Rozgwiazdy TVN
No nie mogłem się powstrzymać, ale niech mi będzie wybaczone, bo takiego popisu w wykonaniu tytułowych wzmiankowanych dawno nie było – co występ to „hit”.
Pierwszy zaczął abiturient po licencjacie, przesunięty do telewizji śniadaniowej, Liz-młodszy, Jarosław Kuźniar. Wypadałoby jakąś krótką charakterystykę popełnić, ale co tu popełniać kiedy frazeologia sama się ciśnie na klawiaturę – chłopek roztropek. Jako krwisty prowincjusz, a rzekłbym nawet wieśniak doskonale wychwytuję niuanse jakimi się zdradza chłopaczyna z Bielawy. Zresztą nie trzeba być mojego pokroju, można być miastowym i też się zauważy, że nadgorliwość prowincjusza Kuźniara przyjmuje groteskowe rozmiary. Wygląda chłopaczyna jakby wczoraj przeczytał podręcznik młodego salonowca i nawet się stara, na pewno wie czego nie mówić, a co mówić, tylko nieszczęśnik jest żywym obrazem ludowego przysłowia: „chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy”. Już prawie wita się z gąską, już nawet się aklimatyzuje, a tu nagle mały paluszek szybuje ponad brzeg filiżanki. Prawie, że był na samym szczycie, aż coś mu strzeliło i do koniaku lodu z cytryną plus parasolkę sobie zażyczył. Tak mało brakowało, ale coś go podkusiło i wyjął jakiś anonim z poczty, samo w sobie małostkowe, wieśniackie i gdyby na tym skończył, jeszcze by uszedł, cóż kiedy wiocha w człowieku żyć nie daje. I poleciał Jarek ze wsi buńczucznym tekstem, że takich listów jak ten, który nazywa Kuźniara zbyt prymitywnym do prowadzenia programów w TVN, musiałby dostać tysiąc, żeby z roboty zrezygnował. Tylko powiedział i dla większości rozgarniętych, bywałych w sieci, było jasne, że zaczną się wyścigi na „fejsie” i tak też się rzecz jasna stało. Internet wykastrował Hołdysa teraz zwalnia Kuźniara, naturalnie co bardziej wrażliwi i obyci, nawołują do przestrzegania praw człowiek i trzymania klasy. No niech ja skonam ze śmiechu. Jakiej klasy i jakich praw oczekiwać w traktowaniu gościa, któremu wiocha uszami wyłazi? Jaki miastowy onanizuje się tego rodzaju pocztą, w dodatku na wizji? Czy można się bardziej prosić? Czy można być większym wsiokiem? Czy słoma z laczków może wyjść jeszcze bardziej. A niech linczują, ile wlezie, zawsze powtarzam, że kto się prosi, ten dostaje.
Drugi orzeł TVN, chociaż nie, jeszcze chwilkę, taka mała dygresja. Jak się przyglądam tej stacji 24 godziny na dobę, to oglądać się da „całą prawdę całą dobę”, gdzieś tak od 11.00 do 15.00. Wtedy ci prowadzący są jacyś najmniej obciachowi, a z sejmu relacje zdaje reporterka Grysiak i naprawdę proszę nie kręcić nosem, bo akurat ta jedna reporterka zachowuje minimum przyzwoitości i chyba jako jedyna w TVN mówi po polsku. To tak, żeby nie było, że tylko krytykować potrafię. Drugi orzeł TVN, Morozowski, temu przede wszystkim na języku polskim nie zbywa, pan yyy, yyyy, yyyy, yy. Gdyby zabrakło Kuźniara Morozowski zostałby liderem wiochy w TVN. Kretyńskie felietony utrzymane w „stylistyce” dowcipu PKF, trajkotanie na oślep, stawianie pytań i udzielanie odpowiedzi za odpowiadających. W feralnym dla TVN dniu Morozowski miał zamiar pogadać o emeryturach, ale jak tylko zobaczyłem skład rozmowy i przyczajoną sylwetkę redaktora, który zaczął od przeciągłego yyyyyy, a potem strzelał krótkimi seriami y, yy, y, y, wiedziałem, że z Hofmanem o emeryturach to on nie pogada. I nie pogadał, kwadrans zleciał na tym dlaczego prezesa nie było, cała rozmowa o emeryturach, z tym, że Morozowski jakieś 45 razy zapewniał, że „kończy wątek”. Potem zmiana warty i wparował Kuczyński, na tego zawsze można liczyć. Młodszy kolega puścił staremu TW dość oklepane kazanie Michalika, nie, żeby prawdy nie mówił, ale klepał jakieś zdrowaśki o masonach, libertynach i postmodernistach. Stary Kuczyński wytrzeszczył ślepia i ruszył ze swoim pozaustrojowym faszyzmem, a w potoku błotnistym tak się zagalopował, że wyjechał z teoriami spiskowymi, które stworzyły masonerię. Terlikowski rozklepał Kuczyńskiego jak uczniaka, bo można być ideowcem, ale uznawać masonerię za wytwór spiskowej fantazji, to już jest ignorancja, jeśli nie zwykły debilizm. Tak to wspólnymi siłami doszło do pełnej kompromitacji programu Morozowskiego.
