n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, kwietnia 22, 2014

S z p r y c o w a n i e "wędlin"


Tak się szprycuje mięso chemią!

http://pieniadze.fakt.pl/Tak-sie-szprycuje-mieso-chemia,artykuly,210356,1.html
ZOBACZ ZDJĘCIA
Nastrzykiwarka do mięsa
Maszyna, do której wkłada się mięso. A te jest potem faszerowane chemią

Nastrzykiwarka do mięsa
Nastrzykiwarka do mięsa
Nastrzykiwarka do mięsa
Nastrzykiwarka do mięsa
Nastrzykiwarka do mięsa
Nastrzykiwarka do mięsa
kurczak
To scena jak z filmu grozy, ale dzie­je się na­praw­dę! Pra­cow­nik za­kła­du mię­sne­go wkła­da nie­wiel­ki ka­wa­łek szyn­ki do spe­cjal­nej ma­szy­ny. Po chwi­li dzie­siąt­ki igieł pom­pu­ją w tę wę­dli­nę fos­fo­ra­ny, ra­ko­twór­cze sub­stan­cje kon­ser­wu­ją­ce i wzmac­nia­cze sma­ków. Efekt? Z wa­żą­cej ki­lo­gram szyn­ki wy­cho­dzi ka­wa­łek o wadze dwu­krot­nie więk­szej – by pro­du­cent za­ro­bił kro­cie! Takie na­pom­po­wa­ne che­mią mięso tra­fia potem do skle­pów. A my to ku­pu­je­my i się tru­je­my! Co gor­sza, to wszyst­ko jest le­gal­ne...
– Już pod ko­niec lat 90. w na­szym za­kła­dzie za­mon­to­wa­no tak zwaną na­strzy­ki­war­kę – zdra­dza nam pra­cow­nik za­kła­du mię­sne­go w pół­noc­no-wschod­niej Pol­sce – To jest ma­szy­na co w mięso wbija setki igieł, z któ­rych pły­nie che­micz­na sub­stan­cja. Mięso do­słow­nie puch­nie w oczach i co dziw­ne nic z niego póź­niej nie wy­cie­ka! – opo­wia­da nam pra­cow­nik.

I do­da­je, że takie „po­więk­sza­nie” mięsa to co­dzien­ność w du­żych za­kła­dach. – Pro­ce­der jest w pełni le­gal­ny, bo nie obo­wią­zu­ją żadne normy w tym za­kre­sie – pod­kre­śla nasz in­for­ma­tor. Nie ukry­wa też, że po wpro­wa­dze­niu ta­kich tech­no­lo­gii za­kła­dy mię­sne stały się praw­dzi­wy­mi fa­bry­ka­mi mięsa.
– Kie­dyś z tony mięsa ro­bi­ło się około 700 ki­lo­gra­mów go­to­we­go wy­ro­bu, teraz można zro­bić z tony ponad dwie tony, to czy­sty zysk bo woda i che­mia jest tania. Praw­dzi­we el­do­ra­do za­czę­ło się po wej­ściu Pol­ski do Unii Eu­ro­pej­skiej, bo prze­sta­ły obo­wią­zy­wać wszel­kie normy i re­cep­tu­ry – kon­ty­nu­uje pra­cow­nik kon­cer­nu mię­sne­go.
Obec­nie to za­kład de­cy­du­je z czego bę­dzie wy­pro­du­ko­wa­na wę­dli­na, ile w niej bę­dzie che­mii i wody. Dla kon­tro­le­rów ważne jest tylko to żeby wszyst­ko zna­la­zło się na ety­kie­cie – z re­gu­ły mało czy­tel­nej dla kon­su­men­ta z ja­ki­miś ta­jem­ni­czy­mi ko­da­mi „E”.
Che­mia do­star­cza­na jest do prze­twór­ni w becz­kach i pla­sti­ko­wych po­jem­ni­kach.
– To się mie­sza z wodą i za po­śred­nic­twem na­strzy­ki­wa­rek szpry­cu­je wę­dli­ny. W ten spo­sób mięso po­więk­sza swoją ob­ję­tość dwu­krot­nie – opi­su­je pro­ces nasz in­for­ma­tor.
Co gor­sza takie che­micz­ne mięso nie idzie do wę­dze­nia, a do ma­lo­wa­nia jak auta w la­kier­ni! Za­le­wa się je tak zwa­nym pre­pa­ra­tem dymu wę­dzar­ni­cze­go.
– Je­że­li by­ło­by wę­dzo­ne w wę­dzar­ni, to woda od­pa­ro­wa­ła­by, a tak nie traci na wadze, po tym wszyst­ko jest pa­ko­wa­ne w folię i idzie do dys­try­bu­cji – koń­czy pra­cow­nik za­kła­du.
Co dalej? Za­pa­ko­wa­ne, naj­czę­ściej w folię mięso tra­fia do mar­ke­tów. Co mo­że­my zro­bić, by ustrzec się przed che­micz­ną bombą mię­sną? Spe­cja­li­ści radzą do­kład­nie czy­tać ety­kie­ty i wy­strze­gać się tych wę­dlin, które w skła­dzie mają do­dat­ki ze znacz­kiem „E”.

[ Tomasz Nowociński  ]
Zo­bacz także:
DODATEK.

Szynka z wody zamiast z mięsa

  A A A
fot. Bogdan Hrywniak / newspix.pl
Różowiutka, jędrna, soczysta i połyskująca złotawą skórką jak z obrazka. Nic tylko kupować. Jednak kiedy odpakujemy tę szynkę z folii i zaczniemy kroić, obleje nas masa wody, bardzo drogiej wody! Eksperyment Faktu pokazał, jak producenci oszukują nas na szynce. Z kawałka wędliny, który wycisnęliśmy, wyleciało aż pół szklanki płynu!

