piątek, 20 września 2013 SEE
Jedz ryby z Pasymia
Olsztyn (niem. Allenstein), dworzec
główny w sobotni rześki poranek. Odjazd autobusu szynowego do Szczytna
(niem.Ortelsburg) , godzina 8:30. Plan podróży ułożony na poczekaniu,
kierunek Pasym (niem. Passenheim), urocze miasteczko położone między
jeziorami Kalwa, Leskim i Gromem. Miasto z 1386 roku, lokowane na prawie
chełmińskim. Już sama data założenia miasta stanowi swego rodzaju zachętę do
odwiedzenia tego miejsca.
Punktualnie po pół godziny podróży, zgodnie z
rozkładem, pociąg dotarł do stacji Pasym. Spalinowy silnik autobusu szynowego
pracował rytmicznie. Po sygnale odjazdu pociąg ruszył do Szczytna.
Stojąc na peronie patrzyłem w krańcowe światła
oddalalającego się pociągu. Zanim postanowiłem przejść się stacyjną alejką, po
drugiej stronie ulicy Olsztyńskiej zauważyłem budynek - ruinkę z odpadającym
tynkiem spod którego ukazywały się już mało czytelne napisy. Lubię takie
niespodzianki, można powiedzieć smaczki historyczne.
Kierując się drogą do centrum Pasymia, minąłem
opuszczony cmentarz ewangelicki. Zawsze zastanawiałem się dlaczego dworce
mazurskich miejscowości są zwykle sporo oddalone od zwartej zabudowy? Odpowiedź
znalazłem w książce Leszka Adamczewskiego, Łuny nad jeziorami. Agonia Prus
Wschodnich. Otóż budując budynki stacji poza zwartą zabudową, budowniczy chcieli
uniknąć ewentualnego zapruszenia ognia przez przejeżdżające lokomotywy.
Po jakimś czasie dotarłem do właściwego
Pasymia. Zatrzymałem się na chwilę przy budynku poczty (ulica Mikołaja Reja).
Sam budynek nie wzbudził we mnie zainteresowania lecz umiejscowione na nim
dwa ciekawe elementy: żeliwny otwór podtynkowej skrzynki na listy i sympatyczny
listonosz w formie "płaskorzeźby" nad drzwiami frontowymi.
Ulica Mikołaja Reja ciągnie się aż do parceli
gdzie znajduje się piękna świątynia ewangelicka z końca XV wieku. Kościół był
okazały i widoczny z daleka. Skręciłem w prawo i po chwili znalazłem się w
centrum. Już pierwsze spojrzenie na rynek, do którego się udawałem, zadowoliło
mnie. Uwielbiam mazurskie miasteczka! Pasym wydawał się miejscem spokojnym,
rozleniwionym porannym słońcem. Jedynie ratusz miejski dominował nad nie wysoką
zabudową rynku.
Lubię obserwować życie w małych miastach.
Mieszkańców którzy podążali do znanych sobie miejsc. Usiadłem tuż przy sklepie
Fokus. Otworzyłem termos. Czarny płyn ostrą wonią przesycił poranne powietrze.
Powoli wlałem w siebie gorącą kawę. Delektowałem się widokiem kamienic i
mieszkańców Pasymia. Wspominałem słowa Johanna Leberechta: "Tutaj jesteśmy
szczęśliwi (...) Żyjemy na uboczu dróg i daleko od miast. We własnym świecie. I
żyjemy dobrze. Tak też ma to pozostać".
Sklep&apteka Fokus |
Jezioro Kalwa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz