n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

środa, listopada 24, 2010

SZLAK 1939. 4.psp 21.DPGór

http://www.militariacieszyn.republika.pl/wrzesniowy_szlak.html





Wrześniowy szlak 4 PSP






 

"Żołnierz wytrwa" - wrześniowy
szlak 4 Pułku Strzelców Podhalańskich.
                Zawarte w tytule słowa ś.p. generała brygady Józefa Kustronia najlepiej chyba oddają postawę cięszyńskiego pułku okazaną podczas, trudnych, wrześniowych dni 1939 roku. Godzi się przypomnieć ich szlak bojowy.
  I. W przededniu wojny.
                Lato 1939 roku mijało w Polsce pod znakiem nieuchronnej - jak się wydawało - wojny z Niemcami. Do obrony Śląska Cieszyńskiego przygotowywała sie jego macierzysta jednostka, 21 Dywizja piecoty Górskiej, dowodzona przez gen. bryg. Józefa Kustronia. Wraz z nią - stanowiący jej część - pułk "stela'; 4 pułk strzelców podhalańskich z Cieszyna podpułkownika dyplomowanego Bronisława Warzyboka.
                21 Dywizja otrzymała zadanie obrony Śląska Cieszyńskiego na rubieży biegnącej od Wisły w rejonie Dziedzic, zachodnie skraje Dziedzic i Bielska, wzdłuż linii rzek: Iłownica i Wapienica, aż po masywy Klimczoka i Baraniej Góry. Zgodnie z panującą ówcześnie w Wojsku Polskim manierą wysunięto wysunięto na przedpole pozycje opóźniające: oparte o Olzę w rejonie Cieszyna i Trzyńca oraz na Wiśle w Skoczowie.
                W ramach dywizji swoje zadania otrzymali również cieszyńscy podhalańczycy, co wiązało się z odpowiednim rozmieszczeniem jednostek pułkowych. Ostatecznie dyslokacja pułku w chwili wybuchu wojny  przedstawiała się następująco.
                I batalion majora Franciszka Perla i III majora Stefana Meyera stacjonowały w Ciesznie (batalion I - w Cieszynie Zachodnim. Również w Cieszynie rozlokowano dowództwo pułku. Po rozpoczęciu wojny I batalion miał prowadzić działania opóźniające w obszarze: granica państwa - pozycja opóźniająca pod Skoczowem. Batalion trzeci - miał wzocnić obronę pozycji głównej w rejonie Jaworze - Jasienica, obsadzając dolinę Wapienicy. II batalion majora Adama Grudy obsadzał masyw  Baraniej Góry. Jego 4 kompania  por. Stanisława Wzorka obsadziła Istebną, a dokładniej - przełęcz na Kubalonce.
                Zadanie specjalne otrzymał III pluton podporucznika Ignacego Lichtera z 4 kompanii batalionu majora Grudy. Wraz z plutonem pdporucznika  inż. Witolda Pirschela, z dywizyjnego 21 batalionu saperów, miał zabezpieczać i - w razie konieczności - zniszczyć tunel jabłonkowski.
                               