Jak mówią nam specjaliści, przed laty szynka była produkowana z pierwszego gatunku mięsa. Dziś ważne jest, by producent spełniał wymogi sanitarne i weterynaryjne i wydrukował etykietę ze składem swego produktu. Efekt jest taki, ze sklepy zostały zalane szynką, która tylko ładnie wygląda, a zrobiona jest z byle czego! A mówiąc wprost: głównie z samej wody! – Sztuczka polega na tym, ze szynki pakowane są w grubą folię, która zatrzymuje wodną solankę. I właśnie tak opakowane szynki trafiają do sklepów. Dlatego woda wycieka z nich dopiero po otwarciu. A w sklepie wszystko wygląda cudnie! – zdradza pracownik zakładu mięsnego z województwa warmińsko–mazurskiego – To wina handlowców, bo zamawiają towar jak najtaniej, a nie interesuje ich jaki jest koszt produkcji, dlatego specjalnymi maszynami pompuje się wodną solankę do mięsa i zwiększa się jej wagę – dodaje pracownik. Postanowiliśmy sami sprawdzić co znajduje się w szynce z folii, a zarazem przekonać się, czy nasz informator mówi prawdę. Kupiliśmy kilka pakowanych szynek znanych i mniej znanych w Polsce producentów. Cena za kilogram od 21 do 30 złotych. Rozpakowaliśmy szynki z opakowań i pozostaliśmy na noc w miseczkach. Wynik naszego eksperymentu są porażające!

Z jednego kilograma szynki uzyskaliśmy prawie pół szklanki wody. Gdyby szynka postała jeszcze dłużej, wody wypłynęłoby więcej. Jednak straszliwy kwaśny zapach zepsutego mięsa rozchodzący się w kuchni w mieszkaniu naszego fotoreportera nakazał przerwać eksperyment.



Jak mówią nasi informatorzy w kawałek szynki pompuje się też azotanową solankę, żelatynę, białko sojowe, konserwanty i substancje wzmacniające smak oraz zapach z grupy E. To co nam pozostaje, to dokładnie czytać skład kupowanych przez nas szynek.

– Konsument musi zwracać na to uwagę i czytać uważnie etykiety lub domagać się informacji o składzie – puentuje inspektor Krystyna Procyk z Inspekcji handlowej w Olsztynie. Tak rozpoznasz dobrą szynkę:

1. Ma zapach palonego drewna

Tradycyjne wędzarnie opalane drewnem konserwują szynkę naturalnymi metodami znanymi od wieków. Niestety takich masarni, które stosują tę metodę, jest coraz mniej.

2. Jest cała okopcona

Szynka z tradycyjnej wędzarni nie wygląda jak ta wysokowydajna. Jest mała, okopcona i poskręcana. Jednak to świadczy o tym, że została wyprodukowana starymi metodami w wędzarni.

3. Nie leci z niej woda

Z kilograma mięsa tradycyjni producenci uzyskują ok 70 dekagramów gotowego wyrobu, bo nie szprycują szynki wodą z dodatkiem chemii. Ale za to szynka taka jest świeża nawet po tygodniu czasu przechowywania w lodowce czy spiżarni.

4. Jest niestety sporo droższa

Szynki z tradycyjnej produkcji w procesie technologicznym tracą na wadze nawet ponad 30 procent. Składnikami takich szynek są jedynie ziołowe przyprawy, sól, pieprz i mała ilość wody. Szynki wysokowydajne w swoim składzie mają nawet kilkadziesiąt składników z grupy E.

Na taką szynkę uważaj!

1. Wycieka z niej woda

Szynka z tradycyjnej produkcji nie wydziela z siebie wody. Natomiast inne szynki – czasem z wielkich koncernów mięsnych – mają w procesie produkcji dodane fosforany i karageny E407, które powodują wchłanianie wody przez mięso i zwiększenie wagi wędliny.

2. Ma ostry zapach

Wąchając podejrzaną szynkę, zamiast wędzonki wyczujemy ostry chemiczny kwaśno-słonawy zapach. To efekt dodawanych do niej konserwantów.

3. Podejrzany połysk

Po przekrojeniu wędlina błyszczy się, co oznacza, że zostały do niej dodane wypełniacze, takie jak białko sojowe, czy skrobia modyfikowana.

4. Złotawa skórka

Szynka nie została uwędzona w dymie, a wymalowana jak auto w lakierni preparatem dymu wędzarniczego, przez co wygląda ładnie, nie jest okopcona i nie brudzi rąk jak ta z tradycyjnej wędzarni. Przy wędzeniu bez dymu wyrób nie traci na wadze, a wręcz przeciwnie zyskuje - a właściciel zakładu więcej dzięki temu zarabia.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
6 milionów dla Szwedki za błąd przy powiększaniu piersi

Ukryta Prawda | Faszerowanie mięsa chemią w zakładach mięsnych



 

poniedziałek, kwietnia 21, 2014

Świat bez raka – witamina B17

Świat bez raka – witamina B17


morela

Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwadr Linus Pauling (1901-1994), dwukrotny laureat Nagrody Nobla