Na koniec i w porządku antenowym zostawiłem sobie panią Pochanke i w tym przypadku Bóg musi mi wybaczyć bluźnierstwo. Klnę się na Boga jedynego, że wolałbym oglądać funkcjonariuszkę Olejnik przez dwie godziny cięgiem, niż przez 15 minut z przerwami, rozgwiazdę Pochanke, normalnie Cichopek z „efektem zająca”. Pawlaka zaprosiła sobie do studia, ta słynna ekspertka lotnictwa, pewnie udawany tata-konkubent Gruszczyk był na szkoleniu, i gada Pochanke, ale jak klasyczna ciotka. Co u kogo słychać, kto umarł, jak się dzieci chowają i oczywiście całość w ramach, jakżeby inaczej – dyskusji o emeryturach. Zastanawiam się czy redaktor Cichopek z efektem zająca zdołałaby wydobyć z siebie jedno pełne zdanie, gdyby nie miała do ucha podpiętej reżyserki. Zjawiskowy przykład analfabetyzmu złożonego, zarówno pierwotnego jak i wtórnego. Pojęcia nie mam jak można w ciągu 20 minut uprawiać werbalną grafomanię i ani na moment się nie pomylić, ani razu nie powiedzieć czegoś po prostu, po polsku. Co pytanie to figura, co wtrącenie to przenośnia, co odpowiedź, to metafora, a wszystko razem jakby Mniszkównę czytać na wyrywki. Z rozmowy z Pawlakiem pamiętam tylko Pawlaka, który na tle Pochanke-Cichopek wypadł jak Cycero. Na Pochanke skończę, chociaż był jeszcze Sekielski ze swoimi głupkowatymi reportażami, wcześniej Olejnik jak nie Olejnik, bo akurat Smolara nie Brudzińskiego zaprosiła, a od 21.00 TVN nawet ja nie daję rady oglądać. Wyprzedzając kluczowe pytanie, udzielam sensownej odpowiedzi. Oglądam TVN, ponieważ tak trzeba, jeśli chce się wiedzieć co salony szykują tym razem, TVN jest obowiązkowy, moim zdaniem lepszy i pewniejszy od GW i po to oglądam. A jak oglądam to czasami napiszę, co obejrzałem, za co młodzież i bardziej wrażliwych serdecznie przepraszam.
PS Dziękuję i proszę. MK
ANEKS.
Z Tuskim - tragikomicznie, z Komorowskim może być tylko tragicznie!
Mam smutną wiadomość dla wszystkich, takich jak ja, czyli zorientowanych poniewczasie. Wiadomość brzmi mniej więcej tak, że Donald Tusk jeszcze nie jest taki zły, prawdziwe zło czai się w Bronisławie Komorowskim. O ile Donalda Tuska można uznać za Radziwiłła w pierwszym pokoleniu, mam na myśli tę wersję „francuską” wyperfumowaną i w peruce, o tyle Komorowski jest Szczęsnym Potockim.Tuskowi wystarczy butelka Brandy, paczka cygar zwijanych na spoconych udach kubańskich Murzynek i parę autografów od gwiazd światowych. Komorowski wszedł w inne klimaty – myśliwskie, jest domorosłym „wojakiem’, cywilnym „komandosem”, umoczonym po uszy w służbach specjalnych zależnych od GRU, bo WSI jest tu tylko nakładką. Współcześnie można Komorowskiego porównać jeszcze nie do Łukaszenki, ale od Kuczmy dzieli go jedno zabójstwo na zlecenie. No właśnie! Dzieli, czy nie dzieli, niestety tego nie wie nikt. Kolejne tajemnicze zgony rozmaitych polityków i oficerów służb specjalnych, raczej nie są dziełem esbeków, ci zajmują się biznesem i polityką biznesu. Zgony należałby łączyć z przybudówką GRU, a już ostatni zgon pułkownika Tobiasza, czy jak mu tam było, bezwzględnie należy łączyć z WSI i Komorowskim. Dużo wcześniej Komorowskiego da się połączyć z wykończeniem Szeremietiewa i mało brakowało, a Komorowski wykończyłby Sumlińskiego, polskiego Gongadze. Jak widać nieźle mnie „oszołomiło”, ale to w zasadzie łagodna wersja tego co myślę, jak zwykł mawiać wielokrotnie skazany Jacek Kurski, z ostrożności procesowej nie opiszę swoich przypuszczeń otwartym tekstem.
