n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

wtorek, stycznia 10, 2012

stan PO zapaści

ZAMIAST  WSTĘPU.


Wracać (do Polski) czy nie wracać? – oto jest pytanie

Depresja, zerwane więzi rodzinne, nerwice, napady lęku i poczucie nieprzystosowania do rzeczywistości – Polacy wracają z emigracji z dużymi pieniędzmi i jeszcze większymi problemami psychologicznymi.
Psycholodzy alarmują: pieniądze zarobione z dala od domu często kończą się fatalnym stanem psychicznym samego zarabiającego! Polacy, którzy decydują się na powrót do domu po kilkuletnim pobycie za granicą potrzebują pomocy. Dla nich właśnie w kraju powstają specjalne grupy wsparcia. Na obczyźnie emigranci również sobie nie radzą. Na Wyspach Brytyjskich powstają więc poradnie psychologiczne i błękitne linie. Polscy specjaliści radzą, jak się przystosować do nowych warunków życia, jak radzić sobie ze stresem i nie popadać w nałogi.
Po co ja tu wróciłam…
Takie pytanie Kalina Samek zadała sobie po raz pierwszy, kiedy wysiadała z samolotu, którym wróciła z Wielkiej Brytanii. Na emigracji spędziła ponad rok. Pracowała jako spedytor. Doświadczenie, samodzielność finansowa, biegła znajomość angielskiego, perspektywy wyższych zarobków, zgrana paczka przyjaciół. Kalina zostawiła to wszystko i zdecydowała się na powrót do Polski. – Wyjeżdżając założyłam sobie, że nie zostanę na Wyspach dłużej niż rok. Kiedy wyruszałam za granicę, skończyłam właśnie studia licencjackie w Rzeszowie, a że zawsze marzył mi się Kraków, postanowiłam, że wyjadę na Wyspy, zarobię na naukę i wrócę – opowiada młoda kobieta. – Pierwsze wątpliwości co do powrotu dopadły mnie, kiedy rozstałam się ze swoim partnerem, który miał na mnie czekać w kraju. Ale zacisnęłam zęby i pomyślałam sobie: Trzeba być konsekwentnym! Spakowałam się, wsiadłam w samolot i przyleciałam do domu. Polska powitała mnie ulewą i szarym, zachmurzonym niebem. I zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy rzeczywiście było warto…
Takich osób jak Kalina są tysiące. Wyjechały za granicę, popracowały, odłożyły pieniądze i zdecydowały się na powrót. Czy to ze względów rodzinnych, czy ambicjonalnych. – Wracają, a tutaj szara ściana niezrozumienia ze strony bliskich, inne realia niż te, które zostawiali szukając szczęścia na obczyźnie, inne wymagania pracodawców, wszystko wydaje się być nie tak – mówi Agnieszka Juszczyk, psycholożka i dyrektor Dolnośląskiego Centrum Psychoterapii we Wrocławiu, które od września będzie wspierać psychicznie emigrantów nieradzących sobie po powrocie do kraju. Przyznaje, że pomysł utworzenia grupy wsparcia dla Polaków wracających z emigracji zarobkowej zrodził się z wcześniejszych doświadczeń Centrum. – Emigranci trafiali do nas sporadycznie podczas wakacji, czy w okresach świątecznych i zgłaszali nam problemy z kontaktami z bliskimi – mówi psycholożka – Okazało się, że problemów jest więcej, dlatego od września postanowiliśmy poprowadzić zajęcia dla eksemigrantów, podczas których będą wymieniać się doświadczeniami i uczyć się wspólnie rozwiązywać problemy.
Eksemigrant się boi
Paweł Wojcinowicz na emigracji zarobkowej spędził już w sumie prawie pięć lat. Podejść do powrotu miał co najmniej trzy. – Ciągnie mnie do Polski, do rodziny i przyjaciół – przyznaje. – Ale jednocześnie zauważam tak ogromną różnicę między komfortem pracy i życia między Zachodem a Polską, że kiedy już zdecyduję, że wracam, na miejscu nie mogę wytrzymać – dodaje. Paweł ma 25 lat. Pracował w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech. W hotelarstwie i gastronomii. Jego powroty do kraju miały zawsze ten sam scenariusz. – Podejmuję decyzję, że wracam, pakuję się, wsiadam do samolotu i docieram do domu. Najpierw błogi odpoczynek przez kilka tygodni, spotkania ze znajomymi, relaks i zachwyt nad ojczyzną, a później zaczyna się katorga. Robię się leniwy, nic mi się nie chce, czuję się nikomu niepotrzebny, bo tak naprawdę bliscy mi ludzie zdążyli się już ode mnie odzwyczaić – przyznaje Paweł. – No i zaczynam przeglądać internet. Znajduję ciekawą ofertę, pakuję się i znikam z Polski na kolejne pół roku lub rok. Stan, jaki opisuje Paweł to nic innego jak depresja. – Kłopoty z zaśnięciem albo poczucie niemocy i nadmierna senność, zaburzenia koncentracji, marazm i bark wiary we własne siły, a w konsekwencji poważne problemy nerwicowe, np. lęk przed wyjściem na ulicę: z tym borykają się nasi pacjenci – wylicza Agnieszka Juszczyk. – Do tego dochodzą kłopoty z bliskimi, bo osoby przebywające długo za granicą po prostu odzwyczaiły się od wspólnego życia. Przyjeżdżały do Polski jedynie na święta i ich wizyty bardziej były rodzinną imprezą, niż prawdziwym życiem, w którym przecież trzeba wspólnie podejmować decyzje, wspólnie brać za nie odpowiedzialność i wspólnie borykać się z problemami – dodaje lekarz psycholog. Kalina te kłopoty zna bardzo dobrze. – Na początku było cudownie, nie mogłam się nacieszyć bliskimi. Po kilku tygodniach okazało się jednak, że jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, niż nam to się wydawało – mówi. – Po czterech miesiącach od powrotu wyprowadziłam się z domu. Ani ja nie mogłam wytrzymać z rodzicami, ani oni ze mną – dodaje.
No i kto mi da tutaj pracę?
Kolejny poważny problem eksemigrantów to strach przed tym, że na polskim rynku pracy będą bezużyteczni. – Ten lęk przekłada się na trudności z napisaniem zwykłego listu motywacyjnego, czy stres związany z kontaktem z potencjalnym pracodawcą – mówi Agnieszka Juszczyk. – Jest to o tyle zaskakujące, że przecież ci ludzie są zaradni i niezwykle wytrwali, skoro poradzili sobie w obcym kraju. A jednak ojczyzna przeraża często na tyle, że tracą wiarę w siebie – dodaje.
Kalina zwątpiła w swoje umiejętności, kiedy spotkała się z pierwszym pracodawcą w Polsce. – Myślałam, że roczne doświadczenie na stanowisku spedytora w dużej międzynarodowej firmie i biegła znajomość angielskiego otworzy mi wszystkie drzwi w polskich firmach tego typu – przyznaje. – A tutaj zimny prysznic. Moje CV nie zrobiło na nikim większego wrażenia. A w jednym miejscu usłyszałam, że mam zbyt wysokie kwalifikacje, jak na wymagania firmy – opowiada.
Problem dalszej pracy po powrocie z emigracji dotyka szczególnie osoby młode. – Tacy ludzie, często po studiach, pracują po dwa, trzy lata na stanowiskach dużo niższych niż ich kwalifikacje, odkładają pieniądze, a po powrocie spotykają kolegę ze studiów, który, być może ma mniej pieniędzy, ale jest już jakoś ustawiony w życiu zawodowym. Takie porównania zawsze źle wpływają na psychikę – zaznacza psycholog z Dolnośląskiego Centrum Psychoterapii we Wrocławiu. – Rodzą poczucie braku stabilności i wpędzają w często nieuzasadnione kompleksy – podkreśla. Do tego wszystkiego należy jeszcze dorzucić problemy z alkoholem i używkami, których eksemigranci nabawili się podczas pobytu za granicą, brak zaufania do drugiej osoby i zanik umiejętności kontaktu z przyjaciółmi i otrzymujemy niemal pełną listę problemów psychologicznych, którym muszą stawić czoła Polacy decydujący się na powrót do ojczyzny.
Jak wyjść z depresji i zakończyć romans
Pomoc psychologiczna jest potrzebna nie tylko tym, którzy wrócili. Ci, którzy nadal zarabiają za granicą często borykają się z równie dużymi problemami. Poradnia Psychologiczna Dublin powstała w 2006 roku. Założył ją Krystian Fikert, psycholog o specjalności klinicznej. Jak mówi, zrobił to, ponieważ obserwując młodą polską emigrację zdał sobie sprawę, z jak poważnymi problemami się ona boryka. – Takim ludziom bardzo trudno jest się zwrócić o fachową pomoc, emigranci wstydzą się swoich problemów i w ten sposób pogarszają jeszcze swoją sytuację – mówi Fikert, założyciel i dyrektor placówki. Z czym zgłaszają się do niego młodzi ludzie? – Symptomy depresji, trudności w relacjach partnerskich, uzależnienie od alkoholu, czy używek – wylicza psycholog. – Zdarzają się też ludzie z poważnymi zaburzeniami lękowymi i z depresją związaną z nieudaną próbą powrotu do kraju – dodaje. Zapotrzebowanie na pomoc psychologów jest wśród emigrantów tak duże, że w ciągu niespełna dwóch lat istnienia Poradni Psychologicznej Dublin, otworzyła ona dwie nowe placówki w Limerick i Naas – miejscach, gdzie zlokalizowane są największe skupiska Polonii. – Pomoc jest niezbędna, emigranci czekają na kogoś, kto wyciągnie w ich kierunku pomocną dłoń – mówią psychologowie. W Londynie kilka tygodni temu uruchomiono pierwszą infolinię, dzwoniąc na którą można się dowiedzieć m.in. tego, gdzie zrobić test na HIV, do kogo się zgłosić z chorobą weneryczną, jak zakończyć związek z przypadkowo poznanym partnerem. Na intymne pytania odpowiadają pracujący w Anglii specjaliści skupieni w Polskim Centrum Zdrowia Seksualnego, które zajmuje się profilaktyką i terapeutyką zdrowia seksualnego naszych rodaków na Wyspach. – Młodzi ludzie, którzy przyjechali na Wyspy, w większości nie są emocjonalnie i życiowo przygotowani do tak wielkiego wyzwania, jakim jest emigracja. – alarmują pracownicy centrum – Skutek? Przypadkowe kontakty seksualne, choroby, nieporozumienia i przemoc.
Aneta Zadroga
www.gazeta.pl

