n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

sobota, grudnia 22, 2012

Polska Walcząca * Marian Zagórny


Marian Zagórny

Do więzienia za odwagę i przyzwoitość

Marian Zagórny Avatar    Marian Zagórny, w PRL-u aktywny w „Solidarności”, a w wolnej Polsce wieloletni działacz rolniczy i lider Związku Zawodowego Rolników „Solidarni”, lada chwila może otrzymać wezwanie do stawienia się w więzieniu. Jest on zagrożony pozbawieniem wolności w związku z odwieszeniem wyroków za organizację radykalnych protestów w obronie rolnictwa, konsumentów i budżetu państwa. Poprosiliśmy Mariana, od lat będącego członkiem Rady Honorowej naszego czasopisma, aby przypomniał, za jakie „grzechy” polskie państwo chce go odizolować od reszty społeczeństwa.
***
Niebawem prawdopodobnie dostaniesz nakaz stawienia się w zakładzie karnym. Co zamierzasz wówczas zrobić?
Marian Zagórny: Podobne nakazy dostawałem już kilkakrotnie, nawet siedziałem w 2000 r. Dobrowolnie się nie stawię. Chcę powiedzieć, że mnie nie przestraszą nakazami aresztowania. To, co robiłem, będę robił nadal, nawet jeśli będę lądował w więzieniu. Jestem Polakiem i nie mam zamiaru uciekać za granicę; tutaj się urodziłem, tu chcę pracować i umrzeć. Dopóki będę miał dość zdrowia, to jeśli Pan Bóg mi pozwoli, dalej będę związkowcem, nawet gdybym miał zostać sam.
W stanie wojennym, jako bardzo młody człowiek, przebywałem w areszcie. Próbowano mi tam wybić z głowy działalność, a nawet skłonić do przyjęcia roli tajnego współpracownika, ale zostałem wychowany w takiej rodzinie – patriotycznej, obywatelskiej, która nigdy nie należała do żadnych organizacji partyjnych – że się nie dało. Ojciec też siedział w więzieniu – za to, że był „kułakiem” i nie przekazywał obowiązkowych dostaw zboża; z kolei dziadek siedział za przynależność do WiN. To mnie ukształtowało.
Przypomnij proszę protesty, od których zaczęły się Twoje problemy z wymiarem sprawiedliwości III RP.
M. Z.: Na Dolnym Śląsku żniwa zawsze zaczynały się w połowie sierpnia i trwały do końca miesiąca. W 1995 r. zaczęliśmy je pod koniec października, bo cały czas padało. Oczywiście zwracaliśmy się do rządu SLD-PSL z prośbą o pomoc, ale nikt nie reagował. Zawiązaliśmy komitet protestacyjny, opierający się na dawnych strukturach wojewódzkich „Solidarności”; z czasem przyłączył się do nas cały Dolny Śląsk i powstał Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny.
Najpierw przywieźliśmy zboże wojewodzie i ministrowi rolnictwa, nie było jednak żadnej reakcji. Dopiero gdy wylaliśmy gnojowicę w ministerstwie, pod Sejmem i Urzędem Rady Ministrów, przyjechała sejmowa komisja i uznano, że jednak ma miejsce klęska żywiołowa. Dzięki temu rolnicy zostali zwolnieni ze składek na KRUS i mieli zmniejszone podatki.
W 1996 r. pojawił się problem ze zbytem drobiu. Pojechaliśmy wtedy do Warszawy, już jako Ogólnopolski Komitet Protestacyjny, bo i drobiarze się do nas przyłączyli. Przywieźliśmy kury, kozę i owcę do Ministerstwa Rolnictwa, Urzędu Rady Ministrów i Sejmu.
W tamtych czasach były także problemy ze zbyciem płodów rolnych, z powodu bardzo dużego importu i przemytu do Polski. W 1997 r., przed żniwami, przyspawaliśmy skład importowanego zboża do torów na stacji PKP w Muszynie. Niestety rząd nie reagował, w związku z czym w latach 1997-1999 odbyło się kilkanaście akcji wysypywania przemycanego zboża. Mam 11 wyroków za jego wysypywanie: sześć razy za akcje w Muszynie, trzy razy w Zebrzydowicach, a dwa za Kłodzko. Ponadto, bodajże w 2002 r. zablokowaliśmy tory specjalnymi urządzeniami. W tym wypadku chodziło o nadmierny import cukru, w związku z którym nasze cukrownie nie mogły sprzedawać swoich wyrobów.
Podkreślam, że za każdym razem wysypywaliśmy nielegalny towar. Ściągaliśmy z wagonów karty informujące, kto importuje zboże i jakie ilości. Jeśli wagon ma 60 ton, a na karcie przewozowej jest mowa o 20 tonach, to oznacza, że 40 ton stanowi czysty przemyt, bo wagony jechały pełne. Co więcej, każdy wagon ma swój numer – jeśli było 10 wagonów z numerem 348, a tylko jeden oclony, to już jest jawna kpina z polskiego prawa i budżetu.
Podczas sprawy sądowej dotyczącej protestu w Muszynie mówiłem o tych kartach, o tym, że mamy oryginały i że złożyliśmy doniesienie do prokuratury, w którym mowa, kto sprowadza to zboże i jacy politycy za tym stoją. Wystarczyło pojechać i zamknąć tych ludzi, ale oczywiście tego nie zrobiono. Skazali mnie za 14 wagonów, a nie za 64, bo reszta była nielegalna. Dziwię się prokuratorom, policji i innym służbom: dawaliśmy im przestępców na tacy, lecz nikt nie reagował. Tymczasem nie dość, że zboże było sprowadzane nielegalnie, to jeszcze w większości skażone, m.in. pestycydami – robiliśmy badania, które to potwierdzały. To zboże nie przechodziło kwarantanny, przejeżdżało przez granicę i od razu szło na przemiał lub na paszę dla zwierząt.
W 1998 r. zwróciliśmy się do premiera Buzka z informacją, że udostępnimy wszystkie materiały, żeby mógł powołać specjalną komisję składającą się z przedstawicieli Sejmu i Senatu. Dzisiaj powiedzielibyśmy – komisję śledczą. Obiecaliśmy dostarczyć listę firm-importerów odpowiadających za przemyt oraz nazwiska polityków stojących za nimi . Mówiliśmy m.in. o tak znanych firmach, jak Rolimpex, Helman Galicja, Cargill. Nie doczekaliśmy się reakcji…
W 1999 r. została powołana policja celna. Rok później, gdy już siedziałem w więzieniu za wysypywanie zboża, potwierdziła szereg wykrytych przez nas przestępstw. Dzięki naszym wskazaniom 700 mln zł trafiło do budżetu państwa od firm, które nielegalnie wwoziły zboże. Wielokrotnie to podkreślałem: broniliśmy rolników, ale przede wszystkim interesów państwa, bo przemyt wiąże się z niepłaceniem podatków i ceł. W 1999 r. obliczyliśmy, że gdyby na nielegalny oraz bezcłowy import zboża wprowadzono minimalne, 7-procentowe cło, ówczesny deficyt budżetowy zostałby pokryty dwukrotnie, nie byłoby problemów z niedofinansowanymi szpitalami i szkołami. Jednak nikt nie chciał tego słuchać.
Jak to możliwe, że 50 wagonami, do których wysypania przyznałeś się w sądzie, nie zainteresowali się ani sąd, ani prokuratura?
M. Z.: Bo to były wagony „kolesi” polityków z ekipy rządzącej. Dam przykład: w Kłodzku mam teraz sprawę o odwieszenie wyroku. Świadkowie, kolejarze i sokiści, zeznali, że było 10 wagonów, a sędzia mnie skazał za 3, bo pozostałe 7 było sprowadzonych przez szwagra prokuratora rejonowego z Bystrzycy Kłodzkiej. Pytałem sąd, dlaczego są one pomijane, skoro chcę odpowiadać za całe dziesięć, i chcę powołać na świadka tego importera. Oczywiście nie dopuszczono do tego.
Co najlepsze, w aktach można wyczytać, że „zostało wysypane zboże, które było zatrute”, stwarzające zagrożenie dla życia ludzi i zwierząt. Mój mecenas podkreślał to na sali rozpraw: „Wysoki Sądzie, oskarżony powinien być nagrodzony, bo zapobiegł tragedii”.
Czy jesteś nadal w stanie operować nazwiskami, czy one gdzieś umknęły?
M. Z.: Dobrze je pamiętam. Przykładowo, kiedyś żona ministra rolnictwa Jacka Janiszewskiego była przewodniczącą rady nadzorczej firmy, która sprowadzała zboże. Część z tych ludzi nie jest już posłami, bo woleli zająć się interesami, część do dzisiaj należy do różnych opcji: SLD, PSL, dawniej do Unii Wolności, a teraz do Platformy Obywatelskiej. Kilka osób czynnie funkcjonuje w życiu politycznym, przy czym oficjalnie nie figurują już w radach nadzorczych tamtych przemytniczych spółek. Szereg ludzi, którzy kiedyś byli w AWS, rozeszło się po innych ugrupowaniach, ale rodziny poustawiali po spółkach.
W pewnym momencie import przestał być tak intratny. Wtedy zboże naszych rolników kosztowało w granicach 420-450 zł za tonę, a oni mogli sprowadzać skażone po 150 zł. Dzisiaj wiadomo – granice są otwarte, każdy może importować. Mamy jednak w archiwum te nazwiska i w każdej chwili możemy je ujawnić, nie ma problemu. Pan Bronisław Komorowski, gdy był posłem Unii Wolności, razem z obecnym posłem PO, Koźlakiewiczem, założył spółkę CEDROB, która importowała bardzo dużo drobiu ze Stanów Zjednoczonych i z Brazylii. Straszyli, że mnie podadzą do sądu, bo mamy papiery z potwierdzeniem, jakie ilości sprowadzali – do dzisiaj tego nie zrobili. Może dlatego Komorowski mnie nie ułaskawił, bo pamięta moje działania sprzed 12 lat…
Skąd pochodziło zboże przywożone do Polski?
M. Z.: Po upadku komunizmu w miejsce RWPG zawiązano CEFTA. W jego skład wchodziły Polska, Czechy, Słowacja, Słowenia, Rumunia i Węgry, które mogły dokonywać bezcłowej wymiany produktów rolnych. Tymczasem żeby zgodnie z prawem sprowadzić zboże z Unii Europejskiej, trzeba było zapłacić cło w wysokości 30-50%. Z Niemiec, Francji i Włoch, choć także z Brazylii czy ze Stanów Zjednoczonych, trafiało ono zatem do magazynów węgierskich i słowackich, a następnie przyjeżdżało do nas. Sprawdziliśmy, że w skali roku z Węgier i ze Słowacji importowano do Polski więcej zboża, niż te kraje byłyby w stanie wyprodukować przez pięć lat. Węgrzy dbali o siebie, nie wpuszczali tego na rynek wewnętrzny, więc cały śmietnik Europy trafiał do Polski.
