Trasa podejścia do lądowania obu samolotów różni się od trasy wyznaczonej przez dokumentację i radiolatarnie lotniska.
Według zakładu energetycznego samolot zerwał linię energetyczną o godzinie 8:39:50.
Podczas konferencji prasowej Edmund Klich, akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku powiedział, że prezydencki tupolew rozbił się dokładnie o godzinie 8:41:06.
Co mówią nam te fakty:
Oba samoloty miały te same problemy: w odległości 1,1 km od lotniska znalazły się, na wysokości kilku metrów. Czyli oba samoloty musiały zaczynać obniżać lot ok 2 km od lotniska.
Fot. Сергей Амелин
Samoloty były od siebie oddalone o 1,5 min lotu co oznacza ok. 6-7 km (standardowe odległości dwóch samolotów na tym samym podejściu do lądowania).
Oba samoloty ścinały drzewa na niskiej wysokości co tłumaczy sprzeczne doniesienie o uszkodzeniu anteny NDB (1,1 km) oraz drzewa (1,1 km), przeszkód oddalonych od siebie o wartość większa niż wynosi rozpiętość skrzydeł któregoś z samolotów.
Alarm lotniska zawył dopiero 15 min. po katastrofie.
Na podstawie tego można przypuszczać, że:
Zostały ustawione fałszywe nadajniki NDB, które oszukały obu pilotów w tym rosyjskiego IŁa-76 w co do odległości od pasa i polskiego pilota co do odchylenia od osi lotniska ( w przypadku Rosjan fałszywy mógł być nadajnik ustawiony 2 km od lotniska, w przypadku Polaków 2 nadajniki).
Jeśli to był zaplanowany zamach, mgła musiała być sztuczna (tajemniczy samolot latający nad lotniskiem na dwie godziny przed katastrofą).
Za zamachem muszą stać służby specjalne, które uciszyły niektóre niewygodne fakty.
Biorąc pod uwagę te fakty można wysnuć następujący scenariusz:
06:40 Tajemniczy samolot rozpoczyna nalot nad lotniskiem, co pokrywa się, z narastaniem mgły.
07:15 Ląduje polski samolot Jak z dziennikarzami.
07:30 Z Warszawy startuje polski samolot prezydencki.
07:35 Mobilne fałszywe nadajniki zajmują pozycje.
08:30 Samolot Polski i Rosyjski IŁ76 krążą nad lotniskiem. Wieża decyduje, że samolot rosyjski będzie pierwszy podchodził do lądowania, samolot polski wykonuje dodatkowe kółka i kieruje się, za samolotem rosyjskim na ścieżkę podchodzenia do lądowania (10 km od lotniska) standardowy odstęp w takich warunkach wynosi ok. 6-10 km co w przeliczeniu na czas daje ok. 1,5 do 2 min.
Pierwsza radiolatarnia na smoleńskim lotnisku. Widać wyraźnie dwa maszty. Fot. Сергей Амелин
08:37-45 Rosyjski samolot IŁ76 rozpoczyna podchodzenie do lądowania (10 km od lotniska) Operatorzy fałszywych nadajników włączają je kiedy Ił jest pomiędzy pierwszym a drugim nadajnikiem NDB aby zdążyć zmylić polskiego pilota. Dalszy, pierwszy fałszywy nadajnik (7,1) jest ustawiony ok. 1000 m poniżej osi pasa i prawdziwego nadajnika. Jednocześnie zakłócają działanie systemów GPS.
08:38:45 rosyjski samolot mija prawdziwy nadajnik NDB w odległości 6,1 km, zaczyna się, kierować sygnałem na fałszywy nadajnik NDB w odległości 2,1 km od pasa i 150 m poniżej osi lotniska.
