało.”

Polacy muszą zrozumieć filozofię zaplecza zamachu. Dojrzenie tego zaplecza (beneficjentów) i zrozumienie jego celów decyduje o możliwości, wyobrażenia sobie tej gry 10 kwietnia. Gdzie cały ten zamach, to jedynie drobny fragment procesu, który w Polskiej historii najnowszej należy liczyć od co najmniej 1 września 1939 ( 17 -09).
Strona polska i Rosja to jedynie pionki w grze. Przy czym jest zupełnie odwrotnie, niż się myśli. To Warszawa wydaje zlecenia Moskwie, a nie odwrotnie. Wynika to z prostego faktu; zamach został wymierzony w Polskę, i doraźne sterowanie przebiegiem tego zamachu najlepiej powierzyć politykom w Warszawie - są słabsi i głupsi niż koledzy rosyjscy. Zyski tego przedsięwzięcia muszą wpaść we właściwe ręce, więc ani polskie ani rosyjskie. A o to zadba najlepiej szumowina polskojęzyczna.
Rosja, której pozwolono by czynić zbyt dużo, mogłaby popaść w jakąś pokusę i posunąć się zbyt daleko. Byłby z nią kłopot , wciąż nie jest ona dostatecznie pijana.
To dlatego wszystko zostało zrobione w Warszawie, co następnie podrzucono do Smoleńska i Moskwy. Rolą Moskwy było wystawić kwity i tak się właśnie stało.
Raport MAK, został napisany i opublikowany wg. tego jak to zleceniodawcy w Warszawie zadecydowali. Emocje tego raportu odwracają uwagę od kłopotliwego faktu braków dowodów katastrofy w Smoleńsku. Brak ten obnaża słabość oszustwa smoleńskiego. Co za tym idzie, hipoteza mówiąca, że delegacja katyńska została porwana i zamordowana w Polsce nie ma alternatywy.

A to sytuacja najgorsza z możliwych. To dlatego w histerii medialnej biorą udział wszyscy gracze medialni bez wyjątku. To są te „ wszystkie ręce na pokład”.

Wszystko jednak się ułoży. Rzekoma agresywność i fałsz raportu, podlegnie słusznemu odporowi zdeterminowanych polityków w Warszawie. Będzie więc tak, że Rosja wycofa się z wielu tez tego raportu, weźmie na siebie część winy, co doprowadzi do ugody między rzekomo skłóconymi politykami. Ugoda ta zaś uniemożliwi dochodzenie do prawdy. No bo po co drażnić niedźwiedzia?

Histeria - celowo zaplanowana - wywołuje emocje, które uniemożliwiają logiczne ułożenie klocków. Napięcia te sprawiają przekonanie sugerujące, że rzekomo strona rosyjska jest agresorem, a strona polska ofiarą i nic więcej. Katastrofa jak każda inna.

Podczas kiedy obraz jest dużo szerszy: Niedźwiedź – szabelka, to owszem, ale Oszuści Liczb najpierwsi.

Kiedy Ten Naród w końcu się obudzi.

Christus Rex

(-) Krzysztof Cierpisz   http://zamach.eu/110125/110125.htm



20110125

NOWE poWIEŚCI

27.01.11 21:47 Aleksander Szumanski radioRadio Aleksandra Szumańskiego


Agnieszka Holland z Józefem Stalinem w tle







AGNIESZKA HOLLAND Z JÓZEFEM STALINEM W TLE



Polska laureatka nagrody Nobla Wisława Szymborska przekonywała Polaków, iż Lenin jest Adamem nowego człowieczeństwa:



„…że w bój poprowadził krzywdzonych

nowego człowieczeństwa Adam”,



o śmierci Stalina:



„Jaki ten dzień rozkaz przekazuje nam

Na sztandarach rewolucji profil czwarty?

Pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty!”