meritum.us

Dodał 5356 wiadomości w serwisie

14 Comments on “Wracać (do Polski) czy nie wracać? – oto jest pytanie”

  • lidia dodał komantarz 2 August, 2010, 13:05Bardzo trafione stwierdzenie: “Depresja, zerwane więzi rodzinne, nerwice, napady lęku i poczucie nieprzystosowania do rzeczywistości…” to jakby o mnie pisano…
    Po 10 latach zycia w usa chce wrocic do “domu”, dopadla nas recesja, stracilismy wszystko, wiec po co tu siedziec? Jak mam miec to samo w Polsce (czyli nic) to wole mieszkac w Polsce, przynajmniej byc blisko rodziny. Strach przed powrotem jest ogromny, ale zobaczymy…
  • marcin dodał komantarz 3 August, 2010, 21:20Popieram decyzje powrotu. Ja od 14 lat jestem w US i caly czas maze o powrocie. Rozumiem twoje dylematy, ale liczy sie decyzja. Mnie jeszcze nic nie zmusza do powrotu, ale boje sie ze kiedys moze sie to zdazyc i wtedy bede zalowal ze nie podjalem decyzji samodzielnie, tylko z przymusu. Niestety, taka jest ludzka mentalnosc. Ciezko zaakceptowac realnosc. Lepiej po prostu przymrozyc oczy i udawac ze wszystko jest OK. Dlatego bardzo popieram takich jak ty, ktorzy jednak maja na tyle odwagi aby podjac decyzje. Mam nadzieje ze nie zmienicie zdania po paru ciezkich sytuacjach ktore was moga spotkac w polsce. Wazne zeby zapomniec o tym co bylo w US i zaakceptowac to co jest w polsce. Powodzenia!!!!!!
  • Darek dodał komantarz 25 September, 2010, 10:10My jestesmy 22 lata w USA. Recesja dala nam popalic. wiekszosc dorobku recesja zabrala i myslimy o powrocie do Polski. Problem w tym ze mamy z zona po 38 lat. Czy w polsce morzna sie pszezwyczajic jesli prawie cale zycie jestesmy w usa.
  • Pawel dodał komantarz 2 October, 2010, 14:28Ja tez mysle o powrocie. Jestem w USA od ponad 16 lat i planuje w przyszlym roku wrocic do Polski. W USA poznalem zone, ktora tez jest tu tak dlugo jak ja. Troche sie obawiamy, ale trzeba sprobowac. 40-tka na karku i czas podjac te decyzje. Na pewno aklimatyzacja zajmie troche czasu, ale nie chcemy na starosc pluc sobie w brode, ze nie sprobowalismy zycia w naszej ojczyznie.
  • Karol dodał komantarz 13 November, 2010, 8:44Mam 37 lat, jestem w USA 15 l. W nastepnym roku wracamy z rodzina do Polski. W tym sek, ze zona jest z drugiej strony kraju i to tak jakby emigracja …Bylem tam kilka razy a nawet dom wybudowalismy w tych stronach. Optymizm mnie opuszcza, ale boje sie, nikogo poza rodzina zony nie znam. Wydaje mi sie ze moze to nawet lepiej , nowe wyzwanie.
  • bratek dodał komantarz 31 August, 2011, 15:54Ja mieszkam z rodziną w uk od pięciu lat. Dopada nas straszna depresja ludzie udawają ze są szczesliwi ale jest coraz to gozej .W polsce własnie kazdy liczy na to ze mamy duzo pieniędzy nie przeliczając ze my tez mamy tutaj rachunki i opłaty. Rodzina zalezy u kogo ale na naszym przykładzie odsuneła się od nas zawsze to my dzwonimy a oni tylko całą emigrację nazywakja funciak lub centuś niestety ale dzięki nam tak naprawdę w polsce zwolniło sie mase miejsc pracy dla tych co jej nie mieli .Szkoda ze nie mieli okazji pokosztować emigracji jak ona smaku .Pozdrawiam wszystkich na emigracji tych co byli i tych co są ..
    Piszcie czasami na mojego meila napewno się odezwe
  • marta dodał komantarz 16 September, 2011, 0:16rodacy drodzy :0)
    tak jak czlowiek sie bal wyjecac za granice tak i boi sie do ojczyzny powrocic …ale tam wam sie ulozylo to i w polsce dacie rade :0)