SEE
Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów
Witamina B17, amigdalina albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach różnych roślin. Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie.
Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat, proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs. Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało letrilem. Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń sięga prawie 100 proc. pod warunkiem, że pacjent wcześniej nie został osłabiony naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych ośrodków leczących letrilem jest meksykańska klinika dra Ernesto Contrerasa Rodrigueza.
Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi. Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji.
Cyjanek na zdrowie
Kiedy nasze babcie robiły weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym, dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały, bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli kwas pruski. Panika przeniknęła oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć się do Meksyku… i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach, nie możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.
Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?
Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek. Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera. Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka, zamontują blokadę w drzwiach tak, by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka. Chora rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka 3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17.
B17 to substancja, w składzie której część atomów tak się ułożyła, że tworzy rodnik cyjanku. Rodnik „rodzi” cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem otwierającym („głuptak”) o nazwie betaglukozydaza i po drugie – nie ma w pobliżu enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada”).
W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego – rodanazy.
Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi.
Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki sposób nastraszyła nasze mamy. Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy wydano odwrotny komunikat: skoro letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem, B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne”.
Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my nadal jedliśmy kompoty bez pestek.
Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych kaszę jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu rónież zawierające letril. Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę, zawierającą B17. Współczesne odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono je letrilu.
Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmujaąc wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne sd700_sd707_tm700_hs700-instrukcja-obslugilnkprocedur. To trochę tak, jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy lodowej na Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych, którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.
Czy słyszeli Państwo, że w krajach, gdzie były długoterminowe strajki lekarzy, śmiertelność w tym okresie malała nawet o 30 proc.? Takie nagłe „ozdrowienia” społeczeństw podczas strajku lekarzy występowały wielokrotnie w różnych krajach, np. w Izraelu. Cóż, ludzie wtedy z konieczności musieli wrócić do naturalnych leków.
Od 2 tygodni jem po 15 jąderek z pestek śliwek i nie zauważam żadnych ubocznych skutków. Autor książki pt. „Świat bez raka”, mającej wkrótce ukazać się w Polsce, zaleca zjadanie tylu pestek dziennie, ile zjadamy zawierających te pestki owoców (np. jeśli zjadamy 7 śliwek dziennie, to możemy zjeść 7 jąder z pestek). W przypadku choroby dr Krebs zaleca spożywanie około 35 jąder pestek dziennie. Za granicą (np. za pośrednictwem Internetu) można też zakupić letril w tabletkach. Jedna tabletka 500 mg zawiera witaminę B17 w ilości znajdującej się w ponad 100 pestkach.
Więcej informacji na temat B17 można znaleźć w wydanej w Polsce przez Oficynę Wydawniczą 3.49 książce pt. „Terapia metaboliczna witaminą B17” (dostępna pod adresami: www.nieznany.pl lub www.nexus.media.pl).
Wiele praktycznych informacji w języku angielskim można także znaleźć na stronie internetowej: http://www.worldwithoutcancer.org.uk/
Jądra pestek moreli mozna też nabyć w Polsce: http://www.pestki-moreli.pl
Arkadiusz Woźniak
————-
W nawiązaniu do powyższego artykułu warto przeczytać również historię kryjącą się pod tym linkiem: https://prawda2.info/viewtopic.php?t=18843
Oraz: http://www.klubeuropa.pl/dokument/Terapiawit-b17.pdf
Źródło: http://www.zyciekalisza.pl/?str=61,89&id=24041

piątek, kwietnia 18, 2014

Lista płac na POPSLDUP Titanic

MOTTO:
Blogger viilo pisze...

Pytanie jest takie: czy leniwym obrzympalom, ktorzy byliby w stanie choc troche obronic sie sami, a zamiast tego wydaja rokrocznie 9 mld dolarow na pensje dla obszczymurskich generalow i pulkownikow do dzis gleboko tkwiacych korzeniami w sowieckim bagnie, czy tym pozbawionym rozsadku glupcom nalezy sie jakakolwiek pomoc z zewnatrz w sytuacji zagrozenia?


oglądanie zostało zakończone
____________________________________________________

Tak się zarabia na rządowych stołkach


ZOBACZ ZDJĘCIA   SEE
rostowski Jacek Rostowski w limuzynie
autor: DP
Dy­rek­tor de­par­ta­men­tu w re­sor­cie edu­ka­cji - 9,5 tys zł, se­kre­tar­ka w kan­ce­la­rii pre­mie­ra - 3,1 tys zł, kie­row­ca w kan­ce­la­rii pre­zy­den­ta - 4 tys zł. Sło­wem: biedy nie ma. Spraw­dzi­li­śmy, ile się za­ra­bia na rzą­do­wych po­sa­dach – tych bar­dzo waż­nych i tych zu­peł­nie zwy­czaj­nych.
Wła­dza się wy­ży­wi. Ma wy­so­kie jak na pol­skie stan­dar­dy pen­sje, co roku gwa­ran­to­wa­ną pod­wyż­kę wy­na­gro­dzeń i może li­czyć na na­gro­dy kwar­ta­le i rocz­ne. Bo­nu­sy z oka­zji świąt to stan­dard.