Joanna Senyszyn, światła żelbetowa stalinistka, być może przyszła prezydent Stołeczno Królewskiego Miasta Krakowa, chętnie udziela wywiadów dotyczących Krzyża Pańskiego, najczęściej i najchętniej „Skokowi rabina”:



„Czy pani nosi krzyżyk na szyi”?



„No wie pani, jak pani może o to pytać?! Ja się krzyżykiem brzydzę! Ja w ogóle jestem anty krzyżowa.



Co będzie modne tej jesieni według Joanny Senyszyn? –

W Polsce na pewno zapanuje moda krzyżowa - ocenia euro posłanka. Senyszyn twierdzi również, że krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego ma wpływ na odkrycia naukowe. - Pomoże w poszukiwaniu punktu G, bo krzyż na Krakowskim Przedmieściu to pisowski punkt G i dlatego piso krzyżowcy odstawieni od krzyża nie mogą dostać orgazmu i są sfrustrowani - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Senyszyn, euro posłanka SLD



Na swoim blogu Senyszyn konkluduje:

„…poseł Palikot ma się więc z czego uczyć”,



„…nie każdy ma brata na Wawelu!”,



„…Jarosław Kaczyński wskakuje na trumnę brata, jak Piłsudski na kasztankę!”









Agnieszka Holland zwierzyła się expressis verbis we „Wprost” Tomaszowi Lisowi i Piotrowi Najsztubowi:



„Kiedy Stalinowi umarła żona, to on zaczął wielkie czystki” – komentuje zachowanie Jarosława Kaczyńskiego po śmierci jego brata prezydenta Agnieszka Holland.



I dalej:





„życie zaczyna się wtedy, kiedy pijany pluszowy miś narzyga do ułożonych w kształcie krzyża puszek po piwie „Lech” w tłumie nienawidzących się nawzajem Polaków. PIS jest sektą zachowującą się sekciarsko. Oni, czyli Jarosław Kaczyński, mają w tej chwili jedyny cel: zawłaszczyć jak najwięcej przestrzeni dla zwłok swojego brata. Już mają Wawel, już mają powstanie warszawskie, teraz chcą mieć Pałac Prezydencki. Za chwilę się okaże, że to nie wystarczy, bo ta bestia jest strasznie żarłoczna. Bo ten zmarły wymaga coraz więcej”.



O Jarosławie Kaczyńskim: „on nie jest symbolem, Antygoną; zbolała maska, to jest maska nienawiści i wściekłości, którą widać, jak tylko zdejmie na chwilę maskę poczciwego wujka”- komentuje Holland. I to należy ośmieszać i drwić używając do tego możliwie wszystkich narzędzi – jak np. bezczelnych i obłąkanych sekciarzy pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim.



„Krzyżowa paranoja sięga zenitu. PISokrzyżowcy mają obłęd w oczach i nienawiść w sercu. Szantażują ustami posłanki Szczypińskiej; zgodzą się na przeniesienie krzyża, jeżeli dostaną gwarancję na piśmie, że tu gdzie stoi krzyż, powstanie coś, co godnie upamiętni ofiary katastrofy smoleńskiej. Szantaż jest przestępstwem. Postawienie krzyża bez zgłoszenia także” – uważa Holland.



I dalej:



„ Jeżeli ktoś chce upamiętniać zmarłych, to niech sobie stawia jakie chce pomniki, ale w miejscu dozwolonym po uzyskaniu zgody zarządzających cmentarzami, a nie wywoływać przez sektę PISokrzyżową burdy krzyżowe w miejscu publicznym i szantażować tym nowo wybranego prezydenta RP”.



Agnieszka Holland – reżyserka filmowa należy do najbardziej fanatycznych wyrazicielek fobii antyreligijnych i anty patriotycznych. Za „Skokiem rabina” twierdzi, iż patriotyzm jest rasizmem /„GW” wyborcza. pl Tomasz Żuradzki – „Patriotyzm jest jak rasizm”/.