                   II. W obronie macierzystego regionu.
                O świcie 1 wrześna 1939 Niemcy przekroczyli granice Polski także w rejonie działań 4 pułku. Ppłk Warzybok był cały czas na miejscu w Cieszynie i kierował sprawnie działaniami swoich oddziałów. Niezwłocznie nakazał wymarsz batalionu mjra Mayera na przewidziane w planach pozycje. Zebrawszy medunki z przedpola, po godzinie 7 - mej zameldował dowódcy dywizji, o rozwoju sytuacji na swoim odcinku. Ppor. Pirschel, gdy rozpoczeło się natarcie niemieckiej 7 Dywizji Piechoty, wysadził tunel jabłonkowski i wycofał się w kierunku kompanii obsadzającej Kubalonkę Natomiast I batalion...
                W chwili rozpoczęcia działań wojennych batalion obsadzał już wcześniej przygotowane stanowiska. 1 kompania kpt. Józefa Grcara obsadziła północno - zachodni skraj Cieszyna; od szosy ostrawskiej do wsi Boguszowice włącznie.  Dodatkowo na przedpole do rejonu wzgórz w Mistrzowicach wysunięto placówkę oficerską w sile plutonu piechoty i 1 ckm. 2 kompania por. Michała Boruca obsadziła południowo - zachodni skraj Cieszyna: przedmieście Błogocice i wieś Skibicę w kierunku na Frydek. Podobnie jak w pierwszej kompanii wystawiono też placówkę oficerską w sile plutonu i 1  ckm w rejonie wsi Żaków Górny. W odwodzie batalionu pozostała 3 kompania por. rez. Edwarda Stachaka rozlokowana po wschodniej stronie Cieszyna w rejonie ówczesnego przedmieścia Bobrek. Batalionowa kompania ckm por. Sergiusza Kapury została rozdzielona pomiędzy kompanie strzeleckie.
                Około godz. 5 rano pułk poniósł pierwszą stratę. Zginął w Mistrzowicach dowódca kompanii zwiadu ppor. Franciszek Szyndlar. Komendę przejął dowódca plutonu konnego tejże kompanii ppor. Kazimierz Bojarski.
                 Jednostka mjr. Perla była jedynym - oprócz putonu ppor. Lichtera oddziałem 4 Pułku, który wszedł 1 wrzesnia w kontakt bojowy z nieprzyjacielem, którym okazała się austriacka 45 Dywizja Piechoty. Batalion miał w godzinach przedpołudniowych opuścić swe pozycje na Zaolziu i wycofać się marszem ubezpieczonym na pozycje "Skoczów". W przypadku nacisku Niemców I batalion miał opóźniać ich postępy, ale nie wdając sie w przewlekłe walki.
                Mjr Perl nie chciał wycofywać się ze swych pozycji, meldując do sztabu dywizji, że Niemcy -- powstrzymani rano - działają ostrożnie patrolami. Meldował również, że jedynym zagrożeniem dla batalionu jest zarysowująca sie dopiero możliwość obejścia jego pozycji od północy. Około południa z majorem Perlem rozmawiał oficer operacyjny 21 DPGór kpt. dypl. Witold Wróblewski, przypominając, że najpóźniej do godz. 13. 00 batalion ma opuścić Cieszyn.
                W tym czsie dowództwo pułku przeniosło się na wschodni skraj Cieszyna, w rejon gmachu seminarium nauczycielskiego (dziś budynek filii Uniwersytetu Śląskiego) przy szosie bielskiej. O godz. 14.00 pułk otrzymał rozkaz wycofania się przez Skoczów na Bielsko, przy czym I batalion - po przejściu Skoczowa - miał obsadzić linię obronna na północ od tej miejscowości.
                Jego dowódca nie dawał jednak za wygraną. W rozmowie z gen. Kustroniem raz jeszcze prosił o zmianę rozkazu opuszczenia Zaolzia i Cieszyna bez silniejszego naporu Niemców. Genrał nakazał jednak zastosować się do wcześniejszych rozkazów, jego intencją było bowiem zachowanie batalionu w całości i użycie go na pozycji skoczowskiej. Perl jednak zwlekał, a jego batalion ogniem broni maszynowej spędzał z przedpola niemieckie patrole. Ostatecznie około godz. 15.00 mjr Perl wraz z dowódca pułku pułkownikiem Warzybokiem, doszli do wniosku, że opóźnianie nieprzyjaciela straciło sens operacyjny i taktyczny, a ewentualna walka w mieście będzie narażała batalion na zniszczenie. Po godz. 15.00 wysadzono mosty na Olzie, a batalion wycofał się na linię Ogrodzona - Goleszów.
                Uparty major nie rezygnował z podtrzymywania kontaktu z neprzyjacielem.W okolicy Ogrodzonej zorganizował zasadzkę. Do nadciągających Niemców otworzono z bliskiej odległości ogień z broni maszynowej, a strzelcy - wykorzystując zaskoczenie - zaatakowali na bagnety. Nadciągającą piechotę niemiecką odrzucono. Około północy  batalion przekroczył pozycje 202 pułku pod Skoczowem i zstał skierowany do odwodu.
                Około południa 2 września przedpole opuściła także tworząca kompania II batalionu pułku. Po wykonaniu rozpoznania bojowego zeszła ona w dolinę pmiędzy Baranią Górą a Klimczokiem, gdzie dołączyła do macierzystego batalionu.
                2 września operująca w pasie działania 4 Pułku 45 DPgen. por. Fryderyka Materny atakowała pozycję opóźniającą pod Skoczowem. Pozycji broniły  bataliony Obrony Narodowej "Cieszyn I" i "Cieszyn II" ze składu 202 pułku rezerwowego, które wspierał II dywizjon haubic. Trudno jednoznacznie ustalić, czy w toczonych od popołudnia walkach brał udział batalion mjra Perla. Pozostałe bataliony pułku nie weszły tego dnia w kontakt bojowy z nieprzyjacielem.
                Tego samego dnia, około 21.30 dwodzący 21 DPGór gen. Kustroń otrzymał rozkaz ze sztabu Grupy Operacyjnej "Bielsko" o odwrocie za Sołę, w paśmie Brzeszcz - Porąbki. Sygnalizowano również możliwość dalszego odwrotu za Skawę, która  - wobec postępów nieprzyjaciela na południowym skrzydle armii - stała się koniecznością. Rozkaz odwrotu obowiązywał oczywiście również cieszyńskich podhalańczyków.
                4 Pułk wycofywał sie w najtrudniejszych warunkach marszowych, ze wszystkich oddziałów dywizji. Z powodu znacznego rozrzutu oddziałów w terenie zachodziła obawa ich rozproszenia. Tak np. II batalion mjra Grudy musiał ściągać swoje pododdziały z masywu Baraniej Góry. W stosunku do pozostałych oddziałów pułku miał z tego powodu stratę czasową. Został więc "skazany" na rolę ariegardy pułku, która dopiero w nocy z 3 na 4 września osiągnęła nakazany rejon Kalwarii Zebrzydowskiej, Witanowic i Barwałdu.
                I i III batalion przekroczyły Sołę na północ od Porąbki. Po przejściu międzyrzecza Soły i Skawy obsadziły - wraz z batalionem mjra Grudy i oddziałami 3 PSP - linię rzeki Skawy od Wadowicami po Waśniki. 4 września nieprzyjaciel wszedł w kontakt bojowy z podhalańczykami.
                Odwrót pułku nie przebiegał tak spokojnie, jak można by sądzić z powyższego opisu. III batalion majora Mayera i oddziały pułkowe przechodzące przez Bielsko, musiały przebijać się przez aktywizujących się dywersantów . Pochodzili oni głównie z silnej w tym mieście mniejszości niemieckiej.    
                                       III. Nieustający odwrót
               