konferencja o emeryturach Które jest piękniejsze? Ministra Mucha czy minister Nowak? joanna mucha Które jest piękniejsze? Ministra Mucha czy minister Nowak?
Do tego do­cho­dzi pre­stiż i wła­dza. W mi­ni­ster­stwach, agen­cjach, biu­rach, in­spek­to­ra­tach i urzę­dach cał­kiem wy­god­nie żyje się po­tęż­nej armii urzęd­ni­ków. Naj­le­piej oczy­wi­ście jest w War­sza­wie, pen­sje naj­wyż­sze i per­spek­ty­wy awan­su lep­sze, ale w re­gio­nach jest za to więk­szy spo­kój i mniej­sza kon­tro­la me­diów.
Za­ła­pać się na urzęd­ni­czą po­sad­kę nie jest łatwo, udaje się naj­czę­ściej tak zwa­nym „ple­ca­kom”, czyli tym któ­rzy mają już tam swoją ro­dzi­nę lub zna­jo­mych. Kiedy się już jed­nak czło­wie­ko­wi w końcu uda, to wła­ści­wie jest usta­wio­ny do końca życia, bo urzę­dy prak­tycz­nie nie zwal­nia­ją. 
Oto lista płac:
se­kre­tar­ka w kan­ce­la­rii pre­mie­ra - 3100 zł
in­for­ma­tyk w Urzę­dzie Wo­je­wódz­kim w Szcze­ci­nie - 3300 zł
ana­li­tyk w Naj­wyż­szej Izbie Kon­tro­li w War­sza­wie - 10 000 zł
dy­rek­tor ge­ne­ral­ny w mi­ni­ster­stwie - 17800 zł
mi­ni­ster pracy - 13500 zł
wi­ce­pre­mier - 17000 zł
kie­row­ca w kan­ce­la­rii pre­zy­den­ta - 4000 zł
se­kre­tarz stanu w mi­ni­ster­stwie - 12500 zł
re­fe­ren­darz w Mi­ni­ster­stwie Fi­nan­sów - 4300 zł
star­szy la­bo­rant w in­spek­cji han­dlo­wej - 1900 zł
dy­rek­tor de­par­ta­men­tu w re­sor­cie fi­nan­sów - 10500 zł
dy­rek­tor de­par­ta­men­tu w MEN - 9500 zł
młod­szy spe­cja­li­sta w re­sor­cie zdro­wia - 2600 zł
do­rad­ca w ga­bi­ne­cie po­li­tycz­nym mi­ni­stra - 4500 zł
szef ga­bi­ne­tu po­li­tycz­ne­go mi­ni­stra ... - 8500 zł
eks­pert w mi­ni­ster­stwie rol­nic­twa - 9500 zł
urzęd­nik w in­spek­cji we­te­ry­na­ryj­nej - 2400 zł
urzęd­nik w Pol­skiej Agen­cji Roz­wo­ju Przed­się­bior­czo­ści - 6500 zł
spe­cja­li­sta w mi­ni­ster­stwie go­spo­dar­ki - 5000 zł
kie­row­nik w Agen­cji Rynku Rol­ne­go - 8700 zł
urzęd­nik w Lu­bu­skim Urzę­dzie Wo­je­wódz­kim - 2100 zł
spe­cja­li­sta w mi­ni­ster­stwie nauki - 3200 zł
in­spek­tor w Biu­rze Rzecz­ni­ka Praw Dziec­ka - 3300 zł
kie­row­ca w MON - 2900 zł
głów­ny spe­cja­li­sta w kan­ce­la­rii pre­mie­ra - 5700 zł
spe­cja­li­sta w KPRM - 4200 zł
dy­rek­tor w od­dzia­le ZUS War­sza­wa - 13000 zł
kie­row­nik wy­dzia­łu ZUS War­sza­wa - 7100 zł
kie­row­nik re­fe­ra­tu ZUS War­sza­wa - 6600 zł
dy­rek­tor de­par­ta­men­tu w kan­ce­la­rii pre­zy­den­ta - 9000 zł
star­szy ko­mi­sarz skar­bo­wy w Po­zna­niu - 5600 zł
dy­rek­tor w urzę­dzie skar­bo­wym w Wro­cła­wiu - 12000 zł
pro­gra­mist­ka w Cen­trum In­for­ma­ty­ki Sta­ty­stycz­nej GUS w Ra­do­miu - 2300 zł
dy­rek­tor fi­nan­so­wy w Urzę­dzie Wo­je­wódz­kim na za­cho­dzie Pol­ski - 8750 zł
in­spek­tor kon­tro­li skar­bo­wej z Bia­łe­go­sto­ku - 4800 zł
in­spek­tor nad­zo­ru ban­ko­we­go w War­sza­wie - 9500 zł
in­spek­tor nad­zo­ru bu­dow­la­ne­go w Łodzi - 5200 zł
in­spek­tor Pań­stwo­wej In­spek­cji Pracy w War­sza­wie - 4100 zł
in­spek­tor wo­je­wódz­ki w Bia­łym­sto­ku - 3040 zł
spe­cja­li­sta w Pod­la­skim Urzę­dzie Wo­je­wódz­kim - 5400 zł

środa, kwietnia 16, 2014

Tu-154 PLF 101 crash - fata morgana

Wpisał: Yurko   
15.04.2014.
Fatamorgana kadłubowa - Hibernacja oficjalnego śledztwa
 Yurko
Dyskutują, kłócą się (Lasek kontra ZP) - czas leci – o wybuchy w salonce…;
Problem polega na tym, że samolot o który toczy się bój nie był fizycznie na katastroficznej polance przy XUBS.

Może był koło czołgu, może wypadł z pasa i się zapalił, może w ogóle nie wyleciał, ale szacowne komisje kłócą się nie o ten samolot.

Ten o który się kłócą, jego fragmenty w tym sławetna burta z napisem „Rep of Poland” (prawy bok samolotu) i spory wybrzuszony fragment z boku lewego leżą na bocznej płycie Siewiernego pod budą w areszcie.
Skąd go tam przytaszczono i gdzie jest jego reszta (60%) do tej pory nie wiadomo.
Sytuacja jest więc kuriozalna i zaczyna trącić farsą w obliczu dramatu jaki spotkał nasz kRaj i Rodziny „smoleńskie”. Dlaczego nikt z mądrzejszych dotąd tego nie sprawdził?
Oto dowód:
posługuję się oznaczeniami z poprzednich analiz:
BURTA – Fragment C
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/burta_C.jpg
Stała na polance przy XUBS za rosochatym drzewkiem które ścięto. Fizycznie nie ma jej na płycie Siewiernego, choć na mapce satelitarnej została oznaczona nr. 71 (czerwony kontur na zdjęcia samolotu)
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/fotomonta%C5%BC_MAK.jpg
Drugi fragment, fragment A mylnie kojarzony jako ten sam - leży na płycie Siewiernego; okna nie zwisają jak we fragmencie z polanki, ma też inną wielkość i kontur – ujęcie zewnątrz i wewnątrz:
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/zdj02.jpg
DWA RÓŻNE FRAGMENTY choć konstrukcyjnie z tego samego miejsca w samolocie.
Burtę A z fragmentem napisu Rep of Poland pochodzącą z lotniska wyskalowano i proporcjonalnie dopasowano do kadłuba samolotu – kontur niebieski, a burtę C konturem czerwonym, oba fragmenty częściowo pokrywają się:
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/A_Czazn.jpg
Żółtą zygzakowatą linią zaznaczono część wspólną obu fragmentów. Pochodzą zatem z dwóch różnych samolotów.
Inne porównanie, tym razem od wewnątrz:
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/dwie_wewn.jpg
Tu także widać, że fragmenty A i C to całkowicie inne obiekty.
http://arkanoego.net/wp-content/uploads/2014/04/rek_Las_Mac.jpg

