n e v e r l a n d d

- ANTISOZIALISTISCHE ELEMENTE - *** TA MI OTO PRZYPADŁA KRAINA I CHCE BÓG, BYM W MILCZENIU TU ŻYŁ * ZA TEN GRZECH, ŻE WIDZIAŁEM KAINA ALE ZABIĆ NIE MIAŁEM GO SIŁ *** " DESPOTYZM przemawia dyskretnie, w ludzkim społeczeństwie każda rzecz ma dwoje imion. " ******************** Maria Dąbrowska 17-VI-1947r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"

Archiwum

POGODA

LOKALIZATOR

A K T U E L L






bezprawie.pl
"Polska" to kraj bezprawia

czwartek, maja 23, 2013

РУСCКИЕ - nie Słowianie


Rosjanie to nie Słowianie i jak z tym faktem walczono

27 lutego 2010   
 

V tom Polskiego Słownika Biograficznego opatrzony jest stopką “Kraków 1939–1946. Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności. Skład Główny w księgarniach Gebethnera i Wolffa”. Pierwszy zeszyt tego tomu ukazał się jeszcze przed wojną, ostatnie niestety już po niej.

Mawia się często, że zaraz po “wyzwoleniu” w 1944-45 roku życie toczyło się jeszcze trochę normalnie, a najgorsze czasy dla nauki nastały dopiero w latach 1948-1956. Ogarnia mnie jednak wątpliwość, gdy czytam w tymże tomie PSB artykuły takie, jak ten na stronach 441-443, poświęcony Franciszkowi Duchińskiemu (1816-1893), autorstwa Marii Czapskiej (czyżby to TA, hrabianka Hutten-Czapska siostra pisarza Józefa Czapskiego?).
Artykuł o Duchińskim jest bardzo długi. Rzadko który artykuł w PSB w tamtych czasach zajmował aż 4,5 szpalty. Zaczyna się tak:
Duchiński Franciszek Henryk (1816—1893), emigrant, działacz polityczny, stworzył błędną teorię o niesłowiańskim pochodzeniu Rosjan.
Myślą Państwo może, że w pozostałym tekście znajdziemy tam cokolwiek na temat tej teorii i wyjaśnienie DLACZEGO jest ona błędna? Ależ skąd! Dowiadujemy się jedynie, że:
"Tezę swoją o mongolskim (»turańskim«) pochodzeniu Rosjan oparł na dowodach czerpanych do odległych źródeł, dobieranych wszelako stronniczo i dowolnie naginanych do powziętej z góry tezy."
Artykuł pokazuje, jak z autorem walczyły rozmaite autorytety (zwł. J.N. Beaudouin de Courtenay i W. Nałkowski), pełno jest w nim określeń typu “pseudonaukowe tezy”, “był D. ślepym fanatykiem, gdy chodziło o jego fałszywą doktrynę”. Jeżeli ktoś stawał w jego obronie, to robił błąd, np.:
“Trentowski głosił mylnie, że D. dokonał rewolucji w historii opierając ją na etnografii,i przyznawał mu wielkie zasługi dla sprawy polskiej.”
Spójrzmy jednak na zimno na poglądy Duchińskiego, których szczegółów oczywiście z tej biografii nie poznamy i na przyczyny ataków na jego osobę. Dlaczego, jeśli istotnie jak pisze autorka biogramu
D. nie posiadał metody naukowej, ani się kusił o jej zdobycie, był autodydaktą z nastawieniem apriorycznym i jednocześnie mistykiem ufającym bożemu natchnieniu.
to jednak został wiceprezesem Francuskiego Towarzystwa Etnograficznego? Dlaczego pean na jego cześć napisał sam Agaton Giller?
Z tego, co się orientuję, Franciszek Duchiński mówił rzeczy oczywiste, groźne jednak dla fundamentów imperium rosyjskiego. Groźne zarówno wtedy, gdy żył (na wygnaniu, we Francji), jak i wtedy, gdy w PSB ukazywała się jego biografia. Czy dzisiaj prezydenta USA, p. Baracka Obamę, ktoś nazwałby Germaninem? A przecież w połowie, po matce, ma on w pełni germańskie (anglo-saskie) pochodzenie i jego macierzystym językiem jest język germański. Czyli jest w połowie Germaninem, w przeciwieństwie do Józefa Stalina, rządzącego Rosją (i Polską, co tu kryć) w roku 1946, który W OGÓLE nie był Słowianinem tylko Gruzinem (Gruzja została podbita przez Rosję dopiero w XVIII wieku, podobnie jak Polska…).
Dzisiaj, gdy pisać prawdę już wolno, można przeprowadzić głębszą analizę tez Duchińskiego by się przekonać, czy faktycznie nie miał on racji. Jaki procent z mieszkańców Rosji (w granicach sprzed 1772 r. i dzisiejszych, nie mówimy o dzisiejszych Białorusi i Ukrainie!) ma pochodzenie słowiańskie, a jaka część to ludy o zupełnie niesłowiańskim pochodzeniu – po części ugrofińskie (w tym i panująca dynastia Rurykowiczów), po części azjatyckie, uralskie czy kaukaskie? Przyznanie tego faktu powodowałoby, że urzędowa moskiewska ideologia panslawizmu zupełnie straciłaby sens.
Duchiński wbrew językoznawcom (jak wspomniany jego krytyk J.N. Beaudouin de Courtenay) i literatom (jak W. Nałkowski) korzystał z osiągnięć powstającej właśnie etnografii. Dzisiaj mamy jeszcze do tego genetykę. Czy powrócą czasy, w których Duchińskiemu stawiać się będzie pomniki i wybijać medale, jak w roku 1885 we Lwowie, z napisem ”Obrońcy prawdy historycznej za pół wieku służby narodowej”?

