n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, marca 10, 2011

TPółtuske pośmiewisko budy ruske

Jak Paweł trafił do TVP

Kamila Baranowska 10-03-2011, ostatnia aktualizacja 10-03-2011 01:55
25-latek dostał kontrakt na 39 tys. zł i program. Wystarczył fałszywy e-mail z Kancelarii Prezydenta
Paweł Miter miał w TVP poprowadzić program publicystyczny skierowany do ludzi w wieku 25 – 35 lat
autor: Bartek Sadowski
źródło: Fotorzepa
Paweł Miter miał w TVP poprowadzić program publicystyczny skierowany do ludzi w wieku 25 – 35 lat
W telewizji przyznają: daliśmy się podejść
autor: Danuta Matloch
źródło: Fotorzepa
W telewizji przyznają: daliśmy się podejść
27 listopada 2010 r. Nowa wiadomość w skrzynce pocztowej ówczesnego prezesa TVP Włodzimierza Ławniczaka. Jako nadawca wpisany jest: Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
„Wielce Szanowny Panie Prezesie, Powyższego maila kieruję do Pana na prośbę Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nietypowa forma, ale jakże nietypowa jest też prośba". Zaczyna się e-mail, w którym mowa jest o potrzebie stworzenia programu, gdzie „forum do wypowiedzi miałoby w całości młode pokolenie (od 25- do 35-latków), które w Polsce interesuje się sytuacją społeczną, polityczną itp.". Jest też wyraźna sugestia, kto miałby taki program stworzyć. „Pan Prezydent chciałby zwrócić Pana uwagę i Telewizji Publicznej na osobę młodego dziennikarza z Wrocławia Pawła Mitera, który ma pomysł na tego typu program. Pan Prezydent chciałby, by ktoś z kierownictwa TVP spotkał się z tym młodym człowiekiem i poczynił z nim ustalenia co do możliwości powstania tego typu programu".
Nadawca nalega, żeby „jeszcze przed końcem tego roku zaszła możliwość podpisania z Panem Pawłem Miterem intratnej umowy na stworzenie programu będącego jego autorskim pomysłem wypracowanym razem z Telewizją Polską". Na koniec „Kancelaria prosi też o całościową dyskrecję w sprawie podjęcia współpracy Pana Pawła z Telewizją Polską". E-mail zawiera błędy ortograficzne.
Paweł Miter ma 25 lat. To absolwent politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. W 2006 r. krótko współpracował z TV 4. Potem pracował w firmie windykacyjnej.
Nikt w TVP nie wie jeszcze, że nie jest dziennikarzem, a e-maila w jego sprawie nie napisał żaden pracownik Kancelarii Prezydenta. To sam Miter zarekomendował się do pracy, podszywając się w Internecie pod Jacka Michałowskiego. Z jakim skutkiem?
Żeby program był fajny
Jeszcze tego samego dnia Ławniczak odpowiedział na wiadomość. Stwierdził, że „jest zainteresowany projektem", ale z uwagi na jego nieobecność w najbliższych dniach (właśnie wybierał się do szpitala) prosił, aby całą sprawę pilotował Marian Kubalica, dyrektor biura zarządu TVP, „który został ze sprawą zaznajomiony".
Trzy dni później Paweł Miter prowadzi korespondencję już z Kubalicą.
W e-mailu dyrektor zapewniał go: „Skontaktuje się z Panem mój sekretariat i zaproponuje termin spotkania". Pierwsze odbyło się szybko – 1 grudnia 2010 r.
Marian Kubalica: – O załatwienie sprawy Pawła Mitera, jednej z wielu przekazanych mi przed jego udaniem się do szpitala, z którego już nie wrócił, poprosił mnie śp. prezes Ławniczak. Spotkałem się z Miterem, opowiadał o pomyśle na program. Rozmawialiśmy również o umowie, która obowiązywałaby na czas ewentualnego przygotowywania programu. To standardowa procedura. Przekazałem sprawę do załatwienia przedstawicielom Jedynki i agencji producenckiej.