Oba zespoły mylnie interpretują samolotowe szczątki.
=============
WNIOSEK
Samolot rządowy o numerze bocznym 101 nie spadł na polanę smoleńską. Fizycznie tam go nie było!
Wszystkie analizy oparte na danych MAK są do bani. Zmarnowano 4 lata. Na polanie smoleńskiej mieliśmy zatem do czynienia z barbarzyńską w swej formie inscenizacją. Na podstawie dostępnych dotąd materiałów trzeba stwierdzić, że brak tam było burt, które leżą na lotnisku Siewiernyj.
Powstają pytania:
- jakim samolotem poleciała Delegacja 10.04.2010 r.,
- czy tylko jednym?
- Dlaczego dotąd nie ma nie zmanipulowanego świadectwa w postaci czystych, nie retuszowanych zdjęć, czy filmu z Odlotu Delegacji?
- Kto widział wylot z Okęcia samolotu rządowego tupolew z nr bocznym 101?
Dotąd świadków brak. Zapisu filmowego lub zdjęciowego bez retuszy i ingerencji nie ma.
Publikowany filmik z wylotem (sylwetka samolotu już wysoko na tle ciemnego nieba, nagranie wykonane przed wschodem słońca lub późnym wieczorem http://arkanoego.net/index.php/2014/03/07/notatki-smolenskie-tzw-wylot/, (…to są ostatnie zdjęcia ze startu tej rządowej maszyny, nikt nie przeżył…)
Dowodu wylotu – film, zdjęcia – po wschodzie słońca, czyli w okolicach godz. 7:00-7:30 – po prostu brak.
Dlaczego takiego materiału nie ma? Czy to tylko wina nie działającego monitoringu?
Kto widział uderzający w ziemię samolot rządowy typu tupolew 154M(B2) nr 101 ? w całości bądź w kawałkach?
Nikt.
Dotąd nikt taki się nie ujawnił…
Na czym więc opiera się Kłamstwo smoleńskie?

Na tym, że ktoś coś słyszał i na tym co podawały z każdą minutą i godziną media. Na tym co nakręcił montażysta Wiśniewski…( tu uwaga, z filmu wykorzystano widok statecznika z szachownicą do rozpowszechniania i na tym poprzestano). Także na treści sms od ministra Sikorskiego rozsyłanego urzędnikom państwowym (PO) jako instrukcja co mają mówić mediom:

- 1/ samolot rozbił się,
- 2/ na skutek błędu pilotów

To do momentu ogłoszenia Raportu MAK – a dalej – na treści tam zawartej. Następnie, czyli przez ponad 3 lata na opracowaniach komisji Tuska czyli Millera, obecnie Laska, będących produktem wtórnym raportu MAK.
Jak udowodniono powyżej, także na fałszywej interpretacji szczątków samolotu.
Hibernacja oficjalnego śledztwa postępuje powoli, ale skutecznie.
Poniżej, na Burcie A z płyty Siewiernego przed umyciem i zamalowaniem: ślady opalenia i działania wysokiej temperatury oraz „podmalówek”.
zobacz:
Yurko

wtorek, kwietnia 15, 2014

PLF 101 i Samolot Widmo


Samolot Widmo

ZACHOWAJ ARTYKUŁ POLEĆ ZNAJOMYM


AUTOR:
Yurko - Cud wcielonego ducha, pierwsze słowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermować, krzyczéć, Lecz całą siłą działać
 SEE

Już kiedyś na Salonie24 toczyła się dyskusja (LordJim) nad zdjęciem z zamazanym numerem tupolewa. Dyskusja nie zakończyła definitywnie tego tematu..
W sytuacji upływającego czasu (ponad 2 lata PO katastrofie), w sytuacji ścierania się dwóch koncepcji nt przebiegu zdarzeń dnia 10.04.2010 wracamy do tego wątku.

Mamy więc zdjęcia wcześniej opublikowane i te, które pojawiły się jakiś czas na stronie internetowej www.pomniksmolensk.pl. Najbardziej charakterystyczna cecha tych zdjęć, to zamazany numer (obcięty od dołu 101) i przebijający spod retuszu numer 102. To tak jakby ktoś nie mógł się zdecydować, który numer jest właściwy.Miejsca, które będą omawiane zaznaczono literkami A, B i C., oraz zobaczymy kilka kadrów ze zbliżeniami szczegółów. 