Więcej: http://minakowski.pl/rosjanie-to-nie-slowianie-i-jak-z-tym-faktem-walczono/#ixzz2U8t3milT

APPENDIX

Czy Moskale to Słowianie

Luty 21, 2011
I nie mam na myśli obecnych mieszkańców Moskwy, ale przodków budujących państwa i imperium rosyjskie.
Nie jestem etnografem. Nie jestem nawet naukowcem. Ja tylko czytam i wyciągam wnioski.
W XIX wieku żył sobie niejaki pan Franciszek Henryk Duchiński. Etnograf, który się wsławił twierdzeniem, że nasi wschodni zaborcy to nie są nawet Słowianie, tylko jakieś mongolskie lud. Jego praca wywołała ogromne oburzenie władz. Podniosły się głosy salonu, że to mowa nienawiści i w ogóle rusosemityzm. Tak że biedny pan naukowiec musiał emigrować do Paryża. Więcej życiorysu w Wikipedii:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Henryk_Duchi%C5%84ski
Tamże dowiemy się, że „Jakkolwiek niektóre jego tezy zostały odrzucone przez współczesną etnologię i historiografię…”. Być może ktoś dotrze do tego obalenia, bo jako nienaukowiec za bardzo nie mogę. Dotarłem za to do opracowania dotyczącego wyżej wymienionego z roku 1885.
http://www.ukrstor.com/ukrstor/duchinski_zp.htm
Gdzie między innymi czytamy: „Lecz ta cywilizacya, jako też forma rządu i bytu społecznego dobra dla Moskali i wszystkich narodów turańskich, mających skłonności do koczowniczego życia, jest niewłaściwa a więc złą dla narodów aryjskiej rasy, do której należą Słowianie i wszystkie narody europejskiej cywilizacyi. Wyrobiły one w sobie pojęcia indywidualizmu, własności i wolności, czują się więc bardzo nieszczęśliwymi w stosunkach patryarchalnego despotyzmu, zaprowadzającego wszędzie niewolę z komunizmu wyrosłą. Kotlina Dniepru rozdziela te dwie sprzeczne i walczące z sobą cywilizacye, ona to jest właściwą granicą Europy od Azyi.”