Dziwię się, że wtedy ludzie się wypowiadali, że są przeciwni wysypywaniu zboża, bo tanie zboże oznacza tańszy chleb. Nic takiego nie nastąpiło, a tymczasem dalej przychodziło skażone zboże i mięso zwierząt karmionych różnymi dziwnymi mieszankami, niszczono polskie rolnictwo, oszukiwano konsumenta i budżet państwa.
Zboże importowały nawet Polskie Koleje Państwowe. W Muszynie wysypaliśmy ziarno, które jechało z Węgier do takich firm jak Helman Galicja, Pegrol-Sudety, Elewarry czy Rolimpex; bardzo dużo importowały również zakłady tłuszczowe. Jednak któregoś razu na karcie przewozowej widniało: „Odbiorca: PKP Muszyna”. Gdy narobiliśmy wokół tego trochę szumu, prezes PKP powiedział, że jego firma poza prowadzeniem przewozów musi także zarabiać i że sprowadzają nie tylko zboże, ale również cukier i szereg innych produktów. Wagi nigdzie nie były sprawne, cło na towary z zagranicy naliczano według tego, co napisano na karcie. Nagłaśniając związane z tym nadużycia dbaliśmy o interesy rolników, ale w szczególności o dochody budżetu państwa, i za to dostawałem bezwzględne kary pozbawienia wolności oraz grzywny, które zresztą za dwa czy trzy tygodnie zamieniano na areszt.
Spytam wprost: czy dochodziło do aktów korupcji przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości?
M. Z.: Tak, to była korupcja – układ między importerami, politykami, sędziami i prokuratorami z różnych sądów, bo chyba w 30 miałem sprawy. W sądach wszystko podlegało działaniu tego mechanizmu. Za świnię, którą wprowadziliśmy do siedziby wojewody dolnośląskiego, skazano mnie na 6 miesięcy więzienia. W tym czasie żona wojewody bardzo dużo importowała i nielegalnie wwoziła do Polski drób i wieprzowinę. Stwierdzono, że niby biłem zwierzę prętem, choć w materiałach operacyjnych policji widać, że nawet tej świni nie dotykam, tylko rolnicy ją delikatnie niosą.
Gdy ministrem sprawiedliwości został poseł Ziobro, wystąpił o kasację wyroku, wymieniając osiem czy dziesięć przypadków naruszenia prawa podczas mojego procesu. Co się okazuje: w Sądzie Najwyższym sędzia rzucił te papiery, powiedział: „Żadne naruszenie prawa!” i oddalił kasację. Mówię do niego: „Wysoki Sądzie, to nie ja wystąpiłem o kasację, ani mój mecenas, tylko minister Ziobro”, na co usłyszałem: „Minister sprawiedliwości może sobie rządzić w ministerstwie!”. Moja sprawa stała się elementem rozgrywki między sędzią a ministrem.
Kiedy odwołałem się do sądu kasacyjnego w sprawie kary więzienia za protest w Muszynie, wszyscy mówili, że będę czekał półtora roku. Tymczasem już za półtora miesiąca miałem sprawę; oczywiście odrzucili mój wniosek. Chcieli dać do zrozumienia pozostałym sądom, że mogą mnie skazywać na więzienie czy wysoką grzywnę, bo nie mam szans w Sądzie Najwyższym. Potem, gdy łańcuszek sądów mnie skazywał, już nawet nie wnosiłem o kasację.
Nie sposób nie zauważyć, że działania Twoje i innych rolników wyręczały organy państwa.
M. Z.: Do tej pory je wyręczamy, np. przedstawiamy dokumenty stanowiące dowody przestępstwa korupcji – wystarczy tylko jechać i zamknąć, co się niestety nie dzieje. Podobną sytuacją zajmujemy się teraz. Zakłady Mięsne MAT Czerniewice ogłosiły przed Świętami bardzo dobrą ofertę na mięso, za które do tej pory nie zapłaciły, naciągając poszkodowanych na prawie 11 mln zł. Dzisiaj ci ludzie funkcjonują już w innej spółce, do której wyprowadzili cały majątek. To nie pierwszy przekręt p. Hetmana, ale stoją za nim politycy PSL, m.in. Kłopotek i Bury, dlatego nikt go nie rusza.
Doprowadziłem do tego, że przed wakacjami odbyło się posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa, poświęcone tej sprawie. W obradach uczestniczył wiceminister sprawiedliwości i minister rolnictwa, którym przedstawiłem wszystkie te sprawy, wraz z dokumentami. Do dzisiaj cisza.
Prokuratura wielokrotnie odmawiała wszczęcia postępowania w zgłaszanych przez Was sprawach, mimo dostarczenia dowodów. W końcu złożyliście doniesienie na prokuratorów.
M. Z.: Skutek był taki, że w którejkolwiek prokuraturze później nie byłem, traktowali mnie jak wielkiego przestępcę; szkoda, że jeszcze podczas przesłuchań nie stało za mną dwóch antyterrorystów… Dziesięć kilkugodzinnych rozpraw miałem we Wrocławiu, z zamykaniem budynku sądu, stawianiem antyterrorystów na straży…
Dwa lata przed wybuchem „afery taśmowej” wskazałeś w programie dużej stacji telewizyjnej osoby zamieszane w sprawę nieruchomości, m.in. polityków. Czy rewelacje, które ostatnio wypłynęły, poprawiły jakoś Twoją sytuację?
M. Z.: Raczej spowodowały większe szykany wobec mojej osoby. W 2009 r. trafiły do nas informacje o przekrętach w Agencji Nieruchomości Rolnych, w której brano bardzo duże łapówki; zresztą od moich kolegów też ich żądano. Wysłaliśmy w tej sprawie listy do prokuratorów, ministerstwa sprawiedliwości, sprawa została także nagłośniona przez gazetę internetową „Afery Prawa” i minister rolnictwa Marek Sawicki wiedział o niej. Rozpoczęły się procesy we Wrocławiu. Na dyrektora Stefankę, Szymkiewicza, Krenta i kilku innych wydano wyroki więzienia w zawieszeniu.
Dwa lata temu prezes oddziału Agencji w Warszawie, polityk Platformy Obywatelskiej, który też był wymieniany w aktach tych spraw, wytoczył mi proces o zniesławienie. Chyba sześć spraw było, w tym cywilny proces w Jeleniej Górze, i wszystkie wygrałem; miałem takie argumenty, że nie mogło być inaczej. Ale wszyscy politycy, w tym minister Sawicki, udawali, że nic się nie dzieje, że to żadna afera.
Dodam, że wspomniany prezes wynajął kancelarię adwokacką z Gdyni. Jak to się dzieje, że pieniądze na wspomaganie rolników, którzy dzierżawią grunty, wydaje się na prawników, aby obsługiwali procesy o zniesławienie? To było 300 tys. zł, wiem to z nieoficjalnych źródeł. To jest sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy.
Działasz w interesie państwa oraz ogromnych grup społecznych. Czy w związku z tym otrzymujesz jakieś wsparcie?
M. Z.: Ze strony rolników otrzymuję wsparcie, choć nie od wszystkich, bo pozostałe rolnicze związki zawodowe obojętnie odnoszą się do mojej sprawy. Chciałbym podkreślić przy tej okazji, że my jako związek zawodowy, który już istnieje parę lat, nigdy nie braliśmy żadnych pieniędzy od rządzących. Proszę zauważyć, w COPA COGECA, europejskiej federacji rolniczych związków zawodowych, jest Samoobrona, są kółka rolnicze, „Solidarność” Rolników Indywidualnych, izby rolnicze; wszystkie one jeżdżą na spotkania do Brukseli za ministerialne pieniądze. My na wszelkie spotkania jeździmy za własne pieniądze albo za pieniądze Via Campesina, europejskiej koordynacji rolników, która nie bierze żadnych środków finansowych z Brukseli. Proponowano nam członkostwo w COPA COGECA – odmówiłem, bo za mój wyjazd nie będzie płacił minister czy rząd. Jeśli będzie mnie stać, to pojadę, a jak nie, to nie.
Pewnego razu jestem w Brukseli, na spotkaniu Via Campesina, i spotykam przedstawicieli innych polskich związków. Niby jest ustalone, że jedzie jeden przedstawiciel pięciu organizacji, a ja widzę z każdego związku po trzech, czterech – i wszystkie koszty pokrywa minister. I oni będą się przeciwstawiać polityce rolnej rządu? Krzyczą „my ministrowi pokażemy”, a pod stołem biorą pieniądze. Te związki nigdy nie będą bronić rolnictwa.
O sprawie, o której teraz powiem, nigdy wcześniej nie mówiłem; dopiero dziś ją wyjawię, bo mnie irytuje. Inne związki biorą kolosalne pieniądze na organizację wypoczynku letniego. Oczywiście my też korzystamy z dofinansowania KRUS na ten cel, tylko nie bierzemy nic dla siebie. Dlatego wysyłamy na wakacje czy zimowiska po 800-1000 dzieci, a inne związki znacznie mniej. Tymczasem zawsze oni dostają najwięcej z funduszu składkowego, my dostajemy znikome kwoty –  za każdym razem muszę jechać się kłócić, bo cały czas otrzymujemy za mało.
Kiedy wysyłamy dzieci na wakacje, nie wybieramy tylko rodzin członków związku ani nie patrzymy, czy rolnik jest „zielony”, „czerwony”, „czarny” czy „granatowy”. Nie jesteśmy przypisani do żadnej partii. Byłem zawsze bardzo przeciwny PZPR, czyli obecnemu SLD – ale jeśli oni by robili coś, co by poprawiło sytuację w rolnictwie, to będę ich działania wspierał, mimo że ich bardzo nie lubię.
Czy w którymkolwiek ugrupowaniu politycznym znalazł się ktoś, kto udzielił Ci pomocy czy poparcia?
M. Z.: W większości regionów większość posłów PiS wspierała mnie i wspiera do dzisiaj. Nie wszyscy – może niektórzy mają inne poglądy, część z nich kiedyś była zamieszana w różne nieczyste interesy – jednak większość członków partii mnie wspiera, część czynnie, a część dobrym słowem.
Jednym z głównych celów Waszych protestów było powstrzymanie przemytu zboża i mięsa. Czy wspomniany problem nadal istnieje?
