n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

poniedziałek, listopada 07, 2011

POrno EU POlsza

http://zapiski-czynione-po-drodze.blog.pl/


Inspiracją do stworzenia tego tekstu była wypowiedź Rafała Ziemkiewicza, którą znalazłem w jego „Michnikowszczyźnie”, szydząca z polskiej maniery przedstawiania bohaterów historycznych. Ziemkiewicz porównał ten styl do pornografii.
W pornograficznym filmie „bohater” wchodzi do baru i po pierwszych słowach (albo i bez nich) wyrywa trzy napalone kobiety, które wyglądają jakby właśnie wyszły od fryzjera, manikiurzystki, wizażystki i krawca jednocześnie i zaspakaja je wszystkie trzy na miejscu. One zaś nie mają ani PMS, ani „tych” dni, ani nie „boli ich głowa”, nic z tych rzeczy. A w dodatku nie mają lepszego zajęcia, niż oddawać się facetowi wyglądającemu jak wycięty z reklamy siłowni. Na dokładkę gość ma takie możliwości, ze ma erekcję za erekcją bez jakichkolwiek przerw. Świat idealny.
Podobnie w polskiej tradycji przedstawiani są wybitni ludzie z naszej historii. Same chodzące świetliste ideały. Zero problemów. Zero wątpliwości. Zero wad. Uczyli się pilnie. Zdawali na piątkach, wszystkie bitwy wygrywali i ogrywali politycznie wszystkich. Nigdy nie popełnili żadnego błędu.
Samo wspomnienie o niedoskonałościach bohaterów brzmi jak kalumnia, kamień obrazy i herezja połączona z bluźnierstwem. W takim systemie myślenia nie ma miejsca ani na załamanie nerwowe Piłsudskiego w przeddzień Bitwy Warszawskiej – załamanie takie jest czymś normalnym w sytuacji silnego stresu przed decydującą rozgrywką, wie to każdy, kto się jedynie oświadczał – ani na błędne i per saldo szkodliwe dla Polski koncepcje Dmowskiego w późniejszym wieku, choć przecież każdy wie, że wybitnym umysłom nieraz zdarzyło się palnąć bzdurę.
Takie rozumowanie skutkuje przede wszystkim jego odwrotnością, czyli całkowitą negacją każdego, kto stanowi przeciwieństwo bohatera uznanego przez nas aż do takich absurdów, jak kwestionowanie w ogóle udziału Piłsudskiego w zwycięstwie pod Warszawą, czy dezawuowanie całego dorobku umysłowego i politycznego Romana Dmowskiego. Jeśli ktoś jest dobry, to idealny, dotknięty geniuszem i palcem Bożym, mąż stanu i Opatrzności (nie wiem, czy to nie bigamia) i w ogóle niekrytykowalny ideał. Jeśli zły, to całkowicie i zupełnie bez jakiegokolwiek prawa do racji i słuszności w najmniejszej choćby sprawie. Jeśli powie, że Ziemia jest kulista i wiruje wokół Słońca, to natychmiast odezwie się chór udowadniający, że wprost przeciwnie.
Takie chore podejście zero-jedynkowe uniemożliwia prawdziwą i rzeczową dyskusję o koncepcjach politycznych i gospodarczych, problemach i wydarzeniach historycznych. Nie można przy tak totalnym stosunku do postaci historycznych wyłowić ich błędów i racji i poddać analizie, bo ich po prostu nie widać.
Tyle koncepcja Ziemkiewicza. Ma ona jednak szerszy kontekst, który pozwolę sobie nazwać generalnie „pornografią sukcesu”. Jest to – w ślad za powyższym opisem – takie przedstawianie rzeczywistości, które generuje jej fałszywy i w istocie demoralizujący obraz.
Pornografia sukcesu polega zatem na prezentacji bohaterów jako herosów bez skazy, którym wszystko przychodzi bez wysiłku, którzy nie muszą w zasadzie się starać i którzy zawsze odnoszą sukcesy, nie ponosząc porażek. Mają same zalety i żadnych wad, a ich przeciwnicy, to samo zło wcielone.
Najbardziej znanym w Polsce serialem prezentującym pornograficzne podejście do kwestii sukcesu jest… amerykański serial „Dynastia”. Młodsi mogą nie pamiętać, więc w skrócie: jest to historia rodziny teksańskiego potentata naftowego. Człowieka przystojnego, bogatego, szlachetnego, który ma piękną i czarującą żonę oraz gromadkę brojących dzieci popełniających błędy, ale przecież mających złote serca, ble, ble, ble, bleeeee….
Oczywiście, jest też czarny charakter, a jest nim pierwsza żona głównego bohatera knująca przeciw niemu wraz z jego głównym rywalem w interesach. Hm, jest rysa na postaci głównego bohatera, bo rozwiódł się z pierwszą żoną, żeby poślubić sekretarkę. A nie, on jest idealny, bo to była jej wina.
Szczytem perwersji w serialu był dialog między głównym bohaterem, a jego (drugą) żoną, kiedy on oświadcza jej, że nie boi się stracić dla niej majątku, bo jeśli zostanie mu jeden dolar, to za rok będzie znowu miał milion. No permanentna erekcja.