08:38:53 Polski samolot rozpoczyna podchodzenie do lądowania. Jest w odległości 10 km od pasa. Otrzymuje sygnał od fałszywego nadajnika NDB (ustawionego 7,1 km od płyty lotniska i ok. 1 km od osi lotniska). Pilot zaczyna się, kierować na sygnał fałszywego nadajnika.
08:39:35 W odległości 2,1 km od lotniska samolot rosyjski IŁ76 otrzymuje fałszywy sygnał NDB i zaczyna obniżać lot w celu lądowania.
08:39:43 W odległości 7,1 km od lotniska i odchyleniu od pasa ok. 1 km polski pilot potwierdza wysokość ok. 300 metrów, zaczyna się, kierować na drugi fałszywy nadajnik NDB (2,1 km od lotniska i odchyleniu ok. 150 m od osi pasa).
08:39:47 Samolot Rosyjski uszkadza nadajnik NDB (1,1 km- nie stanowi to problemu gdyż nadajnik jest zakłócany).
Druga radiolatarnia na smoleńskim lotnisku. Widać wyraźnie jeden maszt. Drugi jest zerwany. Fot. Сергей Амелин
08:39:50 To samolot Rosyjski IŁ76 zahacza o linię energetyczną w odległości 1 km od lotniska i ją zrywa.
08:39:52 Samolot Rosyjski IŁ76 nachyla się, na bok by uniknąć zderzenia z drzewem. Ścina gałęzie drzew pod katem (45 lub 135 stopni) i udaje mu się, uniknąć kolizji.
08:40:02 Z tym samym nachyleniem na jedno skrzydło o mały włos nie zahacza o jeden z stojących samolotów, po czym zgodnie z zaleceniami wieży odlatuje z powrotem do Moskwy.
08:40:10 Kontrolerzy lotniska są w szoku, nie rozumieją niczego, po tym co zrobił rosyjski samolot IŁ76, kolejny raz ponoć proponują stanowczo polskiemu pilotowi wybranie innego lotniska.
08:41:02 Polski samolot uderza w dużą brzozę tracąc dużą część lewego skrzydła i pilot traci kontrole nad samolotem.
08:41:04-08 Samolot roztrzaskuje się, 300 metrów od lotniska i 150 m poniżej jego osi.
08:41 Rosyjscy kontrolerzy lotu są w szoku, już wiedza że to nie przypadek. Praktycznie nie możliwe jest żeby dwaj piloci popełnili ten sam błąd. Zaczynają się, bać o swoje życie, nie wszczynają alarmu, nie wiedzą co robić.
Tego typu scenariusz, pozwala na wskazanie błędu pilota jako przyczyny katastrofy:
08:42-56 Przygotowany w pobliżu oddział służb specjalnych rozpoczyna zabezpieczanie miejsca katastrofy bez wszczynania alarmu. Zamachowcy dla pewności używają dodatkowych środków, które dają pewność, że wszyscy zginą. Wysadzają trudnowykrywalnym materiałem kadłub samolotu. Dochodzi do strzalaniny z uzbrojonymi rannymi funcjonariuszami BOR lub polskimi generałami. Palą ich ciała tak aby nie można wykryć ran postrzałowych.
08:55-56 Na miejscu katastrofy pojawia się tajemnicza osoba, który nakręca pierwszy film z strzałami.
08:56 Po stwierdzeniu, że teren jest zabezpieczony nakazano rozpocząć akcję ratowniczą, wszczynany jest alarm na lotnisku.
08:59 Straż pożarna dociera na miejsce katastrofy.
09:00 Polskiemu kamerzyście Wiśniewskiemu udaje się, dotrzeć na miejsce od przeciwnej strony niż tajemniczy autor pierwszego filmu. Pod koniec filmu Polak widzi już akcje gaśniczą.
Jednocześnie na miejscu pojawia się inny kamerzysta i robi tzw. trzeci film. Widzi początek akcji gaśniczej, strażacy wtedy jeszcze czekają na wodę.
Co jeszcze przemawia za tym, że to był zamach?