    jak dla mnie …to rozpiera mnie radosc a i strach ….
    po 10 latach w usa ,tu poznalam meza polaka z tego samego miaste, dorobilismy sie 2 synkow , 2 pieskow ….i pakujemy cala ferajne , kontener i wracamy ….
    w polsce sa wieksze wartosci, kultura, zle patrzymy na naszych rodakow w kraju …maja wiecej domyslenia , czasu dla siebie  wiecej , sa,me plusy dla dzieci ..
    nie martwcie sie mosicie powrocic z kad pochodzicie …to jest czescia was ….taki bog mial plan :0)
    pozdrawiam ….optymistka :0)
  • Marzena dodał komantarz 29 September, 2011, 15:39Jak mi lepiej po przeczytaniu waszych komentarzy! Myslalam juz, ze zwariowalam. Wielu Polakow z Polski, wliczajac w to i moja mame, ktora nas tu wyslala (w dobrej wierze) mowi, ze nie ma po co wracac, ze ja chyba na glowe upadlam.
    Tym bardziej juz zaczelam sie podejrzewac o szalenstwo, ze moj maz tez nie chce wracac. Mowi, ze tu jest super. Choc wcale go nie rozumiem!
    Cale zarobki ida na wynajecie mieszkania i na zycie. Mieszkamy w UK od dwoch lat. Mamy cudna coreczke.
    Nie moge powiedziec jakoby bylo tu zle.
    Jednak nie jest to Polska. Nie jest to moje miasto. Moje miejsca, przyzwyczajenia itd…
    Teraz mysle o coreczce. Myslalam, ze tu bedzie miala lepsza przyszlosc, ale tu zrozumialam, ze kasa to nie wszystko!
    W naszym miasteczku jest tylko jeden kosciol katolicki, i to zwykle zamkniety!
    Coreczka bardzo niewiele slow zna w jezyku angielskim a juz za rok musialaby tu zaczac szkole.
    W Polsce mysle start szkoly to stres dla malucha. A co dopiero start szkoly, w ktorej nie wiesz co do Ciebie mowia?
    Boje sie powrotu, bo jesli wrocimy to tylko ja z coreczka. Okazuje sie, ze maz nie chce wracac, za to popiera moja wizje powrotu z corka.
    Wszystko za ta granica sie popsulo.
    Maz calymi dniami pracuje. Czasem w ogole go nie widujemy, bo wraca jak spimy.
    Nie mamy tez zadnych oszczednosci. Zyjemy tu na srednio dobrym poziomie, ale zeby oszczedzic to nie mamy szans!
    Co troche wiecej grosza wpadnie, to przychodzi nowy wielki rachunek do zaplaty i tak w kolo!!!
    Rodzice mnie krytykuja! Mowia- jak to? Ludzie buduja domy z basenami a wy macie tylko na zycie i na rachunki?
    Tak! Mamy tylko na to!
    Ludziom sie wydaje, ze kazdy za granica juz jest milionerem. A wcale i nie zawsze tak jest, choc czasem sie zdarza. W Polsce tez sa milionerzy…wiec co to za gadanie…
    Mam ciagle napady depresyjne. Czesto placze. Widze miejsca, z ktorymi wiaze wspomnienia mojego zycia. Nie tylko dziecinstwo, ale pierwsze dwa lata zycia mojej coreczki jakie spedzila w Polsce.
    Nikt mnie nie rozumie.
    Czuje sie odizolowana od swiata.
    Czuje sie zaszczuta.
    Czasem mam wszystkiego dosyc!
    Czasem naprawde zaluje, ze w ogole wsiadlysmy z coreczka w ten samolot do Anglii.
    W Polsce mam tylko rodzicow. Oni nie popieraja powrotu. Maja swoj biznes.
    Kiedy im oznajmilam, ze chce wrocic mama z gory mi powiedziala, ze jej biznes upada.
    Co to znaczy?
    Czy ja jade przejac jej biznes?
    Niech sobie go ma!
    Ja jade bo tesknie do naszego dawnego zycia!
    Przynajmniej taki mam zamiar.
    Znowu zaczelam odkladac po groszu. Moze uda mi sie tym razem.
    Choc w perspektywie juz sa nowe rachunki.
    Mam chwile, ze godze sie z losem i mysle, ze moze tak mialo byc.