                Po odskoku na linię Skawiny ponowny kontakt z nieprzyjacielem nawiązali podhalańczycy dopiero 4 września 1939 roku. O ile jednak napór czołowy Niemców był - jak zwykle do tej pory - niezbyt uciązliwy, to wydarzena na południowym skrzydle armi "Kraków" wymusiły dalszy odwrót wszystkich oddziałow Grupy Operacyjnej "Boruta" (dawnej GO "Bielsko").
                Wieczorem 4 września oddziały GO "Boruta" obsadzały linię rzeki Skawinka, pomiędzy Skawiną a Krzywaczką, już na przedpolach Krakowa. 21 DPGór  - w tym oczywiście 4 psp - zajmowała odcinek między Radziszewem i Krzywaczką.
                Od świtu 5 września trwały starcia pdhalan ze "stara znajomą" - 45 DP gen. Materny. 4 psp obsadzał tego dnia rejon wsi Krzywaczka, na którą skierowany był punkt ciężkości natarcia nieprzyjaciela. Od godziny 11.00 trwały walki nadolziańskiego pułku, wspieranego skutecznie przez artylerię dywizyjnego 21 pal i kompanię ppanc. por. Wojciecha Kani. Tego dnia pułk odparł trzy silne natarcia piechoty niemieckiej, w końcowych fazach walki wspieranej podobno przez czołgi.
                Wieczorem, około godziny 20.00 piechota opuścła swoje pozycje - całość 21 DPGór musiała podjąć dalszy odwrót w kierunku na zachód i południowy zachód od Bochni, za rzeką Rabą. Dywizja gen. Kustronia wycofywała się w dwóch kolumnach, 4 pułk maszerował w kolumnie południowej, drogą przez Świętniki Górne, Byszyce, Łazany, Książnicę, Rabkę do Bochni.
                Z powodu nawiązania kontaktu słuchowego z kolumną motorową nieprzyjaciela na biegnącej równolegle do osi marszu odwrotowego, oddziały kolumny południowej 21 DPGór ( w składzie: 4psp, IIdywizjon 21 pal, III dywizjon 65 pal, 202 pp rez., batalion Korpusu Ochrony Pogranicza "Berezwecz" i elementy batalionów ON "Żywiec" i "Zakopane") zboczyły na północ. Zejście na oś Wieliczka - Trąbki - Zborczyce wydłużyło trasę i czas twania marszu odwrotowego. W rezultacie, 6 września, około godziny 8.00 odziały znajdowały się dopiero w Łazanach - 11 kilometrów na zachód od Raby, licząc w linii prostej. Równolegle do Polaków, szosą z Dobczyc na Bochnię maszerowały oddziały 2 wiedeńskiej Dywizji Pancernej...
                Część sił niemieckich skręciła na północ i poruszając się wzdłuż zachodniego brzegu Raby uderzyła w rejonie Ciężkowic na nadciągającą kolumnę cieszyńskich podhalańczyków. Zaskoczona kolumna uległa chwilowemu rozproszeniu - część oddziałów wycofała się na Kłaj i Grodków. Atak niemiecki powstrzymała kompania ppanc. porucznika Kani i luźno maszerujące działony I dywizjonu 21 pal, które zniszczyły kilka niemieckich pojazdów.
                Tymczsem w Kłaju, dowodzący 3 psp ppłk Julian Czubryt nakazał swoim oddziałom zajęcie stanowisk obronnych na południowych krańcach miejscowości. Utworzony w ten sposób "falochron" pozwolił na zebranie nadchodzących rozproszonych oddziałow 4 psp i 21 pal, które maszerującszosą przez Proszówki koncentrowały sie na północnym skraju Bochni. III batalion cieszyńskiego pułku i II dywizjon 21 pal wzmocniły obronę 3 psp, a później wycofywały się wraz z nim.
                Niemcy nie ścigali cofających się podhalańczyków, ale kontynuując przeskrzydlanie południowej flanki GO "Boruta" uderzyli po południu 6 września na Bochnię. Miasta broniły oddziały 202 pprez ppłka Piwnickiego, stawiając zdecydowany opór, ale dzięki przewadze nieprzyjaciela w broni pancernej i artylerii (a także braku map okolic w polskich oddzialach, co utrudniało dowodzenie) o zmroku Niemcy wdarli się do miasta.
                 Sytację uratował - wykonany na rozkaz ppłk. Warzyboka - silny kontratak batalionu mjra  Perla, który poprowadził brawurowo dowódca batalionowej kompanii ckm por. Sergiusz Kapura. Wyróżił się w tej akcji także batalion ON "Cieszyn II mjr. Kuczmy. Miasto utrzymano do nocy, a wedy gen. Kustroń wydał swoim pułkom rozkaz odwrotu do lasów borzęcińskich, w rejonie Radłowa, na zachodnim brzegu Dunajca. Linię Dunajca miała zabezpieczać 24 Dywizja Piechoty płka Bolesława Krzyżanowskiego, która na rozkaz gen . Kazimierza Fabrycego (d - ca armii "Karpaty, której 24 Dywizja podlgała), wycofała się przedwcześnie.
               