Paweł Miter: – Na pierwszym spotkaniu z Kubalicą padły słowa, że tutaj można wszystko załatwić. Przestrzegał mnie, żeby program był fajny, jeśli chciałbym, aby ukazywał się dłużej niż jeden sezon. W tym czasie dowiedziałem się, że prezes Ławniczak jest w szpitalu, ale o wszystkim jest informowany na bieżąco. Na drugim spotkaniu pan Kubalica przedstawił mi Andrzeja Jeziorka, szefa Agencji Produkcji Telewizyjnej TVP. Zawsze jeśli mnie komuś przedstawiał, to używał jednego i tego samego sformułowania: „to jest człowiek z Kancelarii Prezydenta". To zdanie prawie zawsze padało. Strasznie mnie to bawiło i jednocześnie trochę przerażało.
17 tys. zł. Miesięcznie?
Od 10 grudnia 2010 r. w związku z poważną chorobą Ławniczaka obowiązki prezesa TVP pełnił Bogusław Piwowar, kojarzony z lewicą członek rady nadzorczej telewizji.
Kubalica, tak jak prezes TVP, otrzymał wiadomość e-mailem przysłaną rzekomo z adresu Michałowskiego. W czasie gdy Miter przychodzi na kolejne spotkania w TVP, Kubalica koresponduje z nadawcą z Kancelarii Prezydenta. 14 grudnia odbiera wiadomość z sugestią, by „TVP podpisała z panem Miterem jakąś umowę początkową, zawartą na czas tworzenia programu" i dalej, że „w ustaleniach Pana Prezydenta z p. Pawłem nakreślono okres umowy od grudnia tego roku (jeszcze przed świętami) do marca nowego roku za wynagrodzeniem nie mniejszym jak na warunki medialne ok. 17 tys. zł (brutto)".
W odpowiedzi na tę propozycję Kubalica pyta: „Czy kwota 17 tys. to ma być wynagrodzenie za cały okres od grudnia do marca, czy też ma to być wynagrodzenie miesięczne?". Zastrzega, że w tym drugim przypadku byłaby to kwota „daleko odbiegająca od praktyk płacowych obowiązujących w TVP SA przy tego typu współpracy".
Ostatecznie stanęło na kwocie 13 tys. zł brutto miesięcznie.
– Panowie Kubalica i Jeziorek zapewnili mnie, że jak program ruszy, to za każdy odcinek programu dostanę dodatkowo ok. 5 – 7,5 tys. zł – opowiada Miter.
Auto z kierowcą
4 stycznia 2011 r. Andrzej Jeziorek podpisuje z Miterem umowę o dzieło na okres trzech miesięcy. Opiewa na 39 tys. zł. „Rz" dysponuje jej kopią.
– Podczas podpisywania umowy byli obecni Marian Kubalica, Andrzej Jeziorek, na chwilę wpadł też Jacek Snopkiewicz (dyrektor biura koordynacji programowej TVP – red.) – mówi Miter.
– Rozmawiałem o panu Miterze z prezesem Ławniczakiem tuż przed odejściem prezesa do szpitala. Nie było czasu na szczegóły, więc powiedział mi, że przekazuje sprawę Marianowi Kubalicy.  Z panem Miterem spotkaliśmy się kilka razy, skierowałem go do redakcji publicystyki TVP 1 do Przemysława Wojciechowskiego, od którego dostałem sygnał, że możemy spróbować przygotować propozycję programu i wtedy doszło do podpisania umowy – tłumaczy „Rz" Jeziorek.
Według relacji Mitera w dniu podpisania umowy miał zapytać, czy ktoś może go podrzucić, bo spieszy się na spotkanie do Kancelarii Prezydenta, a musiałby długo czekać na taksówkę. – Dostałem samochód z kierowcą. Biały ford mondeo z napisem TVP. Potem kilkakrotnie dostawałem do dyspozycji auto z kierowcą – twierdzi Miter. – Pamiętam, że raz poprosiłem o podrzucenie na zakupy do Galerii Mokotów. Ciągle sprawdzałem, na ile mogę sobie pozwolić, gdzie jest granica. Czasem było to dość zabawne, że grono poważnych panów w garniturach nadskakuje gówniarzowi w trampkach i bluzie z kapturem.
Paweł Miter wysłał do TVP e-mail z serwisu, w którym można się podszyć pod dowolnego nadawcę
Miter opowiada też, że samochód z kierowcą nie był jedynym przywilejem.