Na szczegolna uwage zasluguje amatorski film zamieszczony w internecie. Na filmie słychać strzały, widać padającą po strzale postać, w tle słychać zdania wypowiadane po polsku i rosyjsku. Chociaż większość głosów jest niezrozumiała to jednak te słyszalne wydają się świadczyć o dobijaniu rannych. Polska prokuratura zleciła badanie fonoskopijne filmu. Ekspertyza zaświadcza, że na filmie są prowadzone rozmowy w języku polskim i rosyjskim oraz, że nie znaleziono śladów manipulacji nagraniem. Zastrzeżono jednak, że film jest słabej jakości i nie można mieć 100% pewności, że nie dokonano w nim jakiś zmian. Nie podano również treści odtworzonych rozmów.
Film w wersji oryginalnej:
Gdy ustawimy głośność na cały regulator w tle możemy usłyszeć:
12. sekunda: "uspokój się"
17. sekunda: "patrz mu w oczy"
23. sekunda: "uspokój się"
43. sekunda: „Krugom dawaj, krugom! On uchodit”
47. sekunda: "Dawaj tuda paskuda"
50. sekunda: "ubijaj sjuda"
53. sekunda: "strjelaj"
57. sekunda: strzał
60. sekunda: „ni ch... sjebie”
66. sekunda: strzał
67. sekunda: śmiechy
73. sekunda: „zmiana planów, k...”
77. sekunda: strzał
82. sekunda: strzał
83. sekunda „ni ch... sjebie”
Tutaj możemy oglądnąć analizę filmu:
Skala zniszczenia samolotu i stan ciał ofiar są zdaniem specjalistów jest zupełnie nieprawdopodobne do zdarzenia.
Po katastrofie jest prowadzona na szeroką skalę medialna akcja dezinformacyjna. Pojawia się wywiad z kontrolerem lotów obarczający polskich pilotów winą za katastrofę. Kontroler obwinia ich o ignorowanie swoich zaleceń i nieznajomość języka rosyjskiego. Tymczasem zwierzchnik pilotów zapewnia, że znali oni rosyjski perfekcyjne. Lech Wałęsa, Leszek Miller jako pewnik stawiają tezę, że to prezydent nakazał pilotowi lądowanie w skrajnych warunkach i to on odpowiada za katastrofę. Podobną opinię rozpowszechnia Gazeta Wyborcza i TVN. Dziennikarze TVP otrzymują polecenie aby za katastrofę winić prezydenta.
Jako przykład presji prezydenta na pilota podaję się rzekomą ostrą wymianę zdań między prezydentem a kapitanem samolotu podczas lotu do Gruzji. Zaprzecza temu jednak Adam Bielan. Jego wersję potwierdza również prezydent Litwy.
Po katastrofie mimo gestów przyjaźni i współczucia płynących z Rosji i komentarzach mediów o zwrocie w naszych stosunkach i pojednaniu nastroje społeczne niebezpiecznie się odwracają. Pojawia się obraz prezydenta Kaczyńskiego i całego jego obozu jako wielkich patriotów i bohaterów. Jarosław Kaczyński, który również miał lecieć samolotem ale został w Polsce ze względu na ciężko chorą matkę, zdaje się jawić jako potencjalnie groźny kandydat w wyborach prezydenckich. Rozpoczyna się na niego medialna nagonka mająca go skompromitować w oczach opinii publicznej.
W nagonkę włącza się niestety kardynał Stanisław Dziwisz. Publicznie twierdzi, że za inicjatywą pochówku prezydenta na Wawelu jest rodzina w domyśle Jarosław Kaczyński. Tymczasem to on wspólnie z prezydentem Majchrowskim przedstawiają bratu prezydenta taką propozycję a on sam prosi kardynała o dzień namysłu. W całej Polsce pojawiają się manifestacje i protesty przeciwko pogrzebie na Wawelu.
Kilka dni później Dziwisz cofa zgodę na pochówek Janusza Kurtyki w panteonie patriotów w kościele św. Piotra i Pawła. Wszystko to zdaje się mieć na celu zdezawuowanie mitu bohaterów i patriotów, którzy zginęli oddając hołd pomordowanym w Katyniu.
Wbrew wcześniejszym zapewnieniem prokuratura rosyjska nie współpracuje z polską w śledztwie nad katastrofą. Natomiast polski rząd nie zabiega o przejęcie śledztwa ani o powołanie międzynarodowej komisji, nie podejmuje również wspólnego śledztwa na podstawie umowy z 1993 roku. Wydaje się wręcz nic nie robić w celu wyjawienia prawdy. Strona rosyjska odmawia wydania czarnych skrzynek ani przekazania nawet kopi nagranych rozmów. Po prawie miesiącu polscy śledczy proszą Rosjan chociaż o stenogramy rozmów ale i ich nie otrzymują.
Putin organizuje uroczystości w Katyniu. Ostentacyjnie pomija wśród zaproszonych gości prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Próby uczestnictwa Kaczyńskiego w uroczystościach są torpedowane przez stronę rosyjską.
Skłania to prezydenta do zorganizowania niezależnych od strony rosyjskiej i rządu polskiego uroczystości, na które siłą rzeczy są zaproszone osoby związane z obozem prezydenta.
Na lotnisku w Smoleńsku pojawia się mgła. Mogła zostać ono wywołana poprzez rozpylenie jodku srebra, substancję która powoduje skraplanie wody zawartej w powietrzu wywołując przy bezchmurnej pogodzie mgłę a rozpylana w chmurach wywołuje nawet deszcz. Taki zabieg jest znany i stosowany do maskowania wojskowych operacji powietrzno-desantowych. Przez Rosjan miał być zastosowany między innymi do zapewnienia pogody w czasie obchodów Dnia Zwycięstwa poprzez wcześniejsze wywołanie opadów.
Ocena wysokości samolotu nad terenem odbywa się na cztery sposoby. Pierwszy, podstawowy polega na pomiarze ciśnienia powietrza. Im jesteśmy wyżej tym ciśnienie jest niższe. Jednak ciśnienie powietrza jest zmienne również w czasie i aby pomiar był prawidłowy pilot musi znać jego aktualną wartość jaką wskazuje barometr jest na poziomie lotniska. Tą wartość otrzymuje od kontrolera lotów. Jeżeli kontroler poda fałszywą niższą wartość to wysokościomierze wskażą wyższą od rzeczywistej wysokość samolotu nad lotniskiem.
Drugi sposób pomiaru wysokości nad terenem system TAWS oparty jest nawigacji GPS. Jednak i jego można zafałszować poprzez zastosowanie techniki o nazwie „meaconing”. Fałszywy sygnał jest nagrywany i w kilka milisekund później i z większą mocą niż sygnał satelity puszczany w eter na tej samej częstotliwości, na której nadaje satelita.
W samolocie system ten zadziałał na 30 sekund przed katastrofą. Nie wiemy czy piloci zignorowali sygnał, czy system zadziałał już za późno, czy też piloci stracili kontrolę nad maszyną.
Trzeci sposób to ocena wzrokowa. Nawigator przelatując nad radiolatarnią przy założonej wysokości 100m obserwuje ziemię. Jeżeli jej nie widzi, nie widzi oświetlonego pasa startowego i nie może wydawać komunikatów naprowadzających samolot na pas startowy pilotowi to wydaje komendę o rezygnacji z lądowania i wówczas samolot rozpoczyna ostre i gwałtowne podejście w górę. Zdjęcia wykonane już po tragedii wskazują, że radiolatarnia była uszkodzona. Widać wyraźnie tylko jeden maszt podczas gdy w rzeczywistości radiolatarnia składa się z dwóch. Analiza Siergieja Amielina odtworzyła po obciętych gałęziach drzew trasę samolotu i wykazała, że to nie Tupolew uszkodził radiolatarnię jak początkowo podawano.