Teraz zdjęcie z danymi exif: podawanymi z datą 10.04.2010, g 07.08.30


oraz drugie zdjęcie:


... z danymi exif i datą  09.04.2010, g. 21.16
inna przeglądarka podała tę samą datę i podobną godzinę. 22:16:19


Wszystkie zdjęcia, te wcześniejsze, jak i te z pomnikasmolensk nosza tę samą tj identyczną "poprawkę", retusz przy numerze. To nie jedyna POprawka. Jest ich więcej. Samolot stoi w identycznym miejscu, w tej samej odległości za masztami, widocznymi w dali za nim. Ten sam kąt wykonania zdjęcia, te same warunki atmosferyczne, kolor nieba i chmury, odległość.
Czy była ingerencja - mamy to samo zdjęcie, lub dwa zrobione jedno po drugim (samochody) i dwie różne daty. Oponent powie - że dane exif można zmienić. Owszem, wszelkie dane "cyfrowe" są bardzo łatwe (dla specjalisty) do podrobienia/spreparowania. Do tego, nie ma sposobu na stwierdzenie, czy takie zdjęcie było preparowane, czy nie. Z zastrzeżeniem, że jeśli dane były zakodowane, a kody dostępu znamy i jesteśmy pewni, że nie wyciekły
Daty jednak pozostają różne, a zdjęcia łudząco podobne.
W analizie pomijamy "schodkowanie" konturów obiektów, które może być spowodowane kompresją stratną zdjęcia. Zdjęcie kadrowane, datowane na 9.10 zostało nałożone na zdjęcie z 10tego.


Zdjęcie z datą 9tego wykadrowano, ale data pozostała. FIzycznie niemożliwe jest, by , fotograf stał w identycznym miejscu dwukrotnie i panowały te same warunki pogodowe. O taką zbieżność trudno uwierzyć.
Użyto też trybu mieszania warstw, by lepiej wszystko sprawdzić. Widać to na przesłanych kadrach zbliżeń na numery, oraz zdjęcia całościowego.
Kadry ze starszych zdjęć.


Na poniższym zdjęciu widzimy jak krajobraz "wchodzi" - wcina się w samolot. Błąd retuszera powstał przy wycinaniu konturu samolotu narzędziem lasso w programie do edycji grafiki.


Kolejny kadr C pokazuje jakby sylwetkę, ale gdzie są nogi? Brakuje stóp.


Można jeszcze zajrzeć pod samochód - widoczna między kołami "wklejka"


Zdjęcie z 9tego nałożono bez pasowania na te z 10tego, oto rezultat:


Po nałożeniu jednego zdjęcia na drugie (operujemy warstwami w Photoshop) okazuje się, że zdjęcia pokrywają się, z tą różnicą, że w wykadrowanym lekko zmieniono kąt zdjęcia i proporcje. Miejsce postoju samolotu, kąt i odległość zrobienia zdjęcia pozostają identyczne, bądź prawie identyczne (patrz maszty za samolotem i ich wzajemna relacja względem siebie i samolotu). Absurdem jest twierdzić, by pogoda "zawisła" na kilkanaście godzin plus światło. Chmury bowiem są identyczne, kolorystyka i ich pasma. Fizycznie niemożliwe - pogoda 9tego wieczorem i ranek 10tego.
Zdjęcia po dopasowaniu


Widdzimy, że zdjęcie z 9tego zostało lekko rozjaśnione.


zdjęcie po dopasowaniu jasności.
Zwracam uwagę na zdjęcia porównawcze "po ściemnieniu", "przed dopasowaniem", "po dopasowaniu".
Zdjęcie "przed dopasowaniem" pokazuje stopień lekkiego zniekształcenia", poza tym reszta bez zmian. Można to też wytłumaczyć tym, (także obecność samochodów przed samolotem), że wykonano dwa zdjęcia jedno po drugim w krótkim odstępie czasu ale było to jednego dnia, w zbliżonym czasie dnia 9.04.2010r.
Ale nie są to zdjęcia z różnych dni 9 tego i 10tego..
Proszę powiększyć zdjęcie i przyjrzeć się trzem ciemnym sylwetkom - retusz ich głów wszedł na powierzchnię samolotu, brak w tych miejscach konturu samolotu (przerwa), widoczne jest rozmycie (rozpylenie). Pojedyńcza sylwetka patrząca w prawo (od str naszej)  też ma głowę nie do końca pełną ... (ścięcie) i uciętą lewą nogę (bez stopy).



Jeśli zdjęcia mają być dowodem na wylot 10tego, to po co ingerencja, retusze? Wystarczyło zamieścić oryginalne zdjęcie, prawda?
Te przedstawione zostały wykonane w jednym miejscu i jednego dnia. Wskazują na to warunki pogodowe i wcześniej wymienione czynniki.
Obecne zdjęcia na pomnikusmolensk zostały w stosunku do tych wcześniej istniejących w internecie, poprawione, wygładzone. Pora jednak i pogoda pozostała ta sama, oraz błędy retuszera.
Stwierdzenie tych danych stawia zdjęcia pokazane na stronie pomniksmolensk.pl pod dużym znakiem zapytania i nie mogą być one dowodem na wylot Delegacji dnia 10.04.2010.

poniedziałek, kwietnia 14, 2014

Marian Kowalski na konwencji Ruchu Narodowego

.

Jeden z lepszych mówców w RN. Porządny chłop z honorem, a nie jakaś tam p*zda. Bije od niego szczerość i prawdziwa miłość do ojczyzny. Mówi jak jest i sie z tym nie pie**oli, co więcej to co mówi ma sens. Wiem, że na sadolu nie brakuje prawdziwych patriotów, więc zapraszam do obejrzenia, bo naprawde warto. 
SEE

niedziela, kwietnia 13, 2014

Blog - http://anty-psychiatria.blogspot.com/

..

PSYCHIATRZY - Łowcy Skór

Ujawnione składanie fałszywych opinii psychiatrycznych przez psychiatrów biegłych sądowych. Jak wyglądają takie przekręty w rzeczywistości i jak psychiatrzy pozostają bezkarni pokazuje ten przykład. Strona poświęcona dla ofiar i przeciwników psychiatrii.

PONIEDZIAŁEK, 5 SIERPNIA 2013

Fabrykowanie chorób, czyli niewidzialna wojna o portfel klienta!

Rozpacz po śmierci bliskiej osoby trwająca dłużej niż dwa tygodnie to już depresja. Spokojnie, można ją leczyć. I na tym zarobić.

