n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, sierpnia 02, 2011

b e z czelność sługusa

20 czerwca 2010                                            Jacek Trznadel
Następny > 

http://www.jacektrznadel.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=75&Itemid=1

APPENDIX.

Po pięciu latach kończy się proces gangu Kulawego

2011-07-27 07:10:00 (ost. akt: 2011-07-27 10:08:30)
Jan G. z Kisielic i 15 innych oskarżonych razem z nim osób, mają zarzut przynależności do zorganizowanej grupy przestępczej, przemytu na dużą skalę papierosów i alkoholu, handlu narkotykami, posiadania broni itp. Najpoważniejszym punktem oskarżenia jest jednak zarzut podwójnego zabójstwa biznesmenów ze Szczecina, za co grozi nawet dożywocie.

Jan G. od wielu lat jest częściowo sparaliżowany i dlatego ma pseudonim "Kulawy". Mężczyzna na salę sądową przywożony jest na szpitalnym łóżkuJan G. od wielu lat jest częściowo sparaliżowany i dlatego ma pseudonim "Kulawy". Mężczyzna na salę sądową przywożony jest na szpitalnym łóżku
Autor: Rafał Maliszewski
Sąd Okręgowy w Elblągu zamknął sprawę gangu Jana G. z Kisielic pod Iławą. Proces, który rozpoczął się w 2006 roku i kosztował grube miliony przez ostatnie miesiące sprowadzał się do odczytywania akt.




— 8 sierpnia przewidziane jest wystąpienie prokuratora. Kolejne dni, w sierpniu sąd wyznaczył w sumie sześć terminów, przeznaczone są na mowy końcowe pozostałych stron. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, wyrok może zapaść na przełomie sierpnia i września — powiedziała nam sędzia Dorota Zientara, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu. 
Wszyscy mają tam nadzieję, że najdłuższy, najtrudniejszy i najdroższy proces w historii elbląskiej Temidy, wreszcie się zakończy.

Oskarżony specjalnej troski

Jan G. od wielu lat jest częściowo sparaliżowany i dlatego ma pseudonim "Kulawy".

Mężczyzna na salę sądową przywożony jest na szpitalnym łóżku. Na początku cały czas musiał być przy nim lekarz. Także obecnie, ze względu na wskazania medyczne rozprawy z udziałem „Kulawego“ nie mogą się kończyć później niż o godzinie 14-tej. W ich trakcie zarządzone są przerwy, żeby oskarżony mógł coś zjeść, wypić, wziąć lekarstwa.
Ale to nie wszystko. Wszelkie rekordy gry na zwłokę Jan G. pobił, kiedy na jego życzenie, od listopada 2009 do stycznia 2011, sąd musiał odczytywać w całości akta sprawy, 250 tomów. Koszty procesu — czasem dziesięć rozpraw w ciągu miesiąca — już dwa lata temu przekroczyły dwa miliony złotych.

Do końca szukają ciał

Sprawa jest droga, także z powodu zlecanych przez cały czas badań i ekspertyz biegłych. Do tej pory nie odnaleziono bowiem zwłok Jerzego O i Stanisława B., biznesmenów, o których zabójstwo oskarżony jest "Kulawy".
Najbardziej drastyczna wersja mówi, że ich ciała zostały przepuszczone przez maszynkę do mięsa.
Nie ma jednak na to jednoznacznych dowodów, chociaż prokuratura wielokrotnie szukała choćby śladu; na początku bieżącego roku, także w należącym do Jana G. gospodarstwie rybackim w Goryniu, koło Kisielic.

Z informacji agencyjnych wynika, że poszukiwania prowadzone były jeszcze w ostatnim miesiącu.
 Jan G. został już raz skazany przez elbląski sąd. W 2008 roku dostał 6 lat więzienia za napad na biznesmana pod Zieloną Górą, któremu w 1999 roku groził bronią i zmusił do oddania luksusowego auta.
Ten wyrok jest już prawomocny. Obecnie "Kulawemu" grozi nawet dożywocie, chociaż kilka miesięcy temu, prowadzący sprawę sędzia, uprzedził o możliwej zmianie (na łagodniejsze) kwalifikacji prawnej niektórych, opisanych w akcie oskarżenia czynów.


Stanisław Brzozowski
Trwa proces Kulawego. Czy ta ziemia kryje ciała? 

poniedziałek, sierpnia 01, 2011

szef nie dzwonił do Mockby, ustalila komissija POpolszy


Towarzysz B. jak P. nie może spać.

avatar użytkownika nielubiegazety2
Po stłumieniu robotniczego buntu na Wybrzeżu Biuro Polityczne KC PZPR powołało komisję dla zbadania niektórych kwestii szczegółowych z wiązanych z wydarzeniami grudniowymi 1970 r. - tzw. Komisję Kruczka. Komisja w listopadzie 1971 r. sporządziła sprawozdanie z działalności. Zawarto w nim informację o kontaktach Władysława Gomułki z I Sekretarzem KC KPZR Leonidem Breżniewem. W tym zakresie, Komisja najwyraźniej uznała za prawdziwe wyjaśnienia Józefa Cyrankiewicza. W powołanych w sprawozdaniu dokumentach tylko on odniósł się do sprawy kontaktu pomiędzy gensekami. Poniżej fragment oświadczenia Józefa Cyrankiewicza dla komisji Biura [bez daty]. Wnioski o faktycznym źródle umocowania władzy partii komunistycznej oraz jej Pierwszych Sekretarzy proszę wyciągać samemu.