Reflektory naprowadzające samoloty na lotnisku w feralnych godzinach także nie działały. Dopiero po katastrofie obsługa lotniska rozkłada lampy, przeciąga kable i wkręca żarówki.
Czwarty sposób to radarowy pomiar wysokości, z których najskuteczniejszym systemem są radiolatarnie kierunkowe czyli ILS. W tym systemie naprowadzanie zarówno w poziomie jak i w pionie odbywa się głównie na podstawie różnicy modulacji sygnałów. System jest precyzyjny o pozwala na lądowanie przy bardzo ograniczonej widoczności. Tego rodzaju system w wersji mobilnej był zainstalowany na lotnisku jeszcze trzy dni wcześniej podczas pobytu Putina i Tuska. W feralnym dniu był już zdemontowany. Powstaje pytanie dlaczego polskie lub rosyjskie służby nie zainstalowały takiego systemu przed przylotem naszego prezydenta. Czy w ogóle takie urządzenia były w posiadaniu polskiej floty?
Na lotnisku działa jednak system naprowadzania radarowego NDB.
Motyw.
Cechą wyróżniającą Putina jest skrajne okrucieństwo charakterystyczne dla psychopatów. Świadczy o tym wiele zdarzeń z przeszłości.
- Wysadzenie domów w Moskwie i Wołogdońsku i oskarżenie o zamach Czeczeńców aby mieć pretekst do drugiej wojny czeczeńskiej.
- Otrucie Litwinienki, który ujawnił szczegóły powyższych zamachów. Jego domniemany truciciel Ługowoj jest demontracyjnie mianowany do państwowej dumy.
- Ludobójstwo w Czeczeni.
- Akcja odbicia uwięzionych uczniów w Biesłanie we wrześniu 2004 roku. Rozkaz Putina brzmi: "przerwać negocjacje i atakować szkołę". W efekcie – ponad 350 ofiar śmiertelnych, grubo ponad 500 rannych, włącznie z komandosami rosyjskich oddziałów specjalnych wystawionych na ogień zaporowy powstańców.
- Akcja uwolnienia zakładników w teatrze muzycznym „Nord-Ost” na moskiewskiej Dubrowce w październiku 2002 roku. Bojownicy zabijają trzy osoby. W wyniku akcji na rozkaz Putina otruto co najmniej 174 widzów spektaklu.
- Putin w porywie nieokiełznanego gniewu obiecuje „powiesić za jaja” prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego. Mówi to w obecności przywódców krajów zachodnich.
- Putin wyraża publicznie szczery żal, że nie udało się do końca otruć Wiktora Juszczenki. Prezydenta Ukrainy – państwa, które, zgodnie z jego wypowiedzią, „w ogóle nie istnieje”. Podejrzanym o otrucie ostentacyjnie nadaje stopnie generałów rosyjskich resortów siłowych i specsłużb.
Putin znienawidził Lecha Kaczyńskiego za za jego niezwykle skuteczną politykę zagraniczną. Za wspieranie pomarańczowej rewolucji, powstrzymamie inwazji wojsk rosyjskich w Gruzji poprzez przyjazd z prezydentami państw nadbałtyckich bezpośrednio w czasie wojny i działania dyplomatyczne na forum europejskim.
Co dalej?
Pozostał jeszcze Jarosław Kaczyński. Jego Putin będzie też prawdopodobnie będzie próbował zamordować. Jeśli nagle dostanie udaru jak niegdyś poseł Gruszka – przewodniczący komisji orlenowskiej albo ulegnie wypadkowi samochodowemu to i tak większość nie uwierzy, że to morderstwo.
Jeśli uważasz, że strona jest warta odwiedzenia zamieszczaj linki do niej na forach internetowych i portalach społecznościowych.
_text_