Z czego wniosek płynie, że nasz Duchiński nie złośliwie wyzywa etnicznie poddanych imperatora od turanów i wcale żadnym rasistą nie jest. Tylko tłumaczy koczownicze i zaborcze zapędy Rosjan ich pochodzeniem i krwią. Za to oburzenie władz mówi bardzo wiele o ich niskiej samoocenie i stawaniu na palcach w kierunku cywilizacji, kultury i nauki. Której kwiat stanowili poddani z krajów zagarniętych.
Zobaczmy teraz pochodzenie  Rosjan zwanych przez Polaków (Lachów) Moskalami bądź Moskwianami. Czy jest taki lud prasłowiański? Nie ma. No dobra są Rosjanie. Czy to to samo? Jak popatrzymy na mapkę ekspansji Słowian do Europy i mapkę obejmująca pierwsze księstwa rosyjskie to części wspólnych jest niewiele.
No jak to? A Białoruś? A Ruś Czerwona? A Ruś Kijowska?
No ludzie! Gdzie Moskwa a gdzie te krainy?
Grzebię ja dalej i dokopuję się do http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodziny_Rusi
Z którego to wynika, że Rusini to najeźdźcy ze Skandynawii co napadli spokojnych Słowian zamieszkujących obecne tereny Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy i zostali ichnią arystokracją.
Wynik analizy poszlakowej jest następujący Rusini to nie  Słowianie, Moskale to też nie Słowianie i nie Rusini. Jeszcze mi się telepał po głowie wniosek, że Moskwianie są to odepchnięci  przez Rusów na wschód, Słowianie, ale ekspansja Rusów była raczej w stylu zajęcia państwa a nie jego kolonizacji.
Rosjanin to nie osoba zamieszkująca dawne tereny Rusi, tylko Moskal, który w swojej ekspansji wchłonął język i obyczaje i kulturę podbijanych księstw i plemion.
Z Księstwa Moskiewskiego powstał Carat, który ogromny rozwój zawdzięcza w dużej mierze zawłaszczeniu bezpańskiego Cesarstwa Bizantyjskiego wraz z religią, kulturą i obyczajami.
Oczywiście po dziesięciu wiekach wojen, ekspansji i podbojów, czystej etnicznie ludności nie ma wcale. Nad czym, nie będąc rasistą wcale, nie ubolewam.
I wy nie ubolewajcie, tyko potraktujcie  moje wywody jako ciekawostkę.
http://zestrony.pl/WordPress/czy-moskale-to-slowianie/

środa, maja 22, 2013

" SZCZE ne umerła UKRAJINA "


klub galicyjskiDziecinada

Fot. vgolos.com.uaFot. vgolos.com.uaPrzyglądając się uważnie polityce Ukrainy, a zwłaszcza jej regionalnym osobliwościom, ma się odczucie, że zbudowana jest na zasadzie dziecinnej gry gdzie nie obowiązują żadne reguły. Ta gra jest dziwną próbą rekonstrukcji przeszłości i próbą wmontowania jej w dekoracje z dnia dzisiejszego.

Sprzeczki w parlamencie, gorące debaty podczas telewizyjnych show, robienie min na wiecach, bardzo przypominają dziecięcą zabawę „w wojnę”. Batalie wokół historii zastąpiły w społeczeństwie ukraińskim dyskusje ekonomiczne i wyparły daleko na margines kwestie społeczne. Dużo napisano o tym, jak bardzo zinstrumentalizowana jest historia w postsowieckiej przestrzeni. Doszło do tego, że właśnie historia stała się podstawowym czynnikiem, tłumaczącym wszystkie społeczne i polityczne procesy dnia dzisiejszego.

Dlaczego upadł Związek Radziecki i powstała niezależna Ukraina? Dlatego, że naród ukraiński całe stulecia nieustannie prowadził „walkę narodowo-wyzwoleńczą” z jego odwiecznymi ciemiężcami – taką naiwnie szkolną jest tradycyjna odpowiedź współczesnego ukraińskiego patrioty.

W tej prostej historii nie ma nawet słowa o pokojowym lub po prostu normalnym życiu. Okazuje się, że w przeszłości Ukraińcy jedynie walczyli z zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami, przezwyciężali „tymczasowe” trudności, śpiewali smutne pieśni i marzyli o samodzielnym państwie. Takie uproszczone podejście do historii, gdzie nie ma miejsca na radość życia dorosłego człowieka z dobrobytu, dostatku, szczęścia z przedłużenia rodu, miłości i satysfakcji z seksu, jest próbą indoktrynacji podjętą przez ludzi zakompleksionych, starających się przekształcić swych następców, w śrubki i trybiki wielkiego mechanizmu pod nazwą „Ukraina”. Ukraińska historia jest pełna patosu i heroizmu, ofiarna i krwawa (wyliczankę skrajności, które ją przepełniają, można kontynuować), ale nie ludzka.