– Niemal od razu dostałem VIP-owską przepustkę – mówi. – Nawet pani, która mi ją wyrabiała, była zdziwiona, że mam tak szeroki dostęp. Dzwoniła przy mnie, żeby się upewnić, że to nie pomyłka, bo standardowe wejściówki są inne.
W jednym z e-maili Jeziorek instruuje Mitera, żeby zaznaczył w rozmowie z jego asystentką w sprawie przepustki, że „musi mieć wejście w strefy studia, montażu i Placu Powstańców, a także na piętro biura zarządu, TVP1, TVP2, w budynku B".
Jeziorek twierdzi, że przepustka była standardowa: – Miał dostęp tam, gdzie musiał się móc poruszać, pracując przy programie. Nic w tym nadzwyczajnego. Nie miał żadnego samochodu z kierowcą. Może ktoś go kiedyś grzecznościowo gdzieś podwiózł.
Miter dodaje, że nikt w TVP nigdy, także podczas podpisywania umowy, ani razu go nie wylegitymował. – Wszystkie dane podawałem z pamięci. PESEL i NIP miałem zapisane w telefonie – relacjonuje. – Efekt tego jest taki, że mój adres w dowodzie jest inny niż ten na podpisanej z TVP umowie. Ale nikt tego nie wyłapał, bo nikt na oczy nie widział żadnego mojego dokumentu. Mogłem im podać całkowicie fikcyjne nazwisko.
Poprosić pana prezydenta
Na jednym ze spotkań, jak relacjonuje Miter, pojawił się także wątek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Od grudnia trwał tam decyzyjny pat w związku z wyborem nowych władz telewizji publicznej. Wynikał on ze sporu pomiędzy SLD i PO. – Pamiętam, że miałem już wychodzić i pan Kubalica poprosił, żebym jeszcze na chwilę usiadł. Powiedział mi, że jest problem, bo Jan Dworak (szef KRRiT – red.) strasznie sarka na zarząd, nie wyraża zgody, nie chce się dogadać i czy ja mógłbym poprosić pana prezydenta, żeby może coś z tym zrobił. Powiedziałem, że jak będę się z nim widział, to mu o tym napomknę. Podziękował i kazał mi życzyć od niego prezydentowi wesołych świąt, bo to było tuż przed Bożym Narodzeniem.
W e-mailu do Kubalicy z 30 grudnia Miter pisze, że przekazał prezydentowi sugestię dotyczącą Dworaka.
Młody wrocławianin w TVP spotykał się nie tylko z Kubalicą i Jeziorkiem.
Kształt programu o roboczej nazwie „Rozmowa na krawędzi" omawiał też z Przemysławem Wojciechowskim z redakcji publicystyki TVP 1. – Miałem się też spotkać z panią Iwoną Schymallą, ale do takiego spotkania nie doszło – opowiada Miter. – Początkowo były też sugestie, żeby program dać może do TVP Info. Była próba umówienia mnie na rozmowę z dyrektorem Info Łukaszem Kardasem, ale w końcu powiedziałem, że wolę w Jedynce, i żeby się na tym skupić. I tak było.
Program miał wejść na antenę TVP 1 z końcem marca. Na początku marca, jak relacjonuje Miter, miały się zacząć próby kamerowe. – Mieliśmy też nagrać dwa próbne odcinki, żeby odbyło się coś na kształt kolaudacji – mówi „Rz".
Miesiąc temu okazało się, że programu nie będzie. Przemysław Wojciechowski, któremu Miter wysłał projekt, negatywnie go zaopiniował. TVP 8 lutego 2011 r. wypowiedziała Pawłowi Miterowi umowę.
Iwona Schymalla, szefowa TVP 1, mówi „Rz", że o sprawie programu Mitera nie słyszała.
– Najpierw nad projektem programu toczą się rozmowy w redakcji publicystyki i potem dopiero trafiają do konsultacji ze mną. Ta propozycja nie trafiła nawet do mnie. Widać Przemek (Wojciechowski – red.) uznał, że nie jest tego warta – mówi „Rz".