Lawinowo rosnąca liczba nowych syndromów, zespołów i zaburzeń mogłaby naprawdę martwić, gdyby nie to, że na większość dolegliwości opracowano odpowiednie leki. Jak to dobrze, że na świecie są koncerny farmaceutyczne.

A jak ADHD

ADHD jest cudownym przykładem sfabrykowanej dolegliwości – wyznał nieoczekiwanie, na kilka miesięcy przed śmiercią prof. Leon Eisenberg, który położył podwaliny pod badania nad nadpobudliwością u dzieci. Szokujące słowa padły w rozmowie z dziennikarzem niemieckiego „Der Spiegel”. Pionier psychiatrii dziecięcej podważył w niej wiarygodność dowodów na istnienie ADHD. Wspomniał, że mogły być sfabrykowane na korzyść koncernów farmaceutycznych. Gdy wywiad został opublikowany, prof. Eisenberg już nie żył. Nie mógł potwierdzić albo obalić tych słów. A rodzice nadpobudliwych dzieci mieli prawo poczuć, że grunt usuwa im się spod nóg. Zwłaszcza że przy okazji pojawiły się publikacje na temat lawinowo rosnącej sprzedaży leków na ADHD i katastrofalnych skutków ich powszechnego stosowania. Tylko w samych Niemczech ich sprzedaż wzrosła z 34 kg w 1993 r. do 1760 kg w 2011 r. W dodatku Shane Ellison, chemik, który po kilkunastu latach pracy w branży farmaceutycznej zmienił front i zaczął nagłaśniać skandaliczne praktyki byłych pracodawców, zaczął opowiadać o stosowanym w terapii ADHD ritalinie „dziecięcy drag, uzależniającym równie silnie jak kokaina”.

Psycholodzy i terapeuci, którzy na co dzień pracują z dziećmi, wskazywali, że prof. Eisenberg wcale nie był pierwszym, który badał ADHD, i że on sam nie negował istnienia wspomnianych zaburzeń u dzieci. Zwracał jedynie uwagę na nadużywanie tej diagnozy przez nierozsądnych lekarzy i rodziców, którzy receptę na lek traktowali jak wybawienie. Po pigułkach dziecko z rozszalałego furiata zamieniało się w aniołka. Ziarno niepewności zostało jednak zasiane, dziecięcy psychiatra zza grobu sprowokował dyskusję nie tylko na temat syndromu „rozwydrzonych bachorów”, jak dzieci z ADHD są nazywane przez sceptyków, lecz także innych sztucznie wykreowanych dolegliwości.

Doktor Tomasz Witkowski to psycholog odgrywający rolę czarnej owcy środowiska. W dwóch tomach swojej głośnej książki „Zakazana psychologia” wypunktował liczne przypadki błędów i hochsztaplerstwa.– Często jest tak, że odkrywamy jakąś nową jednostkę chorobową lub zaburzenie, które dotyczy niewielkiego odsetka populacji – opowiada. – Wkrótce jednak zaczyna być ono nadużywane przez diagnostów. Z pewnością należy do nich ADHD.

Apr 13 1943

Nazis announce Katyn massacre of Polish officers

A German poster purporting to show the murder of the Polish officers in 1940 by the Soviet NKVD. The Soviet Union had invaded half of Poland in 1939 with the agreement of the Germans. Now the Germans tried to distract attention from their own crimes by publicising the massacre.
A German poster purporting to show the murder of the Polish officers in 1940 by the Soviet NKVD. The Soviet union had invaded half of Poland in 1939 with the agreement of the Germans. Now the Germans tried to distract attention from their own crimes by publicising the massacre.
It is unlikely that the murders were committed at the site of the burials, but the German claim was essentially true.
One of the witnesses of the massacre, Parfemon Kiselev, a local resident of Katyn area, listening to Dr Ferenc Orsós, Professor of Forensic Medicine and Criminology at the University of Budapest. Dr Marko Markov, a reader of Forensic Medicine and Criminology at the University of Sofia can be seen on Dr. Orsos' right.
One of the witnesses of the massacre, Parfemon Kiselev, a local resident of Katyn area, listening to Dr Ferenc Orsós, Professor of Forensic Medicine and Criminology at the University of Budapest. Dr Marko Markov, a reader of Forensic Medicine and Criminology at the University of Sofia can be seen on Dr. Orsos’ right. After the Soviet Union reoccupied the area the witnesses ‘refreshed their memories’ when talking to the Soviet authorities and altered their version of events.
German pictures of the site in the Katyn wood were released to the world's press.
German pictures of the site in the Katyn wood were released to the world’s press.
German picture of the excavation of the site.
German picture of the excavation of the site.
On the 13th March 1943 Berlin Radio announced that:
A report has reached us from Smolensk to the effect that the local inhabitants have mentioned to the German authorities the existence of a place where mass executions have been carried out by the Bolsheviks and where 10,000 Polish officers have been murdered by the Soviet Secret State Police. The German authorities went to a place called the Hill of Goats, a Russian health resort situated twelve kilometers west of Smolensk, where a gruesome discovery was made.
It was the start of controversy that would remain unresolved until the end of the Cold War.
The western Allies, principally Britain and America, found themselves caught up in a web of lies and deceit. The evidence pointed very strongly in support of the German claims. The British and Americans knew they were in an alliance with a despotic regime – and that the USSR, communist Russia, was perfectly capable of such crimes. Yet they were also fighting a war in which they depended on Stalin and had to do everything to support his regime.
Churchill’s attitude was expressed succinctly in his memoirs, recalling a meeting with the head of the Polish Government in Exile :
Early in April 1943 Sikorski came to luncheon at No. 10. He told me that he had proofs that the Soviet Government had murdered the 15,000 Polish officers and other prisoners in their hands, and that they had been buried in vast graves in the forests, mainly around Katyn. He had a wealth of evidence. I said, “If they are dead nothing you can do will bring them back.”
This was the harsh reality of war.
Individual corpses were exhumes and examined.
Individual corpses were exhumes and examined.
There was ample identifying  material on the bodies.
There was ample identifying material on the bodies.
The identity disks of two Polish officers.
The identity disks of two Polish officers.
The Soviet state continued to claim that the Germans had been responsible for the crime right up until the Soviet regime collapsed in 1989. They alleged that the Poles were not killed in 1940 by the NKVD, but a year later when the Germans invaded Russia and overran the camps containing the Polish officers held by Russians. Only then were they murdered by the Germans. It was “an act of faith” to believe this said Churchill, in his memoirs, The Hinge of Fate. However many people preferred this version.
Final conclusive proof came with the release of damning evidence by the Russian State prosecutor in 1990:
The secret memorandum signed by Stalin in 1940 authorising the execution of the Polish Officers.
The secret memorandum signed by Stalin in 1940 authorising the execution of the Polish Officers.
TOP SECRET
From the Central Committee of the Communist Party of the Soviet Union to comrade STALIN
In the NKVD POW camps and in the prisons of the western oblasts of Ukraine and Belorussia there is currently a large number of former officers of the Polish army, former Polish police officers and employees of intelligence agencies, members of Polish nationalist c-r (counterrevolutionary) parties, participants in underground c-r rebel organizations, defectors and so on. All of them are implacable enemies of Soviet power and full of hatred for the Soviet system.
POW officers and policemen located in the camps are attempting to continue c-r work and are leading anti-Soviet agitation. Each of them is simply waiting to be freed so they can have the opportunity to actively join the fight against Soviet power.
NKVD agents in the western oblasts of Ukraine and Belorussia have uncovered a number of c-r rebel organizations. In each of these c-r organizations the former officers of the former Polish army and former Polish police officers played an active leadership role.
Among the detained defectors and violators of the state-
(Signatures: In favor – Stalin, Voroshilov, Molotov, Mikoyan)
(In margin: Comrade Kalinin – In favor. Comrade Kaganovich – In favor.)