Ostatnia sprawa pułkownika Tobiasza, który lada dzień miał zeznawać w tak zwanej aferze marszałkowej bezpośrednio dotyczącej Komorowskiego, jest już numerem otwartym, mokrym i zrobionym przy otwartej kurtynie. Co to oznacza? Ano moim zdaniem jedno! Komorowski zebrał tak silną ekipę, że może sobie pozwolić na podobne numery, oczywiście nie on, ale ludzie, którzy za nim stoją. Nie wnikam czy Komorowski pełni rolę pacynki, jak Tusk, czy aspiruje do realnej władzy, w każdym razie przy Komorowskim ściele się trup i to trup specyficzny. W kolejnym zdaniu napisze być może coś śmiesznego, a być może wręcz przeciwnie. Mówiąc językiem dzielnicowego, bałbym się wejść w posiadanie wiedzy operacyjnej, naprawdę bym się bał i o siebie i „jak się nie zamkniesz, to wiemy do jakiej szkoły…”. Nie wiem na ile się ośmieszam, a na ile moje tchórzostwo ma uzasadnienie, natomiast mam jako taką wyobraźnię i jako tako potrafię kojarzyć fakty. Numer z Szeremietiewem i Sumlińskim to nie są chore wyobrażenia spiskowca, ale mamy do czynienia z FAKTAMI. Obaj panowie zostali zgnojeni, a słabszy psychicznie Sumliński niemal nie skończył życia, na szczęście nieskutecznie usiłował popełnić samobójstwo. Z Sumlińskim łączą się podsłuchy, te słynne, które dotyczyły redaktora Rymanowskiego i znów mamy sytuację, jakiej nie da się porównać z brytyjską aferą podsłuchową, czy niemiecką dymisją prezydenta. Żyjemy w Polsce i taki człowiek jak Komorowski, który byłby po jednej z tych spraw skończony, został prezydentem.
Zapowiadana zła informacja jest podwójnie zła, przede wszystkim Komorowski to cicha woda, ale de facto znacznie bardziej cyniczna i bezwzględna persona niż Tusk. Po drugie i kto wie czy nie gorsze, wszystko wskazuje, że Komorowski jeśli nie zastąpi Tuska, to będzie się w nowym rozdaniu liczył i w najgorszym razie zbuduje sobie silne skrzydło władzy, takie państwo w państwie, coś jak kiedyś mafia Kwaśniewskiego i mafia Millera. W najlepszym Komorowskiemu może się udać wszystko, dla siebie prezydentura i wokół siebie ludzie, którzy wiedzą jak urywać łby i przyprawiać o samobójstwo, a w rządzie jakaś delegatura może Palikot, może Schetyna, może ktoś z żydokomuny UD. Śmierć Tobiasza nie jest byle jakim numerem, zgoda, to jeszcze nie Kuczma i nie Gongadze, ale tak naprawdę ten fakt działa na korzyść Komorowskiego i jego ludzi, bo Kuczma po prostu spieprzył robotę. Tusk jest już chodzącym trupem, to polityczne zombie, jeśli nie został do tej pory wykończony, to tylko dlatego, że „elity” muszą pozacierać ślady i najprawdopodobniej nie wykrystalizowała się jeszcze nowa grupa sprawująca władzę. Gorliwość Komorowskiego zarówno w przejęciu władzy w dniu tragedii smoleńskiej, jak i w zwalczaniu „spisków smoleńskich”, pozwala mi się również zastanowić, kto tu bardziej ma „krew na rekach”. O ile doszło do czegoś więcej niż wypadku, co w mojej ocenie powoli staje się więcej niż prawdopodobne, Tuska konsekwentnie o jakiś czynny udział nie podejrzewam, natomiast udziałem Komorowskiego wcale bym się nie zdziwił. Zakładając, że był zamach, trzeba założyć, że chociaż „prace wstępne” musiały być przeprowadzone w trakcie „organizacji” wizyty, tym bez wątpienia zajęła się przybudówka GRU. Komorowski jest dla Moskwy absolutnie nieszkodliwy, mają na niego takie kwity, że będzie chodził jak po sznurku i chyba nie muszę tłumaczyć, co takie chodzenie dla Polski oznacza. Nie chcę bluźnić, ale wydaje się, że Tuska wariant niemiecki nazywa się Pikuś w porównaniu z wariantem sowieckim Komorowskiego. Jakby nie patrzeć Wielkopolska jest „ordnung”, podwórza zagrabione, a Привислинский край gdzieniegdzie jeszcze dumnie strzechami świeci i furmanki ładuje. Strach się bać.