                                III. Krwawa przeprawa.
                7 wrześna oddziały 21 Dywizji, w tym pododdziały 4 Pułku, maszerowały wzdłuż nakazanych tras na linię Dunajca. Cieszyński pułk maszerował Puszczą Niepołomicką osiągając o świcie 7 września jej wschodni skraj. W czsie marszów i krótkich odpoczynków porządkowano jego stan i okreslano straty, które okazały się dośc poważne. Po osiągnięciu nakazanych rejonów wraz z resztą dywizji pułk miał zabezpieczyć przeprawy przez Dunajec w miejscowości Radłów i jej okolicy.
                Tempo tego wyścigu dyktowały jednak nie nogi polskich piechurów, ale silniki pojazdów 2 Pancernej. Wiedeńska dywizja działając po osi: Bochnia - Brzesko - Wojnicz sforsowała Dunajec i Białą, zajęła Tarnów, po czym częścią sił zawróciła na zachód, atakując Radłów - cel i miejsce przeprawy podhalańczyków gen. Kustronia...
                Po zaatakowaniu Radłowa dywizji gen. Kustronia pozostała już tylko przeprawa pod Biskupicami, gdzie przeprawiła się już 6 DP gen. bryg. Bernarda Monda. Zdążyły tylko nieliczne pododziały, być może również elementy I batalionu 4 pułku, ale i tym razem nieprzyjaciel był szybszy - zdążył i pod Biskupice, atakując już wieczorem 7 września m.in. stanowisko dowodzenia gen. Kustronia. Gros sił dywizji, w tym 4. Pułku  zostało odcięte na zachodnim brzegu Dunajca.
                Generał Kustroń podjął przeciwdziałania. O pólnocy z 7 na 8 września oba pułki podhalańskie uderzyły na Biskupice i Radłów. Biskupice Niemcy utrzymali, ale przejściowo utracili Radłów. Przed świtem 8 września Polacy raz jeszcze uderzyli na Biskupice siłami dwóch odwodowych batalionów - ON "Bielsko" i II batalionu 4 pułku majora Adama Grudy. Tym razem natarcie częściowo się powiodło - zajęto północną część wsi. W obu natarciach Polacy ponieśli bardzo duże straty, a walki w pełnym nasileniu trwały jeszcze o świcie
                Krwawe - i to chyba dla obu stron - walki o przeprawy na Dunajcu pzwoliły jednak dywizji gen. Kustronia, choć już w osłabionym mocno składzie, wyrwać się z okrążenia i wycofywać się dalej - na linię Sanu. Warto też zwrócić uwagę na racjonalne gospodarowanie rozporządzanymi siłami przez gen. Kustronia - w walkę zaangażował on tylko część posiadanych sił. Reszta nie biorących udziału w walce oddziałów liniowych, m.in. 3 pułk i tabory przeprawiała się w tym czasie powyżej Biskupic brodami pod Otfinowem i Niecieczą.
               