To samo dotyczy innych dziedzin. Jeśli mamy dowódcę, to takiego „co się kulom nie kłaniał”, jak rzekomo niejaki generał „Walter”. Jeśli polityka, to tylko takiego, któremu w osiągnięciu celu przeszkodził „niedojrzały naród”, choćby cała jego polityka była totalną katastrofą, jak w przypadku margrabiego Wielopolskiego.
Słowem, pornografia.
Oczywiście, może się zdarzyć, że jakiś szczególnie obdarzony facet trafi w przydrożnej knajpie trzy napalone laski, które zechcą oddać mu się tu i teraz, bo właśnie czekały na kogoś takiego wiedząc, że dość często się tu pojawia. I niewątpliwie takie sytuacje się zdarzają. Kto był na szkoleniach w służbach mundurowych, może potwierdzić, że to najlepsza wylęgarnia rozwodów z powodu zdrad. Zresztą, taka sytuacja może zdarzyć się też, kiedy kobiety znajdują się w kryzysie, mają problemy z samoakceptacją, czy też zostały poddane działaniu środków odurzających, a facet jest na wspomaganiu np. narkotykowym.
Może też się zdarzyć, że ktoś w krótkim czasie zarobi dużo pieniędzy. W jednym z reportaży Wiesław Górnicki opisywał jak w czasie blackoutu na Wschodnim Wybrzeżu USA, kiedy z powodu awarii małego przekaźnika padł prąd od Zatoki Bafina w Kanadzie do Miami w USA, w Nowym Jorku czternastoletni chłopak w ciągu kilku godzin zarobił fortunę. Pożyczył od matki dwadzieścia dolarów i kupił partię latarek z bateriami, które natychmiast sprzedał dwa razy drożej przy najbliższym wyjściu z metra. Wrócił do sklepu, kupił dwa razy więcej latarek i znowu sprzedał. Gdy popłynął prąd był właścicielem ponad 200 dolarów. Podobnie wielkie fortuny powstały w Polsce w czasie tzw. afery Banku Śląskiego, gdy na giełdę trafiły akcje tej instytucji mocno niedoszacowane (sprzedawane znacznie poniżej faktycznej wartości). W ciągu kilku dni na giełdzie wartość akcji skoczyła 200 krotnie. Ci, którzy je wtedy sprzedali, zarobili na czysto 199 złotych za każdą zainwestowaną złotówkę, a inwestowano po kilka, kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ponieważ osób, które tak zagrały sprzedając akcje kilka dni po wejściu banku na giełdę, było niewiele i stanowiły dość zwartą grupę powiązaną towarzysko, powstało podejrzenie, że niedoszacowanie było celowe, a osoby te wiedziały, że ich cena gwałtownie wzrośnie.
Może być też tak, że jakiś dowódca ma tak znakomite rozeznanie dzięki wywiadowi, albo stosuje tak nowatorskie metody walki, że rzeczywiście nie ma na niego mocnych. Dariusz, Hannibal, Gajusz Mariusz, Cezar, Atylla, Napoleon, Guderian, Żukow… Wielu było takich. To zresztą Cezar swoim „VENI, VIDI, VICI” zapoczątkował pornograficzne traktowanie sukcesu. Ale jeśli się przyjrzymy, to w istocie ich sukcesy wynikały przede wszystkim z kompletnego nieliczenia się z ludźmi i traktowania ich jak mięso armatnie faszerowane afrodyzjakami obietnic, co będzie, jeśli wygrają. Hannibal w każdej z bitew tracił większość swojego wojska, aż w ostatniej bitwie na terenie Italii miał pod komendą zdemoralizowaną zbieraninę, a nie armię. Cezar obiecywał za zwycięstwo dosłownie wszystko z nadaniem ziemi (której w Italii nie było) włącznie. Napoleon ględził o chwale, ale w przypadku odwrotu potrafił pod Waterloo rozstrzelać z armat swoją wierną gwardię. Żukow cofającym się strzelał w plecy. Ich zwycięstwa nie były ani łatwe, ani błyskotliwe.
Może też zdarzyć się, że mały oddział pokona znacznie większe siły, jak polska husaria choćby pod Kircholmem, czy Kłuszynem, nasi szwoleżerowie pod Somosierrą, czy Spartanie (o mały włos) Persów pod Termopilami. Ale w każdym z tych przypadków mamy do czynienia albo ze sprzyjającym ukształtowaniem terenu (Termopile), albo ze zdemoralizowanym przeciwnikiem i słabą widocznością ograniczającą możliwości (Somosierra), albo z zastosowaniem nietypowej, nieznanej przeciwnikowi taktyki (husaria) czasem w połączeniu ze skłóceniem i brakiem dyscypliny w obozie przeciwnika (Kłuszyno).
Zdarzyło się też parę razy w historii uzyskanie maksymalnego wyniku przy minimalnych nakładach, jak w przypadku rewolucji bolszewickiej, kiedy kilkunastu zdeterminowanych bandytów w kilka dni opanowało ogromną Rosję, czy w przypadku odzyskania niepodległości Polski w 1918 roku, gdy od października do grudnia uwolniono znaczną część ziem polskich i ustanowiono rząd w zasadzie bez strzału. Do walk doszło tam, gdzie nałożyły się na siebie dążenia różnych narodów, jak we Lwowie. Ale we wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z ludźmi zdeterminowanymi działającymi w warunkach jakiegoś kryzysu, przeciw zdemoralizowanemu przeciwnikowi, który zupełnie nie zamierza podejmować przeciwdziałania.
I to jest to, co łączy wszystkie opisane powyżej przypadki. Z jednej strony mamy determinację (wyposzczonego, napalonego faceta, żądnego sukcesu wodza lub biznesmena, czy też gotowych na wszystko walczących o swoją przyszłość ludzi), a z drugiej jakiś kryzys, demoralizację, upadek, przy czym często znaczenie mają różne wspomagacze (narkotyki, afrodyzjaki, działalność szpiegów, korupcja, „przecieki” itp.). Jednym słowem strona zdeterminowana w jakiś sposób wykorzystała słabość strony będącej w stanie kryzysu i demoralizacji czasem stosując dodatkowe wspomaganie.
Łączy te przypadki też to, że są szczególne, nietypowe i właściwie niepowtarzalne. Budowanie na nich jakiejkolwiek reguły jest więc błędem prowadzącym do katastrofy.
W rzeczywistości zarówno skuteczny podryw, jak i zrobienie dobrego interesu, wygranie bitwy, czy osiągnięcie celu politycznego wymaga wielokierunkowych działań i wielokierunkowych inwestycji, zabiegów, starań, uwodzenia. Zasada „VENI, VIDI, VICI” po prostu nie działa na co dzień.
Mężczyzna chcący uwieść kobietę po pierwsze musi wiedzieć, że mało która zechce się nim dzielić, więc poderwanie trzech na raz jest raczej mało prawdopodobne. A już podołanie trzem kłóci się z biologią. Musi więc zacząć od wyboru „celu” (przepraszam panie za to porównanie). Musi też określić, czego chce: „numerka”, przelotnego romansu, czy trwałego związku. Następnie musi zainwestować przynajmniej w AXE, a na poważnie w kolacje, imprezy, taksówki, ewentualnie benzynę, odpowiednie ubranie, fryzjera, kino, teatr, koncerty i cały czas prowadzić dialog będący niczym innym, niż rozpoznaniem połączonym z negocjacjami. O sukcesie nie będzie decydować to, czy uda mu się wciągnąć kobietę do łóżka, tylko czy cel jaki osiągnął jest adekwatny do zastosowanych nakładów. Jeśli facet musiał czarować kobietę przez dwa lata, żeby spędzić z nią jedną noc, to zdecydowanie poniósł porażkę, bo nakłady były niewspółmierne do osiągniętego celu, choć zgodnie z filozofią pornograficzną cel osiągnął, czyli powinien mówić o sukcesie.
Ale jeśli po miesiącu czarowania udało mu się nakłonić kobietę do zwierzenia się ze swoich uczuć i zadeklarowania zainteresowania nim, to mimo, że nie osiągnął celu, ma sukces, bo stosunkowo niedużym nakładem środków uzyskał jeden z celów pośrednich prowadzących do sukcesu ostatecznego.
Podobnie w biznesie. Można szybko zdobyć nawet miliard złotych wypełniając odpowiednią ilość kuponów Lotto i wyczerpując w ten sposób wszystkie możliwości wyników losowania. Tylko, że koszt tej operacji będzie kilka razy wyższy, niż wygrana. Każdy biznes wymaga inwestycji, nakładów, zabiegów, starań, negocjacji, rozpoznania. O tym, czy w biznesie osiąga się sukces decyduje nie zarobienie konkretnej kwoty, tylko bilans przychodów i kosztów, który musi zakończyć się jakimś zyskiem. Od tego, czy ten zysk jest i czy wystarcza na przeżycie i rozwój firmy zależy, czy biznes jest opłacalny, czy nie, a więc, czy jest sukcesem.
To samo dotyczy działań wojennych. Znowu nakłady, zabiegi, negocjacje, rozpoznanie. O zwycięstwie decyduje nie ilość wygranych bitew, a wynik finałowy (mawia się nawet, że armia brytyjska przegrywa wszystkie bitwy z wyjątkiem ostatniej) oraz… bilans zysków i strat (istnieje takie pojęcie jak pyrrusowe zwycięstwo, czyli sukces okupiony stratami uniemożliwiającymi dalszą walkę). I to nie tyle wynik militarny, ile… polityczny, bo wojna, to polityka prowadzona innymi metodami. Przykładem przegranej bitwy wygranej politycznie tak, że do dziś jest symbolem zwycięstwa jest… bitwa pod Płowcami między wojskiem Władysława Łokietka a Krzyżakami (przegraliśmy, ale tak, że Krzyżacy się wycofali i nabrali respektu).
To samo dotyczy działań ogólnie politycznych. Wymagają tego samego: nakładów, zabiegów, negocjacji, rozpoznania, a o sukcesie decyduje, czy posunęliśmy się do przodu i o ile w konteście bilansu zysków i strat. W tym też kontekście Wiktor Suworow kwestionuje zwycięstwo ZSRR w II wojnie światowej, bo mimo militarnego pokonania Niemiec korzyści uzyskane przez sowietów były nieznacznie większe od tego, co mieli w 1941 roku, a w stosunku do planów i kosztów były w zasadzie nieznaczne. Podobnie Wielka Brytania nie traktuje zakończenia wojny euforycznie, bo w 1945 roku, w wyniku wojny, zaczął się rozpad Imperium. Odwrotnie, po wojnach napoleońskich na Kongresie Wiedeńskim udało nam się uzyskać więcej, niż mieliśmy przed wkroczeniem Napoleona do Polski. To był majstersztyk polskiej dyplomacji, a konkretnie Adama Czartoryskiego: być po przegranej stronie i zyskać więcej, niż dwaj ze zwycięzców (Austria i Prusy na rzecz Rosji straciły część ziem polskich zagarniętych w III rozbiorze).