Owe fobie Holland łączy z ciągłym tropieniem antysemityzmu , zajadłą nienawiścią i wrogością do wszystkiego co polskie, łącząc ideologię stalinowską z grubiańskimi atakami na Jarosława Kaczyńskiego i jego partię.



Członkini honorowego komitetu kandydata na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, inicjatorka znanego protestu przeciwko budowie w Warszawie pomnika ofiar rzezi wołyńskiej dokonanej na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów z OUN - UPA.



W tekstach wywiadów udzielanych przez Holland stale napotyka się negatywny wizerunek Polaków jako narodu, niedojrzałego, antysemickiego, ksenofobicznego, przesyconego płytką nierozumną religijnością.



Holland kontynuuje metody fanatycznej agitacji komunistycznej swoich rodziców Henryka Hollanda i Ireny Rybczyńskiej – pary stalinowców z zajadłością uczestniczących w bolszewickich nagonkach na nonkonformistycznych naukowców – m.in. w haniebnym donosie na wybitnego polskiego naukowca – profesora Władysława Tatarkiewicza.



Przy Holland plasuje się Adam Michnik – posiadający honorowy doktorat Uniwersytetu Pedagogicznego uzyskany przy sprzeciwie większości i społecznym proteście , zwolennik i propagator połączenia Polski z Ukrainą w t. zw. „Pol-Ukr, lub Ukr-Pol”:

„…należałem do komunistów w sześćdziesiątych latach. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja Polska. Środowiskiem, z którego pochodzę jest liberalna żydokomuna. Jest to żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności". / "Powściągliwość i Praca" nr 6 1986 r. /.

Podaję za Wikipedią - strona zmodyfikowana 6.XII. 2008 r. - " Żydokomuna” - antysemicki termin propagandy, a przede wszystkim agitacji politycznej, przypisujący Żydom winę za komunizm. Oskarżenie to zdobyło popularność wśród przeciwników bolszewizmu w czasie wojny domowej w Rosji / 1917 - 1920 /. W latach dwudziestych termin zdobył popularność na świecie i stał się jednym z ważniejszych elementów ideologii i propagandy nazistowskiej / "judischer Bolschewismus" /. W Polsce używany m.in. w znaczeniu grupy, lub organizacji lewicowej o prawdziwej, lub rzekomej przewadze Żydów we władzach, przypisywany Komunistycznej Partii Polski, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa. Używany w Polsce dla stygmatyzacji środowisk liberalnych, oraz wywodzących się z b. PZPR. Jest używany wyłącznie przez środowiska nacjonalistyczne i ksenofobiczne, w polskich /światowych/ mediach nurtu współczesnego praktycznie nieobecny. Pojęcie to pojawiło się na przełomie drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku, w związku z przypisywaniem Żydom kierowaniem ruchem komunistycznym - tak w Rosji Sowieckiej - jak i w Polsce".

Rodzice Adama Michnika wywodzili się z nurtu działaczy komunistycznych Komunistycznej Partii Polski z programem:

przyłączenia Polski do ZSRR, oderwania od Polski ziem wschodnich, oraz zrzeczenia się na rzecz "bratnich socjalistycznych Niemiec" Górnego Śląska i Pomorza.

Ojciec Adama Michnika był członkiem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, wypróbowanym agentem Moskwy w Polsce /H. Piecuch "Akcje specjalne" - Warszawa 1996 s. 76/ i wchodził wraz z Brystygierową – „Krwawą Luną” w randze pułkownika NKWD, Bermanem, Chajnem, Groszem, Kasmanem, w skład wydzielonej komórki, bezpośrednio podporządkowanej Moskwie. Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy konsekwentnie dążyła do rozbicia Polski, oderwania wielkiej części jej ziem i przyłączenia do już zrusyfikowanej skrajnym sowieckim terrorem wschodniej Ukrainy.

