Dzień przed wylotem prezydenta do Smoleńska, pojawił się komunikat o możliwym ataku terrorystycznym na jeden z samolotów UE. Co w takim przypadku muszą zrobić służby zajmujące się bezpieczeństwem głowy państwa? Odpowiedź nasuwa się jedna: zabezpieczyć w trybie wyjątkowym podróż, która miała odbyć się dnia następnego z rana.
Komunikat ten brzmiał tak: „Dyżurna Służba Operacji Sił Zbrojnych RP przekazała do Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie informacje o zagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów Unii Europejskiej”.
I tak, dziennikarzy skierowano na pierwszy lot Jakiem-40. Żeby mieć pewność, że żadna informacja nie wycieknie do mediów. Dziennikarze byli zaskoczeni takim rozwojem wypadków, myśleli, że o godz. 5.00 wylecą razem z prezydentem i jego delegacją maszyną Tu-154.
Wiemy, że miejsc w Tu-154 nie brakowało - plan lotu na 7.kwietnia, sporządzony 1.kwietnia, zakładał lot 105 osób wraz z załogą. Ostatecznie dziennikarzy było 12, a osób w Tu-154 10.kwietnia 96 (nie zjawiła się tylko 1 osoba), więc liczmy 97. 105 - 97 = 8 osób - i tyle przynajmniej mogło polecieć tego dnia Tu-154. Mówienie o braku miejsc w Tu-154 10.kwietnia jest zwykłym kłamstwem.
Dziennikarze dostali świeżo sporządzone broszurki, z nowymi listami i nowymi wylotami samolotów do Smoleńska. Nikt nie mógł przez chwilę pomyśleć, że prezydent może lecieć utajnionym lotem, ze względu na specyficzne okoliczności.
Pod pretekstem rzekomej usterki, przesadzono ich z jednego Jaka-40, do innego, który też stał na płycie lotniska, jakby gotowy do lotu. Z hangaru, w tym czasie, wyprowdzano Tupolewa.
Odlecieli do Smoleńska o godz. 5.29.
Wszyscy pamiętamy pierwsze doniesienia MSZ, w których minister Paszkowski twierdził, że w Smoleńsku rozbił się Jak-40 z prezydentem, który wyleciał z Okęcia o godz. 6.50. Skądś tę informację zaczerpnął. W broszurce, którą dostali dziennikarze na lotnisku, planowy wylot Tu-154 miał odbyć się o godz. 7.00. Czemu myślał, że samolot mógł wylecieć 10 minut wcześniej?
[W pierwszych relacjach TVN24 bardzo pilnowano tego, żeby podawać tylko potwierdzone informacje, co jest bardzo podkreślane przez prowadzącego program. Sprawdzoną informacją, podaną przez tę stację ok. godz. 9.20, a więc 40 minut od oficjalnej godziny tzw. "katastrofy", była właśnie informacja uzyskana z MSZ, że prezydent wyleciał o godz. 6.50 samolotem JAK-40. (
http://www.youtube.com/watch?v=PyTYeLy3aWI&feature=related)]
Odpowiadam: nie mylił się. O godz. 6.50 wyleciał Jak-40 z prezydentem na pokładzie, który wywoływał się PLF101 (pod notką wyjaśnienia callsign), a później Tu-154 z resztą delegacji (lot z prezydentem nie miał statusu HEAD
http://www.rp.pl/artykul/594191.html - czyli Tupolew nie miał statusu HEAD - przewóz głowy państwa).
Czas przelotu Jak-40 PLF101 do przelotu Jak-40 PLF031 (dziennikarze) wynosił circa 1 godzinę 50 minut, czyli lądować na Siewiernym powinien ok godz. 8.40 - czyli w tym samym czasie, co oficjalny czas "katastrofy".
Natomiast Tu-154 wylatując o godz. 7.27 powinien lądować w Smoleńsku według planu lotu na 7.kwietnia po 1 godzinie i 10 minutach, czyli ok. godz. 8.37 - blisko oficjalnego czasu "katastrofy", a według planu lotu na 10. kwietnia - po 1 godzinie i 30 minutach, czyli ok. godz. 8.57 - oficjalnego czasu "katastrofy" podawanego przez pierwsze dwa tygodnie po tragedii.
Tu-154 nie mógł się wywoływać jako PLF101 (bez prezydenta), ale leciał z VIPami na pokładzie, więc musiał mieć specjalny, VIP-owski callsign - jaki, jeszcze nie wiem. Mimo wszystko numer boczny również jest podawany w kontaktach kokpit - wieża, czyli 101 musiało się pojawiać.