Oczywiście, w ogólnym bilansie ma znaczenie odległość między wyznaczonym celem, a realnym osiągnięciem. Ale ma to znaczenie tylko w kontekście poniesionych kosztów. Im bliżej jesteśmy ostatecznego celu przy niskich kosztach, tym sukces większy. Rok 1918 był witany euforią, bo spełnił marzenie Polaków, które szyderczo tak podsumował Józef Piłsudski: Polacy chcą mieć wolność, ale chcą, by kosztowała grosz i kroplę krwi. W 1918 roku wolność kosztowała grosz i kroplę krwi. Ilość ofiar zarówno obrony Lwowa, jak i pierwszych dni Powstania Wielkopolskiego była nieznaczna w porównaniu ze stratami, jakie przyniosły wojny z sowietami, Niemcami i Czechami w latach 1919-1922.
Z drugiej strony, nie ceni się tego, co przychodzi łatwo.
Skutki pornografii są ze wszech miar negatywne zarówno w wymiarze towarzyskim, jak i ekonomicznym, wojskowym, politycznym i każdym innym.
Chłopak wykształcony na pornografii nie rozumie żadnej części słowa „nie”. Nie rozumie, że marzeniem kobiet wcale nie jest bycie zaspokojonymi przez niego i że bardziej cenią sobie one możliwość porozmawiania i zwierzenia się oraz znalezienia w kimś oparcia i budowy relacji, niż „przygody” łóżkowe. Nie potrafi nawiązywać i budować relacji w normalny sposób, nie umie negocjować, ani rozpoznawać nastrojów kobiety. Jedyna droga jaką zna, to wykorzystanie słabości lub sprowokowanie jej przez alkohol i jakaś forma ostrzejszego lub łagodniejszego gwałtu. Kobieta jest tylko po to, żeby zapewnić mu spełnienie jego pożądań i powinna – jego zdaniem – być szczęśliwa, że on zechciał łaskawie ją wykorzystać.
Człowiek wychowany na pornografii biznesu będzie aferzystą „kręcącym lody” dzięki niejasnym przepisom i korupcji (ciekawa zbieżność nazw z obu dziedzin pornografii: kręcić lody-robić loda). Rynek jest dla niego nie miejscem równorzędnej gry równych przedsiębiorców, ale miejscem, gdzie można się nachapać. Im szybciej, tym lepiej. Tacy ludzie stoją za większością afer w Polsce i na świecie. To oni stworzyli system bankowy, który doprowadził do obecnego kryzysu.
Wychowani na pornografii sukcesu dowódcy marnują życie żołnierzy na osiągnięcie celów nieosiągalnych lub takich, które wymagają żmudnej, delikatnej pracy i nakładów powiązanych z dobrym rozpoznaniem i negocjacjami. Nie rozumieją tej prawdy, że o sukcesie nie decyduje osiągnięcie celu militarnego, ale rachunek zysków i strat. Nie inwestują więc np. w siły specjalne zdolne małym kosztem sparaliżować całe dywizje, a podniecają się paradami i pokazowymi ćwiczeniami jak erotoman swoim libido. Chcą być napoleonami i cezarami, ale bliżej im do Pyrrusa.
Wreszcie pornograficzni politycy nie potrafią budować normalnych relacji międzyludzkich. Wyborców traktują jak stado baranów zgodnie ze słowami najsłynniejszego politycznego pornografa w historii, Adolfa H., ze lud jest jak kobieta, a kobieta lubi, gdy ją gwałcić (nawiasem mówiąc, problemy erotyczne Hitlera świadczą, że mógł on być wychowany na pornografii). Nie umieją ograniczać się w swoich żądaniach. Jak władza, to całkowita. Jak sukces w wyborach, to 100%. Żadnego oporu, żadnego sprzeciwu. Pełne oddanie ludu wszechwiedzącej władzy. Podobnie nie potrafią oni budować partnerskich relacji między państwami albo usiłując gwałcić partnerów wymuszając swoje racje, albo ulegając gwałtowi w zamian za zapewnienia o swojej wartości.
Wychowani na pornografii zwykli ludzie nie potrafią dokonywać realnej oceny rzeczywistości biorąc fantazje za realia i oczekując błyskotliwych sukcesów przy minimalnym lub żadnym nakładzie kosztów. Jak zwycięstwo, to całkowite. Jak sukces, to absolutny. Żadnej finezji, żadnego cieniowania, żadnego odniesienia do realiów.
Oceniają przez ten pryzmat historię bredząc o jednym wygranym powstaniu, choć tylko na Wielkopolsce wygranych powstań było co najmniej trzy, a jeśli się uprzeć, to dałoby się doliczyć pięciu. A jak doliczyć Śląsk, Lwów, Galicję, Sejny, Warszawę (dwa razy!) i inne udane zrywy, to było ich więcej.
Nie mają szacunku do mrówczej i zapobiegliwej pracy oczekując iście pornograficznego sukcesu dla niepoznaki nazywanego cudem. Jeśli z dnia na dzień nie osiągną stuprocentowego zysku, twierdzą, że przegrali.
