Co dalej Polsko? Czyli przepowiednie Kasandry
- Tagi:
- wybory
- kasandra
- przepowiednia
Do momentu katastrofy smoleńskiej (a także przez krótki okres potem) oprócz salonu24.pl udzielałem się także na pewnym forum internetowym pod nickiem Kasandra.
Forum to nie było związane w żaden sposób z polityką, poświęcone było (nadal) dość elitarnej (czy jak kto woli niszowej) rozrywce jaką są gry wideo. Forum w znacznej mierze skupiało ludzi młodych, których stać było (albo ich rodziców) na dość drogi sprzęt i gry. Czyli można założyć (mocno upraszczając) tej zamożniejszej części społeczeństwa.
Zobowiązany nickiem a także uważną obserwacją polityki od wielu lat snułem na tym forum swoje luźniejsze refleksje i przepowiednie polityczne.
Ze względu na ekipę rządzącą od 2007 roku moje kasandryczne przepowiednie dość szybko zaczęły się sprawdzać. Pamiętam gdy napisałem, że daję ekipie Tuska kredyt zaufania i jeśli faktycznie "będzie żyło się lepiej Wszystkim", to pierwszy odszczekam swoje katastroficzne wizje.
Czekałem cierpliwie, znosiłem indolencję, sondażowy koniunkturalizm, małą aktywność w dziedzinie reformy finansów publicznych czy w ogóle jakichkolwiek reform, desperackie próby udawania że kryzysu nie ma, potem straszenie kryzysem, kończąc na zielono-mapkowej propagandzie sukcesu "suchej stopy".
Czarę goryczy przelała afera hazardowa (a raczej działania mające na celu ukrycie i zminimalizowanie strat wizerunkowych). Widząc determinację PO w dążeniu do ukrycia prawdy, uniemożliwianie powołania reprezentatywnej komisji, przeciąganie prac, zasypywanie nieuporządkowanymi dokumentami z okresu wielu lat wstecz, rozmywanie afery rozszerzając zakres badań i w końcu desperackie próby przewodniczącego Sekuły polegające na ochronie świadków przed niewygodnymi pytaniami, widząc to wszystko zdiagnozowałem na swój prywatny użytek partię Platforma Obywatelska, jako partię czerpania profitów z władzy. Za wszelką cenę, nie licząc się z nikim. Świadczą o tym nie tylko zachowania głównych bohaterów, czyli Mira, Zbycha Rycha i reszty gagatków, ale zachowania słynnych władz lokalnych, tak komplementowanych przez PO. Powoływanie rady, na wezwanie Sobiesiaka, w celu udzielenia koncesji, czy sprzedaży gruntów, interesy, interesiki. Na poziomie samorządowym nie do sprawdzenia.
Przy okazji każdego z tych kluczowych dla mnie momentów udzielałem się także na salon24.pl
Nie jestem typem blogera, który jest w stanie pisać codziennie, nie potrafię z gąszczu pozornie błahych tematów, snuć głębszych refleksji, chociaż mam wielki szacunek do blogerów, którzy robią to z powodzeniem.
Uaktywniam się rzadko, wtedy gdy coś mnie mocno poruszy.
Tak było w czasie afery hazardowej, gdy jako pierwszy podałem gorącego niusa o sposobie zakończenia przesłuchania Chlebowskiego. Relacja była tak nieprawdopodobna, że Krzysztof Leski nie chciał uwierzyć i powątpiewał w moje zdolności percepcyjne.
Warto przypomnieć sobie ten epicki moment:
A także relację najbardziej opiniotwórczej gazety w Polsce:klik
Reakcje na aferę hazardową były różne, ale widać było pewne wzmożenie po stronieautorytetów moralnych z frontu ideologicznego.
Kolejnym wydarzeniem, które przykuło moją uwagę, były "parawybory" Platformy Obywatelskiej, gdzie otrzymaliśmy festiwal promocji Bronka. Lech Wałęsa, poparł wtedy Komorowskiego (podczas kampanii wyborczej czynił to potem jeszcze wiele razy), wyjawiając przy tym faktyczny powód, dla którego Komorowski zostanie "wybrany" na kandydata na kandydata: klik <- Warto posłuchać, szczerze polecam
Oczywiście GW dla swoich czytelników spreparowała odpowiednie "streszczenie" słów Wałęsy. Śledzenie tzw. mainstreamowych mediów przypomina mi czasem fragment książki "Rok 1984", w którym bohater trafia na wycinek prasowy prezentujący dokładną odwrotność aktualnie lansowanego przekazu. Obserwacja GW to obserwacja działań orwellowskiego Ministerstwa Prawdy. Nie ma w tym słowa przesady.