Zmieniają się panujące doktryny ideologiczne, zmieniają się ukierunkowania zewnętrzne, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna – gloryfikacja „heroicznej” przeszłości. Można odnieść wrażenie, że Ukraińcy bez dumy ze swej sławnej przeszłości nie mogliby wytapiać stali, sadzić ziemniaków, doić krów i budować dróg. Przy czym odbywa się to wszystko w wymyślonym przez nich samych systemie współrzędnych. W tym systemie jedynie oni kroczą „w nogę”, a reszta świata – nie tak jak trzeba. Takie podejście kropka w kropkę przypomina okres wspomnianego ZSRR, gdy „nasi” byli zwiadowcami, a „tamci” – szpiegami.

Historia w przestrzeni postsowieckiej stała się kołem ratunkowym dla różnego rodzaju nieuków i szkodników, którzy nie są zdolni do pracy twórczej, którzy w ogóle nie chcą pracować i jak dwie krople podobni są do bohaterów „Piosenki biurokraty”: „My nie orzem, nie budujem, nie siejem, / chełpimy się społecznym ustrojem”. W tych strofach ustrój społeczny należy zastąpić „sławną historią” i jak na dłoni zobaczymy kupę ideologicznych krzykaczy, którzy eksploatując historię zostają deputowanymi lokalnych rad i Rady Najwyższej. Zajmując posady bez żadnych kwalifikacji, zamiast tego wykrzykują „właściwe” hasła podczas wieców. Są to ludzie, którzy przez ostatnie dwadzieścia lat nie zbudowali nawet psiej budy, lecz uważają się za wielkich budowniczych państwa.

Ci ludzie maja niewiarygodną zdolność przystosowywania się: jedni pojawiają się w mundurach oficerskich z okresu II wojny światowej, inni – upowców. Łączy ich jedno – i jedni i drudzy nie mają nic wspólnego z tymi formacjami i okresem kiedy one działały. Dlaczego społeczeństwo  w zupełnym spokoju obserwuje ten kabaret, a w dodatku wybiera ich na swych przedstawicieli do parlamentu? Kto jest autorem tego absurdalnego scenariusza? I co najważniejsze, dlaczego Ukraińcy dają się tak łatwo wciągnąć w te ideologiczno-historyczne spektakle? Odpowiedzi może być wiele, lecz jedna ma szanse stać sie kluczem do zrozumienia takiego zachowania – można przypuszczać, że przyczyną takiego zachowania jest infantylizm ukraińskiego społeczeństwa.

Fot. vgolos.com.uaFot. vgolos.com.uaPaństwo dzieci bez dorosłych
Nie raz spotykałem się ze stwierdzeniem, że jesteśmy starym narodem, ale młodym państwem. Nasi liderzy twierdzą regularnie, że dwadzieścia lat istnienia państwa nie stanowi żadnego wieku, a co za tym idzie – trzeba sobie wybaczyć wszelkie szaleństwa i działania, nawet jeżeli są one niezgodne z obowiązującym ustawodawstwem, moralnymi normami i etycznymi zasadami. Jest powiedzenie: żeby dziecko nie płakało, niech się cieszy czym chce. Tak, świat przyjmuje z lekceważeniem psoty i grymasy dziecka, ale podejście to przewiduje istnienie w społeczeństwie jeszcze drugiej strony – świata dorosłych. Wygląda na to, że Ukraina – to państwo dzieci bez dorosłych. W tym państwie nieobecne są wszelkie atrybuty świata dorosłych: strategia planowania, uzmysłowienie potrzeby podjęcia decyzji (chociażby spontaniczne i sytuacyjne) i odpowiedzialność za nie. W tym świecie nikt nie zastanawia się nad analizą możliwych następstw i strat, a wszystko odbywa się według beztroskiej dziecięcej zasady „jakoś to będzie”.