Podobnie od sportowców oczekują rzeczy niemożliwych, jak wygranie w meczu piłkarskim z trzecią drużyną świata, której drugi skład przewyższa nasz pierwszy i marudzą, gdy naszym piłkarzom z 36 miejsca w rankingu uda się uzyskać remis.
Cóż, skutki pornografii.
Krótko przed zamachem majowym Józef Piłsudski powiedział, że polskie życie publiczne zżera prostytucja powodująca, że wszystko, łącznie z ustawami, można kupić. Obecnie nasze życie zżera pornografia.

Dlaczego A. Lepper ( - )

http://piotrbein.wordpress.com/2011/08/10/dlaczego-a-lepper-%e2%80%9ewybral%e2%80%9d-lokal-samoobrony-by-zakonczyc-zycie/



10/08/2011

Dlaczego A. Lepper „wybrał” lokal ‘Samoobrony’ by zakończyć życie?

Filed under: Uncategorized — grypa666 @ 21:27

Dlaczego A. Lepper „wybrał” lokal ‘Samoobrony’ by zakończyć życie?

W Zakopanem, około rok temu, ktoś się powiesił na klamce drzwi wielkiego, zbudowanego przed 25 laty kościoła „Krzyża Pańskiego”, noszącego popularną nazwę „Pod gilotynami” ze względu na kształt zwieńczenia swej wieży. Wtedy w lokalnej prasie pisano, że samobójca w kościele, to desakralizacja tej instytucji kontaktów z Bogiem, oraz że dawniej albo zamykano tak zbezczeszczone kościoły, albo zarządzano specjalne egzorcyzmy. Zatem aż się dziwię, że w prasie – także tej elektronicznej – nikt nie stawia pytania, dlaczego Andrzej Lepper wybrał na miejsce swego „samobójstwa” akurat lokal partii, której był twórcą? To tak jakby szef przedsiębiorstwa zastrzelił się w swym gabinecie, wskutek swej firmy bankructwa. A przecież partia-związek zawodowy „Samoobrona” choć szczuta przez media, nie zbankrutowała, sondaże dawały jej 2 proc. głosów, a zatem w realu byłoby tego więcej. Gdyby – jak planowano – Samoobrona weszła w koalicję ze śląska Partią Pracy, założoną w oparciu o związek zawodowy „Sierpień 80” (którego to związku przywódca, Daniel Podrzycki, zginął w 2005 w trakcie kampanii prezydenckiej), to razem ta nowa wersja ‘Sojuszu Robotniczo-Chłopskiego’ mógłby się do Sejmu przebić: w aktualnym numerze „Przeglądu” zamieszczony jest wywiad z socjologiem Wojciechem Łukowskim, który celnie stwierdza, że Wiele osób (…) ucieszyłoby się z wejścia do Sejmu przynajmniej jeszcze jednego ugrupowania.
Gdyby zatem A. Lepper naprawdę wybrał na miejsce pozbawienia się życia lokal swej partii, to automatycznie rzucił by odium na wszystkich „Samoobrony” działaczy oraz dość licznych sympatyków: patrzcie jak wygląda ta niby ‘samo-obrona’, która się zakończyła samo-bójstwem organizatora tego, głośno podkreślającego swą polskość, ugrupowania! Ludzie winni uciekać od takiego związku samobójców jak z kościoła, w którym na ołtarzu ktoś się powiesił na Krzyżu Pańskim, obok figury Chrystusa Zbawiciela!
Komu zależało na wyeliminowaniu A. Leppera i jego „Samoobrony”?
Komu zatem mogło zależeć na wyeliminowaniu Samoobrony i jej przywódcy z doczesnego życia? Otrzymałem bardzo interesujące nagranie wypowiedzi Andrzeja Leppera w Parlamencie Europejskim. Warto go posłuchać, bo według mnie tą swą wypowiedzią w Strasburgu, 19 listopada 2002 roku (?) „populista” A. Lepper po prostu wydał, podówczas w zawieszeniu, na siebie wyrok śmierci.
Warto też przypomnieć, że Samoobrona była JEDYNĄ PARTIĄ W POLSCE, która zdecydowanie, jednoznacznie i konsekwentnie sprzeciwiała się zaangażowaniu polskich wojsk w Iraku i potem w Afganistanie. Przypomnieć kto pierwszy w naszym kraju mówił publicznie o więzieniach CIA, o Klewkach (wtedy to premiera A. Leppera publicznie wyśmiano), kto domagał się Balcerowicz (oraz „układ” który tego stypendystę z USA do Polski wprowadził) musi odejść!, by domyśleć się kto uporczywie żądał, aby odszedł z Polski – najlepiej na zawsze – przywódca znienawidzonej przez Gazetę Wyborczą „Samoobrony”. No bo jak taki „cham z Polski” może nam, Panom Świata, bruździć w rządzeniu Europą, przy pomocy elity profesorów takich Solana, Geremek, Buzek, czy też ostatnio J. M.D. Barroso „dążący do zwiększenia gotowości Unii do interwencji ws.międzynarodowych. Barroso jest zdecydowanym zwolennikiem zacieśnienia stosunków pomiędzy UE a Stanami Zjednoczonymi.” (tak podaje Wikipedia).