Klamrą spinającą moje zdanie o ekipie Donalda Tuska, a także moją działalność na wspomnianym na początku forum młodzieżowym, pod pseudonimem Kasandra jest wydarzenie bezprecedensowe, czyli katastrofa samolotu pielgrzymów katyńskich. Głosicieli prawdy, rodzin ofiar Katynia i tego który miał przemówić upominając się o prawdę.
Przeczuwać coś złego zacząłem w momencie, gdy pojawiły się pierwsze informacje o organizacji uroczystości upamiętniających, przez stronę rosyjską, jako gospodarza. Pytałem nawet publicznie na salon24 o organizację imprezy, jeden ze znanych blogerów zdeklarował się nawet porozmawiać ze środowiskiem rosyjskich blogerów na forum Polska-Rosja, ale nie wiem jak to się skończyło, bo odpowiedzi nie dostałem.
Tekst niestety ponownie okazał sie proroczy, czego dowodem "zażenowanie" m.in. Pana Skalskiego tworzące "odpowiednią" atmosferę wokół chęci partycypacji przez Prezydenta RP w uroczystościach katyńskich. Tych uroczystościach , dla których Lech Kaczyński jako Prezydent zrobił wiele, aby odbywały się w godnej oprawie i z należnym szacunkiem.
Jak ostatecznie skończyła się ta wizyta wszyscy wiemy.
Dodam, że w dniu 10 kwietnia obudziłem się chwilę wcześniej niż żona i zamiast cieszyć się wolnym sobotnim dniem, leżałem w łóżku ogarnięty dziwnym nastrojem. Nie był to sen, ale też nie była to do końca jawa, gdyż leżąc unosiłem się we własnych myślach, nie potrafiąc zdefiniować tego co się ze mna dzieje.Byłem przygnębiony. Gdy tak leżałem, żona obróciła się do mnie i spytała: co tam? Jedyne słowa jakie do niej wypowiedziałem brzmiały: "Martwię się o ten kraj". Wstałem i zacząłem przygotowywać śniadanie, nie włączając telewizora ani radia, przygotowywałem jajecznicę. W trakcie zadzwonił telefon, dzwoniła moja Mama, zapłakana, łkając że samolot się rozbił, Prezydent nie żyje, nikt z pasażerów nie przeżył, na liście był też Jarosław.
Nogi się pode mną ugięły, włączyłem telewizor i oglądałem jak w amoku niezdarność akcji polegającą głównie na łapaniu reporterów, konfiskacie materiałów i blokowaniu dostępu do miejsca katastrofy. Rzut oka na listę pasażerów, którą już uaktualniono (bez Jarka) spowodował kolejny szok.
Ilość instytucji, urzędów, dowódców wprawiła mnie w przygnębienie.
Musiałem z kimś podzielić się swoimi lękami i napisałem tekst za który na owym forum okrzyknięto mnie hieną cmentarną.
Była to krótka przepowiednia tego co czeka nas w najbliższych dniach/tygodniach, dziennikarze w tym dniu nie zajmowali się polityką, ja jednak nie mogłem tego nie napisać, choćby dla siebie, aby pamiętać.
Tekst niestety po raz kolejny okazał się proroczy.
Chociaż do końca miałem nadzieję, że się nie spełni.
Koniec mojej kariery na internetowym forum graczy (którego z litości nie wymienię w tekscie, żeby nie robić mu zbędnej reklamy) nastąpił po obserwacji reakcji elektoratu Platformy Obywatelskiej na katastrofę. Spodziewałem się niskich reakcji, ale nie spodziewałem się takiego potoku chamstwa, szyderstwa ze śmierci, zachowań aspołecznych i antypaństwowych.
Ukształtowany przez Palikota elektorat "młodych wykształconych" udowodnił że ma zatrute dusze. Zatrute nienawiścią do drugiego człowieka. Zatrute zezwierzęceniem zachowań tzw. elit.
Zadziwiająco spójna jest ta reakcja którą zaobserwowałem wśród przedstawicieli młodego pokolenia, moich rówieśników, z reakcjami na katastrofę smoleńską, jaką można było zaobserwować w żelaznym elektoracie PO spoglądającym zza żelaznych krat: klik
W sobotę 10 kwietnia na Rakowieckiej - a podejrzewam, że także w innych polskich więzieniach - wybuchła radość po katastrofie Tu-154. Niektórzy więźniowie krzyczeli, śpiewali, wszelkimi sposobami manifestowali zadowolenie
Należałoby wspomnieć, że na owym "growym" forum zdarzały się pojedyncze głosy rozsądku, ludzi którzy popierali różne środowiska polityczne, bądź niezdeklarowanych, głosy które mówiły o szacunku dla głowy państwa i deklarujące szacunek dla zmarłych. Z jednym z użytkowników udało mi się nawet spotkać na pogrzebie w Krakowie (pozdro Lucek). Jednak w zalewie chamstwa i szyderstwa stanowili mniejszość. Dlatego postanowiłem stamtąd odejść.