    Nie umiem jednak tych chwil zmienic w jedna stala….
    Gdybym mogla cofnac czas i wiedziala to co wiem teraz, nigdy nie przyjechalabym z coreczka do tego kraju!
  • aga dodał komantarz 19 November, 2011, 20:59mam tak samo …jestem w usa od prawie 4 lat,kiedy wyjezdzalam moja corcia mniala 1.5 roczku!za kilka miesiecy wracamy i mam gdzies czy bedzie biednie czy nie!mnkie nie bawi lans tych wszystkich dupkow zadumanych w sobie:)na nic czasu niema,a dzicko najlepiej zeby bylo od rana w szkole a potem gimnastyki itd.rozumiem cie kochana i uwazam ze najlepiej dla was bedzie wrocic!!!przynajmniej dziecko ci nigdy nie powie ze czasu dla niej niemasz a pieniadze sa g…. warte!!!!ja nie mam zamiaru poslac dziecka do szkoly w usa bo nie bede patrzyla jak cierpi a wiem ze tak bedzie bo znajomi maja dzieciaki w szkole i sa traktowane zle i niech mi kto mowi co chce MY NIGDY NIE BEDZIEMY NIMI!!!!!a jak ktos chce to robic na sile to droga wolna!!!!
  • mati dodał komantarz 7 December, 2011, 11:10Czytajac wasze komentarze robi sie cieplo na sercu ze sa tacy ktorzy wracaja a nie tylko wyjezdzaja! :) Ja rowniez koncze szkole za rok pakuje sie i wracam szybciutko i juz nigdy nie wyjade! :) Pozdrawiam was wszystkich i zycze powodzenia w NASZYM KRAJU! :) ))
  • Artur dodał komantarz 13 December, 2011, 11:11Witam wszystkich ex i obecnych na obczyznie. Mieszkam w walii od prawie 4 lat. wyjechalem w wieku 14 lat z mama, bo tutaj mielismy praktycznie cala rodzine a w polsce nieukladalo sie rodzica w zwiazku, wiec poprostu “ucieklismy” od ojca. wyjazd byl planowany z jakis rok przed wszystko bylo po kroczkach i wszystko sie udalo. Przyjezdzajac tutaj poczatki byly trudne. Mama nie potrafila jezyka, bardzo ciezko bylo jej znalesc prace ale po 3 miesiacach udalo sie, wciagnela ja znajoma ze szkoly jezykowej tez polka ktora jest tutaj od nas rok dluzej. CIezko sie z poczatku ukladalo, rodzina sie zmienila totalnie. Ja zostalem zapisany do szkoly (high school), nie powiem ze bylo super. Jezyka tyle potrafilem co sie w polsce w podstawowce i gimnazjum nauczylem wiec bylo nie latwo do tego ten rasizm na kazdym kroku. Po jakis 4 miesiacach jezyk troszke zalapalem, mialem wiecej znajomych co za tym idzie duzo mniej rasizmu. Do tej szkoly chodze do teraz, obecnie robie A level’e.
    Chce wrocic do Polski, spytacie dlaczego?
    poznalem dziewczyne przez internet z mojego miasta, nigdy wczesniej jej na oczy nie widzialem, przez nia chce wrocic do polski i studiowac zarzadzenia na uniwersytecie Gdanskim. Przyjezdzam do Polski jak najczesciej sie da, zazwyczaj co 3 lub 4 miesiac na jakies 2 tygodnie. CIezko sie zyje w zwiazku na odleglosc, ale to bardzo duzo uczy i czlowiek jest w stanie liczyc na siebie i tak wkoncu moj zwiazek z moja dziewczyna trwa 2 lata. Niedlugo swieta i tak wyjezdzam do polski za 5 dni do mojej myszki poniewaz bardzo znow sie stesknilismy, ale trwamy i wytrwamy jeszcze 1.5 roku do tego czasu wroce do polski i napewno zostane na stale. Wracajac do szkoly, w szkole robie 3 a level’e; matme, zarzadzanie i angielski. Do tego robie kurs pierwszej pomocy, miedzynarodowa mature i bede pisac w lutym mature z Polskiego. Jest trudno w szkole, trudniej niz wczesniej, poziom sie podniosl ale trwam, musze, poniewaz musze dostac sie na studia. Po za tym w wieku 16 lat, czyli