Czy zatem istnieje, działająca spoza granic Polski siła, która takie „zejście” Leppera (i Samoobrony) z areny politycznej mogła nie tylko sobie życzyć, ale i to „zejście” wymusić? I czy nie była to ta sama Niewidzialna Ręka, która wymusiła – i nadal wymusza – na wyselekcjonowanych do swych zadań oficerach WP milczenie na temat więzień, oraz na temat innych tajnych operacji US Army w Polsce? Przecież właśnie w celu ściślejszego utajnienia takich poczynań w 2007 roku Antoni Maciarewicz zlikwidował post-socjalistyczne „oczy” naszego kontrwywiadu o nazwie WSI. Proszę zatem poczytać, jak ktoś zna angielski, co obecny „Pan Świata” dla tego świata przygotował:
A Secret War in 120 Countries – The Pentagon’s New Power Elite by Nick Turse: Gdzieś na tej Planecie amerykańskie komando wykonuje swe zadanie … nie informując o tym publiczności amerykańskiej wojsko USA przeprowadza operacje w większości krajów świata. Nowa elita władzy w Pentagonie prowadzi wojnę globalną, które rozmiar i zasięg dotychczas nigdy nie był ujawniony. Po tym, jak marines z jednostki ‘Foka’ (lub ‘Pieczęć’ – SEAL) umieścili jedną kulę w piersi Osama bin Ladena, a drugą w jego głowie, tajne czarne operacje wojsk amerykańskich wyszły na światło dzienne. … Jak stwierdził rzecznik Sił Specjalnych Armii USA, pułkownik Tim Nye , do końca tego roku ilość krajów, w których te Siły Specjalne działają dojdzie prawdopodobnie do 120 [...]
A więc logicznie te tajne siły wojskowe USA działają i działały – nie tylko w Klewkach – także i w innych miejscach ‘tajnie okupowanej’ przez USA Polsce. A to sugeruje, że egzekucję ludowego, anty-NATO-wskiego trybuna Andrzeja Leppera mogła dokonać właśnie taka tajna, sprawnie poruszająca się „pod wodą” jednostka „SEAL.PL”. A szczegóły tego przedsięwzięcia?
Czy w pomieszczeniu Leppera użyto gazu anestezjologicznego takiego jak w teatrze w Moskwie?
Jak przypomina Jan Grudniewicz, cytowany przez USOPAL : Postawione wcześniej rusztowanie budowlane jakby czekało kiedy będzie stosowna chwila aby dokonać zbrodni. Jak się dowiedzieliśmy od osób będących wówczas w lokalu Samoobrony, gdy stawiano rusztowanie 22 czerwca 2011 r.przedstawiciel firmy je stawiające był w lokalu Samoobrony i pod pretekstem sprawdzenia rur kanalizacyjnych był w tej łazience i fotografował komórką rury i łazienkę. Media tez nie podały, że w lokalu była czynna kamera która kontrolowała hol i korytarz biura i mogła nagrać wspólnika. Mordercy mogli uciec w górę na dach 5 piętrowego budynku lub w dół albo wejść przez okno do pomieszczeń w innej kondygnacji. Musiało w przygotowaniu brać udział wielu ludzi, więc nie był to pojedynczy bandyta ale wyspecjalizowana komórka zawodowych zabójców mających wpływ na władzę i pewna swojej bezkarności.
Co więcej, Fakt.pl donosi, że „Dwa okna w prywatnych pomieszczeniach Andrzeja Leppera były otwarte, gdy odnaleziono jego ciało bezwładnie wiszące na sznurze – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. A to, zdaniem współpracowników szefa Samoobrony, bardzo dziwna sytuacja. – Lepper nigdy tych okien nie otwierał, korzystał tylko z klimatyzacji – przekonuje Mateusz Piskorski były rzecznik partii”. A zatem napastnicy po prostu mogli uśpić Andrzeja Leppera gazem anestezjologicznym, dokładnie w taki sam, nieodczuwalny przezeń sposób, jaki rosyjski OMON zastosował (gaz wpompowano za pomocą rur kanalizacyjnych, o ile pamietam), w trakcie odbijania, od komando Czeczeńców, teatru w Moskwie przed 9 laty. A następnie „śpioszka” powieszono w łazience, pozostawiając okna w „(u)sypialni” otwarte, aby szybko ten bezwonny gaz się ulotnił.
Czy „Breivik” to policyjno-medialna fikcja?
Raczej wątpię, by dopuszczono do odkrycia przyczyn „likwidującego Samoobronę samobójstwa” byłego Polski (wice)premiera. Dlaczego? Bo w zasięgu działalności Paktu Północnoatlantyckiego podobnych „dziwnych historii” jest bardzo wiele, by wskazać na poprzedzającą egzekucję Andrzeja Leppera dokładnie o dwa tygodnie, egzekucję „młodzieżówki” Norweskiej Partii Pracy na wyspie Utoya przez „krzyżowca-syjonistę” Andersa Breivika. Cytuję za e-listem otrzymanym od znajomej, która wyszła za mąż za norweskiego ekologa: „Na marginesie tej historii, norweskie media pisały, że jak dzieciaki dzwoniły na policję, to im nie wierzono. Jak ich rodzice dzwonili na policję, to policja pytała, dlaczego dzieciaki nie dzwonią… A poza tym, ciągle nie wiem, skąd bezrobotny miał pieniądze na te wszystkie zabawy, podróże, wynajmowanie gospodarstwa rolnego i zakupy. Od mamy?”