b. Kościół

Kościół po Benedykcie XVI 10.10.2007
Wczora z wieczora byłem "namszy".
Surowe, moderne wnętrze. Elektryfikacja, żarówkizacja, rzutnikizacja.
Za rzędem okien, na tle ciemnego nieba, obiekty latające jeden za drugim podchodzą do lądowania na Okęciu. Wyjątkowo nisko idą. Jeden taki bydlaczny, chyba na kilometr długi, niemalże brzuchem po dachach bloków szorował. Potężny szumogrzmot znany z "Gwiezdnych wojen", mnóstwo kolorowych światełek.

Temczasem młody, wątły wikariusz-okulariusz, na(za)stępca Dwunastu w nieprzerwanym od 2000 lat łańcuchu kolejnych nałożeń rąk, czyta do mikrofonu tekst też tak sprzed circa 2000 lat pochodzący. I w ogóle o niejakim błogosławionym Wincentym Kadłubku dzisiaj mowa.

Rzekłby ktoś - to krzepiące. Pewnie doczekamy jeszcze katedr na Marsie.

A mnie co innego przyszło do głowy. O czym niżej.

Za obecnego pontyfikatu mamy do czynienia z ciągiem coraz huczniejszych zderzeń "konserwatyzmu" (czytaj: normalnego katolicyzmu) Benedykta i jego stronników z tą nową religią, z tym quasikatolicyzmem, jaki panuje w przeważającej liczbie Kościołów partykularnych na świecie.

Wyjątkowość tej sytuacji polega na dwu rzeczach:

1. działania Papieża są coraz wyraźniejszą dyskontynuacją linii dotychczasowych 4 Pontifexów (i chwała za to Bogu!),

2. za przeciwników ma Benedykt coraz liczniejsze (procentowo) zastępy hierarchów, którzy nie znają już innego (normalnego) katolicyzmu.
Ich profesorowie, promotorzy i protektorzy jeszcze dobrze wiedzieli z czym polemizują, co zwalczają. Niszczyli, negowali, ale ciągle pewnym punktem odniesienia było dla nich właśnie to, co niszczyli. W jakiś sposób to znali i rozumieli.

Teraz inaczej.
Zmieni się więc charakter sporu.

Coraz mniej (albo w ogóle) będzie już mimikry, kamuflażu, uników i teologiczno-kanonicznej ekwilibrystyki.

Będzie otwarte odrzucenie czegoś, co jawi się jako całkowicie obcy skansen, wykopaliska i anachronizm - jako błąd po prostu.

Katalizatorami wielkiej, faktycznej schizmy, na wzór tej wewnątrzanglikańskiej, będą dodatkowo cywilizacyjne i mentalnościowe przemiany społeczne poza Kościołem oraz utwardzanie się i zacinanie w oporze środowisk broniących Tradycji i ortodoksji.

Nowy papież, następca Benedykta, będzie próbował odgrywać rolę zwornika, "spinacza" tego rozdarcia. Jednak szybko się przekona, że wobec tak głębokiej polaryzacji nie może "siedzieć okrakiem na barykadzie", bo w ten sposób będzie lekceważony przez obie strony i straci resztki jakiegokolwiek osobistego autorytetu i faktycznych wpływów.
Wtedy zdecyduje się na faktyczne (a później pewnie także deklarowane zewnętrznie) opowiedzenie się po jednej ze stron.

Z uwagi na obecną dysproporcję między katolikami a quasikatolikami będzie to wybór między akcesją do grupy prześladowców albo grupy prześladowanych.

Myślę, że w takiej sytuacji potężna "Divine Intervention" będzie kwestią bardzo niedługiego czasu.

Straszno-ciekawy będzie ten wiek.
A może i ostatni...
Angelus Mortis    SEE
do góry