M. Z.: Jakiś czas temu wykryliśmy aferę w Gdyni, ale nasz rząd nie reaguje. Na ul. Hutniczej znajduje się tam potężna amerykańska chłodnia, z której korzystają cztery firmy zajmujące się sprowadzaniem drobiu. Jesteśmy w Unii Europejskiej i obowiązuje limit na import produktów rolnych z innych krajów. Wspomniane firmy obchodzą prawo w ten sposób, że ściągają ze Stanów Zjednoczonych i Brazylii drób, wieprzowinę i szereg innych produktów do tamtej chłodni, niby w celu dalszego tranzytu na Ukrainę czy na Białoruś, ale koniec końców towar w większości rozjeżdża się po Polsce.
Dwa lata temu sfilmowałem, jak odbywa się cały proceder. W Gdyni rozładowuje się statek, towar trafia do chłodni, wyjeżdża pięć samochodów chłodniczych, które, gdyby wybierały się na Ukrainę, powinny pojechać najpierw do urzędu celnego naprzeciwko, opieczętować się. Nic takiego nie miało miejsca, samochody ominęły urząd celny, a za cztery godziny wróciły – ponoć z Ukrainy. Oczywiście złożyłem doniesienie do prokuratury, do ABW, CBA. Sawickiego przez pół roku prosiłem, żeby to ukrócili; w końcu się tym zajęli, no i za jakiś czas usłyszałem, że Zagórny miał rację. Potem bodajże redaktorka z RMF FM do mnie zadzwoniła i zapytała, czy wiem, jak wysoką karę otrzymała ta chłodnia. Ile? Pięćset. Pytam: „pięćset tysięcy?”, a ona: „nie, pięćset złotych”.
Po roku dostałem wezwanie do prokuratury i akt oskarżenia za zdradę tajemnicy państwowej i handlowej, co jest zagrożone karą od 3 do 5 lat więzienia.
A to nie były prywatne spółki?
M. Z.: To są prywatne spółki, ale potraktowali mnie tak, jakbym był pracownikiem celnym. Gdybym rzeczywiście był celnikiem, to co innego, ale ja byłem rolnikiem-związkowcem, który wykrył tę aferę. Prokuratura wszczęła postępowanie (a więc potwierdziła, że doszło do nieprawidłowości), potem je umorzyła, a mnie oskarżono, że zdradziłem tajemnicę państwową. Nie byłem przecież ani lekarzem granicznym, ani celnikiem, tylko normalnym, szarym obywatelem. Bodajże § 305 Kodeksu postępowania karnego mówi, że każdy, kto wie o przestępstwie, powinien je zgłosić organom ścigania, a jeśli tego nie zrobi, grozi mu do roku pozbawienia wolności. Wypełniłem swoją rolę obywatelską do końca, za co postawiono mnie w stan oskarżenia. Paranoja.
Dlaczego tak się dzieje?
M. Z.: Kiedy wysypywaliśmy zboże, miałem telefony, że mnie zastrzelą. Koła mi odkręcali, w Warszawie zdewastowali mi samochód pod hotelem, regularnie mnie straszono. Zadzwonił kiedyś do mnie jakiś anonimowy człowiek i obrzucił mnie wyzwiskami, a potem powiedział: „Importowałem, importuję i będę importował i przemycał zboże, bo finansuję wszystkich: AWS, SLD, PSL… Wszystkich! A tobie kiedyś stanie się krzywda!”. Takich telefonów miałem masę.
Tak się dzieje, bo politycy na to zezwalają, a służby przymykają oczy. Skąd partie biorą pieniądze, a w szczególności rządzący? Finansowanie z budżetu państwa to tylko przykrywka, bo jakby zliczyć wszystko dokładnie, to te kwoty nie starczyłyby nawet na kampanię samorządową. Prawdziwe zyski czerpią z tego, że przymykają oczy na nieprawidłowości. Importerzy i przemytnicy na różne sposoby wspomagają partie polityczne; przede wszystkim te rządzące, choć także niektórzy członkowie rodzin polityków opozycji zajmują wysokie stanowiska w rozmaitych spółkach. Już dwa lata temu mówiłem o Śmietance w Olsztynie na spotkaniu z ministrem rolnictwa. Na to Sawicki powiedział: „Panie Zagórny, pan obraża uczciwego człowieka”. I co się w lipcu okazało? Jaki był z niego uczciwy człowiek?
Od dawna nie widać dużych protestów rolniczych. Sytuacja na wsi tak bardzo się poprawiła?
M. Z.: Sytuacja na wsi się nie poprawiła; mimo że mamy dopłaty, gospodarstwa funkcjonują na skraju opłacalności. Przyczyny braku protestów są głębsze, związane z tym, że rolnicy już nie wierzą szefom związków zawodowych. Nasz związek nigdy nie wdał się w politykę partyjną; zawsze uważałem, że nie ma co zabiegać o względy partii, to partie powinny zabiegać o względy związku. Szefowie innych związków – Chróścikowski, Serafin, Wierzbicki, liderzy Samoobrony czy Centrum Młodych Rolników – powiązali się z partiami i rzadko dbają o interesy rolników. Od czasu do czasu się pokażą, że coś rzekomo robią, ale w rzeczywistości nic nie robią.
Staramy się wszystkim pomóc, nie działamy tak schematycznie jak inne związki, nie jesteśmy zainteresowani tylko swoimi członkami. One ich mają dużo, ale powiem szczerze, że jeśli ktoś mówi, że ma 700 czy 800 tys. członków, albo jak Władek Serafin –  dwa miliony, to kłamie w żywe oczy. My mamy 7-8 tys. działaczy związkowych, w tym naprawdę bardzo aktywnych może z 200, reszta to raczej sympatycy. Dawniej, 10-15 lat temu, związki rzeczywiście zrzeszały masę członków, jednak teraz ludzie nie chcą do nich należeć, bo ich przywódcy wielokrotnie wyprowadzali rolników, że tak powiem, w pole. Związek i protesty były potrzebne wyłącznie po to, aby wejść do Sejmu albo Senatu, kiedy nadarzy się okazja. A nas to nie obchodzi, u nas w związku nikt nie chce być ministrem. Mnie i innym osobom wielokrotnie proponowano różne posady czy dobre miejsca na listach wyborczych, ale my jesteśmy związkowcami i chcemy nimi pozostać. Wolimy walczyć o to, żeby politycy podejmowali dobre decyzje, by nie niszczono Polski, naszego rolnictwa i przetwórstwa.
Obawiam się, że przy takim braku zaufania do szefów związków, trudno będzie zorganizować duże protesty. Chociaż gdy jeżdżę po Polsce, ludzie mnie namawiają, żeby poczynić pewne kroki, już kiedyś przeze mnie zaplanowane, których efektem byłby protest, jakiego jeszcze nie było w Polsce, a może nawet w całej Europie. Namawiają mnie i myślę, że jeśli sytuacja się nie zmieni, w najbliższym czasie możemy to zrobić, oczywiście o ile mnie nie zamkną.
Jakie cele powinien sobie dzisiaj stawiać ruch chłopski?
M. Z.: Po pierwsze, aby rolnictwo było przez państwo traktowane jako jeden z priorytetów, jako obszar strategiczny. Proszę spojrzeć na Zachód, tam powstają miejsca pracy w przetwórstwie rolno-spożywczym, przy produkcji ciągników, nawozów czy środków ochrony roślin. Kraje zachodnie bardzo poważnie traktują rolnictwo. Czy ktoś słyszał, żeby rolnicy na Zachodzie mieli problemy ze zbytem zboża, buraków, ziemniaków? Czasami jest jakaś trudność, jeśli chodzi o zbyt mleka, w szczególności we Francji, ale państwo chroni hodowców.
Wielokrotnie bywałem w krajach „starej” Unii Europejskiej, rozmawiałem z rolnikami i wiem, że to nie jest prawda, jak u nas się mówi, że rząd nie może wspomagać rolnictwa. We Francji, Włoszech, Anglii, Niemczech, wszędzie wspierają rolnictwo, tylko w Polsce administracja rządowa jest nastawiona na tępienie wszelkich drobnych przetwórców, każdego obrotu towarami między gospodarstwami czy między gospodarstwami a miastem. Odwiedziłem różne kraje, gdzie mleko sprzedaje się czy z automatów czy na ulicy, a mięso można kupić bezpośrednio w gospodarstwie i nikt tego nie tępi, tymczasem gdy u nas sprzeda się nienumerowane jajko, to zaraz zjawia się policja. Nasze rządy do tej pory działały tak, by zniszczyć polskie rolnictwo. Nie wiem, czy wspierają w ten sposób zachodnie koncerny, czy chcą osiągnąć jakiś inny cel, czy to zwykła głupota, ale skutek jest straszny.
Zawsze powtarzam: tyle polskiej ziemi, ile polski rolnik uprawia i posiada. Jeśli ludzie zaczną zostawiać ziemię, to wiadomo – będzie decyzja, by sprzedać ją obcokrajowcom. Wtedy rządzący powiedzą: „Niestety, nasi rolnicy nie chcą pracować na roli, musimy sprzedać ją obcokrajowcom”. Czy wtedy będzie to jeszcze Polska? Na pewno nie.
Wróćmy do Twojego zagrożenia więzieniem. Co mogą zrobić współobywatele, by wesprzeć Cię w obecnej działalności, a zwłaszcza w przypadku, gdybyś został osadzony za kratami?
M. Z.: Tego nie wiem. Różne pomysły się pojawiają. Wszyscy teraz mówią, żeby podjąć zdecydowane kroki w mojej sprawie. Jeżdżę na różne spotkania, wczoraj byłem na spotkaniu rocznicowym Zarządu Regionu Jeleniogórskiego NSZZ „Solidarność” i oni rozesłali do wszystkich regionów w Polsce uchwałę z prośbą o wsparcie mojej osoby. Na ile to pomoże – nie wiem.
Działają także organizacje zagraniczne, choćby te, które w 2005 r. występowały w mojej obronie, gdy prezydent Kwaśniewski chciał mi odwiesić wyrok. Wtedy zebrało się ich ok. 300 i wówczas w jakimś stopniu to poskutkowało. Za drugim razem sąd, przedstawiając mnie jako człowieka, który dbał o Polskę i polskich rolników, nie uznał wniosku prokuratora, żeby cofnąć mi zawieszenie wyroku. Teraz mamy inną sytuację, prezydent podjął decyzję i jej się już nie zmieni. Trudno powiedzieć, co można zrobić. Chyba jedynie nagłaśnianie sprawy w mediach może mi pomóc – sądy będą się wstrzymywać z występowaniem o odbycie przeze mnie kary.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Konrad Malec, 1 września 2012 r.