Matka Adama Michnika, Helena, zaangażowana komunistka sprzed wojny, po wojnie "wsławiła się" głównie dogmatycznymi podręcznikami, zalecającymi m.in. jak najskuteczniejszą walkę z religią katolicką.

Wpływ wychowawczy rodziców Adama Michnika nie ominął jego brata Stefana. Należy on do grupy stalinowskich katów, jako członek jednej z grup sędziów odpowiedzialnych za mordercze wyroki. M.in. wyrokował w t. zw. "sprawach tatarowskich".

Wydawał wyroki śmierci na osoby w sfabrykowanych przez komunistów procesach działaczy niepodległościowych. Wyroki śmierci w głośnych sprawach wysokich oficerów z grupy generała Tatara wcale nie były jedynymi wyrokami śmierci, które orzekł Stefan Michnik. Tylko, że te inne wyroki - w sprawach oficerów podziemia niepodległościowego są dużo mniej znane. Tak, jak podpisany przez Stefana Michnika wyrok śmierci na majora Karola Sęka. Major Karol Sęk artylerzysta spod Radomia, przedwojenny oficer, potem oficer Narodowych Sił Zbrojnych, został stracony z wyroku sędziego Stefana Michnika w 1952 roku. Tak jak w przypadku kierowanego przez Stefana Michnika wykonania wyroku śmierci na wspaniałym polskim patriocie Andrzeju Czajkowskim - Cichociemnym, powstańcu warszawskim, zastępcy dowódcy połączonych baonów "Oaza-Ryś" na Mokotowie i Czerniakowie, odznaczonym za bohaterstwo w walce z Niemcami krzyżem Virtuti Militari. Zamordowano go na Mokotowie 10 października 1953 roku pod nadzorem porucznika Stefana Michnika /Piotr Jakucki "Nasza Polska" 20 października 1994/.

Wokół michnikowszczyzny rojno, same gwiazdy polskiego dziennikarstwa, a to Monika Olejnik, do której na kolanach bieżą politycy, aby nie utracić na wiarygodności, a to Katarzyna Kolenda - Zaleska, najdzielniejsza z najdzielniejszych w starciach z laptopem tego, jak mu tam Ziobry. A to Grzegorz Miecugow, nowe wcielenie Stefana Martyki -„szczekaczki radiowej” z wczesnego PRL z niesławnym tatusiem Brunonem Miecugowem w tle /. Tatuś „wsławił” się m.in. podpisaniem „rezolucji 53” / w procesie Kurii krakowskiej w 1953 roku, gdy zapadły wyroki śmierci / wspólnie z Wisławą Szymborską i Sławomirem Mrożkiem /. Telewizja TVN z Justyną Pochanke, Kamilem Durczokiem, Bogdanem Rymanowskim, wspomnianym Grzegorzem Miecugowem, oraz z innymi serwilistycznymi mówcami elektronicznymi prześcigają się w poniżaniu Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Lecha Kaczyńskiego i całego tego ośmiomilionowego "bydła" z nim związanego.

Nie tylko Kuc / Kutz / i Senyszyn są doradcami Janusza Palikota, o czym powszechnie wiadomo.

Natomiast mało znani są jeszcze inni doradcy Janusza Palikota /którego ojciec Marian był lubelskim szmalcownikiem wydającym Żydów w łapska gestapo/ wzzw.wordpress.com 6.08.2010/ - piszący na jego zamówienie „literackie” nikczemne scenariusze:

Jacek Kajtoch TW ksywa - kryptonim "Jacek Dywersja" nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, wieloletni sekretarz POP PZPR w Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, komunista ideowy, wieloletni i aktualny v-ce prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich, oraz Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Osobisty przyjaciel znanych agentów SB: /prof. Tadeusza Hanauska, prof. Olgierda Terleckiego, prof. Kazimierza Buchały wszyscy z UJ /. Wywodzi się ze śląskiej zgermanizowanej rodziny - imię i nazwisko rodowe Jacenty KAŃTOCH. Sam opowiada z dumą o swojej rodzinie, że nie służyli w wojsku polskim, lecz w wehrmachcie. Osobnik nieuczciwy / wychowawca młodzieży akademickiej/ PLAGIATOR w UJ.