Świat dorosłych różni się od świata dzieci tym, że dorośli podejmują wyważone decyzje i biorą odpowiedzialność za ich realizację, choć możliwe są efekty uboczne i skutki negatywne. Dorośli z zasady rzetelnie analizują sytuację, określają priorytety i konsekwentnie dążą do celu. Dzieci ze swej strony często oszukują, a zmęczone lub odczuwając nasuwającą się przegraną, starają się zmienić reguły lub w ogóle grę zakończyć. Dla dzieci charakterystyczna jest impulsywność działania i wiara w to, że każdą szkodę w końcu naprawią dorośli. Dzieci uważają też, że nie muszą tak wiele umieć i wiedzieć jak dorośli: pozwala im się żyć w świecie marzeń i fantazji, mogą funkcjonować w różnych rolach i nierealnej bajkowej scenerii. Innymi słowy – pozwala się im nie zastanawiać się nad prozą życia.

Analizując zdziecinniały model społeczeństwa i określając jego podstawowe wady, rozumiemy dlaczego Ukraińcy nie mogą poradzić sobie na Ukrainie, ale niektórzy z nich odnoszą sukcesy w obcym „dorosłym” społeczeństwie. Chłopom, którzy przez niewyobrażalną biedę wyruszyli z Galicji za ocean, udało się „dorobić” tam własnych firm, fabryk, przedsiębiorstw. Współczesni przedstawiciele emigracji zarobkowej, którzy przed piętnastoma laty z walizką ręku i 50 dolarami w kieszeni ruszyli do Hiszpanii i Portugalii, dziś mają niewielkie firmy budowlane i mogą pozwolić sobie na dobry wypoczynek oraz na zapłacenie czesnego za naukę dzieci na uniwersytetach. Dzieje się tak dlatego, że w społeczeństwach w których kierują „dorośli” istnieją określone ramy kompetencji i odpowiedzialności.

Rozpad Związku Sowieckiego Ukraińcy przyjęli nie jako szansę zbudowania swojego nowego, wolnego, demokratycznego państwa, a jako możliwość życia w warunkach pełnej wolności, bez jakichkolwiek ograniczeń ze strony państwa. Ogłaszając ZSRR imperium, a jego władzę zbrodniczą, Ukraińcy zaczęli „dziecinnie” gospodarzyć w swoim państwie. Nie chciałbym być posądzonym o sympatię do ZSRR. Nie znajdziecie jej u mnie. Ale wraz z rozpadem ZSRR wytworzyła się sytuacja, gdy po śmierci rodziców, dzieci, oceniwszy wielkość spadku, uznały, że nie można go porównać z majątkami innych ludzi. Zamiast przejęcia istniejących stabilnych wzorców, dzieci zaczęły gospodarzyć po swojemu, próbując wynaleźć od nowa koło i doprowadzając instytucje władzy państwowej do karykaturalnego poziomu.

Wiadomo, że dzieci nie mają poczucia odpowiedzialności, szczególnie za innych. Dlatego niezależna Ukraina dość łatwo pozbyła się zobowiązań w dziedzinie zabezpieczeń społecznych i pozostawiła swych obywateli samych sobie. Zamiast skoncentrować się na rozwiązywaniu aktualnych kwestii ekonomicznych i socjalnych, społeczeństwu stale podrzuca się sprzeczne historyczne i językowo-kulturowe tematy. Obywatelom kraju wmówiono, że bez przyjęcia „jedynie właściwej” historii i całkowitej dominacji języka ukraińskiego na całym terenie państwa z konieczną rustykalną komponentą u podstaw narodowej kultury, Ukraina nie zrealizuje się jako państwo. Podczas kiedy słuchaliśmy rytualnego bicia dzwonów, dorośli panowie i panie rozgrabili cały sierocy majątek i puścili nieszczęśników z torbami po świecie. Od czasu do czasu, głównie przed wyborami, społeczeństwu ponownie podrzuca się głośne tematy historyczne, a tymczasem rządy złodziejskich krewnych trwają nadal. Historia okazała się czynnikiem najbardziej mobilizującym, po prostu czynnikiem nie do przegrania w walce o utrzymanie władzy.