– Po pierwsze, okazało się, że ten człowiek jest nierzetelny, nie stawiał się na umówione spotkania, nie odpowiadał na telefony – mówi „Rz" Kubalica. – Po drugie, była negatywna opinia projektu programu ze strony redakcji publicystyki TVP 1, wreszcie po trzecie, dotarła do nas informacja, że pan Miter ma wyrok w zawieszeniu, został skazany właśnie za tworzenie fałszywych adresów e-mailowych i wyłudzanie w ten sposób pieniędzy. Nie mógł więc być dziennikarzem, bo to zawód zaufania publicznego.
Nie znam, nie pisałem
Włodzimierz Ławniczak zmarł 7 stycznia.
Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta RP: – Nigdy nie wysyłałem żadnego e-maila polecającego Pawła Mitera ani jakąkolwiek inną osobę do prezesa TVP. Nie prowadziłem żadnej korespondencji z członkami biura zarządu TVP odnośnie zatrudnienia pana Mitera w telewizji publicznej. Nie wiem, kim jest Paweł Miter. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek poznał osobiście prezesa Ławniczaka. Nikt z TVP nie dzwonił do mnie z jakimkolwiek pytaniem o Pawła Mitera i moją ewentualną rekomendację dla niego. Gdyby tak było, od razu powiedziałbym, że tego pana nie znam. To niesłychane, że sprawa zaszła aż tak daleko. I aż strach pomyśleć, że tak łatwo można się podszyć pod kogoś w Internecie.
Andrzej Jeziorek: – Nie wiem, skąd pan Miter wziął się w TVP. Mnie rekomendował go prezes Ławniczak, a skąd on go znał, przyznaję, że nie wiem. Jak nadmieniłem, nie zdążyłem z nim o tym porozmawiać. Ale to, co mówił o pomyśle programu, wydawało się ciekawe i sensowne. Później okazało się, że jednak pomysł jest niewypałem. A pan Miter nierzetelną osobą z wyrokiem sądowym.
Marian Kubalica twierdzi dziś, że sam rozpracował Mitera.
– Sprawdziłem, że jest to osoba w Kancelarii nikomu nieznana. I szybko się zorientowałem, że pisząc do Jacka Michałowskiego, koresponduję naprawdę z Miterem – mówi.
Dlaczego nie złożył doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa? Albo przynajmniej nie zaniechał współpracy z Miterem? – Jego pomysł na program był interesujący – odpowiada. – Myślałem, że telewizja może na tym zyskać, jeśliby taki program publicystyczny dla młodych się pojawił. Ale ocena tego pomysłu należała wyłącznie do Jedynki, nie do mnie. Co do jego dziwnego zachowania, wiem, że z niektórymi twórcami różnie bywa, mają różne stany ducha, różne czasem dziwne pomysły. Nie pierwszy raz dostawałem esemesy, telefony, e-maile, w których ktoś kogoś niby popiera, ktoś się pod kogoś podszywa, a czasami ktoś mnie wręcz straszy, szantażuje. Nie przykładałem więc do tego należytej wagi.
Miała być prowokacja?
Paweł Miter, z którym się spotkaliśmy, sprawia wrażenie pewnego siebie, ale i trochę przestraszonego. – To od początku do końca była z mojej strony prowokacja – mówi.
– Udało mi się pokazać, że całe kierownictwo TVP przez kilka miesięcy nadskakiwało mi tylko dlatego, że myślało, że mam polityczne plecy.
Wyjaśnia też, że skorzystał z internetowej strony, za pomocą której można wysyłać e-maile, wpisując jako nadawcę, kogo się chce. Gdy ktoś na taką wiadomość odpowie, a nie napisze nowej z adresem nadawcy, można ją też na tej stronie odczytać.
I dalej prowadzić korespondencję. – Założyłem sobie e-maila „jacek.michalowski@prezydent.pl" i przedstawiając się jako szef Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego, napisałem do ówczesnego prezesa telewizji Włodzimierza Ławniczaka – przyznaje Miter.

Opowiada, że na pomysł wpadł, gdy doszło do politycznego przewrotu w TVP. 27 sierpnia 2010 r. rada nadzorcza na skutek porozumienia pomiędzy PO i SLD zawiesiła w obowiązkach kojarzonych z PiS prezesa telewizji Romualda Orła i wiceprezesa Przemysława Tejkowskiego. Tuż po uszczupleniu zarządu prezes Ławniczak na spotkaniu z dziennikarzami mówił „o niezależności mediów publicznych". – Usłyszałem to i pomyślałem, że łatwo można te deklaracje sprawdzić – mówi Miter. – Początkowo nie wiedziałem, co z tego wyniknie. Brałem pod uwagę nawet to, że następnego dnia zapuka do domu policja albo jakieś służby.