Marian Zagórny

(ur. 1960 r.) – technik-mechanik i rolnik. Na początku lat 80. działacz „Solidarności” w ZWCH Chemitex Celwiskoza w Jeleniej Górze, represjonowany za działalność związkową, a w 1982 r. dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Przez rok (1984) pracownik Spółdzielni Inwalidów SIMET w Jeleniej Górze, od 1985 r. przejął po rodzicach 50-hektarowe gospodarstwo rolne. Od 1987 r. działacz Solidarności Rolników Indywidualnych. Przez dwie kadencje (1989-1996) przewodniczący Wojewódzkiej Rady Rolników Indywidualnych w Jeleniej Górze, a następnie jej wiceprzewodniczący. W 1997 r. stanął na czele Komitetu Protestacyjnego Makroregionu Dolnośląskiego Solidarności RI, a następnie na czele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Solidarności RI, do którego przystąpiły inne organizacje rolnicze i branżowe. Funkcję te pełni do dziś. W 1997 r. (we wrześniu) zorganizował wylanie gnojowicy pod Ministerstwem Rolnictwa, Sejmem i URM w Warszawie, a w październiku tego roku – przyspawanie wagonów z importowanym zbożem na granicznej stacji kolejowej w Muszynie. W 1998 r. umieścił kury i owce oraz koryto dla rządu w gabinecie Ministra Rolnictwa i w Sejmie, a następnie – w latach 1998 i 1999 – ośmiokrotnie zorganizował akcję wysypywania przemycanego i importowanego zboża w Zebrzydowicach, Muszynie i Międzylesiu. Wielokrotnie sądzony, a w 2000 r. skazany na 15 miesięcy więzienia, które po 3 miesiącach opuścił, ułaskawiony z zawieszeniem wyroku na 5 lat. W 2002 r. zorganizował akcję przeciwko importowi kukurydzy i cukru oraz wręczył wojewodzie kurę i koguta dla premiera Millera (za potwierdzeniem odbioru), w roku 2003 brał udział w lutowo-marcowych rolniczych blokadach dróg, w proteście połączonym z wylaniem gnojowicy przed urzędem wojewódzkim, a także we wręczeniu świni wojewodzie. W 2001 r. zaskarżył w Strasburgu wyroki przeciwko sobie.

