Między Polską, a Litwą przez cały okres
dwudziestolecia międzywojennego panowały bardzo napięte stosunki. Dlatego też
droga ewakuacji wojsk polskich w kampanii wrześniowej nie prowadziła do granic
kraju leżącego najbliżej Warszawy (pomijając Prusy Wschodnie i Słowację)
- ale do
przychylniejszych nam Węgier i Rumunii. Na ucieczkę na Litwę zdecydowała się
tylko jedna załoga samolotu, która w ostatnich dniach września wyleciała z
Warszawy. Samolotem tym był jeden z najnowocześniejszych polskich bombowców
PZL-46 Sum.
Pierwszy prototyp nowego
samolotu
rozpoznawczo - bombowego PZL-46 Sum został oblatany w sierpniu 1938 roku
przez Jerzego Widawskiego. Opinia pilota była jednoznaczna- nie nadaje się do
niczego, a Widawski zaproponował, że lepszym rozwiązaniem będzie zakup licencji
na samolot angielski. Zupełnie odmienną ocenę Sumowi wystawił Bolesław Orliński,
który uznał, że samolot jest bardzo dobry...
Tak czy inaczej po
dopracowaniu konstrukcji Suma, w marcu 1939 roku Minister Spraw Wojskowych wydał
polecenie rozpoczęcia produkcji seryjnej nowego bombowca. Zamówienie opiewało aż
na 300 egzemplarzy, z których pierwsze miały zostać dostarczone do jednostek
wiosną 1940 roku.
Do wybuchu wojny powstały dwa prototypy,
a trzeci był w fazie budowy. Na jednym z nich Stanisław Riess 5 września opuścił
bombardowaną Warszawę i odleciał do Lwowa. Samolot przebywał tam do do 18
września, a w międzyczasie doznał niegroźnych uszkodzeń kiedy to podczas
lądowania samolot PZL P.11g Kobuz zawadził skrzydłem o jeden ze stateczników
Suma.
Gdy Polska została zaatakowana przez ZSRR zapadła decyzja o
ewakuowaniu samolotu do Rumunii. Po wyremontowaniu usterzenia na Wołyniu maszyna
odleciała w kierunku Bukaresztu. Tam pozostawała do 26 września skąd Riess
odleciał do oblężonej Warszawy, pod pretekstem doprowadzenia samolotu do
rumuńskiej fabryki IAR. Jednak prawdziwym celem tej wyprawy była Warszawa, a
dokładniej przekazanie rozkazów dla gen. Rómmla. Podczas lądowania na lotnisku
mokotowskim samolot doznał uszkodzeń podwozia po wpadnięciu do leju po bombie.
Następnego dnia Riess wraz z załogą
wczesnym rankiem odleciał z Warszawy do Kowna. Najczęściej w tym miejscu
kończone są polskie publikacje i artykuły dotyczące Suma. Jednak dzięki
pamiętnikowi litewskiego pilota Jonasa Dovydaitisa możemy dowiedzieć się nieco
więcej o ostatnim locie Suma w polskich barwach.
Tuż po minięciu przez
Suma litewskiego miasta Kalwaria do jednostki myśliwskiej, w której dyżur pełnił
Dovydaitis drogą telefoniczną dotarł meldunek o niezidentyfikowanym samolocie,
który przekroczył granicę i leci w kierunku Kowna. Po dość czasochłonnym
procesie rozruchu maszyn w powietrze wzbiła się para francuskich myśliwców
Dewoitine 501L. Po osiągnięciu pułapu 600 m i obraniu kursu na Suwałki,
litewskie myśliwce miały dogodną pozycję ze słońcem w plecy. Początkowo
spodziewano się, że przestrzeń powietrzną ich kraju musiał naruszyć samolot
niemiecki.
Po pewnym czasie para litewskich
myśliwców dostrzegła samolot zmierzający spokojnie w stronę Kowna. Kiedy dwójka
zbliżała się do obcego samolotu dostrzegła, że ma do czynienia z polską maszyną.