Za podrobienie adresu e-mail grozi do pięciu lat więzienia.

A Miter miał już konflikt z prawem. – Chodziło o wprowadzenie w błąd spółki finansowej odnośnie niekorzystnego rozporządzenia kwotą ponad 100 tys. zł, dostałem tylko grzywnę, zostałem wciągnięty w tę sprawę ze względu na to, że byłem pracownikiem tej spółki – odpowiada Miter. – Już od jakiegoś czasu dochodziły do mnie sygnały, że TVP węszy wokół tej sprawy i chce ją wykorzystać przeciwko mnie.
Marian Kubalica: – Jako telewizyjni menedżerowie daliśmy się niewątpliwie podejść. Mieliśmy podwójnego pecha, że w trakcie załatwiania tej sprawy zmarł śp. Ławniczak. Nie mogliśmy odpowiednio wcześnie rozpoznać ryzyka kontaktów z Miterem, nie znaliśmy bowiem okoliczności, w jakich prezes zapoznał się z jego pomysłami programowymi. Telewizja nie wypłaciła panu Miterowi żadnego wynagrodzenia, pomimo ewidentnych prób szantażu z jego strony. Umowa została rozwiązana. W wymiarze materialnym spółka więc nic nie straciła. Oczywiście poza utratą jakiejś części prestiżu zawodowego kilku jej menedżerów, w tym i mojego.
Rzeczpospolita

dtv z Orwella

Telewizja, wygodne narzędzie kontroli


(Wybrany fragment dłuższego eseju pt: “Kraina ‘Murków’ – Spojrzenie od wewnątrz na ‘Murków” George’a Busha” . Całość artykułu znajdziecie Państwo w języku angielskim pod adresem: http://www.207.44.245.159/article8210.htm)
...Co więcej, pozbawienie edukacji wszelkiej treści łączy się z tępym eskapizmem i fikcją telewizji w celu stworzenia społecznego nałogu i przyzwyczajenia współczesnej cywilizacji do nowego narkotyku. Establishment i rząd, który jest na jego usługach - znalazły w telewizji najpotężniejsze narzędzie, którym dysponuje w celu kontrolowania, uwarunkowywania i manipulowania społeczeństwem pod dyktando władzy. Mówiąc prosto, telewizja stała się na przestrzeni kilku dekad, fajerwerkami wybuchającymi w sennych polucjach każdego Josepha Goebbelsa, jaki dzisiaj istnieje, manną z nieba propagandystów i wybranym narzędziem Establishmentu w celu kontrolowania umysłu i manipulacji myślami.
Telewizja stała się heroiną dla mas, potężnym narkotykiem eskapistów, kierujących zestresowane psychiki coraz to dalej od rzeczywistości. Przez długie godziny, ludzki umysł, nigdy wcześniej nie bombardowany stresami, których doświadczamy dzisiaj, może się odprężyć i zrelaksować w takt melodii fikcyjnego świata piękna, doskonałości i sztucznie stworzonego zachwytu; świata, którego naturalne ludzkie warunki nie są nigdy w stanie zduplikować lub osiągnąć. Zagubiony w fantazji i rozrywce umysł podróżuje do miejsc dalekich i nieznanych, surfując po falach kanałów w poszukiwaniu największej przyjemności i najwygodniejszej ucieczki.
Dzisiaj eksperyment telewizji odnosi coraz większy sukces, w miarę jak kolejne generacje obywateli padają ofiarą tej heroiny w naszych własnych domach. Nie będąc nigdy wcześniej częścią ludzkiej ewolucji, telewizja nagle pojawiła się bez studiów czy badań nad jej efektami wywieranymi na ludzki mózg, chwytając miliony obywateli w swe sidła już pól wieku temu. Przez ponad 50 lat całe generacje dzieci zostały poddane tym obecnie znanym, szkodliwym wpływom TV, tworząc w populacji Murków, czyli w grupie, która spędza przed telewizorem o wiele więcej godzin niż reszta świata, serie anomalii behawiorystycznych, emocjonalnych i psychologicznych, jakich żadna ludzka społeczność nie musiała nigdy konfrontować.