                                IV. Ostatnie walki
                 10 i 11września, wraz z resztą dywizji, za San przeprawiło się teżdowództwo cieszyńskiego pułku, część I i II batalionu i - prawdopodobnie - kompania ckm. Wtedy też , wraz z innymi jednostkami Armii "Kraków", pdhalańczycy weszli w skład nowoutworzonego Frontu Południowgo p-od dowództwem gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego.
                 Za Sanem podhalańczycy zalegli w rejonie Biłgoraj - Majdan Stary. !2 września ich przełożony gen. Boruta - Spiechowicz poinformował dowódcę Frontu, że dywizja gen. Kustronia liczy około 1200 żołnierzy (rozpoczęła wojnę licząc około szesnastu i pół tysiąca!)i 10 dział, a więc stanowi liczebną równowartość bardzo osłabionego pułku. Trudno powiedzieć jaką część dywizji stanowili wszyscy żołnierze cieszyńskiego pułku. Na pewno 1/4 dywizji stanowił, liczący 300 żołnierzy, batalion majora Perla.
                Wykonując rozkaz gen. Sosnkowskiego, nakazujący wszystkim wolnym oddzałom Frontu Południowego marsz na odsiecz Lwowa, gen. Boruta - Spiechowicz poderwał wieczorem 13 września podległe sobie oddziały 6 DP gen. Bernarda Monda i 21 DPGór gen. Józefa Kustronia. Marsz grupy miał odbywać się w ogólnym kierunku Tarnów - Lubaczów. Dywizja gen. Kustronia miała pełnić rolę straży przedniej przemieszczając się po osi Dzików - Oleszczyce, a 6 DP: po osi Aleksandrów - Podsosina Łukowa - Cieszanów.
                Dywizję gen. Kustronia tworzyły w tym momencie: 1 pułk KOP z 1brygady górskiej dowodzony przez ppłka Wojciecha Wójcika, 202PPrez w składzie - batalion zbiorczy batalionów własnych pułki i batalion zbiorczy 3 PSP zebrany przez kwatermistrza pułku kpt. Jana Żurka i część 4 PSP wciąż dowodzona przez ppłka Warzyboka.  W sumie zgrupowanie gen. Kustronia liczyło, po dwóch dniach postoju, który umożliwił dołączenie wielu rozbitkom, około 3500 - 4000 ludzi, 47 ckm, 18 działek ppanc. i 16 dział artylerii dywizyjnej i ...3czołgi "osierocone" przez 10 Brygadę Kawalerii Zmotoryzowanej płk.dypl. Stanisława Maczka.
                Przed południem 14 września dywizja została zaatakowana - ponownie przez dywizję gen. Materny, które to ataki żołnierze gen. Kustronia zdołali odeprzeć. Według otrzymanych tego samego dnia rozkazów , w dniu następnym tj. 15 września,  21 Dywizja ruszając z Cewkowa miała uchwycić i utrzymać węzeł drogowy Oleszyce - Lubaczów, a maszerująca z Aleksandrowa, na równej wysokości, na lewym skrzydle 6 DP gen. Monda - Cieszanów. 21 Dywizja podjęła marsz już nocą z 14 na 15 września, ale 6. - ruszyła dopiero rano. Opóźnienie dywizji gen. Monda miało mieć dla żołnierzy gen. Kustronia skutki tragiczne - pomiędzy obiema dywizjami zaczęła powstawać, szybko powiększająca się, luka.
                 Niemcy nie zamierzali biernie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Energicznym działaniem -  początkowo oddziałów wydzielonych, a następnie pozostałymi siłami 28 DP - wbili się klinem od Tarnogrodu pod Łukową, odcinając od reszty wojsk krakowskiej armii podhalańską dywizję...
                Odcięta dywizja gen. Kustronia cały dzień 15 września odpierała ciężkie ataki 45 DP, walcząc w obronie okrężnej w Dachnowie i lasach na północ od Oleszyc. Około godziny 2.00 w nocy z 15 na 16 września dołączył do dywizji I batalion cieszyńskich podhalan niezawodnego mjr. Perla, który brawurowym, wieczornym natarciem przebił się przez pierścień okrązenia. Teraz, z marszu, batalion rzucono do ratowania sytuacji w południowo - wschodniej części lasów. Natarcie, podjęte razem z II batalionem majora Adama Grudy, załamało się niestaty w ogniu niemieckiej artylerii. Tej nocy ciężkie straty od ognia artyleryjskiego poniosła zresztą cała dywizja.
                16 września, podczas próby przebicia się przez lasy ułazowskie 21 DPGór została rozbita. Jej bohaterski dowódca generał brygady Józef Kustroń poległ na polu chwały około godziny 14.30.
                Luźne grupy żołnierzy, w tym  z 4 pułku przedostały się za Tanew pod Osuchami, gdzie adiutant 4 PSP kpt. Marian Podniesiński utworzył z nich batałion zbiorczy 4 psp, który walczył w składzie 6 DP w I bitwie pod Tomaszowem Lubelskim 18 - 20 września. Za Tanew przebiła się również część dywizji,  m.in 4 Pułk, którą dowodził ppłk. dypl. Bronisław Warzybok. Grupa ta, jako Zgrupowanie ppłk. Warzyboka, dołączyła do 55 DPRez płk. Stanisława Kalabińskiego. Wraz z nią walczyła pod Ulowem i Łusczycami 18 i 19 września, osłaniając tyły wojsk walczących o Tomaszów Lubelski. Ostatni oddział pułku, dowodzony przez    por. Władysława Smrokowskiego zakończył działania pod Ulowem dopiero 25 września.
               