Jonas Dovydaitis opisał to spotkanie w następujący sposób:
Jest! W oddali widzę ciemnozielony samolot. Białe i
czerwone kwadraty. Polak! Sylwetka samolotu jest mi obca. Po czasie okazuje się,
że to najnowszy, trzymiejscowy bombowiec. Dolnopłat, podwójny ogon i gwiazdowy
silnik. Cała załoga siedzi pod zamkniętą, przeszkloną osłoną.
Widzę
kogoś... kiedy byliśmy w połowie drogi ze stanowiska tylnego strzelca wychyla
się człowiek, podnosi obie ręce krzyżuje je i znów podnosi. Zrozumiałem o co
chodzi, oni poddają się! Po chwili pilot zmniejszył obroty silnika i ciężki
samolot zaczął zniżać lot.
Polska maszyna posłusznie, bez żadnych
sztuczek poleciała w towarzystwie myśliwców na lotnisko w Kownie. Po zatrzymaniu
się litewscy piloci z zaciekawieniem oglądali Suma, który nosił na sobie ślady
wojny. Kadłub pochlapany gorącym olejem, a dziury po pociskach w skrzydłach były
prawdopodobnie wynikiem ostrzału samolotu przez Niemców, który miał miejsce w
dniu poprzednim w rejonie Okęcia.
Pierwsze spotkanie z polskimi
lotnikami litewski pilot podsumował następująco:
Po chwili z
kabiny zaczęli wysiadać. Blade twarze, ponure, przygnębione. Trzech, czterech,
pięciu...pięciu młodych mężczyzn! Do dzisiaj pamiętam polskiego majora w długim
zielonym płaszczu. Jego twarz była okrągła, niegolona i w ziemistym kolorze(...)
Następnie wyciąga z kieszeni malutki obrazek. -Matka Boska Ostrobramska- mówi
major, całując obrazek. -To, że zawsze mi pomagała...
Dość komiczne
sceny. Ale nie chcę się śmiać. Przed nami stoją ludzie,których ojczyzna właśnie
legła w gruzach. Ludzie bez ojczyzny (...) Samolot przyleciał z otoczonej,
płonącej i splądrowanej Warszawy. Była to ostatnia maszyna, która stała w
fabryce. Pospiesznie zakończono instalację, a następnego dnia żołnierze jeszcze
po ciemku opuścili miasto. Po drodze samolot został zaatakowany przez
Messerschmitty, ale udało się uniknąć zestrzelenia dzięki ucieczce w chmury.
Jedyny spadochron miał tylko pilot...Chętnych na lot było więcej, ale w
samolocie zabrakło już miejsca.
Major Urbanowicz (w rzeczywistości
wspomniany Urbanowicz miał stopień kaprala)ukrył święty obrazek. Jego wzrok stał
się ciekawy i z zainteresowaniem oglądał nasze włoskie kombinezony i nowe pochwy
kryjące rewolwery. On zapytał: -Czy widział pan w powietrzu moje znaki? Po
przetłumaczeniu skinęliśmy głową twierdząco. Po chwili westchnął głęboko,
spojrzał gdzieś na horyzont powiedział: -Warszawa...Moja Warszawa... Jego głos
był drżący i zdawało się, że płacze.
Samolot i załoga została internowana, ale
po pewnym czasie udało im się dostać do Wielkiej Brytanii. Co dalej stało się z
samolotem? Niestety nie zachowały się dane na ten temat. Prawdopodobnie po
zajęciu Litwy przez ZSRR maszyna dostała się w ręce agresorów. Czy w Kownie
mogły zachować się jakiekolwiek pamiątki, a być może materialne ślady po polskim
samolocie PZL-46 Sum?
Oryginalny tekst z pamiętnika Jonasa Dovydaitisa
możecie zobaczyć
>>>tutaj.
Tekst: samolotypolskie.blogspot.com,
Źródła: A.Glass, Polskie konstrukcje lotnicze 1893-1939. E. Malak, Prototypy
samolotów bojowych i zakłady lotnicze. Polska 1930-1939