Dawniejsze dzieci są obecnie rodzicami i dziś ich dzieci oraz wnuki ulegają katastrofie, którą jest telewizja. Bombardowane od wczesnej młodości powtarzalnymi, szybkimi i pulsującymi obrazami fikcyjnej rozrywki, wtajemniczane w podniety nigdy wcześniej nie doświadczane przez młody, rozwijający się umysł, niemowlęta a później dzieci przechodzą proces ponownej aranżacji połączeń w mózgu oraz systematyczną manipulację zachowań i emocji, kojarzonych z wewnętrzną konfrontacją pomiędzy realiami życia i fikcyjną fantazją, którą oglądają na monitorach.
Po latach nieustannego oglądania telewizji przez młodych, dla których monitor stał się rodzicem, nauczycielem, modelem do naśladowania i zaufanym przyjacielem, świeże umysły pozostające pod zaklęciem fikcyjnego uwarunkowania i prania mózgu, jako dorośli obywatele łatwo padają ofiarą oszustwa, manipulacji i dyktatów Establishmentu. Używając w najwyższym stopniu uzależniającego i bardzo potrzebnego programowania telewizji eskapistycznej, jako haczyka i narkotyku do przyciągnięcia i uchwycenia uwagi mas, ci u władzy wypełniają fale radiowe subtelnymi a jednak potężnymi mechanizmami kontroli, sterującymi masy w kierunku, w którym pragną je poprowadzić.
Korporacyjny świat poprzez swoje reklamy indoktrynuje masy produktami, które mają być używane w naszym codziennym życiu. W ten sposób jesteśmy "wprowadzani" do przyjęcia produktów i idei co, do których nie mamy innego wyboru, jak tylko je kupować i włączać. Używając zwodniczych obrazów fantazji i doskonałości, które nam się sprzedaje, zaaranżowanych na podstawie metodycznych badań psychologicznych, których rezultaty przynoszą najlepsze plony w manipulacji ludzkim umysłem, każe nam się wierzyć, że jeśli nabędziemy produkty i usługi, które oglądamy, to niezawodnie osiągniemy doskonałość, którą tam widzimy i fantastyczne życie, którym się będziemy rozkoszować.
Używając naszych kruchych ego przeciwko nam samym, Establishment osiągnął sukces w przyzwyczajeniu nas do konieczności zakupu swych dóbr i usług. Nie ma znaczenia, że w warunkach, w jakich żyjemy, ludzie nie będą nigdy w stanie osiągnąć doskonałości ciała, umysłu i stylu życia, który oglądamy, ani też nie można mieć nadziei na przekształcenie się w charaktery oraz fikcyjne pozy czy zachowania, jakie telewizyjny monitor przeżuwa nieustannie w naszych domach.
Poprzez telewizję Establishment nie tylko kontroluje to, co chce, abyśmy kupowali i sposób, w jaki społeczeństwo ma ewoluować, ale również stopień naszego posłuszeństwa i poddania systemowi. Kiedy pragnie wojny, bombarduje on kanały propagandą z filmami i autorytetami, które najlepiej zmobilizują cały naród. Korporacyjne media będą zniekształcać, oszukiwać i manipulować tzw. wiadomościami, aby odpowiadały potrzebom rządu i korporacyjnego świata, próbując przekonać w większości obojętne społeczeństwo o znaczącej potrzebie wojny. Przybierając formy oczywistej propagandy, Establishment przyrządza koktajl kłamstw, fantazji, emocjonalnie naładowanego i psychologicznie manipulatywnego dżingoizmu przez jakiś okres czasu, naciskając właściwe guziki, które zmienia społeczeństwo w podobne do dronów i zatroskane jedynie o własne życie - w reinkarnowane manifestacje przeszłych generacji, tworzące podnieconą, wściekłą, spragnioną krwi i poszukującą kozła ofiarnego kulturę wojny pod hipnotycznym zaklęciem telewizji i potęg, które ją kontrolują.