                                V. Perypetie III batalionu.
               
                Po walkach nad Dunajcem, batalion majora Stefana Meyera wycofywał się na linię Sanu wraz z 3 psp.. W trakcie przemarszu batalion powiększył się , gdyż dołączali do niego żołnierze pododziałów, które uległy rozproszeniu odczas walk pod Biskupcem i Radłowem. Po przejściu Sanu w Rozwadowie mjr Mayer zarządził jednodniowy odpoczynek. Dalej batalion pomaszerował przez Janów Lubelski, a następnie nocnym marszem osiągnął lasy koło Biłgoraja, którego bronił 16 września wraz z 11 pp płk. Henryka Gorgonia .          Walczące jednostki musiały się cofnąć  - III batalion do Terespola, skąd maszerując osiągnął 18 września miejscowość Wólka. Następnego dnia, w marszu do rejonu Ulowa, batalion napotkał ugrupowanie ppłk. Warzyboka, czyli I batalion majora Franciszka Perla i pozostałości II batalionu majora Adama Gruzy. 19 i 20 września pozostałości 4 pułku strzelców podhalańskich stoczyły pod Ulowem swoją ostatnią walkę. Po wyczerpaniu amunicji ppłk Warzybok przerwał walkę, zebrał w lesie resztki pułku i podziękował za spełniony obowiązek. Nakazał również zniszczyć ciężki sprzęt, zakopać sztandar, rozproszyć się i przebijać w kierunku Sokala.
                W dwa dni później grupa, z którą przebijał się podpułkownik Warzybok, dostała się do niewoli -na szczęście nemieckiej, gdyż część nielicznych żołnierzy, którym udało się przebić na wschód trafiła w ręce sowieckie. Na szczęście byli to tylko nieliczni, większość trafiła do niewoli niemieckiej. Większość, o której pisał ks. Geschopf, kapelan  najczęstszego ich przeciwnika - 45 DP: "...Piekielnie odporni są ci Polacy, żołnierze za grosz nie cenią sobie własnego życia. Walczą do upadłego. Pod Gdowem, gdzie nasze oddziały otoczyły grupę Polaków, na wezwanie do poddania się, odpwiedzieli ogniem. Strzelali do momentu zmiażdżenia przez nasze czołgi. Nawet ranni rzucali się z granatami pod gąsienice, aby powstrzymać nasz napór. Byliśmy zdumieni ich postawą."
          "Zdumiewająca postawa" kosztowała nadolziański pułk życie 560 poległych i zmarłych z ran, przyniosła też jego żołnierzom 21 Krzyży Virtuti Militari IV i V klasy oraz 20 Krzyży Walecznych. Żołnierzom jedynej formacji górskiej odznaczonej orderem Virtuti Militari "za 1939 rok".
                                                                    
                                                                     KRZYSZTOF NEŚCIOR

          








poniedziałek, listopada 22, 2010

Apel Rozpaczy. Jest Listopad.