Został usunięty z UJ za powtarzające się plagiaty, wówczas zaangażowało go "Życie Literackie" red. naczelny SB-ek Władysław Machejek, skąd został wyrzucony znowu za plagiaty dotyczące prac naukowych o twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego. V-ce prezes komunistycznego samozwańczego KOZLP z namaszczenia prezesa ZG ZLP TW Marka Wawrzkiewicza / KRYPTONI "MW" / powołujący niepoprawnych politycznie kolegów przed Sąd Koleżeński KOZLP i ZG ZLP.



Jego syn WOJCIECH KAJTOCH ukończył studia podyplomowe w Moskwie przed rozpadem Związku Sowieckiego. Osobisty przyjaciel wszystkich esbeków w ZG Związku Literatów Polskich z żoną ANNĄ Kajtochową komunistką ideową dopomógł rozbić nie komunistyczny KOZLP, za co otrzymał z ZG ZLP nagrodę w postaci sfinansowania mu wycieczki do Chin Ludowych. Wraz z dyrektorem Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa Stanisławem Dziedzicem, dyrektorem Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie Januszem Paluchem, nie zlustrowanych z listy Wildsteina, podejrzanych o współpracę z SB, z żoną Anną Kajtochową i innymi organizuje nagłaśniane w Internecie imprezy literackie w Krakowie, zapraszając na nie wszystkich agentów SB w ZG ZLP. Cenzor almanachów poetyckich w ZLP WRAZ Z OSTATNIM CENZOREM PRL WALDEMAREM KANIĄ. Współuczestnik sprzeciwu wraz ze Stanisławem Dziedzicem i Januszem Paluchem obchodów w Krakowie "Dni katyńskich". Twierdzący, iż istnieją dowody, że zbrodni pod Katyniem dokonali hitlerowcy, a Hitler był mężem stanu.



Według Jacka Kajtocha ustalenia w Jałcie należały się Stalinowi za jego heroizm w czasie II wojny światowej.



W Zarządzie Głównym Związku Literatów Polskich zasiadają wyłącznie Tajni Współpracownicy SB, również doradcy Tuska - Komorowskiego – Palikota:



prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz - pseudonim, kryptonim MW, za czasów PRL członek PZPR, korespondent „Trybuny Ludu” PRL w Moskwie,

v-ce prezes Jacek Kajtoch – pseudonim, kryptonim Jacek – Dywersja,

v-ce prezes Aleksander Nawrocki TW Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,

v-ce prezes Krzysztof Gąsiorowski pseudonim, kryptonim KG,

v-ce prezes Andrzej Zaniewski pseudonim, kryptonim TW Witold Orłowski,

v-ce prezes Wacław Sadkowski pseudonim, kryptonim Olcha

v-ce prezes Leszek Żuliński pseudonim, kryptonim Literat, Jan, publicysta „Trybuny”,

v-ce prezes Grzegorz Wiśniewski TW Służb Wojskowych,

Aleksander Krawczuk – komunista TW odmówił powtórnego

wstąpienia do ZLP ponieważ nie wszyscy są komunistami.



To ten komunistyczny minister kultury, który na Pęksowym Brzyzku cmentarzu w Zakopanem zorganizował pogrzeb Stanisława Ignacego Witkiewicza, aby pochować 23-letniego kozaka.

Obecnie „piedestałowym” mężem stanu jest „Wolski” – Wojciech Jaruzelski.

Ostatnio w udzielonym kolejnym wywiadzie dla „Skoku rabina” Jaruzelski oświadczył:

„Ks. Jerzy Popiełuszko jest męczennikiem nie za wiarę, ale za politykę, sianie nienawiści i nie podporządkowanie się rządowi i partii.