Używając strachu i zagrożenia niepewnością aby manipulować ludzi, korporacyjne media, dzielące wspólne łoże z rządem, stają się po latach rzecznikiem rządowej kontroli, wypuszczając lawinę propagandy w obrazkach i komentarzach pro-wojennych, aby wzbudzić w społeczeństwie fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które usprawiedliwia akcję militarną. Tym sposobem, debaty zostają uciszone i dysydenci znikają z fal eteru, jako że ponownie korporacyjne media - strażnicy informacji, pozwalają nam jedynie widzieć i słyszeć punkt widzenia, który pragną inkorporować w naszej psychice. Głosy rozumu i inteligencji bywają ignorowane, zakazane aby nie propagowały istotnych mądrych myśli, czyniąc dosłownie niemożliwym dla społeczeństwa jakakolwiek wiedzę o tym, że mogą tam istnieć inne opcje poza horrorem wojny.

Z korporacyjnymi prezenterami, dziennikarzami, reporterami, komentatorami oraz kierownictwem wypychającym na nasze monitory ekskluzywnie pro-wojenny, dzingoistyczny punkt widzenia, oszałamiając nas swymi propagandowo ozdobnymi obrazami i opiniami, po miesiącach stałych zagrożeń, strachu i niepewności, zabraniając publiczności kiedykolwiek zobaczenia lub usłyszenia prawdy i rzeczywistości - łatwo zmobilizuje do wojny naród oglądający telewizję. W warunkach unii rządu i korporacyjnej potęgi, prawda znika w takim samym stopniu, w jakim prosperuje fałsz. Jako, że ta para korzysta głównie z łupów wojny, w jej interesie leży wspołdziałanie w rozsiewaniu ziaren, które nieodmiennie spowodują rozbudzenie drzemiącej kultury wojennej.
I ponownie widzimy system w działaniu, wiedząc jak łatwo jest kontrolować umysły ogłupionej społeczności, które zostały dobrze wytrenowane, a niektórzy mówią - socjologicznie skonstruowane, aby nigdy nie kwestionować autorytetu, nigdy nie myśleć w sposób nieszablonowy, nigdy nie poszukiwać odpowiedzialnych i nigdy nie myśleć na własny rachunek. Łatwo manipulowane miliony Murków są tak uwarunkowane, aby wierzyć i to od bardzo wczesnych lat, że wszystko, co emanuje z telewizji jest świętą prawdą. Zatem wszystko, co oglądają - jest rzeczywistością i wszystko, co słyszą - jest prawdą. Prezenterzy i dziennikarze stają się zaufanymi osobistościami, wygłaszającymi lakoniczne opinie, których prawdziwość jest rzadko, jeśli kiedykolwiek,
kwestionowana.

Miliony Murków nigdy nie przystaną, aby pomyśleć o wielu ukrytych interesach po stronie korporacyjnych mediów, o zawiłościach profitu i dochodu, o potrzebie rozszerzenia dóbr udziałowców, o celowej demonizacji arabskich ludów i lukrowaniu wszystkiego, co izraelskie, a nawet o tym, dlaczego istnieje taka nierównowaga w wiadomościach i komentarzach na tematy izraelsko-palestyńskie, czy też dlaczego istnieje taka troska i propaganda na rzecz obecnej administracji. W rzeczywistości, ta bezkrytyczność społeczeństwa, które nigdy nie kwestionuje interesów własnych telewizji, zarówno tych ukrytych jak i publicznych, jest symptomem systemu w operacji, gdzie dzieciom pierze się mózgi i uwarunkowuje je wcześnie, aby jako dorośli byli łatwiejsi do manipulowania i kontrolowania.
Ktokolwiek kontroluje telewizję, kontroluje masy oraz wszelką interpretację rzeczywistości stwarzaną dla potrzeb naszej konsumpcji a to w sposób oczywisty najlepiej widoczne w Krainie Murków, gdzie system służy ukrywaniu prawdy i usuwaniu realiów z forum publicznych dyskusji, gdzie media działając w zmowie z rządem wybielają, omijają i pokrywają lukrem istotne informacje, z którymi nigdy nie pozwala się zapoznać społeczeństwu, gdzie przy użyciu formuły stałego powtarzania korporacyjne media osiągają sukces w krzewieniu takiej informacji w publicznym umyśle, jaka najlepiej będzie służyć zarówno interesom ich rodzicielskich kompanii, jak i Establishmentowi.