Nie dlatego, że stchórzyłem, bo swoich poglądów nie wstydziłem się nigdy, deklarując je i broniąc ich używając argumentów i starając się szanować argumenty (o ile takie się pojawiły) innych. Odszedłem dlatego, gdyż nie chciałem znienawidzić jednej z moich pasji, jaką są, od dziecka, gry wideo. Nie chciałem mieć w głowie obrazu osób, które podzielają ze mną wspólne hobby, jako bezdusznych, cynicznych, antyspołecznych fanatyków najniebezpieczniejszej z ideologii. Ideologii nienawiści.
Dyskusja z tymi ludźmi wiązała się z koniecznością ciągłego wysłuchiwania obelg na swój temat, a najczęstszym argumentem padającym w dyskusji, majacym ostatecznie rozprawić się z jakąkolwiek argumentacją "pisowca" (choć do żadnej partii w życiu nie należałem) był argument: "Na PiS głosują moherowe berety od Rydzyka i niewykształcone głupki ze wsi, na PO zaś wykształceni, młodzi, z wielkich miast".
Te wybory (i kampania) pozwoliły mi zweryfikować osobiście ten argument.
Ludzie przesyceni nienawiścią, więźniowie, ci wszyscy którzy chcą się choć przez moment poczuć zwycięzcami, dołączając do tzw. elity głosują na Platformę Obywatelską, obojętnie jakiego kandydata by wystawiła. "Młodzi, wykształceni z wielkich miast" to tak naprawdę tacy ludzie:
Można także posiadać formalnie wyższe wykształcenie, ale poziomem od "żelaznego elektoratu" nie odbiegać:
W moim kolejnym kasandrycznym tekście chciałbym odpowiedzieć na pytanie postawione dzisiaj przez Ufkę, czyli "Co dalej Polsko?".
Otóż drogi są dwie. Jedna z nich to droga wyznaczona dzisiejszego poranka przez Palikota, który w TVN24 stwierdził:
"Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za śmierć 95 ofiar katastrofy", "Głupota, ego i miękka presja prezydenta były przyczyną wypadku", "Lech Kaczyński ma krew na rękach"
Jest to droga nienawiści, wojny i bezideowego sporu mającego podsycać słabnące już wspomnienie o kaczystowskim reżimie IV RP.
Drugą drogą jest droga odrzucenia Palikota i w szerszym znaczeniu porzucenia palikotyzacji polityki.
Wszystko zależy od dziennikarzy i społeczeństwa, które w dużej części nie ufa mediom a także w jakimś stopniu od blogerów.
Jeśli Platformie uda się przejąć ostatni ogólnopolski w miarę pluralistyczny kanał transmisyjny, istnieje niebezpieczeństwo faktycznej putinizacji polskiej polityki, przez permanentną propagandę sukcesu, połączoną z zapoczątkowaną już przez Gugałę akcją ostracyzmu środowiskowego wokół niewygodnych dziennikarzy, którzy zadają trudne dla władzy pytania.
Mam nadzieję, że czas Palikotów się skończył i częstotliwość pojawiania się tego pana będzie odwrotnie proporcjonalna do poparcia rządzącej partii.
O tym jak destrukcyjny wpływ ma propaganda Palikota (wzmocniona pod koniec kampanii przez samego premiera Tuska) niech świadczy ta kartka wrzucona do urny wyborczej, jako bonus:
Gdzie po rozszyfrowaniu można odczytać:
-------------------------------------------------------------------------------------
Najbardziej żal i szkoda jego brata ś.p. Lecha - niech z Bogiem spoczywa - Był dobrym człowiekiem! Cześć Jego pamięci!
J.Kaczor - to chytry, cichy Lis - nie daj Boże, żeby wygrał, bo I-sza dama będzie sikać do kuwety...
Kaczora popierają oszołomy, Kościół i Rydzyk - tylko dlatego, że jest katolikiem, my też jesteśmy katolikami praktykującymi, ale nie kłamcami jak ten nienawistny karzeł, kaczor. Sam jego wygląd to wstyd dla naszej POLSKI.
Kaczor (częściowo nieczytelne) nie ma wstydu, ani honoru.
-------------------------------------------------------------------------------------
Wydaje mi się, że propaganda Palikota, który dzisiejszego dnia rozpoczyna mieszanie pamięci L.Kaczyńskiego z błotem, będzie miała destrukcyjny wpływ na takich ludzi, którzy z szacunku do byłego prezydenta będą musieli się przestawić na jeszcze więcej nienawiści.
Oni to zrobią, nie mam wątpliwości, czy jednak media powinny rozpowszechniać tą propagandę i traktować ją jako wartościowa część debaty publicznej?
Podobno zgoda buduje.