W programie telewizji TVN „Kropka nad i” prowadzonym przez Monikę Olejnik J.E. abp. metropolita lubelski „Filozof” TW Józef Życiński oświadczył, że „Polska jest antysemicka”.

Ile trzeba mieć w sobie podłości i zła, żeby nie uszanować spoczynku zmarłych? Ile trzeba mieć w sobie chamstwa i niespotykanego draństwa, jakiej trzeba zajadłości i jakiego upodlenia, aby mówić o krwi na rękach spoczywającego w wawelskiej katedrze Lecha Kaczyńskiego?

Gdy Palikot, przyjaciel Bronisława Komorowskiego, powiedział, że zmarły prezydent Lech Kaczyński ma krew na rękach, albo gdy mówił o zastrzeleniu i patroszeniu Jarosława Kaczyńskiego – wydawać by się mogło, że większego draństwa być nie może.

Okazuje się, że może. Większe jest draństwo Kazimierza Kuca / obecnie Kutz /, który w TVN rozparty jak basza, przyznał cynicznie i z dumą, że to on jest doradcą i reżyserem występów zaprzyjaźnionego z prezydentem Komorowskim Palikota.

Kuc usprawiedliwiał prezydenckiego przyjaciela stwierdzeniem, że to PiS mówił o krwi na rękach Tuska. Na nic zdały się tłumaczenia, że żaden polityk PiS nigdy czegoś takiego nie powiedział. Powtarzam – żaden polityk PiS nigdy niczego takiego nie powiedział. No i Tusk żyje, może się bronić, a Lech Kaczyński spoczywa w wawelskiej krypcie i przed zarzutami bronić się nie może.



Przykra jest ta rozparta buta Kuca, jeszcze bardziej przykra niż chamskie nikczemności tuby Tuska Palikota. Bo Palikot to Palikot, polityk i przyjaciel prezydenta, bezwartościowa błaznowata tuba Tuska i PO, Kuc to reżyser filmowy, wychowawca pokoleń.



Ostatnio pani Kucowa zgłosiła policji, iż dom w którym mieszkają z mężem został przez PIS oblany farbą i PIS groził im śmiercią.



Zwieńczeniem działań tej hordy zbirów jest obecna walka rządzących z chrześcijaństwem i symbolem wiary Krzyżem Pańskim, którą podjął prezydent „wszystkich Polaków” zwany komoruskim, zapewne wspólnie i w porozumieniu z agenturą FSB /KGB/ i własną „zlikwidowanych” służb WSI.



W pierwszym ogniu złoczyńcy polscy ścięli w noc majową 2010 Krzyż Papieski na krakowskich Błoniach, następnie judasze „nieznani sprawcy” uczynili to samo w Przemyślu i na tatrzańskich Rysach – szczycie naszej Ojczyzny. Pogróżki wystosowano już krzyżowi w Stalowej Woli. Broni się Krzyż Chrystusowy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Tu przeciwko garstce broniących użyto gazu pieprzowego, armatek wodnych, przemocy fizycznej z pobiciem włącznie, „happeningu” nocnego z wyzwiskami, pijaństwem i orgiami, za zezwoleniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz – Waltz, pod egidą 23-letniego bandziora-kucharza z ASP,



a nade wszystko „słowa bożego” hierarchów kościelnych i tego „słowa bożego” z Jasnej Góry:



Ten krzyż to mebel mówią świętobliwi! / Onet.pl/



Stworzono nową formę okupacji Polski. Obce narodowi siły zewnętrzne dążą, aby utracił on źródło swojej spoistości i przestał być wrażliwy na własną tożsamość ukształtowaną przez wiekowe dziedzictwo chrześcijańskie i kulturowe. Te same siły zawładnęły Kościołem.



Czarna agenturalna noc okupacji Polski rozpoczęta 4 lipca 2010 trwa.



Aleksander Szumański

http://www.radiownet.pl/radio/wpis/12419/