Murkowie stali się narodem uzależnionym od swej heroiny, którą nas karmi sprzedawca narkotyków nazywany Establishmentem, utrzymując nas permanentnie w eskapistycznym świecie telewizji. Heroina wstrzykiwana w nasze domy rozprasza nas, nie pozwalając zauważać rzeczywistości. Jest ona przeznaczona jednocześnie zarówno do manipulowania jak i kontrolowania, przeistaczając społeczeństwo w siedzące stado owiec, które nigdy nie kwestionuje tego, co im się mówi. Przez cale lata miliony obywateli używały tego najniebezpieczniejszego narkotyku aby uciec przed życiem w frustracji, nieszczęściu, rozpaczy, depresji i samotności, nigdy nie zdając sobie sprawy z tego,że z każdą godziną spędzoną na oglądaniu TV, z każdym programem, do którego lgną, z każdym kanałem, po którym surfują - ich umysły zamieniają się w miazgę, stając się nośnikami ignorancji, "mięsniakami" w desperackiej potrzebie plotek i sensacji i nie potrafiącymi myśleć samodzielnie.
Establishment udoskonalił swe machinacje propagandowe tworząc rzeczywistość, jakiej pragnie dla społeczeństwa, formując dowolną prawdę, która przyniesie największe korzyści - nie społeczeństwu, ale jemu samemu. Jaką tylko rzeczywistość pragnie on stworzyć i rozpropagować, taka bywa szybko absorbowana przez społeczeństwo chętne do karmienia się z mlecznych gruczołów telewizji. Establishment, korporacyjny świat i rząd już przez wiele lat mówią nam jak i co myśleć, jak się zachowywać, komu być posłusznym i dokąd zmierzać, skazując nasze umysły na niewolę, a nasze życie na konformizm i milczące przyjmowanie do wiadomości.
Uczyniono nas owcami, wszystkich po kolei, niektórych bardziej niż innych, owcami, stającymi się poprzez lata uwarunkowanej odbiorczości, członkami bajkowej armii, nieświadomie zaciągniętymi w szeregi od urodzenia, z umysłami przearanżowanymi narzędziami fal eteru, stworzeniami ogłupionymi przez służącą Establishmentowi edukację i telewizję, słuchającymi rozkazów naszych panów, kłaniającymi się w wiecznym poddaństwie potęgom zarówno znanym, jak i nieznanym, padającymi ofiarą ich zwodniczości i manipulacji, pozwalającymi im wyczyniać, co tylko pragną z naszymi umysłami. Jeśli chodzi o elity, nic nigdy nie było dla nich łatwiejsze, nic nie przyniosło im większego sukcesu; od kołyski do grobu nasze umysły stały się ich niewolnikami.
Manuel Valenzuela jest krytykiem społecznym i komentatorem, analitykiem spraw międzynarodowych, dziennikarzem internetowym i autorem książki " Echa na Wietrze" , obecnie publikowanej przez Autorhouse.com. Kolekcja esejów " Poza Dymnym Zwierciadłem" - Refleksje nt. Ameryki i Ludzkości - zostaną opublikowane w 2005 r. Jego artykuły pojawiają się regularnie na: http://www.informationclearinghouse.info
Jego unikatowy styl i potęga słowa pisanego dostępna jest dla międzynarodowego forum i zmierza do wyjaśniania prawd i realiów, przed którymi stoi dzisiejsza ludzkość. Mr Valenzuela chętnie wita komentarze i można do niego pisać (w j. angielskim) na adres e-mail: manuel@valenzuelas.net.
Kolekcje jego pism można znaleźć w archiwach na Internecie.
Autor: Manuel Valenzuela
Tłum. Krystyna Kruk
Oryginał: http://www.rense.com/general63/control.htm
Źródło: Alternatywa

* Murk, murky - mrok, mroczny
**Dzingoizm - Skrajny nacjonalizm charakteryzujący się wojowniczością w polityce
zagranicznej i szowinistycznym patriotyzmem

http://newworldorder.com.pl/artykul,2970,Telewizja-wygodne-narzedzie-kontroli