A tymczasem równocześnie w ciągu wiadomego tygodnia od wtorku po­czynając, tow. Gomułka coraz bardziej uparcie forsował tezę o kontr­rewolucji, o „polskim Kronsztadzie", na co można reagować tylko siłą. Brutalnie na posiedzeniach kadłubowego Biura Politycznego krytykował milicję za „liberalizm", za „niedostateczne wykorzystywanie prawa użycia broni" itp. Za przykład stawiał francuską policję „ucinającą głowy i wy­rzucającą trupy do Sekwany" (w okresie algierskim) itp.
Połączone to było z długimi monologami i wymyślaniami na nas wszyst­kich i każdego z osobna, członków biura i sekretarzy, ministrów i na tych, co przebywali w Gdańsku.
Stawało się całkiem jasne, że tow. Gomułka nie jest zdolny do szukania jakiegokolwiek rozwiązania poza beznadziejnym wpychaniem kraju na krawędź wojny domowej i. że żadne rozwiązanie kryzysu razem z tow. Go­mułką, a także z oddanymi mu osobiście, jak tow. Spychalski, i propagu­jącymi te same teorie o kontrrewolucji członkami biura, jak tow. Kliszko, Jaszczuk, Strzelecki, Loga - nie jest możliwe.
Jedyną, katastroficzną wizję rozwoju sytuacji formułował w czwartek w jednym ze swoich monologów następująco: „A gdy to będzie się rozsze­rzać, to my będziemy strzelać, a gdy nie wystarczy, to zawołamy Armię Radziecką i utopi się wszystko we krwi. I gdzie podzieją się wszyscy ojczy­źniani? Co będzie z niepodległością?"
Należało uczynić wszystko, aby znaleźć rozwiązanie, które by odsunęło groźbę wojny domowej i w ogóle katastrofy.
Myśli o wezwaniu Armii Radzieckiej były oczywiście rachunkiem bez gos­podarza, bo jak skądinąd wiadomo, tow. Gomułka w ogóle nie rozmawiał z tow. radzieckimi, dopóki nie zadzwonił ze swej strony tow. Breżniew.
Pomijam już sprawę, jaką polityczną klęską dla całego obozu socjalisty­cznego byłaby próba wciągnięcia w nasz kryzys Armii Radzieckiej.
Ze swej strony mogę dodać, że zostałem w środę 16 grudnia poinformo­wany, że towarzysze radzieccy chcieliby znać ocenę sytuacji ze strony rzą­du - poufnie, ponieważ tow. Gomułka w ogóle do tego czasu nie odezwał się telefonicznie, a dzieją się rzeczy poważne.
Upoważniony przeze mnie towarzysz odbył taką rozmowę[1], oświetlając wydarzenia w ich ówczesnej fazie i ich przyczyny oraz proponując, na mo­je polecenie, skoro tow. Gomułka nie dzwoni, aby mimo wszystko tow. Breżniew zadzwonił do niego, bo taka rozmowa może być pożyteczna.
Na drugi dzień, tj. w czwartek po południu, tow. Breżniew dzwonił do tow. Gomułki.
Według relacji tow. Gomułki tow. Breżniew wyraził wielki niepokój, powiedział, że nie może spać z tego powodu, zauważył, że chyba reforma cen była zbyt szeroka i niepokoił się, czy się to nie rozleje na cały kraj.
Tow. Gomułka miał oświadczyć, że władzy nie oddamy, a na wyrażenie niepokoju oświadczył, że gdy będzie tego wymagała sytuacja, to się do Was zwrócimy, jest to wspólny obowiązek i że Polska była, jest i będzie częścią obozu socjalistycznego.
Tow. Gomułka był wyraźnie - i mówił to - niezadowolony z tego telefo­nu, a w szczególności z treści, z której wynikało, że towarzysze radzieccy nie podzielają tezy o kontrrewolucji jako przyczynie wydarzeń.

[1] Zapewne chodzi o Piotra Jaroszewicza. Patrz: P. Jaroszewicz, „Przerywam milczenie", Wyd. Fakt 1991 -przyp. wyd.
Oświadczenie Cyrankiewicza za "Tajne dokumenty Biura Politycznego Grudzień 1970" wyd. Aneks, Londyn 1991, str.  422-423.
Ponieważ nie będę poświęcał Szatni24 osobnego wpisu, pozwolę sobie odnotowac z niejakim rozbawieniem, że szatniarze uznali mój filmik Orędzie prezydenta Komorowskiego z 13 XII 2010 r.  opatrzony treścią:
Nie wszyscy mieli okazję obejrzeć i wysłuchać, bo transmitowała to tylko telewizja moskiewska. Żeby przekaz dotarł do jak najszerszego grona wrzucam film tutaj: Montaż: nielubiegazety2
.

za godzący w sojusze Szatni24. W konsekwencji, post Koteusza ukryto przed publicznością nie mającą w Szatni24 numerka. Do końca nie jest jasne w jakie sojusze ugodził Koteusz. Osobiście uważam, że sojusz Szatniarzy z rozumem został zerwany dawno i nieodwołalnie, zatem chodzi o inny sojusz.
.