czwartek, grudnia 20, 2012

Huta Katowice. "komuN o r m a l i z a c j a"

|: JAK DOSZŁO DO STRAJKU
|:
|: 
KALENDARIUM STRAJKU
|. 
DZIEŃ 01 ; DZIEŃ 02 ; DZIEŃ 03 ; DZIEŃ 04 ; DZIEŃ 05 ; DZIEŃ 06 ; 
|. 
DZIEŃ 07 ; DZIEŃ 08 ; DZIEŃ 09 ; DZIEŃ 10 ; DZIEŃ 11 ; DZIEŃ PO
|:
|: 
WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE
|: 
OFIARY STRAJKU
|: 
POMNIKI PAMIĘCI
|:
|: 
OPINIE I KOMENTARZE
|: 
MULTIMEDIA O STRAJKU
|:
|: 
HUMOR Z TAMTYCH LAT
|: 
HUMOR Z TAMTYCH LAT O TAMTYCH LATACH
|: 
KLASYKA STANU WOJENNEGO
|:
|: 
WWW

13 GRUDNIA 1981 ROKU
OGŁOSZENIE STANU WOJENNEGO NA TERYTORIUM POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ.

Odpowiedzią był powszechny bunt, objawiający się jako masowy protest pracowniczy w zakładach pracy. Już pierwszego dnia w ponad 50-u zakładach Śląska i Zagłębia przystąpiło do strajku okupacyjnego. Do takich należała również Huta Katowice. 
W NOCY Z 12/13 GRUDNIA ROZPOCZĘŁY SIĘ ARESZTOWANIA DZIAŁACZY SOLIDARNOŚCI W CAŁYM KRAJU. NA TERENIE DĄBROWY GÓRNICZEJ GŁÓWNYM CELEM STAŁA SIĘ STRAJKUJĄCA ZAŁOGA HUTY KATOWICE.
Późnym wieczorem 12 grudnia, wokół komendy Milicji Obywatelskiej w Dąbrowie Górniczej przy ul. Czerwonych Sztandarów, odbyła się koncentracja sił milicji, SB i ZOMO. Zgodnie z planem tuż przed północą kilkuosobowe połączone grupy SB, MO przy wsparciu ORMO i ZOMO, wdzierają się do mieszkań najbardziej "ekstremalnych" działaczy NSZZ "Solidarność" Huty Katowice, aresztując 41 jej działaczy. W tym dniu do obozów internowania trafiło prawie w komplecie kierownictwo Komisji Zakładowej. Przed aresztowaniem udaje się ujść jedynie redaktorowi "Wolnego Związkowca" - Zbyszkowi Kupisiewiczowi i członkowi Prezydium "Solidarności" HK - Antoniemu Kusznierowi, który ucieka przez balkon swojego mieszkania, gdy ZOMO i SB dobijało się do drzwi.
(Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) (Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 



-

KALENDARIUM STRAJKU ^^ DO GÓRY ^^vv W DÓŁ vv


19811213 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Blokada bramy głównej przy pomocy ciężkiego sprzętu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811213 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Blokada bramy głównej przy pomocy ciężkiego sprzętu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811213 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 01 19811213 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe - KOMIKS
-
13.12.1981 - DZIEŃ 01 ->>

Wczesnym rankiem Antoni Kusznier wraz z kolegami ze związku, proklamuje strajk okupacyjny na terenie Huty Katowice. Powołano do życia 11-osobowy ZKS (Zakładowy Komitet Strajkowy) do którego weszli: Andrzej Sulewski i Roman Sopek z kolejowego (ZTK), operator granulacji Grzegorz Patyk, elektryk Wiesław Koniusz, nagrzewnicowy Andrzej Zieja, Wojciech Marusiński, Ryszard Bidziński, Markiewicz. Powstaje również 6-osobowe Kolegium Redakcyjne "Wolnego Związkowca" z dziennikarzem Zbigniewem Kupisiewiczem jako redaktorem naczelnym w okresie strajku.
O godzinie 5.40 przystąpiono do barykadowania bram wjazdowych na teren huty. Użyto do tego celu cysternę i dźwig kolejowy oraz samochody ciężarowe.
O godzinie 8.00 podejęto decyzję powiadomienia dyrekcji Kombinatu o strajku okupacyjnym i rozpoczęciu przygotowań do zatrzymania Wielkiego Pieca. Powołano pierwsze Wydziałowe Komitety Strajkowe oraz wydano pierwszy komunikat, w którym żąda się natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych działaczy związku oraz przywrócenia łączności z krajem.
Prokuratura Rejowona oraz Komenda Miejska Milicji Obywatelskiej w Dąbrowie Górniczej zostają powiadomione przez Dyrektora Naczelnego Huty Katowice, o podjęciu strajku okupacyjnego na terenie zakładu przez część załogi.
Godzina 13.00. Masówka na stołówce Wydziału elektrycznego E-34.
Wybory Komitetu Strajkowego.
Załoga wybrała: przewodniczący Mieczysław Zapora, członkowie: Marian Ulmaniec (operator turbodmuchawy), Janusz Gatz (ślusarz), Andrzej Werner i Mirosław Flaczyński (elektrycy). Po długiej naradzie strategiczny dla kombinatu obiekt zaopatrujący całą hutę w energię elektryczną, dmuch ciepłego powietrza do Wielkiego Pieca a przede wszystkim dostarczając ciepło zakładowym osiedlom w Gołonogu, zostaje wyjęty spod kontroli zarządzających. W porozumieniu z załogą Stalowni P-03 Zakładowy Komitet Strajkowy podejmuje decyzję o zatrzymaniu Wielkiego Pieca. Ostatnie wytopy wywożone są na składy wlewków. O godzinie 22.20 zaczęto wygaszać wielki piec. O godzinie 23.50 był już przygotowany do postoju.


19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Ul. Czerwonych Sztandarów. STRAJK. Czołgi 10 Sudeckiej Dywizji Pancernej kierowały się w kierunku Huty Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 02 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 03 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 04 strona 1 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 04 strona 2 19811214 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe - KOMIKS
-
<<- 14.12.1981 - DZIEŃ 02 ->>

