n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

środa, kwietnia 20, 2011

w pułapce po prl

2011-03-28 09:00  |  Adam Golański

"Komórka" albo prywatność? Niemiecki polityk ujawnia, co telekomy o nas wiedzą

"Komórka" albo prywatność? Niemiecki polityk ujawnia, co telekomy o nas wiedzą Trzydzieści lat temu w słowach piosenki „Computerwelt” muzycy kultowej formacji „Kraftwerk” snuli bezlitosną wizję przyszłości: „Interpol und Deutsche Bank, FBI und Scotland Yard | Flensburg und das BKA, Haben unsere Daten da” – „mają nasze dane”. BKA to niemiecki odpowiednik amerykańskiego FBI, a Flensburg to miasto, w którym mieści się centralny rejestr samochodów i kierowców. Wizja ta się spełnia na naszych oczach, z tym, że najwięcej danych o obywatelach zaczynają gromadzić nie urzędy państwowe, lecz telekomy.
Czy Richard Stallman miał rację, rezygnując z korzystania z urządzenia, bez którego większość z nas nie wyobraża już sobie życia? Zapytany o swój stosunek do telefonów komórkowych wódz ruchu Wolnego Oprogramowania stwierdził, że „komórki” nie ma i nie będzie jej nosił, ponieważ to „marzenie Stalina, narzędzia Wielkiego Brata”. „Nie zamierzam chodzić z urządzeniem zapisującym przez cały czas gdzie jestem, nie zamierzam nosić urządzenia podsłuchowego, które może być zdalnie włączone” – podsumował Stallman.
Paranoik czy człowiek, który widzi, co się święci? Ujawniona przez dziennik „Zeit” afera dotyczy przechowywania danych przez operatorów telefonii komórkowej. Niemcy, kraj, który szczyci się rzekomo ogromnym poszanowaniem prywatności obywateli, utrudniając w imię właśnie tej wartości świadczenie usług przez Google i innych internetowych potentatów, są miejscem, w którym telekomy bez żadnego problemu mogą gromadzić dane o obywatelach i przechowywać je prawie bez końca. Co zatem w innych krajach, gdzie prywatność wcale nie jest tak wynoszona na sztandary?
Większość osób była przekonana, że gdy hakerzy berlińskiego Chaos Computer Club przechrzcili telefony komórkowe na „urządzenia śledzące”, pokazując, jakiego rodzaju dane mogą być pobrane i wykorzystane w ramach obowiązującego w Niemczech prawa, to i tak jest to tylko coś w rodzaju political fiction. Jednak Malte Spitz, z niemieckiej Partii Zielonych, uwierzył hakerom – i wniósł pozew przeciwko Deutsche Telekom, o wydanie danych gromadzonych przez operatora, dotyczących jego numeru telefonu.
Gigant przegrał sprawę w sądzie i zmuszony został dane wydać. Zgromadzone w arkuszu Excela informacje pokazują, kiedy Spitz chodził po ulicy, kiedy jechał pociągiem, kiedy wsiadał do samolotu, kiedy pracował, kiedy wychodził do klubów (i do których), kiedy spał, kiedy telefon miał włączony, a kiedy zdecydował się być offline. 35 831 wierszy arkusza zostało teraz przez internetową wersję „Zeita” przekształcone w interaktywną mapę, dzięki której możemy zapoznać się dokładnie z życiem niemieckiego polityka w ciągu pół roku.
Gdzie byłeś? Z kim rozmawiałeś? Ile zajęło ci to czasu? Po co tego typu dane telekomom?
Mapa została uzupełniona o ćwierknięcia na Twitterze i blogowe wpisy Spitza, tworząc w ten sposób strukturę, którą zbudowałby każdy dobry śledczy, mający za zadanie dokładnie zbadać życie wskazanej osoby. Jednego jednak w niej brakuje, a mianowicie danych, które i tak dostępne są władzy: przedstawiona przez „Zeit” mapa nie zawiera informacji o tym, z kim rozmawiał i SMS-ował Spitz.
Moglibyście pomyśleć, że dane takie, jeśli już były zbierane, to dlatego, że polityk jest osobą publiczną, mogącą być na „widelcu” służb specjalnych. Lecz nie jest to prawdą. Sposób użycia przez niego telefonu był całkiem zwyczajny. Telefony, SMS-y, e-maile, surfowanie po Sieci – telekomy nie są wybiórcze, gromadzą dane o tych aktywnościach dla wszystkich. „Jako że jego telefon był rzadko kiedy wyłączany, ruchy Spitza były śledzone przez 78% czasu” – piszą dziennikarze niemieckiego dziennika.
To, że Spitz ujawnił dane z pół roku swojego życia to nie przypadek. O pół roku mówi właśnie nowa ustawa o retencji danych, którą chce przeforsować gabinet pani Merkel. Pół roku wystarczy każdemu śledczemu, by poznać dokładnie życie osoby, którą chce „prześwietlić”. Czy zatem faktycznie oddaliśmy swoją prywatność w imię wygody smartfonów, a jedyną wolną osobą jest dziś Richard Stallman?
źródło: zeit.de
http://webhosting.pl/Komorka.albo.prywatnosc.Niemiecki.polityk.ujawnia.ogrom.danych.zbieranych.o.nas.przez.telekomy

Brak komentarzy: