Wirtualny Kurier Mariupolski nr 2: Twierdza
W kolejnym wydaniu "Kuriera" wiadomości z życia miasta i okolic w ciągu
ostatniego tygodnia. Na początek jednak dwa słowa o publikacji, która
odbiła się w S24 pewnym echem, chociaż nie zauważyłem, by w dyskusjach
przewinęła się rzecz najistotniejsza. W zeszłotygodniowym "Do Rzeczy" W.
Łysiak strzelił antybanderowski elaborat o sytuacji na Ukrainie.
Dowiedzieliśmy się z niego m.in., że już na "Majdanie" Prawy Sektor był
uzbrojony po zęby w broń maszynową i snajperską. Że szefem snajperów PS
był... Saszka Biłyj. I to obok niego wiadomego dnia stali tam na scenie
Kaczyński z Tiachnybokiem. A to wszystko miało się odbyć na tle
falującego transparentu "Rżnij Lachów i Jewrejów!". No i, że "krwawy
czwartek" Samoobronie Majdanu pod koniec lutego nie zafundowali
snajperzy FSB ochraniani przez Berkut, tylko... Prawy Sektor pod komendą
Saszki. By stronę dalej przeczytać, za jakimś niemieckim żurnalistą:
"oligarcha Poroszenko opłacił na Majdanie snajperów, którzy zastrzelili
80 ludzi, z czego prawie połowa to milicjanci Janukowycza". Skoro
zdaniem autora PS dysponował bronią godną garnizonu piechoty, dlaczego
na "Majdanie" walczyli "koktajlami Mołotowa", styliskami do łopat, czy
pistoletami TT zdobytymi na berkutowcach?
Łysiak miesza decyzje nowych władz z rzekomymi inspiracjami Prawego
Sektora, który w tym świecie równoległym jest wielką armią uzbrojonych
po zęby banderowców pod wodzą Jarosza. W sytuacji, gdy rachityczny
najwyżej kilkudziesięcioosobowy Prawy Sektor narzekając na brak
uzbrojenia, mimo ogłoszenia się "korpusem", gania jako pododdział
batalionu "Donbas", a walczył tylko dlatego, że znalazł się w "kotle
iłowajskim" (o ich innych walkach cisza), a z drugiej strony "Azow"
utrzymujący jak dotąd Mariupol przeformowuje się w brygadę, a jego
nacjonalistyczny komendant jest delegatem rady ochotniczych dowódców do
parlamentu - ten tekst to więcej, niż nieporozumienie. Podobnie,
wystąpienie Kaczyńskiego na "Majdanie" było filmowane i fotografowane.
Żadnego Biłego, nie mówiąc już o "falującym transparencie" tam nie było.
O bohaterze "Majdanu", Parasiuku, który w lutym zerwał kijowski
"Okrągły Stół", wbrew ustaleniom Kliczki, dając Janukowyczowi ultimatum,
po którym tamten uciekł - cisza. Tymczasem ten człowiek przez ok.
tygodnia bronił z ochotnikami (m.in. "Dnipro-1", "Azow") części
Iłowajska przed rosyjskimi spadochroniarzami wspartymi artylerią, został
wzięty do niewoli, z której podstępem się wydostał. Aktualnie
rozpatruje start w wyborach parlamentarnych. Podobnie o Biłeckim,
"Azowie", konkurujących ze sobą siłach politycznych, które się
sformowały przed październikowymi wyborami parlamentarnymi - moim
zdaniem zinfiltrowanym przez jankesów Froncie Ludowym pod wodzą
Jaceniuka (na zapleczu m.in. Biłeckij jako delegat tzw. rady wojennej
ochotniczych batalionów, ludzie z przejętego przez "Majdan" MSW) oraz
umiarkowanie ukrytej opcji niemieckiej - Bloku Poroszenko (na zapleczu
m.in. Kliczko i wsparcie trepów z MON) - ani słowa. Grunt, że wierszówka
za 5 stron w tygodniku wpadnie.
Teraz możemy wracać nad Morze Azowskie, i nie tylko.
Na ukraińskim portalu
life.pravda.com.ua jeszcze przed bitwą o Szirokino pojawił się
społeczny reportaż pod tytułem "Mariupol: trzy linie obrony". Nie chodzi
tu o umocnienia wzniesione przez mieszkańców miasta, z których
najdalsze Rosjanie zniszczyli pod Szirokino, a trzy równoległe
rzeczywistości: oficjalnej władzy i jej procedur, realiów życia zwykłych
obywateli oraz funkcjonowania "Azowa" w mieście. Okazuje się, że jeżeli
chodzi o administrację z milicją włącznie, w Mariupolu panuje pełny
"imposybilizm". Opisana jest cała lista sytuacji, gdy np, ktoś widział
podejrzanie wyglądających ludzi w okolicach mostu (który "separatyści"
wcześniej parokrotnie próbowali wysadzić), zgłasza to milicji, a tam
pytają "kto konkretnie był widziany, dane osobowe", itp. Okazuje się, że
"Azow" uruchomił telefon kontaktowy dla mariupolców, który jest ciągle
zajęty, z czego 80% połączeń to prośba o broń albo obyczajówka. Opisana
jest historia emerytki, którą nachodzi syn-alkoholik z żądaniem kasy.
Gdy poszła na milicję..., kazali jej zadzwonić do "Azowa". Nie
dodzwoniła się, więc przyszła pod bramę garnizonu, której zdjęcie
wrzucałem na S24. Rozmawia z nią oficer "Azowa" rodem z Ługańska, który
wcześniej pracował w milicji. Widząc, że "służba" nic nie robi lub
wspiera "separatystów" chciał się zgłosić na ochotnika, lecz ochotnicze
bataliony, m.in. "Kijów-1" go nie chciały. Dostał szansę w "Azowie" i...
pełni rolę milicji w Mariupolu. Portal opisuje działania "Azowa" w
mieście: utrzymywanie porządku, nocne patrole, prowadzenie budynku ze
schronieniem dla bezdomnych, szkolenia dla mieszkańców z pierwszej
pomocy, samoobrony, na którą przychodzą bardzo młodzi chłopaczkowie,
również orientacji w rodzajach pocisków, które mogą spaść na posesję i
nie wypalić.
Tuż po opisanej tydzień temu bitwie pod Szirokino, Mariupol odwiedził
prezydent Poroszenko. Jego wizyta raczej potwierdza wcześniejsze
intuicje co do tego, że większość żołnierzy i cywili w tym mieście
aktualnie jest bardziej lojalna wobec komendanta "Azowa", Biłeckiego,
niż Kijowa (czemu się trudno dziwić...). Poroszenko przyjechał więc,
naobiecywał - miedzy innymi wsparcie wojskowe. A że dla Gwardii
Narodowej? Nikt poza nią w tamtym rejonie z ruskimi po prostu nie
walczy. I jeszcze ten "mundur" na tle kurtyny jak z "Moulin Rouge"
A tu Chaplin w filmie "Dyktator"
Tymczasem dla porównania, w TV Espreso, która na żywo relacjonowała
"Majdan" (a dla odmiany jest majątkowo jakoś pośrednio powiązana z...
TVN) wystąpił komendant "Azowa". W t-shircie
Mówi, że nie było dotąd mowy o szturmie Mariupola, dywersanci
ostrzelali ukraińskich żołnierzy w kilku częściach miasta i ruscy na
odległość, na ślepo, swoją reaktywną artylerią. Obie formy ataków
określił jako metody czysto terrorystyczne. W mieście wszystko pod
kontrolą, miejscowi - zachowanie bez paniki, jak to ujął "znieśli to z
godnością". Nie uciekali z miasta, zostali na miejscu i wspierali armię.
Armia zaś, jak to armia, przesiedziała w okopach, ostrzeliwując się z
broni strzeleckiej, jeżeli wróg był w zasięgu. Biłeckij bardzo żałuje,
że mają zakaz odpowiedzi ciężkim sprzętem. Na pytanie zaniepokojonego
dziennikarza, co w takim wypadku zrobią, jeżeli Poroszenko ten zakaz
utrzyma, a Rosjanie po prostu ruszą na Mariupol, odpowiada, że Ukraińcy
odpalą 100% tego, czym dysponują w mieście. Jest jeszcze ciekawostka, o
której wspomniałem w poprzedniej notce. Inaczej, niż inne wojska
ukraińskie, zwiad "Azowa" robi podjazdy m.in. pod "Grady" ostrzeliwując
ich z małej odległości w rezultacie płosząc z zajmowanych pozycji. Na
koniec Biłeckij deklaruje przekonanie, że władze Ukrainy zdają sobie
sprawę ze strategicznego znaczenia Mariupola.
Przy okazji wizyty Poroszenki w Mariupolu odbyła się uroczystość, w
trakcie której walczący na wschodzie żołnierze regularnej armii, którzy
zdaniem komendy się zasłużyli w walkach na wschodzie, otrzymali awanse.
Okazało się, że wśród docenionych znalazła się niemal dwudziestka
"azowców". No i pojawił się problem, gdyż nie dość że podlegają MSW, to -
poza podpułkownikiem milicji ( :) ) Biłeckim - formalnie są cywilami.
Otrzymali więc "wyróżnienia" wszelakie. Szef sztabu batalionu np.
dedykowaną broń z wygrawerowanym własnym nazwiskiem.
9. września ukraińskie Radio Svoboda opublikowało w necie materiał o
stanie morskiej straży granicznej w Mariupolu na wypadek rosyjskiego
desantu. Właśnie dostali pełne zaopatrzenie w amunicję, paliwo i ludzi
na rotację. To, co jest ciekawe, to fakt iż wypowiedzi wszystkich
oficerów z dowódcą w stopniu kontradmirała na czele lecą w czystym
rosyjskim i są tłumaczone na ukraiński. Generalnie propaganda, że "są
gotowi i będą bronić swojej ziemi".
10. września przedstawiciele "Majdanu" utworzyli Front Ludowy, który
wystartuje w wyborach parlamentarnych. Jego powstanie ogłosił Parubij,
twórca i komendant Samoobrony Majdanu oraz były szef Narodowego
Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
Rada polityczna: Jaceniuk, Turczynow, minister sprawiedliwości Paweł
Petrenko, minister spraw wewnętrznych Awakow, posłowie Wiaczesław
Kirilenko i Liliia Hrynewycz oraz doradca Awakowa, była komisarz rządu
d/s polityki antykorupcyjnej Tatiana Czornowoł (aktualnie jak wiemy - w
"Azowie"). Nastąpił problem z delegacją ochotniczych batalionów, gdyż
MON zastrzegł, że podległych mu żołnierzy obowiązuje zakaz działalności
politycznej. Komendant "Dnipro" Jurij Brzoza oraz dowódcy kilku mniej
znanych jednostek, m.in. "Czerkasy", utworzyli więc tzw. radę wojenną i
desygnowali na swojego politycznego przedstawiciela... podpułkownika...
milicji ( :) ) Biłeckiego. Ten ostatni poinformował, że liczba
zgłaszających się rekrutów dwukrotnie przewyższa aktualny stan osobowy
"Azowa", więc zaczynają się przymiarki do tworzenia... brygady. I
przygotowania do zimy (oszacowali potrzeby na 16 milionów hrywien).
Tymczasem zbieżność w czasie przerwy w ostrzale gradami z newsami o
tym, że w Doniecku zabili człowieka za to, że nie chciał wziąć udziału w
"defiladzie hańby" oraz opowieściami ukraińskich jeńców z wymiany o
tym, jak byli traktowani przez "separatystów" spowodowała, że "las
ożył".
Właśnie 10. września "Azow" bez komentarza opublikował takie zdjęcie
Nigdzie nie było śladu, o co chodzi. Po kilku godzinach pojawiło się
tylko oświadczenie, że po lawinie pytań do batalionu, czy złamał
"rozejm" informują, że nie, tylko zgodnie ze swoim przeznaczeniem
patrolują terytorium Ukrainy. Następnego dnia się okazało, że
patrolowali - pod samym Nowoazowskiem. Portal http://obozrevatel.com/
poinformował, że starli się z oddziałem "separatystów", zabijając 20 i
11 biorąc do Mariupola (wszyscy - obywatele Federacji Rosyjskiej).
Inna historia "rozejmowa" to próba przekroczenia w ramach rotacji
rosyjskich wojsk w Donbasie punktu kontrolnego obsadzonego przez
batalion "Kijewszczyzna" ze wsparciem jednego zdezelowanego T-64
dokonana przez mikrokolumnę trzech rosyjskich T-72. Ukraiński grat
otworzył ogień, trafiając w pierwszy z pojazdów. Pozostali Rosjanie,
wygląda że ze świeżego poboru, doznali takiego szoku, że zjechali z
drogi w krzaki... w kierunku bagien. Załogi uciekły pozostawiając
pojazdy na miejscu.
Portal informuje, że na podstawie wyliczeń rosyjskiej działaczki praw
człowieka Jeleny Wasiliewej w oparciu tylko o sygnały jakie rodziny
ruskich spadochroniarzy dają na portalach społecznościowych, tylko w
sierpniu na terenie Ukrainy zginęło ich co najmniej 2000. Wasiliewa
prowadzi na fejsie grupę Груз-200 из Украины в Россию (Gruz-200 z
Ukrainy do Rosji), w ramach której wolontariusze zbierają informacje z
mediów społecznościowych oraz pomagają identyfikować i śledzić losy
poszczególnych żołnierzy. Obozrevatel wrzuca przykładowe fotki i
historie konkretnych nieżywych Rosjan.
11. września pojawiła się informacja, że na lotnisku w Mariupolu lądują
kolejne samoloty z artylerią, która ma być rozmieszczona nie na
obrzeżach, lecz w centrum miasta.
15. września 150 "azowców" przyjechało do Kijowa na tygodniową przepustkę
17. września "Azow" oficjalnie poinformował, że z dniem dzisiejszym
przeformował się w pułk. Zostało to klepnięte oficjalną decyzją Awakowa,
szefa MSW.
Wrzucili w internet "pocztówkę" mającą być podziękowaniem za
wyposażenie, jakie do nich płynie coraz szerszym strumieniem: nowe
umundurowanie, broń różna, samochody terenowe, lekarstwa, spożywka...
Robiąc zakupy w zaprzyjaźnionych z pułkiem kijowskich sklepach można
wrzucić coś do kosza przeznaczonego na fanty dla
formacji. Zainteresowani podali nawet wykaz produktów najbardziej
przydatnych w domu i zagrodzie.
Pierwsza nowa baza po przeformowaniu w pułk powstaje na wylotówce w
kierunku Krymu. "Azowcy" z Mariupola na miejsce byli "eskortowani" przez
miejscowy "Automajdan"
Ciekawostka - filmik promujący numer sms na wsparcie pułku.
Prawdopodobnie w związku z planowanym "rozejmem", od wczorajszego
wieczoru w okolicach Mariupola słychać poważną strzelaninę. Zwiad
"Azowa" regularnie operuje już między Bezimiennym (skąd wyszedł atak na
Szirokino), a Nowoazowskiem, patrole docierają w okolice granicy.
Wygląda na to, że Rosjanie albo chwilowo zwinęli front południowy albo
jest rotacja i okupacyjna zmiana jeszcze nie nadeszła. Pytany o
strzelaninę na wschód od miasta, komendant garnizonu w Mariupolu,
"Apis", mówi że pozostawieni sobie "separatyści" strzelali się głównie
między sobą.
Sumując tę wypowiedź z informacjami o ok. 800 osobowej grupie
uchodźców, którzy od wschodniej strony dotarli do Mariupola -
najprawdopodobniej między Szirokino i granicą aktualnie panuje totalna
dzicz, której nikt nie kontroluje, a Mariupol stał się - przynajmniej na
teraz - zapewniającą bezpieczeństwo twierdzą. Warto zwrócić uwagę, że
gdy Rosjanie stali w Bezimiennym i Nowoazowsku, nikt stamtąd do
Mariupola nie uciekał.
Dzisiaj rano główną trasą z Nowoazowska zaczął ciągnąć rosyjski ciężki sprzęt.
Przed nami kolejne kluczowe godziny przed, drugim z rzędu,
"rozejmem"... Tymczasem w takich okolicznościach w Mariupolu odbył się
festyn z okazji "dnia miasta" z symbolicznym udziałem mobilnego
pododdziału jego obrońców
Pojawiło się porównanie zasobów jakie może mieć ukraiński batalion w ramach ATO z pułkiem...
Chyba nie wymaga tłumaczenia.