W nocy zostaje przeniesiona redakcja "Wolnego Związkowca" z budynku administracyjnego Głównego Mechanika na halę M-32. Zabierano w pośpiechu wszystko, co stanowiło wartość i co mogło się przydać: maszyny do pisania, kserografy, dokumentację, papier. Ewakuował się również Komitet Strajkowy. Ukryto dokumentację NSZZ "Solidarność" HK.
Ogłoszenie Komitetu Strajkowego: od godziny 5.00 wszystkie osoby wchodzące na teren Huty traktowane będą jako przystępujacy do strajku. Wszyscy, którzy strajku nie popierają proszeni są o powrót do domu. Wyjątkiem są kobiety, sprawujące opiekę nad dziećmi i osobami niepełnosprawnymi. Powinny one udać się do domów w celu pełnienia swych obowiązków rodzinnych.
Uruchomiono funkcję łączników, za pomocą których próbowano się kontaktować z innymi zakładami w okolicy. W wyniku ich pracy, do strajku dołącza kilkadziesiąt osób z pobliskiego HPR-4 oraz przedsiębiorstw budowlanych z obrzeży huty.
Około południa przed główną bramą oraz przy pozostałych bramach wjazdowych na hutę, wojsko ustawia kilkanaście czołgów T-55 i wozów bojowych typu SKOT. O 14.00 zjeżdżają na parking przed dyrekcją huty. Demonstracja siły.
O godzinie 14.50 dochodzi do próby odblokowania bram huty przez oddzialy ZOMO i WP. Próba wejścia na teren zakładu w celu ujęcia i zatrzymania działaczy Komitetu Strajkowego nie udaje się. Dopiero przy użyciu czołgu utorowano drogę dla pozostałych pojazdów. Główne siły w ilości 3 kompanii MO, 1 kompani WP i 1 Plutonu Specjalnego skierowano na halę remontową Głównego Mechanika i budynek Głównego Mechanika. Zomowcy zaatakowali budynek biurowy M-32, w którym jeszcze parę godzin wcześniej funkcjonowała redakcja. Niszczono wszystko, co napotkano na drodze. Około 15.00 do działań przystąpiła grupa likwidacyjna w sile 1 kompani WP i MO. Z łaźni wyciągnięto na mróz tych, którzy zeszli z I zmiany. Paradoks polegał na tym, że w większości były to osoby, które posłuchały wezwań o zaprzestanie strajku i miały zamiar iść do domu.
Kierujący działaniami z-ca Komendanta wojewódzkiego MO ds. Służby Milicji ppłk. M. Okrutny polecił dowódcy operacji płk. J Wilczyńskiemu spenetrować i przeczesać obiekty wszystkich Wydziałów huty.
Zaatakowano ponownie od strony Drogi Królewskiej. Pomimo silnej barykady, w końcu oddziałom ZOMO udaje się ją sforsować. Kiedy brama została otwarta, strajkujący spotkali się oko w oko z zomowcami. Jakiś oficer z pałą wybiegł przed szereg, ale reszta się zatrzymała. Hutnicy zaintonowali "Rotę", "Hymn Polski"i "Boże coś Polskę" oraz bili brawa. Efekt był piorunujący. Nastąpiła kilkuminutowa konsternacja, po czym oddział ZOMO wycofał się zabierając zatrzymanych wcześniej, pobitych robotników.
Do wieczora dochodzi do licznych konfrontacji strajkujących z oddziałami militarnymi. Około godziny 17.00 rozchodzi się po wydziałach informacja o tym, że milicja wraz z wojskiem wkroczyła na hutę. Na wydzialach A-55 i M-32 doszło do pobicia robotników huty.
Późnym wieczorem oddziały ZOMO i WP wraz z czołgami, wycofują się z terenu huty. "Wolny Związkowiec" w numerach 2, 3 i 4 publikuje listę aresztowanych przez SB działaczy.
Nocą strajkujący ponownie barykadują bramy wjazdowe na hutę i wydziały ciężkim sprzętem. Powołano służby porządkowe mające na celu niedopuszczenie do przedostania się z zewnątrz osób mogących szpiegować lub doprowadzić do zakłucenia trwajacego strajku. Z terenu zakładu zostają usunięci członkowie PZPR oraz członkowie branżowych związków zawodowych. Zakładowy Komitet Strajkowy przekształca się w MKS (Międzyzakładowy Komitet Strajkowy).
Dziennik Telewizyjny w wieczornym programie informacyjnym podał, że sytuacja w hucie zostala opanowana, a produkcja odbywa się zgodnie z planem. Oczywiście to było kłamstwo.

19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811215 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 05 19811215 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe specjalne
-
<<- 15.12.1981 - DZIEŃ 03 ->>

Trzej księża z parafii w Sosnowcu Zagórzu przybywają na teren huty, by podtrzymać na duchu strajkującą załogę. Odprawiają msze na większych wydziałach. Załoga postanawia w pobliżu bramy głównej postawić krzyż.
Rano łącznik Zygmunt Kloryga przedarł się do obozowiska wojskowego w lasach koło Pogorii I. W rozmowie z wartownikiem dowiedział się, że stacjonuje tam 10 Sudecka Dywizja Pancerna. Dowiedział się, że wojsko nie jest nastawione wrogo do strajkujących.
Przygotowano Wielki Piec do zatrzymania. Szykowano się do stanu oblężenia. W tym celu zaspawano bramy hali lejniczej.
Komitet Strajkowy wydaje "Apel do społeczeństwa miast z terenu Śląska i Zagłębia". Do dwóch wcześnij napisanych punktów, dopisano dwa kolejne: Usuniecie ZOMO z terenu huty i jej okolic, oraz cofnięcie stanu wojennego wprowadzonego w kraju.
Na bramie pojawiają się studenci z Krakowa, którzy dostarczyli informację o pacyfikacji przez ZOMO i spadochroniarzy Huty im. Lenina w Nowej Hucie.
19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 

19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Spotkanie strajkujących hutników z rodzinami na bramie głównej. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołg przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
-
<<- 16.12.1981 - DZIEŃ 04 ->>

W okolicę bramy głównej przychodzą ludzie, rodziny i przynoszą żywność dla strajkujących. Załoga jest informowana o strajkach w innych zakładach rejonu i kraju. Chociaż wiadomości jest niewiele i nie zawierają konkretów, podtrzymują ich na duchu, że inni też walczą o słuszną sprawę.
Wielki piec został przygotowany do obrony. Obecnie to prawie twierdza z jedynym małym wejściem na wysokości drugiego piętra. 
Przy pomocy trzech lokomotyw udaje się ekipie z Bazy Przeładunku Rudy przedostać na teren huty.
Około godziny 21.00 rozpoczęła się całkowita blokada huty przez ZOMO. Tramwaje już nie docierały do pętli, w okolicy bramy głównej zostało ustawionych pięć czołgów i wozy bojowe milicji. Panował duży ruch, co mogło świadczyć o tym, że coś się może niedługo wydarzyć. Strajkujący na hucie nie wiedzą jeszcze o wydażeniach w katowickim "Wujku".
19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 06 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 07 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 08 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 09
19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 10 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 11 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 12 19811216 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 13

19811217 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Kucie kos i halabard. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 14 19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 15 19811217 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 16
-
<<- 17.12.1981 - DZIEŃ 05 ->>

Informacja o pacyfikacji kopalni "Wujek" dociera do huty "Katowice" około godziny 11.00.
Zaproszono księży z parafii Św. Antoniego z Gołonoga, którzy po odprawieniu Mszy Św. na wydziale Walcowni Średniej, wyspowiadali większość strajkujących, jak przed regularną bitwą. Strajkujący składają przysięgę, że nie opuszczą swoich posterunków do ostatniej kropli krwi. Zostają również zebrane pieniądze dla rodzin ofiar w Katowicach.
W mieście rozniosła się wiadomość, że w przypadku ataku na Hutę Katowice, strajkujący wysadzą w powietrze tlenownię i "zamrożą" Wielki Piec. Pojawiały się takie informacje, ale miały one na celu wywołanie paniki wśród ludności. Było wręcz odwrotnie. Strajkujący dbali bardziej niż w normalnych warunkach o wszystkie urządzenia. Wydziałowe komitety strajkowe utworzyły grupy patrolowe, które miały za zadanie chronić wszystkie obiekty przed uszkodzeniem bądź kradzieżą. Obawiano się sabotażu.Zaczęło napływać więcej sygnałów na temat strzelaniny i mordu na kopalni Wujek. Strajkujący przygotowywali się do walki. Wydział Mechaniczny M-32 stał się zabarykadowaną fortecą nie do zdobycia. Na suwnicach ustawiono worki z kruszywem, stały też palety z cegłami, które w łatwy sposób można było zepchnąć na atakujące oddziały ZOMO. W kuźniach rozpoczęto kucie kos i innej białej broni, która mogła być użyta w razie ewentualnego ataku siłowego. Na drogi prowadzące do strajkujących wylany zostały olej, a z boku hal czekali ludzie z wężami z wodą pod wysokim ciśnieniem. Na dachach czuwały patrole. Przygotowywano się do obrony.
Nastąpił atak zomowców od strony niewielkiego wejścia usytuowanego w górnej części hali. Pilnowało go zaledwie 2 pracowników. Grupa około 50-u zomowców w pełnym rynsztunku doszła do pierwszej hali. Po zorientowaniu się jak dużymi siłami dysponowali strajkujący na M-32, po pięciu minutach w pośpiechu grupa wycofała się na rozkaz wydany przez dowództwo. Do starć nie doszło, zomowcy zarządzili szybki odwrót.
Sztandar "Solidarności" został ewakuowany z terenu huty do kościoła w Strzemieszycach.
Sygnały od patroli mówią o wzmożonej aktywności nocnej i koncentracji zmechanizowanych sił wokół huty. Zomowcy nie dopuszczali rodzin z paczkami żywnościowymi dla strajkujących. Ilość strajkujących na M-32 zaczęła maleć. Część udała się do swoich rodzin, a część przeszło na inne wydziały huty.