Do tej informacji mój korespondent z USA, Tom Mysiewicz dodał (tłumaczę z angielskiego): Radio Hawana podało, że Breivik użył środka wybuchowego stosowanego wyłącznie przez siły NATO. Także eksperci od wyburzeń stwierdzili, że cały wagon tego chemicznego nawozu byłby potrzebny by dać eksplozję o sile takiej jak w Oslo. Ponoć można sprawdzić w „Manifescie Unabombera” Teda Kaczynskiego, że tekst Breivika („2083”) jest pastiszem tej pracy, co byłoby dalszym potwierdzeniem, że cała ta rzecz jest złożoną operacją typu ‘intel”, w której Breivik odegrał rolę „osoby wystawionej” (nie w sensie, że nie był tym, który strzelał, ale w sensie, że nie był sam).
No i jeszcze dochodzi do tego podejrzenie, że „Breivik” jest to po prostu osoba fikcyjna , jako że nie udało się go mediom uchwycić na taśmie filmowej, ani przed ani po zamachu.
To tyle „Dziwności życia w obozie NATO”, wyraźnie rację ma Stefan Kosiewski z portalu SOWA który zauważył, że Zachodem coraz wyraźniej rządzi „bóg”, który ma na imię TERROR. Na zakończenie przytoczę (jak ktoś jeszcze jej nie czytał), wypowiedź Zygmunta Wrzodaka, byłego szefa „Solidarności’ w Ursusie i byłego posła, którego kadencję skróciła „działalność społeczna” prezesa PIS i premiera Polski, Jarosława Kaczyńskiego (przypominam w kontekście funkcji, jakie pełnili polscy przywódcy związkowi XXI wieku, tacy jak Andrzej Lepper, Daniel Podrzycki oraz Zygmunt Wrzodak, że na początku wieku XX-go, amerykańscy hiper-kapitaliści mieli zwyczaj wynajmowania gangsterów, by likwidować „przeszkadzających im w pracy” przywódców związkowych USA).
MG, Zakopane, 10 sierpień 2011
Zygmunt Wrzodak: Nie żyje Andrzej Lepper
Informacja, którą otrzymałem od jednego z posłów o tragicznej śmierci Andrzeja Leppera, wstrząsnęła mną. On facet twardziel, tyle przeszedł, odbierał tyle prymitywnych ciosów propagandy ze strony mediów syjonistycznych z Gazetą Polską i Wyborczą na czele, któremu tak wielu ludzi wyrządziło wielką krzywdę! Wydaje się czymś niewiarygodnym, żeby on, Andrzej Lepper popełnił samobójstwo. On głęboko wierzący człowiek, ten który z różańcem się nie rozstawał, mógł popełnić samobójstwo? W dodatku nie zostawia żadnego listu pożegnalnego! Rozmyślam o wielu wersjach i o tej też, że praktycznie został sam. Jego byli towarzysze partyjni i związkowi opuścili go, poszli na współpracę z ludźmi z organizacji internacjonalistycznej, jaką jest PiS. Obecnie prawie każdy z nich pcha się do mediów, aby niby żałując Leppera, przypomnieć o sobie. Właśnie taki jest nasz Naród nizinny; łatwo przychodzi nam coś dobrego, ale uszanować tego nie potrafimy. Teraz lamentuje pani Begger, ta od kosza brudnej bielizny, w który wkładali ją w TVN, by ośmieszać i kompromitować właśnie Leppera. A gdzie jest pokrętny karierowicz Filipek i jemu podobni, którym Andrzej Lepper otworzył szeroko drzwi do karier politycznych, ale oni uszanować tego nie potrafili. Osobnym rozdziałem jest obrzydliwy, parszywa menda polityczna Ryszard Czarnecki urodzony w Anglii w żydowskiej dzielnicy Londynu, znajomy Rudolfa Skowrońskiego (już 12 lat ścigany listem gończym). Ta kreatura polityczna lansuje się w mediach, ogłaszając się ekspertem od Leppera, ale ani słowem nie bąknie, że go zdradził, że rozbijał Samoobronę, że ośmieszał Leppera w mediach, że był koniem trojańskim w Samoobronie. Nie wspomni o swoim pryncypale – obrzydliwym kłamcy politycznym, obleśnym nieudolnym, zakompleksionym syjoniście Kaczyńskim. To ten miał za zadanie zniszczyć dwie partie LPR (przy pomocy Giertycha) oraz Samoobronę Te dwie partie były antysystemowe – czyli twardo staliśmy za interesami narodowymi. Oskarżenie Leppera, jakoby brał udział w ,,aferze gruntowej” oraz w ,,seks-aferze”, było ciosem potężnym w Leppera. Masoni wiedzą, że jak nie da się zniszczyć człowieka medialnie, podstępnie np. rozbijając struktury, przejmując bliskich ludzi, uruchamiając służby specjalne wewnętrzne i zewnętrzne, to skuteczną metodą walki z takim silnym człowiekiem jest oskarżenie w sprawach obyczajowych, najlepiej to gwałciciel. Tak oskarżyli Andrzeja Leppera. Do takich zadań zawsze można znaleźć bez problemu odpowiednie osoby. Jeżeli takie metody nie dają rezultatu, to kolejny etap – skrytobójcze morderstwo. Proszę zauważyć, że