wtedy kiedy mozna legalnie prace zaczac w uk, zaczelem prace w 5* hotelu, prace dostalem wczesniej po znajomosci. Pracuje na pozycji casual; pracuje glownie jako kelner w barze, czasem jako barman. Kiedys tez pracowalem w hotelowej restauracji i ostatnio na bankietach w CNB hotelowym. Dla ciekawskich jaki to hotel; jest to, Celtic Manor Resort. Ze strony goscia super miejsce, ale wiecie jak to jest od pracownika. Zarobki sa ok, sa napiwki i pracuje ile moge zeby odlozyc na przyszlosc na czas studi w polsce. Jak bym juz wrocil do polski to bym mieszkal u mojej dziewczyny w domu, jej rodzice sa wspaniali. To chyba tyle o mnie.
    Ogolnie zycie za granica jest depresujace, brak rodziny, najblizszych, ale to juz nie chodzi o ludzi. Samo piekno Polski, jest gigantyczna roznica tutaj a w polsce. Mam nadzieje ze wszyscy na obczyznie spelnia swoje marzenia i zostana i polepsza sobie lub wroca do polski i bede miec znakomiete zycie w swoim miejscu. Pozdrawiam wszystkich!!!
  • Veronica dodał komantarz 2 January, 2012, 7:57A ja marzę, żeby wyjechać znów do Stanów. Urodziłam się tam, ale kiedy miałam niespełna 6 lat, przyleciałam z mamą do Polski. Dlaczego? Bo niby tutaj będzie nam lepiej, bo zacznę szkołę polską. Tak babcia mówiła. Mama posłuchała i od parunastu lat żałuje. Nie może wrócię do USA, nie dali jej wizy dwukrotnie, wymyślili jakieś bzdury. Nie mamy też pieniędzy, żebym mogła polecieć chociaż na wakacje do rodziny i starych znajomych. Od kiedy wróciłyśmy to ciągle żyje się pod kreską, mamie ciężko było też znaleźć tutaj pracę, przez długi czas była bezrobotna. Więc Polska nie jest tym, czego chcę. Wiem, że kiedy skończę studia to wyjadę na stałe do Stanów, bo tam jest moje miejsce. A mama? Musimy poczekać jeszcze 2 lata, żeby mogła wyjechać tam legalnie, jako córka obywatelki USA. I wiem, że wtedy odetchnie z ulgą, bo dla niej to też jest ten prawdziwy dom.

poniedziałek, stycznia 09, 2012

czekająca Polska * 23.VIII.1939 - 2012

Józef Szczepański

Czerwona zaraza

Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.

Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.

Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.

Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.

Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia

Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.

Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.

Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.

Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych - mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.

Czekamy ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.

Nic nam nie robisz - masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić...
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.

Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska - zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.



Czerwona zaraza
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i scierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych - mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie - ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie robisz - masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić...
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska - zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.



STEIN