19811218 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO wchodzą na teren zakładu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811218 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO wchodzą na teren zakładu. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 17 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 18 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 19 19811218 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 20
-
<<- 18.12.1981 - DZIEŃ 06 ->>

Godzina 9.30. Major Wojska Polskiego w asyście dwóch żołnierzy, idzie w towarzystwie kierownika wydziału na masówkę wewnątrz huty.
To zobaczyli wojskowi będący na terenie huty.
Brama do hali ewakuacji żużla przy wielkim piecu była obłożona butlami z gazem. Pomiedzy nimi plątanina kabli prowadzacych od butli w głąb budynku. Kable nie były podłaczone, ale ten kto o tym nie wiedział musiał odnieść wrażenie ogromnego zagrożenia w przypadku eksplozji takiego ładunku. 

Około godziny 11.00 od strony Łośnia, teren huty został otoczony przez czołgi i wozy bojowe.
Major poinformował, że wojsko gwarantuje bezpieczne opuszczenie terenu huty przez strajkujących do godziny 14.00. Później wkracza milicja i ZOMO, by przeprowadzić czystkę na zakładzie. 
Major zaproponował strajkującym delegację do katowickiego "Wujka", by zobaczyli na własne oczy co może się wydarzyć w Hucie Katowice. Pojechało troje wydelegowanych strajkujących. Wrócili około godziny 17.00 i opowiedzieli kolegom co widzieli. Po wydarzeniach na "Wujku" wszystko wskazuje na to, ze oficer wie co mówi.
Wśród strajkujących zapanowało zamieszanie. Strajk na wydziale M-32 rozleciał się. Pozostali przechodzą na Wydział Walcowni Średniej. Ultimatum wojskowych zostaje przedłużone do północy.
W wyniku tej akcji propagandowej, udaje im się wyprowadzić z terenu huty 1200 osób. Na terenie zakładu nadal jednak pozostaje 5000 osób, które postanowiły kontynuować strajk. Do tego celu zostają wytypowane wydziały: Walcowni Półwyrobów, Walcowni Średniej i Dużej oraz Wielki Piec nr 2 i Stalownia.
Coraz większe zmęczenie, strach i obawa o dalszy rozwój wypadków. Czy noc przebiegnie spokojnie, czy też zaraz po upłynieciu czasu ZOMO i Wojsko rozpoczną akcję? Na szczęscie w nocy nic się nie wydarzyło.

19811219 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811219 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811219 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 21
-
<<- 19.12.1981 - DZIEŃ 07 ->>

Rozchodzi się pogłoska o zmilitaryzowaniu wydziałów.
Sabotażysta przecina taśmę przenośnika węgla. Awaria groziła przerwaniem dopływu paliwa. Nadchodzi wiadomość, że w kierunku huty nadciągają duże siły milicji, ZOMO i sprzętu zmechanizowanego.
Godziny południowe. Nad terenem huty pokazał się nisko latający milicyjny śmigłowiec. Rozrzucał ulotki. Prawdopodobnie również robił zdjęcia strajkującym. Po południu pojawił się jeszcze raz, tym razem w towarzystwie śmigłowca wojskowego. Strajkujący zabarykadowani w Wielkim Piecu zaczęli rozmyślać nad taktyką, jaką chcą użyć oddziały ZOMO w wypadku ataku. Brama główna zostala odblokowana dla odwiedzających. Byla to zagrywka psychologiczna, bowiem rodziny namawiały uczestników strajku do wyjścia na zewnątrz. Bali się o swoich bliskich po tym, co się zdarzyło w Katowicach. Ta taktyka zastosowana przez milicję była ich sukcesem. Wielu dało się namówić rodzinom na wyjście z huty. Pozostali wzmacniali linie obronne i barykady. Ważnym elementem przetargowym było to, że strajkujący nie posiadali broni palnej. Kucie bialej broni nie bylo poleceniem wychodzącym od góry. Ludzie robili to sami, bowiem to wydawało się słuszne. Takie metalowe elementy osadzone na drzewcach, stanowiły poważne zagrożenie dla ZOMOwców, bowiem bez problemu mogły przebić ich tarcze i chełmy. Na spotkanie z ciężkim sprzętem zmechanizowanym przygotowano lance tlenowe.
Strajkująca załoga zostaje zasilona w żywność od rolników. Dowiaduja się też o poparciu przez rolników akcji strajkowej oraz licznych demonstracjach przed ambasadami PRL w krajach europejskich i amerykańskich.

19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811214 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Oddziały ZOMO przed Hutą Katowice. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811220 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 22
-
<<- 20.12.1981 - DZIEŃ 08 ->>

Tuż po północy trafia na teren huty drogą kolejową wraz z węglem do elektrociepłowni, transport 50-u kartonów węgierskiego salami. Przesyłkę taką przygotowali strajkującym kolejarze ze stacji Strzemieszyce, dołączając do składu wagon lodówkę. Przesyłka była bardzo trafiona, bowiem od kilku dni było ciężko z żywnością.
Zbliżały się święta. Nikt nie wiedział jak długo jeszcze będzie trwała akcja strajkowa.
Do Wojewody Katowickiego gen. dywizji Romana Paszkowskiego, Komisarza Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego płk Edmunda Barwińskiego oraz Dyrektora Naczelnego Huty dr Stanisława Bednarczyka, zostaje wystosowane pismo MKS-u z propozycją spotkania. Strajkujący w odpowiedzi, na spotkaniu MKS-u z Komisarzem WRON dla Huty Katowice, zostają poinformowani o warunkach zaprzestania strajku oraz dobrowolnemu opuszczeniu zakładu, oddaniu się w ręce władz organizatorów strajku. Terminem wyznaczonym na spełnienie wymogów WRON, była godzina 1.00 21-go grudnia 1981 roku.
O 18.00 przybył ksiądz-robotnik Jerzy Dezor. Przez cały okres robotniczego buntu, odprawiając posługę świętą na Wielkim Piecu, Walcowni Dużej, Zgniataczu, Walcowni Średniej i Stalowni, swą obecnością podnosił na duchu strajkujących.

19811215 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołgi przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811216 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Czołg przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 23 19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 24 19811221 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 25
-
<<- 21.12.1981 - DZIEŃ 09 ->>

Międzyzakładowy Komitet Strajkowy konsultuje z załogami poszczególnych wydziałów otrzymane od Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) warunki. Postanawiają je odrzucić i dalej prowadzić strajk w Hucie Katowice.
Coraz więcej wydziałów jest opuszczonych przez strajkujących, które sukcesywnie są obsadzane ludźmi dyrekcji w towarzystwie mundurowych. Milicyjne i wojskowe UAZ-y poruszaja się po terenie huty już bez trudu. Przewaga oddziałów militarnych staje się widoczna.
Strajkujący postanawiają uruchomić Wielki Piec, by nie doszło do jego zniszczenia poprzez zastygnięcie surówki wewnątrz, co byłoby odebrane na równi ze zniszczeniem instalacji, a co za tym idzie poważnego aktu sabotażu. Jednak obiekt Elektrociepłowni został już opanowany przez oddzialy milicji i wojska po opuszczeniu go przez strajkujących hutników.
Huta Katowice jest już zakładem zmilitaryzowanym.
Strajkujący zostali powiadomieni o militaryzacji zakładu, a co za tym idzie odmówienie podjęcia pracy wiąże się już z poważnymi konsekwencjami. Wszyscy mieli odebrać karty mobilizacyjne w budynki dyrekcji huty znajdującym się poza bramą.

By rozpalić Wielki Piec, musieli dostać przedmuch z Elektrociepłowni. Teraz karta przetargowa należała jednak już nie do strajkujących. A Ci odmowili podania koniecznego nadmuchu. W nocy cały czas czuwali wyznaczeni ludzie, na wypadek zmiany decyzji w sprawie nadmuchu. 
Koniec strajku wydawał się bliski.



Fragmenty planu operacji
kryptonim "GWAREK"
Kontynuowany od dnia 12.12.1981 roku na terenie huty Katowice strajk okupacyjny przez byłych działaczy NSZZ Solidarność uniemożliwia pojęcie normalnej pracy. Podjęto decyzję zamknięcia huty oraz wyprowadzenia z jej terenu wszystkich osób, które biorą udział w strajku poprzez przeprowadzenie akcji GWAREK z użyciem sił wojska i organów MO. Na dowódcę operacji GWAREK wyznacza się Dowódcę Zmotoryzowanego Obwodu MO w Katowicach płk. K. Wilczyńskiego. Operację GWAREK planuje się przeprowadzić po negatywnym wyniku działań propagandowych z użyciem urządzeń rozgłaszających i ulotek oraz przedsięwzięć pouczających przez przedstawicieli dyrekcji zakładu.
W ramach działań wyprzedzających, oddziały Wojska Polskiego zajmują i zabezpieczają teren przyległych do tlenowni i hali Głównego Mechanika.