wszystko to miało miejsce wokół Andrzeja Leppera. Kim się posłużyli ,,ludzie z cienia”, by zlikwidować politycznie Andrzeja Leppera Jarosławem Kaczyńskim, a ta pospolita menda społeczna Czarnecki próbuje medialnie odwrócić uwagę ludzi od roli, jaką odegrał w zniszczeniu Leppera Kaczyński. Podobną drogę przeszedłem ja, ciągły atak medialny na mnie ze strony takich mediów jak: Wprost, Gazeta Wyborcza, G. Polska, Polsat, TVP, TVN i inne. Dostawałem straszliwe anonimy o rychłym moim zejściu, moich dzieci itd. To nie pomagało, zabili w rytualny sposób mojego rzecznika prasowego Andrzeja Krzepkowskiego, tak by wystraszyć ówczesną narodową Solidarność Ursusa. Gdybym nie zmienił wtedy swojego postępowania, zapewne mnie też by nie było wśród was. Do dzisiaj nie ma winnego morderstwa. Dla Andrzeja Leppera nie istniał immunitet parlamentarny, ponieważ był według Kaczyńskiego warchołem, i wszystkie sprawy na początku przegrywał, a bronienie się przed sądem zajmuje bardzo dużo czasu. Gdy przestał być posłem, jeździł od sądu do sądu, od prokuratury do prokuratury, a to wszystko było zaplanowane przez mafię – tę wewnętrzną i tę zewnętrzną, tak by męczyć człowieka, by nie miał czasu na politykę. Gdzie był wtedy Czarnecki i inni jego bliscy współpracownicy, którzy tak ochoczo lansują się na tragedii Leppera!!! Podobny scenariusz zastosowali wobec mnie. Ja od czterech lat mam ciągłe sprawy cywilne związane z moją działalnością publiczną w sejmie. Dwie przegrane z sześciu spraw cywilnych z Eureko i Podkulski z Podkarpacia, doprowadziły mnie praktycznie do ruiny finansowej. Też mnie zdradzili niby moi przyjaciele z Ursusa, którzy sprzedali się Bochniarzowej i doprowadzili do likwidacji Ursusa, za który ludzie oddawali życie.
Podobnie A. Lepper, z tym, że on miał jeszcze trzy sprawy karne. W taki skuteczny sposób wyłącza się ludzi z polityki a winduje się tych, co okazali się zdrajcami jak Giertych, który zmienia wille jak rękawiczki, lansowany jest w mediach, robią z tego tłumoka wielką gwiazdę medialną, a on u wroga – w gazecie wyborczej odciął się od poglądów swojego dziadka i Romana Dmowskiego. Pokazuję obraz działania ,,ludzi z cienia”, którzy są wynajęci do osłony tych, co pracują w jawnych instytucjach rządowych do służenia mafii międzynarodowej, dla rządów syjonistycznych, których nadrzędnych działaniem jest okradanie mas ludzkich. Ta brudna mafia światowa żyje jak pasożyt, mają globalne media syjonistyczne, które uprawiają politykę opartą na obrzydliwym kłamstwie, tak by była wygodna dla świata lichwiarskiego zainstalowanego w Nowym Yorku. Dlatego tacy ludzie jak Andrzej Lepper są im bardzo niewygodni, należy ich likwidować, czy to w sposób fizyczny czy to w sposób psychiczny, to nie ma znaczenia. Do takich zadań mają takie kreatury polityczne jak Kaczyński, który dla rządów światowych zrobi wszystko. Niech nikt nie myśli, że on jest większym patriotą od PO, oni tylko nim grają, czego dał wielokrotnie dowód wobec ich poddaństwa, akceptując tzw. ,,Traktat Lizboński”, z którego woli staliśmy się niewolnikami jakichś rządów euro-pejskich. Wysłał wojska polskie na wojnę o ropę do Iraku i Afganistanu, wyprzedawał majątek narodowy itd. Nie ma różnicy między byłą UW a PiS, są tylko pozory, koncepcje dla Polski mają identyczne. Kaczyński, który brudnymi rozklepanym kapciorami pcha się do rządzenia Polską w porównaniu do Leppera jest malutkim, zakompleksionym człowiekiem. A. Lepper ma trójkę dzieci, dorobił się wielkiego gospodarstwa, umie jeździć na rowerze, obsługiwać komputer, uprawia sport, umie się przeżegnać, a Kaczyński??? A. Lepper był najlepszym Ministrem Rolnictwa w ostatnim 20-leciu, ale co z tego – został zaszczuty medialnie, potępiony przez ludzi z wymiaru sprawiedliwości. Myślę, że Świętej Pamięci Andrzej Lepper zostanie w naszej polskiej, chociaż niestety nieudolnej, pamięci na zawsze i przede wszystkim w naszych modlitwach.
Apeluję, abyśmy byli w ostatniej drodze w dniu pogrzebu z śp. Andrzejem Lepperem, bądźmy na pogrzebie, weźmy biało-czerwone flagi.
Piszmy maile do Komorowskiego, aby odznaczył pośmiertnie śp. Andrzeja Leppera Orderem Orła Białego.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie,,,,
Skierniewice, 07.08.2011
Zygmunt Wrzodak