n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DNO POLPOLSZY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DNO POLPOLSZY. Pokaż wszystkie posty

czwartek, stycznia 05, 2012




Nic nie znacząca wizyta PDF Drukuj Email
Autor Aldona Zaorska   
Wtorek, 28. 12. 2010 15:51
Zapomnijcie o masowych deportacjach, zapomnijcie o Katyniu, o nasłaniu na Polskę najgorszych szumowin z NKWD, o torturach, o więzieniach wypełnionych patriotami, o czterdziestu pięciu latach podporządkowania Polski Związkowi Radzieckiemu. Zapomnijcie o tysiącach Polaków zamordowanych przez NKWD i ich kumpli z UB. Zapomnijcie o wszystkich tych zbrodniach.
Zapomnijcie o masowych deportacjach, zapomnijcie o Katyniu, o nasłaniu na Polskę najgorszych szumowin z NKWD, o torturach, o więzieniach wypełnionych patriotami, o czterdziestu pięciu latach podporządkowania Polski Związkowi Radzieckiemu. Zapomnijcie o tysiącach Polaków zamordowanych przez NKWD i ich kumpli z UB. Zapomnijcie o wszystkich tych zbrodniach.


Zabrakło tylko pocałunku usta-usta
Według bzdur wypisywanych przez rosyjskie media czekaliśmy na niego „jak na papieża”. A tu do Polski przybyła pacynka Putina, czyli tzw. prezydent Federacji Rosyjskiej Dymitr Miedwiediew. Wszystko było, jak wyraził się Komorowski – „zapięte na ostatni guzik”. Mrozu nie było, były za to akredytacje z okazji wizyty „Prezydenta Republiki Rosyjskiej” oraz na nowo napisana historia polsko- rosyjskich kontaktów, a także historia samej Rosji, której Komorowski dodał, bagatela – 500 lat. To się nazywa bratnia miłość.
Była też uczta oraz występy odkurzonej na potrzeby wizyty gwiazdy RWPG – Maryli Rodowicz, która zaśpiewała dla niego po rosyjsku wyciskając łzy wzruszenia z oczu dziennikarek kolorowych gazet uczestniczących w tym „podniosłym” koncercie. Były owacje klakierów i otwarte w braterskim geście ramiona Komorowskiego. Zabrakło tylko namiętnego pocałunku. Widać Dymitr nie miał ochoty na metodę usta-usta z Bronkiem.
Zapomnijcie, że was mordowaliśmy…
W przemówieniu rosyjskiego prezydenta słychać było głos Putina. Brzmiał, mniej więcej tak: „zapomnijcie o wywózkach na Syberię, zapomnijcie o zbrodniach czerwonoarmistów w 1920 roku, o pakcie Ribbentrop – Mołotow, zdradzieckiej napaści w 1939 roku, zapomnijcie o masowych deportacjach, zapomnijcie o Katyniu, o nasłaniu na Polskę najgorszych szumowin z NKWD, o torturach, o więzieniach wypełnionych patriotami, o czterdziestu pięciu latach podporządkowania Polski Związkowi Radzieckiemu. Zapomnijcie o tysiącach Polaków zamordowanych przez NKWD i ich kumpli z UB. Zapomnijcie o wszystkich tych zbrodniach. To wszystko nieważne. Ważna jest tylko przyszłość i to, aby polscy śledczy doszli do takich samych wniosków, jak śledczy z MAKu”.
Miedwiediew postawił też znak równości pomiędzy ludobójstwem w Katyniu i śmiercią czerwonoarmistów, którzy trafili do niewoli w 1920 roku, po napaści na odradzającą się Polskę. Zaproponował „śledztwo w tej sprawie”. To może jeszcze poszukamy, czy żyje jakiś „bandyta” który walczył z tymi „wyzwolicielami” na kresach wschodnich we wrześniu
1939 roku? A jak go znajdziemy, to skarzemy. Jeśli tak ma wyglądać „przełom” w stosunkach polsko – rosyjskich, to wypada tylko serdecznie podziękować i pozostać przy ochłodzeniu.
Tak samo lepiej będzie pozostać przy ograniczonych kontaktach handlowych, niż w ramach ich rozwoju uzależnić Polskę od Rosji, bo tym skończy się kupowanie przez nas rosyjskiej energii z elektrowni atomowej, która ma stanąć tuż przy naszej granicy, czy sprzedaż większościowego pakietu akcji Lotosu.
Wizyta bez znaczenia
Pożytek z wizyty jest żaden, a Polacy zapamiętają z niej tylko bzdury wygadywane przez obu prezydentów i to, jak ochoczo klepali się po ramionach. Ewentualnie – ochronę Miedwiediewa nie odstępującą go ani na krok.
To wszystko za mało, by wizyta ta miała jakiekolwiek znaczenie lub cokolwiek zmieniła. A jeśli coś zmieni to tylko na gorsze, bo tylko tak można zrozumieć oczekiwanie prezydenta Federacji Rosyjskiej, że polscy śledczy dojdą do takich samych wniosków, jak śledczy z MAKu.
Przybycie pacynki Putina zostało nagłośnione gdzie się dało i jak tylko się dało, ale zaraz po odlocie Miedwiediewa do Rosji, media… przestały się nim zajmować. Nie ma komentarzy, nie ma dyskusji, bo nie ma o czym mówić ani dyskutować. Chyba, że dziennikarze skoncentrują się na głupocie naszego prezydenta, który jako historyk nie ma o historii zielonego pojęcia. Albo zapytają, dlaczego nasi przywódcy nie zadali Dymitrowi żadnych pytań o smoleńskie śledztwo, sytuację Polaków żyjących w Rosji czy oficjalne przyznanie przez Kreml, tego co wiedzą wszyscy – zbrodnia w Katyniu była ludobójstwem.
Nikt nawet nie stawia pytania, czy ta wizyta mogłaby być przełomowa. Może i tak. Ale wtedy Miedwiediew musiałby mieć w sobie pokorę kanclerza Willego Brandta. Kanclerz RFN Willy Brandt podczas wizyty w Warszawie w 1970 roku upadł na kolana przed pomnikiem ofiar getta. Cały świat odczytał to jako gest przeprosin za krzywdy wyrządzone przez naród niemiecki. Willy Barndt powiedział wówczas: „Pod brzemieniem historii najnowszej uczyniłem to, co czynią ludzie, gdy słowa zawodzą. W ten sposób uczciłem miliony pomordowanych”.
Nikomu ze świty Komorowskiego nawet nie przyszło do głowy zawiezienie Miedwiediewa pod pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Zabrakło takiego gestu i takich słów. Zabrakło potraktowania Polski jak równorzędnego partnera na arenie międzynarodowej. Miedwiediew przyjechał, tu pogroził, tam pogłaskał i pojechał. I jedyne, co można o jego wizycie powiedzieć, to że Putin na pewno będzie zadowolony. Dzięki staraniom jego wysłannika nic się nie zmieni.