Głodnego nakarmić

 
Kraj
jadłodajnia dla ubogich potrzebuje wsparcia
Bardzo „obciachowo” jest, nie mieć co do garnka włożyć.
Jeszcze bardziej „obciachowo” jest, nie umieć zarobić na życie.
A naprawdę bardzo „obciachowo” jest, nie mieć dachu nad głową.
Wszystko jedno dlaczego.
To taki „obciach”, że bezdomny widzi na ogół twarze pełne obrzydzenia.
Obrzydzenia spowodowanego własnym widokiem.
Nie takie, które spowodowane jest wiedzą o tym co zrobił bądź nie zrobił,
ale właśnie widokiem własnej osoby.
Do tego dochodzą skojarzenia,
więc bezdomny widzi zwykle twarze pełne obawy.
Obawy spowodowanej własnym widokiem i skojarzeniami z nim związanymi.
Bez względu na to kim jest i czym zawinił. 
Ale jeść trzeba.
Nawet ten, który bardzo zawinił musi jeść.
Bo inaczej umrze.
Bracia Kapucyni od lat karmią ubogich i bezdomnych.
Zacytuję stronę Braci Kapucynów:
 Anicet KoplińskiW warszawskim klasztorze Kapucynów idea zorganizowanej pomocy ubogim sięga 1918 roku. Wtedy to do klasztoru przybył błogosławiony Anicet Kopliński, nazywany później „Warszawskim Jałmużnikiem”. Codziennie udawał się na kwestę, a zebranymi darami wspierał kuchnię dla ubogich prowadzoną przez Franciszkański Zakon Świeckich.
Obecnie po talerz zupy zgłasza się każdego dnia około 300 osób, partiami po 70 na jednym poczęstunku. Kuchnia funkcjonuje dzięki wolontariuszom i pomocy finansowo- rzeczowej wielu instytucji.
W obecnym układzie, funkcjonując w dolnym kościele, nie mamy możliwości na wydawanie większej ilości obiadów. Przygotowujemy rozbudowę jadłodajni i ośrodka socjoterapeutycznego dla bezdomnych na terenie klasztoru. To duże przedsięwzięcie techniczne i organizacyjne.
Możesz pomóc! 1% to dodatkowy talerz zupy dla ubogich, to często jedyny posiłek w ciągu dnia.
Każdy, kto przejeżdżał ulicą Miodową w Warszawie w porze obiadowej, musiał natknąć się na dużą grupę ludzi, po których widać, że potrzebują pomocy. Stoją na zewnątrz, bo nie ma miejsca w środku. W zimie, ci ludzie będą czekali na mrozie.
Znowu cytat ze strony Jadłodajni:
Powołana przez zakon Braci Kapucynów -Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego, w terminieod 19 do 26 listopada prowadzi sms-ową akcję zbierania środków nanowy budynek jadłodajni przy ulicy Miodowej orazośrodek socjoterapeutyczny dla bezdomnych. Potrzebna kwota to około cztery miliony złotych.”
Zajrzyj proszę na stronę Jadłodajni:http://www.jadlodajniamiodowa.org.pl/
i dowiedz się, jak możesz pomóc.
Oczywiście jeśli poczujesz, że powinieneś.
A jeśli szkoda Ci czasu od razu

wyślij SMS o treści POMAGAM na numer 72052 (2,44 zł z Vat)

Ale najlepiej zajrzyj i wyślij.
A może jeszcze najpierw posłuchaj:
 Dziękuję Navigo za wskazanie tematu notki.