W Smoleńsku llub okolicach lądowały w godz. 8.40 - 8.56 dwa samoloty (proszę zwrócić uwagę, w tym materiale TVN24 Kuźniar mówi "wiemy, że były 2 maszyny, która się rozbiła, czy był to Jak-40 czy Tu-154". Wcześniej Kuźniar łączył się z Mrozem, który leciał wcześniej Jakiem z dziennikarzami. Przecież musiał wiedzieć, że ten Jak z Mrozem wylądował! Więc był jeszcze jeden Jak-40, czyżby jednak wypłynęły informacje o 2 Jakach?):
- Jak-40 04x PLF101
- Tu-154M 101 PLF10x
Jak donosił "Nasz dziennik", 10.04 rosyjscy poborowi zostali poinformowani o przylocie 3 samolotów z Polski:
"Sześcioosobowa drużyna rosyjskich poborowych zabezpieczających teren lotniska w Smoleńsku miała zakaz używania jakichkolwiek urządzeń rejestrujących. Powiedziano im o tym w trakcie porannej odprawy. Wszyscy żołnierze musieli zdać własne telefony komórkowe do depozytu.Żołnierzy poinformowano, że przylecą trzy samoloty z Polski, w jednym z nich będzie prezydent RP".
Ciekawą poszlaką w tej sprawie jest również historia Agnieszki Węcławek:
"Była zmiana dwóch, trzech nazwisk. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że choć na liście nie figurowała, na pokładzie była żona mojego dobrego kolegi, Agnieszka Węcławek. Miała lecieć jakiem, ale zamieniły się z koleżanką na Okęciu."
Agnieszki Pogródka-Węcławek podobno była ulubienica pierwszej damy.
-------------
Rozwinięcie w temacie 'callsign" dla maszyn rządowych:
PLF101 - gdy pasażerem jest prezydent (bądź wykonuje rejs po niego albo technicznie wraca do W-wy).
PLF102 - jw. tylko premier. Wcześniej zdarzało się ,że był to YAK40. Teraz przeważnie Tu-154.
PLF103 -109 - po kolei marszałek sejmu, ministrowie itp. Może byc TU5 i YK4.
PLF111 -119 - Bryza
PLF121-122 TU5, technicznie, bądź bez oficjeli.
PLF131 - TU5 technicznie
PLF010-014 - AN6
PLF001 itd. jak dla 101,102 tyle, że śmigłowce.
YK4 jeśli nie maja statusu - wołają się po regu tj. PLF044,045,047 itp.
Czasem jeśli wiozą kogos mniej znaczącego może byc PLF037, 039 itd.
MI8 bez statusu - po regu, a więc PLF630,631 i 633 dla specpułku.
PLF051-059 CN295
Źródło:
http://lotnictwo.net.pl/5-poszczegolne_lotniska/21-warszawa_okecie_epwa_waw/1373-samolot_rp.html
A tutaj przykładowe zestawienie callsign Jaka-40 045:
http://www.libhomeradar.org/databasequery/results.php?qid=7880341&page=0------------
Tutaj szerokie rozwinięcie tematu, szczególnie w komentarzach:
-----------------------
Zdjęcie, źródło: http://o001oo.ru/index.php?s=5384a7290c658e77457f1fbefee2caa0&showtopic=28824&st=25&p=262852&#entr
i wysoką kulturę osobistą. Aż chce się po tym popatrzeć w
górę, na Niebo i rozejrzeć się za Bogiem, który dopiero, co tu
wśród zebrnych gościł. Po uasłyszeniu czegoś takiego, zebrani
prostują się, pogodnieją, biorą głęboki oddech by dalej trwać w
swojej dumnej postawie dla Tego Krzyża – Krzyża Pamięci.
Tak też odczuwa to piszący. Dziękuję.
Byłem 6 razy na Krakowskim P. i modliliśmy się razem, słuchałem i rozmawialiśmy po drodze…
Po każdym pobycie czułem jakąś radość ze wspólnego bycia RAZEM! Pomyślałem kiedyś wracając spod Krzyża: JAKIE TO SZCZĘŚCIE BYĆ RAZEM W NIESZCZĘŚCIU!
I obserwując postawę Księdza przypomina mi się przypowieść o dobrym samarytaninie… Zawsze mam trudności, aby ukryć wzruszenie słuchając tego wątku!
TAK PRZEMAWIA DO NAS EWANGELIA!
Dziś miało być pod pałacem o nas trzech więcej.Od godziny bylibyśmy w drodze. Ból w Krzyżu /jestem unieruchomiony/,ale jak mówił św.brat Albert:
ZA WSZYSTKO DZIĘKUJMY BOGU!
PS.Od poniedziałku 1 dnia Nowenny do św.Michała Archanioła trwa nieustająca adoracja NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU w Gietrzwałdzie w kaplicy Domu Pielgrzyma. Modlimy się także w intencjach MIŁUJĄCYCH KRZYŻ!Pierwsza adoracja trwała od 11czerwca do 16sierpnia tj.67 dni.Darem jaki DOBRY BÓG nam zesłał jest rozpoczęcie prac i zbierania funduszy na miejsce Wieczystej Adoracji Różańcowej w Gietrzwałdzie.
Pozdrawiam serdecznie Księdza Jacka,Ks.Jerzego i ks.Stanisława i wszystkich OBROŃCÓW KRZYŻA…br.w
brat waldemar z Olsztyna
taki list wysłać faxem na nr 22 597 3180