Rozwinięcie operacji przebiegać będzie w dwóch fazach:

FAZA I - obejmuje wspólne i równoczesne działania pododdziałów wojska i milicji związane z wejściem na teren huty i rozwinięciem sił. W fazie tej realizowane będą następujące przedsięwzięcia:

w czasie ok. 10 min. Przed wejściem do akcji z helikoptera z zamontowanymi urządzeniami rozgłaszającymi emitowane zostaną nagrania z pozorowanym atakiem wojsk pancernych i naloty helikopterów. W tym samym czasie cztery inne helikoptery wykonują na sygnał radiowy pozorowany desant w południowo-wschodnim rejonie huty wykonanie wyłomów w ogrodzeniu i obejść w bramach wejściowych 1, 9 i 8.

Oddziały wojska odcinają teren obiektów walcowni od obiektów stalowni.
Po zajęciu pozycji wyjściowych do działań właściwych ponownie skierowany zostanie przez urządzenia rozgłaszające apel o dobrowolne zaprzestanie akcji strajkowej i wyjście z obiektu.

FAZA II - obejmuje działania pododdziałów MO związanych z wyprowadzeniem osób strajkujących z obiektów. W przypadku negatywnego skutku apelu zostaną przeprowadzone działania oczyszczające przez pododdziały milicji.

W ramach tych działań, aby uniknąć wejścia do obiektów walcowni i bezpośredniej styczności ze strajkującymi, użyty zostanie samochodowy agregat do tłoczenia środków chemicznych "WUZ". Przewiduje się, że po nasyceniu odpowiednią ilością środków chemicznych hali walcowni nastąpi wyjście strajkujących,
W czasie wychodzenia osób prowadzących strajk, w drodze operacyjnej zostaną zatrzymani organizatorzy strajku, następnie przeprowadzone są działania poszukiwawcze wewnątrz obiektu walcowni przez pododdziały MO celem sprawdzenia czy wszyscy ze strajkujących opuścili obiekt.
Po wykonaniu czynności sprawdzająco- oczyszczających następuje przemieszczeniem zabezpieczenia zewnętrznego wojska i milicji z walcowni na obiekty stalowni konwertorowej, gdzie ponownie zostają wtłaczane środki chemiczne do hali i przeprowadzane czynności poszukiwawczo-oczyszczające.

IV POSTANOWIENIA KOŃCOWE
Naczelnik Wydziału śledczego o Dochodzeniowo-Śledczego rozpracuje system przejmowania osób zatrzymanych i wykonania czynności procesowych oraz zapewni niezbędne siły i środki do wykonania zadań związanych z konwojowaniem tych osób.
W działaniach stosownie do potrzeb i decyzji użyte zostaną następujące środku przymusu: siła fizyczna, strumienie wody, chemiczne środki obezwładniające, broń palna.
Broń palną w operacji pododdziały mogą użyć wyłącznie na rozkaz dowódcy za zgodą Komendanta Wojewódzkiego MO

19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Wojskowa "szczekawka" przed bramą główną. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Przed hutą. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811222 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Przed hutą. Helikopter. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
-
<<- 22.12.1981 - DZIEŃ 10 ->>

Dochodzi do ponownych rozmów przedstawicieli MKS z Komisarzem WRON oraz grupą oficerów WP. Ponownie proponowane warunki zostają odrzucone.
Nad terenem huty kolejny raz pojawił się milicyjny śmigłowiec rozrzucający ulotki nawołujace do dobrowolnego opuszczenia terenu huty oraz o sankcjach, jakie czekają na tych, ktorzy tego nie zrobią.
19811222 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 26 19811222 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 27 

19811223 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Brama główna. Wyjście strajkujących kontrolowanych przez oddziały milicji. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 19811223 DG - Gołonóg. Huta Katowice. STRAJK. Brama główna. Wyjście strajkujących kontrolowanych przez oddziały milicji. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
19811223 - "WOLNY ZWIĄZKOWIEC HUTY KATOWICE" - wydanie strajkowe nr 28
-
<<- 23.12.1981 - DZIEŃ 11 ->>

Godzina 5.00. Rozpoczyna się ostatnie zebranie MKS-u. Pół godziny później, Przewodniczący Antoni Kusznier rozwiązał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Strajk w Hucie Katowice dobiegał końca.
Zakład opuszcza ostatnie 3000 strajkujących.
Część strajkujacych opuszcza teren huty poprzez dziury w plotach, inni dumnie podążają w kierunku bramy głównej przy której czekają na nich milicyjne suki. Odpowiedzialni za sprzęt pozostają na miejscu, by przekazać go zgodnie z zasadami.

Oddziały ZOMO i WP przewyższają ilością ludzi i środkami technicznymi możliwości obrony przez strajkującą załogę Huty. O godzinie 13.00 wkraczają na teren Huty Katowice.
"Za bramą czekały więźniarki, do których nas zapakowali - mówi Zbyszek Kupisiewicz. Po kilkugodzinnym postoju na parkingu Huty, gdy zebrał się odpowiedni transport, rozwozili nas po całym terenie. Oczywiście nie mieliśmy pojęcia gdzie nas wiozą. Dopiero w nocy, z okien celi, któryś ze współwięźniów odgadł, że to Będzin. Po zatrzymaniu samochodów usłyszeliśmy krzyk - Wyłazić! Biegiem! I w tej chwili poczułem się jak uczestnik akcji filmu o gestapo. Przed nami szpaler milicjantów z pałami i psami. Opluwanie, krzyki, przekleństwa, ujadanie psów i od czasu do czasu odgłos pały na czyichś plecach. Później długi korytarz, na którym staliśmy twarzą do ściany. Dwudziestu kilku więźniów w celi czteroosobowej. Ciągły ruch i hałas."
23 grudnia 1981 roku, ppłk K. Kudybka o zestawieniu sił i środków własnych i wspierających w operacji odblokowania Huty Katowice, czyli rozbicia strajku trwającego od 13 grudnia:
"W działaniach użyto 4250 funkcjonariuszy MO, w tym 1673 własnych i 2583 wydelegowanych kraju (.). 1978 żołnierzy WP dysponujących 240 jednostkami wozów pancernych, czołgi, BWP, BRDM. Użyto też 3 śmigłowców, 3 reflektorów przeciwlotniczych, 3 IRS-ów, 1 WUZ, 4 samochodów bojowych SP, 2 dźwigów samochodowych Coles, 86 szt. Broni palnej, 5 aparatów fotograficznych i 1 kamery foto".

Marek Bednarz (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Zbigniew Kupisiewicz (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE)
Antoni Kusznier (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) 
-
<<- DZIEŃ PO
W wigilię Bożego Narodzenia Zbyszek Kupisiewicz przewieziony został do Komendy Dąbrowie Górniczej. Przesłuchania trwały z przerwami przez całe Święta. 28 grudnia późnym wieczorem, razem z innymi aresztowanymi znalazł się w areszcie na Mikołowskiej w Katowicach. Tej samej nocy nadeszły jakieś dokumenty, które okazały się aktami oskarżenia a już rano odbyła się pierwsza rozprawa. Później były kolejne i wyrok w ciągu kilku dni. Redagujących Wolnego Związkowca skazano w trybie doraźnym na wyroki od 3,5 do 6,5 roku pozbawienia wolności, choć prokurator żądał nawet 10 lat. 
Następuje okres masowych przesłuchań, aresztowań, internowań oraz zwolnień z pracy. Wielu ze strajkujących otrzymuje wieloletnie wyroki pozbawienia wolności, inni muszą opuścić terytorum PRL w trybie natychmiastowym.
Jerzy Dezor - ksiądz robotnik, zatrudniony w Hucie "Katowice". Uczestnik strajku. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Włodzimierz Jagodziński. (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Ryszard Kowalski (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) Jacek Cieślicki (FOTO: autor nieznany. Archiwum NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" HUTY KATOWICE) ..
http://www.dabrowa.pl/dg_historia_1981_grudzien_strajk_huta-katowice.htm